smu.tna79
15.09.13, 19:47
Witam.
Chciałabym opowiedzieć swoją historię. Jestem matką 5 latka. Na początku roku postanowiliśmy z mężem postarać się o drugie dziecko. Udało się szybko, bo już w 2 cyklu. Ciążę znosiłam dobrze, nawet lepiej niż pierwszą. Wielką radość poczułam gdy w 8 tygodniu zobaczyłam bijące serduszko na usg...
W 12 tygodniu miało odbyć się usg genetyczne. Strasznie się bałam czy wszystko ok. W pierwszej ciąży z synkiem nie miałam usg genetycznego i później bardzo się martwiłam czy wszystko będzie ok. Urodził się zdrowy.
Na usg szłam z lękiem, ale także z poczuciem radości, że zobaczę własne dziecko. Pani dr przyłożyła głowicę do brzucha i od razu powiedziała, że coś jest nie tak. Przezierność powiększona, brak noska i wada serca...

((((Po usg ryzyko zespołu Downa wynosiło 1:8

Zrobili biopsję kosmówki. Wynik był wyrokiem: zespół Downa, dziewczynka

((Wynik otrzymaliśmy już na drugi dzień bo badanie było robione jakąś nowoczesną metodą. Wtedy to co poczułam nie da się opisać. Szok,szok,szok i jeszcze raz szok, niedowierzanie....Pani dr zapytała jaka jest nasza decyzja, bo zespół Downa kwalifikuje do usunięcia ciąży w Polsce. Powiedziała, żebyśmy się zastanowili, ale papiery do szpitala można załatwiać.
No to się zastanawialiśmy... ja, mąż, moi rodzice, siostry wszyscy czytaliśmy na temat tej choroby w internecie. Okazało się, że jest to zespół wad fizycznych i umysłowych. Przypadki są różne, ale osoby te nigdy nie są samodzielne...co to będzie? Co mamy zrobić? Chyba tysiąc razy zadawaliśmy takie pytania. Ja pierwsza powiedziałam, że nie urodzę tego dziecka. Nie wyobrażałam sobie tego, jak dam sobie radę. Myślałam cały czas o moim synu, że jak dziecko będzie żyło i dożyje wieku dorosłego a nas zabraknie, to na niego spadnie odpowiedzialność.
Myśleliśmy, ze wybierając usunięcie ciąży robimy też lepiej dla dziecka, bo nie będzie cierpiało, nikt z niego nie będzie szydził. Państwo Polskie ma gdzieś chorych ludzi. Pewnie po to jest ta ustawa....Wiele historii w internecie pokazywało, że życie z takim dzieckiem to katorga...Dlaczego my???
Ponieważ sami sobie nie radziliśmy z tą decyzją, poszliśmy do psycholog, która opowiedziała nam historię swojej znajomej matki tak chorego dziecka. To co opowiedziała jeszcze bardziej skłoniło nas do podjęcia decyzji o aborcji....
Zgodę na usunięcie załatwiliśmy szybko. Później był szpital do którego nie wiem jaka siła mnie zaprowadziła. W szpitalu dostałam tabletki na wywołanie porodu. Po pierwszym dniu chciałam uciekać, zaczęło do mnie docierać co ja robię????? Mój mąż powiedział wtedy, że musimy tak postąpić i robimy mniejsze zło dla rodziny, dla naszego syna a także dla tego biednego dzieciątka.....i zostałam...wszystko trwało 4 dni....
Właśnie mijają 3 miesiące od całego zdarzenia a mnie prawie dalej nie ma....jak ja mogłam zadecydować o życiu własnego dziecka???? Było chore, ale czy to znaczy, że gorsze? Dlaczego Państwo na to zezwala? To tak strasznie boli i będzie bolało. Jakoś musielibyśmy sobie poradzić, nie mieliśmy prawa podjąć takiej decyzji. Teraz wiem, że byłam bardzo daleko od Boga....my po prostu uciekliśmy, bo tak strasznie baliśmy się cierpienia i choroby naszego dziecka.
Proszę Was wszystkie przyszłe mamy stojące przed ta straszną decyzją, Zastanówcie się i pomyślcie o tym co robicie...życie jest ciężkie, ale będzie jeszcze gorzej jeśli to zrobicie. Tu wchodzi w grę życie bezbronnego dziecka....
Ja jedno wiem, gdybym mogła cofnąć czas to drugi raz nie usunęłabym tej ciąży.
Życzę dużo siły....