green.sabcia
24.07.12, 16:31
Być może tytuł wątku brzmi groźnie, ale chodzi mi głównie o to, jak na Wasze dzieci powyżej dwóch lat wpływało karmienie ich piersią? Pytanie swoje kieruję głównie do mam, które to już przerabiały, czyli karmiły dzieci powyżej dwóch lat.
Pytam się, bo odnoszę ostatnio wrażenie, że mojej córce utrzymywanie karmienia w tym wieku z emocjonalnego punktu widzenia bardziej szkodzi niż służy. Miałąm zamiar karmić ją conajmniej do 30 miesiąca, przy założeniu, że by chciała i czerpała z tego realne korzyści, nie tylko zdrowotne. Bo zdrowotne na pewno są dopóki sie karmi, nieważne ile i jak długo, co do tego nie mam wątpliwości. Ale właśnie o te emocje mi chodzi u dziecka powyżej dwóch lat.
Córka od jakiegoś czasu ma "typowe" ataki tzw. buntu dwulatka. Najgorsze jest to, że jak już zacznie ryczeć z jakiegoś powodu, to nie może skończyć i tak do końca dnia, mam wrażenie, że wynajduje różne sytuacje, aby ten swój ryk uzasadnić.
Karmienie do tej pory było przynajmniej w większości uspokajające. Teraz nie jest. Karmię ją np. po jakiejś histerii, bo sie uderzyła, albo czegoś nie chciała, a trzeba było, np. buty założyć, jak chciała iść na dwór. Domaga się piersi, więc jej daję w nadziei, że jak possie to się uspokoi i jej przejdzie, tak bywało wcześniej. Ale nie. Potrafi zasnąć, podczas tego karmienia, a jak się zbudzi, to awantura i ryk od nowa. I lamentuje o wszystko co krok. W dodatku mnie traktuje jak kogoś nieporządanego, odpycha mnie, mówi, żebym sobie poszła itd. Pojawił się też etap, "ja sama". Sama chce sie ubierać, albo sama nie uberać, sama chce sikać pod krzakiem, sama zaczyna sie ode mnie oddalać i iść w inne miejsce na placu zabaw etc. Jak nie pozwalam, albo zwracam uwagę to ryk, oczywiście, rodem z horroru.
Dlatego tak sobie myślę, czy karmienie tu nie jest takim czynnikiem, który ona pewnie nieświadomie postrzega za dodatkowo ją ograniczający i przytrzymujący przy mnie, a ona sie chece przecież ode mnie "uwolnić" i robić wszystko co się da SAMA!

Co o tym myslicie? Czy przerabiałyście podobne historie? I jak sobie z tym radziłyście?