Gość: tad
IP: *.krosno.cvx.ppp.tpnet.pl
30.10.02, 16:05
....stosunki damsko-męskie wg. feministek
Wątek ten (dedykowany Ewok) inspirowany jest głównie wątkiem o urodzie (choć
nie tylko).
Chciałbym zwrócić uwagę, na obraz kobiety jaki rysuje się w postach
bywających tu pań (nie wszystkich, ale wielu) określających się
jako "feministki". Kobieta - wg. tych pań - to zazwyczaj przewrażliwiona
idiotka. Jest zupełnie "zewnętrznie" sterowana. Nie posiada własnej woli i
rozumu. Daje sobą manipulować jak dziecko. Nie ma takiej rzeczy, której nie
można jej wmówić. Ulega wszystkiemu, bierze sobie do serca każdą bzdurkę, czy
będzie to reklama, czy obrazek w książce. Krytyczna uwaga lub dowcip może
jej zrujnować zycie. Nie ma takiej rzeczy której "system" lub mężczyzna nie
mógłby na niej wymusić (i to bez większego trudu): kupowanie kosmetyków,
depilacja, wysokie obcasy, operacje plasyczne, głodówki, spędzanie życia przy
garach itp. itd. - każdą sugestię "seksistowskiego" świata kobieta łyka
niczym gęś kluskę, bez próby oporu, bez chwili zastanowienia. Kieruje się
wyłącznie opinią innych, i daje się wykorzystywać na każdym kroku niczym
skończona idiotka. Mężczyzna zaś jawi się feministkom jako spryciarz -
sadysta żerujący na kobiecej głupocie.(można by zapytać - kogo tak naprawdę
feministki opisują?)
Jeśli kobiety istotnie są tak głupie, jak odmalowują to niektóre feministki,
to patriarchat jest w pełni uzasadniony - mężczyźni musieliby być
skończonymi łajdakami, by istoty tak naiwne i uległe wszelkim wpływom
pozostawić bez opieki i kontroli w tym okropnym świecie (a z drugiej strony
musieliby być kretynami, by czasem nie wykorzystać głupoty kobiet ku swojej
wygodzie). Zaprawdę - nie ma lepszego usprawiedliwienia dla patriarchatu, niż
feministyczna wizja kobiety!