krolik.z.kapelusza
26.11.09, 22:56
Od dłuższego czasu mam wrażenie, że całe zło tego świata skupiło się
na mnie (hmm, trochę egoistyczne podejście). Dobra, wiem, że inni
mogą mieć gorzej ale jakoś i tak to nie poprawia mojego
samopoczucia. Nie znam się kąpletnie na psychoanalizie itp ale tak
na zdrowy rozum, zastanawiając się nad swoimi problemami dochodzę do
wniosku, że to może ze mną być coś nie tak. Wiem, żeby uzyskać jakąś
radę od Was powinnam opisać bardziej szczegółowo swoje problemy ale
jest ich tak dużo, że nie starczyło by Wam chęci na czytanie. Nie są
to jednak problemy typu, że mąż mnie bije, nie mam za co żyć. Chodzi
mi bardziej o to, że mam dość idealistyczną wizję świata i ciągle
dostaję w dooopę od życia, ciągle ktoś wykorzystuje moją naiwność,
ciągle się zawodzę na ludziach. Kiedyś sobie tłumaczyłam, że ludzie
są źli, że ja jestem dobra (dość dziecinne podejście - czas
dorosnąć), że mam wiecznego pecha, że dobieram sobie złych
przyjaciół/znajomych. Ale to chyba błędne założenia, bo wiecznie
wszyscy byli winni a ja byłam nieskalana. Czas spojrzeć prawdzie w
oczy i dopuścić myśl, że to chyba ze mną coś nei tak. Tylko co, jak
to zidentyfikować, od czego zacząć. I jak to potem zmienić? Jest dla
mnie ratunek? Mogłabym iść do jakiegoś lekarza ale jak go znaleźć, a
poza tym to pytanie pojawiające się zawsze na początku każdej
wizyty "co się dzieje?" - nie wiedziałabym co odpowiedzieć...