pani_replay
19.11.12, 17:04
Na fali pytań o podejmowanie ryzyka, ja również zapytam o radę.
Od 5 lat wynajmuję pokój ze współlokatorami, mniej lub bardziej uciążliwymi. Mieszkanie ma niski standard ale jest tanie.
W przyszłym roku kończę 30 coraz bardziej mnie drażni mieszkanie z kimś. Zastanawiam się nad kredytem i sama nie wiem…
Zarabiam ok. 3200.
Rata ew kredytu byłaby na poziomie 1100zł. Na życie zostałoby mi 2100 więc teoretycznie ok.
Rachunki (czynsz do spółdzielni (chcę mieszkanie w starym budownictwie więc kwota będzie ok. 400zł (300 lato, 500 zima), prąd, woda, gaz, Internet) zakładam że będą na średnim poziomie 600zł mies.
Czyli na całą resztę typu jedzenie, ubrania, kosmetyki, paliwo, apteka, usługi (kosmetyczka, fryzjer, dentysta), jakaś rozrywka typu kino, książka, plus odkładanie na „czarną godzinę” zostaje 1500zł i to jest ok. Choć trochę ciasno jak by chcieć pojechać na wakacje czy pojawi się niespodziewany wydatek typu popsute auto lub coś podobnego.
I tu pytanie czy nakładać sobie tą pętlę w postacie kredytu? Z jednej strony chcę w końcu mieć swojej miejsce, ale z drugiej życie od 1 do 1 niezbyt mi się uśmiecha

Myślałam o dorobieniu, ale nie wiem co miałabym robić, nie mam specjalnego wykształcenia, nie mam zdolności manualnych, pracuję do 18:00 więc na dodatkowy zarobek nie mam pomysłu (chwilowo).
Kolejna sprawa to to, że jestem sama, nie mam partnera, a to inaczej brać kredyt w 2 osoby niż samemu. Martwię się też tym, co jak stracę pracę a w nowej zapłacą mi mniej? Na początku mogę się posłużyć uskładaną rezerwą, ale co później? Rodzice mnie wspomogą ale na krótko. Ew negocjacje z bankiem w celu wydłużenia okresu spłaty i zmniejszenie raty?
Kuszą mnie spadające ceny nieruchomości i w sumie nie wiem na co mam czekać (na księcia z bajki z mieszkaniem

? )… bo nawet jeśli odłożę decyzję na rok, to przez rok odłożę może z 15 tys. i za rok znowu będę w punkcie wyjścia… Pomóżcie, bo nie mogę się zdecydować… chciałabym i się boję.
Czy może dalej wynajmować ale znaleźć sobie ładne mieszkanie i żyć jak człowiek? Ale to bez sensu płacić komuś, wynajem = rata itp.
Są tu może osoby w takiej sytuacji, które miały podobne dylematy? Co byście zrobili na moim miejscu?
Pozdrawiam