fizula
11.04.10, 13:31
Nasze forum na chwilę zamarło i ucichło- i dobrze- milczenie, zasłuchanie i
współczujące serce najlepiej osłania chwile cierpienia.
Dziś jest jednak szczególny dzień dla katolików: święto Miłosierdzia Bożego
czyli Pana Jezusa, który oszalał z miłości do mnie i do Ciebie.
Wiem, że nie zyskuję na popularności dzieląc się z Wami moją wiarą - ale jest
to dla mnie ważne, a popularność niespecjalnie.
Moja najstarsza córcia była ochrzczona w to święto 10 lat temu, nie przez
przypadek, chciałam ją i naszą rodzinę szczególnie oddać w miłosierne ręce
Najwyższego.
No i chciałam Wam powiedzieć, że gdyby nie moja wiara, zaufanie temu
Miłosierdziu- nie byłoby tego akurat forum. Powstało ono jako moja refleksja
nad moim własnym brakiem miłosierdzia, jakim się wykazałam podczas odstawiania
najstarszej córci od piersi i nad Miłosierdziem Bożym, które mnie poprowadziło
dalej ponad to doświadczenie. Mnie osobiście uczy,uczyło Boże Miłosierdzie
zaufania również własnemu dziecku, że ono jest kruche i potrzebuje tego mojego
zaufania, troski, serdeczności.
Kilka wątków z mojego ukochanego ks. Twardowskiego "Autobiografii" (zachęcam
ogromnie do przeczytania) wpisujących się w czas tego święta i tej żałoby
narodowej:
"Mówimy, że Jezus jest miłością. Wielkanoc pokazuje, że Jezus przede
wszystkim jest nadzieją. Zawiodą ludzkie nadzieje, obliczenia, rachuby,
kalkulacje, które nieraz zabawnie chodzą na cienkich nóżkach jak małe
wielkanocne kurczaki. Jedynie Jezus Chrystus po swojemu wszystko obliczył i
przemyślał. (...)
Wiara, nadzieja i miłość... Chyba najtrudniejsza jest nadzieja właśnie. Zło
jest tak puste i tak okropnie panoszy się na naszych oczach. A dobro -
mniejsze od okrucha i takie niemrawe, jest od Boga i to ono w końcu zwycięży."
A żeby nie było, że nie na temat to jeszcze jeden z fragmentów w/w książki już
na temat naszego forum:
"...już jako ksiądz stałem w zatłoczonym autobusie przy matce karmiącej
dziecko. Nie chciało ssać. Kobieta nie patrząc na mnie, nie zauważyła, że
jestem w sutannie, i powiedziała:
-Ty maluchu nieznośny, jak nie będziesz ssał, to dam temu, co stoi obok.
I wskazała na mnie."
To był przykład tego, że "śmiech i miłość mogą nas uratować".