Dodaj do ulubionych

Matka, żona, kochanka...

29.03.07, 12:34
robot kuchenny i pralka.
Z racji mojego posiadywania na macierzyńskim, który chyba znacznie mi się
przedłuży (bo zostałam zwolniona z pracy) zaczynam się zastanawiać nad rolą
kobiety w życiu naszego kraju i jego podstawowych komórek społecznych.
Oczywiście szum medialny wokoło aborcji i życia poczętego tylko temu sprzyja.
Jak na razie doszłam do następujących "funkcji" kobiety:
wspomniana już matka, żona, kochanka, robot kuchenny, pralka, sprzątaczka,
kucharka, intendent, zaopatrzeniowiec, nadzorca.

Chwilowo tyle. Czy ktoś z Was ma jeszcze inne przykłady?
Te powyższe funkcje są społecznie akceptowane. A co gdy któraś kobieta nie ma
chęci się wpisać w ten schemat?

Pzdr ciepło V*
Obserwuj wątek
    • scand Re: Matka, żona, kochanka... 29.03.07, 12:45
      > Czy ktoś z Was ma jeszcze inne przykłady?

      Przecież może być też pisarką, poetką , dyskutującą idee - internet jest
      otwarty dla wszystkich a posiadanie dzieci nie blokuje twórczości na forum
      i my forumowicze społecznie akceptujemy taką działalność smile


      • roseanne Re: Matka, żona, kochanka... 29.03.07, 15:03
        posiadanie dzieci nie blokuje dostepu, posiadane dzieci blokuja smile))

        fakt, dyskutowac, tlumaczyc mozna, pisac nawet czasami tez, ale tylko w wolnych
        chwilach

        wbrew pozorom w czasem wcale nie jest latwiej
        male mozna polozyc na drzemke poobiednia, od straszego trzeba negocjowac
        dostep do kompa alebo zakupic nowy zestaw klawiszy z monitorem


        ps. milo do Was sie wraca
        • vicca Re: Matka, żona, kochanka... 04.04.07, 11:21
          Miło Cię widzieć Roseanne smile

          Nie wiem jak ze starszymi, ale mój już ma zacięcie do komputerów wink

          Pzdr ciepło V*
    • zettrzy Re: Matka, żona, kochanka... 29.03.07, 18:43
      za moich czasow ta definicja byla mniej skomplikowana:
      kobieta = obsluga domowa + pogotowie seksualne

      postep?
    • e._ Re: Matka, żona, kochanka... 29.03.07, 19:21
      Dodam niewdzięczną rolę porannego budzika, domowego psychologa, kalendarza z
      przypomnieniami o urodzinach, rocznicach ślubu itp, oraz worka treningowego dla
      damskich bokserów.
      A jeśli się na to nie godzi?
      Cóż, jeśli jest w związku, bardzo wiele zależy od partnera, od ich wzajemnych
      relacji, wymagań, zrozumienia.
      Jeśli jest sama z dziećmi, musi być wobec siebie twarda i... podnieść sobie
      porzeczkę jeszcze wyzej, do worka z dotychczasowymi obowiązkami (być może
      lepiej poukładanymi) dorzucić kolejne, te dajace jej poczucie innej wartości i
      poczucie wolności.
      • scand Re: Matka, żona, kochanka... 30.03.07, 09:16
        > Dodam niewdzięczną rolę porannego budzika, domowego psychologa ...

        Tu bym się jednak zastanowił kto dla kogo częściej odgrywa rolę psychologa smile)
        • e._ Re: Matka, żona, kochanka... 31.03.07, 20:15
          Ekhm, doświadczenie osobiste przeze mnie przemawia, w kwestii domowego
          psychologa...
          • scand Re: Matka, żona, kochanka... 02.04.07, 10:32
            Bywa zatem różnie.
            • alfika Re: Matka, żona, kochanka... 07.04.07, 17:24
              witam wszystkich!

              daj Pani Boże, ze bywa różnie i sprawiedliwie...
              mówimy o roli kobiety - i fajnie
              oburzamy się na pozycje raczej mało ważne i przyziemne - i świeta racja

              ale to, co robią w powyższej kwestii same kobiety - to już masakra...
              starsze - domagają się tradycyjnych żon dla synków, najbardziej agresywnie
              walczą z samodzielnością i otwartością u młodszych

              młodsze - często rozpuszczają facetów, bo chłop to chłop, o wiele nie zadba...
              i najlepiej uśmiechem wszystko załatwic (chłop nie musi zawsze uśmiechem, on
              jest od twardego zachowania - więc siłą rzeczy dobrze wytresowana kobieta ma "w
              genach" ustępowanie)

              a jak wychowujecie synów i córki w powyższym temacie? smile

              ps. Vicca, widzę, że jesteśmy obie na macierzyńskim w tym samym czasie -
              gratuluję Ci dziecka smile
              • vicca Re: Matka, żona, kochanka... 08.04.07, 20:26
                He, he Alfiko smile

                W takim razie ja Tobie również gratuluję potomstwa smile
                Z ciekawości - syn czy córka?

                Pzdr ciepło
                V*

                P.S. Ja to chyba syna wychowam feministycznie - tak żeby umiał np. ugotować coś
                więcej niż wodę na herbatę i jajko na twardo wink
                • alfika Re: Matka, żona, kochanka... 09.04.07, 22:08
                  smile
                  mamy dziewczynkę smile

                  mam nadzieję, że wychowamy ją na samodzielną kobietę, która będzie widziała i
                  szanowała wartość człowieka, bez różnicowania w kwestii człowieczeństwa na
                  płcie...

                  na razie wkurzają mnie teksty przedszkolanek czy innych cioć, że dziewczynki
                  tak głośno się nei śmieją, nie brudzą się itd

                  ale spokojna głowa, doedukujemy w domu wink
                • zettrzy Re: Matka, żona, kochanka... 09.04.07, 23:06
                  > P.S. Ja to chyba syna wychowam feministycznie - tak żeby umiał np. ugotować coś
                  > więcej niż wodę na herbatę i jajko na twardo wink

                  a pacz, to jest dokladnie to co ja potrafie ugotowac; chociaz z mikrofalowka to
                  mi wychodza takze odgrzewane resztki z nawynosu wink
                  • scand Re: Matka, żona, kochanka... 10.04.07, 11:27
                    > > P.S. Ja to chyba syna wychowam feministycznie

                    Feministki są dobrymi kucharkami ? .... tego nie wiedziałem wink

                    >>- tak żeby umiał np. ugotować coś więcej niż wodę na herbatę i jajko na
                    >>twardo wink

                    > a pacz, to jest dokladnie to co ja potrafie ugotowac; chociaz z mikrofalowka
                    > to mi wychodza takze odgrzewane resztki z nawynosu wink

                    Gotowanie jest proste.
                    Po prostu ...
                    gotuj smile)

                    poprostugotuj.onet.pl/
                  • vicca Dobra, dobra .... 10.04.07, 18:31
                    może z tym gotowaniem to przesadziłam, ale sporo znanych mi facetów umie tylko
                    tyle wink Wyjątkiem był mój ojciec, który z potrafił ugotować jeszcze znośną
                    grochówkę wink
                    I obsługa pralki - sporo mężczyzn się gubi i potem np. wszystkie koszule są
                    szare lub czerwone wink
                    • zettrzy Re: Dobra, dobra .... 10.04.07, 23:31
                      > I obsługa pralki - sporo mężczyzn się gubi i potem np. wszystkie koszule są
                      > szare lub czerwone wink

                      mnie obslugi lokalnej pralki nauczyl sasiad imieniem Bill, bo byla inna niz
                      poprzednia i totalnie sie pogubilam ktory guzik do czego wink
                      w ogole uwazam ze mezczyzni sa duzo lepsi w pracach domowych od kobiet, maja
                      naturalny talent, dlaczego sie utarlo ze to kobiety piora i gotuja? o sprzataniu
                      nie wspominam, bo to silowe zajecie, chyba jasne ze mezczyzna wykona je lepiej
                      od kobiety
                      • scand Re: Dobra, dobra .... 11.04.07, 10:05
                        >dlaczego sie utarlo ze to kobiety piora i gotuja?

                        Kiedyś dostęp do kuchni umożliwiał dostęp do pożywienia co w czasach kiedy
                        ludzie często niedojadali miało niebagatelne znaczenie wink
                        Ponadto mężczyźni byli delegowani do prac niebezpieczniejszych i cięższych (np.
                        polowania).

                        >o sprzataniu
                        > nie wspominam, bo to silowe zajecie

                        A co jest "siłowego" w sprzątaniu ? , chyba że chodzi o przenoszenie mebli.
                        • vicca Re: Dobra, dobra .... 11.04.07, 11:40
                          Ha! Do tej pory gotowanie uważane jest za "niemęskie" nie wiem czemu. Mój
                          znajomy na pytanie dlaczego nie ugotuje sobie obiadu stwierdził że musiałby
                          obrać ziemniaki - a co by było jakby go ktoś przy tym zobaczył? No wstyd straszny!
                          • scand Re: Dobra, dobra .... 11.04.07, 12:17
                            > Ha! Do tej pory gotowanie uważane jest za "niemęskie" nie wiem czemu.

                            Gotowanie "niemęskie" ale większość kucharzących w TV to właśnie obecnie
                            mężczyźni smile
                            Kiedyś było niemęskie - bo co by tu nie mówić - ugotowanie obiadu było jednak
                            łatwiejsze od np. zaorania pola i innych tego typu prac.

                        • zettrzy Re: Dobra, dobra .... 12.04.07, 00:33
                          > Kiedyś dostęp do kuchni umożliwiał dostęp do pożywienia co w czasach kiedy
                          > ludzie często niedojadali miało niebagatelne znaczenie wink

                          czyzbys sugerowal ze kobiety sa wyzej wyewoluowane, poniewaz potrafia lepiej
                          zadbac o swoje przetrwanie biologiczne? wink

                          > A co jest "siłowego" w sprzątaniu ? , chyba że chodzi o przenoszenie mebli.

                          wszystko - od zamiatania (trzeba jednak te miotle docisnac do podlogi) po
                          cyklinowanie parkietow; jedynie odkurzanie miotelka z piorek nie wymaga sily,
                          wylacznie umiejetnosci
                          • scand Re: Dobra, dobra .... 18.04.07, 10:56
                            >> Kiedyś dostęp do kuchni umożliwiał dostęp do pożywienia co w czasach kiedy
                            >> ludzie często niedojadali miało niebagatelne znaczenie wink

                            > czyzbys sugerowal ze kobiety sa wyzej wyewoluowane, poniewaz potrafia lepiej
                            > zadbac o swoje przetrwanie biologiczne? wink

                            Dłuższe przetrwanie jest faktem statystycznym - przeciętnie żyją o kilka lat
                            dłużej.



                            > > A co jest "siłowego" w sprzątaniu ? , chyba że chodzi o przenoszenie mebli

                            > wszystko - od zamiatania (trzeba jednak te miotle docisnac do podlogi) po
                            > cyklinowanie parkietow;

                            Zamiatania nie zaliczam do prac siłowych, cyklinowanie owszem - ale chyba jest
                            to raczej rzadkie zajęcie gospodyń domowych smile
                            • zettrzy Re: Dobra, dobra .... 18.04.07, 19:04
                              > Zamiatania nie zaliczam do prac siłowych,

                              a ja przeciwnie, bo jak sie nie docisnie do podlogi to sie nie zamiecie
                              • scand Re: Dobra, dobra .... 19.04.07, 09:43
                                > > Zamiatania nie zaliczam do prac siłowych,
                                >
                                > a ja przeciwnie, bo jak sie nie docisnie do podlogi to sie nie zamiecie

                                Siłowe są to takie po których mogą boleć mięśnie,
                                jak np. dociskanie młota pneumatycznego do ściany smile
                                • zettrzy Re: Dobra, dobra .... 19.04.07, 19:19
                                  mnie bola miesnie galki ocznej od samego patrzenia na miotle
                                  a od zamiatania mam problemy z tunelem karpalnym wink
                                  • scand Re: Dobra, dobra .... 20.04.07, 11:31
                                    > mnie bola miesnie galki ocznej od samego patrzenia na miotle
                                    > a od zamiatania mam problemy z tunelem karpalnym wink

                                    A mycie zębów pewnie nadwyręża staw w nadgarstku smile)
                                    • zettrzy Re: Dobra, dobra .... 20.04.07, 16:39
                                      nie mowiac o problemach z kregoslupem, ktory sie przeciaza na skutek pochylenia
                                      nad umywalka
                        • malvvina Re: Dobra, dobra .... 09.05.07, 00:26
                          wnioskuje ze nie wiesz . A szkoda. Sprobuj sam i nie licz ze ci powiem .
                          Zapomnialam wink

                          sciskam was wszystkich cieplo


                          A co jest "siłowego" w sprzątaniu ? , chyba że chodzi o przenoszenie mebli.
                          • scand Re: Dobra, dobra .... 09.05.07, 09:19
                            Malvvino, Ty zaś spróbuj popracować z miesiąc w tartaku albo z młotem
                            pneumatycznym. Nauczysz się w ten sposób, że pojęcie siły jest bardzo względne
                            i zależne od poziomu do jakiego się odnosi wink)

                            Pozdrawiam smile
                            • malvvina Re: Dobra, dobra .... 09.05.07, 13:21
                              JA nie musze w tartaku. Zeby sie nauczyc wzglednosci. Bo wiem. Nie dla mnie.
                              Wiec nie bede ci zadawac pytan czy mlot pneumatyczny czy tartak ciezszy. Wierze
                              ci na slowo.
                              A ty mi nie buuuuu
    • jej_maz Re: Matka, żona, kochanka... 08.04.07, 04:42
      Pamietam czasy gdy zartujac mowilo sie ze powinna byc najlepsza kucharka,
      gosposia i... dziwka - czyli cos w rodzaju wypowiedzi Zettrzy smile Dzisiaj jednak,
      jako prawie czterdziestosiedmioletni mezczyzna po prawie dwudziestu-trzyletnim
      stazu malzenskim mezczyzna kontemplujacy rozwod, powiem, ze jest rowniez
      egoistyczna maszyna do unicestwiana mazen, nozycami do podcinania skrzydel,
      pijawka sil witalnych i checi do zycia... moge dluzej ale generalnie egocentryzm
      kobiety skutecznie unicestwia wizjonaryzm mezczyzn. UWAGA: nie mowie ze jest to
      wszystko az tak zle - co niektozy moga uznac do jako pozytywna umiejetnosc
      sciagania wspolmazonkow na ziemie, ale... coagle kontenpluje rozowd...
      • iza42 Re: Matka, żona, kochanka... 08.04.07, 10:03
        Ten powyzszy tekst to rzeczywiscie bardzo wnikliwa analiza kobiecosci,
        obezwladniajaca glebia wizjonerstwa.
        Coz , zycze przyjemnych kontemplacji nad ewentualnym rozwodem a na przyszlosc
        unikania zwiazkow z jakimikolwiek kobietami .
        • jej_maz Re: Matka, żona, kochanka... 08.04.07, 15:28
          Dziekuje za komentarz Izo, aczkolwiek odnosze wrazenie, ze zbyt pochopnie
          wyciagasz wnioski o mnie, zle interpretujac moja wypowiedz. Nie dziwie sie
          jednak, poniewaz byla ona (ta wypowiedz) raczej luzno rzucona mysla bez zadnej
          motywacji. Pozwol, ze troche sie bede bronil wink Otoz w zyciu nie podejme sie
          analizowac kobiecosc i chyba zaden zdrowy na umysle heteroseksualny mezczyzna
          sie tego nie podejmnie, poniewaz z zalozenia jest skazany na niepowodzenie smile
          Moje zdanie wynika z wlasnych doswiadczen i obserwacji najblizszego otoczenia.
          Co mialem na mysli piszac o wizjonerstwie? Czy slyszalas kiedys od swojego
          osobistego, lub jakiegokolwiek mezczyzny ze chialby zostac na przyklad;
          zawodowym pokerzysta, albo zarabiac jako daytrader, lub rzucic ta managerska
          harowe i zostac testerem piwa dla Zywca? Moze nie dokladnie takie ale z
          pewnoscia wiesz co mam na mysli. To jest meskie wizjonerstwo. No coz - mezczyzna
          jest mniej skomplikowany od kobiety to i wizje sa bardziej przyziemne wink

          Teraz co do moich kontemplacji. Zwroc uwage na moj nick - zapewniam Cie, ze moja
          zona jest najwspanialsza istota z jaka moglem sobie wymarzyc spedzenie polowy
          zycia. Jest i zawsze bedzie kobieta i miloscia mojego zycia. Jaki jest wiec
          problem? Dwojka naszych dzieciakow jest na studiach i to w innym miescie. Oboje
          mamy ustabilizowane zycie zawodowe i materialne. Harowka i gonitwa pierwszych
          "na dorobku" sie skonczyla. Sto czy dwiescie lat temu to kupilibysmy sobie po
          trumnie i czekali na nasz czas trzymajac sie za raczki. Dzisiaj jest troche
          inaczej; przed nami (zakladam na podstawie statystyki) nastepne dwadziescia trzy
          lata malzenstwa, aczkolwiek przed nami zdecydowanie inne problemy i zadania.
          Widzisz... ludzie z wiekiem sie zmieniaja, lub inaczej; ewoluuja i to czasami w
          przeciwne strony. Nagle moze sie okazac, ze kobieca wizja (cholera... a tak nie
          chcialem juz o wizjonerstwie wink) tego drugiego etapu zycia razem jest krancowo
          odmienna od wspolmalzonka. To wlasnie dzieje sie u mnie; mnie sie marzy maly,
          drewniany dom gdzies na kanadyjskim zadupiu, stado psow, lowienie ryb, moze
          nawet jakies polowanko, podczas gdy mojej lepszej polowie chodza po glowie
          wojaze, wieczorki taneczne, egzotyka. Widzisz co mam na mysli; o ile bylismy
          wspaniale funkcjonujaca jednostka w pierwszym okresie malzenstwa, to roznice
          wizji (znowusmile) na temat jego przyszlosci sa tak duze, ze nie ma szans na
          jakiegokolwiek kompromis. W tej sytuacji co bys zrobila? Mam zmusic zone do
          zycia na "moim" zadupiu i patrzec jak sie meczy? A moze ja mam szlajac sie po
          swiecie aby jej zrobic przyjemnosc? A moze wlasnie; zostac przyjaciolmi i zyc
          swoim zyciem?

          Pozdrawiam serdecznie i przesylam uklony.

          Mark
          • zettrzy Re: Matka, żona, kochanka... 08.04.07, 17:06
            " jest rowniez
            egoistyczna maszyna do unicestwiana mazen, nozycami do podcinania skrzydel,
            pijawka sil witalnych i checi do zycia... moge dluzej ale generalnie egocentryzm
            kobiety skutecznie unicestwia wizjonaryzm mezczyzn. "

            a czyz to samo nie jest prawdziwe w odniesieniu do mezczyzny? czyz mezczyzni nie
            unicestwiaja, wyjatkowo skutecznie, wizjonerstwa kobiet? nie podcinaja im
            skrzydel, nie niszcza marzen, nie pozbawiaja sil witalnych?

            widac przepusciles moj watek o singlach - jak wynika z ciagle rosnacej
            dokumentacji, kobieta traci poprzez zawarcie zwiazku, traci wlasnie te wizje,
            marzenia, plany, zreszta sam piszesz ze

            podczas gdy mojej lepszej polowie chodza po glowie
            > wojaze, wieczorki taneczne, egzotyka.

            czyzby ciagle ich nie doswiadczyla? a moze doswiadczyla, ale w niewystarczajacej
            ilosci? a moze jest to jakas trwala potrzeba, ktora zona musi zaspokajac bez
            wzgledu na uprzednie doswiadczenia? i niby dlaczego wizja testowania piwa ma
            byc lepsza od wizji wieczorkow tanecznych?
            wlasnie to "podcinanie skrzydel" spowodowalo moja decyzje, wiele lat temu, aby
            nie wychodzic ponownie za maz; bowiem kobieta zyjaca w zwiazku nie ma czasu ani
            specjalnych mozliwosci aby zbyt wiele osiagnac poza zwiazkiem, no moze jesli
            jest bardzo zamozna i stac ja na oplacenie kobiet zastepczych, ktore wypelnia
            obowiazki domowe, zajma sie dzieckiem, odrobia z nim lekcje, itp.; chodza jednak
            sluchy ze nawet pani Billowa Gatesowa, skoro juz mowa o zamoznosci znajdz kogos
            lepiej sytuowanego, wycofala sie na pare lat z zycia zawodowego kiedy jej dzieci
            byly bardzo male (a kobita dziala jako menadzer Bardzo Waznej Firmy, czyli jej
            praca stanowi marzenie i wizje milionow mezczyzn i kobiet)

            tak ze, nie musimy bawic sie w zadne analizy kobiecosci czy meskosci czy
            zwiazkowosci, wystarczy rzucic okiem na fakty a one niestety potwierdzaja nasze
            odczucie ze kobieta w zwiazku jest podporzadkowana mezczyznie, kobieta-matka
            jest dodatkowo podporzadkowana dzieciom

            stad te ciagle narzekania na przewage kuchni i pieluszek nad wizjami w zyciu kobiet
            • jej_maz Re: Matka, żona, kochanka... 08.04.07, 18:59
              Widze, ze ten fragment o podcinanu skrzydel ciagle nie jest rozumiany zgodnie z
              moimi intencjami, a wiec raz jeszcze; to byl komplement. Wrecz wykrzyczalem
              uwage o sciaganiu na ziemie i pozniej jeszcze wyjasnilem ilez glupot zrobilby
              kazdy mezczyzna bez - jak to E. trafnie okreslila "domowego psychologa".
              Chcialem tu pokreslic role kobiety w rodzinie jako ostoje rozsadku i kogos, w
              okol ktorego wszystko sie kreci i dzieki ktoremu funkcjonuje. Uwazam kobiete, za
              opoke i esencje zycia rodzinnego i raz jeszcze; moj nick swiadczy o moim uznaniu
              tego fakty i uznaniu tej mojej zaleznosci od zony. Mysle, ze mozemy ten temat
              skonczyc, prawda?

              Masz absolutna racje, ze ten miecz ma dwa ostrza. Dodam jednak ze ma on rowniez
              nazwe; odpowiedzialnosc. Podejmujac sie zalozenia rodziny, obie strony powinny
              zdawac sobie sprawe z konsekwencji a utrata pewnych przywilejow stanu wolnego
              jest wlasnie jedna z tych konsekwencji. Tez bylem za tym, jak zona zadecydowala
              ze bedzie siedziec w domu z dziecmi az do czasu jak nie pojda do szkoly,
              konsekwencja czego byla moja praca w nadgodzinach, zmeczenie, itd itp... bo
              wiesz... ja nie jestem Gates wink) Tym samym nie bylo ani czasu, ani ochoty ani
              nawet specjalnie funduszy na te wojage i wieczorki taneczne, tak samo jak nie
              bylo tego na wyjazdy na polowania czy inne ryby. Byly te rzeczy, ale z pewnoscia
              masz racje ze nie doswiadczyla tego w wystarczajacej ilosci - podkreslam jednak;
              dotyczy to kazdej ze stron. Dzisiaj robi to co kocha i zarabia na prawde
              wystarczajaco duzo, aby byla w jakikolwiek sposob uzalezniona od kogokolwiek.
              Inaczej mowiac; majac srodki i czas (dzieci wyfrunely z gniazda) wiele malzenstw
              zastanawia sie co dalej. My jestesmy jednym z wlasnie takich. Nie zrozum mnie
              zle; ja nie narzekam. Wrecz przeciwnie; uwazam, ze mialem i mam wspaniale zycie.
              Zastanawiam sie jedynie nad przyszloscia. Nie pytam tu nikogo o rade, ale jakos
              tak pomyslalem sobie, ze przy okazji tego watku, temat stosunkow w dojrzalym
              malzenstwie moze byc zalazkiem ciekawej rozmowy. Boje sie jednak, ze wielu z
              Panstwa jest po prostu za mloda wiekiem i tym samym daleka od zainteresowania ta
              problematyka. Jest to zupelnie zrozumiale.

              Dziekuje za uwage i raz jeszcze; NAJLEPSZEGO wszystkim!

              Mark
              • vicca hmmm.... a może by... 08.04.07, 20:32
                ...tak kompromis?
                Ja co prawda mam staż małżeński niższy od Twojego jej_mąż o równe lat 20 ale
                wydaje mi się, ze dwoje inteligentnych i przyjaźnie do siebie nastawionych ludzi
                zawsze jakiś kompromis sobie wypracuje. No chyba że kompromisem własnie jest
                rozwód... W końcu przecież zawsze chodzi o to by tych dwoje ludzi było
                zadowolonych i z siebie i z życia, nieprawdaż?

                Pzdr ciepło V*
              • zettrzy Re: Matka, żona, kochanka... 09.04.07, 05:41
                Boje sie jednak, ze wielu z
                > Panstwa jest po prostu za mloda wiekiem i tym samym daleka od zainteresowania

                ja odnosze wrazenie ze na tym forum srednia wieku nie jest specjalnie niska wink

                kobieta zawierajac malzenstwo "odpowiedzialnie" ma okreslone oczekiwania, m.in.
                takie ze moze liczyc na obecnosc jej partnera dopoki ona spelnia jego
                oczekiwania; taki wiesz investment, ona rezygnowala z wielu swoich bardzo
                istotnych potrzeb, aby po latach wreszcie spelnic takie czy inne marzenia

                kobieta zyjaca przez dziescia lat w zwiazku nie jest w stanie rozpoczac zycia
                singielnego i czuc sie z tym dobrze, bo utracila ze tak to nazwe single life
                skills przez lata siedzenia w domu; wiele takich kobiet laduje w rozmaitych
                poradniach, bo nie daja sobie rady psychicznie z nowa sytuacja i czasem trwa
                pare lat zanim sie do niej zaadoptuja, a czasem po prostu nie potrafia sie
                przyzwyczaic i dziwaczeja

                tak przy okazji, zauwazylam dziwna prawidlowosc: znam mase bylych malzenstw, i
                sa to bez wyjatku malzenstwa dzietne; znam tez sporo malzenstw w wieku srednim i
                zgola starych, ale bezdzietnych - te malzenstwa sa swietnie zgrane, kazdy
                partner zyje dla drugiego, nie ma mowy nawet o dluzszych rozstaniach, rozwod
                stanowi dla nich totalna abstrakcje - a czesto maja za soba 50-60 lat wspolnego
                zycia
                (ale jest to moja prywatna obserwacja nie poparta zadnymi statystykami)
              • kamfora Re: Matka, żona, kochanka... 10.04.07, 19:35
                Mark, miło Cię zobaczyć w Kawiarence smile

                Myślę, że każde z Was czuje się bohaterem (i uważam, że każde z Was ma pełne
                prawo, by tak się czuć - tu opieram się na informacjach spoza tego Forum).

                Małżeństwo bohaterów nie ma szans na przetrwanie, jeśli nie znajdzie się jakiś
                wspólny cel, który będzie wymagał od nich dalszych wyrzeczeń i walki...

                Wróćcie do Polski i zacznijcie od nowa...wink
                • jej_maz Re: 11.04.07, 16:23
                  kamfora napisała:

                  > Mark, miło Cię zobaczyć w Kawiarence smile

                  Cala przyjemnosc po mojej stronie i to ja dziekuje za mozliwosc odwiedzania
                  Panstwa i uwage.

                  Prosze nie wierzyc Kamforze! Zadnego bohaterstwa nigdze i nigdy nie bylo - zycie
                  jak kazdej innej rodziny smile Masz jednak dobry punkt; po latach pelnych
                  niespodzianek, ruchu, stresu i paru innych przygod, nagle zrobilo sie tak cicho
                  ze az w uszach dzwoni i czasami nie wiadomo co z tym wolnym czasem i soba
                  zrobic. Mysle, ze wiele malzenstw przechodzi lub bedzie przechodzilo, podobne
                  zmiany a jak kazda zmiana i ta wymaga czasu do zaakceptowania. Tak swoja droga
                  to pamietam cale forum, ktorego zalozeniem byly rozmowy o podobnych problemach,
                  ale cos tam nie wyszlo wink


                  > Wróćcie do Polski i zacznijcie od nowa...wink


                  Uff... to juz temat na cale nowe forum a nie tylko na watek wink Jednak aby Ci
                  odpowiedziec to o ile sama idea nie jest zla, to jednak nie widze mozliwosci
                  powrotu do kraju, ktorego wiekszosc obywateli (moje obserwacje!) rozroznia tylko
                  kolor bialy i czarny, kompletnie ignorujac fakt ze bardzo pomaga dystans do
                  problemow i odrobina smiechu z samych siebie wink Poza tym nie bylby to zwykly
                  powrot, ale powtorna emigracja: nie bylem w Polsce juz 21 lat a Polska to juz
                  inny kraj niz za czasow Jaruzelkiego wink

                  Uklony - Mark
                  • kamfora Re: 18.04.07, 07:35
                    jej_maz napisał:

                    > Poza tym nie bylby to zwykly
                    > powrot, ale powtorna emigracja: nie bylem w Polsce juz 21 lat a Polska to juz
                    > inny kraj niz za czasow Jaruzelkiego wink

                    Myślisz, że ewentualny rozwód byłby "przewrotem" w Twoim życiu na mniejszą
                    skalę? wink
          • iza42 Re: Matka, żona, kochanka... 08.04.07, 22:27
            Marku, wybacz jezeli moje uwagi sa nietrafne bo Twoja sytuacje zyciowa znam
            tylko z tego co tu napisales ale wydaje mi sie ,ze te lata pracy i dorabiania
            sie oddalily was od siebie . Oslablo malzenstwo i zamiast niego jest dwoje ludzi
            , z ktorych kazdy z osobna zastanawia sie co dla mnie bedzie najlepsze w zyciu.
            Nie ma juz my -dziecie wyfrunely z gniazda , wiec w Twoim mniemaniu skonczyla
            sie odpowiedzialnoac , teraz ja chce zyc pelnia zycia , zanim bedzie za pozno.
            Dwie osoby , rozbiezne zainteresowania, co ich jeszcze laczy ?
            Piszesz ,ze kochasz zone . Czy jednak kochasz ja na tyle aby moc sie z nia
            porozumiec i osiagnac jakis w tym wsgledzie kompromis? Czy uwazasz ,ze ona nie
            jest zdolna do kompromisow , bo podobnie jak Ciebie interesuje sa tylko wlasne
            ja a nie druga osoba?
            Sa to pytania dla Ciebie i nie musisz na nie odpowiadac.
            serdecznie pozdrawiam
            • jej_maz Re: Matka, żona, kochanka... 03.12.07, 02:40
              Przyznam, ze z przyjemnoscia ale tez i z duzym poczuciem winy przeczytalem to
              rozmowe raz jeszcze po tych wielu miesiacach, ktore uplynely od moich ostatnich
              odwiedzin u Panstwa. Wiele sie zmienilo; ewidentnie mialem wowczas zly okres i
              to wplynelo na taka a nie inna interpretacje/analize naszego zycia razem.
              Wszystko wrocilo do normy czyli znowu uwazam sie za bardzo, ale to bardzo
              szczesliwego czlowieka; mam najwspanialsza rodzine jaka ktokolwiek, kiedykolwiek
              moglby sobie wymarzyc. Zona zawsze byla wsparciem i jak widac nawet w
              najtrudniejszych momentach ciagle stoi przy moim boku. Z owego kryzysu (jezeli
              mozna to tak nazwac, ale z braku innego okreslenia, niech bedzie) wyszedlem z
              dodatkowa osobista satysfacja; nie zrobilem niczego, co mogloby w najmniejszy
              sposob zranic kogokolwiek... jest to fajne uczucie wink) Wniosek; zamiast szukac
              dziury w calym u innych, kazdy powinien zaczac od siebie - w wielu przypadkach
              juz to jest rozwiazaniem smile

              Zyczac szczescia wszystkim - Mark
    • kruk51 Re: Matka, żona, kochanka... 10.04.07, 17:50
      Otóż odzywa się stary zgred ! Blisko 40 lat będzie tej małżeńskiej udręki. A kto
      powiedział, że małżeństwo do jedno pasmo szczęścia i radości i sukcesu. Rozumiem
      rozterki mężów i żon. To Wasze kochane mamuśki zrobiły z Was wampiry wysysające kr
      ew współmałżonkom. Właśnie egoizm Pań i Panów jest problemem. Przyjmij taką
      postawę; mam żonę i dzieci i związane z tym obowiązki, a nie jestem żonaty,dziecia
      ty i niech to szlag trafi. Ona; mam męża i dzieci i związane z tym obowiązki,a nie
      mam męża i dzieci i jestem zniewolona.
      Synowie moi są żonaci, mam czworo wnucząt i wszystkich bardzo kocham ! A małą dre
      wnianą chałupkę o której tu ktoś pisał też mam.
      • okimita Re: Matka, żona, kochanka... 20.04.07, 15:32
        Wiesz co kruk-u, tez mi się wydaje, że szczęście to "dojechać" we dwoje
        do ławeczki przed drewninaną chałupą, wszystko jest już na około
        i wtedy jak to >zetrzy< pisze: reszty nie trzeba
    • pastwa Matko jak ten czas leci n/t 19.05.07, 23:53
      • moneta21 Re: Matko jak ten czas leci n/t 08.08.07, 21:46
        a ja sobie cenię staż(16 lat)bo na początku walczyliśmy o każdy element naszego
        życia,ustawialiśmy sobie role,walczyliśmy ze sobą-teraz jest świetnie:już znamy
        swoje wady i zalety,wiemy na ile możemy sobie pozwolić bez urażenia tego
        drugiego,wiele spraw doprowadzilismy do perfekcji np.święta-raz u jednych raz u
        drugich rodziców i nie ma dyskusji że może damy radę i tu i tu na raz-wiemy juz
        że nie damy rady bo to było testowane.Albo wakacje-mąż-woda ja-góry czyli
        kompromis teraz Chorwacja(dwa w jednym) a wcześniej morze a weekendy góry
        (bliskość zamieszkania).Oczywiście że się kłócimy(tak naprawdę nie pamiętam
        kiedy ostatnio)ale wystopowaliśmy o 100%.Sądze,że bardzo ważne jest aby mieć
        zainteresowania,hobby jakieś zajęcie a nie tylko obserwować partnera i być
        zazdrosnym o jego każdy krok.A jeszcze dodam,że moi rodzice są po raz pierwszy
        sami na wakacjach(mieszka z nimi jeszcze najmłodszy brat)-myślę albo się
        znienawidzą albo jeszcze bardziej pokochają-na szczęście to drugie.I chwała bo
        to świetni ludzie-razem i osobno.
        Pozdrawiam

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka