adam81w
14.12.06, 21:30
wiadomosci.onet.pl/1377682,240,1,1,kioskart.html
Kiosk
Prasa polska: Tygodnik Powszechny
Zbigniew Nosowski/11.12.2006 06:00
Warszawa czeka
Bp Stanisław Wielgus zastąpił kard. Józefa Glempa*
W środę ogłoszono papieską decyzję o mianowaniu bp. Wielgusa arcybiskupem
metropolitą warszawskim, a w czwartek w siedzibie Episkopatu odbyła się
prezentacja wyników badań socjologicznych przeprowadzonych w 12 diecezjach.
Dane pallotyńskiego Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego nie zostawiają
wątpliwości – ostatnie miejsce w "rankingu religijności" poszczególnych
diecezji zajęła... archidiecezja warszawska.
Taka wiadomość nie może ucieszyć nowego metropolity, ale nie sądzę, by go
zaskoczyła. Kłopoty z religijnością warszawiaków można przecież dostrzec gołym
okiem. Decyzja kard. Glempa o przeprowadzeniu gruntownych badań może jednak
okazać się cennym prezentem – dzięki niej powstaje raport o stanie diecezji,
punkt wyjścia do refleksji nad zadaniami, jakie czekają nowego metropolitę.
Czekając na Dobrą Nowinę
W archidiecezji warszawskiej tylko co czwarty katolik regularnie uczestniczy w
niedzielnej Eucharystii. Wiara jednak nie wymiera – zmieniają się formy jej
wyrazu, staje się ona mniej kościelna, a bardziej indywidualna. Dość zauważyć,
że regularnie modlących się warszawiaków jest dużo więcej (46 proc.) niż
regularnie praktykujących. Osobisty kontakt z Bogiem jest im bardziej
potrzebny niż udział w kościelnych ceremoniach.
Zjawisko indywidualizacji wiary jest najwyraźniejsze wśród ludzi młodych. We
Mszy niedzielnej uczestniczy regularnie 33 proc. warszawiaków między 15. a 24.
rokiem życia (dla porównania w diecezji tarnowskiej – 88 proc.). Z badań ks.
Sławomira Zaręby wynika jednak, że ok. dwie trzecie młodych mieszkańców
stolicy twierdzi, że wiara pomaga im w życiu codziennym i że doświadczyli
"czegoś, co można nazwać poczuciem bliskości Boga". Doświadczenie religijne
ludzi rzadko obecnych na nabożeństwach jest zatem głębsze, niż można by
przypuszczać. Dlaczego w kościołach swojego miasta nie odnajdują bliskości
Boga? Czy to tylko ich wina?
Kościół warszawski nie może zatem poprzestać na prowadzeniu duszpasterstwa dla
regularnie praktykujących. Trzeba wyjść "na opłotki", na "manowce". Nie czekać
na ludzi w świątyni, lecz szukać ich. To dla nich jest przecież Dobra Nowina.
Czekając na "swojego" biskupa
Narzeka się często, że Warszawa to miasto pozbawione duszy. Owszem, dusza
została wypalona w roku 1944. Możliwe jednak i niezbędne są działania
jednoczące pod względem duchowym to tak zróżnicowane miasto. Kościół na swój
sposób powinien przeciwdziałać atomizacji. Być może przydałoby się w centrum
miejsce intensywnej modlitwy, "promieniujące" na okolicę? Z pewnością potrzeba
wizji duszpasterskiej scalającej wszystkie działania kościelne.
Tak jak Warszawa potrzebuje duszy, tak Kościół warszawski od lat czekał na
"swojego" biskupa. Metropolici warszawscy od 1946 r. byli jednocześnie – jako
prymasi i przewodniczący Konferencji Episkopatu – przewodnikami całego
Kościoła w Polsce. Wydaje się, że zarówno Prymas Wyszyński, jak i Prymas
Glemp, byli bardziej zaangażowani w sprawy ogólnopolskie. Skutkiem tego było
poczucie braku pasterza u wielu diecezjan, także u księży, którzy nie mogli
doświadczyć biskupa jako ojca. W cytowanych badaniach okazało się, że wśród
warszawskich katolików istnieje dostrzegalna różnica znajomości nazwiska
prymasa Polski i nazwiska biskupa diecezjalnego, choć obie funkcje pełniła ta
sama osoba...
Paradoksalnie zatem – oddzielenie zadań metropolity od godności prymasa może
stać się dla nowego arcybiskupa szansą ożywienia stołecznej archidiecezji.
Czekając na pasterza
Warszawa to miejsce zderzenia tradycji z nowoczesnością. Widać to i w wymiarze
architektonicznym, i duchowym. Występują tu ostre podziały społeczne. Dlatego
pasterz archidiecezji powinien być otwarty na różne środowiska, posiadać
umiejętność i chęć słuchania innych. Jako biskup powinien łączyć, a nie
dzielić. Być dla elit i dla mas. Dla ludzi kultury, nauki, polityki – i dla
ubogich, chorych, niepełnosprawnych.
Warszawa to stolica, co czyni ją pod wieloma względami miastem specyficznym w
skali kraju. Tu jest najwięcej studentów, biznesmenów, urzędników, imigrantów.
Każda z tych grup wymaga szczególnej opieki: skoro mamy w stolicy ponad 300
tys. studentów, co zrobić, żeby duszpasterstwo akademickie docierało także do
małych prywatnych uczelni? Czy Kościół jest przygotowany na stale rosnącą
liczbę imigrantów? Czy warszawscy biznesmeni w swoim pędzie do kariery mają
szansę spotkać duszpasterzy, którzy postawią im pytania fundamentalne?
Czekając na Opatrzność
Wielkim wyzwaniem będzie, rzecz jasna, kontynuacja budowy świątyni Opatrzności
Bożej. Co ma się z tym projektem dziać w przyszłości – także (przede
wszystkim) w wymiarze duchowym? Czy świątynia ma być po prostu kolejnym
kościołem, tyle że zdecydowanie większym od przeciętnej? A może mogłaby się
stać miejscem kultu polskich męczenników II wojny światowej? Warszawa jest im
to winna. W 1999 r., podczas kilkugodzinnego oczekiwania przed Mszą
beatyfikacyjną na pl. Piłsudskiego, nie odczytano nawet pełnej listy 108
błogosławionych, przeczytano za to listę sponsorów... Kościół warszawski
powinien nadrobić to zaniedbanie i znaleźć odpowiednie miejsce uczczenia
pamięci naszych błogosławionych rodaków, których nazwiska często nic nie mówią
nawet zaangażowanym katolikom.
Polski Kościół nie musi poddać się zachodnioeuropejskiemu modelowi
sekularyzacji. W dużej mierze zależy to jednak od jakości duszpasterstwa.
Stolica jest tu "na pierwszej linii frontu". Dlatego tak wiele zależy od
Warszawy. Dlatego tak wiele zależy od nowego metropolity warszawskiego.
* ZBIGNIEW NOSOWSKI jest redaktorem naczelnym miesięcznika "Więź",
konsultorem Papieskiej Rady ds. Świeckich.
----
hehehe brawo na pohybel kosciolowi.