Dodaj do ulubionych

Moja podróż na Elbę - prolog

08.11.10, 10:09
W tym roku za cel naszej wyprawy wybrałam Elbę, największą z wysp Archipelagu Toskańskiego. Jej powierzchnia wynosi 224 km² (długość: 29 km, szerokość: 19 km), więc wydawałoby się, że na zwiedzanie wystarczy zaledwie jeden dzień, ale nic bardziej mylnego. Po krętych drogach Elby można się poruszać ze średnią prędkością 20 km/h, a długość dróg naokoło wyspy wynosi 200 km. Łatwo więc policzyć, że sam przejazd, bez zatrzymywania się i zwiedzania wybranych miejsc, zajmie ok. 10 godzin. Oczywiście, można powiedzieć, że w 1 dzień zwiedziło się cała wyspę, ale czy na pewno się zwiedziło, czy tylko objechało bez zatrzymywania lub z zatrzymywaniem na 2-5 minut. Moim zdaniem 7 dni to optymalny czas na poznanie uroczych zakątków Elby, jej pięknych miasteczek i uroczych plaż wszelkiego rodzaju: od piaszczystych w kolorze złota, poprzez piaszczysto-kamieniste w różnych odcieniach, aż po kamieniste czarne. Doprawdy, mimo, że nie zobaczyłam każdej z nich, ich różnorodność mnie zadziwiła. Urocze przy tym jest, iż mniejsze lub większe spłachetki plaż zdominowane są przez kolorowo barwione strome urwiska. Poza tym Elba urzeka czystością morza, urokiem zatok i zielona roślinnością. Położone nad brzegiem małe miejscowości do dziś zachowały swoje tradycje rybackie, zachwycając swoistym kolorytem, a niedostępne skały skutecznie bronią nadal wyspy i do najbardziej dzikich jej obszarów można dotrzeć jedynie drogą morską.
W drodze w tę i z powrotem na Elbę zwiedziliśmy okolice Jeziora Idro, nieznane nam dotychczas miasteczka Toskanii oraz rejon Salzburskiej Krainy w Austrii. Cały koszt 2-osobowej, trzytygodniowej wyprawy zamknął się w kwocie 4800 zł, na co składało się:
- 21 noclegów z Eurocampu 315 euro ( 1332,45 zł )
- prom na Elbę 133,60 euro ( 561,12 zł )
- paliwo w Polsce 413,94 zł
- paliwo za granicą Polski 307,10 euro ( 1243,76 zł )
- opłaty za autostrady 57,20 euro ( 231,66 zł )
- opłata za parkingi 20,20 euro ( 81,81 zł )
- żywność zabrana z Polski 171,30 zł
- żywność zakupiona za granicą 144,62 euro ( 585,71 zł )
- wstępy do wybranych obiektów 43,20 euro ( 174,96 zł )
Jadąc na Elbę oraz w drodze powrotnej zwiedziliśmy piękny rejon Jeziora Idro, nieznane nam dotychczas miasteczka Toskanii oraz krainę salzburską w Austrii.
Obserwuj wątek
    • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 1 08.11.10, 10:19
      piątek 27.08.2010 r.
      Wstajemy o 5:00 rano. Szybkie śniadanie – jajecznica i kawa – a następnie pakowanie bagażu do samochodu. Zaplanowany na 6:00 rano wyjazd trochę się opóźnia i w rezultacie wyjeżdżamy pół godziny później. W położonej nieopodal domu piekarni kupuję jeszcze chleb oraz 10 bułek i ruszamy w drogę. W Sieradzu pan Hołowczyc zapowiada atrakcję turystyczną. I faktycznie… remontowana droga przelotowa zapowiada atrakcje w postaci objazdu wschodniej połowy Sieradza, na co tracimy prawie godzinę. W rezultacie na granicy w Jędrzychowicach jesteśmy dopiero ok. 13:00. Zajeżdżamy na stację benzynową, chcąc zatankować do pełna paliwo, ale widząc przerażająco długą kitę samochodów i mają w perspektywie utratę kolejnej godziny decydujemy się na zakup benzyny w Niemczech. Różnica, co prawda jest spora, bo przed granicą benzyna jest w cenie 4,79 zł/l, a za granicą po 1,44 e/l, czyli droższa o ok. 1,00 zł/l.
      Za Dreznem zatrzymujemy się na krótki odpoczynek połączony z posiłkiem. Rozkładając na parkingowym stoliku obrusik i talerzyki uświadamiam sobie, że zapomniałam wziąć z domu termosu z kawą. Trudno, nie będziemy się przecież wracali. Zjadamy kotlety mielone ze świeżymi bułeczkami popijając wodą mineralną i ruszamy dalej.
      Ok. 16:30 dojeżdżamy do Bayreuth, gdzie mamy zamiar zatrzymać się, aby zwiedzić Ermitaż- zabytkowy kompleks pałacowo-parkowy, będący niegdyś ustroniem, dającym wytchnienie margrabiom brandenburskim od dworskiego życia. Piękne Altstad Bayreuth zwiedziliśmy już rok temu, ale nie starczyło wtedy czasu na zwiedzenie Ermitażu, więc teraz postanowiliśmy to nadrobić.
      Oznakowania do kompleksu pałacowo-parkowego są, co prawda mało widoczne, ale jakoś po zjechaniu z autostrady udało nam się dotrzeć do tego ślicznego obiektu.
      Parkujemy na dużym, bezpłatnym parkingu położonym za główną bramą wjazdową do Ermitażu i utrzymanymi w stylu francuskim parkiem podążamy ku Staremu Zamkowi zwieńczonemu kopułą, którą ozdabia jeździec powożącym kwadrygą.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045.html
      Ukazujący się naszym oczom Altes Schloss nawet od tyłu wywiera ogromne wrażenie. Budowlę ozdabiają ceglasto-czerwone i niebieskie kamyki oraz liczne złocenia. Z przodu dwuskrzydłowy, półkolisty budynek jest jeszcze ładniejszy. Przed wejściem położony jest dość duży basen z fontannami. Jak wyczytałam wcześniej w necie, uruchamiane są one o każdej pełnej godzinie, więc ponieważ do 17:00 pozostało kilka minut czekamy na uruchomienie wodotrysków. I faktycznie o 17:00 z paszcz posągów wybuchają gejzery wody. Piękny widok…
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118460171.html
      Opuszczając główny plac Ermitażu wędrujemy alejkami parku, gdzie oprócz Starego Zamku podziwiać można Neues Schloss, a przylegającym do niego kościołem dworskim, teatr zbudowany w formie rzymskich ruin, wewnętrzne groty oraz liczne fontanny i kaskady z efektami wodnymi.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118460753.html
      Z francuskiej geometrii park przybiera formę angielską, bardziej naturalną i nieuporządkowaną. Serpentyny ścieżek tworzą naturalne przejście od symetrycznego porządku do natury pół i lasów. Tak, więc spacer po parku jest naprawdę niezapomnianym przeżyciem i z żalem opuszczamy Ermitaż.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118460884.html
      Zaraz po opuszczeniu Bayreuth łapie nas deszcz i kolejne kilometry drogi pokonujemy z uruchomionymi wycieraczkami.
      Przed 23:00 docieramy do Insbrucka i chociaż wcześniej planowałam nocleg w pensjonacie w Zirl, po przeczytaniu relacji na forum o noclegach podczas urlopu w samochodzie, postanowiłam zastosować również i tę formę. Kiedyś, co prawda już przerabiałam ten koszmar, jadąc 15 lat temu w 4 osoby do Hiszpanii i nie mogąc znaleźć w sierpniu noclegów, bo wszystkie hotele i campingi wzdłuż wybrzeża Francji były oblężone, ale teraz jedziemy tylko w dwójkę, więc w zasadzie powinniśmy się komfortowo wyspać. Zatrzymujemy się dopiero po przekroczeniu przełęczy Brenner na pierwszym włoskim parkingu przy autostradzie.
      • lafenda Re: Moja podróż na Elbę - dzień 1 08.11.10, 11:33
        Bardzo się cieszę, że wstawiłaś relację :) Czekałam na nią z niecierpliwością :)

        Pozdrawiam gorąco
        Joanna.
    • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 2 09.11.10, 11:04
      sobota 28.08.2010 r.
      Nieprzespanej nocy znojnej, jeszcze mam na ustach ślad… Podobnie i mąż, po nocy spędzonej w samochodzie budzi się wściekły, jak 100 diabłów. Ja też czuję się połamana, ale nadrabiam miną. W duchu myślę sobie, że jednak nigdy więcej nie zdecyduję się na spanie w samochodzie. Jak zaobserwowałam niektórzy kierowcy zmęczeni podróżą zdecydowali się na drzemkę, jednak nie zauważałam o 6:00 rano żadnego z tych samochodów, które parkowały obok nas w nocy. Trochę głupio się czuję, myjąc zęby w parkingowej toalecie, ale cóż… cierp ciało, jak ci się chciało i przysięgam sobie, że nigdy więcej takich atrakcji.
      W parkingowym barze kupuję dwa zestawy śniadaniowe po 3,70 euro, który składają się z kawy, rogalika i pomarańczy. Małżonek bluźni, jak szewc na źle przespaną noc, lecz po smacznej, włoskiej kawie nabiera trochę życia do dalszej jazdy.
      Jedziemy autostradą Brenner –Trento ( 9,20 euro ), a następnie zjeżdżamy na drogę S45B na Vezzano, podziwiając po drodze zameczki o strzelistych wieżyczkach i wysmukłe kościółki usytuowane na szczytach niektórych gór. Autostrada prowadzi doliną wyciętą pomiędzy górami, których stoki porastają winnice. Spoza gór wyłania się słoneczko, które pięknie oświetla zbocza Alp Trydenckich.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118499900.html
      Ok. 8:30 dojeżdżamy do Jeziora Toblino, położonego w samym sercu Doliny Sacra. Ze względu na dużą liczbę jezior położonych wzdłuż tej doliny rejon ten zwany jest również Lake Valley
      ( Doliną Jezior ).
      Około 15 km na zachód od Trento, na wysokości 245 n.p.m., leży Jezioro Toblino, które ma charakter polodowcowy i jest uważane za jedno z najbardziej romantycznych jezior na całym obszarze. Niezwykle imponujące jest jego położenie pośród porośniętych lasami i winnicami wzgórz. Dzięki łagodnemu klimatowi brzegi jeziora porasta śródziemno-morska roślinność: drzewa cytrynowe, oliwne oraz laurowe cyprysy i rozmaryn.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118500008.html
      Najbardziej romantycznym elementem jeziora jest wznoszący się nad jego brzegiem Zamek Toblino, którego początki sięgają XII w. Wcześniej ok. III w. w miejscu tym stała mała świątynia poświecona kultowi Faset, o czy świadczy kamienny portyk zamkowy z charakterystycznym napisem. W wieku XVI twierdza została przekształcona na letnią rezydencję księcia biskupa Madruzzo i obecna renesansowa forma zamku jest wynikiem przeprowadzonych wtedy prac budowlanych. Będąca symbolem zamku okrągła wieża ma dwadzieścia metrów wysokości i stanowi wzmocnienie położonych nad skalnym urwiskiem ścian.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118500211.html
      Przy wjeździe do zamku jest co prawda podjazd, ale widnieje napis strada privata, więc parkujemy w zatoczce, jakieś 200 m dalej i ścieżką wzdłuż jeziora dochodzimy do Castello Toblino, w którym obecnie znajduje się restauracja.
      Restauracja jest jeszcze zamknięta, więc nie mamy możliwości podziwiania wewnętrznej kolumnady zamku, otwartego dziedzińca galerii oraz łuków rotundy. Samo jezioro nie robi na mnie dużego wrażenia. Mętna woda sprawia wrażenie brudnej. Porośnięte chwastami brzegi też nie nastrajają romantycznie. Dużo ładniej wygląda z oddali mniejszy zameczek usytuowany pośród drzew na przeciwległym cypelku.
      Wracamy do samochodu i jedziemy dalej do Arco, które otoczone przez góry i dokładnie określone w kształcie półksiężyca wokół zamku, cieszy się łagodnym klimatem jeziora Garda.. Dlatego też zawdzięcza ono swą sława jako uzdrowisko, a bujne ogrody współistniejących alpejskich, śródziemnomorskich i subtropikalnych roślin, stały się podstawą transformacji miasta. Jako uzdrowisko Arco posiada piękny Dom Zdrojowy, kasyno oraz wspaniałą promenadę. Ogromny kościół wzniesiony w latach 1613-1671, wzorowany na architekturze Palladia, jest uważany za jedną z najsłynniejszych budowli późnego renesansu tredynckiego.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118500430.html
      Parkujemy na parkingu położonym po prawo zaraz za mostem ( 2 godz. bezpłatnie ) i zagłębiamy się w uliczki Starego Miasta, nad którym dominują ruiny zamku położone na szczycie stromego wzgórza.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118500682.html
      Wędrując wąskimi uliczkami mijamy Piazza San Giuseppe, gdzie usytuowana jest kawiarenka z darmowym dostępem do Internetu, Piazza Sant Anna z białym, marmurowym kościołem i szeroką, ocienioną palmami promenadą dochodzimy do Via Fossa Grande, która prowadzi do ogrodu botanicznego Parco Arciducale.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118500860.html
      Ogród ten został założony w 1872 r. na polecenie austriackiego arcyksięcia Albrechta Fryderyka Habsburga, a rosnie w nim ponad 150 gatunków drzew i krzewów z całego świata, z przewagą roślin śródziemnomorskich i subtropikalnych ( wstęp bezpłatny – ogród otwart od 8:00 do 22:00 lipiec-sierpień, pozostałe miesiące od 9:00 do 20:00 ). Ogród książęcy jest całkiem ładny ale prawdę powiedziawszy spodziewałam się większych doznań. Najładnieszym miejscem był stawik z żółwiami otoczony zielenią tataraku i drzewami bananowca.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118501000.html
      Po dwóch godzinach spędzonych w Arco jedziemy dalej wzdłuż zachodniegi brzegu Jeziora Garda. Wyniosłe, kolorowe skały pochylające się nad głębią wody, strzelające w niebo cyprysy, drogi zawieszone na półkach skalnych, zieleń i kwiaty wczepione w załomy skalne, kojąca cisza i wielka przestrzeń, błękit i lazur głębin wodnych, to jest właśnie znane mi z wcześniejszych podróży Jezioro Garda. Nizinny krajobraz na południu w miarę przesuwania się na północ stopniowo staje się coraz bardziej urozmaicony, aż wreszcie pojawiają się monumentalne skalne urwiska, niekiedy porośnięte sosnami, okalające północne brzegi jeziora. Zachodnim wybrzeżem, miejscami tuż nad wodą, dalej półkami skalnymi lub tunelami wiedzie jedna z piękniejszych widokowo dróg Italii.




      • bafra Re: Moja podróż na Elbę - dzień 2 09.11.10, 12:21
        Wspaniały opis podróży, jak zwykle zresztą,czytam jednym tchem :-)
        • Gość: orka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 2 IP: *.adsl.inetia.pl 19.11.10, 21:57
          > Wspaniały opis podróży, jak zwykle zresztą, czytam jednym tchem :-)

          Ja też, tym bardziej, że w tym samym czasie byłam niedaleko :)
          • Gość: orka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 2 IP: *.adsl.inetia.pl 20.11.10, 10:24

            Witaj Aseretko!

            Jak zwykle piękna wyprawa i śliczne widoki!
            Część Twojej trasy (Toblino - zachodni brzeg Gardy) z naszej perspektywy będzie
            można oglądać i porównać tu:

            fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118924705.html
            Pozdrawiam serdecznie :)
            • Gość: orka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 2 IP: *.adsl.inetia.pl 20.11.10, 10:26

              fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118924705.html
      • jeepwdyzlu mała prośba 09.11.10, 13:17
        wzdłuż tej doliny rejon ten zwany jest również Lake Valley
        ( Doliną Jezior ).
        Około 15 km na zachód od Trento,
        ---------------------
        Mam prośbę:
        używaj włoskich nazw, a jak mają polskie odpowiedniki - to pisz po polsku
        Np Trydent nie Trento np (piszemy Wenecja nie Venezia a już na pewno nie Venice)

        To na margnresie rzecz jasna
        Pozdrawiam
        jeep
        • Gość: sroka Re: mała prośba IP: 195.205.61.* 09.11.10, 15:11
          Aseretko pisz prosże dalej.
          Jak dla mnie z włsokim nazwami, bo wtedy łatwiej znaleźć miejsce na mapie :-)
        • aga72 Re: mała prośba 09.11.10, 18:36
          powiedzial, co wiedzial, a ze wiedzial niezbyt wiele, to nie mial nic madrego do powiedzenia. aseretko, nie wartko sie przejmowac takimi wpisami, bo swiadcza o malostkowosci i frustracji piszacego. ja tez z uwaga cztam twoje relacje
          • Gość: moose007 Re: mała prośba IP: *.jmdi.pl 09.11.10, 22:27
            Kiedy jeep ma całkowitą rację, i nie świadczy to o jego małostkowości, tylko o szacunku do języka polskiego, więc wygląda na to, że wie - przynajmniej w tej kwestii - o wiele więcej od ciebie.

            @ aseretka - bardzo ciekawa relacja, niecierpliwie czekam na dalszą część.
            • aseretka Re: mała prośba 10.11.10, 09:03
              No coż... polskich i włoskich nazw uwyżam zamiennie, traktując je jako synomimy. Np. raz piszę "duomo", a raz "katedra", raz "piazza", a czasami "plac". Ostatecznie jesteśmy we Włoszech i sądzę, że nie tylko pozwala się to w pewien sposób wczuc w klimat Italli, ale również pozwala niektórym osobom na poznanie włoskich nazw lub zidentyfikowanie miejsca. I nie myślę tego zmieniać, czy to się niektórym osobom podoba, czy nie.
              Nie chciałabym jednak, aby założony przeze mnie wątek przerodził się w pyskówkę, jakie ostatnino często zdarzają się na tym forum. Dlatego proszę o nie karmienie trolii:)
              • jeepwdyzlu Re: mała prośba 10.11.10, 10:38
                @aseretka:
                Nie chciałabym jednak, aby założony przeze mnie wątek przerodził się w pyskówkę, jakie ostatnino często zdarzają się na tym forum. Dlatego proszę o nie karmienie trolii:)
                --------
                też proszę o nie karmienie trolli
                Twoja relacja - imponująca. Pozdrawiam
                jeep
                • jeepwdyzlu znowu na marginesie 10.11.10, 10:42
                  Często piszesz o błędach Pana Hołowczyca :-)
                  Wyjaśniam - automapa Europe - to najgorsze z możliwych rozwiązań. Automapa jest rewelacyjna w Polsce, w Europie Zachodniej się nie sprawdza.
                  O wiele dokładniejsze mapy ma Garmin, Mio czy Navigon.

                  To oczywiście off topic
                  Czekamy na więcej, pozdrawiam
                  jeep
      • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 2 10.11.10, 09:11
        Ponieważ do 15:00, kiedy to możemy zameldować się na campingu, pozostaje nam jeszcze sporo czasu zatrzymujemy się w Limone, malowniczej miejscowości położonej tarasowo na północno-zachodnim brzegu jeziora Garda ( parking 2euro/h ). Będące symbolem tego miasteczka gaje cytrynowe, stare domostwa i półkoliste zaułki dodają dawnej osadzie rybackiej niepowtarzalnego uroku. Zarówno spacer uliczkami Starego Miasta, jak i nadmorskim bulwarem z pięknym 600-metrowy odcinek plaży, to prawdziwa przyjemność.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118501391.html
        Dominująca nad miastem potężna skała sprawia wrażenie maleńkości tego miejsca. Pomimo, że miasto otaczają surowe góry, odczuwa się tutaj gorący klimat śródziemnomorski. Niewątpliwie Limone ze swymi tawernami nad samym brzegiem jeziora i średniowieczną zabudową, niekiedy wtopioną w otaczające skały, jest jednym z najbardziej urokliwych miasteczek wybrzeży jeziora Garda.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118501583.html
        Jedziemy dalej wzdłuż brzegu Gardy. Śledząc wcześniej mapę wybrałabym inną drogę ( S 240 na Stora ),ale małżonek ufa nawigacji GPS i kontynuuje jazdę Gardesaną. W okolicach Gargnano pan Hołowczyc każe nam skręcić w prawo w jakąś prowadzącą stromo pod górę uliczkę. Przeżywamy prawdziwy horror. Dróżka, wiodąca pod kątem 45-50 stopni, jest ledwo na jeden samochód. Boki uliczki wysadzane ostrymi kamieniami stwarzają obawy, że za chwilę porysujemy prawy bok samochodu. Ponieważ wycofanie się nie jest możliwe pozostaje kontynuowanie jazdy do przodu. Z ulgą oddycham, gdy po przejechaniu jakiś 200 m, które wydają mi się drogą bez końca, dojeżdżamy do głównej drogi wiodącej nad Jezioro Idro.
        Popieprzony GPS każe nam skręcić w lewo, podczas, gdy intuicja podpowiada mi skręt w prawo. I okazuje się, że to ja miałam rację, bo gdy skręciwszy w lewo, kilkaset metrów dalej zatrzymaliśmy się w zatoczce, skąd roztaczał się wspaniały widok na Jezioro Garda, pan Hołowczyc oświadczył, że mamy jechać w prawo. Usatysfakcjonowana moją intuicją oraz podbudowana widocznymi znakami wskazującymi kierunek nad Idro nakazuję wyłączenie GPS-a i zdanie się na drukowaną mapę. Teraz bez przeszkód dojeżdżamy do Crone, podziwiając po drodze wąziutkie Jezioro Valvestino, którego brzegi przypominają trochę Grand Canion du Verdun.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118501852.html
        Do Crone docieramy przed 14:00, a ponieważ mamy jeszcze trochę czasu do zameldowania się na campingu, zatrzymujemy się przy głównym, położonym nad jeziorem placyku miasteczka i spacerujemy ok. 30 minut po miejscowości.
        Otoczone przez Alpy Jezioro Idro, leżące na wysokości 368 m n.p.m. pomiędzy Jeziorem Garda i Lake Iseo, jest najwyżej położonym jeziorem Lombardii. Zbiornik utworzony został przez wody rzeki Chiese, a w 1932 r. przekształcono go w sztuczny zbiornik do nawadniania i produkcji energii elektrycznej. Chociaż na mapie jezioro jest tylko kroplą, w rzeczywistości ma 12 km długości i 2 szerokości, a otoczone jest przez zalesione wzgórza, u podnóża których leżą charakterystyczne malownicze wioski. Crone należy do typowych miasteczek leżących nad Jeziorem Idro. Spacer po niewielkim historycznym centrum, z wąskimi uliczkami i starymi domami zajmuje dosłownie 15 minut. Przejście ścieżką prowadząca wzdłuż brzegu jeziora, to kolejne 10 minut wdychając powietrze nasycone zapachem sosen.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118502116.html
        Choć do tej pory była piękna, słoneczna pogoda nagle niebo zaciąga się chmurami i ledwo zdążamy do samochodu przed ulewnym deszczem. Gdy dojeżdżamy do położonego 1,5 km dalej campingu leje jak z cebra. Pilot Eurocampu jest wściekły, że musi nas doprowadzić do namiotu w taką pogodę. Ja też, po zalogowaniu się w namiocie, walę się na łóżko, żeby wreszcie móc wyciągnąć nogi i odpocząć po podróży. Przesypiam jakieś 3 godziny, a w tym czasie, gdy już przestało padać, mąż zdążył rozładować samochód oraz zaparzyć kawę, na którą raczył mnie obudzić.
        Pogoda wróciła do normy, więc kolacje zjadamy przed namiotem. Na kolację konsumujemy pieczony karczek podgrzany w sosie, popijając go winem powitalnym z Eurocampu.
        • zarost2 Re: Moja podróż na Elbę - dzień 2 15.11.10, 15:56
          Jak to dobrze aseretko, że tak lubisz życie...
    • Gość: dd Re: Moja podróż na Elbę - prolog IP: *.krosno.vectranet.pl 10.11.10, 16:19
      monsanto to zbordnicza firma
    • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 3 16.11.10, 14:07
      niedziela 29.08.2010 r.
      Rano pada, ale na niebie pokazuje się tęcza, co wróży dobrą pogodę. Jeszcze mamy pieczywo przywiezione z Polski, więc nie biegnę rano do sklepu. Po śniadaniu jedziemy do Bergamo, którego nie udało nam się zwiedzić w całości trzy lata temu. A jest tam, co zwiedzać. Miasto składa się z dwóch odrębnych części: położonej niżej współczesnej dzielnicy Bergamo Bassa oraz zbudowanemu na wzgórzu, prawie 400 m wyżej Bergamo Alta, które jest jednym z ładniejszych starych miasteczek we Włoszech. Wiele swojego uroku zawdzięcza miasto Wenecjanom, którzy podczas 350 lat swojego panowania budowali domy i pałace z fantazyjnymi, gotyckimi oknami i umieszczali na fasadach domów, placach i gdzie się tylko dało symbol swojej republiki – lwa weneckiego. Podczas wcześniejszego pobytu udało nam się pochodzić tylko po Bergamo Bassa ( Nowym Mieście ), ponieważ pierwszomajowa manifestacja uniemożliwiła nam dojazd do Bergamo Alta, a gdy wreszcie dotarliśmy pod mury Starego Miasta sjesta - albo dzień wolny od pracy - nie pozwoliły nam skorzystać z funiculare, którą można dotrzeć na górę. Oczywiście można było wspiąć się na wzgórze na nóżkach, ale zmęczeni wcześniejszym spacerkiem po rezerwacie Zone oraz panującym skwarem, zrezygnowaliśmy z zobaczenia tych wszystkich cudów, jakie kryją się za murami starego Bergamo.
      Tym razem do celu docieramy około 12:00, parkując w obrębie starych murów miejskich (1,60 euro/h ) i prowadzącą pod górkę uliczką kierujemy się w kierunku Pizza Vecchia - głównemu placu Bergamo Alta. Podobno zachwycony tym miejscem Stendhal okrzyknął go najpiękniejszym miejscem na ziemi. Faktycznie miejsce jest urocze, choć osobiście nie nazwałaby go najpiękniejszym na ziemi. Jedną cała stronę placu zajmuje utrzymany w stylu gotyckim, średniowieczny Palazzo della Regione. Pod wspierającymi gmach arkadami odbywały się niegdyś posiedzenia sądu, a przestępcy, po wydaniu wyroku, wystawiani byli tu na widok publiczny. Na prawo od Palazzo della Regione stoi potężna Torre della Civicia. Jej XV-wieczny dzwon każdego wieczoru o godz. 22:00 wzywa mieszkańców miasta na spoczynek swoim 180-dzwiękowym sygnałem.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118543786.html
      Pod arkadami pałacu przechodzi się na Piazzetta del Duomo, gdzie wznosi się gmach Duomo. Obiektem jednak znacznie bardziej od niej ciekawym jest znajdujący się obok kościółek Santa Maria Maggiore. Wejście do tej sporych rozmiarów romańskiej świątyni zdobi gotycki portal zwieńczony podwójną loggią dekorowaną figurami świętych. Wystrój wnętrza jest też niezmiernie bogaty. Sklepienia są gęsto usiane ornamentyką, a cały kościół zdobi złocona sztukateria, malowane winiety i uchwycone w omdlałych pozach posągi świętych. Po prawej stronie świątyni znajduje się też XIX-wieczny pomnik mieszkającego w Bergamo kompozytora Donnizetiego, który w 1848 r. zmarł na syfilis. Poza tym kościół posiada inkrustowane drewniane stalle, zaprojektowane przez Lotta i wykonane przez miejscowych rzemieślników. W rzeźbach ław uderza piękno nie tylko skomplikowanych motywów krajobrazu, ale i niebywała gama kolorów naturalnego drewna. Pełna przepych dekoracja kościoła Santa Maria Maggiore nie dorównuje jednak renesansowej dekoracji sąsiedniej Capella Colleoni, której fundatorem był mieszkający w Bergamo najemnik wenecki Bartolomeo Colleoni. Dobudowana do kościoła w latach siedemdziesiątych XV wieku kaplica posiada wspaniała ornamentykę oraz mnóstwo wykonanych z jasnego marmuru miniaturowych arkad, balustrad i skręconych kolumn. We wnętrzu zachwycają urodą sklepienia pokryte freskami przez Tiepolo oraz inkrustowany płaskorzeźbami i statuetkami sarkofag Colleoniego, którego zwieńczeniem jest konny posąg fundatora kaplicy. W wnętrzu znajduje się też skromniejszy grobowiec zmarłej w wieku 15 lat Medei, córki Colleoniego.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118544011.html
      Obok Katedry położone jest też baptysterium, które w XVII w. przeniesione zostało z wnętrza kościoła Santa Maria Maggiore. Z kolei na tyłach kościółka położona jest wzniesiona w X wieku Tempietto di Santa Croce.
      Wędrujemy dalej uliczkami Starego Miasta, podziwiając średniowieczne wieże, pałace możnych rodów i ukwiecone ogrody.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118544434.html
      Przy wąskiej uliczce Via Colleoni, która jest jedną z ważniejszych arterii górnego miasta, pod numerem 9-11 mieści się założona przez Colleonich instytucja charytatywna, mająca za zadanie wyposażanie biednych panien w wiano, ponieważ Wenecjanie zabronili wychodzenia za mąż nie posiadającym posagu kobietom. Przy końcu Via Colleoni położona jest zajmująca całą zachodnią część wzgórza Cytadela, wzniesiona przez Barnabo Viscontiego. Stąd roztacza się też widok na znajdujące się poniżej Bergamo Bassa oraz prześliczną panoramę na położony na samym szczycie wzgórza San Viglio Castello.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118544746.html
      Spędzone w Bergamo Alta 4 godziny minęły nie wiadomo kiedy. W drodze powrotnej zatrzymujemy się jeszcze w położonym na przedmieściach Breści markecie na małe zakupy. Kupujemy makaron, 6 jajek, 4 brzoskwinie, piwo oraz wodę mineralną. Pieczywa zabranego z Polski jeszcze nam starczy na dziś i na jutro.
      Przed 18:00 jesteśmy na campingu i po wypiciu kawy udajemy się na obchód Rio Vantone. Camping jest niewielki i obejście go zajmuje zaledwie 15- 20 minut. Polecić go można osobom ceniącym ciszę, spokój i wędrówki po górskich szlakach. Usytuowany jest on tuż przy brzegu Jeziora Idro, na płaskim terenie trawiastym, częściowo opierającym się o otaczające jezioro wzgórza. Rozsiane dość licznie pośród namiotów krany z wodą wtopione są w zielone żywopłociki i początkowo trudno jest je wypatrzyć. Na terenie campingu znajduje się niewielki basen o głębokości 1,25 m, poniżej niego brodzik dla dzieci, a obok plac zabaw. Nieduże rozmiary basenu rekompensuje bezpośredni dostęp do jeziora z czyściutką i dość ciepłą wodą. Z nadbrzeża rozciąga się piękny widok na jezioro, otaczające je szczyty górskie oraz położone na przeciwległym brzegu miasteczko Anfo z górująca nad nim twierdzą.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,116842945,116843405.html
      Jutro zgłębimy uroki położonych nad jeziorem miasteczek.
      • jeepwdyzlu Re: Moja podróż na Elbę - dzień 3 16.11.10, 15:53
        brawo
        świetne zdjęcia!
        jeep
        • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 3 17.11.10, 12:58
          Dziękuję:)
      • lafenda Re: Moja podróż na Elbę - dzień 3 17.11.10, 10:18
        Ja wprawdzie z niecierpliowością czekam aż dotrzecie na Elbe ;) nie oznacza to jednak, że pierwsze dni Waszej podróży mnie nie interesują, wprost przeciwnie :) My przed Elbą będziemy tydzień nad Gardą, więc w okolicy :)

        W związku z tym mam pytanie. Zastanawiałam się nad wybraniem się do Werony, choć dookoła Gardy jest tyle ciekwych miejsc, że nie wiem czy na Weronę starczy nam czasu... jeśli jednak starczy to lepiej pojechać do Werony czy może Bergamo? Muszę przyznać, że czytając Twój opis nabrałam wielkiej ochoty na zobaczenie tego miasta :) W Weronie byłam kilkanaście lat temu i nie zrobiła na mniej wielkiego wrażenia ale miałam wtedy naście lat...
        Co lepiej wybrać?

        Pozdrawiam
        Joanna.
        • jeepwdyzlu Re: Moja podróż na Elbę - dzień 3 17.11.10, 10:32
          W Weronie byłam kilkanaście lat temu i nie zrobiła na mniej wielkiego wrażenia ale miałam wtedy naście lat...
          ----------
          Spróbuj jeszcze raz
          Werona to obok Triestu, Geniu, Turynu, Bolonii - jedno z najbardziej niedocenianych przez Polaków miejsc we Włoszech..

          jeep
        • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 3 17.11.10, 12:50
          > W związku z tym mam pytanie. Zastanawiałam się nad wybraniem się do Werony, choć
          > dookoła Gardy jest tyle ciekwych miejsc, że nie wiem czy na Weronę starczy nam
          > czasu... jeśli jednak starczy to lepiej pojechać do Werony czy może Bergamo?

          Trudny wybór, bo i tu,i tu warto pojechać:) chociaż każde z tych miast ma inny charakter i co innego do zaoferowania. W rejonie Gardy też jest wiele pieknych miejsc o czym pisałam m.in. w relacji: "Pięć jezior północnych Włoch" oraz w relacji z podrózy na południe Włoch ( jeżeli nie czytałaś, to obie znajdziesz na forum Europa w watku "Wycieczki samochodowe po Europie" ) A pewnie i choć jeden dzień będziecie chcieli przeznaczyć na wypoczynek.
          Wybór należy do Ciebie. Na pewno jeszcze nie jeden raz będziesz w okolicach Gardy, więc drugie miasto zostaw sobie na później.
          Dodam jeszcze, że w Bergamo Alta może być trochę uciążliwe poruszanie się z wózkiem, bo uliczki często wiodą pod górkę.
          • lafenda Re: Moja podróż na Elbę - dzień 3 17.11.10, 13:07
            Oczywiście Aseretko czytałam Twoje relacje z rejonu Gardy, oglądałam też zdjęcia :)

            Już wstępnie wiem co chce zobaczyć na jeziorem, gdzie pojechać itp. Będziemy tam 6 pełnych dni, nie planujemy dnia całego na odpoczynek ale planujemy przynajmniej pól dnia spędzić w Gardalandzie... Chcemy też 2dni spędzić w górach :)
            A z tymi miastami zobaczymy na miejscu :)

            Pozdrawiam
            Joanna.
    • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 4 17.11.10, 12:56
      poniedziałek 30.08.2010 r.
      Wstajemy o 8:00 rano. Pogoda cudna, więc śniadanie zjadamy na zewnątrz namiotu. Po 9:00 wyruszamy na wycieczką wzdłuż zachodniego i północnego brzegu Jeziora Idro.
      Otoczone przez Alpy jezioro, leżące na wysokości 368 m n.p.m. pomiędzy Jeziorem Garda i Lake Iseo, jest najwyżej położonym jeziorem Lombardii. Zbiornik utworzony został przez wody rzeki Chiese, a w 1932 r. przekształcono go w sztuczny zbiornik do nawadniania i produkcji energii elektrycznej. Chociaż na mapie Idro jest tylko kroplą, w rzeczywistości ma 12 km długości i 2 km szerokości, a otoczone jest przez zalesione wzgórza, u podnóża których leżą charakterystyczne malownicze wioski.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118762213.html
      Położone nad brzegiem Idro miasteczka i wioski są typowymi miejscowościami zamieszkiwanymi od wieków przez rybaków. Charakteryzują je wąskie uliczki, stare dziedzińce i ukwiecone balkony. Mieszkańcy są tu niezwykle przyjaźni oraz dbający o czystość i porządek otoczenia. W miasteczkach nie ma może zbyt wielu zabytków, ale warto je odwiedzić dla ich naturalnego piękna.
      Po przejechaniu kilkunastu kilometrów zatrzymujemy się w Lemprato, typowej miejscowości wypoczynkowej z deptakiem spacerowym i plażą nad jeziorem. Można tu też pospacerować wąskimi uliczkami starego centrum oraz popróbować w jednej z licznych restauracji tradycyjnych dań kuchni lokalnej.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118762601.html
      W miejscowości Idro usytuowana jest elektrownia wodna. Ze starych zabytków zachował się tu stary kościół parafialny Santa Maria do Undas oraz kościół farny Michała Archanioła. Położone nieopodal Pieve Vecchia to niewielka wieś z licznymi hotelami, barami i restauracjami ciągnącymi się wzdłuż głównej drogi.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118762761.html
      Podobnie mało ciekawa jest kolejna miejscowość turystyczno-wypoczynkowa Tri Capitelli, w której dominują pensjonaty i hotele.
      Znacznie ciekawsze okazuje się leżące kilka kilometrów dalej Anfo, położone prawie po środku zachodniego brzegu Jeziora Idro, na wysokości 400 m n.p.m. W X w. miasteczko należało do klasztorów Serle i podlegało jurysdykcji Bresci. W XIV –XVI w. zostało objęte przez rodziny Viscontich. Z okresu panowania Republiki Weneckiej pochodzi XV-wieczna, wznosząca się nad miasteczkiem twierdza Rocca. W latach późniejszych zamek kilkakrotnie przebudowywany przez inżynierów Napoleona i Włochów, ale utracił znaczenie strategiczne w 1918 roku, kiedy Trydent ostatecznie przeszedł do Królestwa Włoch.
      Zatrzymujemy się zaraz przy wjeżdzie do miasteczka nieopodal koscioła parafialnego św. Piotra i Pawła. Tuż obo kościoła znajduje się sudzienka z trzema rodzajami wody mineralnej. Jedna z nich jest tak pyszna, że postanawiamy nabrać jej w butelkę, gdy będziemy wracali.
      Miaseczko jest urocze i przyjemnie spaceruje się jego wąskimi, ukwieconymi uliczkami.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118762923.html
      Ale znad gór nadciaga ciemnogranatowa chmura zwiastująca burzę. Decydujemy się więc na powrót do samochodu. Mąż opróżnia jeszcze butelkę coca-coli i biegnie do źródła, aby nabrać tej smakujacej nam wody mineralnej. Wraca wraz z pierwszymi kroplami deszczu, które za chwilę przemieniają się w grad wielkości dużych ziaren grochu. Zastanawiamy się, czy kontynuować wycieczkę, czy powrócić na camping wznowić podróż przy bardziej sprzyjającej pogodzie. Jednak widząc niebieskie niebo na północnym krańcu jeziora decydujemy się jechać dalej.
      • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 4 18.11.10, 11:18
        Zwiedzanie rozpoczynamy jednak od najdalej położonego na północnym-wschodzie miasteczka Bondone. Po drodze mijamy powstałą na osuszonych terenach bagiennych osadę Baitoni oraz bastion św. Jana, wybudowany na zboczu jednej z gór przez rodzinę van Lodron. Do bastionu nie da się dojechać samochodem, a niewieką zatoczkę przy drodze zapełniają już trzy samochody, więc rezygnujemy z dotarcia do twierdzy.
        Położone malowniczo na niewielkim górskim płaskowyżu Bondone to prawdziwa perełka. Wioska jest bardzo czysta i zadbana. Stare, otynkowane na biało kamienne domy z drewnianymi okiennicami ozdabiają donice z kwiatami i zieloną roślinnością.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118810357.html
        Prześlicznego widoku, jaki roztacza się na Dolinę Chiese i Jezioro Idro z głównego placyku przy kościele nie jest w stanie oddać nawet najlepsze zdjęcie. Trudno jest też opisać go słowami, ale naprawdę jest to jeden z najpiękniejszych widoków, które ogladałam. Otaczające jezioro górskie szczyty są wyjątkowym tłem dla położonych wzdłuż linii brzegowej miasteczek, a niebieskie odmęty Idro prezentują się pięknie na tle zielonych lasów i łąk, opadających stokami łagodnie w dół ku tafli wody.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118810558.html
        Napawając oczy tym widokiem popadam niemal w ekstazę i małżonek prawie siła ciągnie mnie prawie siłą z powrotem do samochodu.
        Leżące na północnym brzego jeziora Ponte Caffaro słynie, co prawda z tanecznych festynów odbywających się podczas karnawału, ale to nie ta pora. Jedynym ciekawym miejscem jest tu położony w centrum XVII-wieczny kościół św. Jerzego oraz położony za miastem cmentarz żołnierzy napoleońskich.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118811038.html
        Za Ponte Caffaro skręcamy w boczną drogę prowadzącą do średniowiecznej, górskiej wioski Bagolino, usytuowanej malowniczo na północnej krawędzi Valle Sabbia, która z daleka przypomina trochę korsykańskie Corte. Nad wsią dominuje majestatyczna góra Cornone del Blumone, będącą wspaniałym pomnikiem przyrody. Miejscowość słynie ze starych domostw z przepięknymi gankami, tarasami, arkadami, malowidłami ściennymi oraz rzeźbionymi schodami. Centralnym punktem przyciągającym wzrok jest monumentalna katedra św. Jerzego, będąca trzecim co do wielkości kościołem w prowincji Brześcia. Warto obejrzeć stary cmentarz, który jest jednym z pierwszych powstałych po dekrecie Napoleona oraz małe kapliczki wotywne stawiane na przecięciach ulic.
        Parkujemy na końcu wioski przy białym XVII-wiecznym kościele San Rocco. Nieopodal w dolinie widać strzegący niegdyś wsi, pochodzący z XVI w. górski kościółek świętych: Protazego i Gerwazego.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118811193.html
        Wąskimi uliczkami wędrujemy ku położonej na wzniesieniu katedrze, która w swym mrocznym wnętrzu kryje dzieła tak znanych mistrzów, jak: Tycjana, Tintoretta, Palma il Giovanego, Sandriniego czy Lucchese.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118811481.html
        Spacer po Bagolino zajmuje nam około godziny. W drodze powrotnej na camping zatrzymujemy się jeszcze raz w Anfo u podnóża XV-wiecznej twierdza Rocca.
    • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 5 19.11.10, 15:04
      wtorek 31.08.2010 r.
      Dzisiaj odpoczywamy. Słoneczko pięknie świeci, czyli można poplażować. Z namiotu do jeziora mam kilka kroków, dlatego postanawiam korzystać z campingowego leżaka, przechodząc średnio, co pół godziny do wody, aby zażyć orzeźwiającej kąpieli. Zresztą plaż nad jeziorem jest dość wąska i kamienista, a zejście do wody z nabrzeżnego, trawiastego bulwaru zabierałoby tyle samo czasu, co droga od namiotu do jeziora. Wyleguję się więc z książką przed namiotem, a gdy słońce bardziej dopiecze zanurzam się w odmętach jeziora. Woda w Idro jest cudownie czysta i pływanie sprawia prawdziwą przyjemność. Do tego podziwiać można śliczne widoki na okoliczne góry oraz położone na przeciwległym brzegu Anfo.
      Na leniuchowaniu biegnie szybko czas do obiadu.
      Po obiedzie jeszcze jakieś cztery sesje słoneczno-kąpielowe i czas się pakować. Jutro rano opuszczamy camping Rio Vantone przenosząc się do położonej w Toskanii Bibbony.
      • jeepwdyzlu Re: Moja podróż na Elbę - dzień 5 19.11.10, 16:56
        Aseretko!
        a jaka była temperatura wody?
        bardzo zimna?
        jeep
        • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 5 22.11.10, 10:10
          Woda była bardzo ciepła. Trudno mi określić temperaturę, ale z kąpieli w jeziorze korzystali rodzice z małymi dziećmi.
    • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 6 22.11.10, 10:18
      środa 01.09.2010 r.
      Wstajemy o 6:00, żeby wyruszyć w drogę wraz z otwarciem bramy wjazdowej na camping. Przed nami 430 km drogi i trochę zwiedzania. Dotarcie do autostrady Breścia – Piacenza zabiera nam około godziny. Dalej do Pontremoli przemieszczamy się już autostradami ( łączny koszt autostrad Breścia –Pontremoli 12,40 euro ).
      Za Parmą teren robi się pagórkowaty. Im dalej na południe, tym wzgórza robią się coraz wyższe i autostrada prowadzi nas niemal ich szczytami. Okolica niemal zupełnie bezludna. Wokół tylko zieleń lasów. Przez długi tunel opuszczamy Emilia Romana w wkraczamy do Toskanii. Na wzgórzach zaczynają pojawiać się małe wioski zwieńczone wieżami kamiennych kościołów, a na niektórych szczytach widoczne są obronne zamki.
      Około 10:30 wjeżdżamy do Pontremoli, dobrze zachowanego średniowiecznego miasta, stanowiącego bramę wjazdową do Toskanii. Urocze Stare Miasto otoczone jest z dwóch stron korytem rzeki.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118874278.html
      Wąskie uliczki z kamiennymi arkadami łączącymi znajdujące się po obu stronach kamienne domy, prowadzą nas do głównego placu miasta, przy którym stoi zbudowana w 1636 r. biała katedra. Wnętrze kościoła jest zachwycające. Utrzymane w jasnozielonej tonacji ściany zdobią białe kolumny oraz złota, bogata barokowa sztukateria. Marmurowa podłoga ma również zielony odcień, co dodaje wystrojowi dodatkowego uroku.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118874417.html
      W centrum Pontremoli znajdują się również dwie wieże obronne. Pomiędzy katedrą a Placem Repubblica usytuowana jest Wieża Cacciaguerra, znana również jako Big Bell Tower. Z kolei zbudowana w 1322 r. Castruccio Castracani jest częścią dawnej twierdzy, bronionej niegdyś przez trzy wieże. Nad miastem góruje usytuowany na szczycie wzgórza zamek Piagnaro. Twierdza powstała prawdopodobnie na przełomie IX i X wieku. Zniszczona w 1100 r. przez cesarza Enrico V, została odbudowana w roku 1167 r. służąc armii Fryderyka I. Zamek ponownie został zniszczony w 1243 r. przez wikariusza cesarza Fryderyka II, a kolejna jego odbudowa miała miejsce w 1329 roku.Dzisiejszy kształt zamku sięga do rekonstrukcji XIV-wiecznej, prowadzonej przez frakcji Ghibelline. Najbardziej zabytkową częścią jest półkole wieży północnej. Tuż obok zamku stoi niewielka kaplica San Ilario.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118874555.html
      Wracając z twierdzy do samochodu włóczymy się jeszcze przez jakiś czas romantycznymi, pełnymi zaułków uliczkami Starówki podziwiając bogato zdobione pałace kupców i mieszczan, świadczące o handlowym znaczeniu Pontremoli.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118874719.html
      Przed odjazdem robimy jeszcze małe zakupy w leżącym tuż obok parkingu dyskoncie. Pieczywo, napoje, piwo, 2 brzoskwinie, 6 jaj, kostka masła, makaron, pierożki tortellini, dwie małe paczuszki parówek, to koszt zaledwie 9,40 euro.
      W położonej nieopodal miejscowości Santissima Annunziata zatrzymujemy się, aby obejrzeć wzniesiony pod koniec XV w. klasztor augustianów. Niestety sjesta uniemożliwia nam zwiedzenie klasztornych wnętrz, gdzie znajduje się ośmioboczna świątynia z marmuru zbudowana w 1526 r. z freskami Giovanniego Battisty Natali. Zaglądamy tylko do znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie kościoła dwóch zielonych wirydarzy, otoczonych krużgankami podtrzymywanymi przez masywne kolumny z piaskowca.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118874857.html
      • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 6 23.11.10, 08:54
        Kolejny przystanek zaplanowany jest w Viareggio, które jest głównym ośrodkiem Riwiery Versilia. Dzisiaj rejon ten jest gęsto zaludnionym nadmorskim obszarem, choć kilkaset lat temu na tych obszarach Toskanii dominowały bagna. W przeszłości była tu stara nadmorska twierdza, która miała za zadanie obronę Via Regia, ważnej drogi biegnącej wzdłuż morza. Zresztą właśnie tej drodze miasto zawdzięcza swoją nazwę.
        Przejazd autostradą ok. 70 km zabiera nam jakieś pół godziny ( opłata 3,70 euro ) i kilka minut po 14:00 zatrzymujemy się parkingu przy głównym deptaku miasta ( 1 euro/h ) i wędrujemy szeroką, ocienioną palmami promenadą. Po jednej stronie stoją tu eleganckie hotele i pensjonaty.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118998075.html
        Po drugiej markowe sklepy, restauracje, kawiarnie, lodziarnie, a za nimi szeroka, piaszczysta plaża z rzędami leżaków i kolorowych parasoli.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118998210.html
        W XIX w. dzięki księżniczce Marii Ludwice malutkie Viareggio zaczęło się rozwijać stając się jednym z najważniejszych kurortów włoskich. Niestety w 1917 r. wiele charakterystycznych zabudowań uległo zniszczeniu podczas pożaru. Do dziś podziwiać można jednak elegancki Grand Hotel, Cafe Margherita z charakterystycznymi wieżyczkami w stylu orientalnym oraz hotele: Principe di Piemonte i Excelsior.
        W ogródku baru Olivierii przysiadamy na chwilę, aby coś przekąsić. Mąż decyduje się na pizze ( 5,00 euro ) a ja na lasagne ( 6,00 euro ). Do rachunku doliczone zostaje jeszcze copperto w wysokości 4,00 euro oraz 2,00 euro za litr wody mineralnej. Kilkadziesiąt metrów dalej kusi nas smakowitymi górami lodów gelateria Viel ( 1,50 euro/1 łopatka, 2,50 euro/2 łopatki ).
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,118998353.html
        Mimo, że jesteśmy najedzeni, pokusa jest zbyt duża i fundujemy sobie deser, nie bardzo wiedząc, na który smak się zdecydować. Wreszcie wybór zostaje dokonany i przyjemnością liżemy zimną, kremową masę.
        Po dwóch godzinach wracamy do samochodu i kontynuujemy podróż do Bibbony.
        Na camping docieramy około 18:00. Szalenie miły pilot Eurocampu prowadzi nas do namiotu, gdzie czeka na nas butelka powitalnego wina, które wypijamy do kolacji.
        • jeepwdyzlu Re: Moja podróż na Elbę - dzień 6 25.11.10, 10:35
          Warto uzupełnić, że Viareggio słynie z zabudowy w stylu art deco, zwłaszcza pawilonów plażowych, które są unikalne w skali europejskiej...
          Rewelacyjne są też rybne knajpki, ale nie te przy deptaku, ale w głębi kanału przy porcie jachtowym. Plaża natomiast, mimo że płatna i droga- z widokiem na ośnieżone szczyty - jest jedną z najładniejszych w Toskanii.
          Pozdrawiam
          jeep
      • aga72 Re: Moja podróż na Elbę - dzień 6 25.11.10, 18:44
        czy polecalabys dluzszy pobyt w okolicach pontremoli? mam propozycje aby spedzic tam tydzien wiosna. samo miasto przedstawia sie ciekawie w twoim opisie ale to raczej za malo na tydzien. co polecilabys w okolicach? a moze ktos inny z forumowiczow sie odezwie
        • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 6 26.11.10, 10:54
          Okolica jest niewątpliwie piękna, a i samo Pontremoli jest uroczym miasteczkiem. W okolicy, oprócz wspomnianego przez mnie klasztoru Santisimma Annunziata, warto zobaczyć zamek Malgrate, położony nieopodal miasteczka Villafranca di Luginiana, odwiedzić miasteczka Mulezzo i Berceto, powłóczyć się po Valli del Verde i Valli della Magra. Zresztą popatrz tu:
          www.comune.pontremoli.ms.it/
          www.terredilunigiana.com/eng/pontremoli.php
          • aga72 Re: Moja podróż na Elbę - dzień 6 26.11.10, 19:18
            dzieki. widze, ze bedzie tam co robic
    • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 7 25.11.10, 09:33
      czwartek 02.09.2010 r.
      Rano biegnę do sklepu po świeże pieczywo ( dwie małe bagietki 1,21 euro ). Kuszą mnie jeszcze smakowicie wyglądające małe rogaliczki z czekoladą. Patrzę na cenę i widzę 1,90 euro/kg. Kupuję 4 sztuki, za które płacę 3,91 euro! Mój błąd, źle spojrzałam, bo cena była i owszem 1,90 ale za 10 dag. Do sklepu jest bliziutko, więc wracam po kilku minutach i przygotowuję śniadanie. Rogaliki okazują się ohydne. Kruche ciast jest suche jak wiór, a wypełniająca wnętrze czekolada niemiłosiernie słodka. Męczymy z mężem po jednym, a zakupione dwa kolejne lądują w koszu na śmieci.
      Po śniadaniu postanawiamy odpocząć po wczorajszym dniu spędzając czas na basenie. Kompleks jest bardzo ładny, położony na rozległym, nasłonecznionym trawiastym terenie. Dla tych, którzy chcą poleżeć w cieniu ustawiono kilka zadaszeń z palmowych liści. Łączące się ze sobą baseny o nieregularnych kształtach mają różne głębokości: od płyciutkiego brodziku dla najmłodszych do mającego 1,35 m basenu, w którym możliwe jest pływanie. Dno basenów wyłożone miękką, antypoślizgową wykładziną o błękitnym kolorze, co sprawia, że woda ma niebieski odcień. Z atrakcji jedna niezbyt wysoka zjeżdżalnia, jacuzzi oraz bicze wodne. Na małej wysepce bar z napojami. Czepki nie są wymagane.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,116842945,116922791.html
      O 11:00 aerobik w brodziku dla dzieciarni, o 13:00 dla dorosłych w basenie głębokim na 0,85 m, potem o 15:00 powtórka z aerobiku dla dzieci.
      Na wodnych i słonecznych kąpielach czas upływa szybko. Troszkę głodniejemy, więc zwijamy się na obiad, na który przyrządzam czerwony barczyk z pierożkami tortellini.
      O 17:00 jedziemy zwiedzić położone kilka km od campingu średniowieczne miasteczko Bibbona. Jak każde, typowe, położone na wzgórzu toskańskie miasteczko, Bibbona charakteryzuje się wąskimi, krętymi uliczkami, pełnymi łukowych sklepień i schodków.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119039040.html
      W małym centrum możemy znaleźć otoczony murami Castle of Bibbona oraz majestatyczny kościół San Ilario wybudowany w 1175 r. i rozbudowany w ciągu następnych wieków. Kościół zbudowany został z miejscowego kamienia, a jego wnętrza przechowują marmurową kropielnicę oraz kilka XVI-wiecznych obrazów. Samo miasteczko, choć pięknie położone nie zachwyca, lecz poświęcamy godzinkę na spacer wiodącymi pod górkę i z górki uliczkami.
    • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 8 26.11.10, 10:56
      piątek 03.09.2010 r.
      Dzisiejszy dzień mamy zamiar spędzić na plaży w Marina di Bibbona. Mimo, że z campingu jeździ bezpłatny autobus postanawiamy skorzystać z własnego środka lokomocji, chcąc jeszcze przed przeprawą na Elbę zrobić większe zakupy w Cecinie.
      Na śniadanie świeże pieczywo ( 3 bułki 1,16 euro ), jajka na miękko ( 6 szt. 0,89 euro) i kilka plasterków bolońskiej mortadeli ( 10 dag 1,10 euro ). Zmywam naczynia i przed 10:00 jestem gotowa do wyjazdu.
      Parkujemy w pobliżu XVIII-wiecznej twierdzy, która broniła niegdyś położone w głębi lądu miasto Bibbona od najazdu piratów. Dość szeroką, piaszczystą plażę oddziela od lądu pasm wydm porośniętych typową śródziemnomorską roślinnością. Morze czyściutkie, co potwierdzone zostaje błękitną flagą. Piasek nie jest tak złocisty, jak nad Bałtykiem, ale miękki i przyjemny w dotyku. Zejście do wody łagodne.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119086698.html
      Siedzimy na plaży do 15:00, a następnie podążamy w kierunku Ceciny, gdzie znajduje się kilka dużych marketów: Conad, Coop, Lidl. Kupujemy: napoje, 6 butelek piwa moretti, makaron spaghetti, smarowidło Vita d`or, pomidory, fileciki anchois pieczywo na kolację i na śniadanie, paczkowane prosciutto, kawałek żółtego sera i butelkę wina ( łączny wydatek 15,26 euro ).
      Kilka minut przed 17:00 jesteśmy powrotem na campingu. Robę szybki obiad ( fasolka po bretońsku ) i zabieram się za pakowanie. Jutro o 12:10 odpływamy na Elbę.
    • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 9 29.11.10, 10:56
      sobota 04.09.2010 r.
      Do Piombino, skąd odpływa prom na Elbę, nie jest daleko, więc nie trzeba wcześnie wstawać. Pieczywo na śniadanie kupione wczoraj, co nie skłania mnie do wędrówki do sklepu. Wstawiam wodę na kawę i zabieram się do smażenia jajecznicy z pozostałych 3 jaj. Nie będę ich przecież ciągnęła ze sobą na Elbę.
      Chcąc być w porcie na dwie godziny przed odprawą opuszczamy camping o 9:00. Do Piombino dojeżdżamy przed 10:00 i kierujemy się bezpośrednio do portu. Troszkę mam obawy, jak to będzie z tymi wydrukowanymi z komputera biletami, dlatego wolę być wcześniej, aby ewentualnie mieć czas na wymianę biletu na kartę pokładową. Okazuje się to jednak niepotrzebne. Jak pisała na forum gazeta.pl Aga wystarczyło przejechanie czytnikiem przez obsługę portową po kodzie kreskowym i zostajemy skierowani na odpowiednie stanowisko, gdzie właśnie odbywa się załadunek samochodów na prom. Trochę zdziwiona jestem, że choć bilet wykupiłam na przeprawę o 12:10 załapaliśmy się na statek wypływający dwie godziny wcześniej. Cieszy mnie to jednak, bo będziemy mieli więcej czasu na zwiedzanie Portoferraio.
      Pozostawiając za sobą port w Piombino
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119125761.html
      oraz mijając po drodze kilka małych wysepek Archipelagu Toskańskiego, po 30 minutach podróży coraz wyraźniej widać zarysy odcinku wybrzeża Elby, rozciągającego się od Capo Vita do Nisporto. Wyspa dosłownie tonie w zieleni, a skrawki plaż zdominowane są przez kolorowo barwione klify. Nad całością dominuje Monte Capanne, najwyższy szczyt wyspy o wysokości 1017 m n.p.m.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119126337.html
      Wpływamy do Zatoki Portoferraio, gdzie pośród morza zieleni pojawiają się jasne ściany domów.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119126458.html
      Po godzinnej podróży cumujemy w Portoferraio, stolicy i największym porcie Elby.
      • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 9 30.11.10, 11:20
        Wyjeżdżając z portu kierujemy się w lewo i zatrzymujemy się na dużym parkingu przed supermarketem Coop. Teraz już na nóżkach podążamy z powrotem ku centrum miasta.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119165891.html
        Zanim jednak wejdziemy w kręte uliczki Starego Miasta odbijamy w lewo i szeroką, wysadzaną drzewami promenadą dochodzimy do plaży Le Ghaie. Kamienisto-żwirowa, biała plaża położona jest w pobliżu parku miejskiego, a jej jeden kraniec opiera się o ufortyfikowania Portoferraio, a z drugiej strony o urocze klify Capo Bianco.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119165997.html
        Mieniąca się różnymi odcieniami błękitu woda wprost zaprasza do kąpieli. Ale nie dla psa kiełbasa… Brak kąpielowych strojów i jakiejkolwiek szmatki, w którą udałoby się wytrzeć uniemożliwia mi realizację tego marzenia i trochę ze smutkiem wracam na Pizza Porta Terra skąd schodami pniemy się ku twierdzy zbudowanej w 1548 r. przez Wielkiego Księcia Toskanii Cosimo de Medici I, od którego imienia miasto zyskało niegdyś nazwę Cosmopolis. Odpuszczamy sobie zwiedzanie fortu i wąską uliczką idziemy dalej podążając za znakami kierującymi do Fortu Falcone oraz Villa dei Mulini – jedno z miejsca pobytu Napoleona Bonaparte na Elbie. Po przekroczeniu jednej z miejskich bram Starówki, podziwiamy usytuowany w najwyższej części miasta Fort Falcone, który był niegdyś najbardziej potężną twierdzą na Elbie i odpierał w przeszłości liczne ataki Saracenów oraz krwawe najazdy piratów.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119167226.html
        Skręcając w prawo dochodzimy do Piazzale Napoleone, gdzie znajduje się Villa dei Mulini, w której znajduje się muzeum poświęcone pamiątkom po cesarzu Francji. Kupujemy bilety ( 7 euro od osoby ) i wkraczamy na cesarskie pokoje. Oglądamy stylowe meble z epoki oraz znajdujące się w cesarskiej bibliotece 1000 cennych woluminów pochodzących z Fontainebleau,
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119167464.html
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119167536.html
        a następnie wychodzimy pospacerować po niewielkim, aczkolwiek pięknie położonym ogrodzie, skąd rozciąga się widok nie tylko na morze, ale i na położony z jednej strony Fort Falcone i leżącą z drugiej strony latarnię morską i mury Fortu Stella.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119167923.html
        Opuszczając miejsce, w którym cesarz spędzał czas na zesłaniu kierujemy się ku górującemu nad Starówką Fortowi Stella, skąd roztacza się wspaniała panorama na Zatokę Portoferraio, domy Starego Miasta, Fort Falcone, willę Mulini, port i bastion Linguella.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119168085.html
        Dalej, wąskie i kręte schodkowe uliczki prowadzą nas do uroczych placów otoczonych starymi domami, zdobnymi w arkady i kute z żelaza balkony.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119168339.html
        Spośród miejsc kultu warto odwiedzić Katedrę Najświętszego Sakramentu, Kościół San Rocco oraz kaplicę Santissima Annunziata.
        Opuszczając Stare Miasto przez kolejną z bram dochodzimy do portu jachtowego położonego przy szerokiej promenadzie Giuseppe Mazzini Metteotti, wzdłuż której ciągnie się rząd pomalowanych na pastelowe kolory i zdobnych w zieleń domów.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119168818.html
        Po lewo widoczna jest bryła Torre di Marcello, potężnego bastionu obronnego Twierdzy Linguella. Ponieważ wiemy, że twierdza nie jest udostępniona dla turystów, a pozostałości rzymskiej willi niezbyt nas interesują wracamy na Starówkę i szwendamy się jeszcze trochę krętymi uliczkami, odpoczywając na ławeczkach ustawionych przy ocienionych drzewami placykach.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119168638.html
        Kończąc wędrówkę przysiadamy w jednej z pizzerii, gdzie zaspakajamy głód wspaniała pizzą ( 6,50 euro bez copperto ).
        Dochodzi 17:00, gdy wracamy do samochodu i jedziemy w kierunku campingu położonego na przeciwległym brzegu Zatoki Portoferraio. Mimo, że odległość niewielka ( ok. 10 km ) przejazd zajmuje nam ponad pół godziny. Droga jest wąska, kręta i zapchana samochodami, więc dopiero przed 18:00 meldujemy się w recepcji. Pilot Eurocampu pokazuje nam namiot, położony na samym końcu najniższego tarasu. Dojazd do namiotu samochodem jest niemożliwy, więc biegamy kilka razy w tę i z powrotem wyładowując bagaże. Do sanitariatów cztery piętra schodami pod górkę. Kranów z wodą przy namiotach brak, co jest sporą niedogodnością przy takim usytuowaniu sanitariatu. Ale nic to… najważniejsze, że pogoda jest piękna a wokół jest cudownie zielono. Ustawione w szeregu namioty oddzielone są od siebie żywopłotem, co daje poczucie intymności. Dokonawszy rozpakowania bagażu z przyjemnością siadamy przy stoliku racząc się powitalnym, schłodzonym w lodówce winem.
        • jeepwdyzlu Re: Moja podróż na Elbę - dzień 9 30.11.10, 15:01
          Warto dodać, że Kosma Starszy Medyceusz był plebejuszem. Chociaż osiągnął potężne wpływy, to tytułu szlacheckiego w tym pokoleniu - bankierom nie udało się kupić (na razie)
          Więc nazwisko de Medici jest nadużyciem (Włochów, nie autorki), a już na pewno nie był księciem :-) Co innego jego potomkowie...
          I jeszcze jedna uwaga odnoście Napoleona. Włosi, a zwłaszcza Toskańczycy podkreślają, że Napoleon był Włochem! Francuski poznał dopiero w szkole, z rodzeństwem i rodzicami porozumiewał się po włosku, do Włoch czuł do końca życia sentyment, tu miał w czasie Cesarstwa poważne interesy. Korsyka - na której się urodził - była przez setki lat domeną Genuańczyków, sprzedana Francuzom została kilka lat przed urodzeniem Bonapartego...
          Ale o na marginesie.
          Pozdrawiam
          jeep
    • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 10 01.12.10, 08:55
      niedziela 05.09.2010 r.
      Dzisiejszy dzień postanawiamy spędzić na plaży oraz na poznawaniu campingu. Rano schodzę w dół spacerkiem do campingowego marketu po pieczywo. Kupuję 3 bułki ciabatta po 4 euro za kg oraz bagietkę w cenie 1,10 euro. Bagietka jest wstrętna, o skórce twardej, jak na byku i kluchowatym ośródku, natomiast bułeczki, choć też mają twardą skórkę okazują się całkiem smaczne. Od dziś będę więc kupowała wyłącznie ciabattę.
      Śniadanie zjedzone, gary, które małżonek zataszczył mi na górę do zmywalni, umyte i można iść na plażę. Pakuję maty plażowe i ręczniki, książki do czytania - bo nie lubimy tak bezczynnie wylegiwać się na plaży, napoje do picia i małe co nieco w postaci wafelków do przekąszenia, gdybyśmy trochę zgłodnieli.
      Wbrew moim obawom droga na plażę nie jest specjalnie uciążliwa. Najpierw schodzimy w dół, do głównej alei campingu, potem łagodnie wyasfaltowaną drogą pod górkę i około 300 metrów utwardzoną, ocienioną drzewami ścieżką. Końcowy odcinek, to zejście z góry schodami na szosę, a następnie z klifu na plażę. Cały spacer zajął nam 15 minut.
      Należąca do campingu plaża jest piaszczysto-żwirowa i niezbyt szeroka, ale roztacza się z niej cudowny widok na Zatokę Portoferraio oraz leżące na zamykające ją cyplu miasto Portoferraio, które wczoraj zwiedzaliśmy.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,116842945,117007967.html
      Plaża wyposażona jest w prysznic i kibelek, a położonym tuż przy niej barze można coś przekąsić lub wypić. Wprost krystalicznie czysta, woda zachęca do kąpieli, ale z racji położenia na południowym boku zatoki i dość wysokiego, klifowego brzegu plaża jest rano zacieniona i promienie słoneczne pojawiają się tu dopiero około 12:00.
      Po rozlokowaniu się zaraz wskakuję do wody, a małżonek spaceruje nasłonecznionym brzegiem morza, zbierając kolorowe kamyki, które później wykorzystam do ozdabiania świeczników z pływającymi świeczkami. Woda jest cieplutka i kąpiel daje mi niezwykłą przyjemność. I do tego te cudne widoki na porośnięte zielenią brzegi wyspy, cumujące w zatoce jachciki oraz budynki Portoferraio, Fort Stella i latarnię morską.
      Na wodnych i słonecznych kąpielach upływa nam szybko czas. Kilka minut po 15:00 zwijamy manatki i wracamy do namiotu na obiad.
      • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 10 02.12.10, 13:49
        Po poobiednim odpoczynku idziemy na spacer po campingu oraz do leżącego na jego terenie Ogrodu Botanicznego Ottone, który jest kompleksem o znaczeniu historycznym. Położony na zboczach wzgórza, w odległości 400 m od morza obfituje w cenne gatunki drzew i roślin. Ogród założony został w 1910 r. przez Giuseppe Garbari, który sprowadził tu wiele gatunków palm z całego świata.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,116842945,117007435.html
        Z campingu do ogrodu prowadzi żelazna brama, stanowiąca zakończenie głównej alei. Ogród rozciąga się na powierzchni około 2 hektarów, a szereg ścieżek wiedzie do najstarszego zakątka położonego w jego centralnej części, gdzie stoi jednopiętrowa willa Garbarich, w której aktualnie znajduje się hotel.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,116842945,117007624.html
        Obfitość i różnorodność gatunków palm, kaktusów oraz śródziemnomorskiej roślinności jest naprawdę imponująca. Pod palmami leżą żółte, podobne trochę do mirabelek owoce, które dzieciaki rozłupują kamieniami. Zaintrygowany małżonek podnosi kilka i po ściągnięciu żółtej skórki stwierdza, że są to małe kokoski. Po ich rozłupaniu z wnętrza twardej skorupki wylewa się odrobina mleczka.
        Spacer po ogrodzie zabiera nam około godziny. Mimo, że z boku ogrodu jest mała furtka, przez którą przechodząc można dojść do kompleksu campingowych basenów, wychodzimy główną bramą, którą wcześniej weszliśmy.
        Położony na wzgórzu camping Rosselba le Palme jest jednym z najbardziej zielonych zakątków wyspy.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,116842945,117006249.html
        Znajdujący się tu kompleks basenów z jacuzzi i dwiema zjeżdżalniami sprawia przyjemne wrażenie.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,116842945,117007197.html
        Nieopodal znajduje się duży i ładny plac zabaw dla dzieci nazywany nie bez kozery Wioską Dziecięcą. Dzieciarnia może korzystać tu nie tylko z huśtawek, ślizgawek i drabinek, ale również z akumulatorowych samochodzików, baru dla lalek, małych domków i innych atrakcji pozwalających na dobrą zabawę. Ustawione tarasowo na zboczach wzgórza namioty i mobilhoumy są ustawione w sporych odległościach i dobrze zacienione porastającymi teren drzewami. Sanitariaty, choć zadbane i czyste nie są jednak dość liczne, a grillować można tylko w wyznaczonych do tego celu miejscach.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,116842945,117006883.html
        W campingowej pizzerii można zjeść wieczorem bardzo dobrą pizze, a w czynnym od wczesnych godzin rannych barze napić się smakowitej włoskiej kawy, serwowanej w różnych postaciach. Ogólnie, w mojej ocenie camping na 5, a plus dodałabym mu, gdyby jeszcze w pobliżu namiotów znajdowały się krany z wodą.
        • aga72 Re: Moja podróż na Elbę - dzień 10 02.12.10, 18:37
          ogrod z palmami wspanialy. powialo cieplem w ten zimowy dzien
          • foolproof Do aseretki 02.12.10, 21:57
            Przeczytałem z przyjemnością i zazdrością. Pozdrawiam
            Fredzio
            • aseretka Re: Do aseretki 03.12.10, 09:57
              Witaj Fredziu! Cieszę się, że podoba Ci się relacja. Mam nadzieję, że będziesz towarzyszył do końca podróży:)
        • aga72 Re: Moja podróż na Elbę - dzień 10 18.12.10, 15:07
          mam pytanie o ogrod ottone. czy wstep tam jest platny? na stronie brunelleschi.imss.fi.it/itinerari/luogo/GiardinoBotanicoOttone.html
          jest napisane, ze kosztuje 1,5 e i jest czynny od 10 d0 13 i od 15 do 19. czyli moze z niego korzystac kazda osoba nie przebywajaca na campingu. gdzie kupuje się bilety wstepu? czy przebywajac na campingu tez trzeba placic za wejscie?
          • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 10 22.12.10, 13:06
            Rzeczywiście, na stronie, którą wskazujesz podawane są ceny biletów. Dziwi mnie to jednak, bo ani wejście na camping , ani wejście do samego ogrodu nie jest zamykane i nikt nie sprawdza żadnych biletów. Ogród znajduje się na terenie campingu ( prawie na jego środku ) i jest co prawda ogrodzony, ale brama jest otwarta dzień i noc. Chyba ze wszględu na to, iż na terenie ogrodu znajduje się hotel. Wjazd samochodem na teren campingu wymaga posiadania karty otwierajacej szlaban, ale wejście osób nie jest w żaden sposób kontrolowane. Zwłaszcz, że oprócz głównego wjazdu jest nieco dalej furtka prowadząca do plaży.
            • aga72 Re: Moja podróż na Elbę - dzień 10 23.12.10, 19:56
              dzieki, rozjasnilas mi sytuacje. chociaz nadal nie wiem dlaczego na stronie ogrodu ta informacja o cenach biletu
    • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 11 03.12.10, 10:06
      poniedziałek 06.09.2010 r.
      Dziś w planie wycieczka po wschodniej części Elby. Wyruszamy ok. 9:00 kierując się ku słynącej z pięknej plaży wiosce Bagnaia. Sama miejscowość nie wydaje mi się jednak zbyt atrakcyjna, a kamienisto-żwirowa brunatna plaża też osobiście mnie nie zachwyca. Ponad miasteczkiem na szczycie jednej z gór widać pochodzącą z XI w. Twierdzę Volterraio, która broniła niegdyś wyspy od najazdu Saracenów i piratów.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119279920.html
      Jedziemy dalej w kierunku Rio nell`Elba. Mimo, że na wybrzeżu było piękna, słoneczna pogoda im dalej zagłębiamy się w góry, tym bardziej robi się pochmurno zaczynamy się obawiać, czy za chwilę nie złapie nas ulewa. Mimo zamglenia podziwiamy jednak z góry wspaniałe widoki rozciągające się na leżącą w dole wioskę Bagnaia oraz Zatokę Portoferraio i znajdującą się na czubku cypla stolicę Elby.
      Po około 40 minutach jazdy docieramy do Rio nell`Elba, jednej z najstarszych górskich miejscowości na Elbie. Położona jest ona na szczycie wzgórza na wysokości 180 m n.p.m. i jak większości miejscowości we wschodniej części wybrzeża, dominują tu tradycje górnicze. W średniowieczu i renesansie miasteczko ze względu na zasobne złoża żelaza, kwarcu i marmuru słynęło z bogactwa. Miasto otoczone było niegdyś murami, więc przechadzać się krętymi, wąskimi uliczkami Starego Miasta nie trudno dostrzec pozostałości barbakanu.
      Parkujemy przy głównej drodze na bezpłatnym parkingu położonym, tuż obok starych publicznych pralni zasilanych z doprowadzających wodę podziemnych kanałów.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119280286.html
      Po zwiedzeniu tego obiektu i po minięciu parku zdrojowego oraz dostarczającej niegdyś wodę do miasta fontanny "Pięć ust", wędrujemy wąskimi uliczkami do historycznego centrum.
      Podejście pod górę ułatwiają kamienne schodki, a po drodze zachwycamy się starymi, kamiennymi domami ozdobionymi kwiatami i zielenią.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119280179.html
      Przy głównym placu wioski stoi XIV-wieczny kościół p.w. św. Jakuba i Querica, zachwycający barokowym wystrojem wnętrza. Nieco dalej stoi XVII-wieczny kościół Wszechmogącego z pięknym kolumnowym portykiem i starym obrazem Trójcy Świętej.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119280452.html
      Z góry roztacza się widok na dachy położonych na zboczu domów oraz stojący w dolinie poniżej miasta ostatni z 20 starych młynów. Muzeum Minerałów zamknięte, więc choć bardzo chciałam nie udaje mi się obejrzeć znajdujących się w jego zbiorach eksponatów, pochodzących ze wszystkich kopalń Elby.
      Kilka kilometrów za Rio nell`Elba, podążając w kierunku Nisporto, zatrzymujemy się przy drodze prowadzącej do XVI-wiecznego sanktuarium Santa Caterina, będącego szczególnym miejscem kultu na wyspie. Z niewielkiego, położonego przy drodze parkingu trzeba przejść ok. 500 m wysadzaną cyprysami i tujami ścieżką do kamiennego, starego kościółka, przed którym stoi dziwna, ułożona z polnych kamieni wąska piramida. Kościółek jest zamknięty, więc oglądamy tylko jego wnętrze przez pozbawione szyb okno, znajdujące się po prawej stronie drzwi.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119313460.html
      Gdy wracamy do samochodu, w połowie drogi spotykamy jadącego na motorze Włocha, który pyta nas, czy nie chcemy zwiedzić wnętrza sanktuarium. Nie chce się nam jednak wracać i dziękujemy.
      Kolejny przystanek w Nisporto. Ta mała, mająca typowo wypoczynkowy charakter miejscowość urzeka swoim umiejscowieniem w pięknej zatoczce z kamienistą plażą, otoczonej porośniętym lasami klifowym brzegiem.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119313577.html
      • Gość: orka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 11 IP: *.adsl.inetia.pl 03.12.10, 19:10
        Miło popatrzeć na letnie widoki... Ach, pięknie tam...
      • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 11 06.12.10, 12:16
        Poprzez zielone tereny Parku Narodowego Dell`Archipelago Toscano przejeżdżamy teraz do miejscowości Cavo, położonej na wysuniętym najbardziej na północ Przylądku Della Vita.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119313857.html
        Jest to mała, spokojna miejscowość nadmorska wyposażona w port jachtowy oraz stanowiska dla promów. Tu również docierają wypływające z Piombino statki Moby Lines i Torremare.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119314062.html
        Przy szerokiej, nabrzeżnej promenadzie ładna piaszczysta plaża ze żwirową linią brzegową.
        Na tle otaczającej miejscowość bujnej śródziemnomorskiej roślinności dobrze prezentuje się stare Mauzoleum Tonietti, przypominające o górniczej przeszłości miasteczka. Kaplica grobowa zaprojektowane została przez architekta Gino Coppede na zlecenie rodziny Tonietti, która jako pierwsza otrzymała licencję na wydobywanie rudy żelaza na Elbie.
        Nieco na zachód od Cavo leży piaszczysto-żwirowa plaża San Bennato, która ciągnie się aż do Capo Castello, gdzie znajdują się pozostałości rzymskich willi z I w. Ze względu na szczególną budowy terenu, piasek na większości plaż w tej części wyspy jest zmieszany z kurzem mineralnych, który nadając mu blasku czyni je prawdziwym skarbem przyrody.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119314223.html
        We wschodniej, ograniczonej zielonym cyplem części zatoki plaża robi się coraz bardziej dzika i kamienista, ale nie mniej jednak ładnie wygląda na tle niebieskiej wody i zielonych wzgórz.
        Drogą prowadzącą poprzez czerwonawe zbocza wschodniego wybrzeża Elby, podziwiając po drodze plażę Topinetti,
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119357803.html
        dojeżdżamy do Rio Marina, które już z daleka wita nas sześciokątnej wieży. Zbudowana została ona w 1543 r. przez księcia Piombino Jamesa V Appian w celu obrony miasta od strony morza. Znajdująca się na szczycie część z zegarem dodana została pod koniec XIX w. dla uczczenia obchodów założenia Rio Marina.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119357895.html
        Miasto Rio Marina długo uważane było za ekonomiczny kapitał Elby, gdyż rozwijało się tu zarówno górnictwo, jak i turystyka. Pozostałością dawnej świetności są domy i ulice błyszczące drobnymi płatkami kryształów hematytu. Zalety miejscowości doceniali dawniej patrycjusze rzymscy, o czym świadczą pozostałości luksusowych willi na Capo Castle, które zostały zbudowane na opadających ku morzu tarasach. Obecnie na Capo Castle stoi zbudowana na przełomie XIX i XX wieku rezydencja zamożnej rodziny Riese. W mieście na uwagę zasługuje zbudowany w 1570 r. kościół San Rocco oraz położone w porcie stare magazyny spółki górniczej. W budynku Prezydium leżącym po drodze do starej kopalni znajduje się Muzeum Minerałów, ze zbiorami 700 pięknych i rzadkich okazów. Niestety sjesta uniemożliwia nam jego zwiedzenie:(
        Na południe od miasta, na małej wysepce Ortano położona jest plaża o tej samej nazwie. Wysepka również ma górniczą przeszłość, gdyż wydobywano tu piryt służący do produkcji kwasu siarkowego. Podczas odpływu wyspa połączona jest z lądem.
        Dwa kilometry od Rio Marina leży niewielka wioska Villaggio Togliatti. Dalej w kierunku południowo-zachodnim, w niewielkiej odległości od siebie położone są stare kopalnie, gdzie wydobywano piryt, hematyt i magnetyt.
        Od głównej drodze prowadzącej z Rio Marina do Porto Azzurro dojechać można do plaż: Barbarossa oraz Reale. Decydujemy się na zobaczenie Reale. Niewielką piaszczysto-żwirową plażę otaczają prześliczne skałki, zamykające mała zatokę.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119358360.html
        Surowość skalnego brzegu w połączeniu z soczystą porastającą okolicę zielenią oraz błękitem morza daje niezapomniane wrażenie. Nie mogę się napatrzeć i chętnie zostałabym tu na dłużej. Ale przed nami jeszcze trochę zwiedzania.
      • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 11 07.12.10, 11:12
        Tuż przed samym Porto Azzurro skręcamy w prawo, żeby zobaczyć jedno z najpiękniejszych miejsc na Elbie, jakim jest Sanktuarium Montserrat. Założone zostało ono w 1606 r. przez pierwszego hiszpańskiego gubernatora Jose Ponsa, który był gorącym wielbicielem Czarnej Madonny, której ośrodek kultu znajduje się w katalońskim Montserrat. Droga jest bardzo źle oznaczona i tylko mały, prawie przewrócony znak informuje o tym, że trzeba skręcić, aby dojechać do kościółka. Zauważam go w ostatniej chwili i zawracamy przejeżdżając za skrzyżowanie.
        Prowadząca do Montserrat droga kończy się nagle przemieniając w wąską, szutrową ścieżkę. Dalej, choć nie ma zakazu jazdy, nie da się jechać. Nie ma też gdzie zaparkować samochodu. Ustawiamy się po lewej stronie drogi, tuż za stojącymi już samochodami i pniemy się kamienistą drogą pod górę. Sanktuarium znajduje się na szczycie wzgórza w otoczeniu pięknego niemal mistycznego krajobrazu.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119402302.html
        Po drodze mijamy biało-niebieskie stacje drogi krzyżowej przytwierdzone do litej skały. Po półgodzinnej wędrówce docieramy do niewielkiego kamiennego kościółka, który niestety okazuje się zamknięty. No tak… oczywiście jest sjesta i wnętrze można zwiedzać dopiero od 16:00. Spoglądam na zegarek. Jest dopiero 15:10 i szkoda nam tracić czas na czekanie. Oglądamy więc tylko Oratorium Najświętszego Serca Maryi, znajdujące się na placu przed Sanktuarium, które pobudowane zostało w 1727 r. na grobie kolejnego gubernatora Don Diego de Alcorna oraz podziwiamy roztaczający się ze wzgórza piękny widok na okolicę.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119402418.html
        Wracamy do samochodu i jedziemy do Porto Azzuro, miasta które zostało założone w 1603 r. przez króla Hiszpanii Filipa IIII. Od stuleci integralną częścią miasta stanowiły trzy forty: Fort Focardo, Fort San Giacomo i Fort Longone. Od tego ostatniego wywodzi się używana do 1947 r. nazwa miasta. Która jednak została zmieniona, ponieważ wywoływała złe skojarzenia ze znajdującym się w forcie więzieniem. Fort Langone założony został przez Hiszpanów do obrony przed Francuzami, a następnie służył jako twierdza księciu Piombino. Gdy sytuacja ustabilizowała się u podnóża fortu zaczęła powstawać mała wioska rybacka, która wkrótce rozrosła się w spore miasto.
        Zatrzymujemy się na parkingu tuż przy porcie, skąd zaledwie kilka kroków jest to centro storico ( 1 euro/h ). Przekraczamy główną ulicę i zagłębiamy się w zaułki Starego Miasta z domami o blado-różowym i piaskowym kolorze.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119402530.html
        Po kilkunasto minutowym spacerze wychodzimy na nabrzeżną promenadę, przy której położony jest port jachtowy i żwirowa plaża miejska.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119402672.html
        Wędrujemy nią prawie aż do końca cypelka, na szczycie którego położony jest Fort Longone. Na przeciwległym, zamykającym zatokę cyplu widać stąd doskonale drugi zbudowany przez Hiszpanów Fort Focardo.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119402771.html
        Wracamy na główny plac miasta i w jednej z licznych tawern zjadamy pyszne gnocchi z roztopionym masłem i świeżo startym parmezanem ( 6,40 euro za porcję ).
      • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 11 08.12.10, 10:50
        Jedziemy dalej w kierunku Capolivieri, mijając po drodze Jezioro Terranera, którego jasnozielone, siarkowe wody ostro kontrastują z błękitem morza i bielą piaszczystej plaży, skrzącej się od błyszczących minerałów. Choć jezioro oddalone jest zaledwie kilka metrów od brzegu morskiego, jednakże jest ono sztucznym zbiornikiem powstałym po kopalnianych wyrobiskach.
        Trzy kilometry od Porto Azzurro leży miejscowość Naregno, której plaża jest prawdziwym skarbem natury, cenną perła zamkniętą w muszli. Wody są tu bezpieczne, a piaszczysta plaża połączona ze żwirową linią brzegową zaprasza na przyjemne spacery. W miejscowości usytuowana jest latarnia morska Focardo Forte. Z plaży roztacza się piękny widok na Porto Azzurro położone w północnej części Zatoki i Fort Focarde.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119445546.html
        Dojeżdżamy do Capolivieri, które jest małym miastem spoczywającym na skalistym wzgórzu na wysokości 413 m n.p.m. Nazwa miasta oznacza Wzgórze Wolności, a jego historia sięga czasów rzymskich, kiedy to po przybyciu na wzgórze mogli korzystać z wolności dłużnicy i przestępcy. Ślad po osadzie rzymskiej pozostał w starożytnej nekropolii położonej poniżej dzisiejszego miasta. Za czasów panowania pisańskiego Capolivieri stało się głównym miastem Elby, podzielonym na cztery odrębne dzielnice: Fosso, Torre, Fortezza i Baluardo. Wąskie, malownicze uliczki kryją w sobie urocze zaułki, łukowate przejścia i kręte schodki. W sklepikach można zaopatrzyć się w lokalne produkty, a w tawernach popróbować przysmaków tradycyjnej kuchni. Stare centrum skupia się wokół Piazza Mateotti oraz Via Roma.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119445778.html
        Niestety jesteśmy już tak zmęczeni, że nasze zwiedzanie ogranicza się o króciutkiego spaceru, czego żałuję, bo po tym, gdy przeczytałam opis i obejrzałam zdjęcia Contiego,
        www.podroze.kondi.pl/elba-capoliveri-centrum-miasteczka-f7135.html
        uważam, że warto byłoby tam troszkę połazić. Ale starość ma swoje prawa i 9-cio godzinnej podróży mamy prawo być już zmęczeni.
        Kilkanaście kilometrów dalej za Capolivieri znajdują się przepiękne wydmy, wspaniałe piaszczyste plaże oraz bajecznie piękne zatoki. Na południe od miasta, na Przylądku Magnet, leżą plaże: Marcone, Pareti oraz Innamorata. Trzy kilometry od miasta leży niewielka plaża Marcone, która szczególnie atrakcyjna jest w maju i czerwcu, kiedy jej brzegi pokryte są pachnącymi, kolorowymi kwiatami. Położona między Morcone i Innamorata plaża Pareti to prawdziwa oaza spokoju, całkowicie otoczona przez sosny i drzewa eukaliptusowe, kolczaste gruszki, palmy i agawy.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119445976.html
        W romantycznej Zatoczce Innamorata rozkoszować się można krystalicznie czystą wodą oraz widokiem na małe wysepki Gemini.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119446114.html
        Z zakątkiem tym związana jest legenda o kochankach Marii i Lorenzo. Gdy Lorenzo został pojmany i uprowadzony przez piratów, jego ukochana rzuciła się ze skały do morza, gdzie pochłonęły ją fale. Jako ślad po niej pozostał porzucony na urwisku szal, który widoczny jest do dziś na kamiennym zboczu plaży. Co roku, 14 lipca, można oglądać tu związane z legendą wspaniałe widowisko. Ponad 100 postaci ubranych w XVI-wieczne stroje podąża uliczkami miasteczka oraz plażą w spektakularnej procesji ze świecami. My oglądamy wyłącznie wszystkie trzy plaże z góry. Mimo późnej pory, bo dochodzi 18:00, przy Innamorata jest takie zagęszczenie samochodów, że zaparkowanie okazuje się niemożliwe. Strzelam więc tylko kilka fotek i wracamy do domu, czyli na camping Rosselba le Palm, robiąc po drodze jeszcze małe zakupy w Conadzie położonym na peryferiach Capolivieri ( nóżki kurczaka 2,44 euro, piwo peroni 0,74 euro butelka, 6 jaj 1,17 euro, cola 1,03 euro, woda mineralna 0,40 euro, pomidory 1,49 euro/kg, brzoskwinie 2,14 euro/kg )
        Na campingu jesteśmy po 19:00. Przejechanie 98 km i odwiedzenie kliku miejsc zabrało nam ponad 10 godzin, więc w duchu dziwię się, ze ktoś na forum pisał, iż cała wyspę można zwiedzić w jeden dzień.
        • lafenda Re: Moja podróż na Elbę - dzień 11 09.12.10, 12:00
          Czytam, oglądam i jestem zachwycona :) Na pewno nasz pobyt Elbie zaplauję w oparciu o Twój opis i zdjęcia :)

          Aseretko, która z plaż jakie odwiedziliście tego dnia (11) najbardziej Wam się podobała oraz która była najspokojniejsza?
          Pewnie wybieżemy się na jednodniową wycieczkę w tą część wyspy, szczególnie sanktuarium Montserrat mnie zachwyciło, a że będziemy z dziećmi będziemy chcieli zatrzymać się raz czy dwa razy na plaży na chwilę kapieli i zabawy. Na której najlepiej?

          Pozdrawiam
          Joanna.
          • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 11 10.12.10, 09:24
            Każda z plaż ma swój urok, choć różnią się bardzo między sobą podłożem. Moim zdaniem zdecydowanie najbardziej urokliwe są leżące na Przyladku Magnet: Marcone, Pareti oraz Innamorata. Niestety nie dane mi było podziwianie ich z bliska, ponieważ nie było gdzie zaparkować. Przy większości plaż na Elbie są kłopoty z parkowaniem, nawet gdy są płatne parkingi. Samochody ustawiane są też przy głównych drogach nawet gdy obowiązuje tam zakaz parkowania. Więc jeśli nie któraś z tych plaż, to chyba najlepsza będzie ta w Narego- dość rozległa, piaszczysta, że żwirową linią brzegową. Zejście do wody łagodne. I nie było kłopotów z parkowaniem.
    • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 12 09.12.10, 10:17
      wtorek 07.09.2010 r.
      Rano spacer w dół do sklepu po bułeczki i jogging pod górkę z zakupami. Może dobrze mi to zrobi na stare lata:) Mąż jeszcze śpi, więc robię sobie kawę i zasiadam przed namiotem z książką. Nie ma pośpiechu, bo dzisiejszy dzień zapowiada się na lenistwie. W planach zwiedzanie letniej rezydencji La Villa Demidorf w San Martino oraz wylegiwanie się na plaży Biadola i Scaligieri.
      Przed 9:00 pan mąż wygrzebuje się z wyrka i robię śniadanie. Przed 10:00 jesteśmy już gotowi do wyjazdu.
      Po drodze zatrzymujemy się w Magazzini, i Therme San Giovanni. Na mapie plaż Elby wioska Magazzini zaliczana jest do miejsc słynących z pięknych plaż. Rzeczywistość okazuje się brutalna. Zatoka i owszem urocza, ale plaża okropna. Cała pokryta jest liśćmi wyrzuconych na brzeg i wyschniętych wodorostów. Nawet, gdyby mi dopłacono nie chciałabym tu leżeć.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119546696.html
      Słynące z wód termalnych oraz kąpieli błotnych San Giovanni też nie wywiera na mnie pozytywnego wrażenia. Pozbawiony stylu, parterowy, żółty budynek Domu Zdrojowego otacza niezbyt zadbany, niewielki park. Obok szare baseny, z których pobierane jest błoto do leczniczych kąpieli. Ale mam nadzieję, że same kąpiele czynią prawdziwe cuda.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119546760.html
      Następny przystanek to San Martino - letnia rezydencja zesłanego na Elbę cesarza Francji ( parking 2 euro bez ograniczeń czasowych, wstęp 7 euro od osoby ).
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119562674.html
      Gdy Napoleon został deportowany na Elbę obiekt składał się z dwóch pawilonów, jednak z czasem został rozbudowany. Powstała sala balowa, pokój egipski, apartamenty cesarza oraz apartamenty jego żony Marii Luizy. Zwiedzamy najpierw parter, gdzie umieszczone są pamiątki z epoki: medale, pamiętniki, manuskrypty, akwarele. Zachwycają mnie XVIII-wieczne kolorowe miniatury przedstawiające otoczenie willi. Obrazy są tak wystylizowane, że oddają najmniejsze detale z fotograficzną dokładnością. Na niektóre nie mogę się napatrzeć i czuję się źle, że zabronione jest fotografowanie i nie mogę tego uwidocznić na zdjęciu. Malujący willę i otaczającą ją ogród artysta wystylizował każdy listek na drzewie, każde załamanie światła. Coś zachwycającego.
      Na pierwszym piętrze już można fotografować, więc mogę Wam pokazać znajdującą się w rezydencji kuchnię, sypialnię cesarza, pokój Marii Luizy oraz słynny pokój egipski, na środku którego rosną papirusy. Zwróćcie przy tym uwagę, że stylizowane na draperię ściany są zwyczajnym malunkiem wspaniale naśladującym tkaninę.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119562886.html
      Otaczający willę Demidorf park jest trochę zaniedbany. Porównanie go z obiektami we Francji wypada zdecydowanie negatywnie. Roślinność z braku wody przysycha, a wszystko porastają chwasty. Trochę żal, bo mogłoby być tu uroczo.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119563102.html
      Po kilkunastu minutach dojeżdżamy do jednej z najbardziej malowniczych plaż Elby, jaką jest Biadola. Na przestrzeni 600 m, w otoczeniu śródziemnomorskiej makii rozciąga się tu drobnoziarnisty biały piasek. Dno morskie łagodnie schodzi w głąb morza, co sprawia, że plaża jest idealna dla dzieci.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119592809.html
      Przy plaży jest mnóstwo barów, restauracji, prywatnych pensjonatów i hoteli. Plaża idealna jest do jazdy na nartach wodnych, nurkowania i windsurfingu. Pomimo tego, iż zaczęło się chmurzyć na plaży spędziliśmy ponad 3 godziny, rozkoszując się czystą wodą i złocistym piaskiem. Następnie prowadzącą przez skały ścieżką przeszliśmy do sąsiedniej plaży Scaligieri. Jest ona mniejsza niż Biadola jednak równi piękna i chętnie odwiedzana. Dno morskie, podobnie jak w Biadola, opada tu łagodnie, a złocisty, drobny piasek zaprasza do plażowania.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119593039.html
      Z zatoki roztacza się widok na mała wyspę Capraia, słynącą z rezerwatu dzikiego ptactwa oraz plaż składających się z drobniutkich muszelek.
      Przed 17:00 wracamy z powrotem na camping.
    • aseretka Re: Moja podróż na Elbę- dzień 13 13.12.10, 13:49
      środa 08.09.2010 r.
      Na dzisiejszy dzień zaplanowana jest wycieczka po środkowej części Elby. Chcemy zwiedzić Procchio, Marciana Marina, Sant Ilario, San Piero il Campo, Marina di Campo, Campo nell`Elba oraz plaże: Colle di Palombaia i Lacona. Wyruszamy więc zaraz po śniadaniu ok. 9:00.
      Pierwszy przystanek w Procchio, znanym w starożytności jako Cervinia, które szczyci się piękną, najdłuższą i najlepiej wyposażoną na Elbie piaszczystej plaży. W dawnych czasach był to ważny ośrodek wydobywania rudy żelaza i miedzi, o czym świadczą znaleziska archeologiczne, wśród których nadal doskonale zachowany pozostaje piec do wytapiania rud oraz rzymski statek z cennym ładunkiem amfor. Z antycznych czasów zachowała się też położona w pobliżu etruska twierdza Monte Castello Procchio, która wykorzystywana była później przez Rzymian.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119627110.html
      Zaledwie jednak zdołaliśmy wysiąść z samochodu i dojść do centrum miasteczka złapała nas ulewna burza, którą przeczekaliśmy w zadaszonym pasażu, pełnym restauracji, sklepików i barów. Gdy przestał padać przeszli na plażę wiodącym nad morze drogą przeznaczoną wyłącznie dla pieszych. Leżąca w dość rozległej zatoce plaża jest faktycznie piaszczysta i długa. Szkoda tylko, że ulewny deszcz wygonił wszystkich plażowiczów.
      Jedziemy dalej mijając położone na prawo od głównej drogi małe miasteczko Redinoce, które słynie z piaszczystej plaży, będącej w rzeczywistości działalnością człowieka. Obszar pomiędzy skałami został tu przysypany piaskiem i w ten sposób powstało ok. 100 m piaszczystej plaży. Z plaży roztaczają się piękne, zapierające dech w piersiach widoki na Zatokę Procchio, małą wyspę Paolinę i Przyladek Enfola. Ciche zatoczki z krystalicznie czystą wodą oraz łagodnie opadające dno morskie zachęcają do kąpieli. Jak głosi legenda w jednej z tych zatoczek, przy skale Rock Pauline lubiła kąpać się siostra Napoleona. Niestety, przy plaży Redinoce brak miejsca do zatrzymania, więc wysepkę Paolinę podziwiamy z położonego trochę dalej punktu widokowego.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119627273.html
      Po ok. 5 minutach dojeżdżamy do Marciana Marina, które jest najmniejszym z miasteczek regionalnych Elby. Stolica regionu powstała tu pod koniec XIX w. na zrębach rybackiej wioski Cotone, kiedy górskie miasteczko Marciana zaczęło tracić na znaczeniu. W XVI w. w celu obrony osady przed Saracenami i piratami Cosimo I Medici nakazał zbudowanie na wybrzeżu wieży obronnej, która do dziś jest symbolem miasta. W XVIII w. osada nabrała znaczenia handlowego, gdyż zaczęto stąd odprawiać wysyłane do Włoch i Europy towary.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119667321.html
      Parkujemy w samym centrum ( 1 euro/h ) i podążamy w kierunku wybrzeża. Wąskie i małe uliczki cieszą barwą pastelowych ścian domostw.
      Linia brzegowa ozdobiona rzędami tamaryszku zachęca do spacerów nadmorską promenadą. Wzdłuż ładnej nabrzeżnej promenady ciągnie się rząd kolorowych, mieniących się pastelowymi barwami domków. Stare domostwa o różowych, żółtych i piaskowych kolorach wznoszą się też na granitowej, porośniętej zielenią skale, zamykającej zatokę od wschodu. Wyciągnięte na brzeg, stojące przed domami rybackie łodzie nadają miejscowości swoistego kolorytu. Punktem centralnym jest plac przy głównej promenadzie, gdzie stoi kościół Santa Chiara. Warte zobaczenia są też małe kapliczki zbudowane przez rybaków.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119667536.html
      Piaszczysto-żwirowa plaża we wschodniej części zatoki, zmienia się w żwirową, a następnie pokrytą czarnymi, dużymi jak zaciśnięta pięść kamykami.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119667428.html
      Dochodzimy do okrągłej wieży obronnej i wracamy do samochodu.
      • aseretka Re: Moja podróż na Elbę- dzień 13 16.12.10, 14:10
        W górzystej okolicy pomiędzy Marciana Marina a Marina di Campo położona jest wioska Sant Ilario z XII-wiecznym, największym na wyspie kościołem. Zbudowany w stylu romańskim posiada on pięciokątną dzwonnicę oraz barokową fasadę.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119708049,1.html
        Spacer pełnymi zieleni i kwiatów uliczkami wioski, to prawdziwa przyjemność. W pobliżu wioski znajduję się wieża obronna San Giovanni, wybudowana przez Pisarczyków z ogromnych, granitowych głazów.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119708220,1.html
        Nieco dalej, na zboczach granitowej góry Capanne na wysokości 227 m n.p.m. leży wieś San Piero in Campo Jest to typowa górska wioska ze starymi domostwami, XII-wieczną twierdzą pizańską oraz kościołem San Nicole, wybudowanym w VII w. na pozostałościach rzymskiej świątyni. Wnętrze kościoła zachwyca starymi freskami pochodzącymi z XV i XVI w.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119708406,1.html
        Z położonej obok twierdzy Pizza Belvedere podziwiać można wspaniały widok na położone na wybrzeżu Marina di Campo i leżące w pobliżu Campo nell`Elba oraz na położone wyżej San Ilario i szczyt Monte Capanne.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119708494,1.html
        Trochę zgłodnieliśmy, więc przysiadamy w małym barze. Mąż zamawia spaghetti al tonno ( 7,20 euro ), a ja toskańską zupę cebulową ( 4,50 euro ). Pokrzepieni wracamy do samochodu i kontynuujemy podróż.
        Serpentynami zjeżdżamy na wybrzeże do położonej w szerokiej i piaszczystej zatoce Marina di Campo, która jest dziś jednym z najczęściej odwiedzanych w sezonie letnim miejsc na Elbie. Wznosząca się na zachodnim krańcu zatoki cylindryczna wieża św. Jana, zbudowana została w XI w. w celu obrony wyspy przed piratami.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119807095,1.html
        Tuż obok znajduje się kościół San Giovanni In Campo zbudowany w 1298 r. W okolicach znaleziono też wiele wykopalisk archeologicznych potwierdzających istnienie starożytnej osady. Dziś miasteczko posiada znakomitą bazę hotelową oraz słynie z najdłuższej na wyspie plaży.
        Nieco dalej, po środku półkolistej zatoki, leży Campo nell`Elba, miasto będące stolicą regionu. Miejscem najbardziej charakterystycznym jest tu Plac św. Piotra skąd roztacza się widok na położone poniżej Marina di Campo oraz Wyspę Pianosa. Od wzniesionej na zachodnim cyplu zatoki obronnej wieży Torre di San Giovanni prowadzi do niego główna ulica Starego Miasta - Via Giovanni da Verrazzano Bellavista. Warto przejść się uliczkami Starego Miasta, zwiedzając romański kościół San Mamiliano oraz trójnawowy kościół parafialny św. Hilarego.
        Mimo panującej ciasnoty udaje nam się znaleźć wolne miejsce tuż przy porcie (1,50 euro/h ) i udajemy się na zwiedzanie zagłębiając się w uliczki Campo nell`Elba.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119855337,1.html
        Odwiedzamy kościół św. Mamiliano, który został założony przed tysiącem lat i jest poświęcony jednemu z najbardziej czczonych świętych w archipelagu Wysp Toskańskich. Według legendy święty ten żył jako pustelnik na wyspie Monte Christo i zginął w 460 r. podczas barbarzyńskiego najazdu. Żeglarze, którzy przybyli później na wyspę zabrali rozczłonkowane ciało, którego szczątki przechowywane obecnie jako relikwie. Na kościół św. Hilarego nie natrafiamy, ale trzeba powiedzieć, że i specjalnie nie przykładaliśmy się do jego szukania.
        Kierujemy się w kierunku wybrzeża i po paru minutach dochodzimy do nadmorskiej promenady, wzdłuż której ciągnie się szeroka, piaszczysta plaża.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119807174,1.html
        Po drodze w jednej z licznych lodziarni fundujemy sobie po porcji lodów. 1 łopatka kosztuje 1,8 euro, a 2 łopatki 2,2 euro. Różnica w cenie jest niewielka, a lody kuszą swoim wyglądem, więc kupuję po dwie łopatki, czego później żałuję, bo w gorącym słońcu lody szybko się topią i nie nadążamy z ich lizaniem.
        Dochodząc do samochodu zastanawiamy się, czy warto wspiąć się na szczyt cypla, gdzie stoi wieża św. Jana, ale rezygnujemy, uznając, że wystarczy, jak oglądamy ją z daleka.
        W drodze powrotnej na camping zatrzymujemy się jeszcze w kilku punktach widokowych, żeby podziwiać urocze plaże: Ponza, Cole di Palombaia i Lacona.
        Każda z nich jest inna. Fonzi ciemna, kamienisto-żwirowa,
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119886945,1.html
        Palombaia wąska i trudno dostępna,
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119887293,1.html
        a położona w otoczeniu wydm, okolona przez dwa zielone cyple Lacona rozległa i piaszczysta.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119892813,1.html
        Na campingu jesteśmy kilka minut po 18:00.
    • aseretka Re: Moja podróż na Elbę-dzień 14 17.12.10, 13:11
      czwartek 09.09.2010 r.
      Słoneczko cudnie świeci od samego rana, zasadny więc będzie wypoczynek na plaży. Nie chcemy jednak ograniczać się do tej położonej przy campingu, dlatego dajemy sobie wybór pomiędzy Viticcio, Emfola, Capo Bianco lub Paduellą. Zobaczymy, która nam się spodoba.
      Zaczynamy od Przylądka Enfola, który charakteryzuje się niezwykła urodą.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119928280.html
      Wybrzeże jest tu wysokie i skaliste przerywane przez piaszczyste i żwirowe białe plaże. Teren porastają niezliczone ilości aloesów, oleandrów, figowców, drzewek eukaliptusowych i innych roślin ciepłolubnych. Krystalicznie czysta woda, urocze zatoczki i imponująca sieć górskich ścieżek oraz zapierające dech w piersiach widoki sprawiają, że przylądek jest chętnie odwiedzany przez turystów.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119928390,1.html
      Po półgodzinnej jeździe zatrzymujemy się w położonym na krańcu cyplu, małym miasteczku Enfola. Choć zatoczka jest urocza, ciemna kamienista plaża nie bardzo nam odpowiada.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119930438,1.html
      Nie zadawala nas również plaża w leżącym na przeciwległym brzegu zatoki Viticcio. Opuszczamy więc przylądek i kierujemy się na Capo Bianco. Prowadząca na plażę droga kończy się dużym, prywatnym parkingiem. Stojący przy wjeździe mężczyzna, pyta nas, jak długo zamierzamy się zatrzymać. Wstępnie decydujemy się na 3 godziny, za co płacimy 3 euro.
      Wysiadamy z samochodu i kierujemy się ku położonej w dole plaży, do której prowadzą 40 m schody. Na dole schodów niewielki bar oraz wypożyczalnia leżaków i parasoli. Biała, kamienista plaża jest urocza. Choć nie jest szeroka i rozległa ( ma ok. 350 m długości ) prześlicznie prezentuje się w otoczeniu białych, stromych klifów.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119930638,1.html
      Tego samego koloru żwir pięknie prezentuje się na tle turkusowej, krystalicznie czystej wody, zwiększając jej przejrzystość, a kamieniste dno morskie powoduje zachwycające refleksy świetlne. Po rozłożeniu mat plażowych i ręczników zanurzam się cieplutkiej wodzie. Potem kilkanaście minut kąpieli słonecznej i znowu do wody. Czas upływa szybko i plaża zaczyna coraz bardziej zapełniać się ludźmi. Około południa robi się prawdziwy tłok. Na niewielkim skrawu lądu jest niemal tylu plażowiczów, co kamieni.
      Plażowanie kończymy przed 15:00 przekraczając czas o ponad godzinę. Gotowi jesteśmy zrobić dopłatę za parking, ale sympatyczny Włoch macha tylko ręką i nie chce wziąć pieniędzy.
      Choć planowaliśmy jeszcze zobaczyć plażę Paduella, do której można dojść z tego samego parkingu kierując się wiodącą w dół drogą, rezygnujemy, bo trochę nam głupio zostawiać samochód, jeśli nie chcą, żebyśmy dopłacili za parkowanie. Wsiadamy więc do samochodu i wracamy na camping. Po drodze robimy jeszcze zakupy w położonym na przedmieściach Portoferaio markecie Euro Spin. Pieczywo na kolację, makaron, prosciutto, świeżego pstrąga, smarowidło omega3, piwo, mąkę, napoje, butelkę wina, nektarynki i winogrono. Za wszystko płacę 16,53 euro.
      Ponieważ jest ciepło i słonecznie po obiedzie idę jeszcze na dwie godziny na basen.
    • aseretka Re: Moja podróż na Elbę-dzień 15 20.12.10, 09:57
      piątek 10.09.2010 r.
      Dzisiaj zwiedzamy zachodnią część Elby. Śniadanie zjadamy wcześniej i 9:00 ruszamy w drogę. Jedziemy w kierunku Marciana Marina mijając miasteczka Biodola i Procchio, które już widzieliśmy. Na krótko zatrzymujemy się w oznaczonym punkcie widokowym, skąd oglądamy małą, kamienistą plażę Le Spizze. Z Marciana Marina, którą też już zwiedziliśmy, jedziemy drogą prowadzącą do położonych w górach miasteczek: Poggio oraz Marciana.
      Leżące na wzgórzu, w otoczeniu kasztanowców, stare miasteczko Poggio słynie z uzdrowiskowej wody pochodzącej ze "Źródeł Napoleona". Parkujemy na krańcu miasteczka ( parking bezpłatny ) i wędrujemy pod górę wąskimi, brukowanymi kamieniami uliczkami. Pomalowane na różowo, żółto i pomarańczowo domy ozdabiają donice z kwiatami i zieloną roślinnością.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120061704,1.html
      Na głównym placu miasta, tuż obok kościoła św. Mikołaja, stoi żeliwna fontanna z misą z miejscowego granitu. Z zewnątrz wygląda on bardzo surowo, ale jego wnętrze urzeka bielą ścian.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120061656,1.html
      Z placu rozciąga się prześliczny widok na leżącą na przeciwległym wzgórzu Marcianę oraz położoną nad morzem Marcianę Marinę. Spacerujemy jeszcze kilka minut plątaniną uliczek i po okrążeniu całego miasteczka wracamy do samochodu.
      Jadąc do Marciany mijamy ścieżkę prowadzącą do Pustelni San Carbone, z którą związana jest legenda o spotkaniu Napoleona z Marią Walewską. Miałam ochotę odwiedzić to miejsce, ale nie ma gdzie zostawić samochodu. Trochę dalej jest, przy źródełku z wodą jest, co prawda mała zatoczka, ale zapełniona samochodami. Spory parking znajduje się w okolicach stacji kolejki gondolowej na Monte Caponne, ale nie chce się nam wracać.
      Położona na wysokości 375 m n.p.m. górska wioska Marciana jest jedną z najbardziej antycznych miejscowości na Elbie. Rozwinęła się ona pod rządami rodu Appiani, którzy wznieśli tu w XII w. twierdzę obronną o kształcie czworoboku.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119967655,1.html
      Do dziś miasto emanuje starożytną atmosferą, jaka stwarzają bramy wjazdowe, wąskie, kręte i pełne schodków uliczki oraz stare domy z żelaznymi okuciami balkonów ozdobione zielenią i kwiatami.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119967561.html
      Znowu parkujemy na krańcu miejscowości, ale tym razem parking nie jest bezpłatny, więc kupujemy bilet na 2 godziny. Nie lubię parkomatów, bo stanowią one ograniczenie czasowe. Trudno jest wcześniej przewidzieć ile czasu zajmie człowiekowi zwiedzanie. Nieraz bywa tak, że trzeba biegiem wracać do samochodu, aby dokupić dodatkowy czas, a kiedy indziej na zwiedzanie wystarczyłaby tylko połowa wykupionego czasu. Ponieważ jednak chcemy jeszcze zobaczyć inne miejsca na zachodzie wyspy, uznaję, że dwie godziny spaceru po Marciana powinny wystarczyć.
      Miasteczko ma swój klimat i przyjemnie spaceruje się jego wąskimi uliczkami. Oprócz pisańskiej twierdzy w Marciana warto zwrócić uwagę na zbudowany w XVII w. kościół Santa Caterina, w którym znajduje się chrzcielnica z 1435 r., pochodzący z XII w. kościół San Liberio oraz dom rodu Appiani.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119967603,1.html
      W okolicy znajduje się też Sanktuarium Madonna del Monte ( Matki Bożej z Gór ). Malowniczo położony w górskim ustroniu, otoczony drzewami kasztanowymi kościół wybudowany został na przełomie XIII i XIV w. z granitowych bloków. Z tego okresu pochodzi też umieszczony w głównym ołtarzu, namalowany na granitowej płycie wizerunek Najświętszej Marii Panny. Sanktuarium przebudowane zostało w XVI w., a znalezione tu niedawno obrazy przypisywane są Sodomie. Niestety nie wiemy ile czasu może zająć nam wędrówka do sanktuarium, bo przewodnik zapewnia tylko, że wiedzie do niego wygodna, choć kamienista droga, dlatego wkraczając na ocienioną drzewami ścieżkę wycofujemy się po przejściu kilkunastu kroków. Jeszcze raz zagłębiamy się plątaninę uliczek. Tym razem jednak nasza droga wiedzie w dół. Kamienne murki i ściany domów ozdabiają oryginalne tabliczki z nazwami ulic. Mały, szumnie nazywany Parkiem Zdrojowym, ogród jest nieco zaniedbany, a roślinki są wyschnięte od słońca. Z tarasu leżącego z boku kościoła św. Katarzyny podziwiamy raz jeszcze wspaniała panoramę na Poggio, szczyt Monte Cappane i leżącą w dole Marcianę Marinę.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,119967735,1.html
      Po ponad godzinnym spacerze wracamy do samochodu i jedziemy dalej w kierunku Przylądka Sant Andrea.
      • aseretka Re: Moja podróż na Elbę-dzień 15 24.12.10, 11:46
        Droga wzdłuż zachodniego wybrzeża wiedzie zawieszonymi nad brzegiem skalnymi tarasami. Zbocza gór porastają tu winnice, a po prawej stronie podziwiać można zapierające dech w piersiach widoki na morze, śliczne liczne zatoczki i plaże.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120139439,1.html
        Przyladek Sant Andrea nie przez przypadek został wybrany przez Etrusków na miejsce osiedlenia. Jego geomorfologiczna budowa oraz niepowtarzalne granitowe skały zapewniały bowiem dobrą ochronę przed wiatrem od morza oraz atakiem wrogów. W czasach późniejszych przylądek opanowali Rzymianie, za czym przemawia odkrycie dwóch wraków w Capo Sant'Andrea. Pierwszy z tych wraków leży na głębokości około 10 m, a drugi o 35 m głebiej. Wiele przedmiotów znalezionych w wodach wokół Capo Sant'Andrea można teraz podziwiać w małym, ale ciekawe muzeum archeologiczne w Marciana.
        Patrząc na Sant Andrea z wysokiego klifu trudno się nie zachwycić urokiem tego miejsca. Mała zatoczkę z wypełnioną rzedem parasoli plażą otaczają z obu stron skaliste brzegi. Pośród zieleni drzew czerwienią się dachy domostw, a turkusowe morze stapia z się z lazurem nieba.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120170691,1.html
        Zjeżdźamy w dół i zostawiwszy samochód na parkingu ( 1 euro/h ) idziemy w kierunku plaży mijając liczne restaracje, bary i sklepioki z pamiątkami. Zauroczeni pięknem miejsca postanawiamy odpocząć z godzinkę na piaszczystej plaży i połazić trochę po nabrzeżnych skałkach.
        W drodze powrotnej do samochodu, tuż przed parkingiem dostrzegam niewielki, aczkolwiek pełen wdzięku publiczny ogród. Rosną tu palmy, kaktusy, drzewka cytrynowe, hortensje. Jest też otoczona kamiennym murkiem sadzawka, po której pływa czarny łabędź.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120170880,1.html
        Spacer, choć krótki jest bardzo przyjemny, bo miło nasycić oczy zadbaną roślinnością. Spod drzewka cytrynowego podnoszę dwie spadłe cytryny. Są pachnące i dorodne. Chyba mogę je wziąć, bo pod drzewem leży ich pełno, a większość z nich jest nadpsuta.
        Jedziemy dalej, zatrzymując się na chwilę w Zonca i Petresi. Do morza jednak jest tu dość daleko, a widok na zatoczki i plażę przysłaniają zielone korony gęsto rosnących drzew. Wybrzeże jest tu skaliste, a z wiodącej skalną półką drogi otwierają się prześliczne widoki na morze.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120170956,1.html
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120199139,1.html
        W okolicach Colle d'Orano podziwiać można długą, dziką plażę, przy której stoi słynna, kwadratowa skała zwana "Krzesłem Napoleona", gdzie jak głosi legenda, będący na wygnaniu francuski cesarz lubił stop podziwiać widok na rodzinną Korsykę. Niestety podziwiamy ją tylko z okien samochodu, bo zatoczka do parkowania zastawiona jest samochodami. Zatrzymujemy się trochę dalej i tu zachwycamy się stromym, wpadającym w morze skalistym wybrzeżem.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120199188,1.html
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120199228,1.html
        • aseretka Re: Moja podróż na Elbę-dzień 15 04.01.11, 13:36
          W malowniczych dolinach położone są wioski Chiessi oraz Pomonie, słynące z małych żwirowych plaż otoczonych granitowymi skałami.
          fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120280014,1.html
          fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120280081,1.html
          fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120280134,1.html
          fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120280202,1.html
          W okolicach Le Tobe podziwiamy natomiast z góry wąskie, czarne, kamienisto-żwirowe plaże, odwiedzane chętnie przez naturystów.
          fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120480870,1.html
          Dojeżdżamy do położonej w południowo zachodniej części wyspy Fetovai – jednej z najpiękniejszych i najbardziej urokliwych plaż na Elbie.
          fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120481026,1.html
          Drobny, złocisty piasek, granitowe rafy, krystalicznie czysta woda oraz okalająca zatokę zieleń czynią to miejsce prawdziwie rajskim zakątkiem idealnym na relaks i wypoczynek. Granitowe skały, zwane „le piscine”, dzielą cała zatokę na wydrążone przez wodę baseny.
          fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120481176,1.html
          O zaparkowaniu przy plaży można tylko poważyć. Samochodami zastawiona jest też gęsto prowadząca pod górę droga. A myśleliśmy, że odpoczniemy tu trochę i zjemy obiad w jakiejś knajpce. Na pocieszenie robię tylko z góry kilka zdjęć, gdy po zatrzymaniu samochodu i włączeniu świateł awaryjnych mąż udaje, że coś tam sprawdza pod maską.
          Jadąc dalej w kierunku Campo nell`Elba, podziwiamy dziki Przylądek Capo Poro oraz leżące w otoczeniu śródziemnomorskiej roślinności plaże: Soccheo oraz Cavoli.
          fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120516830,1.html
          Na camping wracamy około 17:00, znaną nam już drogą prowadzącą z Lacony do Portoferraio.
    • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 16 05.01.11, 12:03
      sobota 11.09.2010 r.
      To ostatni dzień naszego pobytu na Elbie i chcemy go wykorzystać wyłącznie na wypoczynek oraz wodne i słoneczne kąpiele. Po śniadaniu idziemy spacerkiem na campingową plażę. Choć jest upalnie nad wodą wieje spory wiatr, sypiąc piaskiem i wyrzuconymi na brzeg, suchymi liśćmi wodorostów. Morze też pokrywają białe grzywy fal. Ale nie przejmujemy się tym i opuszczamy plażę dopiero przed 15:00.
      Obiad, potem jeszcze dwie godziny na basenie, krótki spacer po prześlicznym Ogrodzie Botanicznym Ottone i trzeba się pakować. Jutro rano wyjazd.
      Wieczorem zaglądają do nas jeszcze piloci Eurocampu, nie tylko przypominając o jutrzejszym wyjeździe, ale chcących się z nami pożegnać. Sympatyczna Angielka opuszcza bowiem camping dziś wieczorem, a kolega odwozi ją na lotnisko. Dziękujemy za opiekę i życzymy miłego lotu. Nice to see you. Może kiedyś się jeszcze spotkamy.
      • aga72 Re: Moja podróż na Elbę - dzień 16 06.01.11, 18:11
        mnie tez szkoda opuszczac elby, bo milo sie podrozowalo z toba. ale powiedz szczerze, czy ten tygodniowy pobyt wystarczyl na doglebne poznanie wyspy? czy sa miejsca, ktorych nie odwiedzilas? czy wrocilabys jeszcze na elbe?
        • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 16 13.01.11, 12:26
          Jak pisałam już kilka razy wielu miejsc na Elbie nie udało mi się zobaczyć mimo dość długiego 8 dniowego pobytu.m Żałuję np. że nie zwiedziłam Capolivieri, nie widziałam malowniczych ponoć wodospadów w okolicach Poggio, nie byłam w Pustelni San Carbone, odpuściłam sobie zwiedzenie Sanktuarium Madonna del Monte i nie dotarłam do wielu uroczych plaż. Oczywiście, że wróciłabym na tę tonacą w zieleni wyspę, żby rozkoszować się jej pięknem.
    • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 17 13.01.11, 12:32
      niedziela 12.09.2010 r.
      Prom mamy dopiero o 15:40, czyli nie trzeba zrywać się wcześnie rano. Część bagażu została zapakowana do samochodu wczoraj wieczorem, a dziś zostaje nam tylko dopakowanie pozostałych rzeczy. Do godziny 10:00 trzeba opuścić namiot. Przy śniadaniu zastanawiamy się, co robić do 15:00. Może spędzić ten czas na plaży, a może powłóczyć się po Portoferraio. A może spróbować załapać się na wcześniejszy prom, jak to udało się nam w drodze na Elbę. Decydujemy się na ten ostatni wariant i wyjeżdżamy z campingu o 10:00.
      Na przedmieściach Portoferraio zatrzymujemy się jeszcze w centro comerciale i robimy małe zakupy. Po drodze uświadomiłam sobie bowiem, że to niedziela i po przybyciu na kontynent możemy mieć trudności z zakupem pieczywa na kolację. Przy okazji kupujemy też kilka innych artykułów, nie tyle niezbędnych do egzystencji w następnych dniach, co i do zabrania ze sobą do kraju. Oprócz pieczywa i napojów kupujemy oliwę, kilka tubek przecieru pomidorowego ( jest 100 razy lepszy niż nasz polski ), makarony, kawę, kilka butelek wina oraz spirytus, który we Włoszech jest o połowę tańszy niż w Polsce ( 10,90 euro/litr).
      W porcie lądujemy przed 12:00 i bez problemu załapujemy się na prom o 12:40. Opierając się o reling burty z żalem spoglądam na oddalające się Portoferraio i zatokę, w której się opalaliśmy.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120559063,1.html
      Im dalej płyniemy, tym bardziej zacierają się zarysy Elby. Może tu jeszcze kiedyś wrócę, a może nie…
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120558958,1.html
      Po lewej stronie coraz wyraźniej widać zabudowania Piombino. Dopływamy do kontynentu. Żal mi zielonej Elby, ale taka jest kolej rzeczy: coś się zaczyna, coś się kończy… Pozostają wspomnienia.
      Ponieważ mamy jeszcze trochę czasu do zameldowania się na campingu Park Albatros włóczymy się przez 2 godziny po Piombino. Mimo, że byliśmy tu dwa lata temu podziwiamy średniowieczną fortecę oraz fortyfikację, które zaprojektowane zostały przez Leonarda da Vinci.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120825508,1.html
      Potem spacerujemy uliczkami Starego Miasta,
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120829907,1.html
      dochodząc do prześlicznej, wchodzącej w morze Pizza Bovio.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120829990,1.html
      Stąd jeszcze widać zarysy Elby, którą godzinę temu opuściliśmy.
      Na ulicach Piombino pustki. Kafejki i restauracje usytuowane na Starówce zamknięte na cztery spusty. Chcieliśmy coś zjeść, ale okazuje się to niemożliwe, bo wszystkie lokale zamknięte. Godzina 14:00 to akurat pora sjesty. Tylko przy Corso Vittorio Emanuele II swoim życiem żyje pchli targ, gdzie można kupić lokalne, toskańskie wyroby oraz starocie. Klientów jednak, jak na lekarstwo. Chyba wszyscy odpoczywają.
      Kilka minut po 15:00 dojeżdżamy na camping. Pilot Eurocampu doprowadza nas do przydzielonego nam mobilhoumu. Jestem przerażona jego odległością od marketu i basenów. Poprzednim razem, gdy nocowaliśmy w namiotach do tych obiektów było dosłownie kilka kroków, Teraz znajdujemy się na samych krańcach campingu, a basen wydaje się być rzeczą nieosiągalną. I faktycznie, gdy po rozpakowaniu się wybrałam się na basen dojście do niego zabrało mi 20 minut, czyli tyle ile kiedyś dojście z namiotu do plaży.
      Z basenu do mobilhoumy wracam jeżdżącą po campingu ciuchcią. Szybciej może to nie jest, ale przynajmniej nogi nie bolą. W domu mąż opowiada mi, jak sąsiadki z położonego obok domku martwiły się o swojego mężczyznę, który poszedł zidentyfikować położenie basenów i przez dwie godziny nie wracał. Okazało się, że człek zabłądził w plątaninie campingowych alejek:)
      Jest ciepło, więc kolację zajadamy na tarasie, chociaż mąż trochę marudzi, że gryzą go komary.
      • orka.poznan Re: Moja podróż na Elbę - dzień 17 14.01.11, 09:43
        Teraz znajdujemy się na samych krańcach campingu, a basen wydaje się być rzeczą nieosiągalną. I faktycznie, gdy po rozpakowaniu się wybrałam się na basen dojście do niego zabrało mi 20 minut,

        My tak mieliśmy w Treporti Ca'Savio... Zostaliśmy zakwaterowani w... 37 alejce. Do morza było całkiem blisko, ale do basenów i sklepów też z 20 min., co oczywiście w niczym nie przeszkadzało :) Tę sporą odległość rekompensowało położenie domków - w cieniu, nie pod sznurek i na całkiem dużych ogródkach.
        • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 17 14.01.11, 16:02
          Tu niestety domki położone są pod sznurek niemal dotykając się bokami do siebie. A i zacienienie jest słabe. Całe szczęście, że wyposażone są w klimatyzację.
    • aseretka Re: Moja podróż na Elbę-dzień 18 17.01.11, 12:21
      poniedziałek 13.09.2010 r.
      Po śniadaniu ruszamy na objazd nieznanych nam dotychczas miejsc w Toskanii. Jakoś nie było ku temu okazji, ale podczas poprzedniego pobytu na campingu Park Albatros w San Vincenzo nie objechaliśmy Zatoki Bariatti ani nie odwiedziliśmy położonej w pobliżu Populonii, Trzeba będzie to nadrobić, a prócz tego zobaczyć i inne urocze miejsca w Toskanii.
      Ruszamy ok. 9:00. Położona nieopodal niewielka Zatoka Bariatti słynie ze swego uroku.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120863070.html
      Dziesiątki małych zatoczek otoczone są tu bujną roślinnością i słyną z niewielkich, lecz pięknych plaż. Jest to prawdziwy raj dla amatorów nurkowania, choć do niektórych miejsc można dotrzeć wyłącznie łodzią od strony morza. Jeśli ktoś lubi nurkować w morskich głębinach można tu znaleźć zatopione starożytne statki transportowe z czasów, gdy Etruskowie wydobywali rudy żelaza na Elbie.
      Przejeżdżamy wzdłuż Zatoki Bariatti i docieramy do położonego na niewielkim cypelku miasteczka Populononia, które w przeszłości było jednym ze starożytnych miast etruskich. W Ale Populonia, jedynej etruskiej nekropolii zbudowanej nad morzem, zachowało się wiele starych grobów oraz ślady po kamieniołomach i dzielnicach przemysłowych, gdzie obrabiano rudy żelaza.
      Obecna Populonia to mała wioska z położona na wzgórzu średniowieczną twierdzą, z której murów rozciąga się piękny widok na morze, Zatokę Baratti oraz Wyspy Toskańskie. Twierdzę zbudowano ok. XV w. dla ochrony przed berberyjskimi piratami, a w 1800 r. została ona odnowiona.
      W obrębie murów pospacerować można wąskimi uliczkami pełnymi eleganckich sklepów oraz butików.
      Zatrzymujemy się na parkingu usytuowanym tuż przed murami miasta ( 1euro/h ) i podążmy ku murom twierdzy.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120863236,1.html
      Naprzeciw starej fortyfikacji usytuowany jest stary kościół, którego wnętrze zdobią średniowieczne freski. Niestety pora jest zbyt wczesna i twierdza jest jeszcze zamknięta, więc nie możemy wejść na wieżę, żeby popodziwiać z góry cała Populonię.
      Z góry rozciąga się widok natomiast na pozostałości po etruskim mieście. Jakoś Etruskowie nie specjalnie na interesują, więc odpuszczamy sobie zwiedzanie terenu wykopalisk.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120863470,1.html
      Zagłębiamy się natomiast na chwilę w zwiedzanie średniowiecznego miasteczka i błądzimy przez kilka minut wąskimi, brukowanymi kamieniami uliczkami.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120863378,1.html
      Na drodze naszej dzisiejszej trasy jest położona jest na wybrzeżu Maremma w otoczeniu lasów piniowych Follonica. Miasto zbudowane zostało na miejscu starożytnej osady Rondelli, której historia sięga czasów Etrusków ( VI-IV w. p.n.e. ), o czym świadczą odkryte w okolicy groby. Pierwsze historyczne zapisy o istnieniu miasta pochodzą jednak z 1038 r. W roku 1800 za czasów panowania księcia Toskanii Leopolda II, kiedy to stało się siedzibą książęcej administracji hut i kopalń. Samo miasto nie jest zbyt interesujące , ale warto tu zobaczyć: wielki Pałac Książęcy, wybudowany w 1845 r. przez księcia Leopolda II, Wieżę Zegarową, konsekrowany w 1838r. „żelazny” kościół św. Leopolda, stojące na wzgórzu ruiny kamiennej Wieży Piavaccia, która spełniała w przeszłości funkcje obronne oraz modernistyczny kościół św. Piotra i Pawła. Na północ od miasta, na wzgórzu o tej samej nazwie, wznosi się Castello di Valli. Kompleks zbudowany został pod koniec IX w. jako letnia rezydencja biskupów Lukki, a później przejęty został przez Opactwo Sestinga, które miało swa siedzibę w Vetulonii. W XIV w. stał się częścią Księstwa Piombino, a od 1815 r. należał do Wielkiego Księstwa Toskanii.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120920967,1.html
      Po spacerze uliczkami miasta oraz nabrzeżną promenadą nastawiliśmy się na skonsumowanie małego co nieco. Niestety zaczęła się sjesta i jedynym otwartym miejscem okazał się jakiś fastfood typu Burger King. Patrząc na produkowane tam „smakowite” dania zrezygnowaliśmy z ich konsumpcji. Wracamy więc do samochodu i jedziemy dalej.
      • aseretka Re: Moja podróż na Elbę-dzień 18 18.01.11, 11:33
        Kolejny przystanek w Punta Ala. To luksusowe letnisko i port prywatnych jachtów, należących do najbogatszych ludzi świata, chlubi się przepięknymi sceneriami, dzikim wybrzeżem oraz lasami sosnowymi sięgającymi aż do morza.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120921188,1.html
        Skaliste wybrzeże pełne jest tu pięknych zatoczek a morze słynie z czystej wody. W przeszłości Punta Ala, położona pomiędzy Księstwem Piombino na północy i Wielkim Księstwem Toskanii na południu, pełniła rolę obronną i była miejscem strategicznym dla obrony wybrzeża. Świadczą o tym wzniesione w pobliżu miasta fortyfikacje: zbudowany w 1560 r. przez Medyceuszy, Zamek Punta Ala z wieżą Torre Nova, wzniesiona w 1577 r. na przeciwległym wzgórzu Torre Hidalgo oraz zbudowana na wysepce Hawk Torre Appiani.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,120921368,1.html
        Faktycznie, port w Punta Ala to miejsce dla zamożnej elity. Pizza w nabrzeżnej restauracji kosztuje tu 10 euro, woda mineralna to wydatek 4 euro, a łopatka lodów kosztuje 2,5 euro. Choć trochę zgłodnieliśmy, gdy zajrzeliśmy w menu i obowiązujące tu ceny, jakoś nam odeszła ochota na jedzenie.
        Jedziemy dalej do Campiglia Marittima, która składa się z dwóch miejscowości: położonej na zielonym wzgórzu wioski Campiglia, która w przeszłości była ważnym ośrodkiem kultury etruskiej, rzymskiej i średniowiecznej oraz znajdującej się na równinie nowoczesnej miejscowości Venturina. Stara Campiglia zachwyca ciągle urokami średniowiecznego miasta, zdominowanego przez Zamek zbudowany na przełomie VIII i IX w. W centrum wznosi się XVI-wieczny Pałac Pretorianów z kamiennymi herbami cechów rzemieślniczych. W niewielkiej odległości od niego stoi zbudowany w średniowieczu i przebudowywany w następnych stuleciach kościół św. Antoniego. Najciekawszą świątynią w Campiglii znajduje się przy drodze prowadzącej do Venturina. Kościół parafialny p.w. św. Jana, zbudowany został w 1163 r., a w jego wnętrzu zachował się piękny XII-wieczny ołtarz. Na zewnątrz, na jednej z bocznych ścian znajduje się śliczny portal pochodzący z końca XII w., który ozdabiają sceny myśliwskie. Legenda mówi, że narodziny kościoła San Giovanni sięgają czasów odkrycia zwłok św. Florentius. Zwłoki te, wiezione zaprzężonym w woły wozem, przewiezione miały być do Florencji. Jednakże zaprzęg ruszył w kierunku Campiglii i zatrzymał się dokładnie w miejscu, gdzie dziś wznosi się kościół parafialny. Ciało świętego jest do dziś przechowane wewnątrz kościoła parafialnego św. Wawrzyńca.
        Niestety nie udało nam się zwiedzanie Campiglii, ponieważ jak tylko udało nam się znaleźć miejsce do zaparkowania, a gdy wreszcie udało nam się zaparkować w znacznej odległości od historycznego centrum i oddaliliśmy się trochę od samochodu, nad miasteczkiem rozszalała się gwałtowna ulewa. Przemoczeni do suchej nitki chronimy się w naszym wehikule i wracamy na camping.
        Na wybrzeżu świeci słoneczko. Jest jeszcze wcześnie, bo kilka minut po 16:00, więc przygotowuję szybciutko obiad i idę jeszcze popływać w basenie.
    • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 19 20.01.11, 14:34
      wtorek 14.09.2010 r.
      Dzisiaj dalej zwiedzamy nieznane nam dotychczas rejony Toskanii. W planach Suvereto, Massa Marittima i opactwo San Galgano. Cała wycieczka to ok.140 km, czyli nie trzeba się śpieszyć i można wyjechać spokojnie po późnym śniadaniu.
      Patrzę czy krążąca po campingu ciuchcia już jeździ, ale jakoś jej nie widzę, więc po 8:00 podążam na nóżkach po pieczywo do campingowego marketu. Droga w tę i z powrotem łącznie z kilka minutowym oczekiwaniem w kolejce po pieczywo zabiera mi niemal godzinę, więc przed 9:00 jestem z powrotem w mobilhoumie i zabieram się za przyrządzanie śniadania.
      O 10:00 wyruszamy na dalszy podbój Toskanii.
      Położone w odległości ok. 15 km od campingu Suvereto urzekło mnie swoją urodą. Leżące na łagodnym stoku zbocza, w dolinie rzeki Cornia jest niewątpliwie jedną z najbardziej fascynujących miejscowości na wybrzeżu toskańskim. Jego początki sięgają roku 1000, kiedy to weszło ono w posiadanie rodu Aldobrandeschi. Do dziś zachowała się tu nietknięta architektura średniowiecznego miasta, które skupiło się wokół XII-wiecznej wieży stojącej na szczycie wzgórza. Rozwój miasta nastąpił w XIII w., kiedy to poza starymi murami zbudowano kościół San Giusto, Palazzo Comunale oraz klasztor San Francesco. W epoce renesansu, na przełomie XV i XVI w. nastąpił dalszy rozkwit miasta. W 1480 r. zbudowany zostały kościół San Lorenzo, a w kilka lat później San Rocco.
      Parkujemy na dużym bezpłatnym parkingu tuż u jednej z bram Starego Miasta i z przyjemnością zagłębiamy się w średniowieczne uliczki i zaułki. Zaraz po wejściu natrafiamy na kościół Matki Boskiej nad Drzwiami, który zbudowany został w 1772 r. na pamiątkę cudownego zdarzenia, jakie miało miejsce podczas powodzi w 1767 r. Legenda głosi, że w znajdującej się przy Zamku kaplicy przechowywany był wtedy obraz Madonny z Dzieciątkiem, a zamknięte, masywne drzwi uniemożliwiały odpływ wody, co groziło zatopieniem całego pomieszczenia i zniszczeniem wiszącego na ścianie obrazu. Mimo ciągle padającego deszczu, wody zatrzymały się jednak u stóp namalowanego w XVI w. obrazu pozostawiając go bez najmniejszego uszkodzenia.
      Niepozorny z zewnątrz, zbudowany z surowego kamienia kościół, zachwyca szarym, marmurowym wnętrzem i bogatym zdobieniem sufitu. W harmonijnym, okolonym czerwonawymi kolumnami ołtarzu umieszczono cudowny obraz Marki Bożej. Czerwono-brunatne wstawki ozdabiają też śliczną szarość ścian.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121014866,1.html
      Wyłożoną kamiennymi płytami uliczką idziemy ku zabytkowemu, historycznemu centrum miasta, zawierającego się w obrębie pięciokąta, przerywanego przez osiem strażniczych wież.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121014746.html
      Mijamy budynek zwieńczonego wieżą zegarową Palazzo Comunale, jednego z najpiękniejszych budynków ratuszowych w Italii, którego budowę zakończono w 1200 r. Wejście do budynku prowadzi po schodach znajdujących się w niewielkim, wspartym na kolumnach portyku. W pobliżu wejścia znajduje się loggia, z której sędziowie przekazywali orzeczenia i dekrety do zgromadzonych na placu obywateli.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121014954,1.html
      Przez kilkadziesiąt minut włóczymy się uliczkami Starego Miasta, wdychając jego specyficzny klimat. Suvereto zauroczyło mnie harmonią swojej architektury, zawartej wewnątrz średniowiecznych murów. Zachwyt wzbudziły brukowane ulice, kamienne domy, zabytkowe budynki, imponujące kościoły oraz ocienione dziedzińce klasztorów.
      Oglądamy zbudowany w 1189 r. romański kościół San Giusto, którego fasadę zdobi portal z rozetą, a tympanon ozdabiają czarne i białe pasy. Wewnątrz budynku można podziwiać ośmioboczną kamienną chrzcielnicę oraz pochodzące z 1718 r. organy autorstwa Francisa Dominica Mazzoniego. W jednym z zaułków natrafiamy na założony w 1286 r. klasztor św. Franciszka, konsekrowany przez biskupa Grosetto. Mimo, że klasztor zamknięty został w 1806 r. przez siostrę Bonapartego Elizę, do dziś zachował on swój pierwotny kształt. W pobliżu klasztoru San Francesco stoi niewielki, biały kościół Świętego Krzyża z piękną dekoracją ołtarza.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121015097,1.html
      Przechodzimy obok Źródła Angels – zdobionej marmurowymi płytami kamienna fontanna, która od XVI w. zaopatrywała miasto w wodę i wracamy do serca Starówki, skąd prowadzącą pod górę uliczką kierujemy się ku stojącemu na skarpie zamkowi La Rocca Aldobrandesca, zbudowanemu dla obrony miasta w 1308 r. przez hrabiów Aldobrandeschi. Twierdza przebudowywana była kilkakrotnie na przestrzeni wieków, jednak pod koniec wieku XVII przestała służyć jako konstrukcja obronna, a w XIX w. dostosowano ją do celów mieszkalnych. W latach 80 XX w. zamek przejęty został przez miasto i dziś stanowi wyłącznie obiekt turystyczny.
      Romantyczne, otoczone zielenią i kwiatami ruiny zamku prezentują się ślicznie na tle pokrytego chmurkami nieba. Ze wzgórza roztacza się rozległy widok na leżące u podnóża nowe miasto, pola i winnice Toskanii.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121015256,1.html
      Wracając do samochodu jeszcze raz przechodzimy ulicami Starówki i jedziemy do położonego 35 km dalej Masa Marittima – miasta, które uważane jest za jeden z klejnotów średniowiecznej Toskanii.
      • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 19 28.01.11, 09:55
        Podobnie jak wiele toskańskich miast Masa Marittima została założona przez Etrusków, a w późniejszych wiekach była kolebką możnych rodów Albizzeschi oraz San Bernardino da Siena.
        Niewielkie, położone u bram Starówki płatne parkingi są ściśle zapełnione pojazdami. Wreszcie udaje nam się znaleźć wolne miejsce w pewnym oddaleniu od historycznego centrum, ale za to bez opłat za parkowanie.
        Teraz czeka nas mała wspinaczka pod górkę do średniowiecznego, otoczonego murami la Citta Vecchia.
        W centralnym punkcie Starego Miasta, przy Pizza Garibaldi, wznosi się katedra, zbudowana w XIII w. w stylu romańsko-gotyckim. Zwieńczoną sterczynami, złożona z łuków piękną fasadę ozdabiają małe loggie oraz witrażowa rozeta. Tuż obok stoi okazała dzwonnica z oknami wychodzącymi na cztery strony świata.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121055056.html
        W trójnawowym wnętrzu Duomo podziwiać można XIV-wieczną chrzcielnicę, pochodzący z XIII w. krucyfiks oraz XIV-wieczny obraz „Madonna Della Grazie” przypisywany Duccio di Buoninsegniemu. Ołtarz katedry zdobi marmurowa rzeźba „Arca di San Carbone” będąca dziełem rzeźbiarzy szkoły sieneńskiej. Naprzeciw katedry położony jest Palazzo Vescoville, przy którego narożniku postawiona została kolumna z rzymską wilczycą karmiącą Remusa i Romulusa.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121055170,1.html
        Przy tym samym placu stoi też XIII-wieczny Palazzo Comunale, który zbudowany został w stylu romańskim poprzez połączenie w jeden budynek trzech obronnych wież oraz XIII-wieczny Palazzo Pretorio, którego fasada zdobiona jest herbami gildii rzemieślniczych. W Palazzo Pretorio mieści się obecnie Muzeum Archeologiczne, w którym podziwiać można etruskie i rzymskie znaleziska oraz Pinakoteka.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121055294,1.html
        Pizza Garibaldi tak bardzo zachwyca urokiem, że nie dziwią nikogo rzesze turystów siedzących na schodkach prowadzących do katedry oraz przy stolikach w znajdujących się tu restauracjach i pizzeriach. My też tu przysiądziemy, ale najpierw pospacerujemy trochę uliczkami Starówki.
        Średniowieczne centrum jest dobrze zachowane. Kamienne mury domostw, połączonych łukami i kutymi z żelaza balkonami ozdabiają donice z zieloną roślinnością i kwiatami. Zaglądamy w romantyczne zaułki, podziwiamy kościół Sant Agostino i dell Fonte Abbondanza oraz budynek Biblioteca Comunale.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121055404,1.html
        W jednym ze sklepików kupuję kilka pocztówek oraz kalendarz na 2011 r z widokami Toskanii. Będzie mi w domu przypominał o tym uroczym regionie.
        Po godzinnym spacerze lądujemy znów na Pizza Garibaldi i przysiadamy przy stoliku jednej z restauracji, aby coś przekąsić. Niestety… mimo, że siedzi tu pełno klientów konsumujących posiłek, okazuje się, że za chwilę zamykają i już nie przyjmują zamówień, o czym informuje nas podchodząca do stolika kelnerka. Małżonek jest wściekły i rzuca do nie po polsku: „Znowu ta cholerna sjesta!”. Dziewczyna wyraźnie się uśmiecha i też odpowiada po polsku: „Ano tak tu jest. Dobrze, że nas nie rozumieją, bo mogę polecić państwu dobrą pizze w pizzerii obok, która nie jest zamykana na czas sjesty.” Zamieniamy z dziewczęciem na arbaicie jeszcze kilka zdań, ale wyraźnie jest speszona, bo przypatruje nam się jakiś Włoch ( może jej pryncypał ), dlatego też dziękujemy za poradę i przenosimy się do wskazanej przez nią pizzerii, gdzie zamawiamy pizzę ( 5 euro ) i litrową butelkę wody mineralnej ( 2 euro ).
        Pałaszujemy pizze, która okazuje się niezbyt smaczna i z troską patrzymy na pokrywające się coraz bardziej czarnymi chmurami niebo. Gdzieś w oddali słychać stłumiony grzmot nadchodzącej burzy.
        Ledwie zdążyliśmy wsiąść do samochodu rozpętuje się nawałnica. Ruszamy w stronę opactwa San Galgano, mając nadzieję, że może za chwilę się rozpogodzi. Im jednak jedziemy dalej w głąb lądu, tym bardziej robi się ciemno, liczne błyskawice przecinają niebo, a deszcz leje tak, że wycieraczki nie nadążają ze zbieraniem go z szyb. Po przejechaniu 30 km rezygnujemy, widząc, że nie ma szans na pogodę nad San Galgano.
        Chmura goni nas aż do campingu i zaledwie docieramy do Park Albatros rozpętuje się nawałnica. Sąsiedzi z mobilhoumu obok nas, przezornie pochowali nasze wiszące na suszarce przed domkiem ręcznik i ubrania, za co im dziękujemy.
        Przestaje padać dopiero około 17:00. W tym czasie zdążyłam się już spakować, bo jutro wczesnym rankiem opuszczamy camping i przenosimy się do Austrii. Przed wyjazdem jednak chcemy zrobić ostatnie zakupy i udajemy się do San Vincenzo, gdzie chcemy zrobić ostatnie zakupy. Zanim jednak docieramy do marketu zaglądamy znajdującego się w tym miasteczku sklepu rybnego, którego reklamę umieszczał nam ktoś dzień wcześniej za wycieraczką. Miał on oferować duży wybór ryb i owoców morza, a zachciało nam się właśnie rybki na kolację. Jak żeśmy tam jednak szybko weszli, tak jeszcze szybciej żeśmy wyszli. Ryby tylko mrożone i tak stare, że choćby mi dopłacano, to nie chciałabym ich zjeść. Owoce morza też niezbyt świeżo wyglądające. W miejscowym Coopie kupuję więc pieczywo na kolację oraz na śniadanie ( 1,45 euro ), napoje ( 1,45 euro ), piwo ( 3,50 euro ), oliwę ( 4,38 euro ), pomidory ( 0,37 euro – 0,99e/kg ), winogrono ( 1,70 euro – 1,79 e/kg ), fileciki anchois ( 1,15 euro ), mortadelę bolońską ( 1,45 euro - 9 e/kg ) i likier amaro ( 3,95 euro ). Przed powrotem na camping dotankowujemy jeszcze bak do pełna ( paliwo 1,40 euro/l )
        Wieczorem mąż jeszcze pakuje manatki do samochodu, bo wraz z otwarciem bramy chcemy wyjechać.
        • orka.poznan Re: Moja podróż na Elbę - dzień 19 28.01.11, 12:29
          Jak widać, pracujących Polaków pełno wszędzie, nie tylko na Wyspach Brytyjskich i Irlandii ;)
          • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 19 02.02.11, 11:57
            Oj, żebyś wiedziała, coraz ich wiecej wszędzie. Niedługo bez przeskód w każdym kraju będzie się można porozumieć w języku polskim:)
            • czuszkaa Re: Moja podróż na Elbę - dzień 19 21.07.13, 22:08
              Aseretko, tak liczę sobie i wychodzi na to że byłam na campingu Park Albatros w tym samym terminie co Ty-dwa pierwsze tygodnie wrzesnia 2010. A w opisywanej przez Ciebie retauracji w Massa Marittima, gdzie pracuje polska kelnerka jedlismy pyszne owoce morza.
              • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - dzień 19 22.07.13, 20:53
                Na campingu Park albatros zawitaliśmy w niedzielę 12 września 2010 r. Jeśli jeszcze tam byliście, to szkoda, żeśmy się nie spotkali. Może jeszcze kiedyś uda nam się spotkać na szlakach Eurocampu :)
                • czuszkaa Re: Moja podróż na Elbę - dzień 19 22.07.13, 22:59
                  Aseretko, minęliśmy się o tydzień. sprawdziłam - na PA byliśmy od 28 sierpnia do 5 września, a później tydzień na Figline Valdarno. Więc 12 września już kończyliśmy wakacje. Ale spotkanie na szlaku z Eurocampem jest b.prawdopodobne ponieważ co roku tak spędzamy wakacje :-)
                  Nastepne-albo pod Rzymem, albo...coś innego wymyślę :-)
    • aseretka Re: Moja podróż na Elbę-dzień 20 02.02.11, 12:04
      środa 15.09.2010 r.
      Przed 6:00 pobudka, toaleta, śniadanie i po końcowych porządkach gotowi jesteśmy do wyjazdu. Przed nami prawie 720 km podróży, a po drodze chcemy jeszcze, co nieco zobaczyć.
      Ranek jest słoneczny, choć chłodny po wczorajszej burzy Jedziemy ok. 30 km Via Aurelia ( S1 ) do Rosignano Marittimo, a następnie kolejne 30 km drogą S206 do drogi szybkiego ruchu Livorno – Florencja. Po drodze podziwiamy toskański krajobrazy z polami słoneczników i pojedynczymi domostwami wiejskimi, położonymi na szczytach pagórków.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121102632.html
      Przed Florencją na pół godziny utykamy w korku, który tworzy się tu ze względu na prowadzone roboty drogowe. Dalej droga przebiega już bez konfliktów autostradą A1 do Bolonii, A 13 do Padwy, A4 do Mestre i A27 do Ponte nell`Alpi ( opłata za cały przejazd autostradą 21,90 euro ).
      Za Florencją krajobraz zmienia się na bardziej górzysty, a po minięciu Bolonii wjeżdżamy na nizinę z zaoranymi polami uprawnymi, łąkami i małymi winnicami. Przed Padwą, w okolicach Therme Eugene, po lewej stronie autostrady na samotnym wzgórzu widać stary zamek, poniżej którego stoi kościół oraz nowy pałac. Wygląda to uroczo i aż by się chciało zboczyć do tego miejsca. W okolicach Vittorio Venetto znów wkraczamy w górski świat. To już podnóże Alp. Zielone łąki, porośnięte lasami zbocza gór, położone w dolinach miasteczka i wioski oraz majaczące w oddali szare szczyty Dolomitów tworzą prawdziwie pocztówkowy krajobraz.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121102824,1.html
      Autostrada się kończy i teraz jedziemy drogą S51 w kierunku San Vito di Cadore, poprzez szeroką dolinę, ciągnącą się wzdłuż rzeki Piave, której szerokie koryto jest niemal zupełnie suche. Drugi brzeg rzeki stanowią strome skały, czasem nagie, a czasem porośnięte z rzadka zielenią. Po drodze przejeżdżamy przez kilka tuneli i przejeżdżając mostem na drugą stronę rzeki wjeżdżamy do prześlicznie położonego w alpejskiej scenerii Pieve di Cadore.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121102922,1.html
      Na tle lazurowego nieba, spośród zieleni łąk i porosłych lasami zboczy wyłaniają się stalowo-szare, nagie szczyty, które majestatyczne górują nad okolicą. Żałuję trochę, że nie zjechaliśmy z drogi i nie zatrzymaliśmy, choć na moment, nad prześlicznym Lago di Pieve di Cadore.
      Dolomity, ze swoimi najwyższymi szczytami: Marmolada ( 3342 m n.p.m ), Cima Tofana ( 3224 m n.p.m. ), Pelmo ( 3169 m n.p.m. ) oraz Tre Cime di Lavaredo ( 2999 m n.p.m. ) nie na darmo wpisane zostały w 2009 r. na listę światowego dziedzictwa UNESCO. 180 km kwadratowych górskich ścian, wież, szczytów i dolin, przywołują każdego roku miliony zwiedzających z całego świata, a wielu z tych, którzy przynajmniej raz odwiedzili te ogromne płaskorzeźby skalne, jest zgodnych, że są one bardziej malownicze od innych łańcuchów górskich.
      Leżące na wysokości 1224 m n.p.m. miasteczko Cortina d`Ampezzo nazywana jest "Królową Włoskich Dolomitów", ponieważ położona jest w samym środku gór, w szerokiej kotlinie otoczonej łąkami i lasami, które rozciągają się aż do zachwycających zboczy, stanowiących jakby koronę miasta.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121103036,1.html
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121145540,1.html
      Tę stosunkowo niewielką miejscowość, za sprawą zimowych igrzysk olimpijskich, które odbywały się tam w 1956 r., opiewa ogromna sława, znajdująca odbicie w cenach. Godzina parkingu kosztuje tu 3 euro, a najtańsza pizza 9 euro. Miasteczko składa się głównie z hoteli i pensjonatów oraz markowych sklepów.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121145634,1.html
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121145768,1.html
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121145914,1.html
      Godzinny spacerek w zupełności nam wystarczył, a zamiast zaplanowanego spożyliśmy suchy prowiant na położonym poza miasteczkiem parkingu, Wsłuchując się w podzwaniane dzwonków zawieszonych na szyjach pasących się krów i delektując na deser wspaniałymi widokami szczytów.

      • aga72 Re: Moja podróż na Elbę-dzień 20 03.02.11, 18:56
        > Żałuję trochę, że nie zjechaliśmy z drogi i nie zatrzymaliśmy, choć na moment, nad
        > prześlicznym Lago di Pieve di Cadore.

        i masz czego zalowac, sceneria jeziora urzeka
      • aseretka Re: Moja podróż na Elbę-dzień 20 21.02.11, 09:44
        Jedziemy dalej przez Parco Naturalne Dolomiti. Droga pnie się serpentynami ku szczytom, by po chwili łagodnie opaść w dół. Po obu stronach wznoszą się majestatyczne wierzchołki gór, porośnięte w niższych partiach lasem sosnowo-jodłowym. Niektóre ze zboczy, oprócz odcieni bieli i szarości, mienią się żółcią i czerwienią. Gdzieniegdzie widać spływające wodospady, stanowiące prześliczny akcent w tym górskim krajobrazie.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121179978,1.html
        Na teren Austrii wjeżdżamy szeroką doliną. Górskie zbocza są tu łagodniejsze, pokryte zielenią łąk i lasów. Na wzniesieniach widać kościółki ze smukłymi wieżyczkami, a na zielonych stokach rozsiane są domki z pobielonymi ścianami i drewnianymi, ukwieconymi czerwonymi pelargoniami balkonami.
        Benzyna się kończy, więc na najbliższej stacji tankujemy paliwo, które w Austrii jest znacznie tańsze niż we Włoszech ( 1,20 euro/l )
        Mijamy Lienz i kierując się drogą nr 108 na Mitersill. Za Martei kotlina staje się węższa, a góry bardziej surowe. Ze stromych zboczy coraz liczniej spadają kaskady wody. Niektóre szczyty pobiela śnieg, a z racji tego, ze jesteśmy coraz wyżej temperatura spada z 21 do 14 stopni Celsjusza. Na naszej drodze pojawia się Felbertauren tunel, za przejazd którym trzeba uiścić opłatę 10 euro.
        Z Mitersill drogą nr 165 kierujemy się do Bruck, od którego dzieli nas już zaledwie 30 km. Pogoda się psuje i zaczyna padać, co mi się wcale nie podoba, bo mam zaplanowane na najbliższe dwa dni kilka wycieczesz po Ziemi Salzburskiej.
        Przed 19:00 docieramy do campingu Woferlgut położonego ok. pół kilometra za miasteczkiem Bruck, tuż przy alpejskiej wysokogórskiej drodze Hochalpenstrasse – Grossglocknerstrasse.
        Pilot Eurocampu prowadzi nas do przydzielonego nam mobile home. W strugach deszczu wyciągamy z samochodu niezbędne bagaże i zabieram się za przyrządzanie ciepłej obiado-kolacji, mając nadzieję, że jednak jutro będzie słonecznie i będziemy mogli udać się na wycieczkę najbardziej malowniczą droga w Austrii, która pnie się serpentynami do krainy wiecznego śniegu, przecinając kolejne strefy geograficzne i klimatyczne. Na odcinku 50 kilometrów pokonuje się różnicę poziomów wynoszącą 1.766 m, podziwiając po drodze zmieniającą się szatę roślinną i czując zmieniające się z minuty na minutę ciśnienie atmosferyczne.
        Na razie jednak spożywamy włoski makaron z ostatnią, zawekowaną w Polsce, wieprzowiną, którą przyprawiam sosem bolonese. Danie popijamy zakupionym przez nas we Włoszech winem, bo tym razem Eurocamp nie dał nam powitalnej butelki.
    • aseretka Re: Moja podróż na Elbę-dzień 21 22.02.11, 08:52
      czwartek 16.09.2010 r.
      Od rana leje, jak z cebra. Nastrajam się jednak optymistycznie i mam nadzieję, że do 9, najpóźniej do 10 przestanie, wyjrzy słońce i będziemy mogli pojechać na wymarzoną wycieczkę na Grossglockner. W przerwie między opadami, około 8:00, biegnę do campingowego sklepiku po pieczywo. Chyba jednak przyszłam za późno, bo w koszyczkach na pieczywo pustki. W jednym ostały się tylko jakieś dwie osamotnione, ciemne duże bułki ( 1,15 euro). Zastanawiam się, czy je wziąć, czy jechać do supermarketu położonego kilkaset metrów od campingu. W końcu jednak lenistwo przeważa i biorę jedną, zastanawiając się, czy nam wystarczy. Okazuje się, że dobrze zrobiłam biorąc tylko jedną, a popełniłam błąd kupując to pieczywo w ogóle. Buła jest ohydna, glinkowata i tak nafaszerowana kminkiem, że aż odrzuca. Jakoś ją jednak męczymy na śniadanie, choć jej smak zagłusza smak wędliny i żółtego sera.
      Deszcz raz się zmniejsza, raz zwiększa. Są momenty, gdy przestaje padać, ale niebo zasnute jest chmurami. To raczej nie jest odpowiednia pogoda na lodowiec. Żeby jednak nie siedzieć w domu decydujemy się na wycieczkę do Jaskini Lamprechtshöhle i Wąwozu Seisenbergklamm.
      Wyjeżdżamy kilka minut po 11:00, zatrzymując się na małe zakupy w pobliskim hipermarkecie Maxi Markt. Kupujemy dwa świeże pstrągi ( 2,90 euro – 6,50 e/kg ), czekoladki Ritter Sport 1,59 euro, 2 puszki piwa Brau am Berg ( 1,04 euro ), pasztetową ( 0,99 euro za paczkę ) oraz świeżutkie pieczywo na kolację i na jutrzejsze śniadanie ( 4 kajzerki 1,80 euro - po 0,45 e/szt ) i bagietkę ( 2,15 euro ). Jak widać pieczywo jest tu horrendalnie drogie, choć, jak stwierdzamy później jest dużo smaczniejsze niż kupiona na campingu kminkowa buła.
      Gdy wychodzimy z marketu na niebie pojawia się słoneczko. Jedziemy drogą nr 311 na Lofer, mijając po drodze miasteczko Sealfelden. Kilkanaście kilometrów dalej, nieopodal wioski Weissach bei Lofer, znajduje się wejście do Wąwozu Seisenbergklamm.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121286968.html
      Ponieważ rozpogodziło się postanawiamy najpierw pospacerować po wąwozie. W jaskini deszcz niestraszny, więc można zostawić ją na później.
      Zatrzymujemy się na parkingu w wiosce, położonym tuż obok marketu Spar, co okazuje się błędem, bo można było podjechać do parkingu leżącego przy samym wejściu do wąwozu. Podążając za drogowskazami po 10 minutach dochodzimy do wejścia do wąwozu, uiszczając w kasie opłatę po 3,5 euro od osoby i po włożeniu biletów do elektronicznego czytnika wchodzimy na teren Seisenbergklamm.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121287043,1.html
      Stosunkowo niewielki potok Weissbachtal, pokonując wysokość poziomu wodospadu, wyrył tu w skale prawdziwy cud natury – głęboki na 80 m wąwóz o długości 600 m. Seisenbergklamm podzielony jest geologicznie na dwie części. Przednia, o długości 400 m, jest szersza, gdyż stanowi przedłużenie doliny Weissbach. Jej ściany pokrywają różne gatunki roślin, krzewów a nawet drzew. Druga część, wyryta w twardej skale jest znacznie głębsza, nie przenika do niej światło dzienne, a jej ściany porastają tylko mchy i porosty. Zwiedzanie wąwozu ułatwia system kładek i mostków wkomponowanych w naturalne otoczenie.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121287137,1.html
      Malownicze przejście w ciemnych, wąskich korytarzach przy huku spadającej wody stwarza niezapomniane przeżycie.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121287168,1.html
      Oczy cieszy też kilka pięknych wodospadów. Kiedy spojrzy się na spadające masy wody i posłucha się ich grzmotu, nikogo nie powinien zdziwić fakt, że co roku wąwóz pogłębia się o kolejnych 6 mm.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121384422,1.html
      Dochodzimy do końca trasy, gdzie dziwi nas brak kasy biletowej. Czyli schodząc w dół nie jest konieczne dokonanie opłaty za zwiedzanie? Wątpliwości wyjaśniają się, gdy docieramy do początku naszej trasy. Żeby przekroczyć bramkę i wyjść na zewnątrz znowu trzeba włożyć w czytnik zakupione bilety ( dobrze, że ich gdzieś po drodze nie wyrzuciłam ).
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121384273,1.html
      Przejście wąwozu w tę i z powrotem zajęło nam 1,5 godziny. Znowu zaczyna się chmurzyć, ale przecież deszcz nie przeszkodzi, aby zwiedzić jaskinie, więc jedziemy dalej.
      • aseretka Re: Moja podróż na Elbę-dzień 21 23.02.11, 08:37
        Zaledwie kilka kilometrów dalej, po lewej stronie drogi znajduje się wejście do Jaskini Lamprechtshöhle ( wstęp 3,60 euro/osobę ), której zwiedzanie jest prawdziwą podziemną przygodą. Lamprechtshöhle jest bowiem najdłuższą jaskinią przechodnią na świecie, rozciągającą się na przestrzeni 35 km, odkąd w 1993 r. grupa polskich grotołazów odkryła drugi właz na wysokości 2.178 m n.p.m.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121420819,1.html
        Niestety cała droga nie jest dostępna dla turystów. Tylko niewielka część jaskini została zabezpieczona i otwarta dla zwiedzających, którzy przemierzając kładki i stopnie prowadzące do jej wnętrza, mogą podziwiać malownicze tunele i rozległą halę, pokonując różnicę wysokości 70 m, czyli około 30 pięter. Gdy po wejściu do jaskini, gdzie chodzi się samodzielnie bez przewodnika, spojrzałam na pnące się w górę schody, to w głowie mi się zakręciło i mało co, a bym zrezygnowała, obawiając się o moje nadciśnienie. Do wspinaczki zachęcił mnie jednak huk spadającej kaskadami wody. Wspinając się po stromych schodach mijaliśmy urocze wodospady, malutkie jeziorka i wyżłobione w skale groty o fantastycznych kształtach. Choć nie było tu ulubionych przeze mnie stalaktytów, stalagmitów i stalagnatów, dotarcie do kresu wędrówki sprawiło mi niezwykła przyjemność. Rozczarowana nawet byłam, że nie wolno mi dalej iść. Ta jaskinia naprawdę była odmienna od tych, które wcześniej zwiedzałam w różnych zakątkach Europy i zadowolona jestem, że udało mi się ją zobaczyć.
        Wracając na camping zatrzymaliśmy się na jeszcze na godzinę w położonej malowniczo nad Jeziorem Zeller See miejscowość Zell am See, która jest chętnie odwiedzana przez turystów zarówno latem, jak i zimą ( parking przy dworcu 0,50 euro/h ).
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121467023,1.html
        Idziemy uroczą promenadą nad jeziorem, na której krańcu znajduje się Grand Hotel. Zadziwia mnie spotkana po drodze duża liczba muzułmanów.
        Spacerują tu całymi rodzinami: małżonek, kilka żon z twarzami zakrytymi czadarem oraz gromadka dzieci. W uliczce na wprost Grand Hotelu maja nawet swoje cafe & bistro pod nazwą Ali Baba, gdzie spożywają tradycyjne posiłki.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121481863,1.html
        Nie jestem rasistką i nie mam nic przeciw ich religii, ale przychodzi mi na myśl, że faktycznie, w krótkim czasie Europę może zdominować wiara muzułmańska. Coraz więcej wyznawców islamu widzę w Europie zachodniej: we Francji, Holandii, Szwajcarii. W przeciwieństwie do rdzennych Europejczyków muzułmanie mają więcej dzieci i wydaje się, że są bardziej z sobą zżyci, wspomagający siebie wzajemnie, czego naucza ich wiara w Allacha. Co prawda i nasza wiara katolicka jest pełna przepięknych dogmatów dotyczących miłości bliźniego, wzajemnej pomocy oraz szacunku, ale czy w dzisiejszym, skomercjalizowanym świecie ktoś tego przestrzega…?
        Filozoficzne rozważania na temat religii opuszczają mnie In bardziej oddalamy się od nabrzeża jeziora. Teraz zachwyt wzbudzają śliczne gotyckie domy oraz pochodzący z XIII w. kościół św. Hipolita, w którym podziwiamy liczne rzeźby oraz piękny witraż, znajdujący się przy średniowiecznych organach.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121482006,1.html
        Obok kościoła znajduje się kaplica cmentarna z rokokowym ołtarzem, a w dawnym zamku Rosenberg mieści się obecnie Ratusz i Muzeum Miejskie.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,121637930,1.html
        Spacer kończymy z 15-minutowym opóźnieniem, mając nadzieję, że nie zablokowano nam kół stojącego na parkingu samochodu. Za szybą nie ma mandatu, ale po parkingu kręcą się funkcjonariusze straży miejskiej, którzy przyglądają się umieszczonym za szybami kwitom parkingowym. Wsiadamy, więc bezzwłocznie do samochodu i odjeżdżamy.
        O 17:00 jesteśmy z powrotem na campingu i przyrządzamy na obiad kupione w markecie pstrągi. Chmurzy się troszkę, ale nie pada, więc po obiedzie udajemy się na obchód campingu. Jak w całej Austrii panuje tu idealny porządek. Camping nie należy do dużych i posiada tylko jeden sanitariat, ale o bardzo wysokim standardzie. Skrzyżowania alejek ozdabiają małe fontanny z żeliwnymi postaciami.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,116842945,117061201.html
        Basen niewielkich rozmiarów, lecz wspaniałe miejsce do opalania się i kąpieli znaleźć można nad małym należącym do campingu jeziorkiem, usytuowanych w trawiastej dolinie pośród alpejskich szczytów. Nie bez kozery jeziorko to uważane jest za jedno z najczystszych w Europie, bo jak sama sprawdziłam woda jest tu przeźroczysta.
        fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,116842945,117061504.html
        Niestety panująca w drugiej połowie września pogoda nie pozwoliła mi na zażycie kąpieli.
        Zaczyna padać deszcz, więc wracamy do mobilhoumu.
    • aseretka Re: Moja podróż na Elbę-dzień 22 25.02.11, 11:22
      piątek 17.09.2010 r.
      Rano ciągle leje deszcz i zadowolona jestem, że mamy jeszcze pieczywo na śniadanie i nie muszę biec do sklepu. Złości mnie jednak, że w taką pogodę pod wielkim znakiem zapytania staje zaplanowana wycieczka trasą Hochalpenstrasse – Grossglocknerstrasse. Szkoda wydawać 28 euro na płatną drogę, po to, żeby oglądać z góry czarne chmurzyska, wiszące poniżej szczytów Alp. W nadziei na rozpogodzenie czekamy do 11:00, jednak widząc, że szanse są nikłe, ubieramy przeciwdeszczowe kurtki i decydujemy się na zwiedzanie Salzburga. W mieście zawsze gdzieś można schronić się przed deszczem.
      Przejazd niespełna 90 km drogą 311 i 312 zabiera nam ponad godzinę i kilka minut po 12:00 zatrzymujemy się na parkingu ( 1 euro/h ) u stóp Wzgórza Mönchsberg, na którego szczycie wznosi się twierdza Hohensalzburg.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,122415862,1.html
      Nie przejmując się sączącą się z nieba mżawką udajemy się w kierunku Altstad ( Starego Miasta ), położonego pomiędzy Wzgórzem Mnichów a rzeką Salzach, które od 1 stycznia 1997 r. znajduje się na liście Światowego Dziedzictwa Kulturalnego UNESCO.
      Salzburska Starówka tworzy zwarty i jednorodny kompleks barokowy. W połowie XVII w. arcybiskup Wolf Dietrich von Raitenau, chcąc upodobnić Salzburg do Rzymu, nakazał wyburzyć kilkaset średniowiecznych kamienic i na tym miejscu wytyczyć nowe place oraz rezydencje wzorowane na rzymskich gmachach. Odtąd w pejzażu miasta królują barokowe kopuły, wieże kościelne i fontanny.
      Centralnym miejscem Altstad jest katedra, leżąca pomiędzy Placem Residenz i Kapitelplatz, której konsekracji dokonano w 1628 r.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,122456175,1.html
      Pierwotnie w tym miejscu stał kościół ufundowany w 774 r. przez św. Wirgiliusza - Irlandczyka, który tu sprawował posługę kapłańską, a po śmierci został kanonizowany. Obecna bryła katedry pochodzi z okresu wczesnego baroku i często bywa przedstawiana jako najbardziej okazała katedra barokowa na północ od Alp. Świątynię zaprojektował Włoch Santino Solari, a budowana była przez 14 lat. W środku nie ma wielkich dzieł sztuki, natomiast na katedralnych organach grywał sam Mozart, a w muzeum i skarbcu katedralnym zgromadzono cenne przedmioty będące niegdyś własnością arcybiskupów Salzburga.
      Do zachodniej krawędzi katedry salzburskiej przylega budynek Residenz, który był dawniej siedzibą książąt-arcybiskupów Salzburga.
      fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,118460045,122498734,1.html
      Swoje powstanie zawdzięcza arcybiskupowi Wolfowi Dietrichowi von Raitenau. Jak większość zabytków staromiejskich, tak i Residenz jest przykładem dojrzałego baroku. Po sekularyzacji księstwa gmach został siedzibą władz lokalnych. Obecnie mieszczą się w nim urzędy, a na górnych piętrach eksponowana jest kolekcja obrazów.
      • Gość: kiki Re: Moja podróż na Elbę-dzień 22 IP: *.dynamic.chello.pl 06.06.11, 14:32
        dzięki za relację
        • aseretka Re: Moja podróż na Elbę-dzień 22 29.06.11, 08:56
          Miło mi, ze komuś się podobała.
          • arek-asia Re: Moja podróż na Elbę-dzień 22 29.05.12, 13:01
            Witam,
            Od paru dni czytam na forum Twoje wpisy na tym forum i jestem pod wielkim wrażeniem.
            Sam wybieram się z rodziną tzn. żona i córka do Włoch i zaplanowaliśmy, że będą to jeziora. I tu jest problem, dlatego zwracam się z prośbą do Ciebie o pomoc w wyborze miejsca. Czy Garda, Maggiore, czy Como. Proszę jeszcze o porady , jakie miasto wybrać na nocleg , może jakieś namiary na nocleg. Jeśli Garda to którą stronę jeziora wybrać. Będę bardzo wdzięczny
            • aseretka Re: Moja podróż na Elbę-dzień 22 29.05.12, 14:04
              Bardzo trudno doradzić... Każde z tych jezior jest piękne. Swój nieodparty urok mają też i inne włoskie jeziora: Iseo, Orta, Lugano, czy Idro. Może połączyć kilka i nie siedzieć w jednym miejscu. Relację z mojej wyprawy "Jeziora północnych Włoch" możesz przeczytać w odcinkach tu:
              forum.gazeta.pl/forum/w,184,2843088,62467877,Szesc_jezior_polnocnych_Wloch_prolog.html?wv.x=2
              lub w całości tu:
              www.zobacz-swiat.pl/podroze/route/22/Jeziora_polnocnych_Wloch.html
              Zdjęcia mozna obejrzeć na foto-forum:
              fotoforum.gazeta.pl/72,2,91,62167750,62167750.html
              Osobiście najbardziej podobało mi się Jezioro Maggiore. Ale to tylko moja subiektywna opinia.
              Jeśli chodzi o noclegi to ja z reguły rezeruję przez Eurocamp, na któryś z ich licznych camingów. Wolę korzystać z namiotów, ale mozna wynająć mobilhoum. No i nie ma koniecznośći spędzania całego urlopu w jednym miejscu.
              Oba brzegi Gardy są piękne i pełne uroczych miasteczek. Brzeg zachodni bardziej stromy, ale widok z niego chyba ładniejszy.
              • arek-asia Re: Moja podróż na Elbę-dzień 22 29.05.12, 15:06
                Dziękuję za szybką odpowiedz.
                A jakie miasta przy tych jeziorach mogłabyś polecić na plażowanie, nocleg i bazę wypadową.
                • aseretka Re: Moja podróż na Elbę-dzień 22 30.05.12, 13:15
                  Nad Jeziorem Garda na zachodnim brzegu poleciłabym Limone - malowniczej, położonej tarasowo miejscowość otoczonej gajami cytrynowymi, posiadającej urzekającą promenadę nadbrzeżną i piękny 600-metrowy odcinek plaży. Na wschodnim: Lazise, Torri dell Benaco lub Garda. Wszystkie miasteczka Plaże jednak są tu bardziej kamieniste.
                  Nad Maggiore szczególnie podobało mi się Cannero, zwane też ze względu na szczególnie ciepły klimat Cannero Riviera z dość ładną, szeroką miejską plażą.
                  Nad Jeziorem Como z ręką na sercu polecam przepiękne Bellagio lub w prześlicznym miasteczku Varenna, Plaże są tu jednak małe i kamieniste.
                  Ogólnie trzeba być przygotowanym na to, że do kąpieli w każdym z jezior trzeba mieć gumowe obuwie.
                  Każda z tych miejscowości jest dobrą bazą wypadową do zwiedzania okolic.
              • Gość: Nina Re: Moja podróż na Elbę-dzień 22 IP: *.zdw-bydgoszcz.pl 30.05.12, 13:13
                Cudnie opisujesz. Czy może opisałaś gdzieś w ten sposób Wenecję, Neapol, Capri, Zatokę Neapolitańską?
                • aseretka Re: Moja podróż na Elbę-dzień 22 31.05.12, 08:19
                  Dziękuję za miłe słowa :)
                  Trochę opisów znajduje się na zarchiwizowanym wątku "Wycieczki samochodowe po Europie" na forum Europa.
                  Na temat Neapolu i Pompejów można przeczytać tu:
                  forum.gazeta.pl/forum/w,184,2843088,33056463,Re_Wycieczka_samochod_Pamietnik_Aseretki_Dz_.html
                  a o Wybrzeżu Amalfii i Capri tu:
                  forum.gazeta.pl/forum/w,184,2843088,33167048,Wycieczka_samochod_Pamietnik_Aseretki_Dz_12.html
                  W Wenecji byłam co prawda klika razy, ale nie przypominam sobie, żebym coś pisała na forum. W moim pamiętniku znalazłam jednak takie zapiski z 2002 r.

                  Następnego dnia po przyjeździe popłynęliśmy promem do Wenecji. Gdy tylko zacznie się zwiedzać miasto, każdy krok przyniesie niespodzianki. Nie sposób przejść więcej niż kilka metrów i nie spotkać czegoś interesującego. Najwięcej turystów przyciągają jednak dwie najbardziej imponujące budowle w Wenecji, Bazylika św. Marka) - mauzoleum świętego patrona miasta, oraz Pałac Dożów - siedziba doży i innych urzędów administracji państwowej. Pierwsza, pełna mozaik, jest świadectwem wpływów bizantyjskich, natomiast druga jest bodajże najwspanialszym przykładem świeckiej architektury z czasów gotyku. Nie sposób wstąpić do wszystkich kościołów, których jest tu około 50. W ich wnętrzach mieści się wiele cennych rzeźb i obrazów.
                  Bazylika św. Marka jest głównym kościołem miasta, wzorowany na kościele Świętych Apostołów w Konstyntanopolu. Aż do roku 1807, kiedy to przemianowano ją na katedrę Wenecji, była ona miejscem, gdzie odbywały się ceremonie święceń dożów. Pobudowano ją w IX wieku, chcąc stworzyć budowlę na przywitanie szczątków Św. Marka Ewangelisty, skradzionych poprzedniego roku z Aleksandrii w Egipcie, za sprawą pewnych kupców weneckich. Trzeba przyznać, że wnętrze bazyliki jest naprawdę imponujące i zachwyca niezwykłą grą przestrzeni zamkniętej arkadami i kopułami oraz kolorystyką pozłacanych mozaik. Wszystko to dopełnia pofałdowana posadzka w geometryczne wzory. Dolne części murów obłożone są przywiezionymi ze wschodu płytami marmurowymi. Sufit zdobią mozaiki na podłożu złotym, częściowo z XII-XIII wieku, a częściowo z późniejszych epok. Za ołtarzem znajduje się Pala d'Oro (Złoty Ołtarz), arcydzieło złotników bizantyjskich i weneckich. Prace nad nim rozpoczęto w X wieku, zakończono w roku 1342. Inwentaryzacja z roku 1796 określa, że ołtarz zawiera 1300 pereł, 400 granatów, 300 szafirów, 300 szmaragdów, 90 ametystów, 15 rubinów, 4 topazy, 2 kamee i 80 emaliowanych płytek.
                  Oprócz bazyliki zwiedziliśmy też pałac dożów i muzeum Civicicio, przespacerowaliśmy się uliczkami wzdłuż Wielkiego Kanału podziwiając pobudowane nad nim pałace i łączące jego brzegi mosty, weszliśmy do wnętrza niektórych z licznych kościołów Wenecji.
                  • Gość: Nina Re: Moja podróż na Elbę-dzień 22 IP: *.zdw-bydgoszcz.pl 31.05.12, 11:05
                    Dziękuję
    • tess1956 Re: Moja podróż na Elbę - prolog 11.07.13, 09:33
      Aseretko, piękne opisy. Czytając twoje wrażenia z Toskanii widzę, że jeszcze zostało mi wiele miejsc do odwiedzenia.
      • aseretka Re: Moja podróż na Elbę - prolog 11.07.13, 21:27
        Dziękuję :) Miło mi zawsze, gdy podoba się komuś moje pisanie, a opisywane wrażenia mogą się innym na coś przydać. Choć jednak w Toskanii byłam kilkakrotnie, nie uważam się za eksperta od tego regionu Włoch i sama nadal mam poczucie, że jeszcze wielu miejsc godnych uwagi tam nie widziałam.

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka