okrent9 19.06.09, 00:44 ((((((((( Był ze mną tylko dwa lata (((((( Chuchałam na niego i dmuchałam, a jednak odszedł (((((((( Odpowiedz Link Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
okrent9 Re: Nie ma mojego Nunzia... :((((((((((((( 22.06.09, 23:45 Dzięki za wyrazy współczucia... Nadal nie mogę w to uwierzyć, a na dodatek obwiniam się, że czegoś nie dopilnowałam... I że mnie tam nie było, a gdybym była, jak zwykle nie spałabym w nocy, a wtedy może usłyszałabym, że woła o pomoc... Ale jestem po drugiej stronie Atlantyku, a Nunziem opiekowała się moja mama, i kiedy rano usłyszała jego miauknięcia, było już za późno... A ja myślałam, że on pożyje ze mną CO NAJMNIEJ dwadzieścia lat ((((((( Mój idealny kot ((( Odpowiedz Link
okrent9 Re: Nie ma mojego Nunzia... :((((((((((((( 23.06.09, 21:48 dzięki, doralq. Pewnie długo potrwa, zanim przywyknę do myśli, że Nunzio już nigdy nie przybiegnie mi na spotkanie i nie będzie się chował "w namiocie" pod moim fotelem, ani bawił ze mną w chowanego, ani w "tunele", ani, ani ani ani (( Moja mama została teraz całkiem sama, on dotrzymywał jej towarzystwa... a na dodatek to ona była świadkiem jego śmierci, i teraz jeszcze boję się, że ten stres dodatkowo podkopał jej odporność, a i tak jej zdrowie nie było idealne Chyba zamówię przez internet jakieś odbitki zdjęć z Nunziem szczęśliwym, żeby mogła je sobie odebrać w Polsce i ten okropny widok jego umierającego zastąpić jakimś dobrym wspomnieniem... Odpowiedz Link
aga_piet Re: Nie ma mojego Nunzia... :((((((((((((( 19.06.09, 10:17 Ale koty podobno majom 7 rzyć, morze pszyjdzie do Ciebje jeszcze... A tak wogle to spułczuje. Odpowiedz Link
bei Re: Nie ma mojego Nunzia... :((((((((((((( 19.06.09, 17:42 myźlę, rze pżyprowadzi rocinę Odpowiedz Link
bei :( nie doczytałam:( 02.07.09, 10:47 Myslałam, że pobiegł w swoją kocią podróż kocimi dróżkami.. Przepraszam....i przyjmij wyrazy wspolczucia.. Może uwierz w kocią reinkarnację, może zobaczysz go w jakimś innym kocie, który na swoj i Twój sposob będzie idealnym kotem dla Ciebie... Odpowiedz Link
bei Re: Nie ma mojego Nunzia... :((((((((((((( 02.07.09, 22:07 no gopio mi niemorzebnie, rze tag slepa byłam i nie doczytałam Naprawdę, cały dzien mi teraz smutno Okrętko....biedny kotek..biednas Ty Odpowiedz Link
fiosna Re: Okrętko, 01.10.09, 21:29 kotuff ci u nas dostateq, hcesz jakjegś , ostatnjo byuy róde / ale jósz poszuy f dobre rence Odpowiedz Link
okrent9 Re: Okrętko, 02.11.09, 21:55 moi drocy, dźemqye za wyrazy kądolencii.Nóncjo byu yedynym fsfym rocajó i yego nik ńezastompi i zafshe mi go beńće brakovauo. Ale vję rze yess mnusftfo kotuff co ńemajom dźe mnieszkadź no i ćewjędź dni temó zamnieshkaua ó mńe Sónny. Mńaua pshettę ćemshkje pshejśća i naved skuąnności samo bujcze ale ó mńe mróczy i źpi z podvoźę do gury. Karze sórzoncey późcidź vą jakjeź fodki. Odpowiedz Link
wave32 Re: Okrętko, 02.11.09, 23:04 Sóper! Czekamy na fodki Sónny! I nieóstajonca pozdrufka dla Ćę! Odpowiedz Link
okrent9 Re: Okrętko, 18.02.10, 01:55 Móshe jednag zvolnidź sórzoncom. Ćongle tylgo śe vykrenca jag zabłodzki na mydle rze jom za barco pogańą do roboty a to rze to a to rze tąto i rze ńema czasó robidź nitz ze fodkamy. Ńeztety hyba visi nademnom yakaź gvjazda ńetętego W ostatńom ńećele nasha Bońie pshestaua z nami bydć hodź mńaua dopjero 16 lad. I yoosh jom ńęzobacze (((( Czymaua śe dokąca łabkami svedra demtyzdki i moih spodni bo mńe tą ńębyo ((( Sunny okazauośe ma horobe odgenetydżnom i ćongle yey vypada pjenkne fóterko co yom otshyviźće jago dame okropńe zuoźci. Ale za to yezd tipśarkom, ii to w tylnyh uapkah! Odpowiedz Link
okrent9 Re: Okrętko, 25.09.10, 17:54 Drodzy kociarze... moja kocica Sunny jest bardzo chora ((((((((( Po prostu już nie wyrabiam emocjonalnie i fizycznie Od poniedziałku jest na kroplówkach, sama jej w domu podaję, moją pierwszą przy blasku świec i latarek bo akurat wypadła awaria elektryczności Kot nie ma apetytu, próbuję dokarmiać tak i owak, przez parę dni (poprzedni weekend) nawet nie piła.. teraz przynajmniej pije... ale moja pani wet nie wierzy w cuda... Sunny adoptowałam w październiku zeszłego roku, wiedziałam, że ma "alergię pokarmową", ale przy podawaniu specjalnej karmy miała być "zdrowa"... i była, tyle że okazało się że ma jakiś syndrom auto-immuno-agresywny... i od listopada była na różnych lekach, potem też sterydach... które wykańczają nerki... usiłowałam ją przetrzymywać bez sterydów, zakładałam specjalne tipsy na pazury, żeby kot nie mógł się drapać do krwi... Nauczyłam się robić zastrzyki... Podczas mojego pobytu w USA pani wet podjeżdżała kilkakrotnie do mojej mamy z którą była Sunny, żeby robić zastrzyki sterydowe, kiedy zaszła konieczność... Ale sierpień był "zdrowy" i tak się cieszyłam, że kota nie trzeba kłuć... A teraz nagle wysiadają jej te nerki... Wiedziałam, że sterydy nie są dobre na dłuższą metę, ale nie myślałam, że tak szybko jej zaszkodzą... Myślałam, że mam z kotem chociaż ze dwa-trzy dodatkowe lata... A tu taki cios. Od tygodnia nie jestem w stanie niczym innym się zająć, bo nawet jeśli mam na to czas (a kroplówki i wizyty w lecznicy zabierają wiele godzin... dokarmianie kota też... przy kroplówkach muszę kocicy trzymać łapkę, bo kiedy ją inaczej układa, wtedy wenflon się zgina i kroplówka nie działa...), a kiedy "mam czas" nie jestem w stanie skupić się na niczym innym, głowa mi pęka... Kombinujemy z panią weterynarz, zdecydowałyśmy się na zastrzyk sterydowy na wypadek gdyby ten brak apetytu był spowodowany jednak tym syndromem auto-agresywnym, który dotąd manifestował się zmianami skórnymi, ale w sumie niewykluczone, że zaatakował tym razem coś w środku... Wiem, że to jak topienie kogoś kto płonie... ale co jeszcze można zrobić? Kot który nie je zagłodzi się... A tak ma jeszcze troszeczkę energii, nawet się wczoraj i dziś troszkę bawiła swoją ulubioną zabawką... ale już i tak bardzo schudła Zawsze była tłuściochem a podczas mojej nieobecności moja mama pozwalała jej jeść do woli i kot jeszcze przybrał na wadze, więc ją w sierpniu "odchudzałam", wydzielając jedzenie... i ona tak się dopominała, bo lubiła jeść... i teraz nie mogę patrzeć, jak ona stoi nad swoją miską z jedzeniem i patrzy na nią jakby zapomniała co to jest Karmię ją strzykawką... ku jej niezadowoleniu oczywiście... Miała badanie w poniedziałek i do piątku wyniki jej się pogorszyły nawet bardziej, niż pani wet się spodziewała... To był dla mnie szok, bo jednak wciąż miałam nadzieję że te nasze wysiłki, te kroplówki, kilka godzin dziennie opieki intesywnej, to "płukanie nerek", coś da... Na dodatek moja pani wet wyjeżdża na ponad miesiąc... i nie wyobrażam sobie co będzie, jeśli - kiedy?.. ((( - Sunny zacznie się pogarszać... nikt inny nie podjedzie do mnie do domu z pomocą w razie czego. Nie wiem co mam dalej robić... czytam informacje o lekach, szukam w necie podobnych przypadków... ale nie wiem, co dalej. Podaję jej to co dała mi pani wet - proszek na wspomaganie nerek, furosemid (moczopędny), kroplówki... a kot dalej nie ma apetytu... i wg wskazań z fundacji z której go wzięłam nie wolno jej jeść nic poza specjalną karmą hypoalergiczną. Wet dała mi wczoraj saszetki karmy dla kotów chorych - a ja się boję spróbować to kotce podać, bo może jednak jej zaszkodzi tak bardzo, że znowu pojawią się na dodatek rany na skórze?.. Nie wiem co dalej Jeśli macie zbytki jakiejkolwiek pozytywnej energii, proszę o wsparcie dla Sunny... już moja przyjaciółka internetowa z Węgier zamieściła zdjęcie Sunny na ichniejszym forum dla miłośników kotów, żeby wszyscy się za nią modlili... może jakąś ją międzynarodowo wyciągniemy z dołka, może to jednak ten cholerny syndrom auto-immuno-agresywny i jednak znowu jej przejdzie?.. Jak znajdę moment, to wstawię jakąś fotkę... Odpowiedz Link
bei Re: Okrętko, 27.09.10, 09:53 Ojej..... Trzymam kciuki całym sercem za wygranie walki z chorobskiem. Odpowiedz Link
wave32 Re: Okrętko, 27.09.10, 13:41 Mięliśmy różne przypadki z naszymi futrzakami, ale nigdy takiego... Bardzo mi przykro i mocno trzymam kciuki za Sunny. Tobie życzę wiele sił. Nic nie przychodzi mi do głowy, niestety nie wiem, jak można Wam pomóc Odpowiedz Link
okrent9 Re: Okrętko, 27.09.10, 17:18 Dziękuję Wam za wsparcie - może wszystkie te dobre życzenia zadziałały, bo Sunny w sobotę w nocy zaczęła jeść! Co prawda po troszeczku, ale jednak, uff... I wczoraj też jadła, i pije, i bawi się (stosownie do swojego wieku (na ludzkie lata ma ok. 28)), i myje..., a kto kocha koty ten wie, że to ważna przesłanka na temat zdrowia kota. Wczoraj wreszcie troszkę odetchnęłam widząc, że kocicy wraca apetyt i co jakiś czas podchodzi do misek z jedzeniem i wodą i sama bez namawiania konsumuje. Wiem, że z nerkami nie ma żartów, i wiem, że będę kotu musiała nadal podawać ten lek osłonowy (?) dwa razy dziennie, ale może Sunny zostało jeszcze mimo wszystko trochę szczęśliwego życia; więcej niż wydawało się pani weterynarz. Proszę, trzymajcie kciuki, żeby kocica nadal jadła! Odpowiedz Link
okrent9 Re: Okrętko, 29.09.10, 04:02 Dzięki, ale trzymajcie dalej, bo dziś kocica jadła trochę mniej, a nie ma cierpliwości do bycia dokarmianą strzykawką. Jednak bawiła się dzisiaj pięknie i więcej niż wczoraj, a to z kolei bardzo dobry objaw )) Co do jej apetytu będę szukać jakichś sposobów na poprawienie go. Dziś po wymianie maili z wetką nabrałam dodatkowej nadziei, bo na moje pytanie o ewentualną zmianę karmy z tej którą kocica teraz dostaję na specjalną dla kotów chorych na nerki, pani doktor napisała że "jak wygramy wojnę o nefrony, to w zimie możemy spróbować zmieniać jej karmę". No więc widzę teraz Sunny przy sobie w zimie )) Ale boję się być zbytnią optymistką, żeby się tym bardziej nie rozczarować. Od tych stresów nad kocimi nerkami teraz i moje zaczynają się buntować... Potrzebujemy chyba obie trochę spokoju i poczucia bezpieczeństwa zamiast tych wyjazdów do lekarza, kroplów, zastrzyków, itd... Każdy trzymany za nas kciuk jest na wagę złota! Jeśli powiecie mi gdzie można na GW (albo i naszym własnym forum) zamieszczać zdjęcia, to postaram się w końcu jakieś Wam pokazać. Wczoraj Sunny myła się siedząc w pozycji śmiejącego się Buddy, jej wygolone do USG brzucho zwisało jej między nogami, i wyglądała tak, że musiałam się śmiać... szkoda, że akurat nie miałam pod ręką aparatu. Mam za to inne fotki, a przecież żadnych Wam jeszcze nie pokazałam... Odpowiedz Link
okrent9 Re: Okrętko, 11.10.10, 22:39 Moi Drodzy Trzymacze Kciuków! Dziś po badaniu krwi pani wet spytała mnie czy jestem pewna, że przywiozłam z sobą tego samego kota co ostatnio bo kocica te najważniejsze wyniki miała - UWAGA UWAGA - W NORMIE!!!!!!!!! A dwa tygodnie temu mocznik sobie szybował tam gdzie nie powinien, a kreatynina wskazywała zdecydowane początki niewydolności nerek. DZIŚ WSZYSTKO JEST W NORMIE!!!!!! Cud po prostu, w który do teraz nie mogę uwierzyć. Najprawdopodobniej pomógł - stety niestety - steryd, który dostała 18 dni temu. Najprawdopodobniej te złe wyniki były rezultatem tego wrednego tocznia czy innej choroby autoimmunosiakiejowakiej. I na razie wszystko jest OK! z tym jednym wyjąteczkiem, że drugi dzień znowu małpa (znaczy kocica) nie je. Albo je po kryjomu, żeby mnie trzymać w napięciu... Częściowo podejrzewam nerwy - stres, depresja, nerwica bo kot z nadwrażliwców, jak ja, mi się trafił... a tu biedną trzeba było przez kilka tygodni stresować leczeniem. Chyba najlepszym wyjściem na dziś/jutro będzie zostawienie jej w spokoju, żeby sama mogła sobie być sterem żeglarzem i nomen omen okrętem. Proszę Was, nadal trzymajcie kciuki, żeby to była remisja choroby i by wrócił Sunny apetyt i humorek... W ostatnich dniach trochę kulała i nabrała niechęci do chodzenia (nawet do misek z jedzeniem i piciem)... Teraz kulawizna minęła ale kot woli na zimne dmuchać i głównie leży/śpi. Macie jakieś pomysły na zachęcenie jej do jedzenia i ogólnie przywrócenie radości życia? Odpowiedz Link
okrent9 dla tych, którzy nie zostali upośledzeni przez los 04.02.11, 21:01 Może niepotrzebnie pisałam o Sunny w tym wątku? Może trzeba było zacząć jakiś inny... Dla tych, którzy kochają koty: mostyniewadzibridges.blox.pl/2011/02/Wiernosc.html Odpowiedz Link
bei Koci raj 14.02.11, 11:00 Jest taki, prawda?.....koty z tego raju przychodzą do nas w gosci, kiedy tylko pomyślimy o nich.... Odpowiedz Link
okrent9 Re: Koci raj 16.02.11, 01:29 Niestety, należę do tych, którzy nie potrafią poddać się komfortowi takich myśli Ale wczoraj uśmiechnęłam się na widok tego: mostyniewadzibridges.blox.pl/2011/02/Walentynka-od-Oscara-Valentines-Day-card-from.html Odpowiedz Link