estera19lat
10.03.15, 20:16
Mam 19 lat. 1,5 tygodnia temu dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Ciąże potwierdziłam u ginekologa, więc jest to wiadomość pewna. Jeżeli chodzi o mnie – nawet się cieszę. Owszem, mam przed sobą bardzo dużo poważnych spraw – raz, że mam zaplanowany ślub na maj, dwa – chciałam później iść na studia, które wymagają ode mnie sporo poświęcenia, ale jakoś przy dobrej organizacji pewnie bym to pogodziła, ewentualnie na studia poszłabym rok, dwa lata później, żeby na początku pobyć z dzieckiem. Ale to tylko moje zdanie w tej kwestii, a jest jeszcze mój przyszły mąż, i tu zaczynają się schody. On nie chce tego dziecka. Nawet nie chce o tym słyszeć. Dla niego, jak teraz zdecyduje się na zachowanie ciąży, to zrobię największą głupotę w życiu. No i właśnie on od razu, jak tylko usłyszał o ciąży, zaproponował mi aborcję. Mówi mi, że to z troski o mnie, bo się o mnie martwi, bo chce, żebyśmy w spokoju zaczęli wspólne życie, żebym ja mogła na spokojne realizować swoje plany dot studiów. On jest starszy ode mnie o kilka lat, już pracuje, nawet chce mi dać pieniądze na aborcję. Nie ukrywam, że mnie zabolała jego reakcja. No ok., może nie planowaliśmy dziecka, ale jednak ta ciąża już jest. Tak, to wczesny etap, no ale jednak. Jestem w bardzo trudnej sytuacji. Kocham go, ale tutaj nie zgadzam się z tym, co on mi proponuje. A on? Już wyszukuje mi dobrych lekarzy, którzy zgodziliby się na taki zabieg, a nawet tabletek wczesnoporonnych, i pyta, który rodzaj zabiegu mi bardziej odpowiada.
Nie wiem co mam robić. Jestem rozdarta, z każdym dniem coraz bardziej. Bo z jednej strony ciesze się nawet z tej ciąży, mogłabym urodzić dziecko, a z drugiej kocham swojego narzeczonego, a widzę, jaki on ma do tej ciąży stosunek, i... sama już nie wiem. Co robić w takiej sytuacji? Nie chce sobie rozwalić związku, tym bardziej, że to nie jest jakieś tam zauroczenie czy coś, tylko poważne uczucie. Próbowałam z nim rozmawiać – ale to nic nie daje. On już decyzję podjął, i w zasadzie nie bierze pod uwagę innej opcji, jak np takiej, że jednak urodzę dziecko i będziemy je wychowywać. Boje się aborcji, ale już zaczynam się powoli uginać. Która aborcja jest ew bezpieczniejsza? Ta u lekarza czy ta ,,podomowemu’’, po zażyciu jakichś środków na poronienie?
Proszę, nie oceniajcie mnie z góry. Nie chce tego robić, ale w mojej sytuacji sama nie wiem, co lepsze, a co gorsze.