amiralka
08.03.18, 13:03
Drogie matki karmiące takie odrośnięte już ssaki! Jestem bardzo ciekawa Waszych doświadczeń i stosunku do tego karmienia. Czy dla Was też ta granica trzech lat była taka ważna jak dla mnie? Już wyjaśniam - mój malec był kulturalnym ssakiem, aczkolwiek mleko w jego hierarchii było zawsze na pierwszym planie. Nic innego nie musiało istnieć

Po skończeniu 3 lat udało się nam zakończyć karmienia nocne, a w końcu i poranne. Pojawiło się hasło, że mleko jest tylko "do spania". Synek zaczął dużo lepiej znosić frustrację (wcześniej każda kończyła się dramatycznymi prosbami o "mleeeczko"). (Choć potem zamiast prosić zaczął bić więc nie wiem czy to była fajna zamiana

, zaczęliśmy się rozstawać czasem, najpierw na jedną noc, potem weekend, potem cały tydzień. Odporność jest już rewelacyjna, nawet katar przechodzi mu w dwa dni. I wszystko fajnie.
Problem jest tylko taki, że moje ciało, tak to ujmę, przestało dobrze znosić te karmienia, mimo że krótkie i tylko raz dziennie. Drogie matki - czy macie tak samo? Mój umysł mówi - dam Ci mleko synku z przyjemnością, ale jak dzieć się przyssa to mam ochotę go od razu odłączyć, jakby ciało mi mówiło - a ten co tutaj za przeproszeniem? W zależności od fazy cyklu boli mnie moment przyssania i odessania, na dodatek wszystko mnie drażni wtedy, najlżejszy hałas, już nie mówiąc o jakimkolwiek "posmyraniu" przez synka. Jest mi przykro, że jestem wtedy taka spięta i jest mi przykro, że tego karmienia już nie znoszę. Myślę, że to jest związane ze zmianami hormonalnymi w moim ciele i pojawienia się owulacji, tak po prostu.
Od dawna umawiamy się z synkiem na odstawianie na cztery lata, czasem pytam czy nie można przyspieszyć ale dziecko twardo mi przypomina, że jeszcze nie miało swojego tortu z 4 świeczkami więc jak to bez mleka

Kwiecień jednak już coraz bliżej, trochę się boję tego momentu, ale raczej czuję ogromną ulgę.
A jak jest u Was? Też się tak zmuszacie do karmienia tych starszaków czy raczej dalej kp jest dla Was normalne, neutralne czy po prostu przyjemny moment bliskości? Dla mnie jedyne dobro w tej sytuacji, to to, że zaczęłam rozumieć matki, które nie karmią lub robią to krótko, bo od początku była to dla nich katorga.