bijout
21.09.17, 14:54
Hej dziewczyny, jak zyjecie? Jak wasze ssaki? Mój niedługo skończy 2 lata i wkaracza już oficjalnie w inny poziom swiadomosci. Od niedawna ma tez swoje określenie na karmienie - "titi"

Czyli stad się wziely angielskie tits i niemieckie Titen

Ale do rzeczy. Potrzebuje waszej wiedzy praktycznej popartej doświadczeniem

Tuz przed drugimi urodzinami ssaka wyjezdzam pracowo na dwa dni. Jade bo chce. Wszystko zabukowane, opłacone, nie podlega dyskusji. Mlode zostaje z tata. O nic się nie boje, wiem ze dadza rade. Martwie się tylko o moje titi. Zawsze miałam sklonnosci do zatorow a laktatora nie cierpie. Sprawia mi bol a odciagnac udawalo się zwykle tyle co kot naplakal. Poza tym kupiłam bilet tylko z bagażem podręcznym i wolalabym uniknąć na security gate sceny jak z majtasami Bridgit Jones. "A ten laktator należy do pani?" Jade z kolega z pracy.
Karmie obecnie tylko do drzemki w dzień i w nocy. Czyli teoretycznie 2razy

W praktyce oczywiście z 8 na dobe.
No i co? Myslicie ze przezyje bez laktatora? A może lyknac cos z pseudoefedryna? Tylko zeby nie wylac dziecka z kapiela i nie zablokować laktacji na amen.