Dodaj do ulubionych

osobowość unikająca - zaakceptować czy walczyć?

18.12.09, 01:21
Wiem, że jest ze mną coś nie tak. Od dawna próbuję jakoś to zdefiniować i ostatnio trafiłam na pojęcie "osobowości unikającej". Przez długi czas to akceptowałam, ale teraz jestem na takim etapie życia, że w końcu muszę coś z tym zrobić.

pl.wikipedia.org/wiki/Osobowo%C5%9B%C4%87_unikaj%C4%85ca
Kryteria diagnostyczne:

1. unikanie działalności zawodowej, która wymaga znaczących kontaktów interpersonalnych, spowodowane obawami przed krytyką, dezaprobatą lub odrzuceniem,

Kilka miesięcy temu skończyłam studia. Od tego czasu siedzę w domu i nie robię nic. Męczy mnie ten stan, ale nie potrafię się zmusić, żeby to zmienić. Panicznie boję się iść do pracy, szczególnie związanej z moim kierunkiem studiów. Skończyłam ciężki i dobry kierunek na politechnice. Nie powinnam mieć teraz trudności ze znalezieniem pracy. Ale tak naprawdę wcale jej nie szukam. Myśl o pracy napawa mnie tak ogromnym lękiem, że właściwie całymi dniami siedzę w pokoju i nie wychodzę z domu. CO najbardziej mnie przeraża? Kontakt z innymi ludźmi, odpowiedzialność, wykonywanie pracy, o której de facto nie mam pojęcia.

Najdłużej pracowałam 2 tygodnie (w zawodzie). To był koszmar. Wstawałam skoro świt, wracałam popołudniu i kładłam się spać i tak codziennie. W pracy siedziałam jak na szpilkach, nasłuchując czy czasem nie zbliża się szef z kolejnymi poleceniami. Częstokroć nie wiedziałam co do mnie mówili, jakby byli z innej planety. Mam wrażenie, że tylko tam przeszkadzałam, że po cichu drwili ze mnie, że nic nie umiem.

Wszystko pogarsza fakt, że jestem okropnie nieśmiała. W tamtej pracy niejednokrotnie bałam się o coś zapytać, próbowałam dochodzić sama, efektem czego były tylko zmarnowane godziny. Najlepsze jest to, że sprawiam osoby pewnej siebie. Swoje wady próbuję wykorzystać na swoją korzyść, kreując się na indywiduum, osobę stojącą z boku, trochę zgorzkniałą, trochę cyniczną.

2. niechęć do wiązania się z innymi ludźmi, z wyjątkiem niektórych lubianych osób,

Mam garstkę bliskich osób - chłopak, przyjaciel, kilku znajomych... Do nowych ludzi nie potrafię się przekonać.

Zaczęłam nowe studia zaoczne - mam tam tylko jednego kolegę z ławki. Nie potrafię podejść do grupki osób i zagadać. Zresztą czuję, że i tak nie miałabym z nimi o czym rozmawiać. Ludzie mnie męczą. Często, gdy widzę kogoś znajomego na ulicy, przechodzę na drugą stronę i udaję, że go nie widzę, żeby nie musieć z nim rozmawiać. Mieszkałam w akademiku - kiedy znajomi próbowali wyciągnąć mnie na imprezę, zamykałam się w pokoju i udawałam, że mnie nie ma. Kiedy dzwonią koleżanki z liceum, mówię, że nie mam czasu. Nie lubię rozmawiać przez gg, prawie nigdy nie odpisuję na maile i smsy. Nienawidzę imprez, bo siedzę na nich jak kołek i nie odzywam się ani słowem. Rozmawiając w większym gronie, drży mi głos, a rzeczy, które mówię wydają się głupie. Wtedy mam ochotę zniknąć. Właściwie od zawsze mam kompleks pt. "nikt mnie nie lubi". Dlatego zaczęłam unikać spotkań towarzyskich, bo źle się po nich czułam - gorsza i odrzucona, inna.

3. powściągliwość w związkach intymnych spowodowana obawą przed zostaniem zawstydzonym lub wykpionym,

Nie potrafię rozmawiać o uczuciach. A do tego mam skłonności do dramatyzowania. Byle sprzeczka z ukochanym, a ja wpadam w histerię, zalewam się łzami, pakuję walizkę. On próbuje wtedy ze mną rozmawiać, a ja wpadam w dziwny stan - zamykam się w sobie i tak jakbym w ogóle go nie słyszała, nic nie mówię, tylko tępo patrzę przed siebie i płaczę. Tak dużo czasu spędzam sama, że chyba nie potrafię werbalizować moich myśli.

4. zaabsorbowanie krytyką lub odrzuceniem w sytuacjach społecznych,

Nie policzę ile godzin przepłakałam, bo ktoś na mnie krzywo spojrzał, zrobił jakąś dziwną aluzję itp.

5. powstrzymywanie się przed wchodzeniem w nowe relacje interpersonalne z powodu poczucia niedopasowania (ang. feelings of inadequacy),

6. postrzeganie siebie jako społecznie niekompetentnego, niepociągającego lub gorszego od innych,

7. niezwykła niechęć do podejmowania osobistego ryzyka lub do angażowania się w jakiekolwiek nowe działania, ponieważ mogą one okazać się kłopotliwe.

Siedzę więc całymi dniami w domu i pasożytuję na rodzicach. Czuję, że ich zawiodłam. Nie spotykam się z ludźmi, bo nie chcę się stresować. Myślę dużo o moim ukochanym, chyba mam obsesję. Sytuację pogarsza fakt, że mieszkamy bardzo daleko od siebie. Porównuję się z jego byłą - codziennie oglądam jej profil na nk, powiększam każde zdjęcie, zastanawiam się czy jest ładniejsza. Wyobrażam sobie jak mówił, że ją kocha, jak ją całował. Zazdroszczę jej, że może być blisko niego. Czasem w dziwnych miejscach dostaję napadów płaczu - w toalecie, w autobusie itp. bo już nie mogę znieść tego stanu. Potrafię całymi dniami nie wychodzić z łóżka, a nocą gryźć ściany z rozpaczy. W myślach umierałam już tysiące razy. Kiedyś pewnie zrobię to naprawdę. Wszystko interpretuję na swoją niekorzyść. Szybko się zniechęcam. Kiedy byłam mała podobno budziłam się w nocy i przez kilka godzin bujałam się skulona i płakałam. Lekarz powiedział, że nocą odreagowuję to, co przeżyłam w dzień, że jestem nadwrażliwa. Pamiętam jak w przedszkolu inne dzieci mnie odrzucały, jak siedziałam sama w kącie dopóki nie przyszli po mnie rodzice. Pamiętam jak narobiłam w majtki, bo bałam się chodzić do toalety. Będąc nastolatką cięłam się żyletką, bo tylko to przynosiło mi ukojenie. Myślę, że i tak poczyniłam duże postępy od tamtego czasu, ale... to wciąż za mało.

Czy jest dla mnie ratunek? Tacy ludzie jak ja nie powinni się w ogóle rodzić...

Jeśli ktoś to przeczytał to dziękuję bardzo (choć i tak nie opisałam nawet połowy). Jeśli ktoś coś poradzi, to jeszcze bardziej dziękuję. Ten post to chyba bezgłośny krzyk rozpaczy i moja ostatnia nadzieja.
Obserwuj wątek
    • elzbieta007 Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 18.12.09, 08:48
      > Czy jest dla mnie ratunek?
      Jest. Przyzwoita psychoterapia. Powodzenia:)

      • lulu_on_the_bridge Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 18.12.09, 15:11
        Wiedziałam, że ktoś napisze o psychoterapii. Tylko patrz pkt 7. Poza tym
        ogromnie się tego wszystkiego wstydzę. Wstydziłam się nawet pisać na forum, a co
        dopiero iść do obcego człowieka z problemami. Zresztą jakby zobaczył młodą,
        ładną, wykształconą kobietę to by mnie chyba wyśmiał. Inni ludzie mają naprawdę
        poważne problemy, ja się nie czuję godna zawracać głowę psychoterapeutom.
        • elzbieta007 Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 18.12.09, 16:46
          >Poza tym ogromnie się tego wszystkiego wstydzę. Wstydziłam się
          > nawet pisać na forum, a co dopiero iść do obcego człowieka z
          > problemami.

          Stan, w jakim się znajdujesz, jest w miarę stabilny (choć może Ci się wydawać
          inaczej) i bezpieczny dla psychiki. Będzie ona opierać się wszelkim zmianom, bo
          są ryzykowne, zagrażają homeostazie. Możesz w tym tkwić, choćby do końca życia,
          albo... podjąć wysiłek, przełamać opór i coś zmienić. Masz wybór.
        • leda16 Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 23.12.09, 20:05
          lulu_on_the_bridge napisała:
          Wiedziałam, że ktoś napisze o psychoterapii. Tylko patrz pkt 7

          Dla mnie jest niepojęte jak z tym pkt.7 rozpoczęłaś II kierunek studiów, skończyłaś pierwszy, zdawałaś kolokwia i egzaminy. A psychoterapeutycznym oszustom rzeczywiście szkoda finansowo pomagać. Niech się wezmą do uczciwej pracy, czego i Tobie życzę.
        • nangaparbat3 Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 17.02.10, 18:14
          lulu_on_the_bridge napisała:

          >Zresztą jakby zobaczył młodą,
          > ładną, wykształconą kobietę to by mnie chyba wyśmiał. Inni ludzie mają naprawdę
          > poważne problemy, ja się nie czuję godna zawracać głowę psychoterapeutom.


          Bredzisz. Problemy ze soba miewają piekni, wyksztaleceni,młodzi i bogaci.
          Podobnie jak starzy i brzydcy zebrzący analfabeci.
          Wydaje mi sie, ze wymyslasz sobie rozne rzeczy, a potem w nie wierzysz - zamiast
          sprawdzic. Szkoda zycia.
    • to.niemozliwe Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 18.12.09, 08:55
      Przeczytałem z ciekawością, nie dziękuj, ze ktoś czyta.
      Piszesz interesująco i logicznie. Jeżeli chce sie coś zmienić w
      sobie, to warto zaczynać od drobiazgów, żeby nabrać pewności, że ma
      sie zdolnośc do narzucenia swojej woli sobie samemu.
      Czekam, co Ci odpowiedzą inni. Wydaje mi się, że rozwiązanie tematu
      o którym piszesz przekracza możliwości "forumowe".
      Jak skończyłaś Politechnikę, trudny wydział (Nazwa na E., czy na
      M.?)? Tam też trzeba było robić rzeczy z którymi spotykałas się
      pierwszy raz i podlegać ocenie innych? Jak tam było?
      • lulu_on_the_bridge Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 18.12.09, 15:23
        Nazwa wydziału na B., jeśli to ma jakieś znaczenie. Choć może i ma, bo jest
        tozawód, gdzie zaradność i samodzielność są nieodzowne.
        Jak skończyłam studia? Ano, tak jak pisałam wcześniej - ja się świetnie maskuję.
        Nikt z moich znajomych nie pomyślałby, że mogę mieć takie problemy. W liceum
        zawsze byłam prymuską z osiągnięciami na skalę ogólnopolską, na studiach
        wybijałam się w swoich ulubionych dziedzinach. Miałam znajomych, ale przydawali
        się jedynie do zachowywania pozorów. Część znajomości przetrwała, choć czuję, że
        nikt mnie tak naprawdę nie zna, że tylko przed nimi udaję. Myślę, że przetrwałam
        tam, dzięki mojemu ówczesnemu chłopakowi. Pomagaliśmy sobie nawzajem i tak to
        zleciało. Choć nie obyło się bez histerii, bo np. "nikt nie chciał być ze mną w
        parze na laborkach", bo "dostałam 4 zamiast 5" itp.

        W ogóle mężczyźni w moim życiu to osobna historia. Mam powodzenie i często to
        wykorzystywałam. Jak widzę, że się podobam, to nagle staję się pewna siebie,
        inteligentna i błyskotliwa. Za to kompletnie nie dogaduję się z kobietami.

        Dodam, że rodzice od dziecka powtarzali mi, że jestem najwspanialsza,
        najpiękniejsza, najmądrzejsza itp., więc moja "osobowość" na pewno nie wynika z
        wychowania, tylko taka już chyba po prostu się urodziłam.
        • mimose Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 18.12.09, 17:22
          Prawie jakbym czytała o sobie... u mnie nie jest to w takim stopniu, ale jest.
          Też boję się iść do pracy (jestem po liceum), boję się ludzi, ich dziwnych
          spojrzeń i uśmiechów. I też mam wrażenie, że znajomi mnie nie znają (nie mam ich
          zresztą wielu), że nikt mnie tak naprawdę nie zna.
        • to.niemozliwe Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 19.12.09, 08:10
          A może naprawdę jest tak, że jesteś wesoła, miła, inteligentna i
          ciekawa i nie nosisz maski za zewnatrz pod którą się kryjesz, tylko
          nosisz maską do wewnątrz pod którą sama kryjesz przed sobą swoje
          prawdziwe oblicze? Nie oszukujesz innych, tylko maskujesz sie w
          sposób, jaki opisałaś na początku przed sobą? Maskowanie się przed
          innymi jest na ich uzytek, a przed sobą na swój własny - wewnętrzny?
          Rozumiesz o co mi chodzi? To nie świat zewnętrzny nabierasz, tylko
          siebie?
          • rakia Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 09.06.13, 00:51
            Ten post nie był przeznaczony dla mnie, ale ponieważ mam te same problemy co autorka wątku, więc pasuje jak ulał. Nigdy o tym w ten sposób nie pomyślałam, świetne, dziękuję. Mam wrażenie, że to zdanie mi pomogło. :)
        • leda16 Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 23.12.09, 20:20
          lulu_on_the_bridge napisała:

          > Nazwa wydziału na B., jeśli to ma jakieś znaczenie. Choć może i ma, bo jest
          > tozawód, gdzie zaradność i samodzielność są nieodzowne.


          Czyli budownictwo. I co z tego? Bez uprawnień możesz tylko cegły na budowie podawać. Uprawnień nie chce Ci się zdobyć mimo, iż z emfazą opisujesz, jaka to zdolna i ambitna na tych studiach byłaś.


          > Jak skończyłam studia? Ano, tak jak pisałam wcześniej - ja się świetnie maskuję


          A cóż takiego maskujesz - lenistwo, brak wiedzy, inteligencję? Pomaskuj więc dalej - zapał do pracy, punktualność, obowiązkowość, kompetencje wystarczające do uzyskania uprawnień, ambicje, sympatię dla ludzi, itp. a reszta sama się ułoży.


          Część znajomości przetrwała, choć czuję, ż
          Myślę, że przetrwała
          > m
          > tam, dzięki mojemu ówczesnemu chłopakowi. Pomagaliśmy sobie nawzajem i tak to
          > zleciało.


          Och, te 10 godz. dziennie układania cegieł na budowie też Ci jakoś zleci. Będziecie sobie razem z murarzem nawzajem pomagać ;).


          >
          > W ogóle mężczyźni w moim życiu to osobna historia. Mam powodzenie i często to
          > wykorzystywałam. Jak widzę, że się podobam, to nagle staję się pewna siebie,
          > inteligentna i błyskotliwa. Za to kompletnie nie dogaduję się z kobietami.


          W budownictwie pracują zazwyczaj mężczyźni więc z takim doświadczeniem życiowym mozesz z powodzeniem maskować zainteresowanie szefem.


          >taka już chyba po prostu się urodziłam.


          taka maskowata...
          • lulu_on_the_bridge Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 23.12.09, 23:09
            Twoje posty skomentuję tylko pustym śmiechem. Kosz, blok, EOT. Nie karmię
            trolli, także spłyń.
            • lulu_on_the_bridge Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 23.12.09, 23:12
              To było oczywiście do leda16. Nie widzę już postów tego forumowicza i u mnie w
              drzewku wygląda jakby to było to to.niemozliwe, także prostuję.
          • do_ota Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 04.01.10, 05:22
            nie wiem ile masz alt, al ludzie z takim czymas jak ma lulu i podążajac za
            twoimi radami ambicji i "cwiczonej" sympatii dla innych maja wczesniej czy
            powniej skryte lub otwarte zalamanie nerwowe. Oczywiscie wielu z nich dalej sie
            "cwiczy", ale czym jest ich zycie? zaakceptowaniem faktu, nie rozwiazaniem
            problemu. A lulu, idz do psychologa. Troche pomoze
      • kaysalisa Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 13.02.10, 14:27
        Wypisz, wymaluj, tak jakby to o mnie bylo napisane...
        Na pewno nie mozesz zaakceptowac tego stanu rzeczy bo przeciez to
        jest negacja zycia.
        Jedynie terapia u osoby, ktora poza tym, ze jest kompetentna, jest
        takze ciepla, wyrozumiala oraz empatyczna, i ktora naprawde chce
        tobie pomoc.
        Przeczytaj "Dramat udanego dziecka" Alicji Miller, mi pomogly jej
        ksiazki a takze czytanie na jej stronie internetowej "Child Abuse
        and Mistreatment"
        Powodzenia
        halina
    • s.p.7 Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 18.12.09, 17:49
      Co do tytułu, sadze ze sam wątek jest juz odpowiedzią, próbujesz coś dziłać
      to bardzo dobrze, myśle ze wszytko CI sie uda i bedzie tak jak tego chesz,
      bedzie to wymagał osporo pracy ale bedzie tego warta

      "W pracy siedziałam jak na szpilkach, nasłuchując czy czasem nie zbliża się szef
      z kolejnymi poleceniami"
      -jakie byy Twoje relacje z rodzicami? wyglada tak jak odruch bezwarunkowy,
      wpajany latami. Mysle ze oni lub ktoś kto był blisko Ciebie, latami wywierał na
      Twoją osobowość bardzo negatywny wpływ.



      "Panicznie boję się iść do pracy..."
      mysleze ze jakiśpodswiadomy lęk wpływa na tą postawę... jak widać jest to
      złożone, częsć moze wynikać z jakiejśc formy rodziących sie lekkich nerwic, brak
      wiary w siebie, brak odpowiedzialnosci czy checi podejmowania jej.

      "że po cichu drwili ze mnie, że nic nie umiem."
      Twoje negatywne myłsi nakręcająć sie sprawiajaa ze moasz takie wrazenie i mozesz
      mieć tym podobne, jesli są bardzo silne i odczuwasz jak by inni smiali sie z
      ciebie, obgadywali, oznaczać moglo by to początki lekkiej dezitegracji
      osobowosciowej

      "Swoje wady próbuję wykorzystać na swoją korzyść"
      masz swiadomosc tego ze cos jest nie tak ale tudno wprowadzić Ci zmiany więc
      zaczynasz uczyć sie z tym zyc, to lawirowanie na krawędzi, odczuwasz jednak ze
      tak zyc sie nie da i trzeba zmienic cos głębiej u podstaw i sadze ze to bardzo
      dobra postawa


      "Ludzie mnie męczą"
      to juz jest skomplikowany mechanizm obronny,
      czasem aby zredukować negatywne emocje wynikajace z braku umiejetnosci
      komunikacji czy otwartosci towarzyskiej podswiadomie czlowiek zaczyna wdrazac
      emocje kontrujące wyrazajace sie w zobojętnianiu, lub negatywnym nastawnieniu do
      otoczenia, czasem zlozzone sytemy swiatopogladu.

      Sadze ze czula bys sie swietnie w towarzystwie innych ldzi, jesli rozwiazała byś
      pewne dylematy,

      "...gorsza i odrzucona, inna"
      nie to nie tak, zwyczajnei jestes mocna zblokowana emocjonalnie, dlatego unikasz
      towarzystwa, nie czujesz sie pewnie nie czujesz ze moesz sie otworzyc i byc w
      pelni sobą ,zawierac nowe znajomosci,

      NIkt nie czuje sie gorszy, odrzucony od tak sobie...
      z niczego
      sądze ze ktos w twoim otoczeniu, prawdopodobnie ktorys z rodziców miał przez
      wiele la bardzo negatywny wplyw na Ciebie, oraz byl pozbawiony milosci
      emocjonalnej i ciepla wobec ciebie

      "powściągliwość w związkach intymnych spowodowana obawą przed zostaniem
      zawstydzonym lub wykpionym,"

      Czy nei było tak ze rodzice/rodzic byli wobec ciebei czesto bardzo krytyczni?
      zadko chwalili, wspierali, otaczali troską?
      CZy nei bylo tak ze wlasnie ktos w twoim otoczeniu przez wiele lat kpil z
      ciebie, deprecjonowal cie na kazdym kroku?

      "Nie potrafię rozmawiać o uczuciach"

      Czy w miejcu w ktorym sie wychoywywałas, byly uczucia, cieplo? CZy moglas
      rozmiwac o tym co czujesz, i czy ktos zawsze brak to po uwagę?
      wątpie aby tak było

      "Nie policzę ile godzin przepłakałam, bo ktoś na mnie krzywo spojrzał, zrobił
      jakąś dziwną aluzję itp. "
      jestes bardzo wrazliwa, do tego ta wrazliwosc nei ma "otoczki chroniacej" w
      postaci fundamentow stabilnosci, pozytywnych emcoji

      "poczucia niedopasowania"
      NEI jestes manie ja nie bardziej dopasowana, powinnas byc szczeliwa z byca tym
      kim chesz byc,
      to poczucie bycia złą, gorszą inną... tutaj ma znaczenie - trzeba wyeliminowac
      jej podstawy, łowna ich czesc znajduje sie w swiadomosci oraz swiadomosci co
      mialo wplyw na taki obraz siebie jaki masz teraz (stawiam na rodzica/rodzicow
      lub inny blisko ciebie)

      "niechęć do podejmowania osobistego ryzyka"
      wynika z niewiary w siebie i wlasne mozliwosci - konsekwencje długiego
      "mobbingowania" czyli deprymacji,
      lub winikajaca z seri jakis nieprzyjemnych doswiadczen

      "Myślę dużo o moim ukochanym, chyba mam obsesję"
      -czujesz ze on cie kocha, chociaz sama oisz sie tak barzo ze nie jestes qdo
      konca niczego pewna, z tąd ta niepewnosc o byłą, poruwnywanie się, duzo
      niepewnosci w Tobei sie zebrało,
      ale czujesz ze on bardzo ci moze pomoc ze jest droga realziacji i jakiegos
      sposobu na wybawienie, pozwala zachowac pozytywne mysli

      jednak wiesz ze to za malo i ze on za ciebei zyl nei bedzie...
      i chesz popracowac troche nad swoja osobowoscią

      "Potrafię całymi dniami nie wychodzić z łóżka, a nocą gryźć ściany z rozpaczy. W
      myślach umierałam już tysiące razy"
      -to objawy depresji, checi uczieczki, bezsilnosci
      sadze jednak ze wszystko przed Tobą, za pare miesiecy niebo moze sie otworzyc
      przed Toba rozswietlają c drogę Twojego zycia, na nowo,
      gdzie pozbedziesz sie tego wszystkiego czym zostalas obarczona ale przz prace
      nad soba i zrozumieniem

      "Tacy ludzie jak ja nie powinni się w ogóle rodzić..."
      moze zwyczajnie ktos nie chial zebys sie urodziła, Ty masz jedna kprawo do tego
      i masz prawo do bycai szczesliwą osobą,
      zawsze w jakims stopniu mozna nardzoic sie na nowo
      problem nie lezy w Twoim urodzeniu tylko w tym co sie dzialo wokol Cieie
      wenetrznie masz wszystk oczeo potrzebjesz by spelniac sie w swiecie

      dojscie do takiego stanu to jednak troche pracy
      psychoterapeut amoze ci w tym pomoc, w 20% zawsze cos

      • lulu_on_the_bridge Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 18.12.09, 19:26
        Bardzo dziękuję za tak wyczerpującą wypowiedź.

        Pierwsze co muszę sprostować, to fakt, że to na pewno nie wina rodziców. Oni od
        dziecka powtarzali mi, że jestem najwspanialsza,
        najpiękniejsza, najmądrzejsza, rozpieszczali mnie, wierzyli we mnie. Okazywali
        mi dużo miłości (między sobą mniej, ale to osobna historia).

        > CZy nei bylo tak ze wlasnie ktos w twoim otoczeniu przez wiele lat kpil z
        > ciebie, deprecjonowal cie na kazdym kroku?

        Zastanawiam się nad tym... i może chodzi o mojego starszego brata? Kpił i
        wyśmiewał się ze mnie. Zawsze źle się czułam w jego towarzystwie, nawet dziś, a
        przecież jesteśmy już dorosłymi ludźmi. Jemu w życiu się powiodło, jest bardzo
        zaradny i przebojowy. A ja jestem taką niedorajdą życiową. (Od razu dla
        sprostowania dodam - Nie, rodzice nie faworyzowali go, nie stawiają go za wzór,
        właściwie to ja byłam faworyzowana, nie on.)

        Wyciągasz dużo trafnych wniosków, ale nie dajesz żadnych konkretnych wskazówek.
        Więc jak - mam zmuszać się do towarzystwa innych ludzi, czy dać sobie spokój i
        zawęzić świat do kilku bliskich mi osób? Iść do pracy zgodnej z moim
        wykształceniem, ale stresującej i wyniszczającej, czy poszukać czegoś poniżej
        moich ambicji i kwalifikacji, ale lekkiego i łatwego?
        • lifeisaparadox Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 18.12.09, 23:03
          To chyba są dwa powody takie na prosty rzut okiem bez zbytniego lawirowania.

          Pierwszy to to, że rodzice będąc z Tobą bardzo blisko i kochając Cię,
          nadwartościowali Cię w dzieciństwie i młodości. To może sprawiać że nauczyłaś
          się, przyzwyczaiłaś do poklasku i ciągłej pochwały która upewniała by cię w tym,
          że dobrze sobie radzisz. Zwyczajnie to ludzie nie dają sobie wzajemnie poklasku,
          a tym bardziej ciągłego. Stąd może twoje zagubienie i niepewność. Dobrze sobie
          radzisz, nikt nic nie mówi, ale brak poklasku sprawia że budzą się w Tobie
          podejrzenia że jest źle. Dzieje się tak ponieważ rodzice mogli wogóle nie
          wyrażać swojej dezaprobaty co do twoich niepowodzeń i potknięć, a co najwyżej
          traktowali to przemilczaniem sprawy unikając bezpośrednio tematu.
          Dlatego brak uznania kojarzy Ci się z jednym, z klapą i niewyrażonymi słowami
          krytyki i zawiedzionych oczekiwań.
          To oczywiście nawyk w myśleniu i odbieraniu faktów, bardzo toksyczny bo
          zazwyczaj ludzie nie słodzą sobie w pracy a problemów też nie lubią przemilczać
          a jeśli już to są to zwykłe ludzkie przywary - jakieś tam niedoskonałości i chandry.

          Drugi powód frustracji łączy się z pierwszym. Presja na to aby być w centrum
          zainteresowania i zbierać pochwały. Sytuacje towarzyskie w których ciągle zdaje
          się czujesz potrzebę błyszczenia i bycia doskonałą i lubianą. To budzi ciągłą
          presję że musisz np. zagadywać z każdym znajomym na ulicy zamiast po prostu
          rzucić cześć i iść dalej. To też tak jak piszesz że czujesz potrzebę podejść i
          zagadać np. do obcej grupki osób.
          Po prostu kreujesz siebie na jakieś epicentrum rozrywki i zamiast być zwyczajnym
          człowiekiem, bycie zwyczajnym człowiekiem traktujesz jako bezwartościowe, a
          bycie gwiazdą jako coś właściwego.
          To budzi frustrację, ponieważ zazwyczaj ludzie są zwyczajni i czują się
          zwyczajnie z tym faktem. Ty z kolei żyjesz w ciągłej presji że musisz imponować
          aby zasłużyć na uznanie, a tutaj wystarczy być zwykłym człowiekiem i widzieć w
          tym coś co jest zupełnie okej.

          Tak więc niechęć do ludzi w twoim wypadku może być wynikiem poczucia
          nieodwzajemnionej sympatii. Brak uwagi jako niechęć. Brak wyczerpujących
          wielowątkowych rozmów jako klapa. Brak zażyłości i dobrych relacji z każdym jako
          niepowodzenie i niechęć ze strony innych.
          Stąd poczucie niższości, niedopasowania, niespełniania wymagań względem relacji
          towarzyskich, które to tylko Ty sobie tak stawiasz wysoko i w taki sposób.
          Z kolei też zwykłe sprawy, zwykłe pochwały za np. jakieś osiągnięcia traktujesz
          jako wyraz wniebowzięcia i beatyfikacji wręcz.

          Myślę że tak może po prostu być i stąd wynikają te problemy
          • lulu_on_the_bridge Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 18.12.09, 23:26
            Bardzo mądre, dające do myślenia słowa. Dzięki. Muszę przeczytać to jeszcze z 10
            razy i przetrawić i przemyśleć.
            • lifeisaparadox Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 19.12.09, 00:57
              Jest jeszcze problem nadkontroli wszystkiego. Proste rzeczy czy sytuacje
              człowiek chce zbytnio rozumieć, doszukuje się znaczenia zwykłych gestów czy min
              innych ludzi. Ma przekonanie że wszystko czemuś służy, każda działalnośc musi
              przynosić korzyść, każde zachowanie mieć sens, po prostu wszystko musi mieć
              znaczenie, natomiast niezrozumienie budzi zagubienie.
              Stąd może wynikać niechęć do większych grup ludzi, gdzie nie można odebrać
              intencji wszystkich osób po kolei.
              Kontrola i zrozumienie jest ważne dla poczucia bezpieczeństwa każdego człowieka,
              ale nadkontrola i nadintepretowywanie paradoksalnie prowadzi do rozkojarzenia.
              Dlatego na przykład proste czynności takie jak zwykła praca budzą poczucie
              pogmatwania, ale nie dlatego że są skomplikowane, ale dlatego że czlowiek zbyt
              wiele próbuje ogarnąć tego, co nie wymaga żadnego ogarniania.

              To są jednak sprawy które warto przerabiać z psychologiem bo to jednak skarbnica
              wiedzy jest i świetnie ułatwia życie jak dobrze przerobić to i owo.
          • lopresolja Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 22.02.10, 22:38
            tak sobie mysle ze kilka rzeczy do mnie tez pasuje i milo poczytac posty kogos
            madrego dzieki..przyda mi sie to na pewno..:))
        • horpyna4 Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 23.12.09, 19:28
          Zacznij szukać pracy, w której będziesz mieć kontakt z maszynami, a
          nie ludźmi. Nie żartuję.
        • leda16 Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 23.12.09, 20:34
          lulu_on_the_bridge napisała:

          >
          >
          > Pierwsze co muszę sprostować, to fakt, że to na pewno nie wina rodziców. Oni od
          > dziecka powtarzali mi, że jestem najwspanialsza,
          > najpiękniejsza, najmądrzejsza, rozpieszczali mnie, wierzyli we mnie. Okazywali
          > mi dużo miłości


          Nie traktuj tego co pisze "sp7" poważnie. On na każdego psychicznego popaprańca projektuje własne doświadczenia rodzinne. Zapewne skrajnie subiektywistyczne i przesadnie wyolbrzymione.
          >

          Jemu w życiu się powiodło, jest bardzo
          > zaradny i przebojowy. A ja jestem taką niedorajdą życiową.


          Ha, ha "niedorajdą" z sukcesami w nauce rzekomo na skalę ogólnopolską



          > Więc jak - mam Iść do pracy zgodnej z moim
          > wykształceniem, ale stresującej i wyniszczającej, czy poszukać czegoś poniżej
          > moich ambicji i kwalifikacji, ale lekkiego i łatwego?


          A jakież Ty masz bidusiu kwalifikacje bez uprawnień budowlanych, które musisz zdobyć, żeby zacząć wykorzystywać nabytą na studiach wiedzę? I czy rzeczywiście obligatoryjnie dwuletnia praca w biurze projektowym jest dla panny krecącej tyłkiem przerzucającej papierki i parzącej szefowi kawę jest taka "stresująca i wyniszczająca". Może rzeczywiście mniej wyniszczająca będzie dla Ciebie praca z mopem zamiast z czajnikiem do kawy i Autocadem?
        • nangaparbat3 Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 17.02.10, 18:23
          lulu_on_the_bridge napisała:

          > Bardzo dziękuję za tak wyczerpującą wypowiedź.
          >
          > Pierwsze co muszę sprostować, to fakt, że to na pewno nie wina rodziców. Oni od
          > dziecka powtarzali mi, że jestem najwspanialsza,
          > najpiękniejsza, najmądrzejsza, rozpieszczali mnie, wierzyli we mnie. Okazywali
          > mi dużo miłości (między sobą mniej, ale to osobna historia).

          A wiesz, moze jednak rodzice popelnili blad? Moze wystarczyloby powiedziec, ze
          jesteś wspaniala, piekna i mądra? Wierzę w ich najlepsze intencje, jednak moze
          byc tak, ze trudno Ci sie teraz pogodzic z sytuacją, kiedy nie jesteś "naj"? Bo
          moze słyszac, ze jesteś "najwspanialsza, najpiekniejsza, najmadrzejsza" - i
          kochana - wyobrazilas sobie, ze musisz taka byc, by Cie kochano?
      • lulu_on_the_bridge Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 18.12.09, 19:31
        A co do chłopaka... Tak, czuję, że ten związek może mi pomóc albo... zupełnie
        zniszczyć. Z jednej strony uszczęśliwia mnie to, że ktoś tak wspaniały chce być
        ze mną, a z drugiej nie wierzę we własne szczęście i czuję, jakbym siedziała na
        bombie zegarowej i czekała aż wybuchnie jakaś wiadomość, że on wraca do byłej
        np. To jak samonakręcająca się spirala autodestrukcji.
        • s.p.7 Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 18.12.09, 21:04
          "Okazywali mi dużo miłości (między sobą mniej, ale to osobna historia)"

          Nei chiał bym tu ich demonizować ale 90% przypadkow to wina rodziców, czo ich
          negatywne nastawienie jest nawe nie jest rozpoznawane przez nich samych jako coś
          złego, bo tylko tak potrafią wyrazać miłosc, a krzywdzą... to bardzo czesty schemat

          BArdzo powazne zaburzenia na cale zycie mozna wywołać w pierwszych 2 latach
          zycia dziecka - włascciwie, choroba sieroca to czesto brak reakcji troską na
          płacz niemowlęcia i potem dziecka

          Za duzo tego ejst by rozwinęło sie samo z siebie, oraz widac ze ciągnie sie to
          od najmłodszych lat.

          Czasem jest tak ze powazn zaburzenia rodzi ROZWÓD i kłótnie rodziców
          dziecko przezywa to bardzo silnie, czesto staje sie elementem gier miedzy
          rodzicami - rodzice czesto eni zdaja sobei sprawy ze walka miedzy nimi jest
          zabojcza dla dziecka
          ich konflikty dziecko przezywa w sobie - to moze byćtez powod a jest to o tyle
          istotne by wiedziec jaka jest przyzyna, bo bez tego czasem niewiele mozna zrobic

          "Więc jak - mam zmuszać się do towarzystwa innych ludzi, czy dać sobie spokój i
          zawęzić świat do kilku bliskich mi osób? Iść do pracy zgodnej z moim
          wykształceniem, ale stresującej i wyniszczającej, czy poszukać czegoś poniżej
          moich ambicji i kwalifikacji, ale lekkiego i łatwego?"

          Przede wszstkim musisz dobrze czuć to w sobie, wtedy bedziesz miala nejlpesze
          odpowidzi dla samej siebie,
          NIgdy do niczego nei nalezy sie zmuszać... bo to jest na krotkąmętę, zmuszanie
          sie to troche iscie na skroty własnego ja, i nie wrózy dobrze.
          Dla mnie najlepsze rozwiazania to sa najlepsze rowiazania czyli:CZuejsz sie
          dobrze z ludzmi, potrafisz im zaufać, otwierać sie nanich ,rozumieć ich, być mia
          i sympatyczna, pracować tam gdzie czujesz sie dobrze i robic to co lubisz robić,
          czyl ijest wbierałas studia bo lubila to czy priorytet miala stabilnosc zawodowa
          - to powinnas czuc sie dobrze w swpim zawodze, w pracy i z ludzmi
          łątwo sie to mowi, ale aby przelozyc to na emocje w tobie... trzeba rogrysc
          dlaczego tak nei jest...
          Bo skoro bylo zle przez ostanie powiedzmy 15 lat twojego zycia dlaczego teraz
          mialo by byc dobrze?
          Moze rzeczywicie to wina brata, on sam mogl robic to dosc nieswiadomie.
          Cos cie blokuje, i nie wiesz do konca co,
          czasami mzoe wystarczy odniesc kilka sukcesow towarzyskich: poznac sie z ludzmi,
          dobrze z nimi wspolpracowac, nie izolowac sie , nie uciekac, sprobowac... ale ty
          tego nei czujesz... z jakis wzgledów... tu dziala jakis mechanizm rozwiniety w
          przeszlosci ktory zlokował jzu nawet potrzebe towarzyskosci

          "samonakręcająca się spirala autodestrukcji."
          kluczem do pewnosci z chlopakiem jest pewnsoc siebie, poczucie wlasnej wartosci,
          jesli bedziesz wiedzial kim i jaka jestes i ze to jest dobre... bedziesz
          wiedziala ze tylko idiota od ciebie odejdzie a ty znajdziesz sobie innego
          nei dosc tego bedziesz rzyczyla mu jak najlepiej - jak kocha byłą to niech do
          niej wraca po co robic cos na sile...

          jakie jst rozwiazanie - mysle ze jedynym jest tu pruba zrozumienia, z kad to sie
          bierze... inaczej jedyne co bedziesz mogla zrobic to zmuszac i forsowac sie lub
          ulec jakims dziwnym ograniczenim stworzonym przez lata
          bardzo dobry spychoterapeuta mogl by cie naprowadzic, ale tez zaczałby od
          analziy twojego wczesnego dziecinstwa
          • gazeta-tylko Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 19.12.09, 04:22

            s.p.7 napisał:
        • lentila20 Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 18.12.09, 21:13
          Postanowilam napisac, bo jestem tym wszystkim czy napiasala autorka.
          Kazde jedno zdanie pasuje do mnie, moge sie pod wszystkim podpisac.
          Moze jest jedna roznica, ja niestety nigdy nie mialam kochajacy
          rodzicow, moze kochali na swoj sposob ale niestety bylam ofiara
          (nadal jestem) ofiara przemocy psychologicznej (fizycznej tez) Mam
          24 lata i nie umie sobie poradzic z zyciem. Unikam ludzi, nie umie
          miec nawet faceta, bo boje sie przed kims otworzyc, przyjmuje maski
          ale nie pozwalam nikomu sie do siebie zblizyc, blizej mnie poznac,
          gdy to nastepuje koncze znajomosc! Nie mam znajomych, oddalam od
          siebie ludzi, nie umie rozmawiac. Caly dzien spedzam na necie, i
          marze ze bedzie lepiej. Wyobrazam sobie siebie inna, wolna, ale nie
          mam sily by do tego dazyc! I teraz moje pytanie chcialabym isc na
          psychoterapie, jedak w przeszlosci mam zle doswiadczenia z
          psychologami, trafilam na niewlasciwych ludzi, ktorzy nie rozumieja
          problemu. Czy ktos moglby poradzic jak wybrac psychologa ktory
          zrozumie ten problem? czy musi to byc psycholog ze specjalizacja
          rodzinna na przyklad? Bardzo chce wyjsc z tego bagna bo juz tez nie
          daje rady. Potrafie calymi tygodniami sie do nikogo nie odzywac.
          Jesli ktos moglby co doradzic..
          • azoorek Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 18.12.09, 21:41
            Zgodze sie z poprzedniczka- korzeni trzeba szukac w dziecinstwie.
            Wydaje mi sie, ze bylas takim dzieckiem- bohaterem z ktorego rodzice
            chcieli byc dumni. I stad ten perfekcjonizm, zeby wszystko bylo jak
            najlepsze i najwyzszych lotow. Bo oprocz tego co rodzice ci
            powtarzali, jest zawsze drugie dno- dziecko bylo akceptowane nie
            takie jakie jest (czyli oprocz malego bohatera, dziecko zaleknione i
            potrzebujace pomocy), ale takie jakie chcieli rodzice- zawsze
            najlepsze, oczko w glowie, duma calej rodziny. I tak mi sie wydaje,
            ze boisz sie wyjsc z tego schematu, nie chcesz zeby ktos sie toba
            rozczarowal (czytaj- rodzice) i tak bardzo Ci na tym zalezy, ze az
            Cie to rozklada psychiczne. Niestety w relacjach poza rodzinnych
            czesto sie powtarza domowe schematy- dziecko rodzic (tu np. szef-
            pracownik). Tak bardzo chcesz zasluzyc na dume szefa (w
            podswiadomosci rodzica), ze nie jestes w stanie dzialac. Bo tak
            naprawde cokolwiek nie zrobisz, zawsze bedzie źle, bo mozna zrobic
            jeszcze wiecej i zasluzyc na jeszcze wieksza milosc. I tez mam
            wrazenie, ze w Twoim domu nie bylo bliskosci (problem ze zblizeniem
            sie do ludzi i poczuciem odrzucenia)- mowie tu o rodzicach, bo to
            jest dla dziecka bardzo wazne- moze Twoi rodzice widzieli Ciebie
            tylko przez Twoje osiagniecia, a odrzucali w chwilach slabosci (bo
            widac, ze zaprzeczasz swoim uczuciom, nie akceptujesz ich, zwlaszcza
            tych negatywnych), bo takie wspaniale dziecko nie moze byc
            niedoskonale. Tego z dziecinstwa sie nie pamieta, ale to tkwi bardzo
            gleboko w podswiadomosci. I napisz jeszcze czy w Twoim domu byl
            problem z alkoholem. Juz nie mowie o zalewaniu sie w trupa, ale tez
            o tzw. kulturalnym piciu (np. dobrze zarabiajacy ojciec wieczorkiem
            sie relaksuje czy drinku?). Nauczylas sie dobrze grac, bo tego
            chcieli w domu, ale kosztuje to Cie wiele- wieczne napiecie i
            oczekiwanie, ze ktos odkryje jaka jestes niedoskonala. To naprawde
            męczace. Ja terapie mam za soba i naprawde zaczelam nowe zycie. Ale
            tez mi sie wydawalo, ze umre jak sie np. rozplacze przy terapeucie.
            Nie umarlam, ale za to poczulam ogromna ulge, bo ktos poraz pierwszy
            w zyciu mnie wysluchal i zrozumial i nie krytykowal. I pomogl.
            • lopresolja Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 22.02.10, 22:42
              perfekcjonizm? wypisz wymaluj ja ale z tym walcze...za duzo od siebie wymagam
              grr i jestem leniem jak to gdzies bylo jeszcze napisane..i tez mam poczucie
              lepszosci...co za zycie jaki ten czlowiek pokomplikowany ahh :]
          • gazeta-tylko Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 19.12.09, 04:30

            lentila20 napisała:
            i nie umie


            druga imbecylka
            "nie umie"


            Kto nie umie? ....imbecylko
            zal mi tych niukow
        • goscsiedem Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 18.12.09, 21:23
          Witam świetnie opisałaś przypadek, to co ja przechodziłem już jakiś czas temu,
          dam Ci radę TAK walcz z tym. Ja też byłem kiedyś bardzo wrażliwy, martwiłem się
          o wszystko jak mnie oceniają,co sobie myślą inni ludzie. Terapii już próbowałem
          dowiedziałem się tylko że: ,,mam się wziąć w garść". Chodząc tam odczuwałem
          straszny wstyd czułem, że nie otworze się nigdy, teraz rozumiem, że wyczuwałem
          podświadomie to iż mój przypadek był bagatelizowany w oczach pani psycholog. To
          jeszcze bardziej umocniło mnie w przekonaniu, że tak naprawdę zajmuję
          niepotrzebnie czas innym ludziom, że nie jestem wart czyjeś uwagi, nie zasługuje
          na to co inni, jestem gorszy. Przecież nie byłem chyba tak żałosny w tym
          wszystkim, że nie można mi było poświęcić chwilę uwagi wysłuchać i może pomóc.
          Po tym co mi powiedziała wziąłem się w garść i nie przyszedłem na następne
          ustalone spotkanie. Reasumując nie wyleczyłem się, samo nie przeszło za to
          zrobiło niezłe spustoszenie w moim życiu. Teraz udając nieczułego dupka całkiem
          nieźle sobie radze. Odcięcie od całego świata emocjonalnie i mentalnie a cha i
          od moich bliskich również. Nic nie czuje, nie mam już emocjonalnych potrzeb a
          najbardziej męczące jest to że przestało mnie to obchodzić. Niech Ci się nie
          wydaje, że choroba nie postępuje nic nie stoi w miejscu wszystko płynie.
          Myślę, że z tym psychologiem po prostu źle trafiłem jeśli czujesz że się uda
          walcz i nie bój się. To co napisałem może nie jest zbyt pocieszające ale
          zrobiłem to z dwóch powodów: pierwszy to ten że musisz znać prawdę, jeśli pytasz
          masz prawo do odpowiedzi; drugi natomiast, że sam bym pewnie takiego wątku nie
          założył a musiałem to z siebie wyrzucić.
          Powodzenia
          Jeśli swoją wypowiedzią uraziłem kogokolwiek wierzącego w piękno tego świata i w
          świąteczny klimat to najmocniej przepraszam.
          • azoorek Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 18.12.09, 21:45
            zle trafiles, nie powinien Ci tak psycholog powiedziec. A odciecie
            sie od emocji jest bardzo negatywny objawem- jest to reakcja na
            bagatelizowanie problemow przez otoczenie. I zaplacisz za to, bo te
            emocje w Tobie sa i beda dawac znac (napady zlosci, histerii, rózne
            bóle- w tym glowy, choroby wlacznie z rakiem!!!).
    • kozica111 Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 19.12.09, 10:34
      Miałam tak samo.Mogę podpisać się pod każdym zdaniem.Do czasu.Pewnego dnia
      rodzice odmówili dalszej pomocy, wspierania, utrzymania.Szok.Z dnia na dzień
      przestali traktować mnie jak udaną 14-latkę a przecież zawsze tak było /miałam
      20 lat/.Miałam tydzień na znalezienie pracy i usamodzielnienie się.I nie wiem
      czy pod wpływem szoku, czy zwyczajnie nie miałam wyjścia dorosłam, wzięłam
      odpowiedzialność za siebie i za swoje życie w kilka dni.Nawet nie miałam czasu
      na analizę co kto o mnie myśli i jakie mam lęki.Teraz jestem wdzięczna rodzicom
      z całego serca, choć uważam ze wywalili mnie z kokonu późno, dobrze ze nie za późno.
    • lola0071 Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 21.12.09, 00:10
      Tacy ludzie jak ja nie powinni się w ogóle rodzić...

      Raczej ci co odtrącają innych, czyli 95% ludzi...

      P.S. Też mnie odtrącali w dzieciństwie i później i mam to samo zaburzenie.
      Najbardziej boli to jak ludzie traktuja. Mi sie ten swiat nie podoba.
    • mskaiq Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 21.12.09, 09:23
      Mozesz to nazwac osobowoscia unikajaca ale ta nazwa sugeruje ze taka
      jestes ze to unikanie jest czyms czego sie nie da zmienic.
      To sie da zmienic.
      Moim zdaniem warto odbyc terapie grupowa, sa prowadzone dla takich
      osob jak Ty grupy otwarcia na przyklad przez laboratorium
      psychoedukacji.
      Terapia grupowa trwa okolo tygodnia i spotykaja sie na niej ludzie
      podobni do Ciebie, czesto pracujacy ale dla ktorych otwarcie sie
      przed ludzmi jest wielkim stresem i wysilkiem.
      Wziecie udzialu w takim spotkaniu to wielka emocjonalna rewolucja
      ktora moze calkowicie zmienic zycie i otwarzyc na nie.
      Jest wiele dzialalnosci na ktore jestes juz otwarta, na przyklad
      nauka, umiesz rowniez spotykac sie z niektorymi osobami a to juz
      bardzo wiele.
      Serdeczne pozdrowienia.
      • leda16 Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 23.12.09, 20:55
        mskaiq napisał:

        >
        > Terapia grupowa trwa okolo tygodnia i spotykaja sie na niej ludzie
        > podobni do Ciebie, czesto pracujacy ale dla ktorych otwarcie sie
        > przed ludzmi jest wielkim stresem i wysilkiem.


        A po co "otwierać się" przed obcymi ludźmi niczym prostytutka w burdelu? Prostytutka otwiera się przynajmniej za pieniądze. A jaką Ty masz korzyść z ekshibicjonistycznego zadzierania spódnicy i pokazywania swoich brudnych majtek, poza niesmakiem, drwiną i szyderstwem otoczenia? Każdy flejtuch jest wstrętny, flejtuch psychiczny też.


        • wen_yinlu Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 05.07.10, 00:42
          > jonistycznego zadzierania spódnicy i pokazywania swoich brudnych majtek, poza n
          > iesmakiem, drwiną i szyderstwem otoczenia? Każdy flejtuch jest wstrętny, flejtu
          > ch psychiczny też.

          Nieustannie jesteś dla mnie źródłem śmiechu o najmniej właściwych porach :)

          > > Terapia grupowa trwa okolo tygodnia i spotykaja sie na niej ludzie
          > > podobni do Ciebie, czesto pracujacy ale dla ktorych otwarcie sie
          > > przed ludzmi jest wielkim stresem i wysilkiem.

          Nie wierzę w krótkotrwałą terapię grupową i otwieranie się scyzorykiem, ale mi
          osobiście dużo dały spotkania w grupie z rówieśnikami (16-20) prowadzone przez
          psychologów... to trwało w sumie rok, niby takie gadanie o niczym, rysowanie
          razem, łażenie po mieście, żadnego tam wywlekania swoich problemów na siłę.
          Wiele rzeczy wychodziło spontanicznie przez to, że ludzie tam zebrani byli tak
          różni (nie - nie podobni właśnie).
    • annataylor Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 21.12.09, 17:38
      ja też tak mam, ale nie aż w takim stopniu; mnie pomogły spotkania z
      psychologiem, nie bylo ich wiele - ok. 10, ale dały mi do myślenia.
      ja też miałam takie obawy, żeby się przed obcym otworzyć, ale w
      końcu sie zmusiłam i poszłam. potem było juz coraz lepiej.

      Tobie tez polecam, a jesli jeszcze nie mozesz sie przełamać, to
      chociaz poczytaj sobie jakies poradniki z psychologii, wejdz w ten
      temat bardziej. ale nie probuj się sama leczyc, bo sie nie da.
      trzeba byc naprawde bardzo silnym psychicznie...
    • lukmic Nie mów, 23.12.09, 17:58
      że z Tobą jest coś nie tak. Dla mnie sprawa wygląda w sposób następujący:
      odkrywasz w sobie cechy czy zachowania, które w pewien sposób wywołują u Ciebie
      dyskomfort, przejmujesz się sobą (swoim dyskomfortem) i odczuwasz jeszcze
      większy dyskomfort. Myślę, że powinnaś zająć się przyczynami takiego a nie
      innego stanu rzeczy, bo sam opis osobowości unikającej jest 1) dla psychologów i
      2) opisuje zaburzenie. Nie można tłumaczyć zaburzenia przez zaburzenie. Jeśli
      mówisz: jestem taka jaka jestem (mam taką osobowość), to raczej sobie nie
      pomożesz. Nie ulega wątpliwości, że z jakichś względów nie możesz się dopasować
      do otoczenia. W Twoim opisie też trudno znależć jakąś wskazówkę, która rzuciłaby
      więcej światła na przyczynę stanu, w jakim się znajdujesz. Z nieśmiałością można
      walczyć, ale nieśmiałość wg Ciebie tylko pogarsza ten stan. Żeby odpisać Ci
      jakąś konstruktywną radą, musiałbym wiedzieć jakie masz pasje, jakiego typu
      prace lubisz, jakie akceptujesz, a jakich nienawidzisz. Czego spodziewasz się po
      innych ludziach, czy w dzieciństwie byłaś nieśmiała, jak wyglądały Twoje relacje
      z ojcem i matką. Tymczasem uprzedzam, że na forum będę dopiero po Sylwestrze.
      Tobie zaś życzę radości i akceptacji ;-)
      • doctor.no.1 sama nie dasz rady 23.12.09, 21:28
        Sama, szukając w książkach psychologicznych, nie znajdziesz
        odpowiedzi. Skupiasz się bowiem na objawach a nie na żródle
        problemu; nie jesteś gotowa, by zobaczyć prawdę taką, jaka ona jest -
        np. twierdzisz, że Twoi rodzice byli dobrzy. Otóż - nie byli! Nie
        potrafili przystosować Cię do życia, nie nauczyli ufać sobie,
        wierzyć w siebie, dać sobie prawo do błędu. [Nie myli się tylko te,
        co nic nie robi :)] Ty czujesz toksyczny wstyd, masz liczne lęki...
        Mi to na oko wygląda na DDA, ale też mogę się mylić. Z jakiego
        miasta jesteś?


        Jeśli nie masz odwagi pójść do psychologa, możesz spróbowac tutaj na
        początek www.goldenline.pl/grupa/bezplatne-porady-
        psychologiczne-i-coachingowe/

        • doctor.no.1 Re: sama nie dasz rady 23.12.09, 21:29
          Napisz, jaki jest Twój ojciec, a jaka jest Twoja matka?
        • leda16 Re: sama nie dasz rady 23.12.09, 21:45
          doctor.no.1 napisała:

          >

          > Mi to na oko wygląda na DDA, ale też mogę się mylić.


          Mnie to na vaginę wygląda na wmawianie w Żyda choroby i mylić się nie mogę :)))

        • lulu_on_the_bridge Re: sama nie dasz rady 23.12.09, 23:34
          Otóż masz w jednym rację - rodzice nie potrafili mnie przystosować do życia, ale... powiedz mi jak powinni to zrobić? Wysyłali mnie na kolonie, to płakałam żeby mnie stamtąd zabrali. Chcieli mnie posyłać na dodatkowe zajęcia pozalekcyjne - nie chciałam. Wyganiali mnie z domu, "żebym nie siedziała tylko przed komputerem", to się oburzałam, że powinni się cieszyć, że się nie włóczę po imprezach.

          Moi rodzice to są naprawdę bardzo mądrzy ludzie i nie mam im nic do zarzucenia.

          W domu rządzi mama. Tata jest cichy i spokojny, chyba wdałam się w niego. On wraca po pracy, zamyka się w swoim pokoju i wychodzi tylko czasem pooglądać tv. Tak to nie ma żadnych znajomych, jedyne rozrywki to tv, muzyka, książki, fotografia. Od mamy często słyszę, że jestem taka sama jak ojciec. Mama z kolei ma dużo koleżanek, jest aktywna, bardzo lubiana, ale też bardzo nerwowa. Ona rządzi, tata się podporządkowuje, chyba z wygody. Od lat rodzice mają osobne pokoje, często się kłócą, ale przywykłam do tego.

          Co do moich stosunków z rodzicami, to zawsze byłam córeczką tatusia. Tata mnie rozpieszczał do granic możliwości, nigdy na mnie nie nakrzyczał, kupował mi co tylko chciałam, wyręczał w domowych obowiązkach. Mama była tą, która wychowywała i trzymała dyscyplinę.

          Jeśli chodzi o moje sukcesy i porażki - rodzice zawsze bardzo mnie chwalili, a porażki kwitowali "nie martw się, następnym razem będzie lepiej". Nie było żadnej presji, żadnej chęci uszczęśliwienia rodziców. Zawsze słyszałam, że wszystko, co robię, robię dla siebie, a nie dla nich. A oni bez względu na wszystko będą ze mnie dumni i będą mnie kochać. No i? Czy to nie są wspaniali rodzice?

          Acha, jeszcze jedno. Rodzice widzą jaka jestem. Właściwie mama to widzi i wie, że to jest problem. Ale z tego co opowiada, to zawsze taka byłam. W dzieciństwie ak szła ze mną do piaskownicy i przychodziły inne dzieci, to zbierałam zabawki i mówiłam "idziemy do domu". Próbowała mnie jakoś wypchnąć w świat, ale ja się tak mocno zapierałam, że nie dawała rady. Ciągle powtarzała "musisz być odważniejsza, bardziej przebojowa, nie daj sobie w kasze dmuchać" itp. A ja od zawsze miałam ten kompleks, że nie potrafię taka być.
      • lulu_on_the_bridge Re: Nie mów, 23.12.09, 23:55
        Żeby odpisać Ci
        > jakąś konstruktywną radą, musiałbym wiedzieć jakie masz pasje, jakiego typu
        > prace lubisz, jakie akceptujesz, a jakich nienawidzisz. Czego spodziewasz się p
        > o
        > innych ludziach, czy w dzieciństwie byłaś nieśmiała, jak wyglądały Twoje relacj
        > e
        > z ojcem i matką.

        Moje pasje... Drugi kierunek, który zaczęłam studiować wiąże się właśnie z moją pasją. Studiuję grafikę, ale są to studia podyplomowe i trwają jeden semestr. Na kolejny chyba niestety nie będzie mnie stać. Oczywiście nie wierzę, że kiedykolwiek uda mi się być grafikiem. Nic mi się nie udaje, więc czemu akurat to miałoby mi się udać. Inne pasje - fotografia, poezja, muzyka (gram na jednym instrumencie, na innym się uczę). Tylko problem jest taki, że często kiedy już się za coś wezmę to szybko się zniechęcam, bo uważam, że jestem do niczego. Więc nie mogę się pochwalić jakimiś wielkimi osiągnięciami w tych dziedzinach.

        Lubię prace, w których nie ma bezpośredniego kontaktu z ludźmi. Np. czasem sobie dorabiam sprzedając coś na allegro, tam jedyny kontakt jest via mail + pani z poczty. Zdecydowanie podobałaby mi się praca zdalna. Mogłabym np. projektować strony www. Albo pracować w nocy, być stróżem albo portierką. Praca w sklepie, choć tam jest kontakt z ludźmi, też by mi odpowiadała, bo nie jest tak odpowiedzialna. Tylko że myślę, że mam w sobie jednak jakiś potencjał i żal mi go marnować bycie kasjerką... Nienawidzę prac, gdzie trzeba dużo mówić. Na pewno nie mogłabym być nauczycielką. Pracowałam kiedyś jako ankieterka i to był koszmar.

        Czego spodziewam się po innych ludziach...ale tych z pracy? Przede wszystkim zrozumienia, że po studiach nie wiem wszystkiego i pomocy. Powiedzenia konkretnie co mam zrobić i JAK to zrobić.

        Czy byłam nieśmiała i jak wyglądają moje relacje z rodzicami odpowiedziałam w innych postać.

        Z góry dzięki za odpowiedź, jeśli się taka po Sylwestrze pojawi.
    • lulu_on_the_bridge trochę mi się rozjaśniło 24.12.09, 00:05
      Czytając Wasze posty uświadomiłam sobie w czym między innymi tkwi problem - chcę
      być doskonała. Porażki mnie demotywują i sprawiają, że zamykam się w sobie. Co
      się z tym wiąże - za bardzo się przejmuję tym co myślą inni. Pewnie bardzo
      często wmawiam sobie, że coś myślą, a tymczasem jest zupełnie odwrotnie. Nie
      jestem pępkiem świata, nie wszyscy skupiają swoje myśli na mnie. A nawet jeśli
      ktoś sobie coś złego o mnie pomyśli, to co z tego? Jestem tylko człowiekiem, mam
      prawo popełniać błędy.
      • asica74 Re: trochę mi się rozjaśniło 24.12.09, 01:46
        Lulu, znow wsiade na swoj ukochany temat, o ktorym juz pare razy tu
        pisalam. Na samym dnie tego co piszesz lezy narcyzm - czyli
        dysproporcjonalnie duze zaineresowanie soba, ktore pochlania cie bez
        reszty ( wbrew pozorom, to nie musi byc samouwielbienie, depresja
        jest tez przejawem narcyzmu). Osobowosc o ktorej pisalas jest tylko
        wierzcholkiem gory lodowej. Poczytaj o samym narcyzmie, a zobaczysz
        w ilu opisac sie odnajdziesz. I bron boze sie z ciebie nie nabijam!
        Dodam tylko, ze zobaczenie siebie samej z tej wlasnie strony ( bo
        narcyzik ze mnie, ze ho ho! ) bardzo pomogo mi z uporaniem sie z
        moimi zyciowymi problemami. Powodzenia! ( Jakby co to pisz na maila)
        Sciskam i dobrych swiat.
      • lifeisaparadox Re: trochę mi się rozjaśniło 24.12.09, 13:01
        lulu_on_the_bridge napisała:

        > Czytając Wasze posty uświadomiłam sobie w czym między innymi tkwi problem - chc
        > ę
        > być doskonała. Porażki mnie demotywują i sprawiają, że zamykam się w sobie.

        Ja bym raczej powiedział że widzisz porażki tam gdzie ich po prostu niema.

        > Co
        > się z tym wiąże - za bardzo się przejmuję tym co myślą inni. Pewnie bardzo
        > często wmawiam sobie, że coś myślą, a tymczasem jest zupełnie odwrotnie.

        Pomyśl że inni myślą tak jak i Ty, raz sobie coś pomyślą, a potem stwierdzają że
        chyba jest odwrotnie.
        Chcesz się kierować czymś takim w życiu? powodzenia.

        > Nie
        > jestem pępkiem świata, nie wszyscy skupiają swoje myśli na mnie. A nawet jeśli
        > ktoś sobie coś złego o mnie pomyśli, to co z tego? Jestem tylko człowiekiem, ma
        > m
        > prawo popełniać błędy.

        Ludzie raczej na ogół mają cię w dupie.
      • to.niemozliwe Re: trochę mi się rozjaśniło 24.12.09, 14:05
        Ty nie chcesz być doskonała..ty masz przeświadczenie, ze jesteś
        doskonała. Jak odrzucisz tę maskę, noszoną na wewnętrzne
        potrzeby, to okaże się, że jesteś sympatyczna, intelignetna,
        twórcza, przyjacielska i....nieidealna :). I nic się takiego nie
        stanie :D. Odniesiesz z tego same korzyści :)
        Wesołych Świąt !:)
        • stinefraexeter Re: trochę mi się rozjaśniło 26.12.09, 11:29
          Zgadzam się z przedmówcami. W moim odczuciu jesteś przekonana o swojej
          doskonałości i "lepszości" od innych, i dlatego właśnie pozostajesz bezczynna,
          bo nie chcesz swoich wyobrażeń o sobie konfrontować z prawdziwymi wyzwaniami.

          Kilka dodatkowych uwag:
          wydaje mi się, że cały ambaras polega na tym, że jesteś naprawdę
          dobra/zdolna/lepsza tylko w wybranych dziedzinach. Z twojego opisu wnioskuję, że
          masz bardzo bystry umysł, szybko i łatwo się uczysz - innymi słowy, twój
          intelekt jest twoją najmocniejszą stroną. To jest oczywiście coś co dorośli
          najbardziej lubią u dzieci. Zatem byłaś chwalona, rodzice byli dumni, żyłaś
          sobie w przeświadczeniu, że rzeczywiście jesteś super. Tyle tylko, że
          błyskotliwy umysł to nie wszystko. Wydaje mi się, że już wcześnie w dzieciństwie
          odkryłaś, iż to co wywołuje szacunek u dorosłych (intelekt), u rówieśników nie
          wzbudza już takiego poważania. Brakowało ci tzw. "soft skills", inteligencji
          społecznej, nie wiem, czy dobrze to określam. Chodzi mi o to, że całe swoje
          poczucie wartości budowałaś na tym, że jesteś LEPSZA (inteligentniejsza,
          zdolniejsza). Dlatego właśnie czujesz, że MUSISZ być naprawdę super w tym, co
          robisz, bo inaczej nie jesteś nic warta.

          Skąd to się wzięło? Obstawiam, że po części to jest po prostu urok twojej
          osobowości, ale po części wpływ rodziców. Wychwalasz ich pod niebiosa, ale
          opisywane przez ciebie stosunki panujące w domu wcale nie prezentują się tak
          ładnie. Jasne, kochają ciebie i chcą jak najlepiej, ale.... DOminująca i nerwowa
          matka, wycofany ojciec.... Wiesz, znam bardzo podobny przypadek do twojego i to
          z identyczną konfiguracją u rodziców. Może to przypadek, a może nie. Może nerwy
          i emocje matki miały zbyt dużą władzę w waszej rodzinie? Może wyglądało to tak,
          że wpierw jej puszczały nerwy i złościła się na ciebie za coś, a potem
          obsypywała uściskami przepraszając i powtarzając jak cię kocha? Brakuje ci
          ewidentnie wiary w siebie. Może to wynik takiego emocjonalnego braku poczucia
          bezpieczeństwa? Twój ojciec, choć spokojny, był jednak zbyt słaby, by ci je
          zagwarantować, chowając się w pokoju przed wszechwładzą matki.

          Powtarzam, brakuje ci desperacko poczucia własnej wartości. Tak jak niektórzy
          budują namiastkę tego na urodzie, bogactwie, sukcesach zawodowych, ty je
          budowałaś na bystrym umyśle. I wszystko funkcjonowało jako tako dopóki
          poozstawałaś w środowisku szkolno-uczelnianym. Kiedy tylko skończyłaś studia,
          okazało się, że nie jesteś "uzbrojona" na wymagania życia codziennego, bo tutaj
          zdolność szybkiego uczenia się już nie wystarcza.

          Przespałaś coś ty, przespali też rodzice. Natomiast zdajesz sobie sprawę z
          problemu i wydaje mi się, że jesteś na dobrej drodze by te braki nadrobić.
          • to.niemozliwe Re: trochę mi się rozjaśniło 26.12.09, 11:49
            Dlatego warto, żeby lulu spojrzała na ludzi nie jako na tych z
            którymi rywalizuje w oczekiwaniach na dowody uznania, lecz ujrzała
            ich własnie w ich niedoskonałościach. Oni też nie są idealni.
            Natomiast są facynujący, interesujący i mają zaskakujące
            przymyślenia, jak dotrzeć do ich sedna. Tacy są ludzie :).
    • monikinha Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 28.12.09, 17:59
      Zaakceptować.

      I potem ewentualnie walczyć, ale w tej kolejności.
      Bo samej osobowości raczej nie zmienisz, może ewentualnie żmudną pracą skorygujesz swoje reakcje na mniej szkodliwe dla siebie.

      Przy osobowości unikającej raczej nie pakuj się na eksponowane stanowiska i raczej szukaj pracy nastawionej zadaniowo.
    • ka.rro Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 28.12.09, 18:10
      Ja najpierw walczyłam, ale to było bez sensu, skończyło się nerwicą. Jestem, jaka jestem, nie zmuszam się już do niczego, sporo znajomości i aktywności ciachnęłam i się wyciszyłam. I chyba właśnie to było mi potrzebne, a nie ciągłe udowadnianie sobie nie wiadomo czego.

      Zaakceptowałam, że pewne zajęcia, pewne rzeczy, pewni ludzie nie są dla mnie, nigdy się nie porozumiemy, bo są inni i sobie egzystujemy obok i jest ok.

      Nie zmuszam się do kontaktów z ludźmi, jeśli nie mam na to ochoty. Nie zmuszam się do ambitnej pracy. Nie zmuszam się do robienia ambitnych rzeczy. I już tego nie unikam, bo tego po prostu nie robię ;)
      • gazeta_mi_placi Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 30.12.09, 15:30
        I bardzo dobrze.
        Nie ma obowiązku bycia ambitnym.
        Dla każdego z nas jest miejsce na tym świecie.
    • do_ota Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 04.01.10, 05:05
      Dziekuje, ze to napisałas, zdalam sobie sprawe, ze ja tez mam to samo. Zdałam
      sobie jak chore pojęcie milosci mam, bo po twoim poscie chcialam powiedziec
      "kocham cie" :> wiec kocham tylko tych ktorzy... sa jak ja i są szczerzy hah.
      Nie wiem czy potrafie kochac innych. Nie wiem co zrobic gdy ja jestem nie taka
      jak chce. A jedno co chcialam to byc prawdziwa. Tylko nie wiedzialam jak to
      zrobic, ale tu znalazlam prawdziwy opis tego kim/ lub czasem (w) czym jestem
      teraz. Dziekuje jeszcze raz. Nie wierze w milosc, nie w moim wypadku, po raz
      kolejny to sobie uswiadomilam. Zeby sie nie oszukiwac, ja nie potrafie kochac.
      To nie zamierzenie, to fakty ktore stwierdzam. Tylko, ze swiadomosc mimo, ze
      kiedys uwazana przeze mnie jako bardzo wazna, teraz przestaje byc wazna. Teraz
      przeszkadza w zyciu, teraz musze siebie samą lub to czym/kim jestem oszukiwac,
      zeby przetrwac. Boje sie, ze kiedys w porywie energi zrobie komus, albo sobie
      krzywde. ( czasem taki strach wydawal mi sie naturalnym talentem od Boga, ze nie
      chce innych krzywdzić, a czym jest? objawem choroby:> czy kazde "cos" co wydaje
      sie być dobre jest tylko pozorem choroby?, nie cche w to wierzyc)
    • do_ota Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 04.01.10, 05:29
      Hej, jak czytam co piszesz, to to wszystko jest okropnie podobne do mnie , do
      mojego domu nawet. Jesli chcialabys pogadac to moje gg 16013152. pytenie do ciebie,
      nie mialas nigdy dosc biernosci swojego taty? nie wiem jak jest u ciebie, ale u
      mnie co do wychowania, to tato sie za mame chowal. A jak slyszalam od niego, ze
      "mam cos zrobic" to wiedzialam, ze tylko powtarza slowa mamy.
    • lulu_on_the_bridge Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 06.01.10, 00:19
      Bardzo Wam dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Stinefraexeter i asica74 trafili w sedno. Dzięki Wam to sobie uświadomiłam. To, że nie wychodzi mi w kontaktach z innymi ludźmi, bo czuję się lepsza. Strasznie to brzmi, ale chyba w istocie tak jest.

      "I wszystko funkcjonowało jako tako dopóki
      poozstawałaś w środowisku szkolno-uczelnianym. Kiedy tylko skończyłaś studia,
      okazało się, że nie jesteś "uzbrojona" na wymagania życia codziennego, bo tutaj
      zdolność szybkiego uczenia się już nie wystarcza. "

      To był właśnie najważniejszy powód, dlaczego czułam się lepsza. Całe życie byłam prymuską. Na studiach nie było już tak łatwo i pojawił się problem i całkowity spadek samooceny.

      Drugi powód, który pozwalał mi się czuć lepszą to... może to głupie, ale dziewictwo. Straciłam je bardzo późno, właściwie niedawno. Wciąż gardzę ludźmi, którzy robią to z kim popadnie, bez miłości. I teraz czuję się lepsza, bo tak późno to zrobiłam, czyli jestem porządna, cnotliwa itp. I czuję się lepsza, bo wolę filmy Von Triera niż komedie romantyczne, bo uwielbiam muzykę klasyczną, nie słucham techno, bo gram na instrumentach i czytam poezję, a nie szlajam się po dyskotekach, nie ćpam, nie palę. Właśnie tak, czuję się lepsza. :( Stąd pewnie jestem wyniosła, chłodna i powściągliwa i dlatego nikt mnie nie lubi. Z drugiej strony jak trafiam na ludzi naprawdę inteligentnych, którzy potrafiliby mnie zagiąć w każdej dziedzinie jaką się interesuję, to wtedy czuję się jak g*wno. Jak z piosenki Heya "Za mądra dla głupich A dla mądrych zbyt głupia Zbyt ładna dla brzydkich A dla ładnych za brzydka"...

      Teraz próbuję małymi kroczkami zmienić swoje życie.

      1. Obierać sobie cele. Mam kilka postanowień, dzięki którym, mam nadzieję, rozwinę swoje pasje. Nie są to może jakieś rewolucje, ale chcę się nauczyć systematyczności.

      2. Ustabilizować swoje życie. Wysłałam dziś jedno CV, czuję, że byłabym idealna do tej pracy. Chciałam przeprowadzić się 500 km do mojego chłopaka i tam znaleźć pracę, ale nie pałał entuzjazmem i zrezygnowałam (z czym nie do końca się pogodziłam, ale to osobna historia).

      3. Ten punkt wiąże się z powyższym - nie nakładać presji na chłopaka, żeby ze mną zamieszkał i w ogóle żeby się mną zaopiekował, bo to go tylko spłoszy. Muszę być samodzielna, powiększyć swój świat, bo na razie jest w nim tylko on.

      4. Pielęgnować przyjaźnie. Od kilku miesięcy mój świat jest zawężony do tylko jednej osoby. Muszę odświeżyć stare znajomości, przypomnieć sobie, że jednak są ludzie, którymi lubię czasem porozmawiać.

      Na razie to tyle. Wiem, że to może niedużo, ale chcę sobie z tym poradzić sama. A co tego kiedy mam gorszą chwilę i zbiera mi się na płacz, to karcę samą siebie i ustawiam do pionu. W ogóle słucham optymistycznej muzyki, staram się nie popadać w bezczynność, robić coś. Myślicie, że mi się uda zmienić siebie?
      • gazeta_mi_placi Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 06.01.10, 14:11
        Będzie trudno.
        • lulu_on_the_bridge Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 06.01.10, 15:09
          Co za pokrzepiający post, dzięki. ;)
          • gazeta_mi_placi Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 06.01.10, 15:18
            Nie napisałam,że jest to niemożliwe,ale że będzie trudno.
            Taka prawda.
            Każda zmiana pociąga za sobą pewien stopień trudności.
            Nie ma nic za darmo.
      • to.niemozliwe Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 06.01.10, 16:22
        > Myślicie, że mi się uda zmienić siebie?

        Myślę, że masz szansę, bo jesteś inteligentna i przejawiasz zdolność
        do autorefleksji. I masz bardzo analityczny umysł, więc przynajmniej
        uznajesz racjonalizację.
        Zauważ, że na świecie jest mnóstwo absolutnie szczęśliwych ludzi
        mimo tego, że nie znają rozkładu naprężeń w belce obciążonej
        ścianiem albo nie odróżniają klucza basowego od wiolinowego....
        Ja bym Ci jeszcze proponował rozmakować się w poznawaniu myśli
        innych ludzi i poszukać w sobie wewnętrznej ciekawości do zbliżenia
        się do ich przemyśleń. Odkryjesz niewyczerpane źródło inspiracji.
        Pozdrawiam :)
      • asica74 Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 06.01.10, 16:27
        Pewnie, ze ci sie uda. Zreszta juz niechcacy zaczelas owa zmiana,
        przez samo pragnienie zauwazenia problemu:) Ale jak ktos napisal, to
        jest naprawde ciezka droga, bo bedziesz musiala przewartosciowac
        wszystko co o sobie wiesz, jak siebie widzisz i jak widzisz siebie w
        swiecie. Jezeli cie na to stac ( nie chodzi mi o finanse, ale o
        gotowosc) to naprawde polecam psychoterapie. Good luck!
        Pozdrawiam z drugiej strony lustra:)
    • axelred Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 07.01.10, 13:59
      Napisalas: 'Będąc nastolatką cięłam się żyletką, bo tylko to
      przynosiło mi ukojenie' - czy mozesz rozwinac?

      Jakie masz plany na przyszlosc? Jak ja widzisz?
      • lulu_on_the_bridge Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 07.01.10, 15:19
        > Napisalas: 'Będąc nastolatką cięłam się żyletką, bo tylko to
        > przynosiło mi ukojenie' - czy mozesz rozwinac?

        To chyba oczywiste. Kiedy było mi źle, cięłam się i ból tak jakby wypływał razem
        z krwią. Zresztą czasem nadal to robię, ale teraz już bardzo rzadko. Poza tym
        już samo myślenie o tym przynosi ulgę.

        > Jakie masz plany na przyszlosc? Jak ja widzisz?

        To pytanie mnie bardzo zasmuciło, bo sobie uświadomiłam, że nie będzie tak
        jakbym chciała. Chciałabym zamieszkać z moim chłopakiem, wtedy mogłabym pracować
        nawet w kamieniołomach. Ale to jest raczej mało prawdopodobne. Przede wszystkim
        chcę znaleźć pracę, rozwijać się w dziedzinie, z którą chciałabym związać moją
        przyszłość, usamodzielnić się, być może rozpocząć kolejne studia... Wersja
        najbardziej prawdopodobna jest taka: znajdę pracę, do której będę się zmuszać,
        żeby chodzić, po pracy nie będę mieć na nic siły - będę od razu chodzić spać.
        Tak będą upływać dni - praca, sen, praca, sen... Na rozwijanie swoich pasji
        oczywiście nie będzie czasu. Chłopak ze mną zerwie, bo nie będę mieć dla niego
        czasu albo znudzi mu się związek na odległość, a wtedy ja popełnię samobójstwo
        (właściwie jestem pewna na 99%, że tak właśnie umrę).

        Już było tak dobrze, a Twoje pytanie o przyszłość mnie totalnie rozbiło...
        • to.niemozliwe Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 07.01.10, 16:27
          Jest cały szereg argumentów racjonalnych przeciwko samobójstwu, tak,
          że myślenie w tych kategoriach obarczone jest poważnym błędem.
          • lulu_on_the_bridge Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 07.01.10, 16:30
            Są chwile kiedy się nie myśli, a już tym bardziej racjonalnie.
        • axelred Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 07.01.10, 19:37
          A dlaczego jestes ze swoim chlopakiem?

          Dlaczego wybralas te studia a nie inne (budownictwo?)?
          • lulu_on_the_bridge Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 07.01.10, 20:34
            Dziwne pytania zadajesz, niby takie proste, ale jednak nie do końca.

            > A dlaczego jestes ze swoim chlopakiem?

            No jak dlaczego? Kocham go, uwielbiam z nim być, słuchać jego głosu, patrzeć na
            niego, dbać, troszczyć się, pomagać. Nie mam wątpliwości, że to jest miłość
            mojego życia. Szkoda, że nie można żyć samą miłością. :(

            > Dlaczego wybralas te studia a nie inne (budownictwo?)?

            Bo nie dostałam się na inne studia (na medycynę - z perspektywy czasu bardzo
            dobrze, że tak się stało). A że zawsze byłam dobra z matematyki, postanowiłam
            zdawać na politechnikę. Wybrałam ten kierunek, bo skończył go mój brat i tak
            jakoś poszłam w jego ślady.
            • axelred Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 07.01.10, 21:11
              Chyba nie jest z Toba az tak zle :)

              Wydajesz mi sie osoba bardzo bardzo wrazliwa, rodzice stworzyli Ci
              pewiem azyl, ale nie bedziesz z nimi na zawsze, Twoj chlopak tez Ci
              przez zycie nie przeholuje.
              W liceum mialas okazje zablysnac tu i tam, na studiach wszystko
              zrobilo sie relatywne, znalezli sie lepsi od Ciebie, skonczylas z
              poczuciem, ze nic nie umiesz (jak wiele osob w tym kraju), teraz
              bezrobocie, szara rzeczywistosc, jakas praca przez 2 tygodnie,
              siedzienie dupa na krzesle przez bite 8 godzin pierwszy raz w zyciu,
              sennosc po pracy, brak czasu na zainteresowania - takie sa poczatki
              wielu absolwentow..
              Wydaje mi sie, ze nie doceniasz jak wiele otrzymalas w swoim zyciu,
              bo koncentrujesz sie za bardzo na sobie i swojej krzywdzie. Moze dla
              odmiany zaangazuj sie w pomoc innym, np. wolontariat z
              niepelnosprawnymi, zeby odciagnac emocje i mysli od siebie i
              otworzyc sie na innych ludzi, ktorzy zreszta pomocy bardzo
              potrzebuja.
              • stinefraexeter Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 08.01.10, 17:01
                Zgadzam się z powyższą opinią.

                Masz wielkiego bzika na punkcie swojej osoby (co już ustaliliśmy) i co samo w
                sobie nie jest aż takie straszne. Jednak w twoim przypadku całe poczucie
                pewności siebie było budowane na jednym tylko filarze (zdolności do uczenia
                się). Kiedy ten filar się załamał (studia, szukanie pracy), okazało się, że nie
                masz absolutnie żadnych fundamentów, na których mogłabyś oprzeć swoje poczucie
                wartości. Ale to też już wiesz.

                Tak sobie ciebie czytam i zastanawiam się, czy powodem takiego a nie innego
                stanu rzeczy nie jest aby twoje przeogromne lenistwo. Tak, po tych ostatnich
                wpisach wydajesz mi się osobą bardzo ale to bardzo leniwą (na wielu
                płaszczyznach). Wszystko chcesz osiągnąć jak najmniejszym nakładem sił, tak jak
                to było w szkole i nawet tyle lat po maturze wciąż jeszcze to właśnie ta
                zamierzchła przeszłość jest dla ciebie punktem odniesienia. Życie jednak upływa,
                ale ty wciąż nie jesteś w stanie tego zaakceptować i zdajesz się wzdychać
                rzewnie za dawno minionymi latami, kiedy wszystko było takie proste. Zapominasz
                jednak, że to jak WTEDY widziałaś przyszłość było mocno wyidealizowanym
                obrazkiem. Ponieważ uparcie trzymasz się tych obrazków z okresu twojej
                "świetności", rozczarowanie prawdziwym życiem było nieuniknione.
                I uważam cię za leniwą właśnie dlatego, że zamiast podjąć nowe wyzwania ty
                wolisz szukać schronienia (w bezczynności, przy boku faceta, w przeszłości). W
                zasadzie to u ciebie do lenistwa dochodzi też tchórzostwo. Doskonale się
                maskowałaś,kiedy twoje zycie upływało w bezpiecznym kokonie nauki, ale
                dzieciństwo oficjalnie się skończyło i wpadasz w panikę.
                Ogólnie za bardzo rozczulasz się nad sobą, zbyt mocno przeżywasz emocje i
                wszystko odnosisz do siebie. Jakie są twoje plany? Rozpaczliwie uczepić się
                chłopaka, by ci zapewnił poczucie bezpieczeństwa. Zachowujesz się trochę jak
                miś, który chce przespać zimę i obudzić się w słońcu wiosny.

                Nie obawiaj się aż tak bardzo zetknięcia ze światem. Potraktuj to nie jako test
                twojej wspaniałości, lecz jako ciekawą przygodę. Wiek ok. 25 to w ogóle ciężki
                okres, nie tylko dla ciebie (zjawisko "kryzysu ćwierczwiecza" jest już nawet
                opisywane), więc nie musisz być wobec siebie zbyt surowa. Postaraj się otworzyć
                na różne możliwości i podejść do trudnych początków świeżo upieczonego
                absolwenta jak do odkrywania nowego świata. Broń boże nie jako sprawdzianu.
                Zbyt dużo w tobie lęku, którym chcesz obarczyć innych (faceta). Powinnaś zaś
                sama stawić temu czoła.
    • lolekolorek Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 13.01.10, 12:03
      Cześć
      Przebrnąłem przez cały ten wątek.
      Mogłbym sie podpisać pod większoscią w twoim pierwszym poscie.
      Zwaliło się to na mnie jakiś rok temu, mieszkanie samemu, praca..
      U mnie było tak, że rodzice (właściwie matka) ciągle się mną chwaliła gdy byłem
      dzieckiem. Pochodziła z rodziny w ktorej był alkohol, młodo z domu odeszłą.
      Obawiam się że dziecko dla niej było dowartościowaniem siebie, i jako takie
      funkcjonowało wiele lat. Ubierała nas kolorowo, stroiła jak mogła, trzymała przy
      rodzinie na kolankach. Wszyscy mnie podziwiali, chwalili. Chodziliłem do szkoły
      muzycznej, wpajano mi że jestem taki wyjątkowy i wspaniały.
      I było generalnie fajnie, do momentu aż z tego domu wyszedłem.
      Zamieszkałem sam, w swoim pięknie urządzonym mieszkaniu z pięknym samochodem w
      garażu i jak już to wszystko zdobyłem, jak sie wszyscy ode mnie odwrocili to
      nagle zrozumiałem jakim zerem jestem, przeciętny, narcystyczny i zupełnie nie
      przygotowany do samodzielnego życia gó...arz.
      Lepiej późno niż wcale możńa powiedzieć, jednak szkoda że zbyt późno. Przez
      wiele lat odtrącałem kobiete która kochałem.
      Uważałem że jest dla mnie (i dla rodziców) niewystarczająco dobra.
      Zniszczyłem jej kilka lat, a ona ciągle próbowała. W końcu odeszła.
      I dobrze dla niej..
      Ja juz podnosze się po załamaniu ktore rok temu przeszedłem. NIe było lekko, ale
      dobrze że sie wydarzyło. Zmieniam kilka rzeczy, dopiero teraz zaczynam rozliczać
      swoje winy, i te nie swoje. Probuje poukładać klocki z dzieciństwa, jaki wpływ
      mają teraz na mnie. Szukam, gdzie coś posżło nie tak, i jakie efekty są teraz.
      Jakiś rozrachunek trzeba zrobić, podliczyć i próbować zacząć jeszcze raz.
      • to.niemozliwe Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 13.01.10, 17:22
        Są dwie zasadnicze okoliczności, których uświadomienie sobie jest w
        stanie zmienić ludzkie poczynania. Pierwsza, to pojęcie, że nie jest
        się doskonalszym od innych, mimo mocno utrwalonych o tym przekonań.
        Druga, to, że nie jest się nieśmiertelnym i dni są dokładnie
        policzone. Można by powiedziec, że pierwszy temat masz już
        ogarnięty...;)
    • alexanderson Re: 13.01.10, 19:19
      Ja również mógłbym się podpisać pod niemal wszystkim, co o sobie napisałaś. Może
      nawet pod pewnymi względami mam gorzej.
      W tym roku skończę 30 lat, całe życie mieszkam z rodzicami, nigdy nikogo nie
      miałem, nawet nie wiem, co znaczy całować się. Swoje studia uważam za zmarnowane
      i zbędne, jedyne doświadczenie zawodowe to kilka tygodni pracy w księgarni i
      obecny staż z Urzędu Pracy. Boję się kontaktów z ludźmi i nie lubię ich, a
      zarazem ogromnie tęsknię za intensywną przyjaźnią i miłością. Tymczasem nie mam
      z kim spędzać wolnego czasu. Nic nie łączy mnie z innymi ludźmi - nie podzielam
      ich rozrywek i pasji, właściwie nic mnie nie interesuje. Obecna praca w biurze
      to dla mnie koszmar, a i tak wiem, że nic lepszego mi się nie trafi. Każdy
      telefon, jaki mam wykonać, wiąże się ze strachem. Nie potrafię rozmawiać ze
      swoimi współpracownikami, nie umiem nawiązywać nowych relacji. Nie wierzę w
      siebie; z jednej strony sobą gardzę, a z drugiej żywię przekonanie, że jestem
      lepszy od innych.
      W dzieciństwie byłem rozpieszczany przez rodziców, ale też nie było w domu
      atmosfery rozmowy i partnerstwa, więc nie nabrałem do nich zaufania. Nie
      przygotowali mnie do samodzielnego życia. W szkole od 10. roku życia zacząłem
      być - z racji dziewczęcego wyglądu, delikatności i unikania sportu - wyzywany od
      "pedałów". Byłem też wyśmiewaną ofermą na WF-ie. Zacząłem więc bać się
      wszystkich, z domu wychodziłem jedynie na lekcje. Nigdy nie byłem na wakacjach z
      rówieśnikami, na imprezie, z nikim się nie spotykałem i nie bawiłem. To samo w
      liceum i na studiach. Brak jakiejkolwiek wiedzy na temat spraw płci i seksu w
      okresie dojrzewania doprowadził do całkowitego stłumienia tej sfery, która
      zaczęła budzić się dopiero kilka lat temu, rodząc ogromne lęki i kompleksy na
      tym polu. Na dodatek wszystko coraz wyraźniej skręca w stronę skłonności
      homoseksualnych, a to wzbudza wściekłość moich rodziców. Były już wyzwiska,
      odbieranie telefonu, przetrząsanie szuflad, zniszczenie książki, blokowanie
      dostępu do Internetu. Nie mogę czuć się swobodnie i bezpiecznie nawet we własnym
      pokoju. Żyję w ukryciu, choć właściwie nawet nie mam co ukrywać. Jestem
      nieustannie roztrzęsiony i przygnębiony, przyszłość mnie przeraża, a każdy
      kolejny dzień męczy...
      Jedynie Internet, odkrycie, że są inni z podobnymi problemami, jakoś mi pomogło.
      Jedyne osoby, z jakimi przez ostatnie 2 lata zdarzało mi się prywatnie
      kontaktować, poznałem w ten właśnie sposób. Pomaga też pisanie o tym wszystkim
      na blogu...
      • alexanderson Re: 14.01.10, 07:10
        Byłem 4 lata na studiach doktoranckich (pracy nie zdołałem napisać), a marzę o
        pracy w jakimś magazynie albo archiwum, gdzie miałbym do czynienia głównie z
        martwymi rzeczami . Praca w domu też mogłaby być jakimś rozwiązaniem, bo jestem
        bardzo leniwy, a na dodatek szybko się męczę.
        Unikam wszystkich sytuacji, które zmuszałyby mnie do spotkania w jakiejś
        większej grupie, nie umiem prawie nikomu zaufać ani dać się polubić. I powiem
        szczerze, że właściwie przyzwyczaiłem się już do tego, jaki jestem - ale to złe.
        Dlatego walcz z tym, jeśli możesz...
        • you_can_write Re: 15.02.10, 18:32
          To bardzo smutne...
          Nie byłeś u psychologa/psychiatry? Nic nie stracisz, jak pojdziesz-
          meczysz sie teraz bardzo, a tak sprobujesz sobie pomoc i moze za
          kilka lat bedzie Ci wzglednie dobrze...
          • alexanderson Re: 17.02.10, 09:00
            Chodziłem na psychoterapię przez kilka miesięcy, wydałem prawie
            tysiąc złotych i już nie mogę sobie na to pozwolić. Nauczyło mnie to
            mówić o swoich problemach, ale i uświadomiło mi, że nic się nie
            zmieni, jeśli nie zmienią się warunki mojego życia - muszę mieć
            własny kąt, w którym będę czuł się bezpiecznie, nieatakowany przez
            rodziców, muszę częściej widywać tych kilka osób, które lubię,
            nawiązać nowe znajomości. Stąd plan przeniesienia się w przyszłym
            roku do wymarzonej Warszawy. Pracuję tu, gdzie teraz, tylko po to,
            by na to zarobić...
            • you_can_write Re: 17.02.10, 17:59
              dobry pomysl, ciesze sie, ze masz przeprowadzke w perspektywie i
              dazysz do tego, zeby było Ci lepiej. Trzymam kciuki :) A bezplatna
              terapia w ramach NFZ i leki na oswojenie lęków? Moze to dobra "baza"
              pod zmiany? Pozdrawiam
            • mimose Re: 20.02.10, 14:39
              alexanderson: mogłabym się podpisać pod tym co piszesz. Ja mam 20 lat, nie mam
              pracy i nie przetrząsają mi szuflad. Ale i tak mam dość.
        • robespier57 Re: 15.02.10, 18:36
          alexanderson napisał:

          > Byłem 4 lata na studiach doktoranckich (pracy nie zdołałem
          napisać), a marzę o
          > pracy w jakimś magazynie

          xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

          slyszalem ze jest nabor do Biedronki.....aplikuj.....zaznacz ze
          zaplecze cie interesuje i rozkladanie produkow na poleczkach....w
          te pENDY
          • alexanderson Re: 17.02.10, 08:56
            Mam już pracę, w biurze, lepszą niż w Biedronce - sęk w tym, że za
            rok pewnie ją rzucę, by przenieść się do Warszawy, a tam już nie
            wiem, jak po wyczerpaniu oszczędności sobie poradzę...
    • erazm-z Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 15.02.10, 16:11
      Życie nie oczekuje od ludzi,aby stawali nad mostem, a sposób
      myślenia prowadził do niepokoju, pustki, czy rezygnacji.
      Twój opis przedstawia wybory i rezultaty, podaje szczególy wazne,
      ktore niestety wzmocniły taką postawę. Człowiek rodzi się, by stać
      się gotowym do wychowania - do zrozumienia zycia, emocji,
      przewidywania zdarzen, planowania. Oczywiscie potrzebuje wiedzy,
      przykladu innych, ale przede wszystkim sposobnosci, by Wybierać -
      Własciwe formy; zycie ma przepis na szczescie, powodzenie, radosc i
      milosc - tylko od nas zalezy, czy zaczniemy ich poszukiwać, by
      odnaleźć je i praktykować.
      Coś o życiu, jest proste - pokazuje nam harmonie, więc nasza
      aktywnosc powinna mieć stały rytm, porzadek spraw i planów. O
      emocjach ! wyrazaja ruch, wiec chcą być wyrazone od razu -
      wszytkie! Te wszystkie dobre rozwiazania są w ksiązkach, w historii
      ludzi, którzy stawali przed podobnymi wyzwaniami. Także im ciążyły,
      przypominały, ze nie na tym polega życie - i wybrali się w podróz ku
      lepszemu Sobie.
      Ludzie Ci zrozumieli, ze mogą wybrac myśli - ze ich wrazliwosc
      zdobi świat, choć wymaga gróbej skóry. Rózniez zauwazyli, ze sa
      obdarzeni duza inteligencją ,gdyz zauważają swoje najdrobniejsze
      watpliwosci, obawy i przeczucia. Miłość, każdy ma jej
      niewystarczjąco, dlatego nalezy zacząc od siebie, samemu ją w sobie
      pielegnować.
      Reszta, pamietajmy we learn by doing pewne gesty, mowienie co sie
      mysli i czuje, nawet jesli to niewygodne, patrzenie na tych co mają
      porzadane przez nas cechy. Uczenie sie spokoju i opanowania, takze
      otwartosci, szczerosci i prawdy. Przeciez cala waga spraw i życia to
      tylko mysli nasze o tym.

      pozostaje refleksja, postanowienie i konsekwencja ... :)

    • nangaparbat3 Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 17.02.10, 18:33
      Wiesz, jak czytam o Twoich zachowaniach - ze nic nie robisz, potrafisz nie
      wychodzic z lozka całymi dniami, płaczesz nagle i nieoczekiwanie, codziennie
      ogladasz profil byłej Twego chłopaka, jak bałas sie o cokolwiek zapytac w pracy
      - myslę, ze zamiast samodzielnie szukac dla siebie diagnozy, powinnas po prostu
      pojsc do mądrego, doswiadczonego psychiatry. Bo jest źle, funkcjonujesz w
      jakiejś spirali nasilajacych sie lękow - niech sie lekarz wypowie, czy nie
      przydalaby sie jednak terapia farmakologiczna, na początek. Bo ze z czasem
      psychoterapia - to pewne. I uwierz mi, dobrzy psychiatra i psychoterapeuta
      naprawdę wiele mogą pomoc.
    • tisquantum Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 10.06.10, 11:04
      Mam 23 lata i ten sam problem, właściwie od zawsze. W pewnym momencie zmusiłem się do tego żeby to zmienić, wbrew sobie i własnym uczuciom zacząłem poznawać nowych ludzi, udało mi się osiągnąć pewien stopień samokontroli. Kiedy mam doła i nic mi się nie chce motywuję się gniewem i powtarzam sobie, że nigdy się nie poddam, nawet jeśli życie miałoby mi nie sprawiać żadnej radości.
      Jestem całkiem otwarty i komunikatywny, mam sporo znajomych i ciągle ich przybywa ale te znajmości mnie nie satysfakcjonują.
      Moja spontaniczność jest wystudiowana i nie obejmuje wszystkic sfer życia, tylko te bezpieczne i nieważne. Dłuższe przebywanie wśród ludzi sprawia mi dyskomfort, cały czas siedzę jak na szpilkach (nie potrafię rozluźnić się nawet we własnym łóżku, przywołać żadnej pocieszającej myśli). Wydaje mi się, że nikogo nie obchodzi to co jest dla mnie ważne - próba zrozumienia świata, poszerzania swoich horyzontów poznawczych, wysiłek intelektualny dla przyjemności, roztrząsanie pytań egzystencjalnych, szukanie sensu w codziennym życiu ale to pół biedy. Gorsze jest to, że nawet jeśli kogoś bardzo lubię to nie mogę za tym odczuciem podążać bo dostaję obsesji na tym punkcie, wydaje mi się, że muszę się powstrzymywać bo inaczej dostanę... po głowie. Wydaje mi się, że gdyby ta osoba czegoś ode mnie chciała to dałaby mi znać, problem w tym, że ja nie wysyłam sygnałów zwrotnych, unikam kontaktu, wzrokowego. To rodzi niepewność, niepokój i strach. Mój kontakt z ludźmi jest możliwy tylko na płaszczyźnie intelektualnej, do emocji nikt nie ma dostępu.
      Nigdy nikogo nie miałem i czuje się z tym naprawdę podle.
      Kiedyś marzyłem o całkowitej ucieczce od ludzi, od cywilizacji, takiej jak w filmie Into the Wild tylko bardziej ekstremalnej. Dlatego zacząłem studiować archeologię, po to by zdobyć wiedzę o tym jak żyli ludzie kiedyś, w "dziczy".
      Jestem tym stanem naprawdę zmęczony, wszystkie dni są takie same. Ludzie mnie lubią lub chociaż tolerują, jestem niebrzydki, niegłupi ale to mnie nie wzrusza. Czuję, że nie mogę się zbliżyć do osób, na których mi zależy. Czuję się wyprany z pozytywnych uczuć, pusty, maskuję to by ludzie ode mnie nie uciekali. Mógłbym mieć wszystko tylko z moimi uczuciami coś jest nie tak.

      "Wszyscy się cieszą, jak na pieczeniu barana
      albo wiosennej majówce.
      Tylko ja siedzę cicho w kącie
      i nie daję znać o sobie,
      jak niemowlę, co się jeszcze nie uśmiecha.
      Umęczony, nie mam dokąd wrócić.
      Wszyscy mają w brud wszystkiego,
      tylko mnie na nic nigdy nie starcza.
      Jestem głupi
      i o niczym nie wiem.
      Wszyscy błyszczą,
      tylko ja jestem ciemny.
      Wszyscy pałają zapałem,
      tylko ja jestem markotny.
      Obojętny na wszystko jak ocean,
      wieczny pędziwiatr.
      Każdy ma jakieś możliwości,
      tylko ja nic nie potrafię.
      Tylko ja jestem inny(...)"
      "Cenię sobie matczyną opiekę"
      • czubata Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 10.06.10, 17:32
        Trzeba dotąd próbować aż się odniesie sukces.Siedziałam kilka lat w domu w
        obawie przed porażką.Zmusiłam się i zmieniłam to.Wreszcie odniosłam sukces.
    • 10iwonka10 Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 11.06.10, 13:08
      Wcale nie jestes az takim wyjatkiem. Ja tez skonczylam budownictwo i
      wogole sie nie widzialam na budowie. Po uzyskaniu uprawnien jesli
      zostaniesz kierownikiem budowy to zarzadzasz czesto setka ludzi.Moja
      kolezanka jest kierownikiem budowy jest w tym bardzo dobra ale jest
      klebkiem nerwow. Dlaczego nie przekwalifikujesz sie ( piszesz o
      drugim kierunku studiow?). ja sie przekwalifikowalam ( jedynie
      wiedza z matematyki byla mi przydatna:-)).

      Mnie sie wydaje ze ty sie troche za bardzo rozczulasz nad soba.
      Swiat jest pelem ludzi niesmialych. Nie lubisz chodzic na imprezy
      ale dlaczego nie odpisujesz na emaile? I zaduzo myslisz o sobie
      niesmialosci, wyizolowaniu...czasem trzeba sie moze zmusic,skoczyc
      na gleboka wode?

      W przeciwnym razie bedziesz sie w sobie coraz bardziej zamykac az
      kompletnie zdziwaczejesz. Plus pos tudiach naprawde dobrze jest
      szukac szybko pracy ( nawet nie w zawodzie) siedzenie w domu bez
      pracy kompletnie zabija wiare w siebe nawet u osob pewnych siebie i
      przebojowych.





    • missy-queen Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 21.06.10, 12:14
      Czuję niemal tak samo jak Ty, niemal dokładnie tak samo odczuwam świat. WIem
      jaka to męka. I ciągłe szukanie aprobaty u innych..
      • wadatka Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 26.08.15, 21:16
        napisalas chyba o mnie-rensam zyciorys, postawa, stosunek do innych, porownywanie sie, gapienie sie na zdjecia na fejsie i doszukiwanie sie w ich... o rany
        • kardiolog Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 27.08.15, 07:58
          Dziś dobry,
          przeczytałem wpis lulu_na_moście i sięgnąłem po Wiki, która opisuje powyższe zjawisko (cytuję poniżej). Czym ktoś wie co stało się dalej z lulu, bo wpis jest z 2009 czyli sprzed szesciu już lat?
          .....
          Osobowość unikająca (lękliwa) (łac. personalitas anxifera, ang. avoidant personality) – zaburzenie osobowości, w którym na pierwszy plan wysuwają się trudności w kontaktach społecznych i unikanie ich (skrajna introwersja), mimo dążenia do bycia akceptowanym i pragnienia relacji interpersonalnych oraz zaniżona nieprawidłowa samoocena (większość przypadków). W odróżnieniu od osobowości schizoidalnej, w przypadku osobowości unikającej przeżywane jest cierpienie z powodu braku umiejętności wiązania się z innymi ludźmi i wycofywania się (podobnie jak w przypadku zaburzenia schizotypowego).

          Osoby dotknięte tym zaburzeniem wykazują chroniczną postawę unikającą wobec ludzi, ryzykownych sytuacji i wyzwań, popadają w społeczną izolację. Wynika to z nadmiernej wrażliwości, zwłaszcza z nieradzenia sobie z przejawami odrzucenia, upokorzenia lub poczuciem wstydu. Unikanie związków z innymi ludźmi jest konsekwencją przewidywania, że zostanie się upokorzonym lub odrzuconym; jedynie przejawy bezwarunkowej akceptacji umożliwiają nawiązanie bliższych relacji interpersonalnych.

          W przeżywaniu na pierwszy plan mogą wysuwać się objawy depresji, lęku, fobii (szczególnie fobii społecznej – niektórzy znawcy określają osobowość unikającą wręcz jako skrajny przypadek tej fobii), a także gniewu, który wynika z niepowodzeń w relacjach społecznych. Zachowania podobne do przejawów osobowości unikającej spotyka się u dzieci (zespół unikania), czasami rozwój osobowości prowadzi jednak do utrwalenia cech osobowości o analogicznej formie, co w słabszym nasileniu należy traktować jako typ osobowości, a nie zaburzenie osobowości.

          Osoby z zaburzeniem osobowości unikającej mogą nie zdawać sobie sprawy co jest rzeczywistym źródłem ich zahamowań. Mogą też wydawać się pozornie oziębłe emocjonalnie, ponieważ boją się okazać swoje uczucia.
          • kardiolog Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 27.08.15, 08:00
            Kryteria diagnostyczne ICD-10 Edytuj
            Światowa Organizacja Zdrowia umieszcza osobowość unikającą pod numerem F.60.6 klasyfikacji ICD-10[1]. Aby osobowość mogła być zakwalifikowana jako unikająca, konieczne jest spełnienie ogólnych kryteriów zaburzeń osobowości (F60) i dodatkowo co najmniej cztery z następujących:

            stałe napięcie i niepokój,
            poczucie nieatrakcyjności indywidualnej,
            koncentracja na krytyce,
            niechęć do wchodzenia w związki,
            ograniczony styl życia – zapewnianie sobie fizycznego bezpieczeństwa,
            unikanie kontaktów społecznych z obawy przed krytyką, brakiem akceptacji, odrzuceniem[2].
            Kryteria diagnostyczne DSM-IV Edytuj
            Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne plasuje zaburzenie w grupie 301.82 klasyfikacji DSM-IV[3]

            Aby zaliczyć osobowość do typu osobowości unikającej, konieczne jest spełnienie czterech lub więcej kryteriów:

            unikanie działalności zawodowej, która wymaga znaczących kontaktów interpersonalnych, spowodowane obawami przed krytyką, dezaprobatą lub odrzuceniem,
            niechęć do wiązania się z innymi ludźmi, z wyjątkiem niektórych lubianych osób,
            powściągliwość w związkach intymnych spowodowana obawą przed zawstydzeniem lub wykpieniem przez innych,
            zaabsorbowanie krytyką lub odrzuceniem w sytuacjach społecznych,
            powstrzymywanie się przed wchodzeniem w nowe relacje interpersonalne z powodu poczucia niedopasowania (ang. feelings of inadequacy),
            postrzeganie siebie jako społecznie niekompetentnego, niepociągającego lub gorszego od innych,
            niezwykła niechęć do podejmowania osobistego ryzyka lub do angażowania się w jakiekolwiek nowe działania, ponieważ mogą one okazać się kłopotliwe.
            • mona.blue Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 27.08.15, 13:42
              Dla osoby o takiej osobowości na pewno przy dałaby się psychoterapia albo coaching, żeby pomoc jej osiągać cele życiowe, a nie unikać problemów, które zawsze są przy zdobywaniu celów.
              • ka.rro Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 27.08.15, 18:55
                Zgadzam się, przy sporej pracy nad sobą można spróbować się przeprogramować z unikania. Ale jest to proces związany przede wszystkim z akceptacją siebie i swoich ograniczeń w pierwszej kolejności, co nie jest łatwe. Fobia społeczna to nie jest pikuś. Po sobie widzę, że pracą nad sobą można sporo zmienić i jakoś w miarę fajnie funkcjonować zawodowo. Co nie zmienia faktu, że i tak najlepiej czuję się w lesie czy w parku- z dala od ludzi najlepiej ;)
    • mona.blue Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 27.08.15, 19:18
      Co do pytania tytułowego to moim zdaniem zdecydowanie walczyć - inaczej nie osiagniesz spełnienia w życiu.
      • ka.rro Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 27.08.15, 19:41
        Mona, nie da się walczyć z własną osobowością, jeśli masz nerwicę. To i tak jest ciągła walka i szarpanie, niewyobrażalne dla osób bez takich problemów . Lepiej jest najpierw zaakceptować i wygładzić siebie, tak trochę wlasnie wrzucić na luz, a potem dopiero metodą małych kroczków zmieniać swoje wyuczone zachowania. I wtedy stawiać cele. Tak to widzę, ale moze ktoś ma inne doświadczenia z wychodzenia z takich stanów.
        Ale samego trzonu osobowości nie zmienisz- jeśli ktoś jest uciekający, to nawet jeśli bedzie dobrze funkcjonował w społeczeństwie, to nie bedzie się dobrze czuć w miejscach i relacjach nie dających ku przestrzeni. Moim zdaniem tego nie da się zmienić.
        • mona.blue Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 27.08.15, 20:56
          To był z mojej strony skrót myslowy- pisząc o walce miałam na myśli proces związany że zmiana przy pomocy terapeuty, coacha, dobrej literatury psychologicznej. Równie ważne jest mieć możliwość przebywania wśród ludzi, nie uciekania przed nimi - tu często potrzebne jest wsparcie terapeutyczne czy przyjacielskie, które pomoże przy nieuniknionym kłopotach. Ważne jest też mieć wsparcie przy podejmowaniu wyzwań, żeby w ogóle się podważyć i żeby nie uciec przy pierwszych problemach. Wiem o tym z własnego doświadczenia, kiedyś też miałam osobowość unikająca, teraz myślę, że w dużej mierze udało mi się zmienić, w każdym razie podejmuje wyzwania przy wsparciu przyjaciół i lubię przebywać wśród ludzi, ale najbardziej wśród znajomego, życzliwego grona. Nie stronie też od przebywania samej - lubię czytać i wędrować w internecie.
          • mona.blue Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 27.08.15, 20:57
            Tablet mi po zmieniał, miało być: odwazyc się podejmować wyzwania i lubię serfowac po internecie.
    • arjanii Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 17.07.17, 18:11
      Ja tez mam osobowosc unikajaca. Unikam upierdliwych typow piszacych nudne watki, tzn takich jak ty jak diabel swieconej wody
      • mona.blue Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 17.07.17, 19:29
        Dlaczego, całkiem ciekawy wątek.
        • arjanii Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 18.07.17, 13:13
          Monia, maz racje, bardzo szanuje tego gentelmana, ktory napisal ten watek
          • mona.blue Re: osobowość unikająca - zaakceptować czy walczy 18.07.17, 15:06
            To chyba kobieta była?

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka