nazwaniejestwazna
06.04.23, 20:25
Piszę to w dziale psychologia a nie podróże, ponieważ dotyczy to podróży do głębi mojej świadomości, tam gdzie między innymi kryje się zachłanność.
Moje życie ogólnie rzecz biorąc jest prawie zawsze dobre i tylko czasami jest gorzej. Myślę, że w dużym stopniu zawdzięczam to temu, iż nauczyłem się nie być zbyt zachłannym. I tak sobie żyję i pewnie mogę tak sobie żyć do śmierci. Trudno mi powiedzieć tylko jak przeżywa się starość, nie mam doświadczenia :) choć widać, że ludzie przeżywają ją różnie.
Tak więc mogę sobie tak przyjemnie żyć, ale może nie powinienem na tym zaprzestawać... Może powinienem jeszcze bardziej polepszyć jakość swojego życia poprzez jeszcze większe zmniejszanie swojej zachłanności. Mógłbym to robić poprzez pewne ograniczanie typowych działań dających mi osobistą satysfakcję i przyjemność. A czas ten i energię poświęcić na wnikanie w to, na ile nasza zachłanność może pogarszać jakość naszego życia.
Rozważam wyjazd do Indii, między innymi tam uświadomiłem sobie, że biedni ludzie mogą być szczęśliwi. To pogłębiło moje spostrzeżenie jak zachłanność może nas wyniszczać. Mógłbym również jeszcze bardziej zapanować nad swoją zachłannością, kiedy zainteresowałbym się bardziej Hindusami znajdującymi się w drastycznie trudnej, przynajmniej dla nas sytuacji( dzieci i nastolatkowie ciężko pracujący lub wkręceni w żebractwo i prostytucję, kobiety na których wymusza się usuwanie żeńskich płodów, niewiarygodnie biedni starsi ludzie i pewnie jeszcze coś by się tam znalazło). To mały fragment Indyjskich problemów, ale uświadamiających mnie jak dobrze jest w Polsce. Przeciętnym biednym Hindusem mógłbym zainteresować się tylko z uwagi na to, że jest to moim zdaniem ciekawe zjawisko, że ktoś tak biedny może zachowywać się jak ktoś szczęśliwy w przeciwieństwie do relatywnie bogatego przeciętnego Polaka, który tak często narzeka. Jednak kontakt z tymi Hindusami którzy znajdują się we wspomnianej drastycznej, przynajmniej dla nas sytuacji powinien jeszcze bardziej ograniczyć moją zachłanność.
W Indiach już oczywiście byłem, co prawda tylko 2 miesiące. Gdybym nie był, tylko wypowiadałbym się na podstawie filmów dokumentalnych i przeczytanych artykułów to bym się tak nie mądrzył :). Tylko 2 miesiące, dość mało czasu spędziłem z miejscową ludnością.
Zmotywujcie lub zdemotywujcie mnie do takiego wyjazdu. Powinienem odbyć kolejną taką, zmniejszającą moją zachłanność podróż, czy lepiej prowadzić sobie dalej swoje sielankowe życie w Europie?