zakonna
16.05.12, 15:58
Jak myślicie? Jestem mgr anglistyki, uczę w podstawówce, mam trochę korepetycji. Finansowo przędę cieniutko i stwierdzam, że coś z tym trzeba zrobić. Ponieważ uczenie już trochę mi bokiem wychodzi (robię to 10 lat) to pomyślałam o tłumaczeniach. Nigdy tego nie robiłam, wiem, że to nie jest tak hop siup. Zdaję sobie sprawę, że będę musiała się dużo nauczyć i że zlecenia na ulicy nie leżą. Czy uważacie, że jest sens robić podyplomową translatorykę? studia kosztują 6 tys. Czy któraś z was robiła takie studia? Czy one coś dają w sensie wiedzy? (studia 3 semestralne) Co byście zrobiły, żeby dorobić przy założeniu, że uczyć w większym wymiarze czasu nie chcecie? Ach, no i mieszkam w byłym mieście wojewódzkim w którym funkcjonuje budżetówka i przemyt z Ukrainy... sektor prywatny jako taki leży i kwiczy.
Miotam się trochę, biję z myślami. Z jednej strony pieniędzy mi brakuje, z drugiej czuję, że powoli się wypalam jako nauczyciel. Gdyby nie było tak ciężką z pracą w moim mieście to bym szkołę zostawiła bez skrupułów.