Dodaj do ulubionych

Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej klasy

23.06.14, 14:30
Zalozenie zakupu uzywanego auta jest takie, ze kupujecie w 100% pewny samochod, w dobrym stanie, serwisowany, zadbany z prawdziwym przebiegiem.

Oczywiscie nie pytam tych z Was, ktorzy potrzebuja tylko przewiezc 4 litery raz na jakis czas po miescie i tyle, tych ktorzy robia malo km , krotkie trasy i ktorych wisi czym jezdza.

Ale jesli juz lubicie jezdzic, robicie sporo km, nie jak przedstawiciel handlowy, ale wiecej niz koledzy powyzej - czyli wygoda w aucie w trasie i na codzien ma znaczenie..... co wybieracie.

Pomijam tez kwestie spalania bo nie o to chodzi...

Lepeij kupic za np. 30k nowe, male gowienko w salonie niz pewne auto wyzszej klasy ale juz majace +/- 150k i 10 lat na karku?
Obserwuj wątek
    • samspade Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 23.06.14, 14:37
      30 tys w salonie? To wybieram kuno 3 - 4 letniego samochodu kompaktowego niż miejskie toczydełko pokroju Sparka. Jest to co prawda dwie klasy wyżej ale co tam.
      • galtomone Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 23.06.14, 14:42
        No ja tez zawsze z tego zalozenia.
        Osobiscie (jak wiesz) zdecydowalem sie na jeszcze wieksze ekstremum i kupilem jeszcze starsze niz 5 lat, ale znacznie wygodniejsze niz kompakt.

        5 vs 10 lat wypierdziania - przy wysokiej jakosci wykonania i naprawde dobrym stanie nie robi dla mnie specjalnej roznicy.
        • samspade Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 23.06.14, 15:12
          Wybieram kompakt ponieważ przy moich przebiegach jest wystarczający(bagażnik wygoda spalanie itp.)
          Mały samochodzik nie nadaje się do jazdy pozamiejskiej. Okazjonalnie ujdzie na dłuższa metę nie. Gdybym jeździł więcej i potrzebował bym coś wygodniejszego padło by na coś z klasy D
        • tisi123 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 24.06.14, 00:51
          Obawiam się, że 10 lat temu (a teraz tym bardziej) nie istniał ŻADEN producent na świecie, którego priorytetem była wysoka jakość wykonania samochodu (ani żadnej innej rzeczy przeznaczonej na rynek konsumencki) tak, żeby po 10 latach ten wyprodukowany samochód był "w pełni sił". Nawet wybitnie serwisowany.

          Tym samy postawione pytanie jest z gruntu fałszywe.

          10 lat temu to była epoka fascynacji common railem (z padającymi wtryskiwaczami i pękającymi głowicami), padającymi niechłodzonymi płynem turbinami, zacierającymi się zaworami erg, rozciągającymi się łańcuchami rozrządu, rdzewiejącymi Fordami, Mazdami czy Mercedesami, etc, etc. Wolnossące benzyniaki praktycznie znikały z rynku.

          Tak więc wybór jest prosty: za 30 tys. wybrałbym dzisiaj cokolwiek nowego. Nie stać mnie na dreszczyk emocji towarzyszący każdemu przeglądowi: padnie czy nie padnie coś za 5000 - 10000 zł? A na wizyty na szrotach nie mam najmniejszej ochoty.
          Lansowanie się 10-letnim samochodem też raczej odpada. Na nikim nie zrobi wrażenia.
          Co do różnicy w komforcie: ten fizyczny oczywiście na korzyść 10-latka, ten psychiczny na korzyść nowego.
          Osiągi? Przy dzisiejszej sieci fotoradarów, nieoznakowanych patroli, etc. i tak wszyscy jadą 100-110 poza obszarem zabudowanym (a 60-70 przez wsie i miasteczka), a są to parametry, które spełnia każdy obecnie produkowany samochód. Powiem więcej, każdy osiąga autostradowe 140 -150. Jasne, że na 300 km odcinku mocnym 10-latkiem wyprzedzę 10 Tirów więcej, ale realnie da mi to 10-15 minut różnicy w czasie dojazdu. Rzecz kompletnie pomijalna - nie jestem przedstawicielem handlowym, a 15 minut więcej w podróży wolę poświęcić na zajęcie się pasażerką siedzą obok ;-) niż na wypatrywanie końca podwójnej ciągłej....





          • galtomone Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 24.06.14, 09:50
            tisi123 napisał:

            > Obawiam się, że 10 lat temu (a teraz tym bardziej) nie istniał ŻADEN producent
            > na świecie, którego priorytetem była wysoka jakość wykonania samochodu (ani żad
            > nej innej rzeczy przeznaczonej na rynek konsumencki) tak, żeby po 10 latach ten
            > wyprodukowany samochód był "w pełni sił". Nawet wybitnie serwisowany.

            Tez mi sie tak zdawalo. Ale da sie zanlezc modele, ktore byly projektowane sporo przed 2000 r. (wiec z ciut innymi zalozeniami) a auta z koncowki produkcji (gdy zastepowal je nowy, plastikowy model) robione byly juz po 2000 r.

            > Tym samy postawione pytanie jest z gruntu fałszywe.

            Tym samym nie jest :-)


            > 10 lat temu to była epoka fascynacji common railem (z padającymi wtryskiwaczami
            > i pękającymi głowicami), padającymi niechłodzonymi płynem turbinami, zacierają
            > cymi się zaworami erg, rozciągającymi się łańcuchami rozrządu, rdzewiejącymi Fo
            > rdami, Mazdami czy Mercedesami, etc, etc. Wolnossące benzyniaki praktycznie zni
            > kały z rynku.

            A ja wlasnie takiego kupilem. Wolnossace V6.

            > Tak więc wybór jest prosty: za 30 tys. wybrałbym dzisiaj cokolwiek nowego. Nie
            > stać mnie na dreszczyk emocji towarzyszący każdemu przeglądowi: padnie czy nie
            > padnie coś za 5000 - 10000 zł?

            A niby co w takim aucie - wolnossace V6 - ma tyle kosztowac, skoro kompletny silnik to 3.5k?


            > Lansowanie się 10-letnim samochodem też raczej odpada. Na nikim nie zrobi wraże
            > nia.

            Nie wiem dlaczego od razu zakladasz lansowanie sie? Z tym oczywiscie sie zgadzam, ale to zdanie ma tyle sensu co stwierdzenie, ze ktos kupuje SParka tylko po to by sie lansowac tym ze ma nowe.

            Chodzi o komfort i przyjemnosc z siedzenia w takim aucie na codzien.

            > Co do różnicy w komforcie: ten fizyczny oczywiście na korzyść 10-latka, ten psy
            > chiczny na korzyść nowego.

            Na razie nie mam dyskomfortu z powodu wieku/przebiegu - mam nadzieje, ze tak zostanie.

            > Osiągi? Przy dzisiejszej sieci fotoradarów, nieoznakowanych patroli, etc. i tak
            > wszyscy jadą 100-110 poza obszarem zabudowanym (a 60-70 przez wsie i miasteczk
            > a), a są to parametry, które spełnia każdy obecnie produkowany samochód.

            Zgadza sie, chodzi o to czy przy takiej predkosci masz w aucie szum czy cisze i ile miejsca potrzebuje na wyprzedzenie kopcacego Jelcza, ktory jedzie 70-80 tam gdzie mozna 90 i zwalnia do 40 pod kazda gorke z podwujna ciagla.
            Chodzi o to czy jadac po takiej zwyklej drodze z koleinami ciagle walczysz z autem czy tez nie zawuwazasz tych kolein.
            Czy jak wlaczysz klime to musisz wysiasc i popchnac pod gorke czy nie...

            > Powiem
            > więcej, każdy osiąga autostradowe 140 -150.

            Zgadza sie, ale.
            Mialem nieprzyjemnosc podrozowac 200km x 2 po autostradzie Kia Picanto z takimi predkosciami.
            Radia prawie nie slychac, pedal wdeptany ciagle w podloge, shalas w aucie straszny (nie slyszalem telefonu, ze dzowni!!!), po przejechani trasy czlowiek ma glowe jak stodola i do tego spalanie wyszlo mi w okolicy 11l/100km.

            To ja jednak wole wiecej tak takim autem nie jezdzic.
            • tisi123 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 24.06.14, 11:03
              galtomone napisał:

              > tisi123 napisał:
              >
              > > Obawiam się, że 10 lat temu (a teraz tym bardziej) nie istniał ŻADEN prod
              > ucent
              > > na świecie, którego priorytetem była wysoka jakość wykonania samochodu (a
              > ni żad
              > > nej innej rzeczy przeznaczonej na rynek konsumencki) tak, żeby po 10 lata
              > ch ten
              > > wyprodukowany samochód był "w pełni sił". Nawet wybitnie serwisowany.
              >
              > Tez mi sie tak zdawalo. Ale da sie zanlezc modele, ktore byly projektowane spor
              > o przed 2000 r. (wiec z ciut innymi zalozeniami) a auta z koncowki produkcji (g
              > dy zastepowal je nowy, plastikowy model) robione byly juz po 2000 r.
              >
              > > Tym samy postawione pytanie jest z gruntu fałszywe.
              >
              > Tym samym nie jest :-)
              >
              >

              Warunek "da się znaleźć" to nie jest reguła ;-)
              A pytania zazwyczaj odnoszą się do reguł.

              > > 10 lat temu to była epoka fascynacji common railem (z padającymi wtryskiw
              > aczami
              > > i pękającymi głowicami), padającymi niechłodzonymi płynem turbinami, zac
              > ierają
              > > cymi się zaworami erg, rozciągającymi się łańcuchami rozrządu, rdzewiejąc
              > ymi Fo
              > > rdami, Mazdami czy Mercedesami, etc, etc. Wolnossące benzyniaki praktyczn
              > ie zni
              > > kały z rynku.
              >
              > A ja wlasnie takiego kupilem. Wolnossace V6.
              >

              Też kiedyś takim jeździłem. Bardzo mile wspominam w trasach. Po mieście.... wir w baku to delikatne określenie ;-)

              > > Tak więc wybór jest prosty: za 30 tys. wybrałbym dzisiaj cokolwiek nowego
              > . Nie
              > > stać mnie na dreszczyk emocji towarzyszący każdemu przeglądowi: padnie cz
              > y nie
              > > padnie coś za 5000 - 10000 zł?
              >
              > A niby co w takim aucie - wolnossace V6 - ma tyle kosztowac, skoro kompletny si
              > lnik to 3.5k?
              >
              >

              W kilkunastoletnim wolnossącym V6 zapewne padnie blacharka. A to już sprawia, że taki zakup jest co najmniej wątpliwy (ekonomicznie). Dla frajdy samego jeżdżenia - ok :-)

              > > Lansowanie się 10-letnim samochodem też raczej odpada. Na nikim nie zrobi
              > wraże
              > > nia.
              >
              > Nie wiem dlaczego od razu zakladasz lansowanie sie? Z tym oczywiscie sie zgadza
              > m, ale to zdanie ma tyle sensu co stwierdzenie, ze ktos kupuje SParka tylko po
              > to by sie lansowac tym ze ma nowe.
              >

              Nie zakładam, po prostu podaję jako argument w dyskusji.

              > Chodzi o komfort i przyjemnosc z siedzenia w takim aucie na codzien.
              >
              > > Co do różnicy w komforcie: ten fizyczny oczywiście na korzyść 10-latka, t
              > en psy
              > > chiczny na korzyść nowego.
              >
              > Na razie nie mam dyskomfortu z powodu wieku/przebiegu - mam nadzieje, ze tak zo
              > stanie.
              >

              I tego życzę jak najdłużej.

              > > Osiągi? Przy dzisiejszej sieci fotoradarów, nieoznakowanych patroli, etc.
              > i tak
              > > wszyscy jadą 100-110 poza obszarem zabudowanym (a 60-70 przez wsie i mia
              > steczk
              > > a), a są to parametry, które spełnia każdy obecnie produkowany samochód.
              >
              > Zgadza sie, chodzi o to czy przy takiej predkosci masz w aucie szum czy cisze i
              > ile miejsca potrzebuje na wyprzedzenie kopcacego Jelcza, ktory jedzie 70-80 ta
              > m gdzie mozna 90 i zwalnia do 40 pod kazda gorke z podwujna ciagla.
              > Chodzi o to czy jadac po takiej zwyklej drodze z koleinami ciagle walczysz z au
              > tem czy tez nie zawuwazasz tych kolein.
              > Czy jak wlaczysz klime to musisz wysiasc i popchnac pod gorke czy nie...
              >
              Jeżeli Jelcz jedzie 70 km/h to go wyprzedzę nawet maluchem ;-)
              Adrenalinę będę miał jak po skoku ze stratosfery ;)))

              Jeżeli Jelcz jedzie pod górkę 40 km/h na podwójnej ciągłej (a nie widzę dalej niż na 100 m) to ja go nie będę wyprzedzał nawet Lamborghini Gallardo. Zawsze z drugiej strony może nadjeżdżać jakiś fan tego debila z białego BMW M3...

              Do 100-110 km/h mam ciszę w każdym obecnie produkowanym samochodzie.

              > > Powiem
              > > więcej, każdy osiąga autostradowe 140 -150.
              >
              > Zgadza sie, ale.
              > Mialem nieprzyjemnosc podrozowac 200km x 2 po autostradzie Kia Picanto z takim
              > i predkosciami.
              > Radia prawie nie slychac, pedal wdeptany ciagle w podloge, shalas w aucie stras
              > zny (nie slyszalem telefonu, ze dzowni!!!), po przejechani trasy czlowiek ma gl
              > owe jak stodola i do tego spalanie wyszlo mi w okolicy 11l/100km.
              >
              > To ja jednak wole wiecej tak takim autem nie jezdzic.
              >
              Pełna zgoda, ale moje pytanie jest takie: czy rzeczywiście muszę jechać te 140-150? Nie jestem przedstawicielem handlowym, nikt mnie nie rozlicza z ilości nawiedzonych codziennie klientów. W takim razie jadę z taką prędkością, z jaką mam jeszcze komfort, zwłaszcza akustyczny. Do 120 km/h zasadniczo w każdym samochodzie. Potem rzeczywiście "litrówki" zaczynają wyć niemiłosiernie. Ale zawsze mogę jechać te 120 km/h :-)

              Pozdrawiam
              • galtomone Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 24.06.14, 11:37
                tisi123 napisał:

                > > A ja wlasnie takiego kupilem. Wolnossace V6.
                > >
                >
                > Też kiedyś takim jeździłem. Bardzo mile wspominam w trasach. Po mieście.... wir
                > w baku to delikatne określenie ;-)

                Eeee.... bez przesady.
                Previa co prawda tylko 2,4 i 4 cylindry byla i zadawalala sie 15 l /lpg a obecne V6 pali 16-17.
                To jak mam wybor nowe, male na beznyne co w miescie spali 8 l albo stare na LPG co spali (finansowo) tyle samo - nadal wole drugie ;-)

                > W kilkunastoletnim wolnossącym V6 zapewne padnie blacharka. A to już sprawia, ż
                > e taki zakup jest co najmniej wątpliwy (ekonomicznie). Dla frajdy samego jeżdże
                > nia - ok :-)

                Na razie nie ma nigdzie nawet kropki rdzy (wliczajac w to tylna klape). Gdyby byly ogniska rdzy, nawet malutkie, to bym nie kupil.

                > Nie zakładam, po prostu podaję jako argument w dyskusji.
                No ale dalczego ten argument dziala tylko w jedna strone? Ze jak ktos kupuje uzywane to po to by sie lansowac a jak nowe to nie po to...

                A jesli ma dziala w obie strony i faktem jest ze ani starym autem ani nowym Sparkiem lansowac sie z sensem nie da to wg mnie zaden argument.

                > Jeżeli Jelcz jedzie 70 km/h to go wyprzedzę nawet maluchem ;-)
                > Adrenalinę będę miał jak po skoku ze stratosfery ;)))

                Jak juz zaczniesz wyprzedazac to na 150% racja. Tylko najpier trzeba byc cierpliwym aby znalezc cos (odcinek drogi) na tyle dlugiego i prostego, ze bedziesz miec realne sznase na wyprzedzenie a z drugiej nie bedzie za dlugie bo gdzie wtedy ta adrenalina? :-)

                > Jeżeli Jelcz jedzie pod górkę 40 km/h na podwójnej ciągłej (a nie widzę dalej n
                > iż na 100 m) to ja go nie będę wyprzedzał nawet Lamborghini Gallardo.

                Ale mjac pod noga 200KM zamiast 20 (tyle ma ten Maluch? :-) ) masz spore szanse wyprzedzic go zanim do tej gorki dojedziesz gdy sie akurat trafi kawalek prostej.

                > Zawsze z
                > drugiej strony może nadjeżdżać jakiś fan tego debila z białego BMW M3...

                Tym bardziej wolabym nie siedziec w Maluchu :-) - nawet gdyby mial od tylu zachamowac na mnie, bo sie pomylil :-)

                > Pełna zgoda, ale moje pytanie jest takie: czy rzeczywiście muszę jechać te 140-
                > 150? Nie jestem przedstawicielem handlowym, nikt mnie nie rozlicza z ilości naw
                > iedzonych codziennie klientów.

                Ale jaka frajda jechac wolno po autostradzie? Zasnac z nudow mozna. Poza tym te drogi po to sa by szybko jedzic, jak mam hecac 70-100 to nie bede sie pchal na autostrade - po co placic za cos z czego nie skorzystam? ;-)

                > W takim razie jadę z taką prędkością, z jaką mam
                > jeszcze komfort, zwłaszcza akustyczny. Do 120 km/h zasadniczo w każdym samocho
                > dzie.

                No w klasie "za 30k" czyli Sparki, C1, itp to moze byc juz za szybko...
                • tisi123 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 24.06.14, 12:07
                  galtomone napisał:

                  > tisi123 napisał:
                  >
                  > > > A ja wlasnie takiego kupilem. Wolnossace V6.
                  > > >
                  > >
                  > > Też kiedyś takim jeździłem. Bardzo mile wspominam w trasach. Po mieście..
                  > .. wir
                  > > w baku to delikatne określenie ;-)
                  >
                  > Eeee.... bez przesady.
                  > Previa co prawda tylko 2,4 i 4 cylindry byla i zadawalala sie 15 l /lpg a obecn
                  > e V6 pali 16-17.
                  > To jak mam wybor nowe, male na beznyne co w miescie spali 8 l albo stare na LPG
                  > co spali (finansowo) tyle samo - nadal wole drugie ;-)
                  >
                  > > W kilkunastoletnim wolnossącym V6 zapewne padnie blacharka. A to już spra
                  > wia, że taki zakup jest co najmniej wątpliwy (ekonomicznie). Dla frajdy samego
                  > jeżdżenia - ok :-)
                  >
                  > Na razie nie ma nigdzie nawet kropki rdzy (wliczajac w to tylna klape). Gdyby byly ogniska rdzy, nawet malutkie, to bym nie kupil.
                  >
                  Za rok-dwa wyjdzie. Spokojna głowa.
                  A jeżeli padnie coś w silniku (tym za 3.5 tys zł.) to z wymianą zapłacisz jakieś 5 tys. Plus zero gwarancji na to że to "nowe cudo" w ogóle odpali. Mam naprawdę ciekawsze rzeczy do robienia na świecie niż wyszukiwanie półzłomowanych części do kilkunastoletniego samochodu.
                  Zwłaszcza, że każda naprawa to 1/5 jego wartości. Ale jak ktoś lubi być bywalcem szrotów to oczywiście żyjemy w wolnym kraju :)
                  Zakładam że nie będziesz szukał ŻADNEJ części do tego samochodu w ASO a nawet wśród lepszych zamienników ponieważ zwykły remont zawieszenia pochłonie 1/3 jego wartości.

                  > > Nie zakładam, po prostu podaję jako argument w dyskusji.
                  > No ale dalczego ten argument dziala tylko w jedna strone? Ze jak ktos kupuje uz
                  > ywane to po to by sie lansowac a jak nowe to nie po to...
                  >
                  > A jesli ma dziala w obie strony i faktem jest ze ani starym autem ani nowym Spa
                  > rkiem lansowac sie z sensem nie da to wg mnie zaden argument.
                  >

                  Podałem to jako element dyskusji ewentualnie dla kogoś, kto czuje się dowartościowany zakupem np. 15-letniej A8. Ja nie, Ty nie - nie ma tematu :)

                  > > Jeżeli Jelcz jedzie 70 km/h to go wyprzedzę nawet maluchem ;-)
                  > > Adrenalinę będę miał jak po skoku ze stratosfery ;)))
                  >
                  > Jak juz zaczniesz wyprzedazac to na 150% racja. Tylko najpier trzeba byc cierpl
                  > iwym aby znalezc cos (odcinek drogi) na tyle dlugiego i prostego, ze bedziesz m
                  > iec realne sznase na wyprzedzenie a z drugiej nie bedzie za dlugie bo gdzie wte
                  > dy ta adrenalina? :-)
                  >
                  > > Jeżeli Jelcz jedzie pod górkę 40 km/h na podwójnej ciągłej (a nie widzę d
                  > alej n
                  > > iż na 100 m) to ja go nie będę wyprzedzał nawet Lamborghini Gallardo.
                  >
                  > Ale mjac pod noga 200KM zamiast 20 (tyle ma ten Maluch? :-) ) masz spore szanse
                  > wyprzedzic go zanim do tej gorki dojedziesz gdy sie akurat trafi kawalek prost
                  > ej.
                  >
                  60 - 80 konnym Sparkiem, C1 czy Up!-em zrobię to też wcześniej (niż Maluchem)

                  > > Zawsze z
                  > > drugiej strony może nadjeżdżać jakiś fan tego debila z białego BMW M3...
                  >
                  > Tym bardziej wolabym nie siedziec w Maluchu :-) - nawet gdyby mial od tylu zach
                  > amowac na mnie, bo sie pomylil :-)
                  >

                  Ciężarówka uderzająca czołowo w A8 też dojdzie dalej niż do chłodnicy ;-)


                  > > Pełna zgoda, ale moje pytanie jest takie: czy rzeczywiście muszę jechać t
                  > e 140-
                  > > 150? Nie jestem przedstawicielem handlowym, nikt mnie nie rozlicza z iloś
                  > ci nawiedzonych codziennie klientów.
                  >
                  > Ale jaka frajda jechac wolno po autostradzie? Zasnac z nudow mozna. Poza tym te
                  > drogi po to sa by szybko jedzic, jak mam hecac 70-100 to nie bede sie pchal na
                  > autostrade - po co placic za cos z czego nie skorzystam? ;-)

                  Nie 70 -100 tylko 120. Nie naciągajmy argumentów ;) Nie widzę jakiejś niesamowitej różnicy pomiędzy 120 a 140 w kategorii "czasu dotarcia do celu". Jedno sikanie może tę różnicę zniwelować. Poza tym jest jeszcze jeden argument. Jadąc 120 "litrówką" jedziesz ani za wolno ani za szybko (dla tej litrówki). Czyli - nie nudzisz się. Jadąc 140 km/h A8 będziesz spał. A więc zaczniesz przyspieszać... I okaże się że okolice 200 km/ to jest ten moment, w którym zaczynasz się budzić. A 200 to już jest taka prędkość przy której się nie relaksujesz, tylko zaczynasz się bać o punkty karne. I szlag trafia cały relaks. Więc zwalniasz do 180, ale wciąż się boisz. Więc jedziesz 150 i zaczynasz się nudzić.... Tak to dokładnie działa. Wiem, bo wszyscy tak mają. Jak jadę czymś mocniejszym, to też tak mam :))

                  > > W takim razie jadę z taką prędkością, z jaką mam
                  > > jeszcze komfort, zwłaszcza akustyczny. Do 120 km/h zasadniczo w każdym samochodzie.
                  >
                  > No w klasie "za 30k" czyli Sparki, C1, itp to moze byc juz za szybko...
                  >

                  Nie, jest dokładnie idealnie. Przejedź się i zobacz.
                  • galtomone Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 24.06.14, 12:30
                    tisi123 napisał:

                    > > Na razie nie ma nigdzie nawet kropki rdzy (wliczajac w to tylna klape). G
                    > dyby byly ogniska rdzy, nawet malutkie, to bym nie kupil.
                    > >
                    > Za rok-dwa wyjdzie. Spokojna głowa.

                    Dlaczego za rok dwa a nie za 5 - 8?
                    Dlaczego juz jej nie ma?

                    Poza tym za rok - dwa to ja sie juz za innym autem moze bede rozgladal - ilez mozna jezdzic tym samym? :-)

                    > A jeżeli padnie coś w silniku (tym za 3.5 tys zł.) to z wymianą zapłacisz jakie
                    > ś 5 tys. Plus zero gwarancji na to że to "nowe cudo" w ogóle odpali.

                    Przesadzasz. Juz raz wymienialem silnik w aucie (na taki sciagany z japanowa) i raz remontowalem silnik.... i w przypadku wymiany na kompletny to nie ma az takiego problemu. +/- 1000 zl za robocizne i koszt plynow eksploatacyjnych.
                    Inna sprawa, ze obecne V6 nie bardzo ma powod majac 140k przbiegu by sie rozszypac.

                    > Mam napraw
                    > dę ciekawsze rzeczy do robienia na świecie niż wyszukiwanie półzłomowanych częś
                    > ci do kilkunastoletniego samochodu.

                    Ja tez. to byl przyklad - poki co z czesci to kupilem sobie drugi komplet felg na zime - ale to z checi a nie musu.

                    > Zwłaszcza, że każda naprawa to 1/5 jego wartości. Ale jak ktoś lubi być bywalce
                    > m szrotów to oczywiście żyjemy w wolnym kraju :)

                    Coz... naprawy w ASO nowego tez najczesciej nie sa darmowe. A jak juz ASO cos musi za darmo wymienic, to robi to w ostatecznosci, najpierw trzeba do nich 5 razy przyjechac i za kazdym razem auto na 3 dni zostawic....

                    > Zakładam że nie będziesz szukał ŻADNEJ części do tego samochodu w ASO a nawet w
                    > śród lepszych zamienników ponieważ zwykły remont zawieszenia pochłonie 1/3 jego
                    > wartości.

                    1. Na razie w ASo kupije plyny ekspolatacyjne, bo nie sa drogie.
                    2. Nie wiem dlaczego mialbym od razu robic remont calego zawieszenia. Jeszcze w zadnym aucie nigdy mi sie 1005 elementow na raz nie wysyplao (nawet w niemieckich!) a w japonczykach, ktorymi od kilku lat jezdze, remont zawieszenia to byla dwa razy (w dwoch ronych) wymiana dwoch amortyzatorow).

                    Koszt - (tyl) Avensis - Monroe ok 280 zl/szt, do obcenego Kayaba (wiec chyba tez ok) 330 zl. Mysle, ze roznica do przelkniecia....

                    > 60 - 80 konnym Sparkiem, C1 czy Up!-em zrobię to też wcześniej (niż Maluchem)
                    Ale wczesniej dales przyklad Malucha... A C1 jest calkiem dynamiczny. Mnie troche razi blacha zamiast tapicerki na drzwiach i plaskiti sa takie, ze brzydze sie dotykac... ale faktycznie Jelcza wyprzedzi. Gorzej na A4 np. pod gore Sw Anny jak przyjdzie TIR'a wyprzedac (a nie daj boze w C1 bedzie siedziec ktos oprpcz kierowcy) ;-).

                    > Ciężarówka uderzająca czołowo w A8 też dojdzie dalej niż do chłodnicy ;-)

                    Kochany.... Jak na ciezarowke spadnie samolot to juz wogole bedzie rzeznia ;-)

                    > Nie 70 -100 tylko 120. Nie naciągajmy argumentów ;) Nie widzę jakiejś niesamowi
                    > tej różnicy pomiędzy 120 a 140 w kategorii "czasu dotarcia do celu".

                    Zalezy od odleglosci, ale generalnie w ktegorii czas sie zgadzam. W kategori odczucie ubywajacych km juz jednak nie - mnie to robi roznice.

                    > I okaże się że okolice 200 km/ to jest ten moment, w którym zaczynasz się bud
                    > zić. A 200 to już jest taka prędkość przy której się nie relaksujesz, tylko zac
                    > zynasz się bać o punkty karne. I szlag trafia cały relaks. Więc zwalniasz do 18
                    > 0, ale wciąż się boisz. Więc jedziesz 150 i zaczynasz się nudzić....

                    Czy ja wiem? :-)
                    Ile mam punktow do rozdania? 21... to damy rade. Zarobienie punktow na naszych autorstradach jest pratycznie niemozliwe.... chyba, ze ktos ma zatopiony wzrok w 1 punkt.

                    > Tak to dok
                    > ładnie działa. Wiem, bo wszyscy tak mają. Jak jadę czymś mocniejszym, to też ta
                    > k mam :))

                    Pomiomo wszystko wlalbym to A8 (z musu bo sam bym sobie takiego wynalazku nie zakupil - jest tyle naprawde fajnych aut ;-) )niz Sparka by jechac 120 po autostradzie.

                    > > No w klasie "za 30k" czyli Sparki, C1, itp to moze byc juz za szybko...

                    > Nie, jest dokładnie idealnie. Przejedź się i zobacz.

                    Jechalem kilka razy Matizem, C1 tylko po miescie, a testowalem na autostradzi Picanto - 120 to za szybko.
                    • tisi123 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 24.06.14, 13:06
                      galtomone napisał:

                      > tisi123 napisał:
                      >
                      > > > Na razie nie ma nigdzie nawet kropki rdzy (wliczajac w to tylna kla. Gdyby byly ogniska rdzy, nawet malutkie, to bym nie kupil.
                      > > >
                      > > Za rok-dwa wyjdzie. Spokojna głowa.
                      >
                      > Dlaczego za rok dwa a nie za 5 - 8?
                      > Dlaczego juz jej nie ma?
                      >

                      Już jest, tylko jej jeszcze nie widzisz.

                      > Poza tym za rok - dwa to ja sie juz za innym autem moze bede rozgladal - ilez m
                      > ozna jezdzic tym samym? :-)
                      >
                      > > A jeżeli padnie coś w silniku (tym za 3.5 tys zł.) to z wymianą zapłacisz
                      > jakie
                      > > ś 5 tys. Plus zero gwarancji na to że to "nowe cudo" w ogóle odpali.
                      >
                      > Przesadzasz. Juz raz wymienialem silnik w aucie (na taki sciagany z japanowa) i
                      > raz remontowalem silnik.... i w przypadku wymiany na kompletny to nie ma az ta
                      > kiego problemu. +/- 1000 zl za robocizne i koszt plynow eksploatacyjnych.
                      > Inna sprawa, ze obecne V6 nie bardzo ma powod majac 140k przbiegu by sie rozszy
                      > pac.
                      >

                      Mimo wszystko nie mam się ochoty babrać w "wyszukiwanie", "ściąganie", "załatwianie". Nie kręci mnie to.


                      > > Mam naprawdę ciekawsze rzeczy do robienia na świecie niż wyszukiwanie półzłomowanych części do kilkunastoletniego samochodu.
                      >
                      > Ja tez. to byl przyklad - poki co z czesci to kupilem sobie drugi komplet felg
                      > na zime - ale to z checi a nie musu.
                      >
                      > > Zwłaszcza, że każda naprawa to 1/5 jego wartości. Ale jak ktoś lubi być bywalcem szrotów to oczywiście żyjemy w wolnym kraju :)
                      >
                      > Coz... naprawy w ASO nowego tez najczesciej nie sa darmowe. A jak juz ASO cos m
                      > usi za darmo wymienic, to robi to w ostatecznosci, najpierw trzeba do nich 5 ra
                      > zy przyjechac i za kazdym razem auto na 3 dni zostawic....
                      >
                      Najczęściej masz 5 lat gwarancji. Zwyczajowo w 4 roku sprzedaję samochód i kupuję nowy. Jeszcze nigdy się na tym nie "przewiozłem".

                      > > Zakładam że nie będziesz szukał ŻADNEJ części do tego samochodu w ASO a nawet wśród lepszych zamienników ponieważ zwykły remont zawieszenia pochłonie 1/3 jego wartości.
                      >
                      > 1. Na razie w ASo kupije plyny ekspolatacyjne, bo nie sa drogie.
                      > 2. Nie wiem dlaczego mialbym od razu robic remont calego zawieszenia. Jeszcze w
                      > zadnym aucie nigdy mi sie 1005 elementow na raz nie wysyplao (nawet w niemieck
                      > ich!) a w japonczykach, ktorymi od kilku lat jezdze, remont zawieszenia to byla
                      > dwa razy (w dwoch ronych) wymiana dwoch amortyzatorow).
                      >
                      > Koszt - (tyl) Avensis - Monroe ok 280 zl/szt, do obcenego Kayaba (wiec chyba te
                      > z ok) 330 zl. Mysle, ze roznica do przelkniecia....
                      >

                      wymiana amortyzatorów to akurat nie jest remont zawieszenia - please...

                      > > 60 - 80 konnym Sparkiem, C1 czy Up!-em zrobię to też wcześniej (niż Malu
                      > chem)
                      > Ale wczesniej dales przyklad Malucha... A C1 jest calkiem dynamiczny. Mnie troc
                      > he razi blacha zamiast tapicerki na drzwiach i plaskiti sa takie, ze brzydze si
                      > e dotykac... ale faktycznie Jelcza wyprzedzi. Gorzej na A4 np. pod gore Sw Anny
                      > jak przyjdzie TIR'a wyprzedac (a nie daj boze w C1 bedzie siedziec ktos oprpcz
                      > kierowcy) ;-).
                      >
                      Dałem przykład Malucha jako ekstremum. C1 dam spokojnie radę wyprzedzić jadącego przepisowo TIR-a.


                      > > Ciężarówka uderzająca czołowo w A8 też dojdzie dalej niż do chłodnicy ;-)
                      >
                      > Kochany.... Jak na ciezarowke spadnie samolot to juz wogole bedzie rzeznia ;-)
                      >

                      Nie taka jak się dwa samoloty pasażerskie zderzą w powietrzu nad miastem ;-)

                      > > Nie 70 -100 tylko 120. Nie naciągajmy argumentów ;) Nie widzę jakiejś nie
                      > samowi
                      > > tej różnicy pomiędzy 120 a 140 w kategorii "czasu dotarcia do celu".
                      >
                      > Zalezy od odleglosci, ale generalnie w ktegorii czas sie zgadzam. W kategori od
                      > czucie ubywajacych km juz jednak nie - mnie to robi roznice.
                      >

                      To miała być jazda dla przyjemności a nie "gonienie za wynikiem" - przypominam Twój początkowy wpis.


                      > > I okaże się że okolice 200 km/ to jest ten moment, w którym zaczynasz s
                      > ię bud
                      > > zić. A 200 to już jest taka prędkość przy której się nie relaksujesz, tyl
                      > ko zac
                      > > zynasz się bać o punkty karne. I szlag trafia cały relaks. Więc zwalniasz
                      > do 18
                      > > 0, ale wciąż się boisz. Więc jedziesz 150 i zaczynasz się nudzić....
                      >
                      > Czy ja wiem? :-)
                      > Ile mam punktow do rozdania? 21... to damy rade. Zarobienie punktow na naszych
                      > autorstradach jest pratycznie niemozliwe.... chyba, ze ktos ma zatopiony wzrok
                      > w 1 punkt.
                      >

                      Za rok, dwa, jak już wszędzie odpalą punkty pomiarowe na bramkach czy innych konstrukcjach to na autostradzie będzie najłatwiej zebrać 21 punktów w ciągu kwadransa ;-)

                      > > Tak to dok
                      > > ładnie działa. Wiem, bo wszyscy tak mają. Jak jadę czymś mocniejszym, to
                      > też ta
                      > > k mam :))
                      >
                      > Pomiomo wszystko wlalbym to A8 (z musu bo sam bym sobie takiego wynalazku nie z
                      > akupil - jest tyle naprawde fajnych aut ;-) )niz Sparka by jechac 120 po autost
                      > radzie.
                      >

                      Ja też. Ale nową A8. Nie "w rewelacyjnym stanie za niewiarygodnie okazyjną cenę".
                      > > > No w klasie "za 30k" czyli Sparki, C1, itp to moze byc juz za szybk
                      > o...
                      >
                      > > Nie, jest dokładnie idealnie. Przejedź się i zobacz.
                      >
                      > Jechalem kilka razy Matizem, C1 tylko po miescie, a testowalem na autostradzi P
                      > icanto - 120 to za szybko.
                      >

                      Picanto odpada. Przejedź się trojaczkami francuskimi albo niemieckimi

                      • galtomone Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 24.06.14, 13:40
                        tisi123 napisał:

                        > galtomone napisał:
                        >
                        > > tisi123 napisał:
                        > >
                        > > > > Na razie nie ma nigdzie nawet kropki rdzy (wliczajac w to tyl
                        > na kla. Gdyby byly ogniska rdzy, nawet malutkie, to bym nie kupil.
                        > > > >
                        > > > Za rok-dwa wyjdzie. Spokojna głowa.
                        > >
                        > > Dlaczego za rok dwa a nie za 5 - 8?
                        > > Dlaczego juz jej nie ma?
                        > >
                        >
                        > Już jest, tylko jej jeszcze nie widzisz.

                        Hmmm.... A skad wiesz? Widzisz? Czy tak ci sie wydaje? :-)

                        > Mimo wszystko nie mam się ochoty babrać w "wyszukiwanie", "ściąganie", "załatwi
                        > anie". Nie kręci mnie to.

                        Mnie tez nie - dlatego kupilem sprawdzone, wolno ssace V6 a nie 3 cylindorwy, jednolitorwy wynalazek.


                        > Najczęściej masz 5 lat gwarancji. Zwyczajowo w 4 roku sprzedaję samochód i kupu
                        > ję nowy. Jeszcze nigdy się na tym nie "przewiozłem".

                        Mnie nie stac na tak duze straty finansowe. Sorry, ale potencjalne naprawy wolnossocej V6tki to nic w prowornaniu z tym ile ty tracisz co 4 lata na zamianie auta.
                        Moze faktycznie na naprawy wydajesz 0 zl. Ale jesli kupujesz za 45-50tys zl (nie za 30k ja stoi w watku) to przeciez nie sprzedajesz za 40.... po 4 latach.
                        To tez jest koszt.

                        I to nie bagatelny bo do kolejnego auta za 50k znow musisz z kieszeni wylozyc.

                        > > > Zakładam że nie będziesz szukał ŻADNEJ części do tego samochodu w A
                        > SO a nawet wśród lepszych zamienników ponieważ zwykły remont zawieszenia pochło
                        > nie 1/3 jego wartości.
                        > >
                        > wymiana amortyzatorów to akurat nie jest remont zawieszenia - please...

                        To co to jest remont zawieszenia?

                        W Audi wymienialem wahacz bo sie zlamal - ale mial prawo, auto skladalo sie glownie z rdzy wyprodukowanej w 1975 roku.
                        W dwoch Escortach i dwoch Pugach przy zawieszeniu nie robilem nic. A Avensisach w jednym wymienialem amortyzaroty w drugim raz jakas gume stabilizatora czy cos bo zaczlo stukac, w Previi wyminilem amortyzatory.

                        A auta, ktorymi jezdzilem przed japonczykami mialy przbiegi tzw. niewiadome.... I mimo to w zadnym nie remontowalem zaiweszenia wiec sie nie znam.

                        > Dałem przykład Malucha jako ekstremum. C1 dam spokojnie radę wyprzedzić jadąceg
                        > o przepisowo TIR-a.

                        Ale blacha i blastiki nadal szpetne :-)

                        > > > Ciężarówka uderzająca czołowo w A8 też dojdzie dalej niż do chłodni
                        > cy ;-)
                        > >
                        > > Kochany.... Jak na ciezarowke spadnie samolot to juz wogole bedzie rzezni
                        > a ;-)
                        > >
                        >
                        > Nie taka jak się dwa samoloty pasażerskie zderzą w powietrzu nad miastem ;-)

                        Kochany... ale jak na te dwa samoloty (jak spanda na tory) wpadnie pociag towarowy przwozocy chemikalia i ladunki wybuchowe to dopiero nie ma szans - szczegolnie jak tory beda przehcodzic przez CENTRUM!!!! miasta.


                        > To miała być jazda dla przyjemności a nie "gonienie za wynikiem" - przypominam
                        > Twój początkowy wpis.

                        Ale jazda 140-150 to wlasnie jazda dla przyjemnosci. Silnik mruczy spokojnie na ok 3 tys obrotow, muzyczka cicho gra, czlowiek sie przeciaga na fotelu i zastanawia jak nogi ulozyc na kolejene 40km drogi....

                        > Za rok, dwa, jak już wszędzie odpalą punkty pomiarowe na bramkach czy innych ko
                        > nstrukcjach to na autostradzie będzie najłatwiej zebrać 21 punktów w ciągu kwad
                        > ransa ;-)

                        Ale ja auto kupowalem miesiac temu a nie za rok dwa. ;-)

                        > Ja też. Ale nową A8. Nie "w rewelacyjnym stanie za niewiarygodnie okazyjną cenę
                        > ".

                        Mnie cena mniej interesuje a stan.

                        Bo co to znaczy nowa i kiedy auto przestaje byc nowe....?

                        Jak wyjezdzasz z salonu i masz 100km przbiegu to jest nowe? A po 1000km? A po 10.000km?

                        Czyli do jakiego przbiegu nic pryz aucie nie robisz, nie sprawdzasz, nie kontorlujesz?

                        Mnie sie wydawalo, ze tkaie podstawowe zeczy to sie co jakis czas sprawdza bez wzgledu na to czy auto ma 10k czy 100k przebiegu.

                        A jesli piszac ""w rewelacyjnym stanie za niewiarygodnie okazyjną cenę" - masz na mysli komisowe igileki odklejone od drzewa, itp. To sie zgadza. Ale nie o tkaim uzywanym rozmawiamy.

                        Przy takim wyborze tez kupilbym nowego Sparka albo rower.


                        > Picanto odpada. Przejedź się trojaczkami francuskimi albo niemieckimi
                        Dlaczego odpada? Lapie sie do 30k. Mysisz ze Spark to luksus. A wspomniane trojaczki tez maja swoje klopoty.
                        • tisi123 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 24.06.14, 14:15

                          > > > > > Na razie nie ma nigdzie nawet kropki rdzy (wliczajac w to tylna kla. Gdyby byly ogniska rdzy, nawet malutkie, to bym nie kupil.
                          > > > > >
                          > > > > Za rok-dwa wyjdzie. Spokojna głowa.
                          > > >
                          > > > Dlaczego za rok dwa a nie za 5 - 8?
                          > > > Dlaczego juz jej nie ma?
                          > > >
                          > >
                          > > Już jest, tylko jej jeszcze nie widzisz.
                          >
                          > Hmmm.... A skad wiesz? Widzisz? Czy tak ci sie wydaje? :-)
                          >
                          Rzuć okiem na podwozie. Nie ma tam ani kropli rdzy? Nawet na wahaczach, czy na układzie wydechowym? Patrzyłeś endoskopem w profile zamknięte? Albo chociażby do środka drzwi czy też klapy bagażnika? Żaden rygiel nie pokrył się delikatnym nalotem? W takim razie to jest samochód z kosmosu a nie z planety Ziemia ;-)

                          > > Mimo wszystko nie mam się ochoty babrać w "wyszukiwanie", "ściąganie", "z
                          > ałatwi
                          > > anie". Nie kręci mnie to.
                          >
                          > Mnie tez nie - dlatego kupilem sprawdzone, wolno ssace V6 a nie 3 cylindorwy, j
                          > ednolitorwy wynalazek.
                          >
                          Fizyki nie oszukasz. Twój silnik wytrzyma. Osprzęt nie. Zwykła guma sparcieje albo przewód elektryczny pokryje się nalotem. I stoisz.

                          >
                          > > Najczęściej masz 5 lat gwarancji. Zwyczajowo w 4 roku sprzedaję samochód i kupuję nowy. Jeszcze nigdy się na tym nie "przewiozłem".
                          >
                          Ale jesli kupujesz za 45-50tys zl (ni
                          > e za 30k ja stoi w watku) to przeciez nie sprzedajesz za 40.... po 4 latach.
                          > To tez jest koszt.
                          >

                          Miesiąc temu kupiłem samochód za 52 tys. Za cztery lata pewnie będzie wart ze 20 - 25. Będzie miał na liczniku jakieś 80 tys. Będę go sprzedawał jakieś 2-3 dni. Stracę na nim 25 - 30 tys. Ty na swoim stracisz znacznie więcej, ponieważ Twój będzie już w tym czasie praktycznie niesprzedawalny. Sorry, nikt nie kupi kilkunastoletniej V6 z przebiegiem ponad 200 tys.

                          > I to nie bagatelny bo do kolejnego auta za 50k znow musisz z kieszeni wylozyc.
                          >
                          wymiana amortyzatorów to akurat nie jest remont zawieszenia - please...
                          >
                          > To co to jest remont zawieszenia?

                          Sprężyny, wahacze, amortyzatory, stabilizatory, tuleje i miliard śrubek i nakrętek :)

                          > A auta, ktorymi jezdzilem przed japonczykami mialy przbiegi tzw. niewiadome....
                          > I mimo to w zadnym nie remontowalem zaiweszenia wiec sie nie znam.
                          >
                          > > Dałem przykład Malucha jako ekstremum. C1 dam spokojnie radę wyprzedzić jadącego przepisowo TIR-a.
                          >
                          > Ale blacha i blastiki nadal szpetne :-)
                          >
                          W kilkunastoletniej furze skóry też raczej nie nieskazitelne ;)


                          >
                          > Kochany... ale jak na te dwa samoloty (jak spanda na tory) wpadnie pociag towar
                          > owy przwozocy chemikalia i ladunki wybuchowe to dopiero nie ma szans - szczegol
                          > nie jak tory beda przehcodzic przez CENTRUM!!!! miasta.
                          >
                          >
                          > > To miała być jazda dla przyjemności a nie "gonienie za wynikiem" - przypo
                          > minam
                          > > Twój początkowy wpis.
                          >
                          > Ale jazda 140-150 to wlasnie jazda dla przyjemnosci. Silnik mruczy spokojnie na
                          > ok 3 tys obrotow, muzyczka cicho gra, czlowiek sie przeciaga na fotelu i zasta
                          > nawia jak nogi ulozyc na kolejene 40km drogi....
                          >
                          Czuję to samo jadąc 120 km/h w samochodzie, w którym wszystko pachnie nowością :)


                          > > Za rok, dwa, jak już wszędzie odpalą punkty pomiarowe na bramkach czy inn
                          > ych ko
                          > > nstrukcjach to na autostradzie będzie najłatwiej zebrać 21 punktów w ciąg
                          > u kwad
                          > > ransa ;-)
                          >
                          > Ale ja auto kupowalem miesiac temu a nie za rok dwa. ;-)
                          >
                          A więc zwolnisz za rok-dwa :)

                          > > Ja też. Ale nową A8. Nie "w rewelacyjnym stanie za niewiarygodnie okazyjn
                          > ą cenę
                          > > ".
                          >
                          > Mnie cena mniej interesuje a stan.
                          >
                          > Bo co to znaczy nowa i kiedy auto przestaje byc nowe....?
                          >
                          > Jak wyjezdzasz z salonu i masz 100km przbiegu to jest nowe? A po 1000km? A po 1
                          > 0.000km?
                          >
                          Nowe to jest jak stoi w salonie. Potem jest już tylko coraz bardziej stare. Sztuka polega na tym, aby się go pozbyć, kiedy jeszcze gwarantuje w miarę bezawaryjną jazdę.

                          > Czyli do jakiego przbiegu nic pryz aucie nie robisz, nie sprawdzasz, nie kontor
                          > lujesz?
                          >
                          > Mnie sie wydawalo, ze tkaie podstawowe zeczy to sie co jakis czas sprawdza bez
                          > wzgledu na to czy auto ma 10k czy 100k przebiegu.
                          >

                          Jadę na przegląd w wyznaczonym czasie i już. Te 500 czy 700 zł naprawdę przeżyję.

                          > A jesli piszac ""w rewelacyjnym stanie za niewiarygodnie okazyjną cenę" - masz
                          > na mysli komisowe igileki odklejone od drzewa, itp. To sie zgadza. Ale nie o tk
                          > aim uzywanym rozmawiamy.
                          >
                          Żeby nawet ten samochód stał od nowości w chłodni i miał przejechane 0 km to nic nie zmieni faktu że CZASU nikt nie powstrzymał i większość elementów jest do wymiany.

                          > Przy takim wyborze tez kupilbym nowego Sparka albo rower.
                          >
                          >
                          > > Picanto odpada. Przejedź się trojaczkami francuskimi albo niemieckimi
                          > Dlaczego odpada? Lapie sie do 30k. Mysisz ze Spark to luksus. A wspomniane troj
                          > aczki tez maja swoje klopoty.

                          Nie ma samochodów bez kłopotów ani bez wad. Ale te ostatnie dają radę jechać rzeczone 120 km/h bez "zamordowania" kierowcy
                          • galtomone Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 24.06.14, 14:49
                            tisi123 napisał:

                            > > Hmmm.... A skad wiesz? Widzisz? Czy tak ci sie wydaje? :-)
                            > >
                            > Rzuć okiem na podwozie. Nie ma tam ani kropli rdzy? Nawet na wahaczach, czy na
                            > układzie wydechowym?

                            Na elementach konstrukcyjnych, czy tez waznych z p. widzenia bezpieczenstwa nie ma - tzn. nie ma wiecej niz na aucie ktore ma kilka miesiecy a kosztowalo te 30k.
                            W frmowej Picanto, ktora mamy w oddziale tylna klapa (tak dla odmiany) zaczela gnic juz w pirwszym roku uzywania. Obecnie auto ma 1/3 przebiegu mpojego prywatnego a wyglada na 3 razy bardziej zuzyte. Fotel wygnieciony, lakie bez polysku...

                            A wydech... oczywiscie, ze jest pokryty rdza.

                            Ale przejdz berznynoweym autem 1000km (nadal bedzie nowe - prawda) i postaw pod chmurka na kilka dni. gwarantuje ci ze na wydechu i terczach bedzie taka sama rdza.

                            Zreszta nie sadze by wydech ASO wymienialo na gwarancji po czasie 2 lat... (jak nie wczesniej) ja przeciez tez moge za jakis czas kupic nowy tlumik i bede mial taka sama gwarancje.

                            Patrzyłeś endoskopem w profile zamknięte?

                            Nie... a Ty? :-)

                            > Albo chociażby d
                            > o środka drzwi czy też klapy bagażnika? Żaden rygiel nie pokrył się delikatnym
                            > nalotem? W takim razie to jest samochód z kosmosu a nie z planety Ziemia ;-)

                            Delikatnym nalotem to sie sporo rzeczy pokrylo, ale ten sam nalot znajdziesz w dwu trzy miesiecznym nowym aucie ktore parkuje na ulicy. Co to ma do rzeczy
                            Ani taki nalot nie wyplyw na bezpieczenstwo ani na komfort.

                            Co innego zardzwiala srobka czy kawalek rruy wydechowej a co innego gnijace drzwi czy progi - myslalem ze to masz na mysli?

                            > Fizyki nie oszukasz. Twój silnik wytrzyma. Osprzęt nie. Zwykła guma sparcieje a
                            > lbo przewód elektryczny pokryje się nalotem. I stoisz.

                            Odpukac jeszcze mi sie (poza Peugeotami, ktorych juz nie kupuje wlasnie z takich pododow) takie przygody z elektryka nie przydazaly.

                            > > > Najczęściej masz 5 lat gwarancji. Zwyczajowo w 4 roku sprzedaję sam
                            > ochód i kupuję nowy. Jeszcze nigdy się na tym nie "przewiozłem".
                            > >
                            > Ale jesli kupujesz za 45-50tys zl (ni
                            > > e za 30k ja stoi w watku) to przeciez nie sprzedajesz za 40.... po 4 lata
                            > ch.
                            > > To tez jest koszt.
                            > >
                            >
                            > Miesiąc temu kupiłem samochód za 52 tys. Za cztery lata pewnie będzie wart ze 2
                            > 0 - 25. Będzie miał na liczniku jakieś 80 tys. Będę go sprzedawał jakieś 2-3 dn
                            > i. Stracę na nim 25 - 30 tys. Ty na swoim stracisz znacznie więcej, ponieważ Tw
                            > ój będzie już w tym czasie praktycznie niesprzedawalny.

                            Wiecej???
                            Jesli tracisz 25-30 tys to zakladajac, ze oddam soje auto na zlom, stracimy tle samo.
                            I mysle, ze bardzo sie mylisz. Juz tlumacze dlaczego.

                            W 2008 roku kupilem w Niemchech Previe (mniej wiecej tak egzotyczne w PL auto jak obecnie posiadane).

                            Auto razem z przywozem z niemiec wyszlo mnie jakies 16 tys zlotych (i 5 miesiecy szukania) w cene zakupu wliczam lot z UK do PL, przejazy itd...

                            Po 4 latach w 3 dni sprzedalem za 11, jesli mie pamiec nie myli.

                            Tez wszyscy mowili - 2.4??? Benzyna??? Taki van co go u nas nikt nie zna, z silnikiem pod autem, itd... itd.... To bedzie niesprzedawalne. Ale sie bez klopotu sprzedalo.

                            To dalczego obecne sie nie sprzeda?

                            Ojciec wczensiej mial 2.5l V6 Forda Contura (czy jakos tak) - tez sprzedael sie bez klopotu.

                            > Sorry, nikt nie kupi ki
                            > lkunastoletniej V6 z przebiegiem ponad 200 tys.

                            Bo???? A coz to jest 200k? Lepiej kupic bezynowe 1.4 z takim przbiegiem czy moze diesla 1.6?

                            > > I to nie bagatelny bo do kolejnego auta za 50k znow musisz z kieszeni wyl
                            > ozyc.

                            Takze nie ferowalbym az tak czarno-bialych pogladow a strata 25k to czy zuzyjesz ja na naprawy czy utrate wartosci to ciagle 25k ktorych nie masz wiekszeni. Mnie wychodzi, ze przez te 4 lata na naprawy auta 20-25k nie mam szans wydac.

                            > wymiana amortyzatorów to akurat nie jest remont zawieszenia - please...
                            > >
                            > > To co to jest remont zawieszenia?
                            >
                            > Sprężyny, wahacze, amortyzatory, stabilizatory, tuleje i miliard śrubek i nakrę
                            > tek :)

                            W Japonskim aucie???? Sorry - ale ja nie znam takiego japoncyzka ktory by takiego remontu zawieszenia wymagal - ever!!! A torche sie przez moje rece , rodzine i bliskich i dalekich znajomych tych aut przewinelo. Moze teraz nowe wynalazki sa juz tak samo badziwne pod tym wzgedem jak niemiecka mysl techniczna?

                            > > A auta, ktorymi jezdzilem przed japonczykami mialy przbiegi tzw. niewiado
                            > me....
                            > > I mimo to w zadnym nie remontowalem zaiweszenia wiec sie nie znam.
                            > >
                            > > > Dałem przykład Malucha jako ekstremum. C1 dam spokojnie radę wyprze
                            > dzić jadącego przepisowo TIR-a.
                            > >
                            > > Ale blacha i blastiki nadal szpetne :-)
                            > >
                            > W kilkunastoletniej furze skóry też raczej nie nieskazitelne ;)

                            Z tylu praktycznie nowe. A fotel kierowcy (jasna skora) wyglada na jakies 50-60 tys.
                            Widac wystarczy kilka razy w roku wydac te 100 zl na dokldana konserwacje i napiszczanie woskiem.

                            > Czuję to samo jadąc 120 km/h w samochodzie, w którym wszystko pachnie nowością 
                            > :)

                            Przez cale 4 lata masz ten zapach? To sie na stacjach kupuje? Czy tez zapach nowosci umiera szybciej i wtedy juz jedziusz uzywanym, starym autem?

                            Kiedy nowe, przestaje byc nowe?

                            > A więc zwolnisz za rok-dwa :)

                            Na autostradzie? Ze 140-150???? A po co mialbym zwalniac?? :-)

                            > Nowe to jest jak stoi w salonie. Potem jest już tylko coraz bardziej stare. Szt
                            > uka polega na tym, aby się go pozbyć, kiedy jeszcze gwarantuje w miarę bezawary
                            > jną jazdę.

                            O to!!!! Dobrze gadasz!!!
                            W moim przekonaniu to co kupilem w stanie w jakim kupilem wlasnie to gwarantuje. A przy odpowiednim traktowaniu i serwisowaniu to i kolejny wlasciciel nie bedzie miec klopotu.

                            Czas i km nie zabijaja aut.

                            > Jadę na przegląd w wyznaczonym czasie i już. Te 500 czy 700 zł naprawdę przeżyj
                            > ę.

                            No to dokladnie tak jak ja (i poprzedni wlasciciel).

                            > Żeby nawet ten samochód stał od nowości w chłodni i miał przejechane 0 km to ni
                            > c nie zmieni faktu że CZASU nikt nie powstrzymał i większość elementów jest do
                            > wymiany.

                            Juz pisalem, ze to nie czas jest zabojca auta. I gdybys mial racje i wiekszosc elementow bylaby do wymiany to auto przedstawialoby soba obraz nedzy i rozpaczy, + wycieki, dymienie , bujanie, skrzypienie, stukanie rdza i generalny obraz rozkladu.

                            Ale nic takiego sie nie dzieje i nic takiego nie widac... Dziwne. Moze jak cos jest porzadnie zrobione to przebieg 140k i 10 lat to nie jest zaden problem?

                            > Nie ma samochodów bez kłopotów ani bez wad. Ale te ostatnie dają radę jechać rz
                            > eczone 120 km/h bez "zamordowania" kierowcy.

                            No nie wiem - jachalem ponad 200km Fusionem (jako kierowca) , niby drozsze auto a wcale lepiej nie bylo.
                            • tisi123 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 24.06.14, 15:08
                              > > Żeby nawet ten samochód stał od nowości w chłodni i miał przejechane 0 km
                              > to ni
                              > > c nie zmieni faktu że CZASU nikt nie powstrzymał i większość elementów je
                              > st do
                              > > wymiany.
                              >
                              > Juz pisalem, ze to nie czas jest zabojca auta. I gdybys mial racje i wiekszosc
                              > elementow bylaby do wymiany to auto przedstawialoby soba obraz nedzy i rozpaczy
                              > , + wycieki, dymienie , bujanie, skrzypienie, stukanie rdza i generalny obraz r
                              > ozkladu.
                              >
                              > Ale nic takiego sie nie dzieje i nic takiego nie widac... Dziwne. Moze jak cos
                              > jest porzadnie zrobione to przebieg 140k i 10 lat to nie jest zaden problem?
                              >

                              Nie, po prostu tego nie widzisz. Masz teraz w samochodzie dziesiątki tykających bomb zegarowych. A to cybant, a to śrubka, a to przewód elektryczny, a to czujnik. Ja takich rzeczy nie lubię. Ale Ty kupiłeś ten samochód więc ja nie będę teraz Ci obrzydzał Twojego wyboru.

                              Pozdrawiam
                              Jak dla mnie EOT

                              • galtomone Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 24.06.14, 15:35
                                tisi123 napisał:

                                > Nie, po prostu tego nie widzisz. Masz teraz w samochodzie dziesiątki tykających
                                > bomb zegarowych. A to cybant, a to śrubka, a to przewód elektryczny, a to czuj
                                > nik. Ja takich rzeczy nie lubię. Ale Ty kupiłeś ten samochód więc ja nie będę t
                                > eraz Ci obrzydzał Twojego wyboru.

                                Ale moje poprzednia auta (nie liczac mlodszej od obecnego Avensis) byly starsze, jedzilem nimi tez psoro i nic z tego co piszesz sie nie dzialo. W zadnym!!!!

                                Dwoma, ktore sprawialy faktyczne problemy byly Polonez i Pug405. Na dwa Escorty (jeden po firmie z jakims KOSMICZNYM przebiegiem), puga 205, dwie avensis, previe nic sie nie dzialo. Do statystyk nie wiliczam Audi 80 (75), Wartburga (84) i Malucha (78) z powodow oczywistych.

                                Nie musialem remontowac zawieszenia, w jednym escorcie wymienialem sprzeglo, W e wszystkich do czasow aut japonskich) zasze od razu wymienialem rozrzad... I tylko poloznez stanal na drodze pod wroclawiem majac cale 2 lata i jakies 30-40 przebiegu.

                                Mysle, ze toche zbyt pesymistycznie podchodzisz do zagadnienia. Choc z drugiej strony parzac na to jak na tele Ave I, Previi i obecnego wynalazku byla zrobiona Ave II to przypuszczam, ze gdybym kupil Ave III/Auris czy co kowliek innego ale nowego, tez bym po 4 latach sprzedal,
                                z powodow ktore wymieniles.
                            • tomek854 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 25.06.14, 14:22
                              > Na elementach konstrukcyjnych, czy tez waznych z p. widzenia bezpieczenstwa nie
                              > ma - tzn. nie ma wiecej niz na aucie ktore ma kilka miesiecy a kosztowalo te 3
                              > 0k.

                              Hmm... Czy to znaczy, że auto rdzewieje tylko przez kilka miesięcy a potem przestaje? Tak samo z siebie, czy coś trzeba w tym kierunku robić?
                              • galtomone Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 25.06.14, 15:13
                                Chodzi mi o to, ze na istotnych elementach albo nie ma rdzy (nie pytaj jak to mozliwe - nie wiem, nie znam sie), albo jest jest tak malo, ze nie ma znaczenia. Nie wiem jak to sie robi....ale wyglada na to, ze rdzewieje na poczatku szybciej, a potem wolniej. Rdza w kazdym razie nie jest problemem.
                    • tomek854 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 25.06.14, 14:21
                      > Poza tym za rok - dwa to ja sie juz za innym autem moze bede rozgladal - ilez m
                      > ozna jezdzic tym samym? :-)

                      Jak jest dobre, nie psuje się, przyjemnie się nim jeździ i się je lubi to można.

                      Ja mam nadzieję, że moje następne auto to już będzie sensowne elektryczne :)
                      • galtomone Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 25.06.14, 15:04
                        tomek854 napisał:

                        > Ja mam nadzieję, że moje następne auto to już będzie sensowne elektryczne :)

                        O to by bylo super, zeby bylo tanie do jazdy, ekologiczne w 100% - 0 CO2 ale bez obecnych ograniczen elektrykow.
                        Niestety na to sie nie zanosi :-(
                        • tomek854 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 25.06.14, 15:09
                          No, troche mi to przekonanie powoli zdycha, ale kupując obecne w 2009 miałem nadzieję, że na następne przyjdzie czas w 2019 (jestem zwolennikiem teorii "jak dbasz, tak masz" więc liczę na to, że pojezdżę nim długo) to już rewolucja z bateriami będzie za nami.
    • jbl25 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 23.06.14, 15:00
      Sorry ale 30k to jest dość dziwna kwota bo ani nie kupisz za to sensownego auta nowego (nawet niech będzie, że z klasy A czy B), ani też fajnego używanego. Ja to tak patrzę, że dobry używany to jest ok 50k. A wtedy z nowych jest dośc spory wybór.
      • galtomone Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 23.06.14, 15:17
        Moj zakup kloci sie z Tym co napisales.

        50k to za duzy budzet bo za to kupujesz juz nowego kompakta, a my rozwazamy zakup czegos naprawde malego Spark, Panda, itp nowego...
        Lub zakup dwoch/trzech klas wyzej ale jednak uzywanego. Przypominame tez ze zalozenie jest takie, ze to uzywane jest rownie pewne jak nowe w salonie w kwesti stanu/przbiegu/itd..

        A nie robi nam roznicy czy spali nam malenstwo w tasie 8l beznyny, czy wieszke auto 17l gazu.... Ewentualnie jezdzimy na tyle nie wiele, ze wolimy wydac kase na spalanie 10/100 w zamian za duzo wyszszy komfort jazdy.

        Przypuszczam tez, ze i bezpieczenstwo nie jest bez znaczenie, i 10 letnie duze auto bedzie nadal duzo bezpieczniejsze niz nowe ale male...
        • jbl25 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 23.06.14, 15:42
          Ok jak 30k i małe ok, tylko że w porównaniu z Mondeło mk3 nowa Fiesta ma więcej poduszek, więcej systemów trzymających auto na drodzę i pali 1/2 a czasami 1/3 mniej. No i większe auto, nie wiadomo jak stare, jeśli to naprawiasz na nowych originalnych częściach (lub też nawet dobrych zamiennikach) to ciągle są ceny eksploatacji dużego auta.
          • samspade Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 23.06.14, 16:02
            Tyle że nowa fiesta to kosz ponad 40 tys.
            • jbl25 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 24.06.14, 10:56
              To prawda, nie jest to tanie auto z tych mniejszych, ogólnie wytknąłem to autorowi, że za 30k nowe auto to będzie ciężko kupić z rozsądnym wyposażeniem.
              • galtomone Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 24.06.14, 11:10
                A kto mowi o wyposazeniu?
                Ja pisalem o aucie - mam 30k i wlasnie wybor - nowe albo uzywane Premium od znajomego.
          • schweppes1 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 23.06.14, 16:15
            Ale Mondeo mk3 kosztuje ~10k. Mówimy o samochodzie za 30k, czyli Mondeo mk4, które jest bezpieczniejsze od nowej Fiesty i nieporównywalnie wygodniejsze.

            Fiesta i inne B-ąble nie nadają się na trasy, więc nie ma o czym w ogóle mówić.
            • jbl25 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 24.06.14, 10:57
              A jakie się nadają na trasę ? Patrząc na to właśnie z tej trasy którą teraz zrobiłem to Fiesta z Ecoboost zupełnie daje radę jeździć wg przepisowych prędkości, fakt, nie jest to białe bmw m3 Frogusia.

              Ja nie potrzebuje napierdzielać 180 lewym pasem, a i tak jak się zagapie to chwila moment mam 150-160 jak wyprzedzam tiry ekspresówką.
              • galtomone Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 24.06.14, 11:22
                jbl25 napisał:

                > A jakie się nadają na trasę ? Patrząc na to właśnie z tej trasy którą teraz zro
                > biłem to Fiesta z Ecoboost zupełnie daje radę jeździć wg przepisowych prędkości
                > , fakt, nie jest to białe bmw m3 Frogusia.

                A ta fiesta z Ecoboost nowa to 30k kosztuje? To chyba nie ten segment aut :-)
                Za 30k kupisz Sparka, C1, Picanto, Pande. Fistea chyba jednak drozsza (na stronie Forda nie widze od ilu zl sie cena zaczyna).
                >
                > Ja nie potrzebuje napierdzielać 180 lewym pasem, a i tak jak się zagapie to chw
                > ila moment mam 150-160 jak wyprzedzam tiry ekspresówką.

                Nie widze zwiazku z wyborem auta....
    • schweppes1 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 23.06.14, 15:05
      Małe, nowe gówienko za 30k jest niedopuszczalne w przypadku dużych przelotów, bez względu na wszystko.
      • galtomone Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 23.06.14, 15:18
        Duzych tak... ale 15 - 20 tys rocznie to nie jest duzo....
        Z drugiuej strony jest to juz na tyle duzo, ze nie mialbym ohcoty jechac gdzies dalej SParkiem z rodzina czy jakims Picanto....
        • schweppes1 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 23.06.14, 15:31
          Ja jednak wyznaję zasadę, że samochody klasy <B są tylko i wyłącznie do krótkich, miejskich jazd i sporadycznych podróży w obrębie powiedzmy województwa. Do tras jest niezbędny minimum kompakt. 30k to trochę nijaka kwota - za dużo na sztrucla, za mało na w miarę świeży samochód. Dokoptowałbym 35k i kupił samochód klasy D - przedliftowy C5 czy Mondeo.
      • tomek854 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 23.06.14, 19:49
        Bzdura. Trzeba po prostu dobrze wybrać.

        Ja parę lat temu stałem przed takim samym dylematem i zdecydowałem się na nowe, ale mniejsze. Co prawda założenie było takie, że "przemęczymy się trochę w małym i zostanie ono drugim autem w rodzinie" no ale z rodziny nic nie wyszło i zostałem sam z tym małym. I doszedłem do wniosku, że nic większego mi nie potrzeba.

        Silnik 1.3 89 koni przy 940 kg masy własnej pojazdu wystarcza na żwawą i wygodną jazdę, auto jest przyzwoicie wyposażone (full elektryka, prosta klimatyzacja). Miejsca dla kierowcy mam więcej niż w moim poprzednim samochodzie - a był to nissan primera, czyli wcale nie takie małe autko - z tyłu też od biedy dwie dorosłe osoby pojadą i choć nie będzie jak w limuzynie, to na brak miejsca narzekać nie będą - znowu, z tyłu mam więcej miejsca niż np. w Fabii. Bagażnik 230 litrów też wystarcza na co dzień, jak coś zawsze można dorzucić kufer na dach.

        Nie wybierałem tego auta pod takim kątem, bo, jak pisałem, wychodziłem z podobnego założenia, ale okazuje się, że nie wszystkie małe i tanie auta to gówna w rodzaju Peugeota 107.

        Ostatnio auto robiło nawet za kampera - podczas wyprawy na północ Szkocji nie chciało nam się rozkładać namiotu po ciemku i w deszczu i skorzystaliśmy ze sprytnego sposobu na rozkładanie foteli pozwalającego na praktycznie płaskie ustawienie oparcia względem siedziska...

        Byłem tym autem kilka razy w Polsce i w Czechach (2000 km w jedną stronę), przy prędkościach ponad 100 km/h jest trochę głośno (ale nie na tyle, żeby się nie dało rozmawiać czy słuchać radia spokojnie) natomiast niskie zużycie paliwa wynagradza tą niedogodność (w porównaniu z Primerą przejazd do Polski kosztuje mnie blisko 1/3 taniej, a do tego jadąc nowym autem mam praktycznie pewność, że nic się nie powinno po drodze dziać).
        • galtomone Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 24.06.14, 09:18
          tomek854 napisał:

          > Bzdura. Trzeba po prostu dobrze wybrać.

          Wybrac dobrze, a wybrac mniejsze zlo - z roznych powodow to nie to samo...

          Sam napisales:

          > Ja parę lat temu stałem przed takim samym dylematem i zdecydowałem się na nowe,
          > ale mniejsze. Co prawda założenie było takie, że "przemęczymy się trochę w mał
          > ym


          Zalozenie w pierwszym poscie jest takie, ze sie nie meczymy bo cholera wie ile nam zycia zostalo i kupujemy fajne, wygodne auto klasy Premium ale z oczywistych wzgledow uzywane (chyba, ze wydanie 200k + lub 30k nie robi komus roznicy).

          > Silnik 1.3 89 koni przy 940 kg masy własnej pojazdu wystarcza na żwawą i wygodn
          > ą jazdę, auto jest przyzwoicie wyposażone (full elektryka, prosta klimatyzacja)

          Nigdzie nie napisalem, ze auto za 30k (tyle kosztowalo Twoje???) nie moze byc zwawe.... ale jazda po autostradzie Kia Picanto a czyms za podobna kase ale uzywanym (typu A6, BMW5, Mercedes E, Lexus GS, itd.... ) to jednak zupelnie inne doswiadczenie.

          > . Miejsca dla kierowcy mam więcej niż w moim poprzednim samochodzie - a był to
          > nissan primera, czyli wcale nie takie małe autko

          Ale tez nie cos specjalnego.

          > ego założenia, ale okazuje się, że nie wszystkie małe i tanie auta to gówna w r
          > odzaju Peugeota 107.

          To co w wielkosci i ceneie nowego 107 nie jest malym gownem? :-)

          > Byłem tym autem kilka razy w Polsce i w Czechach (2000 km w jedną stronę),

          Jakim?

          I to, że sie da to jedno... Kwestia jest taka czy warto sie meczyc? Tylko dlatego, ze mamy swiadomosc malego (zerowego) przebiegu i folie na siedzeniach?

          > agradza tą niedogodność (w porównaniu z Primerą przejazd do Polski kosztuje mni
          > e blisko 1/3 taniej, a do tego jadąc nowym autem mam praktycznie pewność, że ni
          > c się nie powinno po drodze dziać).

          Pisalem, ze kwestie spalania sa pomijalne bo do luksusowego auta mozna zalozyc LPG i koszt jazdy bedzie wygladac podobnie.

          Co wiecej w typowej trasie, moze sie okazac, ze duze auto bedzie ekonomiczniejsze - sprawdzone na sobie.
          • tomek854 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 24.06.14, 13:43
            > Wybrac dobrze, a wybrac mniejsze zlo - z roznych powodow to nie to samo...

            Nie zrozumiałeś. Trzeba dobrze wybrać wybierając mały, a nie kupować pierwsze lepsze gó... - o to mi chodziło.

            > Zalozenie w pierwszym poscie jest takie, ze sie nie meczymy bo cholera w
            > ie ile nam zycia zostalo i kupujemy fajne, wygodne auto klasy Premium ale z ocz
            > ywistych wzgledow uzywane (chyba, ze wydanie 200k + lub 30k nie robi komus rozn
            > icy).

            No myśmy właśnie też wychodzili z założenia, że kupienie małego auta to będzie na przemęczenia, ale, co pisałem dalej w moim poście, okazało się, że trafiło nam się bardzo udane auto i jazda nim wcale nie jest męcząca.

            > Nigdzie nie napisalem, ze auto za 30k (tyle kosztowalo Twoje???) nie moze byc z
            > wawe.... ale jazda po autostradzie Kia Picanto a czyms za podobna kase ale uzyw
            > anym (typu A6, BMW5, Mercedes E, Lexus GS, itd.... ) to jednak zupelnie inne do
            > swiadczenie.

            Ja kupowałem w innym kraju, ale moje auto kosztowało o tygodniową pensję więcej niż Citroen C1 z silnikiem 1.0 i oknami na korbkę.

            > Ale tez nie cos specjalnego.

            NIe, ale wówczas primerę tej generacji którą miałem tylko nowszą i po face liftingu można było kupić za tyle, ile wydałem na nowego malucha.

            > To co w wielkosci i ceneie nowego 107 nie jest malym gownem? :-)

            Ja jeżdżę Daihatsu Sirionem. Przy 195 cm wzrostu mam bardzo wygodną pozycję za kółkiem, miejsca mam o wiele więcej nie tylko niż w Primerze ale np. niż w Fordzie Transicie. Przy moim wzroście jestem w stanie usiąść na tylnym siedzeniu za fotelem kierowcy odsuniętym na maksa i złączyć nogi i przy niższej pozycji regulowanego oparcia mieć wystarczająco miejsca na głowę.

            > I to, że sie da to jedno... Kwestia jest taka czy warto sie meczyc? Tylko dlate
            > go, ze mamy swiadomosc malego (zerowego) przebiegu i folie na siedzeniach?

            Będziesz mi dalej wmawiał, że się męczę bo moje auto jest nowe i małe? Czy mogę jednak pozostać przy swoim zdaniu popartym doświadczeniem że się nie męczę i jest mi wygodnie? Pod względem miejsca w środku moje auto bije na głowę np. BMW E39 mojego znajomego. Ja wiem, że BMW jest fajne, ale ciężko czerpac przyjemność z jazdy obijając się o wszystko kolanami, łokciem i głową. Jedyne co mnie męczy to nieco głośniejsza jazda (ale ja i tak rzadko jeżdżę szybciej niż 120 km/h) i brak tempomatu, ale na auto większe, cichsze i z tempomatem w którym byłoby mi mniej wygodnie nie zamieniłbym się.

            > Pisalem, ze kwestie spalania sa pomijalne bo do luksusowego auta mozna zalozyc
            > LPG i koszt jazdy bedzie wygladac podobnie.

            Do mojego też można, jak się kto uprze :)
            • galtomone Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 24.06.14, 14:15
              tomek854 napisał:

              > No myśmy właśnie też wychodzili z założenia, że kupienie małego auta to będzie
              > na przemęczenia, ale, co pisałem dalej w moim poście, okazało się, że trafiło n
              > am się bardzo udane auto i jazda nim wcale nie jest męcząca.

              To ja jeszcze takim malym autem nie jechalem...
              Poza tym (wbrew temu co to ktos napisal) im mniejsze auto tym ja szybciej jezdze - a w moim obecnym jest mi tak wygodnie, ze jazda 40km/h przez miasto jest przyjemna....

              > Ja kupowałem w innym kraju, ale moje auto kosztowało o tygodniową pensję więcej
              > niż Citroen C1 z silnikiem 1.0 i oknami na korbkę.

              Nie wiele mi to mowi... Jest w klasie C1? Bedziesz nim podrozowazc na codzien po miescie i z rodzina na narty?

              > > Ale tez nie cos specjalnego.
              >
              > NIe, ale wówczas primerę tej generacji którą miałem tylko nowszą i po face lift
              > ingu można było kupić za tyle, ile wydałem na nowego malucha.

              No... ja teraz sprzedalem Avenis II generacji, czyli Primere (mlodsza od tego cu kupilem) by ciut dolozyc i kupic starsze - a w tej cenie moglbym miec nowe C1 - moze c iut lepszym wyspasem niz wersja podstawowa.

              > Ja jeżdżę Daihatsu Sirionem. Przy 195 cm wzrostu mam bardzo wygodną pozycję za
              > kółkiem, miejsca mam o wiele więcej nie tylko niż w Primerze ale np. niż w Ford
              > zie Transicie. Przy moim wzroście jestem w stanie usiąść na tylnym siedzeniu za
              > fotelem kierowcy odsuniętym na maksa i złączyć nogi i przy niższej pozycji reg
              > ulowanego oparcia mieć wystarczająco miejsca na głowę.

              W tym nie siedzialem. Ale auto co kowliek egzotyczne (z wygladu tez).

              > Będziesz mi dalej wmawiał, że się męczę bo moje auto jest nowe i małe?

              Nie musze. Dyskutujesz na polkism forum o polksich warunkach - tu sie nie da kupic Siriona a COrsa nie kosztuje 30k. Pojedzij Sparkiem czy C1 z szybami na korbke , zawiez tym rodzine na wkacje i wtedy dyskutuj.

              Ja wiem, ze w UK czy Irandii jest inaczej. Ja tez kupilem auto nie dlatego ze bylo mi na codzien potrzebne (bo nie mialem gdznie nim jezdzic)....


              > Czy mogę
              > jednak pozostać przy swoim zdaniu popartym doświadczeniem że się nie męczę i j
              > est mi wygodnie? Pod względem miejsca w środku moje auto bije na głowę np. BMW
              > E39 mojego znajomego. Ja wiem, że BMW jest fajne, ale ciężko czerpac przyjemnoś
              > ć z jazdy obijając się o wszystko kolanami, łokciem i głową.

              No bez jaj!

              Wymiary zewnętrzne Daihatsu Sirion II
              Długość 3605 mm
              Szerokość 1655 mm
              Wysokość 1550 mm
              Rozstaw osi 2430 mm

              Wymiary zewnętrzne BMW Seria 5 E39 Sedan
              Długość 4775 mm
              Szerokość z lusterkami bocznymi 1800 mm
              Wysokość 1435 mm
              Rozstaw osi 2830 mm

              > Jedyne co mnie męc
              > zy to nieco głośniejsza jazda (ale ja i tak rzadko jeżdżę szybciej niż 120 km/h
              > ) i brak tempomatu, ale na auto większe, cichsze i z tempomatem w którym byłoby
              > mi mniej wygodnie nie zamieniłbym się.

              > Do mojego też można, jak się kto uprze :)

              I bedzie to mialo ekonomiczny sens? Acha.... A jak juz zalozysz to LPG to bagaze gdzie bedziesz wozic, bo ja nadal w bagazniku.... :-)
              • jureek Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 25.06.14, 09:12
                galtomone napisał:

                > W tym nie siedzialem. Ale auto co kowliek egzotyczne (z wygladu tez).

                Ładne.

                > Nie musze. Dyskutujesz na polkism forum o polksich warunkach - tu sie nie da ku
                > pic Siriona a COrsa nie kosztuje 30k.

                Mamy Europę. Nowy samochód możesz kupić, gdzie chcesz.

                > Pojedzij Sparkiem czy C1 z szybami na kor
                > bke , zawiez tym rodzine na wkacje i wtedy dyskutuj.

                Ty co tydzień na te wakacje jeździsz? No bo jak dwa razy w roku, to przecież na tę okazję można wziąć auto z wypożyczalni, jeśli własne wydaje się za małe.

                > No bez jaj!
                >
                > Wymiary zewnętrzne Daihatsu Sirion II
                > Długość 3605 mm
                > Szerokość 1655 mm
                > Wysokość 1550 mm
                > Rozstaw osi 2430 mm
                >
                > Wymiary zewnętrzne BMW Seria 5 E39 Sedan
                > Długość 4775 mm
                > Szerokość z lusterkami bocznymi 1800 mm
                > Wysokość 1435 mm
                > Rozstaw osi 2830 mm

                No właśnie, bez jaj. Z danych tych wynika, że bmw jest niższe, co dla osoby prawie dwumetrowego wzrostu nie jest bez znaczenia.

                • galtomone Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 25.06.14, 09:29
                  jureek napisał:

                  > Mamy Europę. Nowy samochód możesz kupić, gdzie chcesz.

                  A ja nie chce - i co mi zrobisz?
                  Nie zauwazasz, ze przy takich argumentach dyskusja staje cokolwiek bezcelowa?

                  > > Pojedzij Sparkiem czy C1 z szybami na kor
                  > > bke , zawiez tym rodzine na wkacje i wtedy dyskutuj.
                  >
                  > Ty co tydzień na te wakacje jeździsz? No bo jak dwa razy w roku, to przecież na
                  > tę okazję można wziąć auto z wypożyczalni, jeśli własne wydaje się za małe.

                  Na wakacje co tydzen nie, ale na tyle daleko by wozic rozne graty ze soba to codziennie. Ot... jakies 10-15kg pomocy naukowych zony jezdzi z nami w bagazniku.

                  To nie jest dyskusja - potrzebuje auto czy nie. ty nie, ja tak - na codzien bez auta moja rodzina nie da rady funkcjonowac bo taka mamy rzeczywistosc, prace, itd.

                  Nie stac mnie tez na posiadanie Sparka i pozyczanie auta, duzego 2-3 razy w miesiacu, nie stac mnie tez na posiadanie Sparka i Kompakta w garazu.
                  Nie chce tez jezdzic sredniow wygodnym, malym autem z zerowym wyposazeniem, ktore ma byc autem uniwersalnym i do miasta i na wakacje i dla wygody i dla frajdy.

                  Auta uzywane, ktore kupuje/moge kupic za 30k te wymagania spelniaja. Jedynym argumentem klasy Sparka jest nowosc.... tyle ze za miesiac to juz nie bedzie nowe a w wiekszosci zewnetrznych miejsce bedzie tak samo brudne i zardzewiale jak kazde inne auto.

                  Tyle, ze ja nadal mam kilka pie...ktore uprzyjemniaja podroza a w takim Sparku nie ma nadal nic....i juz nie jest nowy.

                  > > No bez jaj!
                  > >
                  > > Wymiary zewnętrzne Daihatsu Sirion II
                  > > Długość 3605 mm
                  > > Szerokość 1655 mm
                  > > Wysokość 1550 mm
                  > > Rozstaw osi 2430 mm
                  > >
                  > > Wymiary zewnętrzne BMW Seria 5 E39 Sedan
                  > > Długość 4775 mm
                  > > Szerokość z lusterkami bocznymi 1800 mm
                  > > Wysokość 1435 mm
                  > > Rozstaw osi 2830 mm
                  >
                  > No właśnie, bez jaj. Z danych tych wynika, że bmw jest niższe, co dla osoby pra
                  > wie dwumetrowego wzrostu nie jest bez znaczenia.

                  In dlatego obijaja sie tej osobie kolana? Poza tym wsyokosc auta mnie tylko mowi o tym jak moze sie prowacic z uwagi na srodek ciezkosci a nie czy walisz glowo w sufit! Mozesz miec wysokie auto i zle przygotowany (zaprojektowny ) fotel i glowa w sufit bedziesz uderzac... i odwrotnie. Przeciez w aucie siedzisz a nie stoisz!!!! Sa auta niziutkie, gdzie siedzisz prawie na asfalcie i 195 cm wzrostu nie jest problemem.

                  Zwracam tez uwage, ze kolega piszac, ze Sirion jest wygodniejszy/przestronniejszy od BMW 5 pisal tez o ciasnocie w srodku..... Ja wiem ze 5-ka nie jest Voyagerem ale bez przesady!!!
                  • only_the_godfather Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 25.06.14, 09:38
                    Dyskusja jest bez celowa bo każdy woli co innego. Ty wolisz 10 letnie premium inny woli nowego Sparka, ja wolałbym dołożyć trochę kasy i kupić nową Fabię Kombi albo Logana MCV bo takie auto mi wystarczy.
                    Dyskusja wygląda jak dyskusja nad wyższością świąt Wielkanocnych nad Bożego Narodzenia. Każdy ma swoje argumenty i nie przekonasz drugiej strony.
                  • jureek Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 25.06.14, 10:15
                    galtomone napisał:

                    > A ja nie chce - i co mi zrobisz?
                    > Nie zauwazasz, ze przy takich argumentach dyskusja staje cokolwiek bezcelowa?

                    To Ty użyłeś argumentu, że auta Tomka nie da się kupić w Polsce. Nie uważasz, że w zjednoczonej Europie jest to argument bez większego znaczenia.

                    > To nie jest dyskusja - potrzebuje auto czy nie. ty nie, ja tak - na codzien bez
                    > auta moja rodzina nie da rady funkcjonowac bo taka mamy rzeczywistosc, prace,
                    > itd.

                    No więc nie o tym piszę, lecz o tym, czy rzeczywiście na co dzień potrzebujesz wielkiego auta.
                    Nie odzywałbym się, gdybyś napisał, że po prostu nie lubisz małych aut i dlatego wolisz kupić większe, ale starsze. Ty jednak próbujesz to przedstawić jako jedyne racjonalne rozwiązanie, przez co pośrednio sugerujesz, że ci, którzy mają inne preferencje postępują nieracjonalnie, czyli są zwyczajnie głupi. A z tym się zgodzić nie mogę.

                    > Nie stac mnie tez na posiadanie Sparka i pozyczanie auta, duzego 2-3 razy w mie
                    > siacu, nie stac mnie tez na posiadanie Sparka i Kompakta w garazu.
                    > Nie chce tez jezdzic sredniow wygodnym, malym autem z zerowym wyposazeniem, kto
                    > re ma byc autem uniwersalnym i do miasta i na wakacje i dla wygody i dla frajdy

                    No więc kupiłeś sobie, to co Ci najlepiej pasuje i git. Inni mogą mieć inne priorytety i też git.

                    > > No właśnie, bez jaj. Z danych tych wynika, że bmw jest niższe, co dla oso
                    > by pra
                    > > wie dwumetrowego wzrostu nie jest bez znaczenia.
                    >
                    > In dlatego obijaja sie tej osobie kolana? Poza tym wsyokosc auta mnie tylko mow
                    > i o tym jak moze sie prowacic z uwagi na srodek ciezkosci a nie czy walisz glow
                    > o w sufit! Mozesz miec wysokie auto i zle przygotowany (zaprojektowny ) fotel i
                    > glowa w sufit bedziesz uderzac... i odwrotnie. Przeciez w aucie siedzisz a nie
                    > stoisz!!!! Sa auta niziutkie, gdzie siedzisz prawie na asfalcie i 195 cm wzros
                    > tu nie jest problemem.

                    Nie lubię takich aut. Gdy przesiadłem się z Chryslera na BMW jedynkę, miałem wrażenie, że jadę gokartem i zaraz będę szorował tyłkiem po asfalcie.

                    > Zwracam tez uwage, ze kolega piszac, ze Sirion jest wygodniejszy/przestronniejs
                    > zy od BMW 5 pisal tez o ciasnocie w srodku..... Ja wiem ze 5-ka nie jest Voyage
                    > rem ale bez przesady!!!

                    Ale właśnie BMW mają tę właściwość, że w środku jest stosunkowo ciasno mimo dużych rozmiarów zewnętrznych. Gdybym miał do wyboru na dłuższą trasę bmw jedynke i corsę, wybieram corsę.
                    Wiem, że są to herezje, ale mogę chyba mieć swoje zdanie, czy nie?
                    • galtomone Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 25.06.14, 11:06
                      jureek napisał:

                      > galtomone napisał:
                      >
                      > > A ja nie chce - i co mi zrobisz?
                      > > Nie zauwazasz, ze przy takich argumentach dyskusja staje cokolwiek bezcel
                      > owa?
                      >
                      > To Ty użyłeś argumentu, że auta Tomka nie da się kupić w Polsce. Nie uważasz, ż
                      > e w zjednoczonej Europie jest to argument bez większego znaczenia.

                      Nie uwazam.
                      Jeszcze nie slyszalem, zeby Kowalski, ktorego stac na nowe auto za 30k sciagal je z drugiego konca europy. Musialoby sie to po prostu finansowo oplacac, a sie nie oplaca.
                      Rozumiem, ze robi sobie kltos klopot dla "specjalnego" auta, ale cos specjalnego jest w Sirionie???
                      Ilosc sprzdanych sztuk w Europie i fakt, ze marka zakonczyla dzialanos w Europie jednak daje do myslenia.
                      Znaczy ze nie bylo to ani ladne, ani tanie, ani swietne na tle konkurencji i ludzie zaglosowali portfelami. Co nie znaczy, ze wlasciciele tych aut sa niezadowoleni!!!

                      > No więc nie o tym piszę, lecz o tym, czy rzeczywiście na co dzień potrzebujesz
                      > wielkiego auta.

                      Na kazdy codzien, nie. Ale 3 razy w tyg. tak. A na dwa srednie i male) juz mnie nie stac. Zatem z ekonomicznego p. widzenia prosciej jestem miec jedno srednie/duze. A skoro tak i skoro nie wiem co bedzie jutro wole miec takie ktore da mi dodatnie doznania - niz takie, ktore tylko przewiezie mnie z A do B.

                      > Nie odzywałbym się, gdybyś napisał, że po prostu nie lubisz małych aut i dlateg
                      > o wolisz kupić większe, ale starsze. Ty jednak próbujesz to przedstawić jako je
                      > dyne racjonalne rozwiązanie,

                      Bo DLA MNIE to jedyne racjonale rozwiazanie. Tak samo jak DLA CIEBIE jedyne racjonalne rozwiazanie to pociag i wypozyczalnia aut.

                      > przez co pośrednio sugerujesz, że ci, którzy mają
                      > inne preferencje postępują nieracjonalnie,

                      Owszem ALE TYLKO!!!!! w sytuacji gdy JEDYNYM argumentem za kupnem auta typu Spark jest fakt, ze jest nowe.

                      Jesli argumentow jest wiecej: - nie potrzebuje, duzego auta, bede tym jezdzic 10 lat, jazda samochodem generalnie to przykry obowiazek, bede jezdzic tylko po miescie, tylko na zakupy, mam alergie na klimatyzacje, podnieca mnie klang3 cylindrow, itd... itd... argumentow za (mniej i bardziej sensowych moga byc setki! - i to jest OK) - to jesli tych argumentow jest wiecej, jak najbardziej zakup Sparka bedzie rozsadny, racjonalny i sam bede bil brawo.

                      Ale kupowanie w sytuacji tylko jednego argumentu - nowy - uwazam za nie racjonalne.

                      > No więc kupiłeś sobie, to co Ci najlepiej pasuje i git. Inni mogą mieć inne pri
                      > orytety i też git.

                      A ja gdzies pisze, ze nie git?
                      Stad zalozenia dywagacji w poscie jeden byly dosc waskie, by unikac dyskusji oczywistej, ze mamy rozne gusta.

                      Co wiecej, ta dyskusja jest kompletnie bezcelowa, tzn. jej celem jest sympatyczne spedzenie czasu i wymiana pogladow - czy lepiej jest miec nowego Sparka i sie meczyc, czy Jaguara/Lexusa/Audi/Mercedesa (starego) i miec toreche frajdy....

                      > Nie lubię takich aut. Gdy przesiadłem się z Chryslera na BMW jedynkę, miałem wr
                      > ażenie, że jadę gokartem i zaraz będę szorował tyłkiem po asfalcie.

                      A Mazdzie MX5 siedziales? :-)

                      DO jazdy na codzien po miesicie dzinwe, ale jak wpadniesz na rowna drgoe z zakretami to nagle sie okaze, ze tylek tuz nad asfaltm jest super.

                      > Ale właśnie BMW mają tę właściwość, że w środku jest stosunkowo ciasno mimo duż
                      > ych rozmiarów zewnętrznych.

                      Ale wygodnie. Sam ma troche mniej bo 186 cm ale nie widze gdzie jako kierwoca (pasazer) mialbym uderzac koleanami czy glowa w sufit. Moze wystarczy inaczej ustawic fotel?

                      > Wiem, że są to herezje, ale mogę chyba mieć swoje zdanie, czy nie?
                      Nie wiem czy herezje - BMW 1 nie jechalem. A samo auto wydaje mi sie troche wymyslane na sile...
                      • jureek Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 25.06.14, 12:00
                        galtomone napisał:

                        > Jeszcze nie slyszalem, zeby Kowalski, ktorego stac na nowe auto za 30k sciagal
                        > je z drugiego konca europy. Musialoby sie to po prostu finansowo oplacac, a sie
                        > nie oplaca.

                        Jesteś pewien? Nie słyszałeś o kupowaniu nowych samochodów na Łotwie? Nie słyszałeś o kupowaniu przez Niemców nowych aut w polskich salonach? Nie jest to jeszcze zjawisko powszechne, producenci samochodów bardzo nie lubią takiej zakupowej turystyki obywateli UE, volkswagen próbował nawet zakazać swoim włoskim dealerom sprzedawać nowe auta Niemcom, ale instytucje europejskie dowaliły koncernowi taką karę, że już nie próbował więcej takiego ograniczania praw konsumenta.

                        > Rozumiem, ze robi sobie kltos klopot dla "specjalnego" auta, ale cos specjalneg
                        > o jest w Sirionie???
                        > Ilosc sprzdanych sztuk w Europie i fakt, ze marka zakonczyla dzialanos w Europi
                        > e jednak daje do myslenia.
                        > Znaczy ze nie bylo to ani ladne, ani tanie, ani swietne na tle konkurencji i lu
                        > dzie zaglosowali portfelami.

                        Uważasz, że konsumenci zawsze podejmują racjonalne decyzje? Gdyby tak było, nie pracowałbym tu, gdzie pracuję, bo reklama straciłaby rację bytu.


                        > > No więc nie o tym piszę, lecz o tym, czy rzeczywiście na co dzień potrzeb
                        > ujesz
                        > > wielkiego auta.
                        >
                        > Na kazdy codzien, nie. Ale 3 razy w tyg. tak.

                        Czyli dylemat z tego wątku, czy kupować małe ale nowe, czy duże ale stare, jest bezprzedmiotowy. Skoro potrzebujesz dużego auta, to po co w ogóle rozważać opcję z kupnem małego?

                        > Bo DLA MNIE to jedyne racjonale rozwiazanie. Tak samo jak DLA CIEBIE jedyne rac
                        > jonalne rozwiazanie to pociag i wypozyczalnia aut.

                        To nie jest dla mnie jedyne racjonalne rozwiązanie. Inne rozwiązania też mogłyby być racjonalne, ale wybrałem to, bo tak lubię, a nie dlatego, że inaczej byłoby nieracjonalnie.

                        > Co wiecej, ta dyskusja jest kompletnie bezcelowa, tzn. jej celem jest sympatycz
                        > ne spedzenie czasu i wymiana pogladow - czy lepiej jest miec nowego Sparka i si
                        > e meczyc, czy Jaguara/Lexusa/Audi/Mercedesa (starego) i miec toreche frajdy....

                        Nie każdy męczy się w nowym Sparku i nie każdy potrzebuje wymienionych przez Ciebie marek, żeby mieć frajdę z jazdy. Dla mnie na przykład frajda z jazdy dużo bardziej zależy od tego, gdzie jadę, niż od tego, czym jadę.

                        > Nie wiem czy herezje - BMW 1 nie jechalem. A samo auto wydaje mi sie troche wym
                        > yslane na sile...

                        Oceniając tylko po wyglądzie to jedynka bmw jest dla mnie jedynym ładnym modelem tej marki, wygląd pozostałych jest dla mnie zwyczajnie nudny.
                        • galtomone Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 25.06.14, 13:47
                          jureek napisał:

                          > Jesteś pewien? Nie słyszałeś o kupowaniu nowych samochodów na Łotwie? Nie słysz
                          > ałeś o kupowaniu przez Niemców nowych aut w polskich salonach?

                          Nie przez polaków aut w tej klasie, nie nie slyszalem.

                          100% ludzi ktorych znam blizej, dalej, z widzenia, ktorzy jzda takimi malutkimi autami predzej by zawalu dostala niz przeszla meke kupowania auta w ten sposob. Miedzy innymi z powodu nie znajomosci motoryzacji i chyba pewnego zagubienia wola kupic gorsze ale nowe, niz uzywane - bo latwo wtpic, ktos oszuka, itd...itd...

                          Wiec, nie. O Polakach tak kupujacych takie auta nie slyszalem, co oczywiscie nie oznacza, ze nikt u nas tak , takiego auta nie kupil - ale norma to na 100% nie jest.

                          > Uważasz, że konsumenci zawsze podejmują racjonalne decyzje? Gdyby tak było, nie
                          > pracowałbym tu, gdzie pracuję, bo reklama straciłaby rację bytu.

                          Pewnie nie zawsze, ale nie bez powodu Fiat, PSA, Opel, itd... maja klopoty. ich produkty po prostu nie sa na tyle dobre by bronic sie przed konkurencja. Janse, ze jak piszesz - nie zawsze. Ale jednak jakos (z reguly) konsumenci podjemuja sluszne decyzje.

                          Nokia oferowala dziwne telefony z archaicznym systemem i juz jej nie ma wsrod producentow telefonow.

                          HTC zlewal wsparcie i ma klopoty finansowe, bo ludzie nie lubia jak sie ich olewa zaraz po zakupie.

                          Itd... itd...

                          > Czyli dylemat z tego wątku, czy kupować małe ale nowe, czy duże ale stare, jest
                          > bezprzedmiotowy. Skoro potrzebujesz dużego auta, to po co w ogóle rozważać opc
                          > ję z kupnem małego?

                          Ja nie ale znam ludzi, ktorzy mimo wszystko kupili male i sie mecza. Juz o tym pisalm.

                          Jeslie kupujes Sparka bo... i tu wymieniasz liste argumentow - to wszystko jest OK.
                          Ale jesli jedynym powodem zakupu takiego auta jest fakt ze jest nowy - to dla mnie to za malo i rozwazylbym i poszukal jakie s inne opcje. Szczegolnie gdy kupuje auto za taka sama kase ale ktore jest dla mnie male, niowygodne, nie podob a mi sie...ale jest nowe...

                          NIe znasz takiego przypadku? Bo ja znam.

                          Od tej osoby juz "n-ty" raz slysze - o fajne auto - ale ja bym sie bal... No to zmaiast miec ciut radosci boisz sie cale zycie. Do tego stopnia, ze auto (male) jest bez radia - bo moga ukrasc - serio!!!!

                          > To nie jest dla mnie jedyne racjonalne rozwiązanie. Inne rozwiązania też
                          > mogłyby być racjonalne, ale wybrałem to, bo tak lubię, a nie dlatego, że inacz
                          > ej byłoby nieracjonalnie.

                          Skoro inaczej bys nie lubil to byloby by to nieracjonalnie - bo przeciez nie bedziesz sobie robic na zlosc? Czy bedziesz??? A moze robisz i dlatwgo oplacasz auto po to by podrozowac pociagiem? :-)

                          > Nie każdy męczy się w nowym Sparku

                          I o tych co sie nie mecza nie dyskutuje - nie rozumiesz?
                          Zrozum, ze dyskusja jest jednak o tych co sie mecza, a pomimo to wybrali Sparka... Chyba, ze nie wierzysz, ze tacy sa?>

                          Dla mnie na przykład frajda z jazdy dużo
                          > bardziej zależy od tego, gdzie jadę, niż od tego, czym jadę.

                          Dla mnie to polaczenie obu czynnikow. Najlepiej daleko, malonicza trasa, fajnym autem :-)

                          > Oceniając tylko po wyglądzie to jedynka bmw jest dla mnie jedynym ładnym modele
                          > m tej marki, wygląd pozostałych jest dla mnie zwyczajnie nudny.

                          Jeszcze mi sie nie opatrzyla. Zmojego p. widzenia w gamie malych aut trojka jest wystarczajaco mala i ladna, szczegolnie w wersji dwudrzwiowej.
                          • tomek854 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 25.06.14, 15:01
                            > Ja nie ale znam ludzi, ktorzy mimo wszystko kupili male i sie mecza. Juz o tym
                            > pisalm.

                            No to teraz znasz kogoś, kto kupił małe i jest bardzo zadowolony (mnie). Dlaczego wciąż usiłujesz mi wmawiać, że to niemożliwe? :-)

                            > I o tych co sie nie mecza nie dyskutuje - nie rozumiesz?

                            No chyba, że tak. Tylko moim zdaniem za łatwo zakładasz, że większośc z nich jednak się męczy.
                        • tomek854 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 25.06.14, 14:59
                          > Nie każdy męczy się w nowym Sparku i nie każdy potrzebuje wymienionych przez Ci
                          > ebie marek, żeby mieć frajdę z jazdy. Dla mnie na przykład frajda z jazdy dużo
                          > bardziej zależy od tego, gdzie jadę, niż od tego, czym jadę.

                          Jest też jeden aspekt sprawy - ja np. mam podejście do przyjemnośći z jazdy bardziej takie jak James May niż jak Jeremy Clarkston. Już np. w Primerze żeby naprawdę pocisnąć sobie po zakrętach musiałem jechać znacznie szybciej. Cała przyjemność z szybkiej jazdy polaga na tym, że się jedzie tuż pod granicą możliwosci samochodu. Dlatego nigdy bym sobie nie kupił żadnego supersportowego auta, bo co to za przyjemność jeździć nim te 100 km/h po normalnych drogach.

                          W tym momencie auto o niższych możliwościach jezdnych (ale zaznaczam, bynajmniej nie chodzi mi o to, żeby było do dupy, jazda Citroenem C1 to jest prawdziwa męka, podczas gdy moje Daihatsu jeździ już całkiem jak "dorosłe auto") pozwala mieć tyle samo frajdy przy niższej prędkości...
                      • tomek854 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 25.06.14, 14:56
                        > Ilosc sprzdanych sztuk w Europie i fakt, ze marka zakonczyla dzialanos w Europi
                        > e jednak daje do myslenia.
                        > Znaczy ze nie bylo to ani ladne, ani tanie, ani swietne na tle konkurencji i lu
                        > dzie zaglosowali portfelami. Co nie znaczy, ze wlasciciele tych aut sa niezadow
                        > oleni!!!

                        Przyczyna jest bardziej prozaiczna. Auto produkowane jest w Japonii a jen się teraz zrobił bardzo drogi. Daihatsu się wycofało z Europy bo w rezultacie różnic kursowych to auto plasowałoby się dzisiaj w okolicach Golfa, co oczywiście przekreślałoby jego szanse na rynku. Wtedy kiedy ja je kupowałem, a kiedy kosztowało w mojej, nie najgorzej wyposażonej wersji, o 500 funtów taniej niż VW Fox z najmniejszym silnikiem, oknami na korkę i dziurą w desce rozdzielczej zamiast radia sprzedawało się całkiem dobrze. Większość Sirionów, które widuję na drodze to właśnie te z okolic 2009 roku.

                        > Ale kupowanie w sytuacji tylko jednego argumentu - nowy - uwazam za nie racjona
                        > lne.

                        A co, jeśli dla mnie "nowy" był jednym z głównych argumentów? A poza tym zakładałem, że ma to być auto małe do jazdy na co dzień, ale którym od biedy będzie mozna od czasu do czasu wypuścić się w dłuższą trasę albo przewieźć wygodnie czwórkę dorosłych osób? Moje założenie było też takie, że auto ma mi się podobać, bo zamierzam nim jeździć długo, a kiedy pojawią się dzieci zostanie w rodzinie jako "drugie, mniejsze auto"?

                        Dzieci się nie pojawiły, auto dalej jest jedynym, za to wszystkie inne oczekiwania spełniło zaskakująco dobrze.

                        > Ale wygodnie. Sam ma troche mniej bo 186 cm ale nie widze gdzie jako kierwoca (
                        > pasazer) mialbym uderzac koleanami czy glowa w sufit. Moze wystarczy inaczej us
                        > tawic fotel?
                        >

                        Może wystarczy być 10 cm wyższym, żeby nie mieć możliwości wygodnego ustawienia sobie fotela? Mój brat jest ode mnie wyższy jedynie o 7 cm, a już nie jest w stanie znaleźć sobie w moim aucie wygodnej pozycji - zwyczajnie, ma za długie nogi.
                      • tomek854 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 25.06.14, 15:11
                        > Rozumiem, ze robi sobie kltos klopot dla "specjalnego" auta, ale cos specjalneg
                        > o jest w Sirionie???

                        Tak trochę na poważnie - laski na niego lecą :-) Wszystkim moim koleżankom się podoba i mówią, że jest cute... Połącz to z możliwością rozłożenia foteli w taki sposób, że robi się całkowicie płasko i dużą przestrzenią nad głowami i... :D
                    • tomek854 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 25.06.14, 14:50
                      > Ale właśnie BMW mają tę właściwość, że w środku jest stosunkowo ciasno mimo duż
                      > ych rozmiarów zewnętrznych. Gdybym miał do wyboru na dłuższą trasę bmw jedynke
                      > i corsę, wybieram corsę.

                      Ja też. Nawet jak miałbym jechać na tylnym fotelu to bym się zastanowił dwa razy jeśli do wyboru miałbym akurat tą BMW o której mówię...
                  • tomek854 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 25.06.14, 14:47
                    > A ja nie chce - i co mi zrobisz?

                    NIc Ci nie zrobi. W przeciwieństwie do Ciebie on ma lepsze rzeczy do roboty, niż wmawiać Tobie że jego wizja jest lepsza :-)

                    > Na wakacje co tydzen nie, ale na tyle daleko by wozic rozne graty ze soba to co
                    > dziennie. Ot... jakies 10-15kg pomocy naukowych zony jezdzi z nami w bagazniku.

                    Ja trochę wożę gratów ze sobą do pracy. Mam w bagażniku taką małą skrzynkę pełną różnych gratów po brzegi oraz małą torbę z ciuchami itp. na wypadek, gdybym nagle musiał pojechać gdzieś daleko. Zajmuje mi to akurat tyle miejsca, że obok wchodzą jeszcze tygodniowe zakupy z supermarketu dla dwóch osób.

                    Mój bagażnik ma, jeśli dobrze pamiętam, 230 litrów. Powiedz mi, czego ta Twoja żona uczy, że 230 litrów pomocy naukowych to dla niej za mało? No chyba, że pływania i musi ze sobą wozić koła ratunkowe dla całej klasy, nie wiem?

                    > In dlatego obijaja sie tej osobie kolana?

                    NIe, kolana się obijają dlatego, że w BMW konsola środkowa zajmuje połowę kabiny, z lewej strony także się zwęża (a dodatkowo w wersji z kierownicą po prawej pedały są przesunięte nieco w lewo w taki sposób, że do naciskania gazu potrzeba wyjąć nogę w nienaturalną pozycję).

                    Porównaj sobie:
                    BMW: www.bimmerwerkz.com/forum/attachments/5-series-e12-e28-e34-e39/27933d1241907648-dash-light-above-seat-belt-indicator-untitled-7a-copy.jpg
                    Ciasno na nogi.
                    Daihatsu:
                    www.my-lhd.co.uk/images/voitures/7792c-car-daihatsu-sirion-3.jpg
                    Ja nawet w tym aucie jestem w stanie przełożyć sobie lewą nogę (lewą, bo mam kierownicę po prawej) na połowę pasażera, co bardzo fajnie pozwala zmienić pozycję w czasie długiej nudnej jazdy autostradą. Poza Sprinterem i większymi od niego pojazdami w żanym aucie jeszcze mi się ta sztuczka nie udała :-)

                    Poza tym wsyokosc auta mnie tylko mow
                    > i o tym jak moze sie prowacic z uwagi na srodek ciezkosci a nie czy walisz glow
                    > o w sufit!

                    Widocznie jesteś mniejszy ode mnie. W Primerze siedziałem znacznie niżej niż w Daihatsu, a przestrzeni nad głową miałem tak, że akurat mieściły mi się dwa palce. Tutaj nad głową mogę przesunąć całą dłoń.

                    Wysokoć całkowita pojazdu nie przekłada się wprost na to, gdzie dany pojazd ma środek ciężkości - bo gdyby tak było, to piętrowe londyńskie autobusy wykładałyby się na każdym zakręcie :-) Owszem, Daihatsu ma środek ciężkości wyżej niż primera, i nie łyka zakrętów aż tak, ale zachowuje sie w nich znacznie lepiej niż np. Panda, którą jadąc mam wrażenie, że podpieram się klamkami o asfalt, a poza tym ja w rajdach nim brać udziału nie chcę. (Aczkolwiek są tacy, co to robią i nie narzekają: i485.photobucket.com/albums/rr214/gt_coure/800px-Daihatsu_BOO_Rally_car.jpg )

                    Mozesz miec wysokie auto i zle przygotowany (zaprojektowny ) fotel i
                    > glowa w sufit bedziesz uderzac... i odwrotnie. Przeciez w aucie siedzisz a nie
                    > stoisz!!!! Sa auta niziutkie, gdzie siedzisz prawie na asfalcie i 195 cm wzros
                    > tu nie jest problemem.

                    Rzeczone BMW do nich niestety nie należy.

                    > Zwracam tez uwage, ze kolega piszac, ze Sirion jest wygodniejszy/przestronniejs
                    > zy od BMW 5 pisal tez o ciasnocie w srodku..... Ja wiem ze 5-ka nie jest Voyage
                    > rem ale bez przesady!!!

                    Nie przesadzam. Moim Daihatsu kilkukrotnie już jechałem do Polski (albo do Czech) i nie narzekałem. Owym BMW najdalej jechałem z Glasgow do Edynburga i wracając musiałem przystanąć na parkingu w połowie drogi żeby rozprostować kości.
                    • galtomone Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 25.06.14, 15:21
                      tomek854 napisał:

                      > Mój bagażnik ma, jeśli dobrze pamiętam, 230 litrów. Powiedz mi, czego ta Twoja
                      > żona uczy, że 230 litrów pomocy naukowych to dla niej za mało? No chyba, że pł
                      > ywania i musi ze sobą wozić koła ratunkowe dla całej klasy, nie wiem?

                      Angieslkiego. ALe auto jest wspolne, wiec sa jeszcze moje graty, dzicko ma co nieco.... Nie mamy auta, kazde dla siebie (dwoch) tylko jedno wspolne.
                • tomek854 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 25.06.14, 14:34
                  > Ładne.

                  Mi też się podoba.

                  > No właśnie, bez jaj. Z danych tych wynika, że bmw jest niższe, co dla osoby pra
                  > wie dwumetrowego wzrostu nie jest bez znaczenia.

                  A ja mu proponuję, żeby sprawdził jaką proporcję z długości całkowitej auta zajmuje w maska w BMW a jaką u mnie w Daihatsu. Tak na początek ;-)
              • tomek854 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 25.06.14, 14:32
                > To ja jeszcze takim malym autem nie jechalem...

                No widzisz. A ja jeżdżę na co dzień. Dlatego ja wiem, o czym mówię, a Ty nie.

                > Poza tym (wbrew temu co to ktos napisal) im mniejsze auto tym ja szybciej jezdz
                > e - a w moim obecnym jest mi tak wygodnie, ze jazda 40km/h przez miasto jest pr
                > zyjemna....

                W moim też. Mieszkam w kraju o jednym z najniższych limitów prędkości w Europie, prędkości nie przekraczam i nie narzekam.

                > Nie wiele mi to mowi... Jest w klasie C1? Bedziesz nim podrozowazc na codzien p
                > o miescie i z rodzina na narty?

                Cenowo plasował się w tej okolicy właśnie. Wydaje mi się jednak (bo C1 też jeździłem przez dłuższy czas bo takie dostałem auto zastępcze jak swoje rozbiłe) że jest jednak trochę większy. I zaprojektowany jak "prawdziwy" samochód podczas gdy trojaczki to taki wózek z lidla zrobiony możliwie po taniości.

                > No... ja teraz sprzedalem Avenis II generacji, czyli Primere (mlodsza od tego
                > cu kupilem) by ciut dolozyc i kupic starsze - a w tej cenie moglbym miec nowe C
                > 1 - moze c iut lepszym wyspasem niz wersja podstawowa.

                No C1 akurat to ja też bym nie kupił, nawet na "full wypasie". To auto jest tak beznadziejne, że aż boli.

                > W tym nie siedzialem. Ale auto co kowliek egzotyczne (z wygladu tez).

                W Polsce. Tu trochę jego jeździ (we wszystkich trzech wersjach, bo występuje ono także jako Subaru Justy i Pero Dua Myvi).

                Nie musze. Dyskutujesz na polkism forum o polksich warunkach - tu sie nie da ku
                > pic Siriona a COrsa nie kosztuje 30k. Pojedzij Sparkiem czy C1 z szybami na kor
                > bke , zawiez tym rodzine na wkacje i wtedy dyskutuj.

                Ale wybór "małe nowe albo stare używane" jest wszędzie taki sam.
                Mój brat do niedawna przez całe lata bujał się z rodziną Agilą i dawał radę - a to dośc podobne auto do mojego, pudełkowe, zaprojektowane na maksimum przestrzeni w środku tylko jednak dużo mniej wygodne i gorzej się prowadzi.

                > Ja wiem, ze w UK czy Irandii jest inaczej. Ja tez kupilem auto nie dlatego ze b
                > ylo mi na codzien potrzebne (bo nie mialem gdznie nim jezdzic)....

                A ja kupiłem, bo mi było bardzo potrzebne na co dzień niezawodne auto, i to takie, żebym nie musiał się bać, że nie zapali rano, albo że się gdzieś rozkraczy w drodze na zlecenie w środku nocy (pracowałem wtedy jako tłumacz dla policji). W Polsce zapewne nie ma to aż takiego znaczenia, ale przy tej wilgoci jaka panuje w Szkocji problemy z elektryką są codziennością - zawsze zaśniedzieje jakiś styk albo coś a potem lądujesz w czarnej dupie.

                > No bez jaj!
                >
                > Wymiary zewnętrzne Daihatsu Sirion II
                > Długość 3605 mm
                > Szerokość 1655 mm
                > Wysokość 1550 mm
                > Rozstaw osi 2430 mm
                >
                > Wymiary zewnętrzne BMW Seria 5 E39 Sedan
                > Długość 4775 mm
                > Szerokość z lusterkami bocznymi 1800 mm
                > Wysokość 1435 mm
                > Rozstaw osi 2830 mm

                No właśnie. Rzecz w tym, że wymiary które podałeś są ZEWNĘTRZNE. Duży Fiat z zewnątrz jest jeszcze większy niż ta beemka, sugerujesz, że w środku znajdują się nieprzemierzone stepy? :-)

                > I bedzie to mialo ekonomiczny sens? Acha.... A jak juz zalozysz to LPG to bagaz
                > e gdzie bedziesz wozic, bo ja nadal w bagazniku.... :-)

                Ja też. Wrzucę sobie butlę w miejsce na koło zapasowe (nawet researchowałem temat, ale dałem sobie spokój, bo aż tyle nie jeżdżę, żeby mi się to opłacało).

                Widzisz, jak moje auto będzie paliło 8 gazu na 100 a nie 15, to nie jest mi potrzebna do niego butla wielkości cysterny na mleko. Mój bak na benzynę mieści 35 litrów, a tankuję raz na dwa tygodnie albo rzadziej bo nawet po mieście pali mi jakieś 6.7 l/100.
                • galtomone Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 25.06.14, 15:18
                  tomek854 napisał:

                  > Ale wybór "małe nowe albo stare używane" jest wszędzie taki sam.

                  Taaaa, w USA tez. Nie jest taki sam, bo ceny i mozliwosci sa inne.

                  > Mój brat do niedawna przez całe lata bujał się z rodziną Agilą i dawał radę - a
                  > to dośc podobne auto do mojego, pudełkowe, zaprojektowane na maksimum przestrz
                  > eni w środku tylko jednak dużo mniej wygodne i gorzej się prowadzi.

                  Ja z kolezanka na ramie rowerem dawalem rade - ardument - dawac rade jest zadnym argumentem.
                  Moja zona z rodzicami do bugarii maluchem jezdzila - tez dalo rade. I co z tego?
                  • tomek854 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 25.06.14, 15:48
                    > Taaaa, w USA tez. Nie jest taki sam, bo ceny i mozliwosci sa inne.

                    Relacje cen są takie same. Za cenę małego nowego można kupić kilkuletnie większe albo kilkunastoletnie wypasione.

                    > Ja z kolezanka na ramie rowerem dawalem rade - ardument - dawac rade jest zadny
                    > m argumentem.
                    > Moja zona z rodzicami do bugarii maluchem jezdzila - tez dalo rade. I co z tego
                    > ?

                    Wiesz dobrze, że nie o tym mówię. To, że w moim (małym) aucie jadą cztery dorosłe osoby wygodniej niż w tym np. BMW jest faktem. A że bagażnik mały? Kufer na dach i mam w sumie tyle, ile w Primerze. A nawet z kufrem auto będzie pewnie mniej palić niż Twoje duże (za to jak go nie będę potrzebował to zdejmę i będzie palić znacznie mniej).
                    • galtomone Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 25.06.14, 18:59
                      Rześ się tego BMW uczepil.... kufer na dach. Na upartego jak przyczepke podepniesz to i gruz da się wozic a może nawet pole orac. ;-)

                      Ale zamiast BMW 5 (torche jakby niepatrzec specyficznym autem) porównaj to z wielkoscia E klasy, A6 czy Lexa ES.
                      • tomek854 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 26.06.14, 14:30
                        > Rześ się tego BMW uczepil.... kufer na dach. Na upartego jak przyczepke podepni
                        > esz to i gruz da się wozic a może nawet pole orac. ;-)

                        Wersją 4x4 pewnie by i zaorał :-)

                        Ale generalnie jak to jest - jak przykład pokazuje, że niekoniecznie możesz mieć rację, to już niedobry?

                        I co jest złego w przyczepce? Jak dla mnie lepsze rozwiązanie jest podpiąć przyczepkę jak się chce przewieźć gruz raz na rok, niż jeździć na co dzień wywrotką :)

                        A poza tym porównywać mieliśmy cenowo - sorry, ale za to, ile wydałem na moje auto, to audi A6 kupiłbnym 7-8 letnie z przebiegami od 90 do 160 000 MIL. A po co? Niepotrzebne mi takie duże auto, opłaty droższe, utrzymanie droższe, pali więcej a do tego nie ma cudów i przy przebiegach rzędu 150 000 km coś się będzie dziać prędzej czy później.

                        Zapewne miejsca w nim jest więcej niż w moim, ale ja nie potrzebuję JAK NAJWIĘCEJ miejsca. Ja potrzebuję miejsca WYSTARCZAJĄCO - żebym siedział wygodnie i żeby nie było mi ciasno.
            • jamesonwhiskey Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 26.06.14, 09:21
              Mysle kolego ze odleciales mowiac ze w piatce jest mniej miejsca niz w sirionie (wiem jak to wyglada) moglbys to wrzucic do tego bmw do bagazniki I by jeszcze miejsce na zakupy zostalo . Z drugiej strony mam znajomego co sie nie miesci w c klasie za to w jego fiescie prawie ze moze tanczyc tyle ma miejsca. Az zobacze ten twoj samochod w seodku . W siedzenie max do tylu I mozliwosc siedzenia z tylu nie wierze juz teraz chciaz przypuszczam ze siedzi sie jak na kiblu chociaz wtedy jest za niski na taka pozycje. Tak czy inaczej rozbawiles mnie prawie ze do lez
              • tomek854 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 26.06.14, 14:49
                "> Mysle kolego ze odleciales mowiac ze w piatce jest mniej miejsca niz w sirionie"

                "Az zobacze ten twoj samochod w seodku"

                Czyli jeszcze nie widziałeś, ale swoje zdanie już masz. Widzisz, różnica jest taka, że ja oboma autami jeździłem.

                Tu ja w moim aucie: i.imgur.com/U6oppHt.jpg
                Jak widzisz, przedni fotel odsunięty na maksa do tyłu, a jestem w stanie złączyć nogi razem bez problemu. W Nissanie Primerze taka sztuczka była niemożliwa. Niestety nie mam dużo miejsca nad głową, prawie dotykam do sufitu (czyli tak, jak miałem w Primerze z przodu przy najniższym ustawieniu fotela) ale w tym BMW (i to dokładnie w tym konkretnym egzemplarzu: naforum.zapodaj.net/images/75d11266ac9b.jpg) żeby usiąść z tyłu musiałem aż ugiąć głowę na bok, bo się zwyczajnie nie mieściłem.

                > Tak czy inaczej rozbawiles mnie prawie ze do lez

                Cieszę się, że mogłem Ci dostarczyć aż tak wiele radości. Niestety fakty wciąż pozostają takie, jakimi są.
                • tomek854 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 26.06.14, 14:50
                  się nawias przyssał do fotki bmw: naforum.zapodaj.net/75d11266ac9b.jpg.html
                  • jeepwdyzlu Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 26.06.14, 15:22
                    Jak widzisz, przedni fotel odsunięty na maksa do tyłu, a jestem w stanie złączyć nogi razem bez problemu. W Nissanie Primerze taka sztuczka była niemożliwa.
                    --------------------
                    lubię Cię tomek
                    ale teraz to pojechałeś...

                    to, że NIE da się odsunąć dalej fotela
                    NIE oznacza, że kabina w Twoim aucie jest duża...
                    Jest optymalnie zaprojektowana, auto jest funkcjonalne
                    generalnie zgodzę się, że duże nie zawsze znaczy piękne
                    ale....
                    to mały samochód...
                    bardzo mały
                    za mały

                    jako drugi w rodzinie, a jeszcze lepiej trzeci - super
                    ale my nie Japońce kurduple
                    jeep
                    • tomek854 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 26.06.14, 18:47
                      > to, że NIE da się odsunąć dalej fotela
                      > NIE oznacza, że kabina w Twoim aucie jest duża...

                      Ale NIE MA POTRZEBY odsuwać dalej fotela. Albowiem przy takim ustawieniu osobie o moim wzroście, znacznie większej od przeciętnego Japończyka, jest wygodnie. A jeszcze do tego za mnie może usiąść osoba o takim samym wzroście i mieć lepiej niż w Fabii, Almerze czy BMW.

                      > Jest optymalnie zaprojektowana, auto jest funkcjonalne
                      > generalnie zgodzę się, że duże nie zawsze znaczy piękne
                      > ale....
                      > to mały samochód...
                      > bardzo mały
                      > za mały

                      No, ale stosunek wymiarów zewnętrznych do wewnętrznych ma tak korzystny, że mało który z większych (może poza vanami w rodzaju Espace) się może takim pochwalić. I jeśli kryterium jest wielkość w środku, to ten akurat samochód wygrywa z rzeczonym BMW.
                      • jamesonwhiskey Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 27.06.14, 13:01
                        To czy ma lepiej to tylko I wylacznie twoja opinia.
                        Siedzenie na prosto jak w przedszkolu na laweczce "szerokiej"jak w kosciele to nie jest w zaden sposob ani wygodne ani przyjemne I jedynie w twoim swiecie to pudelko wygrywa z beja piatka to samo w sobie jest tak smieszne ze az trudno to skomentowac.
                        Poza tym sie zastanawiam po co brniesz w zachwalnie tego samochodu I stawianiu go obok sedana klasy wyzszej sredniej. Kupiles sobie malucha I ok , z argumentem bo cie nie stac na nic pozadnego nikt nie wyskakuje bo nie ma takiego powodu. W ukeju uwaga przywiazywana do tego czym jezrzisz jest srednio mala wiec o co chodzi . Musisz sie ciagle upewniac ze to hyl dobry wybor szczegolnie ze planujesz sie tym kulac kolejne 10 lat?
                        • jureek Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 27.06.14, 13:09
                          jamesonwhiskey napisał:

                          > To czy ma lepiej to tylko I wylacznie twoja opinia.
                          > Siedzenie na prosto jak w przedszkolu na laweczce "szerokiej"jak w kosciele to
                          > nie jest w zaden sposob ani wygodne ani przyjemne

                          Wygodna i przyjemna jest pozycja półleżąca na bardzo niskim siedzeniu? Rzecz gustu.
                          Poza tym Tomek nie twierdzi, że każdemu musi być w jego samochodzie wygodniej niż w bmw, on pisze, że jemu jest wygodniej, a wszyscy przekonują go, że nie ma prawa mu być wygodniej. I to jest właśnie śmieszne.
                          • jamesonwhiskey Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 27.06.14, 13:28
                            Chyba nie zlapales kontekstu. On siedzi z przodu gdzie oczyeiscie jest bardzo wygodnie beja piatka sie chowa a osobie siedzacej za nim jest tez super wygodnie lepiej niz w piatce. Ze tez donald nie czyta tego forum I sie musi biedak mordowac w a8 gdzie w takim sirionie mialby super wygodnie
                            • galtomone Ba!! 27.06.14, 13:55
                              A jaki przyklad oszczednosci.
                              W zasadzie, bylo by bardziej patryiotycznie jakby stara Panda (ta co u nas robili) jezdzil - to chyba nie robi duzej roznicy.
                • jamesonwhiskey Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 26.06.14, 18:34
                  Dzieki . Obraz wart 1000 slow . Pokazales ze sie da Jednak Szczerze mowiac wolalbym siedziec w piatce. I tak obejrze sobie tensamochod tyle ze teraz sprawdze jak daleko mozna odsunac przedni fotel. No I ppzycja jak przypuszalem . Siedzenie na kiblu po godzinie robi sie nie wesolo
                  • tomek854 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 26.06.14, 18:48
                    > Dzieki . Obraz wart 1000 slow . Pokazales ze sie da Jednak Szczerze mowiac wola
                    > lbym siedziec w piatce.

                    Uwierz mi: przy moim wzroście nie wolałbyś.

                    I tak obejrze sobie tensamochod tyle ze teraz sprawdze
                    > jak daleko mozna odsunac przedni fotel

                    Tu jest odsunięty na maks.

                    No I ppzycja jak przypuszalem . Siedzen
                    > ie na kiblu po godzinie robi sie nie wesolo

                    Sugerujesz, że ze zgiętą szyną i głową wciśniętą w sufit w BMW siedzi się lepiej?
                    • tomek854 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 26.06.14, 18:48
                      szyją, nie szyną :)
    • bimota Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 23.06.14, 15:14
      A JAK CZASEM ROBIA DLUZSZE, NP NA WAKACJE ? :p
    • jeepwdyzlu zależy kto kupuje 23.06.14, 15:31
      i jakie ma priorytety
      młody rodzic z żoną na urlopie, wózkiem, małym budżetem, mieszkaniem na raty
      powinien kupić coś MAKSYMALNIE taniego w eksploatacji - ale dużego
      czyli - za 30 tys - kombi kompakt
      będzie w miarę nowy, nie zajechany
      jak ma dwójkę dzieci - pomyśli o scenicu czy tuaranie

      singiel - może skusić się na BMW - nie ma pieluszek na karku a laski lubią jazdę prestiżowymi (w pewnych kręgach) wózkami
      singiel bibliotekarz - wybierze volvo czy saaba :-)
      emeryt - kupi roczną corsę czy polo - bo niziutki przebieg i spalanie poniżej 4 litrów (hehe) - to podstawa
      rolnik spod Baraniej Góry kupi 20 letnie Defendera, 18 latek calibrę do remontu, gej mazdę miatę itd itp....

      Ilu ludzi - tyle wyborów..
      Najserdeczniej
      jeep
      • schweppes1 Re: zależy kto kupuje 23.06.14, 15:35
        Z tym bibliotekarzem i Volvo za 30 tys. to się zagalopowałeś - kredytów samochodowych na 30 lat nie dają ;)

        www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=2&ved=0CCcQFjAB&url=http%3A%2F%2Fwynagrodzenia.pl%2Fmoja_placa.php%3Fs%3D208%26Bibliotekarz&ei=tSyoU5TYFYip7Abf1IHQAg&usg=AFQjCNHx1QJGHr54zayC64BP_azJWI_96g&sig2=-AdSWNSY7BBBcesRougJVQ&bvm=bv.69411363,d.ZGU&cad=rja
    • jureek Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 23.06.14, 17:05
      Skąd to przekonanie, że małe auto nie nadaje się na trasę? Robiłem kiedyś trasy po 850 km w jedną stronę oplem corsą i owszem, nie było tak wygodnie, jak np. w chryslerze voyager, ale już między tą corsą a powiedzmy passatem wielkiej różnicy, jeśli chodzi o wygodę kierowcy nie było. Nie mówię o tych z tyłu, ale z przodu jest prawie tyle samo miejsca przecież.
      • wtopek Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 23.06.14, 19:17
        bo po prostu tak im się wydaje, ot forumowi teoretycy-gawędziarze :D
      • tomek854 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 23.06.14, 19:52
        Też kiedyś jechałem corsą w dłuższą trasę - Wrocław - Split, taką okrągłą, drugiej (u nas, bo w UK pierwszej) generacji i bardzo sobie chwaliłem.
      • schweppes1 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 24.06.14, 01:06
        Skąd to przekonanie? Z praktyki. Jechałem wielokrotnie w krótkie trasy B-ąblami i już cierpiałem, co dopiero długie. Gó...ane są:
        - fotele,
        - zestrojenie zawieszenia,
        - pozycja za kierownicą,
        - brak podłokietnika, regulowanego odcinka lędźwiowego,
        - brak 6-stki i wysokie obroty przy prędkościach przelotowych,
        - słabe przyśpieszenie przy tychże prędkościach.

        Nikt tego nie zaprojektował do takich podróży, to też zwyczajnie się do tego nie nadaje, choć wiem, że niektórzy robią zdjęcia golarkami...
        • tomek854 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 24.06.14, 01:59
          No ale nie można wrzucać wszystkich do jednego worka. Mój B-ąbel jak to ładnie nazywasz to nie jest wózek z lidla tylko po prostu małe autko, ale przyzwoite.

          Fotel mam regulowany nieco w inny sposób, ale w sumie w tych samych płaszczyznach co miałem w Primerze. Pozycja za kierownicą jest wygodniejsza niż w Primerze. Zawieszenie jest takie, że jeździ się tym jak "dorosłym" autem (choć krótki rozstaw osi oczywiście czuć, praw fizyki pan nie zmienisz i nie bądź pan głąb). Podłokietnika nie mam ale mam bardzo fajnie wyprofilowane drzwi w tym celu, a siedzę po prawej... ;-) Szóstki to i wiele starszych większych aut nie ma. No i do 120 km/h całkiem przyzwoicie się tym da jeździć (a rozbujałem to kiedyś i do 160, choć nie polecam).

          Lepiej mieć auto, które choć nie zaprojektowane do danego celu dobrze się w nim spisuje, niż auto, które niby może jest i zaprojektowane, ale spisuje się gorzej.

          Nie mówię, że zawsze małe jest lepszym wyborem, zapewne w większości przypadków jest oczywiście odwrotnie, ale nie można jednak zakładać że nie istnieją kombinacje, w ktorych małe nowe zapewni lepszy komfort jazdy niż duże stare...
        • galtomone Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 24.06.14, 09:51
          schweppes1 napisał:

          > Skąd to przekonanie? Z praktyki. Jechałem wielokrotnie w krótkie trasy B-ąblami
          > i już cierpiałem, co dopiero długie. Gó...ane są:

          Wlasnjie mam identyczne odczucia. Ale to nie znaczy, ze sie nie da... tylko po co? W imie czego... ze mam nowe auto, ktorym sie moge lansowac? :-)
        • jbl25 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 24.06.14, 11:24
          > - fotele,

          Fiesta Titanium.

          > - zestrojenie zawieszenia,

          Fiesta Sport lub ST.

          > - pozycja za kierownicą,

          Jakakolwiek Fiesta.

          > - brak podłokietnika, regulowanego odcinka lędźwiowego,

          Fiesta to ma.

          > - brak 6-stki i wysokie obroty przy prędkościach przelotowych,

          Fiesta, chociaż manual 5 biegowy fakt nie ma. Ale ST ma 6 biegowy manual.

          > - słabe przyśpieszenie przy tychże prędkościach.

          Fiesta 1.0 Ecoboost 125 HP daje rade, ST bardzo.
      • galtomone Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 24.06.14, 09:02
        jureek napisał:

        > Skąd to przekonanie, że małe auto nie nadaje się na trasę?

        No bo sie nie nadaje. Co nie jest rownoznaczne, ze slowem, ze sie nie da.
        Miejsce z przodu w takim A6, BMW5, Mercedesie E a Corsa to jednak nie to samo. Sam halas przez 850km robi wg mnie KOLOSALNA roznice. Nie liczac tego jak auto sie prowadzi, itd...

        > Robiłem kiedyś trasy
        > po 850 km w jedną stronę oplem corsą i owszem, nie było tak wygodnie, jak np.
        > w chryslerze voyager, ale już między tą corsą a powiedzmy passatem wielkiej róż
        > nicy, jeśli chodzi o wygodę kierowcy nie było.

        Dlatego zastanawiam sie nad zakupem naprawde wygodnego auta, a nie "robotnicznego" Passata.
        • jureek Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 24.06.14, 10:10
          galtomone napisał:

          > > Skąd to przekonanie, że małe auto nie nadaje się na trasę?
          >
          > No bo sie nie nadaje.

          No to udała Ci się tautologia.

          > Co nie jest rownoznaczne, ze slowem, ze sie nie da.
          > Miejsce z przodu w takim A6, BMW5, Mercedesie E a Corsa to jednak nie to samo.

          Owszem, między Chryslerem a Corsą była różnica, ale bmw5? Bez przesady, te parę centymetrów różnicy w szerokości (bo na długość to chyba i tak jest to samo) może mieć znaczenie tylko dla kogoś o ponadprzeciętnej objętości. Sam chudziną nie jestem, ale miejsca na siedzeniu w Corsie było wystarczająco.

          > Sam halas przez 850km robi wg mnie KOLOSALNA roznice. Nie liczac tego jak auto
          > sie prowadzi, itd...

          Rzadko przekraczam 120 więc wielkiego hałasu nie ma. Natomiast co do prowadzenia, to też nie ma reguły. Jeździłem ostatnio trochę Range Roverem, nie można powiedzieć, żeby to było małe autko, ale nie powiem, żeby się lepiej prowadziło niż chociażby Corsa. Szczególnie gdy wyjeżdżało się z lasu na wolną przestrzeń, trzeba było w landrowerze mocno trzymać kierownicę.

          > Dlatego zastanawiam sie nad zakupem naprawde wygodnego auta, a nie "robotniczne
          > go" Passata.

          "Robotnicze" czy "pańskie", nie zmienia to faktu, że passat nie jest autem małym. Służbowym Jaguarem też trochę jeździłem, to też chyba nie jest auto ani małe, ani "robotnicze", a różnica co do wygody miejsca za kierownicą w porównaniu do Corsy czy BMW jedynki nie była wcale taka wielka. Co innego już np. VW transporter - tam siedzi się zdecydowanie wygodniej, ale o aż tak wielkim aucie chyba nie myślisz.
          • galtomone Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 24.06.14, 10:27
            jureek napisał:

            > galtomone napisał:
            >
            > > > Skąd to przekonanie, że małe auto nie nadaje się na trasę?
            > >
            > > No bo sie nie nadaje.
            >
            > No to udała Ci się tautologia.

            To zadna tautologia. To prawda znana wszystkim i od dawna. Dlatego tez Ci co jezdza TYLKO dlugie trasy NIGDY malych autek nie kupuja.

            Identycznie mozna zadac pytanie - skad przkonanie, ze bus nie nadaje sie do wozenia piasko. No bo sie nie nadaje. Co tu udowadniac.

            Co w obu przypadkiach nie oznacza, ze sie nie da.

            To dziala tez w druga strone, jesli ktos jezdzi TYLKO po MIESCIE krotkie odcinki, to raczej nie kupouje 6m limuzyny - bo po co (chyba, ze z kierowca, ale to osobna kategoria).

            > > Co nie jest rownoznaczne, ze slowem, ze sie nie da.
            > > Miejsce z przodu w takim A6, BMW5, Mercedesie E a Corsa to jednak nie to
            > samo.
            >
            > Owszem, między Chryslerem a Corsą była różnica, ale bmw5? Bez przesady, te parę
            > centymetrów różnicy w szerokości (bo na długość to chyba i tak jest to samo) m
            > oże mieć znaczenie tylko dla kogoś o ponadprzeciętnej objętości. Sam chudziną n
            > ie jestem, ale miejsca na siedzeniu w Corsie było wystarczająco.

            Ale to nie jest tylko kilka cm, to cisza, jakosc materialow z ktorymi obcujesz, pozycja za kierownica, wygoda wyprzedzania, wygoda sluchania muzykie, itd...

            > > Sam halas przez 850km robi wg mnie KOLOSALNA roznice. Nie liczac tego jak
            > auto
            > > sie prowadzi, itd...
            >
            > Rzadko przekraczam 120 więc wielkiego hałasu nie ma.

            Ale nie ma wielkiego halasu a nie ma halasu to nie to samo. Mnie np. takie cos bardzo meczy. A ze zdarza mi sie jezdzic autostradami 140/150... to roznica w dB zaczyna byc duza.

            > Natomiast co do prowadzeni
            > a, to też nie ma reguły. Jeździłem ostatnio trochę Range Roverem, nie można pow
            > iedzieć, żeby to było małe autko, ale nie powiem, żeby się lepiej prowadziło ni
            > ż chociażby Corsa. Szczególnie gdy wyjeżdżało się z lasu na wolną przestrzeń, t
            > rzeba było w landrowerze mocno trzymać kierownicę.

            Nie mialem przyjemnosci. Mialem za to nieprzyjemnosc jezdzic Matizem i Picanto - czyli nowe za 30k (bo Corsa kosztuje od 40k w gore wiec toche sie nie lapie do porownania) i wierz mi, ze nie chcialbys tymi autami jechac 850km.

            > > Dlatego zastanawiam sie nad zakupem naprawde wygodnego auta, a nie "robot
            > niczne
            > > go" Passata.


            > "Robotnicze" czy "pańskie", nie zmienia to faktu, że passat nie jest autem mały
            > m.

            A stawianie Corsy za 40k jako przykladu, ze male gowna za 30k maja sens jednak zmienia sporo.
            Tym bardziej, ze mnie nie chodzi o auto duze a raczej luksusowe. Zamiast Passata podstaw BMW5/7 czy Lexa GS/ES... to jednak robi roznice.

            > Służbowym Jaguarem też trochę jeździłem, to też chyba nie jest auto ani małe
            > , ani "robotnicze", a różnica co do wygody miejsca za kierownicą w porównaniu d
            > o Corsy czy BMW jedynki nie była wcale taka wielka.

            Ale porownaj Jaga do auta za 30k a nie BMW 1 ktre samo nalezy do klasy Premium - bez jaj!

            > Co innego już np. VW transp
            > orter - tam siedzi się zdecydowanie wygodniej, ale o aż tak wielkim aucie chyba
            > nie myślisz.

            Ja nie mysle o wielkosci a generalnie komforcie i calosci opkawoania.

            Inaczej....
            Lepiej nowe za 30k czy 10 letnie (lub starsze), ktore nowe kosztowalo 250k?
            Zakladam, ze uzywane nie jest z komisu i na utrzymanie obu cie stac.
            • tomek854 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 25.06.14, 15:52
              > To zadna tautologia. To prawda znana wszystkim i od dawna. Dlatego tez Ci co je
              > zdza TYLKO dlugie trasy NIGDY malych autek nie kupuja.

              Ale że ludzie ktorzy jeżdżą TYLKO długie trasy praktycznie nie istnieją, bo każdy jednak czasem podjeżdża do sklepu po bułki, możemy najwyżej w praktyce mówić o ludziach, którzy w długie trasy jeżdżą często. Czyli np. o mnie. A ja małe auto kupiłem. Co prawda miało być to tylko tymczasowe rozwiązanie, ale ku mojemu własnemu zaskoczeniu małe auto może się świetnie sprawdzać także w długich trasach. I wiesz co Ci powiem? Póki nie będe miał dzieci, nie będę nawet myślał o kupowaniu większych samochodów.
              • galtomone Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 25.06.14, 19:01
                tomek854 napisał:

                > Ale że ludzie ktorzy jeżdżą TYLKO długie trasy praktycznie nie istnieją, bo każ
                > dy jednak czasem podjeżdża do sklepu po bułki, możemy najwyżej w praktyce mówić
                > o ludziach, którzy w długie trasy jeżdżą często. Czyli np. o mnie. A ja małe a
                > uto kupiłem.

                Wiec podbie jak maly % ludzi co tylko jedzi w długie trasy potwierdziels wyjątek od reguly. :-)

                > Co prawda miało być to tylko tymczasowe rozwiązanie, ale ku mojemu
                > własnemu zaskoczeniu małe auto może się świetnie sprawdzać także w długich tra
                > sach. I wiesz co Ci powiem? Póki nie będe miał dzieci, nie będę nawet myślał o
                > kupowaniu większych samochodów.

                Dzieci.... HA - 1 Ci wystarczy, trust me ;-) i miejsce w aucie czasem okaze się nie wystarczające.
                Ale zawsze możesz wziąć przykład z Jurka i polegac na pociągach i autobusach - to podobno frajda :-)
                • jureek Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 26.06.14, 09:51
                  galtomone napisał:

                  > Dzieci.... HA - 1 Ci wystarczy, trust me ;-) i miejsce w aucie czasem okaze się
                  > nie wystarczające.

                  Nawet w największym aucie dziecko cierpi unieruchomione w foteliku.

                  > Ale zawsze możesz wziąć przykład z Jurka i polegac na pociągach i autobusach -
                  > to podobno frajda :-)

                  Dokładnie tak. Szczególnie dla dzieci jazda pociągiem (autobusem już mniej) to dużo większa frajda niż jazda samochodem. Rozmawiałem wczoraj po pracy z moimi, dorosłymi już dziećmi, jak wspominają nasze podróże między Niemcami a Polską, gdy były jeszcze małe (5-10 lat). Kilka razy jechaliśmy wtedy pociągiem i te podróże wspominają najlepiej, mimo iż pociągiem jechało się 14 godzin, a samochodem 9-10 godzin. Dziecko ze swej natury potrzebuje ruchu, nawet przerwy co godzinę jazdy to za mało, a nie wierzę, żebyś tak często się zatrzymywał. W pociągu może w każdej chwili wstać, zmienić pozycję, wskoczyć tatusiowi na kolana, a tata nie będzie odburkiwał, żeby nie przeszkadzało, bo musi się skoncentrować na prowadzeniu auta. Niestety, gdy dzieci przestały się łapać wiekiem na bilet rodzinny, podróże pociągiem całą rodziną stały się zbyt drogie, kupiłem wtedy Chryslera Voyagera, ale to i tak nie było to.
                • tomek854 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 26.06.14, 14:36
                  > Ale zawsze możesz wziąć przykład z Jurka i polegac na pociągach i autobusach -
                  > to podobno frajda :-)

                  Wiesz, zarówno Jurek jak i ja żyjemy w krajach, w których komunikacja zbiorowa działa sprawnie w odróżnieniu od Polski i tu naprawdę korzysta się z niej przyjemnie i robię to często.
                  • jureek Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 26.06.14, 16:09
                    tomek854 napisał:

                    > Wiesz, zarówno Jurek jak i ja żyjemy w krajach, w których komunikacja zbiorowa
                    > działa sprawnie w odróżnieniu od Polski i tu naprawdę korzysta się z niej przyj
                    > emnie i robię to często.

                    Ostatnio także i w Polsce coraz więcej korzystam z komunikacji zbiorowej. Da się, trzeba tylko przejazdy dobrze zaplanować, bo niestety nie ma tak, że przyjdzie się o dowolnej porze na przystanek i zaraz jest autobus. Jednak w czasach mobilnego internetu korzystanie ze zbiorkomu stało się łatwiejsze.
        • jbl25 Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 24.06.14, 11:28
          Ale Galtomone weź błagam co Ty porównujesz...Topowe sedany z autami miejskimi ? Co Ty Audi A8 za 30k chcesz kupować ? Jak na ten poziom chcesz rozmawiać to nie mamy o czym rozmawiać.
          • galtomone Re: Nowe byle co vs uzywane ale znacznie wyzszej 24.06.14, 11:46
            jbl25 napisał:

            > Ale Galtomone weź błagam co Ty porównujesz...Topowe sedany z autami miejskimi ?
            > Co Ty Audi A8 za 30k chcesz kupować ? Jak na ten poziom chcesz rozmawiać to ni
            > e mamy o czym rozmawiać.

            A dlaczego? Dosc konkretny jest to problem. I to auto i to auto.
            A8 podalem jako przyklad. mam wszystkie auta roznych typow i marek kalsy premium wymienic?

            To zamiast A8 podstaw Lexa GS czy ES, podobna polka jakosciowo-komfortowa w codzienym utrzymaniu na pewno tansza od A8 i za 30 dychy pewnie kulku takich co mja takiego Lexa od nowosci wlasnie dzis go sprzedaje.

            To skoro o "amerykanach mowimy" lepiej Lexusa czy Chevroleta (Sparka) ? :-)
    • 1realista założenie jest błędne 23.06.14, 21:05
      bo za 30 tys. mamy golasy typu 2 dacie, ka, panda i spark. Czyli żaden komfort. Powinniśmy mówić w przypadku nowego auta o kwocie 45-50 tys. zł by mieć sensowny wybór komfortowego auta.
      i jest błędne po drugie bo nie ma "w 100% pewny samochod, w dobrym stanie, serwisowany, zadbany z prawdziwym przebiegiem". Realny nakład kwotowy na pakiet startowy w przypadku używanego auta to jest kwota 10 - 12 tys. zł w ciągu powiedzmy 18 miesięcy by wyciągnąć auto ze "stanu igła" na stan dobry w pełni sprawny. Wydamy te pieniądze na opony, wymianę płynów, filtrów czy rozrządu, czegoś w zawieszeniu czy układzie hamulcowym, parę pierdółek w elektronice, uzupełnienie brakujących drobiazgów w wyposażeniu, przywróceniu zaworu egr, katalizatora etc, usunięciu zaszłości po drobnych obcierkach. Wtedy mamy stan dobry przechodzący rzetelny przegląd. I to są realne koszty doprowadzenia uzywanego pojazdu do stanu dobrego w pierwszych miesiącach użytkowania. To że komuś wydaje się że można taniej to pogląd ten wynika najczęściej z nierzetelności przeglądów technicznych. Utrzymanie pojazdu niestety kosztuje.
      Co kupić za 30 tys? Albo nie mamy kasy i kupujemy nowego golasa praktycznie nie mając wydatków niespodzianek albo mamy pieniądze i kupujemy auto stosowne do potrzeb doprowadzając je do stanu "w 100% pewny samochod, w dobrym stanie, serwisowany, zadbany z prawdziwym przebiegiem".
      Podsumowując jak kupujemy auto to kupujemy je za ok. 30 tys. zakładając użytkowanie przez 5-10 lat lub na dystansie do powiedzmy jakieś 150 tys. przebiegu zrobionego przez nas. Potem to już jedynie kalkulacja co się bardziej opłąca: reanimacja praktycznie trupa( generalnie raczej nieopłacalna), przeznaczeniu pojazdu na youngtimera ( dla pasjonatów), zabawa powtarzalna z kolejnym "stan igła" albo kupno nowego pojazdu.
      • loyezoo Re: założenie jest błędne 23.06.14, 21:57
        10-12tys?? Ładnie cię "poniosło".Nawet mi się nie chce komentować
      • only_the_godfather Re: założenie jest błędne 24.06.14, 08:12
        No nie wiem czy aż tak bardzo przesadził. Wszak nie napisał że na dzień dobry a w przeciągu roku do dwóch. Jeśli będziesz musiał wymienić elementy zawieszenia, sprzęgło, łożyska, rozrząd, olej i płyny eksploatacyjne, filtry, pogrzebać w elektronice, klocki i tarcze hamulcowe, do tego jeśli jest turbina to i z nią zrobić porządek do może wyjść całkiem konkretna sumka nawet jeśli będziesz naprawiał poza ASO. Chyba że będziesz naprawiał na najtańszych zamiennikach i sam to wtedy faktycznie przesadził.
        • galtomone Re: założenie jest błędne 24.06.14, 09:57
          only_the_godfather napisał:

          > No nie wiem czy aż tak bardzo przesadził.

          Chyba tak, bo nie porownywalem nowego z salonu z komisowa igielka a faktycznie zadbanym i serwisowanym autem. Moje zawsze takie byly nie zaleznie od wieku.

          > Wszak nie napisał że na dzień dobry a
          > w przeciągu roku do dwóch. Jeśli będziesz musiał wymienić elementy zawieszenia
          > , sprzęgło, łożyska, rozrząd, olej i płyny eksploatacyjne, filtry, pogrzebać w
          > elektronice, klocki i tarcze hamulcowe, do tego jeśli jest turbina to i z nią z
          > robić porządek do może wyjść całkiem konkretna sumka.

          Po pierwsze mozesz trafic (to jest raczej klopot, bo nie zawsze ma sie takie auto w srod rodziny/znajomych) auto bez sprzegla i z elektronika ktora sie nie pusje (jest jej malo).
          A filtry, ojele, elementy zawieszenia, klocki, tarcze to i w nowym tez kosztuje, bo przeciez to rzeczy eksploatacyjne. Wiec nie wiem dlaczego wymiana klockow w uzywanym acuie to wazny koszt a w nowym cos cos sie pomija...?
          • only_the_godfather Re: założenie jest błędne 24.06.14, 10:12
            Jak wyprowadzasz auto z salonu to wymieniasz w nim klocki?Nie. Rozrząd, i olej tez wymieniasz od razu? Chyba nie. I to chodzi, w używanym na dzień dobry masz jakiś pakiet startowy, a do tego a aucie które ma kilka lat jest duże prawdopodobieństwo że mogą się sypnąć elementy zawieszenia itd. No chyba że kupujesz auto od kogoś kto przed sprzedażą wszystkie powymienia. Ale ja takich sprzedawców nie znam nawet w rodzinie.
            • galtomone Re: założenie jest błędne 24.06.14, 10:32
              only_the_godfather napisał:

              > Jak wyprowadzasz auto z salonu to wymieniasz w nim klocki?Nie. Rozrząd, i olej
              > tez wymieniasz od razu? Chyba nie. I to chodzi, w używanym na dzień dobry masz
              > jakiś pakiet startowy


              Nie koniecznie, bo ja nie mialem. Tak jak pisalem, zakladam, ze kupujesz auto od kogos z rodziny/znajomego a nie z komisu. Ja od 2 czy 3 tys km, od zakupu nie zrobilem przy aucie nic - tzn 2 razy bylem na myjni (nowym pewnie tez bym byl).
              Z nie planowanych wczensiej wydatkow (bo leniwy jestem) zaplacilem dodatkowo za konserwacje skory, zeby miec poczucie, ze dbam.

              >, a do tego a aucie które ma kilka lat jest duże prawdopod
              > obieństwo że mogą się sypnąć elementy zawieszenia itd. No chyba że kupujesz aut
              > o od kogoś kto przed sprzedażą wszystkie powymienia. Ale ja takich sprzedawców
              > nie znam nawet w rodzinie.

              Coz... rodziny sie nie wybiera ;-)
              W moim przed zakupem klocki, tarcze, stan amortyzatorow , itd zostaly sprawdzone bo od tego zalezala tez cena zakupu. Auto mialo ustalona cene + pelen przeglad w tej cenie, wlacznie ze sprawdzeniem i regulacja luzu zaworowego. Rozrzad byl robiony przy 51 tys mil (obecnie ma 88) a robi sie go co 90 tys, wiec jeszcze toche czasu mam - +/- 85 tys km wiec tragedii nie ma. A reszta sprawna i zadbana. Oczywiscie, ze nie kazy i nie codzienie moze kupic auto w takim stanie i na takich zasadach.

              Pytanie czy majac taki wybor nadal warto kupowac wydmuszke typu Spark za +/- 30k?
      • galtomone Nie jest bledne 24.06.14, 09:30
        1realista napisał:

        > bo za 30 tys. mamy golasy typu 2 dacie, ka, panda i spark. Czyli żaden komfort.

        Ale nowe. A kwota 30k pozwala juz na zakup uzywanego, komfortowego auta klasy premium w wieku powyzej 10 lat.
        Wlasnie o taki dylemat chodzi.
        Kupic nowe, gole, tanie - 30k to dla przecietnego Polaka sporo pieniedzy... i sie meczyc, ale w nowym.

        Czy olac folie na siedzeniach i kupic cos fajnego ale starego.

        > Powinniśmy mówić w przypadku nowego auta o kwocie 45-50 tys. zł by mieć senso
        > wny wybór komfortowego auta.

        Ale nie mowimy o wyborze komfortowego auta nowego, tylko taniego, malego gowna vs alternatywa klasy premium.

        > i jest błędne po drugie bo nie ma "w 100% pewny samochod, w dobrym stanie, ser
        > wisowany, zadbany z prawdziwym przebiegiem".

        Dlaczego? Ja wlasnie takie 11 letnie auto kupilem, co prawda za troche wiecej niz 30k ale to juz kosmetyka.
        Po zakupie wklad w samochod (po raz pierwszy) byl rowny 0 zl. Bo auto faktycznie do najblizszej wymiany oleju nie wymaga zadnego wkladu finansowego.

        > Realny nakład kwotowy na pakiet st
        > artowy w przypadku używanego auta to jest kwota 10 - 12 tys. zł w ciągu powiedz
        > my 18 miesięcy by wyciągnąć auto ze "stanu igła" na stan dobry w pełni sprawny.

        Pisalem w pierwszym posicie, ze nie kupujemy "igly" w komisie, ale faktycznie zadbane i serwisowane auto od znajomego czyli w 100% pewne. Oczywiscie, ze zepsuc sie moze kazde (nowe tez)... ale jest roznica miedzy zakupem samochodzu ktory ktos ma fdlugo i o nie dba a auta od Pana Zenka z komisu - prawda?

        > Wydamy te pieniądze na opony, wymianę płynów, filtrów czy rozrządu, czegoś w z
        > awieszeniu czy układzie hamulcowym, parę pierdółek w elektronice, uzupełnienie
        > brakujących drobiazgów w wyposażeniu, przywróceniu zaworu egr, katalizatora etc
        > , usunięciu zaszłości po drobnych obcierkach.

        To mnie sie udalo, bo zgodnie z umowa, zanjoma nawet o zaprawki w lakierze przed sprzedaza sie postarala :-)

        > Wtedy mamy stan dobry przechodząc
        > y rzetelny przegląd. I to są realne koszty doprowadzenia uzywanego pojazdu do s
        > tanu dobrego w pierwszych miesiącach użytkowania.

        Wyszedles z blednego zalozenia (ktore nie jest zgodne z tym co napisalem w pierwszym poscie) ze kupujesz w komisie, itd. Ja mowie o faktycznie zadbanym aucie, ktore jest utrzymywane w stanie igla na codzien i nie trzeba go do niczego doprowadzac.

        > Co kupić za 30 tys? Albo nie mamy kasy i kupujemy nowego golasa praktycznie nie
        > mając wydatków niespodzianek albo mamy pieniądze i kupujemy auto stosowne do p
        > otrzeb doprowadzając je do stanu "w 100% pewny samochod, w dobrym stanie, serwi
        > sowany, zadbany z prawdziwym przebiegiem".

        Albo kupujemy z pewnej reki i niczego nigdzie nie trzeba doprowadzac i mamy fajne auto, zadbane jednak zacznie sympatyczniejsze do jazdy niz maly golas.

        Oczywiscie nie kazdy ma taka mozliwosc, to jasne. Pytanie czy majac taki wybor lepiej wziac golasa?

        > Podsumowując jak kupujemy auto to kupujemy je za ok. 30 tys. zakładając użytkow
        > anie przez 5-10 lat lub na dystansie do powiedzmy jakieś 150 tys. przebiegu zr
        > obionego przez nas.
        > Potem to już jedynie kalkulacja co się bardziej opłąca: rea
        > nimacja praktycznie trupa( generalnie raczej nieopłacalna),

        Mialem juz kilka aut w zyciu, obecne mam ciut ponad 140k na blacie i do stanu trup to mu bardzo daleko. Kilka rys na lakierze, kilka odpryskow z zaprawkami i tyle. Cala reszta w 100% sprawna i nawet nie wykazujaca specjalnych sladow zuzycia z uwagi na materialy w srodku.

        Moze nie wszyscy jezdza nowymi tak jak ty, ze bez zadnego wsadzania pieniedzy w utrzymanie auta w dobrym stanie???
        • 1realista zatem policzmy... 24.06.14, 15:07
          aha komfort rozumiem jako elektryczne szyby, lusterka, automatyczna klima, przywoite audio, cywilizowany poziom bezpieczeństwa, w miarę wygodne fotele czyli bez 50 tys. do nówki nie podchodź.
          wracając do liczenia...
          2 komplety opon, rozrząd, sprzęgło, katalizator, zawieszenie to są przeciętnie elementy które wytrzymują te 150 tys. przebiegu. W przypadku opon dodajmy ograniczenie jeszcze 5lat... no i rozrząd na pasku też 5-6 lat. To z kilkoma drobiazgami buduje podawaną przeze mnie kwotę.
          Jeśli chodzi o przebiegi... 15-20 tys. rocznie choć służbówki to jest przedział 30-90tys. rocznie. Służbowe samochody eksploatuje się do momentu rozpoczęcia się lawinowego sypania i idą na sprzedaż więc realnie są to nowe rocznikowo auta z wymaganym dużym pakietem startowym. W komisach jest padlina często z rozkradzionymi radiami/ audio, oponami/ kołami bo na tych elementach można zarobić. Realnym odnośnikiem cenowym i przebiegowym jest rynek niemiecki i powinniśmy na tych danych bazować.
          Jesli chodzi o nówki to jest róznica pomiędzy 30 tys. a 33 tys. bo za te pieniądze dla wielu osób można kupić nowe, fajne i małe auto całkowicie spełniające potrzeby transportowe sporego procenta użytkowników. Co dla pozostałych? Mając używane auto w wieku 5 lat z przebiegiem 75 do 100 tys. naprawdę w przeciągu 1,5 roku będziemy musieli kupić 2 komplety opon i zrobić duży serwis. Auta po tym serwisie i z nowymi oponami będą zauważalnie droższe. Czyli potem mamy bezstresowa eksploatację auta przez te 5-10 lat i jakieś 150 tys. przebiegu. W kolejnym cyklu mamy wiek 10+ do 15 lat i przebieg wpadajacy w przedział 300 do 400 tys. gdzie generalnie silnik będzie wymagał często sporych nakładów. I tu pojawia się pytanie czy się to opłaca. Powiedzmy że przy pierwszej poważnej awarii mechanicznoelektronicznej naprawa tak starego auta zaczyna byc porównywalna kosztowo lub droższa od równolatka. Dlatego też można chwalić te wszystkie wypasione klasy premium bo dają prestiż, często tez spory komfort podróży tylko czy nas stać na utrzymanie tak drogiego auta. Ja zaryzykuję twierdzenie że nie bo gdyby wysłać cały park samochodowy na kontrolę techniczną do wielu krajów europy to się okaże że jej nie przejdzie jakieś 85 % polskich pojazdów. Większosć pod względem mechanicznym, mniejszość pod względem ekologicznym. Co zreszta widać na ulicach jadąc za smrodzącym i kopcącym pojazdem albo widać po parkingach gdzie są szybko pozalewane olejem czy płynami. I opatrząc na okradane pojazdy z wielu detali i drobiazgów czy auta z "pospawanymi" plastikami, matowymi reflektorami.
          Zreszta ja sam mam pięcioletniego kompakta gdzie całkowity koszt zakupu + wymiany i doprowadzenie do stanu dobrego i po planowanych wymianach w ciągu najbliższego roku ( opony, rozrząd, zawieszenie) będzie kosztował jako sześciolatek sumarycznie jakies 33-35 tys. z bezkosztowym przebiegiem przez następne 5 lat. Oczywiście będą jedynie wymiany typu olej, filtr czy klocki co się zamknie kwotą powiedzmy 2500 + ewentualnie koszt wymiany sprzęgła. To jest realny koszt utrzymywania pojazdu w dobrym stanie technicznym. Czyli bedziemy mieli kompakta w wieku 11 lat z przebiegiem ok 200 tys. którego można będzie sprzedać za 10 tys. a całkowity koszt wyniósł jakieś 37 tys. + koszt paliwa i ubezpieczenia. Czyli 27 tys. w plecy przez 6 lat. Nadal taniej niż koszt paliwa i ubezpieczenia. Opłacalne będzie jeździć do pierwszej poważnej awarii a potem na złom. W przypadku aut wyższych klasy wychodzi to drożej stąd mozna kupić "taaaką furę za śmieszne pieniądze". Rzetelne przeglądy techniczne i mamy pustki na drogach a potem w ciągu kilku lat odmłodzony park samochodowy w postaci "tanich małych gówienek" i praktycznie brak pojazdów w wyższych klasach na których serwisowanie naprawdę będzie stać nielicznych.
    • bywalec.hoteli Sprawa jest prosta 23.06.14, 21:30
      Sprawa jest prosta: najpierw odbierasz rozmiar i kolor, potem w zależności od funduszy dobierasz wiek. Zwykle kupujesz używke na początek, po osiągnięciu pewnego poziomu dochodów zaczynasz szukać aut młodych - do 3 lat. Rozgladasz sie po rynku, widzisz, ze bryndzą, idziesz do salonu, zaczynasz kalkulować, szukać rabatów i...kupujesz nowe. Potem zazwyczaj myślisz już tylko o nowych.
      • babaqba Re: Sprawa jest prosta 23.06.14, 23:10
        > Potem zazwyczaj myślisz już tylko o nowych.

        Ale tylko myślisz, bo po skalkulowaniu i poszukaniu rabatów zawsze okazuje się, że cena nadal obraża przyzwoitość a ten tam ładny Mercedesik Brabus kosztuje akurat tyle, ile chcesz przeznaczyć na zakup. Zakładam, że w tym momencie takie pierdoły jak spalanie, już cię nie interesują.
        • citizenwhite Re: Sprawa jest prosta 24.06.14, 00:05
          babaqba napisała:

          > Ale tylko myślisz, bo po skalkulowaniu i poszukaniu rabatów zawsze okazuje się,
          > że cena nadal obraża przyzwoitość a ten tam ładny Mercedesik Brabus kosztuje a
          > kurat tyle, ile chcesz przeznaczyć na zakup. Zakładam, że w tym momencie takie
          > pierdoły jak spalanie, już cię nie interesują.

          Albo i nie, bo zazwyczaj ten ladny mercedesik byl kiedys przystankiem, a i to jak masz fart. No chyba, ze w rodzinie byl od nowosci itp. Ale jak nie to wiadomo, net pelen jest cudownych niestukajacych igiel itp. I wtedy doplacasz troche i stwierdzasz, ze jazda nowym kompaktem moze nie jest taka jak brabusikiem, ale cos za cos... Dodatkowo poszukiwanie igiel to tez koszty, dojazdy, czesto sporo poza miejsce zamieszkania, czas spedzony na sleczeniu i wyszukiwaniu ofert, kupowanie jakichs badziewnych miernikow, badania, za ktore placisz ty, meczenie znajomych "znawcow motoryzacji" itp itd. A wtedy wejscie do salonu jak szejk i wskazanie palcem nagle zaczyna sie robic warte tych paru zlotych ekstra ;) Ja zgadzam sie akurat z bywalcem.hoteli w tej kwestii. Co zas do postu Galtomone, to zle troche skalkulowal cene, bo za 30 kola w zasadzie nic nie da sie kupic, chyba, ze segment A i na dodatek z kolami tylko dlatego, ze w promocji. Ale po dodaniu dychy juz jest w czym wybrac i wtedy poszedlbym w nowe.
          • jamesonwhiskey Re: Sprawa jest prosta 24.06.14, 07:28
            Nie dokonca .

            m.carzone.ie/used-cars/Mercedes-Benz-SL-Class-350----12-Month-Warranty-Included---/44213942352736860

            Nie wyglada na pospawany z pieciu a I gwarancje jeszcze daja
            nowka to od 150 do 250 k euro

            wasze bajania o wchdze jak szejk do salonu to moze I sa prawdziwe ale w salonie dacki jak dla mnie raczej uzywka ,mini golas nowka nie oferuje nic co by sprawialo zebym chcial go miec oczywiscie jak juz bede na poziomie szejkow z powyzszych watko2 I bede mogl wydac 50 k euro no to nowka jak najbardsiej
            • galtomone Ladny :-) 24.06.14, 09:53
              Tylko kolor nie ten... ;-)
              • jbl25 Re: Ladny :-) 24.06.14, 11:42
                No ładny, a teraz sprawdź ile ojro kosztuje zrobienie takich rzeczy jak tarcze, klocki, jakieś roboty wokół silnika...drugie tyle jak nie więcej.
                • galtomone Re: Ladny :-) 24.06.14, 11:50
                  Cos za cos...
                  Jak w przypadku tego watku :-)
                • jamesonwhiskey Re: Ladny :-) 24.06.14, 16:20
                  Tarcze I klocki to eksploatacja wiec nie wiem po co o tym piszesz, poza tym za te 150 tysiecy euro co ci zostalo bo kupiles uzywke a nie nowke bedziesz mogl mu wym7eniac klocki przez nastepne 100 lat
            • citizenwhite Re: Sprawa jest prosta 24.06.14, 11:52
              jamesonwhiskey napisał:

              > Nie dokonca .
              >
              > m.carzone.ie/used-cars/Mercedes-Benz-SL-Class-350----12-Month-Warranty-Included---/44213942352736860

              A to Galtomone w IE siedzi? Bo mnie sie wydawalo, ze o Polsce mowimy.

              > Nie wyglada na pospawany z pieciu a I gwarancje jeszcze daja
              > nowka to od 150 do 250 k euro

              One nigdy nie wygladaja... ale tu odnosze sie do rynku polskiego, irlandzkiego nie znam. Dodatkowo przy sprowadzeniu problemy z fajera (na zdjeciu nie widze, z ktorej strony jest) itp. A jesli sciagniesz, to te gwarancje zazwyczaj mozesz sobie zwinac ciasnow rulon i wiesz co... jak jej bedziesz dochodzil? Wyslesz fure? A moze dealer merca w Polsce bedzie naprawial? Serio pytam, bo nie wiem.

              > wasze bajania o wchdze jak szejk do salonu to moze I sa prawdziwe ale w salonie
              > dacki jak dla mnie raczej uzywka ,mini golas nowka nie oferuje nic co by spraw
              > ialo zebym chcial go miec oczywiscie jak juz bede na poziomie szejkow z powyzsz
              > ych watko2 I bede mogl wydac 50 k euro no to nowka jak najbardsiej

              Pfff, ja chcialbym miec mnostwo fur, ale mnie nie stac:D
              • galtomone Re: Sprawa jest prosta 24.06.14, 11:59
                citizenwhite napisał(a):

                > Pfff, ja chcialbym miec mnostwo fur, ale mnie nie stac:D

                No mnie tez nie, tym bardziej chce miec cos fajnego a nie toczydelko od A do B.
              • jamesonwhiskey Re: Sprawa jest prosta 24.06.14, 16:17
                Europa bez granic nie ma co sie na bulandzie tylko koncentrowac . Poza tym handel uzywanymi samochodami moze byc w miare cywilizowany a to czy mial dzwona czy nie sprawdza sie w necie (bylo cos robione z ubezpieczenia czy nie)a nie lata jak mirek handlarz z probnikiem z allegro kolo samochodu. Chcialem tylko pokazac ze motoryzacja nie konczy sie na matizie getzie czy innej wydmuszce
          • galtomone Re: Sprawa jest prosta 24.06.14, 09:41
            citizenwhite napisał(a):

            > No chyba, ze w rodzinie byl od nowosci itp.

            Takie bylo zalozenie, kupujemy w 100% pewne uzywane klasy Premium ale juz w wieku 10+, czy nowe , male cos.

            >Dodatkowo poszukiwanie igiel to tez koszty, dojazdy,

            Dlatego w pierwszym posicie wyraznie napisalem, ze nie wybieramy - kunow nowego a igly z komisu, tylko kupno nowego vs pewnego od znajomego/rodziny (zanim trafi do oglozenia).

            > Co zas do postu Galtomone,
            > to zle troche skalkulowal cene, bo za 30 kola w zasadzie nic nie da sie kupic,
            > chyba, ze segment A i na dodatek z kolami tylko dlatego, ze w promocji. Ale po
            > dodaniu dychy juz jest w czym wybrac i wtedy poszedlbym w nowe.

            Widzisz, nie wiem czy zle - mialem do wydania +/- 30k i wlasnie taki wybor. Kupic jako jedyne auto na codzien nowe czy klasy Premium 11 letnie auto od znajomej.

            Wybralem to drugie i po przejechanie juz ok. 3 tys km nie zaluje, wrecz przeciwnie. Tym bardziej, ze raz czy dwa w tygodniu siadam na chwile a to do Picanto z 1/4 przebiegu mojego auta czy Fusiona (ta "terenowa" Fiesta), ktorym jezdzi sasiadka.... W zyiu nie zamienilbym mojego staruszka na jedno z nich (gdyby byly nowe)!!!!
            • citizenwhite Re: Sprawa jest prosta 24.06.14, 11:56
              galtomone napisał:

              > Widzisz, nie wiem czy zle - mialem do wydania +/- 30k i wlasnie taki wybor. Kup
              > ic jako jedyne auto na codzien nowe czy klasy Premium 11 letnie auto od znajome
              > j.

              A wybacz jakos nie zatrybilem, ze to historia oparta na faktach;)

              > Wybralem to drugie i po przejechanie juz ok. 3 tys km nie zaluje, wrecz przeciw
              > nie. Tym bardziej, ze raz czy dwa w tygodniu siadam na chwile a to do Picanto z
              > 1/4 przebiegu mojego auta czy Fusiona (ta "terenowa" Fiesta), ktorym jezdzi sa
              > siadka.... W zyiu nie zamienilbym mojego staruszka na jedno z nich (gdyby byly
              > nowe)!!!!

              Wiesz, ja tam zycze ci jak najlepiej i oby to auto jezdzilo jak najdluzej, ale ja bym poczekal i dolozyl (jesli oczywiscie byla taka mozliwosc ze wzgledu na budzet i fakt posiadania innego srodka transportu) do nowego miejsckiego... To premium bedzie cie kosztowalo, nawet jesli bylo zadbane. Zwyczajnie w swiecie ma swoje lata i kolejne elementy beda wymagaly wymiany lub regeneracji. Ale fakt, mialem kiedys lagune 1 kumpel mial sporo nowszego civica 7, wsiadl do mojego i zazdroscil wygody. Ale ostatecznie on na swoim zakupie wyszedl lepiej;)
              • galtomone Bylem sprytny ;-) 24.06.14, 12:06
                Moje Premium to jesttakie, tylko z nazwy.
                Mercedesa czy BMW w tej klasie faktycznie bym chyba nie utrzymal. Ale z Japonczykiem nie ma az takiego porblemu.
                Szczegolnie ze samiast czekac, dokladac te wspomnaine 15k zeby kupic kompakta, ktorego nadal bede nie lubil. moge spokojnie polowe tego na przestrzni kilku lat wsadzic w obecne auto.
                poki co mam 8 opon zima/lato z przebigami jakies 10k, dokupilem drugi koplet alufelg za cale 700 zl z anglika, wiec nie zniszczone.

                A cala reszta - amortyzatroy. klocki, tarcze, plyny, itd... kosztuja tyle samo co do Toyoty klasy D. Wiec pratycznie koszt utrzymania taki sam jak przy Avensis.
          • babaqba Re: Sprawa jest prosta 24.06.14, 11:41
            > Albo i nie, bo zazwyczaj ten ladny mercedesik byl kiedys przystankiem, a i to j
            > ak masz fart.

            Nie dotyczy Brabusów, tylko starych bieda-mercedesików dla Polaków. Nie o tym piszę.

            > Dodatkowo poszukiwanie igiel to tez koszty, dojazdy, (...) czas spedzony na sleczeniu i wyszukiwaniu ofert, kupowanie jakichs badziewnych miernikow (..)

            Te zachowanie dotyczą tylko Kowalskiego, co to chce dorwać swojego nastoletniego Golfa za grosze. Nie dotyczy Brabusa.

            > A wtedy wejscie do salonu jak szejk i wskazanie palcem nagle zaczyna sie robic warte tych paru zlotych ekstra ;)

            Ależ w salonach te wozidełka są dużo tańsze od brabusika, więc gdzie tu wejście "jak szejk"? Zresztą, który szejk żebrze o dodatkowe dywaniki i przejmuje się spalaniem? :P A na koniec, wolałbym kupić sobie wypasiony pogo stick, zamiast jednej z tych "salonowych nówek", bo stare kości wymagają choćby minimalnego komfortu. To już nie te czasy, kiedy mogłem jeździć Accentem czy inną Pandą.
            • citizenwhite Re: Sprawa jest prosta 24.06.14, 12:45
              babaqba napisała:

              > > Albo i nie, bo zazwyczaj ten ladny mercedesik byl kiedys przystankiem, a
              > i to j
              > > ak masz fart.
              >
              > Nie dotyczy Brabusów, tylko starych bieda-mercedesików dla Polaków. Nie o tym p
              > iszę.

              A to Brabusiki sie na drzewach nie owijaja?;)

              > > Dodatkowo poszukiwanie igiel to tez koszty, dojazdy, (...) czas spedzony
              > na sleczeniu i wyszukiwaniu ofert, kupowanie jakichs badziewnych miernikow (..)
              >
              > Te zachowanie dotyczą tylko Kowalskiego, co to chce dorwać swojego nastoletnieg
              > o Golfa za grosze. Nie dotyczy Brabusa.

              Aha, znaczy lepiej sytuowany Kowalski kupuje pierwszego Brabusa ktory mu sie nawinie? A moze tylko jeden w sprzedazy jest?:D A co do aut premium w ogole, to na nich tez oszukuja, je tez spawaja, sciemniaja z licznikami itp itd.


              > Ależ w salonach te wozidełka są dużo tańsze od brabusika, więc gdzie tu wejście
              > "jak szejk"? Zresztą, który szejk żebrze o dodatkowe dywaniki i przejmuje się
              > spalaniem? :P
              Taki rodem z macdonalda;))
              >A na koniec, wolałbym kupić sobie wypasiony pogo stick, zamiast j
              > ednej z tych "salonowych nówek", bo stare kości wymagają choćby minimalnego kom
              > fortu. To już nie te czasy, kiedy mogłem jeździć Accentem czy inną Pandą.

              Kwestia wyboru, u mnie kosci jeszcze wzglednie nowe, troche wytrzymaja:D A tak naprawde nowe kupowalem bo chcialem, bo akurat mialem kase, bo lubie nowe rzeczy i bo nie bylo akurat na horyzoncie nic uzywanego co w ogole moglbym rozpatrywac... ale niewykluczam, ze jakby bylo to i tak kupilbym nowe;)
      • schweppes1 Re: Sprawa jest prosta 24.06.14, 01:12
        Potwierdzam, kupowanie używanych samochodów to bagno. Już chyba najprędzej się dostanie coś rozsądnego z firm leasingowych, tam przynajmniej z reguły nie ma żadnej ściemy, no ale to 2-4 latki, na które nie każdego stać.

        Jeżeli ktoś ma 40-50k i kupuje za to używkę, to jest idiotą. Wystarczy trochę dołożyć, dobrze się wytargować i można kupić dobrze wyposażonego kompakta, a nowy to nowy.

        Kupowanie używek to dziadostwo (użytkowo, wykluczając wątki kolekcjonersko-sentymentalne) i ubolewam nad tym, że w kraju będącym niegdyś potęgą Europy trzeba teraz orać za 700 Euro i jeździć poniemieckim/poturkowym złomem.
        • loyezoo Re: Sprawa jest prosta 24.06.14, 01:52
          Bzdury.Już pisałem w innym wątku.W małym komisie u mojego znajomego,ostatnio było 5 aut,które nie miały 3 lat.Na gwarancji,kupione w Polsce z małymi przebiegami.Więc nie wyzywaj ludzi od idiotów,bo liczyć powinien każdy sam.
          • only_the_godfather Re: Sprawa jest prosta 24.06.14, 08:15
            Jak dla mnie obaj przesadzacie. Tamten twierdzi że wszystkie używki to złomy Ty znowu że nie bo u znajomego w komisie. A prawda jest taka że takie auta jak u Twojego znajomego w komisie są na rynku ale nie jest ich aż tak dużo jak byśmy chcieli. Ale jak się poszuka to się znajdzie.
            • misiaczek1281 Re: Sprawa jest prosta 24.06.14, 08:30
              only_the_godfather napisał:

              > Jak dla mnie obaj przesadzacie. Tamten twierdzi że wszystkie używki to złomy Ty
              > znowu że nie bo u znajomego w komisie. A prawda jest taka że takie auta jak u
              > Twojego znajomego w komisie są na rynku ale nie jest ich aż tak dużo jak byśmy
              > chcieli. Ale jak się poszuka to się znajdzie.

              100% racji. Jak się poszuka to się najdzie zadbaną używkę w dobrym stanie:)
              Lepiej mieć dobry kilkuletni samochód za rozsądną cenę a nie 200% droższy z salonu który z 4 lata i tak będzie wart 50% ceny salonowej:) No chyba że pieniądze nie grają roli - 25 tys.zł to dla ciebie nic a masz bzika na punkcie nowych to kupuj nowe ale z punktu widzenia ekonomii nowe się nie opłaca:)

              • schweppes1 Re: Sprawa jest prosta 24.06.14, 09:00
                Rozumiem, że całą garderobę zaopatrujesz w lumpeksie? Czy może frajersko przepłacasz za nową odzież?
                • galtomone Re: Sprawa jest prosta 24.06.14, 10:04
                  Moze sie myle... ale to chyba nie to samo....

                  Albo inaczej. Gdyby nie bylo mnie stac na nowa odziez to pewnie kupowalbym w lumpeksie.
                  Ale wybor w tym watku masz nastepujacy - skoro to do ubran sprowadzasz.

                  Wolisz nowe krotkie spodnie z cienkiego materialu - jako swoje caloroczne, czy uzywane ale nie zniszczone dzinsy od znajomego?
                • misiaczek1281 Re: Sprawa jest prosta 24.06.14, 10:20
                  schweppes1 napisał:

                  > Rozumiem, że całą garderobę zaopatrujesz w lumpeksie? Czy może frajersko przepł
                  > acasz za nową odzież?

                  Nie rozumiesz. Odzież kosztuje 500 razy mniej niż nowy samochód więc odzież kupuję nową a samochody używane:)
                  • schweppes1 Re: Sprawa jest prosta 24.06.14, 12:11
                    Bo jesteś biednym polakiem, zarabiającym 500-1000 Euro, tak jak ja i większość osób na tym forum. Jakbyś zarabiał na poziomie europejskim, to byś kupował nowe, tak jak teraz odzież.
                    • misiaczek1281 Re: Sprawa jest prosta 24.06.14, 12:30
                      schweppes1 napisał:

                      > Bo jesteś biednym polakiem, zarabiającym 500-1000 Euro, tak jak ja i większość
                      > osób na tym forum. Jakbyś zarabiał na poziomie europejskim, to byś kupował nowe
                      > , tak jak teraz odzież.

                      Nie...gdybym zarabiał na poziomie europejskim to bym kupował nowsze, lepsze, większe, ale nadal używane :)... z przekory...nowe auta przez pierwsze 3 lata tracą niewspółmiernie dużo do stopnia zużycia... lubię mieć poczucie że to ja wydymałem system a nie on mnie:)
                      • citizenwhite Re: Sprawa jest prosta 24.06.14, 12:49
                        misiaczek1281 napisał:

                        >lubię mieć poczucie że to ja w
                        > ydymałem system a nie on mnie:) [/b]

                        Prawie sie poplakalem ze smiechu, istny z ciebie Fred, ale obawiam sie, ze nie tylko historii tego swetra bys nie zrozumial...
                        • misiaczek1281 Re: Sprawa jest prosta 25.06.14, 23:38
                          citizenwhite napisał(a):

                          > misiaczek1281 napisał:
                          >
                          > >lubię mieć poczucie że to ja w
                          > > ydymałem system a nie on mnie:) [/b]
                          >
                          > Prawie sie poplakalem ze smiechu, istny z ciebie Fred, ale obawiam sie, ze nie
                          > tylko historii tego swetra bys nie zrozumial...

                          śmiej się i ucz:) ja się popłakałem gdy mój znajomy kupił nówkę i stracił 50% wartości...owszem stać go...bogaty frajer haha:)
                          • klemens1 Re: Sprawa jest prosta 26.06.14, 10:12
                            misiaczek1281 napisał:


                            > śmiej się i ucz:) ja się popłakałem gdy mój znajomy kupił nówkę i stracił 50
                            > % wartości...

                            Dlaczego kłamiesz, boldziku? Przecież sam przyznałeś, że na nowym traci się 20% wartości w ciągu 8 lat.
                          • citizenwhite Re: Sprawa jest prosta 26.06.14, 17:40
                            misiaczek1281 napisał:

                            > śmiej się i ucz:) ja się popłakałem gdy mój znajomy kupił nówkę i stracił 50
                            > % wartości...owszem stać go...bogaty frajer haha:)


                            Placzesz tez, gdy twoj przyjaciel kupuje nowego kompa, tv, nieprzeterminowane zarcie, ciuchy z metkami, jada na miescie, chodzi do kina i robi pierdyliard innych rzeczy w ten desen? Jestes pewien, ze ty tak ze smiechu placzesz?
                            • misiaczek1281 Re: Sprawa jest prosta 30.06.14, 21:05
                              citizenwhite napisał(a):

                              > misiaczek1281 napisał:
                              >
                              > > śmiej się i ucz:) ja się popłakałem gdy mój znajomy kupił nówkę i stra
                              > cił 50
                              > > % wartości...owszem stać go...bogaty frajer haha:)

                              >
                              > Placzesz tez, gdy twoj przyjaciel kupuje nowego kompa, tv, nieprzeterminowane z
                              > arcie, ciuchy z metkami, jada na miescie, chodzi do kina i robi pierdyliard inn
                              > ych rzeczy w ten desen? Jestes pewien, ze ty tak ze smiechu placzesz?
                              nie...bo na nowym kompie przyjaciel straci na wartości 500 zł a na nowym aucie 20 000 zł w 3 lata dlatego auta kupuje używane a kompy nowe;)
                      • schweppes1 No i właśnie tutaj wyszedł twój kretynizm 24.06.14, 14:06
                        Cena spada tak szybko przez te pierwsze kilka lat, bo zwykle właśnie do ok. 100-150 tys. km z samochodem nie dzieje się kompletnie nic.
                        • misiaczek1281 Re: No i właśnie tutaj wyszedł twój kretynizm 25.06.14, 23:35
                          schweppes1 napisał:

                          > Cena spada tak szybko przez te pierwsze kilka lat, bo zwykle właśnie do ok. 100
                          > -150 tys. km z samochodem nie dzieje się kompletnie nic.

                          tutaj wyszedł brak kultury bo wyzywasz od kretynów:) moje polo ma 185 tys.km i nie chce się psuć...coś ta twoja teoria u mnie nie działa albo dotyczy przebiegu do 250 tys.km haha haha:)
              • martin_1989 Re: Sprawa jest prosta 24.06.14, 09:00
                racja
      • galtomone Re: Sprawa jest prosta 24.06.14, 09:35
        No to troche zalezy od ceny nowego... mysle, ze jednak mniejszosc z nas moze sobie pozowlic co 5 lat na auto za +/- 250k zl.... Ba, nawet co 10 lat to nadal sporo, biorac pod uwage cene odsprzedazy takiego auta.
    • do.ki zle pytanie 24.06.14, 08:57
      Jesli dysponuje mocno ograniczonym budzetem, to pytanie nie brzmi: jakie auto, ale przede wszystkim jakie sa alternatywy dla auta. Kupic samochod to nie wszystko, to dopiero poczatek wydatkow.

      > Zalozenie zakupu uzywanego auta jest takie, ze kupujecie w 100% pewny samochod,
      > w dobrym stanie, serwisowany, zadbany z prawdziwym przebiegiem.

      Takich samochodow nie ma, a jak nawet sa, to nie tak tanie.

      > Ale jesli juz lubicie jezdzic, robicie sporo km, nie jak przedstawiciel handlow
      > y, ale wiecej niz koledzy powyzej - czyli wygoda w aucie w trasie i na codzien
      > ma znaczenie..... co wybieracie.

      Wybieram motocykl, albo chowam do kieszeni lubienie i nielubienie i nie jezdze, bo to za drogo.

      Ale gdyby juz zdarzyla sie sytuacja, ze naprawde musze miec auto (to, ze lubie jezdzic, to zaden argument), to zdecydowanie nowy.
      • galtomone Re: zle pytanie 24.06.14, 10:01
        do.ki napisał:

        > Jesli dysponuje mocno ograniczonym budzetem, to pytanie nie brzmi: jakie auto,
        > ale przede wszystkim jakie sa alternatywy dla auta. Kupic samochod to nie wszys
        > tko, to dopiero poczatek wydatkow.

        No... ale wydaki sa i w przypadku nowego i uzywanego....
        Albo cie stac na utrzymanie albo nie. Zalozenie postu nr 1 jest oczywiste, ze na utrzymanie nas stac. Inaczej zakup to faktycznie idiotyzm.

        > > Zalozenie zakupu uzywanego auta jest takie, ze kupujecie w 100% pewny sam
        > ochod,
        > > w dobrym stanie, serwisowany, zadbany z prawdziwym przebiegiem.
        >
        > Takich samochodow nie ma, a jak nawet sa, to nie tak tanie.

        Znaczy ja teraz takim nie jezdze, tylko mi sie wydaje?

        > > Ale jesli juz lubicie jezdzic, robicie sporo km, nie jak przedstawiciel h
        > andlow
        > > y, ale wiecej niz koledzy powyzej - czyli wygoda w aucie w trasie i na co
        > dzien
        > > ma znaczenie..... co wybieracie.
        >
        > Wybieram motocykl, albo chowam do kieszeni lubienie i nielubienie i nie jezdze,
        > bo to za drogo.

        Ciezko sie rodzina na motocykl zapakowac.
        Pisalem - zakladam, ze na utrzymanie obu Cie stac.

        > Ale gdyby juz zdarzyla sie sytuacja, ze naprawde musze miec auto (to, ze lubie
        > jezdzic, to zaden argument), to zdecydowanie nowy.

        Zdecydowanie nie chcialbym wsiadac rano do Sparka czy jechac czyms takim na weekend za miasto - i mowic sobie, ze jest super i sie ciesze, bo to nowe.
        • do.ki Re: zle pytanie 24.06.14, 10:50
          galtomone napisał:


          > No... ale wydaki sa i w przypadku nowego i uzywanego....
          > Albo cie stac na utrzymanie albo nie. Zalozenie postu nr 1 jest oczywiste, ze n
          > a utrzymanie nas stac. Inaczej zakup to faktycznie idiotyzm.

          OK, to w takim razie nowy, bo wydatki na uzywany, i w dodatku wiekszy, samochod beda wieksze.

          > > Takich samochodow nie ma, a jak nawet sa, to nie tak tanie.
          >
          > Znaczy ja teraz takim nie jezdze, tylko mi sie wydaje?

          Tanio kupiles? Inaczej to zapamietalem.


          > Zdecydowanie nie chcialbym wsiadac rano do Sparka czy jechac czyms takim na wee
          > kend za miasto - i mowic sobie, ze jest super i sie ciesze, bo to nowe.

          Ojejku, jejku, krol szos sie znalazl. Sparkiem tez dojedziesz gdzie trzeba, a juz na pewno weekendowy wypad za miasto jest do zrobienia.
          Zreszta na weekend mozesz pojechac pociagiem i zabrac ze soba rowery.
          • misiaczek1281 Re: zle pytanie 24.06.14, 10:58
            do.ki napisał:

            > galtomone napisał: >
            > > No... ale wydaki sa i w przypadku nowego i uzywanego....
            > > Albo cie stac na utrzymanie albo nie. Zalozenie postu nr 1 jest oczywiste
            > , ze n> > a utrzymanie nas stac. Inaczej zakup to faktycznie idiotyzm.
            >
            > OK, to w takim razie nowy, bo wydatki na uzywany, i w dodatku wiekszy, samochod
            > beda wieksze.
            Tak, wydatki na używany bedą większe, ale utrata wartości nowego auta będzie większa a przyjemność z jazdy małym Sparkiem mniejsza niż dużym A6:)
            >
            > > Zdecydowanie nie chcialbym wsiadac rano do Sparka czy jechac czyms takim
            > na wee
            > > kend za miasto - i mowic sobie, ze jest super i sie ciesze, bo to nowe.
            >
            > Ojejku, jejku, krol szos sie znalazl. Sparkiem tez dojedziesz gdzie trzeba, a j
            > uz na pewno weekendowy wypad za miasto jest do zrobienia.
            > Zreszta na weekend mozesz pojechac pociagiem i zabrac ze soba rowery.
            No tak,pociągiem bo do Sparka duży rower się nie zmieści? :)
          • only_the_godfather Re: zle pytanie 24.06.14, 11:02
            Jasne że Sparkiem też dojedziesz wszędzie. Ja też bym brał nowe. Jakoś w moim przypadku nowe zawsze przez te kilka lat służyły bez awaryjnie a z używanymi różnie bywało. Ale jak bym miał te 30 tys. i miał wybór Spark jako auto rodzinne czy też auto dużo większe ale w wieku 10+ to postarałbym się jakoś dozbierać 15-20 tys i kupić coś większego ale też nowego. Za 45-50 tys możesz mieć Fabię Kombi czy Logana MCV z pełnym wyposażeniem. Nawet chyba Clio GrandTour by się mieściło w tym budżecie.
            • galtomone Re: zle pytanie 24.06.14, 11:26
              To mnie osobiscie szkoda by bylo wydawac 45-50 tys na Clio czy Dacie, skoro moge miec za 30k cos co w 100% pokrywa wszystkie moje fanaberie i tylko nie pachnie nowoscia. Za 15-20k to w takim aucie jak mam (a to prawie albo ponad polowa jego wartosci) to sporo rzeczy mozna 10 razy na owe wymienic a szans, na to ze bedzie trzeba jest niska - a juz na peno nie tyle razy.

              A jak jeszcze sie doda kwestie deprecjacji to roznca w cenie sprawa , ze takie nowe Clio bylo by min. 2 razy drozsze.
              • only_the_godfather Re: zle pytanie 24.06.14, 11:30
                Widzisz a ja jednak woałbym nowe Clio GrandTour czy Logona MCV. Jakoś szkoda kasy było by mimo wszystko na 10+ nawet klasy premium.
                • galtomone Re: zle pytanie 24.06.14, 11:48
                  Ale jeszcze 15k by ci w kieszeni zostalo - uzywajac skladni jednego z bywalcow forum.
                  A ile samochodu (wiecej) bys w zamian dostal? :-)
                  Przez wyposazenie, po moc silnika....
          • galtomone Re: zle pytanie 24.06.14, 11:08
            do.ki napisał:

            > Zalozenie postu nr 1 jest oczywiste
            > , ze n
            > > a utrzymanie nas stac. Inaczej zakup to faktycznie idiotyzm.
            >
            > OK, to w takim razie nowy, bo wydatki na uzywany, i w dodatku wiekszy, samochod
            > beda wieksze.

            No to nie rozumiem argumentu...
            Gdyby mial sens, nikt nie kupowalby nowych drozszych aut, bo przeciez wydatki na wieksze auto sa wieksze.

            Pomin wydatki jako nie istotne. Stac cie na utrzymanie obu aut.
            Lepiej zadjiej naprawiac ale nie miec zadnej frajdy i przyjemnosci na codzien, czy tez nie miec swiadomosci, ze siedze w aucie pachnacym nowoscia, z nowitkim tanim plastikiem ale miec 200KM pod noga gdy trafia sie pusta droga czy wlekaca sie pod gore ciezarowka?

            > > > Takich samochodow nie ma, a jak nawet sa, to nie tak tanie.
            > >
            > > Znaczy ja teraz takim nie jezdze, tylko mi sie wydaje?
            >
            > Tanio kupiles? Inaczej to zapamietalem.

            No za +/- 30k, za ktore moglbym kupic nowe klasy A.
            Kwestia tanio/drogo jest dyskusyjna - ale kwota do wydania nie jest.

            > > Zdecydowanie nie chcialbym wsiadac rano do Sparka czy jechac czyms takim
            > na wee
            > > kend za miasto - i mowic sobie, ze jest super i sie ciesze, bo to nowe.
            >
            > Ojejku, jejku, krol szos sie znalazl.

            A co to ma do Krola szos??? Ja spokojnie sobie jade i Sparki czesto i gesto mnie wyprzedzaja bo sie nie spiesze. Ale jazda tym autem sprawia mi frajde. A jazda takim Picanto czy kiedys Matizem sprawiala, ze jedyne o czym marzylem to zeby juz sie z tego auta wydostac.

            > Sparkiem tez dojedziesz gdzie trzeba,

            Ba! Nawet na piechote dojde jak sie upre!

            Pytanie tylko czy warto sie upierac???

            Patrze na to tak... kupuje uzywane premium i w zamian dostaje te x godzin przyjemnosci - spedzonych w fajnym wnetrzu, wygodnie i przyjemnie (nie chodzi o predkosc).
            Albo wydaje podobna kwote, moze ciut wiecej mi zosyaje pod dystrybutorem (i wydaje to na inneprzyzmiene sprawy) ale ten sam czas spedzony w aucie, (moj czas!!! mojego zycia, ktorego juz nie odzyskam) wclae nie sprawia mi radosci czy przyjemnosci (mimo iz tak samo za to zaplacilem) - ot jade bo jade. Taka drogowa wegetacja.

            > a j
            > uz na pewno weekendowy wypad za miasto jest do zrobienia.

            A czy ja napisalem, ze nie jest???
            Pytanie tylko czy warto (w imie czego) sie meczyc (jesli ktos sie meczy)? Bo zapene zjadzie sie spora grupa osob co generalnie sie strsuje prowadzeniem auta i czy to S-klasa czy C1, to stres i brak przyjemnosci bedzie ten sam.

            > Zreszta na weekend mozesz pojechac pociagiem i zabrac ze soba rowery.
            No jasne.... pociagiem :-)
            Ha, ha, ha - to juz bardziej O/T niz polow z moich postow.

            Jakbym chcial/lubil/mial jechac pociagiem to po co mi wogole auto? Nawet male....
            • do.ki Re: zle pytanie 24.06.14, 13:25
              > Pomin wydatki jako nie istotne. Stac cie na utrzymanie obu aut.

              podales mocno limitowany budzet. Jak zdejmiesz limit budzetu, to problem zniknie. Ale i wtedy nie ma sensu przesadzac z wielkoscia. Mam A6 i to gorny limit wielkosci jak dla mnie. Q7 to krowsko, nie samochod.

              > tanim plastikiem ale miec 200KM pod noga gdy trafia sie pusta droga czy wlekaca
              > sie pod gore ciezarowka?

              Najwieksza satysfakcje z jazdy mam wtedy, gdy poradze sobie z ciezarowka bez tych 200 KM pod noga. Bo to wymaga wyzszego poziomu umiejetnosci. I to jest przyjemnosc z jazdy. :-)

              Poza tym patrz moj post nizej: mylisz przyjemnosc z jazdy z komfortem jazdy.

              > Jakbym chcial/lubil/mial jechac pociagiem to po co mi wogole auto? Nawet male..

              I do tego zmierzam. Calkiem sporo osob kupuje auto niepotrzebnie i tylko tlok robia na drodze.
              • galtomone Re: zle pytanie 24.06.14, 14:00
                do.ki napisał:

                > Najwieksza satysfakcje z jazdy mam wtedy, gdy poradze sobie z ciezarowka bez ty
                > ch 200 KM pod noga. Bo to wymaga wyzszego poziomu umiejetnosci. I to jest przyj
                > emnosc z jazdy. :-)

                Sprzedaj A6 kup Poloneza - bedziesz miec tyle radochy, ze strach!!! Nie przesadzaj.

                > I do tego zmierzam. Calkiem sporo osob kupuje auto niepotrzebnie i tylko tlok r
                > obia na drodze.

                Ale jaki to ma zwiazke z pytaniuem czy lepiej kupic nowego malutiego golasa jako jedyny i glwne auto dla rodziny i zaangazowanego kierowcy (na codzien) czy 10-11 letnie auto z pewnej reki klasy premium?
                • only_the_godfather Re: zle pytanie 24.06.14, 14:20
                  Mnie zastanawia coś się tak uwziął na ta klasę premium. Za 30 koła można kupić o połowę młodsze auto od tej klasy premium ale większe nić auto pokroju C1.
      • misiaczek1281 Re: zle pytanie 24.06.14, 10:25
        do.ki napisał:

        > Jesli dysponuje mocno ograniczonym budzetem, to pytanie nie brzmi: jakie auto,
        > ale przede wszystkim jakie sa alternatywy dla auta. Kupic samochod to nie wszys
        > tko, to dopiero poczatek wydatkow.
        >
        > > Zalozenie zakupu uzywanego auta jest takie, ze kupujecie w 100% pewny sam
        > ochod,
        > > w dobrym stanie, serwisowany, zadbany z prawdziwym przebiegiem.
        >
        > Takich samochodow nie ma, a jak nawet sa, to nie tak tanie.
        Są tylko trzeba dobrze szukać. Pewnie że nie są tanie ale dużo tańsze niż w salonie:)