galtomone
06.02.16, 16:48
Kliku z Was tu zachwala od czasu do czasu komunikacje publiczna wiec pomyślałem - spróbuje.
Sobota, brak tłumów - wybiorę się z synem tramwajem na "przejażdżkę".
Na długo się wyleczyłem, syn tez - wysiedliśmy wcześniej, ale o tym za chwile.
Po pierwsze cena. Za 4 bilety - 2 "dorosłe" i dwa ulgowe zapłaciłem 9,60.
Może się mylę, ale wydaje mi się, ze to dużo. W sumie 8 przystanków - tam i z powrotem.
Ok. 5km tam i z powrotem.
Zakladajac, ze auto pali 12l/100km to zaokraglajac w gore wychodzi mi 1l benzyny na ten dystans - 4 zl - a nie prawie 10 zl.
Zatem nie jest taniej.
Musielismy poczekac na tramwaj - spoko. Nigdzie sie nie spieszylismy.
Ale wracajac juz troche tak (zadzwonil Dziadek z prosba o pomoc). Niestety. Tramwaj przyjechal pelny. Ale to nie tragedia.
W srodku smierdzi - ot porostu i to pomimo, ze do lata daleko. Co gorsza, obok nas jechalo dwoch kolesli po paru glebszych. Od nich cuchnelo jeszcze alkoholem + poziom kultury i slownictwo na poziomie rynsztoka. Efekt byl taki, ze moj synek zapytal czy mozemy wysiasc wczesniej i przejsc sie na piechote.
Spoko - bo nie mielismy zadnych zakupow. Ale gdybym trzebab bylo targac jeszcze siatki w rekach to juz wcale nie byloby fajnie.
Coz... sprawdzilem. Nie jest ani taniej, ani wygodniej, ani szybciej, ani przyjemniej.
Z podrozowania miejska komunikacja jako alternatywa dla auta na razie sie wyleczylem.