Dodaj do ulubionych

Pytanie do Fajki i innych weteranek

08.03.05, 12:44
Zastanawiałam się ostatnio, czy nie iść do psychologa, tak mi psyche siada,
po prostu już za dużo wszystkiego na jedną głowę (w dodatku blond:-)
Koniec końców myślę, że lepszymi terapeutkami jesteśmy dla siebie nawzajem.
Więc moje pytanie: czy ta żałoba po zdrowym dziecku kiedyś mija?
Kaśka skończyła rok, a ja ciągle oglądam się na ulicy za wózkami (ze zdrowymi
dziećmi), nie znoszę jak przychodzą znajomi ze zdrowymi niemowlakami, a w
przychodni bólem napełniają mnie biegające brzdące.
Jak to jest, dziewczyny, czy ten czas w końcu goi, czy to zależy od
człowieka i jego usposobienia?
Obserwuj wątek
    • fajka7 nie mija n/t 08.03.05, 13:42
      • monkastonka Re: nie mija n/t 08.03.05, 14:17
        Ja tez cię nie pocieszę ;(
        Nie mija ale mozna się przyzwyczaić czasem jest źle czasem lepiej czasem się ma
        deprechę a czasem dobry dzień.
        Ja mam zwichę na punkcie maczkowej nogi, jak gdzieś idziemy to wydaje mi się że
        każdy na ta jego nogę patrzy i na jego buta.
        Wkurza mnie to bardzo.
        Na początku jak patrzyłam jak inne dzieci biegają sobie swobodnie to mi było
        strasznie przykro.
        Nie chodzę już po obuwniczych choć tak bym chciała Maciusiowi kupić jakieś
        fajne buciki modne fajne adidaski.
        Nie mogłam na początku przeżyć faktu że coś jest nie tak.
        Zadręczałam się pytaniami dlaczego co jak takiego zrobiłam itd
        analizowałam każdy dzień ciąży tak wyczekiwanej i wymarzonej co mogłam zrobic
        czy to moja wina niestety nie znalazłam odpowiedzi na pytania które sobie
        zadałam i pewnie nigdy się nie dowiem co tak naprawdę się stało.
        Fakt jest jeden czesto mam doły tym bardziej jak idę do lekarza na kontrolę i
        on mówi że niestety skrót się powiększa i jedną nogę będzie miał Maciuś jak
        facet drugą jak baba :(
        Ech życie
        Powiem ci że dużo bardzo dużo daje mi forum
        naprawdę dzięki niemu raźniej mi iść z pewnymi ciężarami
        Znalazłam tu super kobitki i pomoc duchową
        Fajka naprawdę jest autorytem :D
        Nie ma recepty na nasze stany chyba trzeba się z tym pogodzić ja jestem własnie
        na etapie godzenia się z rzeczywistością ale nie wiem czy znów nie zejdę z tej
        drogi w chwilach depresyjnych.
        Zawsze myslę sobie ze inni maja gorzej to mi pomaga.
        Pozdrowienia
        Mońka
        • fajka7 Re: nie mija n/t 08.03.05, 15:31
          jesli chodzi o linijke 7 od dolu monka to na drzewo!
          natomiast rozwijajac temat nie nazwalabym tego co jest przyzwyczajeniem, ja
          inaczej to odbieram; to prawda ze moj stan psychiczny ewoluowal i z szoku i
          histerii przeszedl w wersje mniej wybuchowa, ale ja sie nie przyzwyczailam i
          nigdy sie nie przyzywczaje, nawet zreszta nie zamierzam; owszem, gdy pierwszy
          szok minal zaczelam uczyc sie z tym zyc, jakos organizowac, starac sie
          wykorzystac to co jest jak najlepiej, ale nieopisany bol, poczucie totalnej
          tragedii i nieszczescia pozostalo i nie zmniejszylo sie ani o milimetr;
          i dla jasnosci- nie uzalam sie nad soba, dlaczego mnie to spotkalo itd. bo ja
          moge sie nim zajmowac dopoki sil mi starczy, kocham go nad zycie i nie mam
          poczucia nadmiernego poswiecenia; uzalam sie - czy moze inaczej: rozpaczam nad
          nim, dlaczego jego to spotkalo, co z nim bedzie, co bedzie gdy bede stara i nie
          dam rady; kazdy dzien przybliza wizje momentu, gdy przestane dawac rade, on
          rosnie, jest coraz ciezej, co potem - jakis syfiasty dom opieki (?), poczucie
          ze najgorsze dopiero przed nami wbrew pozorom - wiec jak mam sie przyzwyczaic?

          kompletnie nie mam pomyslu na przyszlosc mojego dziecka, a przeciez nie moge
          zostawic go tu samego jak palec, wiec co zrobic? jedyny pomysl jaki mam to ...
          wyciagnac go z tego. i nad tym pracuje, ale zaczynam widziec, ze marne szanse i
          fakt czy sie z tym pogodze czy nie, w ujeciu obiektywnym nie ma znaczenia dla
          tej tragedii.
          moze za kilka lat powiem wam co innego, dzis jest wlasnie tak.
          buziaki, fajka
          • monkastonka cholewcia nie wiem które drzewo teraz wybrać ;P 08.03.05, 15:56

            • fajka7 niech ci iza da choinke :)) te ktora wisi od 3 lat 08.03.05, 16:22
              ... na drutach telefonicznych po wywaleniu przez balkon :))))))))

              zapomnialam dopisac do mojego smetnego postu, ze grunt to poczucie humoru w tym
              syfie :)
              pozdrawiam, fajka
              • monkastonka A czy muszę wziąść ze sobą bombki :P 09.03.05, 09:27

    • magggi Re: Pytanie do Fajki i innych weteranek 08.03.05, 14:14
      Bez komentarza, chyba się kurczę, znowu rozczulam nad tą moją Kasiulą, a tu
      trzeba do roboty i bez sentymentów!
    • magggi Re: Do Monki 08.03.05, 14:24
      Też analizowałaś każdy dzień ciąży? Tym mnie rozbroiłaś! Fajnie, że jesteście,
      dziewczyny!
    • iza_luiza Re: Pytanie do Fajki i innych weteranek 08.03.05, 16:04
      Ja jako weteranka forum, ale jeszcze nie weteranka rehabilitacji też odpowiem.
      Przeszłam długą drogę, od totalnej depresji i załamania, kiedy jeszcze będąc w
      ciąży dowiedziałam się, że synek ma wadę oun z którą nic nie można zrobić.
      Myslałam, że to właściwie koniec świata i teraz to już nic się dla mnie nie
      liczy i wszystko się skończyło. Myślałam rok temu, że teraz będę znała juz
      odpowiedzi na moje pytania, ale mimo że za 2 tygodnie Maciek skończy rok ja
      nadal niewiele więcej wiem. Teraz jeżdzę po sinusoidzie, raz w górę,raz w dół.
      Z powodu dołów unikam kontaktów z rówiesnikami Maćka, bo za bardzo mi
      uświadamiają jaka jest przepaść. Wjeżdżam na górę kiedy Maciek ma lepszy dzień,
      tak jak wczoraj kiedy wziął ode mnie z reki grzechotkę, to nic że zaraz ją
      upuścił, ale potem wziął jeszcze dwa razy i chwilkę przytrzymał w rączce.
      Popłakałam się jak głupia :)))
      Fajka nasza maxi-weteranka forumowa ma rację, najbardziej krew w zyłach mi
      mrozi jego przyszłość, bo dopóki jestem ja, tata, to włos mu z głowy nie
      spadnie i będzie wychuchany i dopieszczony jak księżniczka, ale co będzie
      potem ? Czy jego siostra zechce się nim zająć ? To najbardziej mnie dołuje, te
      gdybania.
      No i ja ciągle jeszcze mam tą głupią nadzieję, że jednak wyjdziemy z impasu, że
      on nadrobi, że będzie chodził, że rączki zaczną działać chociaż o tyle, o ile
      mu są niezbędne w życiu, bo inaczej to nie wiem jak bym ćwiczyła, masowała,
      śpiewała, ćwiczyła, masowała...
    • magggi Re: Pytanie do Fajki i innych weteranek 09.03.05, 12:19
      No tak, a ja w swojej naiwności, myślałam, że ta gorycz i strach kiedyś się
      wyciszą i spowszednieją(?)
      Jeśli chodzi o rodzeństwo, to siostra Kasi jest bezwzględnie przystosowana do
      sytuacji i średnio raz w tydodniu słyszy: "zdajesz sobie sprawę, że po mojej
      śmierci musisz się zająć Kasią?" na co biedne dziecko niezmienne
      odpowiada: "taaak", ale jak to rzeczywiście będzie to zupełna zagadka. A może
      nasze dzieci jednak okażą się całkowicie niezależne i samowystarczające?
      Ha! To byłby triumf rehabilitacji,co?
      • fajka7 Re: Pytanie do Fajki i innych weteranek 09.03.05, 18:03
        w naszym wypadku to i tak jest triumf, rycerz jest na etapie o jaki nikt go nie
        posadzal, ale do samodzielnosci to i tak ma sie nijak; no coz, zobaczymy...
        • magda_poland Re: Pytanie do Fajki i innych weteranek-do Maggi 10.03.05, 12:40
          Matko, maggie, dlaczego tak mówisz do córeczki???? Ja nigdy czegoś takiego nie
          usłyszałam od rodziców!!! Sama tego świadomość jest obciążająca, słowa są
          niepotrzebne. Takie słowa mogą prowadzić do buntu, niechęci, poczucia presji.
          Moi rodzice i tak wiedzą, że zajmę się siostrą (MPDz). Nie muszą mi o tym
          przypominać raz w tygodniu. Magda
      • zzz12 Re: Pytanie do Fajki i innych weteranek 10.03.05, 14:56
        średnio raz w tydodniu słyszy: "zdajesz sobie sprawę, że po mojej
        > śmierci musisz się zająć Kasią?"

        Syn znajomych (i starszy brat dziewczynki z MPDz), nie wiem, czy sluchal takich
        tekstow w dziecinstwie, czy nie, ale po prostu ,bedac doroslym uciekl za
        granice zrywajac z rodzina kontakty, a ciezko schorowani rodzice zostali z
        corka sami... Dziewczyna zyje w domu pomocy spolecznej :-(
        Niedawno mignal mi jakis film (telenowela dokumentalna) w tv, scena, gdy
        rodzice, ktorym sad odebral dzieci i wyslal do domu dziecka, odwiedzaja dzieci.
        Rodzice z problemem alkoholowym, dzieci pewnie w zyciu nie byly przytulane,
        dopieszczane, stymulowane w rozwoju... i normalne, sprawne, mowiace i
        chodzace... W takich momentach wpadam w doly, bo nie da sie nie porownywac
        dzieci z rowiesnikami (i nie da sie nie zauwazyc roznicy miedzy moim a
        innym,pelnosprawnym dzieckiem)
        • magggi Re: Pytanie do Fajki i innych weteranek 10.03.05, 18:02
          Dziewczyny, litości, nie straszcie mnie! Zresztą często staram się dane
          sytuacje koloryzować, no i oczywiście, ta edukacja Soni w temacie przyszłej
          opieki nad Kasią, wcale tak obcesowo- jak w moim poście- nie wygląda, nie
          stawiam jej pod murem i nie bombarduję wizją przyszłego życia z siostrą. Nie,
          po prostu sygnalizuję jej, że taka rzecz może -niestety - mieć miejsce. A to
          czy "zwieje" za granicę, czy będzie się zajmować Kasią zależy pewnie i tak od
          100 innych czynnników, a nie od mojego nagabywania.
          Buziaki. Magda
          • magda_poland Re: Pytanie do Fajki i innych weteranek 10.03.05, 18:38
            Madziu, ja właśnie chciałam Cię prestraszyć. Bo ile Twoja córeczka ma lat? Czy
            rozumie już słowo "śmierć", "zajmować się kimś"?? Niech na razie bawi się
            lalkami, niech ma zdrowe dzieciństwo. Ona na pewno sama będzie wiedziała, że
            trzeba się zająć siostrzyczką. Na takie rozmowy będziesz miała czas za wiele
            lat. Ja jestem wdzięczna rodzicom, że nigdy nie słyszałam od nich pytań, czy
            zajmę się siostrą. Bo to by znaczyło,że nie mają do mnie zaufania. Magda
            • magggi Re: Do Madzi 11.03.05, 09:31
              Ona to już stara dupcia jest - 13 lat! Jest taka trochę roztrzepana, frywolna
              i, tak sobie myślę, że jak jej to od czasu do czasu uświadomię, to gdzieś to w
              niej pozostanie i będzie zawsze ta świadomość, że musi być blisko.
              Nie chciałabym żeby Kasia była jakąś koszmarną kulą u nogi dla Soni, jej
              wyrzutem sumienia, chciałabym żeby troska wynikała z miłości, na razie widzę,
              że b. ją kocha..., ale ta dzisiejsza młodzież rośnie w takim jakimś uwielbieniu
              dla komercji, że kto to wie...
              • magda_poland Re: Do Madzi 11.03.05, 16:21
                Fakt, Sonia to już panienka. Nie traktuję Oli jako kuli u nogi, ale takie
                obciążenie psychiczne jest, że moge nie dac rady, a jak ja zachoruję, to co
                wtedy, no i sprawa finansowa. Ola ma ok. 500 zł renty, które wydaje na
                opłacenie mieszkania. A reszta??? Za bardzo staram się nie gdybać, bo różnie to
                może być, ale lęk cały czas siedzi. Pozdrawiam Cię serdecznie, Magda
                (dzięki,żeś się nie obraziła!)
                • manatka Re: Do Madzi 17.03.05, 14:17
                  Ojej dziewczyny!
                  Co do pierwszego - to chyba macie rację - to nie mija. Te stany są dość
                  przykre, bo głupio tak złościć się na zdrowe dzieci za to, że są... zdrowe :/
                  Ale niestety bywają takie dni, że biegający roczniak jest ostatnią rzeczą jaką
                  chciałabym oglądać. Dwa - niezmiernie cieszą mnie sukcesy córki, to że zrobiła
                  dwa śliczne kroczki, ale gdzieś na dnie duszy siedzi diabeł, który
                  szepce "dziecko, przecież ty powinnaś biegać, a ja powinnam ściagać cie z
                  płotów i drzew..." wrrr.. nienawidzę tego diabła :(
                  Trzy - czasem pojawia się... wstyd. Na ulicy, gdy ludzie patrzą jak prowadzę
                  powoli za rączkę trzylatka, który ledwo stąpa, plącząc i krzywiąc nóżki. Wtedy,
                  gdy jakieś inne dziecko bierze moje za rękę i mówi "chodź"... gdy słyszę,
                  niosąc spore już dziecko na rękach "co, nie chce ci się chodzić, a mamusia musi
                  się męczyć?". Wstyd i złość... Spojrzenia... Nienawidzę tych spojrzeń.
                  Ale to są chyba normalne uczucia, ludzkie. Najważniejsze, żeby sobie jakoś z
                  nimi radzić.

                  Druga sprawa - rodzeństwo. Marzę o rodzeństwie dla mojej córki. chciałabym aby
                  miała kogoś bliskiego, wtedy gdy jesteśmy i gdy nas już nie będzie. Żeby miała
                  w kimś oparcie psychiczne. Z drugiej strony boję się, że brat lub siostra
                  będzie czuł presję. Nie chciałabym tego robić mojemu dziecku. Mam nadzieję, że
                  córka będzie na tyle samodzielna, że nie będzie wymagała niczyjej opieki.
                  Ech... ciężko sobie radzić z tym wszystkim...
                  • magggi Re: Do Manatki 21.03.05, 23:00
                    Przykro mi się zrobiło, jak napisałaś o tych reakcjach niektórych ludzi na
                    córcię. Moja Kaśka jest jeszcze stosunkowo mała (roczniak wyglądający na 6-cio
                    miesięczniaka)więc - poza oczkami - nie widać u niej niepełnosprawności, ale
                    Twój post uświadomił mi, że czeka nas jeszcze walka z nietolerancją, bo choć,
                    podobno, Murzynom nieźle się u nas mieszka, to niepełnosprawni (ci odbiegający
                    od jakichśtam norm) ciągle są "niepełnostrawni" i w żenujący sposób
                    obserwowani. Ale cóż... taki kraj.
                    Co do rodzeństwa, po raz kolejny, to przemyślałam Wasze sugestie i obstaję przy
                    lekkiej presji - przynajmniej w stosunku do mojej Soni - ona jest typem,
                    któremu jeśli się nie każe, to niczego się nie uzyska, a zresztą w ogóle za
                    mało od niej wymagam, więc chyba taki delikatny nacisk trochę ją ukierunkuje.
                    Zobaczymy..., napiszę za kilka lat, jak się sprawy mają.
    • aleksandraantek Re: Pytanie do Fajki i innych weteranek 19.03.05, 21:00
      Dziewczyny wielkie jesteście!!!!!!!!!!!!!
      Takie jest moje zdanie :-)
      Ja Wam mogę tylko powiedzieć jak to wygląda przez internet -> fantastyczne
      babki które kochają swoje dzieci za to że są a nie za to jakie i kim są!!!!
      Nie wiem jak przelac na klawiature to co chcę Wam powiedzieć napisze tylko że
      trzymam kciuki za Wasz spokój!
      Pozdrawiam ola (weteranka forumowa wchodząca na forum z powodu wielkiej miłości
      do spotykanych tu babek i ich super dzieci)

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka