Dodaj do ulubionych

"Jak się kobieta powinna kochać"

27.10.07, 16:08
Czytaliście ten artykuł w dzisiejszych "Wysokich Obcasach"? Nie, żeby był
rewelacyjny, ale można o nim zawsze podyskutować :)))

Moje uwagi:

1. Jest dla mnie coś dziwacznego w publikowaniu przez gazetę kolumny, której
autorka co tydzień opisuje swoje doznania seksualne... Dla mnie to jest jak
najbardziej ekshibicjonizm, nie wyzwolenei seksualne.

2. Ciekaw jestem, czy jakby to jakiś facet zaczął publikować felietony ze
opisami swoich podrywów, seksu itd., to czy też by to zostało uznane za
przejaw postępowości ;)

3. Bardzo podoba mi się to, co mówi Ariel Levy o "ślepej uliczce wyzwolenia
seksualnego".

4. Ciekawe, czy ktoś tutaj zgodzi się, że jest trochę racji w wypowiedzi Wendy
Shalit :))
Obserwuj wątek
    • rosa_de_vratislavia Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 16:17
      stephen_s napisał:

      > Czytaliście ten artykuł w dzisiejszych "Wysokich Obcasach"? Nie,
      żeby był
      > rewelacyjny, ale można o nim zawsze podyskutować :)))
      >
      > Moje uwagi:
      >
      > 1. Jest dla mnie coś dziwacznego w publikowaniu przez gazetę
      kolumny, której
      > autorka co tydzień opisuje swoje doznania seksualne... Dla mnie to
      jest jak
      > najbardziej ekshibicjonizm, nie wyzwolenei seksualne.

      Zgadzam się...dla mnie to sfera intymna ,a nie ranking lub coś, co
      się sprawozdaje.
      >
      > 2. Ciekaw jestem, czy jakby to jakiś facet zaczął publikować
      felietony ze opisami swoich podrywów

      taki facet zostałby uznany za męskiego
      szowinistę/"zaliczacza"/buraka.

      > 3. Bardzo podoba mi się to, co mówi Ariel Levy o "ślepej uliczce
      wyzwolenia
      > seksualnego".

      Moim zdaniem wyzwolenie seksulane to nic z łego. Przykłady podane
      przez Levy ukazują raczej zaakceptowanie przez kobiety uczestnictwa
      w rozrywkach, które sprawiają przyjemność facetom.
      Bo co jest atrakcyjnego dla heteroseksualnej kobiety w pójściu do
      klubu z damskim tańcem na rurze?
      Efektem wyzwolenia jest możliwość pójścia na występ umieśnionych
      panów, wykonujących mocno erotyczne układy taneczne lub
      np.zamawianie sobie panów na godziny.
      • bitch.with.a.brain Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 16:20
        jakby przyjąć tezę o znacznej płynności kobiecej orientacji seksualnej to z
        oglądania tancerek kobieta może czerpać dużo przyjemności.Zresztą mnie
        najbardziej przekonuje stwierdzenie,że bardzo mało jest osób stuprocentowo homo
        lub hetero, pozostali sytuują się w różnych miejscach pomiędzy.
        • saszenka2 Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:42
          bitch.with.a.brain napisała:

          > jakby przyjąć tezę o znacznej płynności kobiecej orientacji
          seksualnej to z
          > oglądania tancerek kobieta może czerpać dużo przyjemności.Zresztą
          mnie
          > najbardziej przekonuje stwierdzenie,że bardzo mało jest osób
          stuprocentowo homo
          > lub hetero, pozostali sytuują się w różnych miejscach pomiędzy.
          Bitch, przychylam się do Twojej opinii. 100-procentowych
          heteroseksualistów i homoseksualistów jest tak naprawdę bardzo
          niewielu. Większość stanowią osoby biseksualne, które poszukują
          danej osoby, płeć nie jest tu najważniejsza.
      • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 16:49
        > Zgadzam się...dla mnie to sfera intymna ,a nie ranking lub coś, co
        > się sprawozdaje.

        Właśnie. Będę kontrowersyjny i powiem, że jak słyszę o zawodach typu
        "sexcolumnist", to naprawdę mam wrażenie, że coś jest nie tak z nasza cywilizacją.

        Pisać co tydzień o swoim seksie w gazecie? Yyyyyyy???

        > taki facet zostałby uznany za męskiego
        > szowinistę/"zaliczacza"/buraka.

        Dokładnie. Ale Zoe Margolin (ta "Dziewczyny, która ma jedno w głowie") okazuje
        się już wyzwoloną kobietą bez kompleksów itd.

        Przykłady podane
        > przez Levy ukazują raczej zaakceptowanie przez kobiety uczestnictwa
        > w rozrywkach, które sprawiają przyjemność facetom.

        Tak, ale są to rozrywki tak naprawdę uwłaczające kobietom... Z tego, co
        rozumiem, to wg niej wyzwolenie seksualne sięgnęło obecnie takich poziomów,
        że... już nie wypada kobietom napiętnować tańców na rurze itd. Bo wychodzą na
        staroświeckie itd. A tymczasem taniec na rurze to przejaw totalnego męskiego
        szowinizmu...
        • evita_duarte Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 17:46
          stephen_s napisał:
          > Tak, ale są to rozrywki tak naprawdę uwłaczające kobietom... Z
          tego, co
          > rozumiem, to wg niej wyzwolenie seksualne sięgnęło obecnie takich
          poziomów,
          > że... już nie wypada kobietom napiętnować tańców na rurze itd. Bo
          wychodzą na
          > staroświeckie itd. A tymczasem taniec na rurze to przejaw
          totalnego męskiego
          > szowinizmu...

          Naprawde uwazasz, ze taniec na rurze uwlacza kobietom? Ja nie czuje,
          zeby mi to uwlaczalo. Sama chodze na wystepy chippendales i nie
          uwazam, ze wkladanie im drobnych za majtki uwlaczalo mezczyznom. To
          w koncu ich praca i dokonali takiego wyboru dobrowolnie. Nie chodze
          tam prowadzic interesujace dyputy, ale poklepac panow po tylkach, co
          w tym zlego?

          >
          • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 18:56
            > Naprawde uwazasz, ze taniec na rurze uwlacza kobietom? Ja nie czuje,
            > zeby mi to uwlaczalo. Sama chodze na wystepy chippendales i nie
            > uwazam, ze wkladanie im drobnych za majtki uwlaczalo mezczyznom. To
            > w koncu ich praca i dokonali takiego wyboru dobrowolnie. Nie chodze
            > tam prowadzic interesujace dyputy, ale poklepac panow po tylkach, co
            > w tym zlego?

            No cóz, wg mnie występy chippendalesów jak najbardziej uwłaczają mężczyznom.
            Klepanie facetów po tyłkach - co w tym złego, pytasz sie? Ja się pytam, jak
            można nie widzieć w tym nic niesmacznego / uprzedmiotawiającego / złego...
            • bene_gesserit Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 28.10.07, 10:36
              Stefa - mozliwe, ze tak czujesz, bo na ich miejscu tak bys sie
              wlasnie czul. Ale nie przyszlo ci do glowy, ze oni tak nie czuja?
              Nadal 'twoje czucie' jest wazniejsze?
        • bitch.with.a.brain Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 17:48
          szownistyczne jest przede wszystkim podejście na zasadzie "ja lepiej wiem czego
          jej trzeba".
          • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 18:56
            A kto to podejście przejawia?
            • bitch.with.a.brain Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 22:53
              Własnie rózni konserwatyści.
              • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:18
                Hm. Samo konserwatywne podejście do seksu szowinistyczne nie jest. Szowinizm
                raczej kryje się w tym, jeśli z tym podejściem w parze idzie traktowanie kobiet
                z góry oraz wymaganie od nich wiecej, niż od mężczyzn...
                • bitch.with.a.brain Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:20
                  Nie chodzi mi o indywidualne konserwatywne podejście, tylko o takie, częste u
                  konserwatystów, przekonanie,że lepiej wiedzą czego trzeba innym ludziom. Tak
                  samo obrzydza mnie to co robią niektóre feminsitki, które uważaja,że lepiej ode
                  mnie wiedzą,co mnie poniża, co mi uwłacza, a co sprawia przyjemność.
                  • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:23
                    > Nie chodzi mi o indywidualne konserwatywne podejście, tylko o takie, częste u
                    > konserwatystów, przekonanie,że lepiej wiedzą czego trzeba innym ludziom.

                    No, ale w sumie to oczywiste? Konserwatyzm zasadza sie na przekonaniu, że
                    istnieje obiektywnie słuszna hierarchia wartości. Z tego punktu widzenia, jeśli
                    się ma taki obiektywny punkt odnisienia, jak najbardziej mozna ocenić, co jest
                    dla innych dobre, a co nie.
                    • bitch.with.a.brain Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:25
                      Tak,tylko dziwnym trafem dla konserwatysty obiektywnie dobre jest to,co jemu się
                      podoba.
                      • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:32
                        No, ale to w sumie też oczywiste - bo skoro konserwatysta uważa pewną
                        hierarchię wartości za obiektywną, to nie może przecież postępować przeciwko
                        niej... Inaczej byłby hipokrytą, prawda?
                        • bitch.with.a.brain Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:37
                          Moim zdaniem to działa w druga stronę - coś mi pasuje,więc zakładam,ze jest to
                          obiektywnie dobre, bo potrzebuję uzasadnienia dla swojej postawy.
                          • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:43
                            Ha, widzisz, to już jest kwestia perspektywy :)

                            Poza tym, myśle, że są konserwatyści, którzy szczerze pewną hierarchię wartości
                            wyznają i starają się sami do niej dążyć, choć dla nich samych nei jest to łatwe.
                            • bitch.with.a.brain Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:45
                              nie trzeba być konserwatysta,żeby mieć pewne ideały i do nich dążyć.Szkoda,że
                              konserwatyści uważają,że tylko im przypisana jest przyzwoitość i wierność własym
                              zasadom
                              • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:51
                                > nie trzeba być konserwatysta,żeby mieć pewne ideały i do nich dążyć.

                                No właśnie, czy na pewno? Jak można mieć ideały, skoro w zasadzie... wszystko
                                jest względne..?
                                • bitch.with.a.brain Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:55
                                  Ja zapytam inaczej:a co to za moralność, jeśli się zyje przyzwoicie ze strachu
                                  przed piekłem czy innym brakiem zbawienia?

                                  Ideały są różne. Dla mnie to przede wszystkim szacunek dla drugiego człowieka,
                                  nauczenie się otwarcia na jego doświadczenia.Poza tym honor, dotrzymywanie słowa
                                  nawet jeśli jest to trudne. Umiejętnosć zareagowania kiedy komuś dzieje się
                                  krzwda.Bycie wierną sobie nawet jeśli mogę przez to stracić.Bycie w pełni
                                  odpowiedzialną za swoje słowa i czyny.duzo tego jest...
                                  • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 28.10.07, 09:43
                                    > Ja zapytam inaczej:a co to za moralność, jeśli się zyje przyzwoicie ze strachu
                                    > przed piekłem czy innym brakiem zbawienia?

                                    To akurat jest chyba dość strywializowana wizja motywacji człowieka wierzącego?
                                    Głeboko wierzący człowiek nie postępuje moralnie z prostego strachu przed piekłem...

                                    > Ideały są różne. Dla mnie to przede wszystkim szacunek dla drugiego człowieka,
                                    > nauczenie się otwarcia na jego doświadczenia.Poza tym honor, dotrzymywanie słow
                                    > a
                                    > nawet jeśli jest to trudne. Umiejętnosć zareagowania kiedy komuś dzieje się
                                    > krzwda.Bycie wierną sobie nawet jeśli mogę przez to stracić.Bycie w pełni
                                    > odpowiedzialną za swoje słowa i czyny.

                                    A z czego te wartości wyprowadzasz?
                                    • bitch.with.a.brain Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 28.10.07, 09:50
                                      Z moich przemyśleń.Oczywiście to dużo trudniejsze niz przyjąć jakiś z góry
                                      narzucony kodeks i poczuć się zwolnionym od myślenia i odpowiedzialności.Poza
                                      tym to wszystko wynika z uznania,że nie wolno krzywdzić innych ludzi.
                                      • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 28.10.07, 11:06
                                        > Z moich przemyśleń.Oczywiście to dużo trudniejsze niz przyjąć jakiś z góry
                                        > narzucony kodeks i poczuć się zwolnionym od myślenia i odpowiedzialności.

                                        Ale jaką masz gwarancję, że Twoje przemyślenia są prawidłowe?
                                        • bitch.with.a.brain Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 28.10.07, 11:23
                                          żadnej!ale tym się różnie od konserwatystów,że nie mam wewnęrznego
                                          przekonania,że powinnam wszystkim narzucić mój styl życia.
                                          • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 28.10.07, 11:28
                                            > żadnej!

                                            I nie brakuje Ci jakiejś takiej elementarnej pewności, że to, co robisz, jest
                                            obiektywnie słuszne?

                                            > ale tym się różnie od konserwatystów,że nie mam wewnęrznego
                                            > przekonania,że powinnam wszystkim narzucić mój styl życia.

                                            No dobra, to ja (niestety czy stety) o sobie tego powiedzieć nie mogę.
                                            • bitch.with.a.brain Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 28.10.07, 11:54
                                              Wiem,że nie ma takiej obiektywnej słuszności.I wiem też,że przekonanie o
                                              istnieniu obiektywnej słuszności doprowadziło wiele razy do wielkich podłości i
                                              zbrodni.Cóż to za problem uznać na przykład,że obiektywnie słuszne jest
                                              zlikwidowanie jakiegoś narodu?i zero odpowiedzialności, bo przecież to wyższa
                                              instancja narzuciła.
                                              Ja przynajmniej za swoje czyny odpowiadam samodzielnie.
                                              • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 28.10.07, 12:01
                                                Hm. A przekonanie, że wszystko jest względne i można sobie wybrać takie
                                                wartości, jakie się chce, do podłości nie doprowadziło..?
                                              • stephen_s Poza tym... 28.10.07, 12:02
                                                ... mówisz, że za swoje czyny odpowiadasz samodzielnie. Ba, ale jak w zasadzie
                                                może ktokolwiek ewentualnie sądzić Cię za Twoje czyny, skoro tak naprawdę
                                                obiektywnego punktu odniesienia nie ma? Jak można mówić o odpowiedzialności,
                                                skoro nie ma jej względem czego mierzyć?
                                                • bitch.with.a.brain Re: Poza tym... 28.10.07, 12:06
                                                  oczywiście osadza się stosując przepisy prawne.
                                                  A jeżeli chodzi ci o osąd moralny to dlaczego np ty miałbyś być jednostką lepszą
                                                  do oceny mojego postepowania niż ja sama?
                                                  Owszem, wybór wartości może doprowadzić do zbrodni.ale wybór wymaga
                                                  przemyslenia.Przyjęcie tzw obiektywnego systemu moralnego odbywa się bezmyślnie.
                                                  • kocia_noga Re: Poza tym... 28.10.07, 12:14
                                                    bitch.with.a.brain napisała:

                                                    > Owszem, wybór wartości może doprowadzić do zbrodni.ale wybór wymaga
                                                    > przemyslenia.Przyjęcie tzw obiektywnego systemu moralnego odbywa
                                                    się bezmyślnie
                                                    > .

                                                    Poza tym wybór wartości i praktyke z niego wynikająca reguluje
                                                    obecnośc innych ludzi.To ich reakcje, np protesty,świadczą o tym,że
                                                    wchodzimy w kolizję z czyimś dobrem.Wartości narzucone z góry
                                                    zwalniają od wrażliwości.Na protesty odpowiada się wtedy" przecież
                                                    nic się tobie złego nie stało", albo "stul pysk, ja wiem lepiej".
                                                  • stephen_s Re: Poza tym... 28.10.07, 12:33
                                                    > oczywiście osadza się stosując przepisy prawne.

                                                    No, prawo to z moralnością nie ma w ogóle nic wspólnego...

                                                    > A jeżeli chodzi ci o osąd moralny to dlaczego np ty miałbyś być jednostką lepsz
                                                    > ą
                                                    > do oceny mojego postepowania niż ja sama?

                                                    Nie chodzi o to, że ja jestem lepszy od Ciebie. Chodzi o zgodzenie się, że oboje
                                                    nie mamy możliwości obiektywnego oceniania - więc musimy odwołać się do czegoś
                                                    obiektywnego. Do jakiejś hierarchii, która jest poza naszymi indywidualnymi
                                                    sumieniami.
                                                  • bitch.with.a.brain Re: Poza tym... 28.10.07, 12:38
                                                    ale jeżeli my nie mamy możliwości obiektywnej oceny to znaczy,że inni ludzie
                                                    mają identyczne ograniczenia.Czyli nikt nie moze tej obiektywnej hirarchii stworzyć
                                                  • saszenka2 Re: Poza tym... 28.10.07, 19:18
                                                    stephen_s napisał:

                                                    > > oczywiście osadza się stosując przepisy prawne.
                                                    >
                                                    > No, prawo to z moralnością nie ma w ogóle nic wspólnego...
                                                    Mylisz się. Prawo jest w pewnym stopniu osadzone na zasadach
                                                    moralnych i etycznych. Oczywiście, nie reguluje wszelkich kwestii,
                                                    nie zabrania na pozamałżeńskie relacje seksualne, ale np. karze już
                                                    za inne kwestie.
                                                    >
                                                    > > A jeżeli chodzi ci o osąd moralny to dlaczego np ty miałbyś być
                                                    jednostką
                                                    > lepsz
                                                    > > ą
                                                    > > do oceny mojego postepowania niż ja sama?
                                                    >
                                                    > Nie chodzi o to, że ja jestem lepszy od Ciebie. Chodzi o zgodzenie
                                                    się, że oboj
                                                    > e
                                                    > nie mamy możliwości obiektywnego oceniania - więc musimy odwołać
                                                    się do czegoś
                                                    > obiektywnego. Do jakiejś hierarchii, która jest poza naszymi
                                                    indywidualnymi
                                                    > sumieniami.
                                                    >
                                                  • stephen_s Re: Poza tym... 28.10.07, 20:30
                                                    Prawo przede wszystkim reguluje funkcjonowanie społeczeństwa. Penalizuje te
                                                    zjawiska, które uznaje się za "zaburzające" dla porzadku w społeczeństwie.
                                                    Dlatego np. nie karze się za zdradę małżeńską, okłamywanie itd. - bo są to
                                                    kwestie wyłacznie etyczne, a prawo ma być tak obiektywne i neutralne
                                                    światopoglądowo, jak się da.
                                                  • saszenka2 Re: Poza tym... 28.10.07, 23:50
                                                    stephen_s napisał:

                                                    > Prawo przede wszystkim reguluje funkcjonowanie społeczeństwa.
                                                    Penalizuje te
                                                    > zjawiska, które uznaje się za "zaburzające" dla porzadku w
                                                    społeczeństwie.
                                                    > Dlatego np. nie karze się za zdradę małżeńską, okłamywanie itd. -
                                                    bo są to
                                                    > kwestie wyłacznie etyczne, a prawo ma być tak obiektywne i
                                                    neutralne
                                                    > światopoglądowo, jak się da.
                                                    >
                                                    I takie też powinno być. Ludzie powinni przestrzegać pewnych zasad,
                                                    bo tak uważają, a nie dlatego, że ktoś trzyma nad nimi bata i im tak
                                                    nakazuje. Zdrada nie powinna być regulowana przez prawo, to kwestia
                                                    pomiędzy dwojgiem ludzi i ich wewnętrzny problem. Jeśli ktoś nie
                                                    zdradza, bo grożą mu za to jakieś przykre konsekwencje, to trudno
                                                    mówić tu o moralności, tylko o strachu.
                                                  • stephen_s Re: Poza tym... 29.10.07, 00:51
                                                    Tu się zgadzamy.
                                        • saszenka2 Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 28.10.07, 19:03
                                          stephen_s napisał:

                                          > > Z moich przemyśleń.Oczywiście to dużo trudniejsze niz przyjąć
                                          jakiś z gór
                                          > y
                                          > > narzucony kodeks i poczuć się zwolnionym od myślenia i
                                          odpowiedzialności.
                                          >
                                          > Ale jaką masz gwarancję, że Twoje przemyślenia są prawidłowe?
                                          >

                                          Ty również nie możesz być pewien słuszności swoich. Nikt nie jest w
                                          stanie udowodnić, że jego hierarchia jest tą jedynie słuszną. Nawet
                                          jeśli przyjmiesz jakiś kodeks narzucony odgórnie, to nie masz żadnej
                                          gwarancji, że jest on prawidłowy. Trzeba wyjść od założenia, że nie
                                          wolno krzywdzić innych, bo sam nie chciałbyś być skrzywdzony.
                                          • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 28.10.07, 20:35
                                            > Ty również nie możesz być pewien słuszności swoich. Nikt nie jest w
                                            > stanie udowodnić, że jego hierarchia jest tą jedynie słuszną. Nawet
                                            > jeśli przyjmiesz jakiś kodeks narzucony odgórnie, to nie masz żadnej
                                            > gwarancji, że jest on prawidłowy.

                                            Well, to kwestia intuicji tak w zasadzie. Mówię, ja mam narastające wątpliwości,
                                            czy nowoczesna, liberalna etyka udziela wszystkich potrzebnych odpowiedzi... a
                                            skoro ona nie działa, to intuicyjna podpowiedź jest taka, by - do licha - po
                                            prostu wrócić do wartości, które funkcjonowąły "od zawsze", za którymi stoi siła
                                            tradycji oraz religii...
                                            • sonia1199 Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 28.10.07, 20:42
                                              stephen_s napisał:

                                              > > Ty również nie możesz być pewien słuszności swoich. Nikt nie jest w
                                              > > stanie udowodnić, że jego hierarchia jest tą jedynie słuszną. Nawet
                                              > > jeśli przyjmiesz jakiś kodeks narzucony odgórnie, to nie masz żadnej
                                              > > gwarancji, że jest on prawidłowy.
                                              >
                                              > Well, to kwestia intuicji tak w zasadzie. Mówię, ja mam narastające wątpliwości
                                              > ,
                                              > czy nowoczesna, liberalna etyka udziela wszystkich potrzebnych odpowiedzi... a
                                              > skoro ona nie działa, to intuicyjna podpowiedź jest taka, by - do licha - po
                                              > prostu wrócić do wartości, które funkcjonowąły "od zawsze", za którymi stoi sił
                                              > a
                                              > tradycji oraz religii...

                                              Mój Drogi, tu się odkryłeś !!!! Do tradycji należą: Savonarola, Giordano Bruno,
                                              Lukrecja Borgia, Kopernik, Wojny krzyzowe. Dziekuję za taką TRADYCJĘ!!!! A
                                              religia?? Czy masz świadomośc, że najwiecej wojen (czyt. mordów na cywilnej
                                              ludności) było i jest na tle religijnym, bo jedno "wiedzą lepiej" od drugich (to
                                              im mówi ich religia) jak żec i w co wierzyć. Człowieku, nie znasz historii
                                              społeczeństw?
                                              • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 28.10.07, 20:48
                                                > Mój Drogi, tu się odkryłeś !!!! Do tradycji należą: Savonarola, Giordano Bruno,
                                                > Lukrecja Borgia, Kopernik, Wojny krzyzowe. Dziekuję za taką TRADYCJĘ!!!! A
                                                > religia?? Czy masz świadomośc, że najwiecej wojen (czyt. mordów na cywilnej
                                                > ludności) było i jest na tle religijnym, bo jedno "wiedzą lepiej" od drugich (t
                                                > o
                                                > im mówi ich religia) jak żec i w co wierzyć.

                                                Moja droga, do sfery tradycji oraz religii należy również np. Jezus Chrystus
                                                broniący prostytutki przed tłumem, Budda czy chociażby sikhijski Guru Nanak. Ta
                                                sfera to także chociażby - że tak pojadę po postaciach historycznych - Salah
                                                ad-Din, którego głeboka wiara prowadziła do humanitaryzmu w toczeniu wojen...
                                                Nie demonizuj religii zatem.
                                                • sonia1199 Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 28.10.07, 20:56
                                                  stephen_s napisał:

                                                  > > Mój Drogi, tu się odkryłeś !!!! Do tradycji należą: Savonarola, Giordano
                                                  > Bruno,
                                                  > > Lukrecja Borgia, Kopernik, Wojny krzyzowe. Dziekuję za taką TRADYCJĘ!!!!
                                                  > A
                                                  > > religia?? Czy masz świadomośc, że najwiecej wojen (czyt. mordów na cywiln
                                                  > ej
                                                  > > ludności) było i jest na tle religijnym, bo jedno "wiedzą lepiej" od drug
                                                  > ich (t
                                                  > > o
                                                  > > im mówi ich religia) jak żec i w co wierzyć.
                                                  >
                                                  > Moja droga, do sfery tradycji oraz religii należy również np. Jezus Chrystus
                                                  > broniący prostytutki przed tłumem, Budda czy chociażby sikhijski Guru Nanak. Ta
                                                  > sfera to także chociażby - że tak pojadę po postaciach historycznych - Salah
                                                  > ad-Din, którego głeboka wiara prowadziła do humanitaryzmu w toczeniu wojen...
                                                  > Nie demonizuj religii zatem.
                                                  >
                                                  Humanitaryzm w czasie wojen!!! Hahaha!!! A może lepiej ich wogóle nie
                                                  zaczynać, zwłaszcza na tle religijnym, hę????
                                                  • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 28.10.07, 20:59
                                                    > Humanitaryzm w czasie wojen!!! Hahaha!!! A może lepiej ich wogóle nie
                                                    > zaczynać, zwłaszcza na tle religijnym, hę????

                                                    No, to już jest skrajny idealizm. Oraz nieuwzględnianie realiów historycznych.

                                                    Przeczytaj biografię Salah ad-Dina i potem mi powiedz, że to nie był wielki
                                                    człowiek. A jednym z motywatorów jego wielkości była religia.
                                                  • sonia1199 Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 28.10.07, 21:11
                                                    stephen_s napisał:

                                                    A jednym z motywatorów jego wielkości była religia.

                                                    Mam nadzieję, że jestes świadom, tego, że te wszystkie wojny religijne zaczynali
                                                    MĘŻCZYŹNI - kipiał z nich testosteron a cene płaciły kobiety. A Ty poczytaj
                                                    sobie kim była Hypatia i co jej zrobili mężczyżni - a konkretnie buskup.

                                                  • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 28.10.07, 21:13
                                                    > Mam nadzieję, że jestes świadom, tego, że te wszystkie wojny religijne zaczynal
                                                    > i
                                                    > MĘŻCZYŹNI - kipiał z nich testosteron a cene płaciły kobiety.

                                                    Wiesz, sama wymieniłaś Lukrecję Borgię...
                                            • saszenka2 Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 28.10.07, 23:57
                                              stephen_s napisał:

                                              > > Ty również nie możesz być pewien słuszności swoich. Nikt nie
                                              jest w
                                              > > stanie udowodnić, że jego hierarchia jest tą jedynie słuszną.
                                              Nawet
                                              > > jeśli przyjmiesz jakiś kodeks narzucony odgórnie, to nie masz
                                              żadnej
                                              > > gwarancji, że jest on prawidłowy.
                                              >
                                              > Well, to kwestia intuicji tak w zasadzie. Mówię, ja mam
                                              narastające wątpliwości
                                              > ,
                                              > czy nowoczesna, liberalna etyka udziela wszystkich potrzebnych
                                              odpowiedzi... a
                                              > skoro ona nie działa, to intuicyjna podpowiedź jest taka, by - do
                                              licha - po
                                              > prostu wrócić do wartości, które funkcjonowąły "od zawsze", za
                                              którymi stoi sił
                                              > a
                                              > tradycji oraz religii...
                                              >

                                              Ale czy dawniej przez to, że nikt nie pisał seksfelietonów do "New
                                              York Timesa", ludzie byli dla siebie lepsi? Nie sądzę. Nie widzę
                                              potrzeb, żeby komukolwiek narzucać cokolwiek, prócz pewnych norm,
                                              takich jak zakaz kradzieży,zabijania etc. Niech każdy decyduje za
                                              siebie. Czy chciałbyś, żeby Twoja żona była z Tobą, bo tak jej ktoś
                                              karze, bo nie wolno się rozwodzić, czy dlatego, że tak po prostu
                                              czuje? To oczywiście przykład, ilustrujące hipokryzję i bezsens
                                              wymuszania na ludziach pewnych wzorców zachowań, trzymając nad nimi
                                              bata. Istnieją państwa, w których można o wiele więcej i o dziwo
                                              tam, gdzie ludzie mają okazję decydować o swoim życiu, ludzie są dla
                                              siebie lepsi, bardziej życzliwi.
                                      • stephen_s Poza tym... 28.10.07, 11:07
                                        ... z tego, co napisałaś, wynika, ze wartością nadrzębną jest dla Ciebie nie
                                        wolność, ale niekrzywdzenie innych.

                                        A skąd bierzesz przekonanie, że nie powinno się krzywdzic innych?
                                • saszenka2 Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 28.10.07, 00:19
                                  stephen_s napisał:

                                  > > nie trzeba być konserwatysta,żeby mieć pewne ideały i do nich
                                  dążyć.
                                  >
                                  > No właśnie, czy na pewno? Jak można mieć ideały, skoro w
                                  zasadzie... wszystko
                                  > jest względne..?
                                  >

                                  Można mieć własne zasady, którym nie narzuca się innym i wynikają
                                  one z naszych własnych przemyśleń.
                            • sonia1199 Re: Powinna? a co to za słowo? 28.10.07, 20:14
                              I Bóg z nimi. Myśle, że wiekszość ludzi żyje zgodnie z WŁASNYMI zasadami. I tak
                              długo, jak długo nie robią krzywdy innym - Bóg z nimi. Ja do nich należę. Żyję
                              według WŁASNYCH zasad, nie robię krzywdy innym i ich NIE OCENIAM. A panom, co
                              mówią, że mężczyzni nie uprawiali exhibicjonizmu literackiego, polecam Stendhala
                              - gorąco a z bardziej współczesnych Hemingwaya i innych.
                              • stephen_s Re: Powinna? a co to za słowo? 28.10.07, 20:24
                                > I Bóg z nimi. Myśle, że wiekszość ludzi żyje zgodnie z WŁASNYMI zasadami. I tak
                                > długo, jak długo nie robią krzywdy innym - Bóg z nimi. Ja do nich należę. Żyję
                                > według WŁASNYCH zasad, nie robię krzywdy innym i ich NIE OCENIAM.

                                Nigdy?
                                • sonia1199 Re: Powinna? a co to za słowo? 28.10.07, 20:34
                                  stephen_s napisał:

                                  > > I Bóg z nimi. Myśle, że wiekszość ludzi żyje zgodnie z WŁASNYMI zasadami.
                                  > I tak
                                  > > długo, jak długo nie robią krzywdy innym - Bóg z nimi. Ja do nich należę.
                                  > Żyję
                                  > > według WŁASNYCH zasad, nie robię krzywdy innym i ich NIE OCENIAM.
                                  >
                                  > Nigdy?


                                  NIGDY !!!!!!
                                  • stephen_s Re: Powinna? a co to za słowo? 28.10.07, 20:40
                                    Czyli jak np. spotkasz męża zdradzającego regularnie żonę to też nie przejdzie
                                    Ci przez myśl, że facet postępuje źle?
                                    • sonia1199 Re: Powinna? a co to za słowo? 28.10.07, 20:52
                                      stephen_s napisał:

                                      > Czyli jak np. spotkasz męża zdradzającego regularnie żonę to też nie przejdzie
                                      > Ci przez myśl, że facet postępuje źle?


                                      TO nie moja sprawa, NIGDY nie oceniam. A może Ona Go do tego doprowadziła. Nie
                                      jestem ich ani materacem ani mikrofonem. NIE OCENIAM!!!!!!!!!!
                                      • stephen_s Re: Powinna? a co to za słowo? 28.10.07, 20:54
                                        > TO nie moja sprawa, NIGDY nie oceniam. A może Ona Go do tego doprowadziła. Nie
                                        > jestem ich ani materacem ani mikrofonem. NIE OCENIAM!!!!!!!!

                                        I widzisz, tego nie rozumiem. Bo ja uznaję takie zasady, jak chociazby uczciwość
                                        - a zdradzanie żony, z jakiegokolwiek powodu, jest nieuczciwością i tyle. I nie
                                        rozumiem, jak można nie mieć odwagi tego tak ocenić...
                                        • sonia1199 Re: Powinna? a co to za słowo? 28.10.07, 21:07
                                          stephen_s napisał:
                                          > rozumiem, jak można nie mieć odwagi tego tak ocenić...

                                          To nie jest kwestią odwagi ale postawy moralno etycznej. "Nie sądźcie a nie
                                          bedziecie sądzeni". Nawet zawodowy sędzia MUSI wysłuchać OBU stron. Postronni
                                          oserwatorzy, żadko majz szane poznac "obie strony medalu". Poza tym ja naprawdę
                                          nie lubię sądzić ani osądzać ani oskarżać. Jestem, z natury, pokojowo
                                          nastawionym człowiekiem - pacyfistka - i kocham człowieka (choć czasami
                                          nienawidzę ludzi). Współczuje Mu, że jest niedoskonały. No cóż, Bóg nie jest
                                          perfect i nie wszystkim włożył do serca miłość. Pozdrawiam. NIE OCENIAJ - to
                                          moje credo.
                                          • stephen_s Re: Powinna? a co to za słowo? 28.10.07, 21:16
                                            > To nie jest kwestią odwagi ale postawy moralno etycznej. "Nie sądźcie a nie
                                            > bedziecie sądzeni". Nawet zawodowy sędzia MUSI wysłuchać OBU stron. Postronni
                                            > oserwatorzy, żadko majz szane poznac "obie strony medalu".

                                            Jest w tym sporo racji, z drugiej strony - moim zdaniem, gdyby być wiernym tej
                                            zasadzie, to prawie niczego nie możnaby ocenić.

                                            Poza tym ja naprawdę
                                            > nie lubię sądzić ani osądzać ani oskarżać.

                                            Ja też staram się tego nie robić, ale przekonałem się, że jak tak człowiek stara
                                            się nikogo nie oceniać, wszystko rozumieć itd... to w pewnym momencie można
                                            zacząć się dusić. Może Ty masz inaczej, ale mnie trafia szlag na pewne rzeczy i
                                            ani mogę, ani chcę je rozumieć... Zło czasem też trzeba napiętnować.
                                            • sonia1199 Re: Powinna? a co to za słowo? 28.10.07, 21:31
                                              stephen_s napisał:
                                              Zło czasem też trzeba napiętnować.
                                              >
                                              Zło tak, jeśli ONO krzywdzi innych. Np. pedofilstwo jest złem, bo krzywdzi
                                              dzieci. Homoseksualizm - nie - nikogo nie krzywdzi. Czy Ty naprawde nie widzisz
                                              różnicy w naszych (Twojej versus mojej) postawach?
                                              • stephen_s Re: Powinna? a co to za słowo? 28.10.07, 21:43
                                                Przepraszam, czy ja gdziekolwiek coś mówiłem nt. mojego stosunku do homoseksualizmu?
                                                • sonia1199 Re: Powinna? a co to za słowo? 28.10.07, 21:47
                                                  stephen_s napisał:

                                                  unku do homoseksualizmu?

                                                  To był TYLKO przykład!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

                                                  • stephen_s Re: Powinna? a co to za słowo? 28.10.07, 21:49
                                                    OK, OK :)

                                                    A róznic międy Twoją postawą, a moją, nie widzę, bo nie różnimy się aż tak bardzo...
                                            • sonia1199 Re: Powinna? a co to za słowo? 28.10.07, 21:33
                                              stephen_s napisał:

                                              pl.wikipedia.org/wiki/Hypatia_z_Aleksandrii - przeczytałes, polecam gorąco.
                                              • stephen_s Re: Powinna? a co to za słowo? 28.10.07, 21:48
                                                Przeczytałem. Faktycznie ciekawe, ale nie wiem, jak to się ma do tego, o czym
                                                rozmawiamy?
                                                • sonia1199 Re: Powinna? a co to za słowo? 28.10.07, 21:50
                                                  Bo podniosłeś role tradycji i religii w "ustanawianiu" kryteriów
                                                  moralności/punktu odniesienia - dla Ciebie.
                                                  • stephen_s Re: Powinna? a co to za słowo? 28.10.07, 21:54
                                                    Hm. Więc historia Hypatii przekreśla w ogóle jakikolwiek pozytywny wkład religii
                                                    w społeczeństwo?
                                        • saszenka2 Re: Powinna? a co to za słowo? 29.10.07, 00:09
                                          stephen_s napisał:

                                          > > TO nie moja sprawa, NIGDY nie oceniam. A może Ona Go do tego
                                          doprowadziła
                                          > . Nie
                                          > > jestem ich ani materacem ani mikrofonem. NIE OCENIAM!!!!!!!!
                                          >
                                          > I widzisz, tego nie rozumiem. Bo ja uznaję takie zasady, jak
                                          chociazby uczciwoś
                                          > ć
                                          > - a zdradzanie żony, z jakiegokolwiek powodu, jest nieuczciwością
                                          i tyle. I nie
                                          > rozumiem, jak można nie mieć odwagi tego tak ocenić...
                                          >
                                          >
                                          Ja tego również nie zamierzam oceniać. Po pierwsze, to nie moja
                                          sprawa. Po drugie, nie znam wszystkich okoliczności, nie wiem, czy
                                          na pewno zdradza, nie wiem, co nim kieruje, nie wiem, czy żona o tym
                                          wie. A może on jej wcale nie oszukuje i obydwoje zgadzają się na
                                          taki układ?
                                      • sir.vimes "Nie oceniam" 28.10.07, 21:19
                                        "TO nie moja sprawa, NIGDY nie oceniam. A może Ona Go do tego doprowadziła. Nie
                                        jestem ich ani materacem ani mikrofonem. NIE OCENIAM!!!!!!!!!! "

                                        NIGDY nie oceniasz? Gwałciciela tez nie oceniasz , bo może 'zgwałcona go do tego
                                        doprowadziła' a mikrofonem nie jesteś?
                                        • sonia1199 Re: "Nie oceniam" 28.10.07, 21:37
                                          sir.vimes napisała:

                                          > "TO nie moja sprawa, NIGDY nie oceniam. A może Ona Go do tego doprowadziła. Nie
                                          > doprowadziła' a mikrofonem nie jesteś?

                                          Gwałt jest przemoca fizyczna nad słabszym, krzywdzi go!!!!!!! Zdrada, jest z
                                          kategorii moralnych. Nie widzisz różnicy? Dla mnie np. sex mojego męża z inną
                                          kobietą nie jest zdradą. Zdrada, dla mnie, jest nielojalność Jego. A więc, sa to
                                          kategorie etyczno-moralne a każdy może mieć inne kryteria moralne zdrady.
                                          Natomiast zadawanie gwałtu nie jest z kategori etyczno-moralnej. Rozumiesz teraz??
                                          • sir.vimes Re: "Nie oceniam" 29.10.07, 08:25
                                            Zdrada tez często krzywdzi(oczywiśćnie - nie porównujmy ilości krzywdy w
                                            krzywdzie, bo to nie ma sensu) - np. dzieci którejkolwiek osoby ze związku.
                                            Zdrada może prowadzić do: ciązy u którejś z zaangażowanych osób, komplikacji
                                            rodzinnych (najtrudniejszych zazwyczaj dla niezaangażowanych w przyjemne
                                            czynności czyli dzieci), może prowadzić do "podarowania" żonie czy mężowi
                                            przeróżnych chorób przenoszonych drogą płciową...
                                            Krzywdzenie dzieci (np. sprzedawnie im poczucia, ze były "gorsze" , od gorszej
                                            mamy i nie maja prawa do czasu tatusia(czy mamusi)), narażanie niewinnej osoby
                                            na śmiertelna choobę (HIV) - to jest krzywda jak najbardziej w każdej kategorii.
                        • saszenka2 Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 28.10.07, 00:04
                          stephen_s napisał:

                          > No, ale to w sumie też oczywiste - bo skoro konserwatysta uważa
                          pewną
                          > hierarchię wartości za obiektywną, to nie może przecież postępować
                          przeciwko
                          > niej... Inaczej byłby hipokrytą, prawda?
                          >

                          Jest hipokrytą, jeśli zachowuje się tak, jakby wiedział lepiej od
                          innych, co powinni robić ze swoim życiem, jakie wartości wyznawać, w
                          jakiego Boga wierzyć,jaki seks uprawiać, z kim go uprawiać.
                    • saszenka2 Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:59
                      stephen_s napisał:

                      > > Nie chodzi mi o indywidualne konserwatywne podejście, tylko o
                      takie, częs
                      > te u
                      > > konserwatystów, przekonanie,że lepiej wiedzą czego trzeba innym
                      ludziom.
                      >
                      > No, ale w sumie to oczywiste? Konserwatyzm zasadza sie na
                      przekonaniu, że
                      > istnieje obiektywnie słuszna hierarchia wartości. Z tego punktu
                      widzenia, jeśli
                      > się ma taki obiektywny punkt odnisienia, jak najbardziej mozna
                      ocenić, co jest
                      > dla innych dobre, a co nie.
                      >

                      Nie istnieje taka hierarchia, która pozwalałaby nam ocenić do jest
                      dobre dla danej osoby. Każdy jest inny, ma inne spojrzenie na pewne
                      kwestie. Zresztą obiektywizm w ocenianiu cudzych wyborów w zasadzie
                      nie istnieje, każdy z nas jest w pewnym sensie subiektywny.
                  • kocia_noga Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 28.10.07, 10:35
                    bitch.with.a.brain napisała:

                    > Nie chodzi mi o indywidualne konserwatywne podejście, tylko o
                    takie, częste u
                    > konserwatystów, przekonanie,że lepiej wiedzą czego trzeba innym
                    ludziom. Tak
                    > samo obrzydza mnie to co robią niektóre feminsitki, które
                    uważaja,że lepiej ode
                    > mnie wiedzą,co mnie poniża, co mi uwłacza, a co sprawia
                    przyjemność.


                    Warto się nad tym osobno zastanowić w aspekcie naszej dyskusji o
                    stosunku do trolli.Jest część osób, którym nie uwłacza kolo, piszący
                    tak czy owak o feministkach-ochoczo szczerzą zęby w żartach, albo
                    podejmuja z nim rozmowę.
                    Mnie pisanina trolli nie pasuje, więc wygaszam, ale nie zadowala
                    mnie to.Widzę związek z uleganiem przemocy domowej a postawą
                    niedostrzegania obelg na forum.Widze to jako szersze zjawisko.
                    I zabieram, jak umiem głos od czasu do czasu w tej sprawie.Daję
                    znać,że MNIE to przeszkadza.Nie jestem taka święta, przeszkadza mi
                    również to,że ubliżania się niedostzrega albo nie ukróca, ale staram
                    się, jak mogę zagryzac zęby.
                    Tolerancja na innośc a obojetnośc to dwie różne sprawy.Jesli widze
                    kobietę z obitą twarzą to mam ochotę pogadać z nią i namówić,żeby
                    się nie dała.
    • bitch.with.a.brain Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 16:18
      1)felieton z zasady jest ekshibicjonistyczny,ale z dużą dozą kreacji.Więc to
      tylk owejście w nowy temat.
      2)a nie było czegoś takiego?Pewnie byłoby to mniej ciekawe,bo niemal cała
      literatura aż do XX wieku jest ekspresją męskiej seksualności i męskimi
      wyobrażeniami na temat seksualności kobiecej.Jakby było dobrze napisane to
      chętnie bym poczytała też męski felieton.
      3)ślepa uliczka wyzwolenia seksualnego?Nie mam pojęcia co to znaczy,że pewne
      rodzaje praktyk seksualnych upokarzają kobietę.Tak jakby można było podzielić
      seks na słuszny i niesłyuzny.Osobna sprawa,że niektorzy (dotyczy to i kobiet i
      mężczyzn) własnei z poniżenia czerpią satysfakcję.Poza tmy jakoś nikt nie
      lamentował jak przez tyle czasu mężczyźni z siebie robili obiekty
      seksualne.Oczywiście takie podejście do seksu nie jest dla każdego,ale sa ludzie
      ktorym to sprawia przyjemność.I mają do tego prawo.
      4)na pewno zero seksu przed ślubem jest wyrazem buntu i odważną decyzją.Tak samo
      jak wszystko inne - dla kogo to jest fajne niech z tego korzysta,kogo bawią inne
      rzeczy niech się inaczej realizuje.
      • ggigus brawa, bisia!! 27.10.07, 16:32
        (na teks musze poczekac do poniedzialku, ale juz sie z Toba zgadzam)
      • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 16:43
        > 1)felieton z zasady jest ekshibicjonistyczny,ale z dużą dozą kreacji.Więc to
        > tylk owejście w nowy temat.

        No nie wiem. Dla mnie pisanie o swoim seksie w gazecie jest ekshibicjonizmem...

        > 2)a nie było czegoś takiego?

        Nie słyszałem o czymś takim :) Mam wrażenie, że jakby ktoś spróbował być męską
        Zoe Margolin, to by się podniósł niezły zamęt.

        > 3)ślepa uliczka wyzwolenia seksualnego?Nie mam pojęcia co to znaczy,że pewne
        > rodzaje praktyk seksualnych upokarzają kobietę.

        Wiesz, osobiście nigdy nie mogłem zrozumieć, czemu niektóre feministki uwązają,
        że tańczenie na rurze może nie upokarzać kobiety. Helou? Taniec na rurze
        wymyślono po to, by mężczyźni mieli radochę. To jest absolutnie dziwaczne, że
        obecnie oznaką wyzwolenia u kobiety jest to, jeśli nie ma kompleksów, by na
        rurze zatańczyć...

        > 4)na pewno zero seksu przed ślubem jest wyrazem buntu i odważną decyzją.Tak sam
        > o
        > jak wszystko inne - dla kogo to jest fajne niech z tego korzysta,kogo bawią inn
        > e
        > rzeczy niech się inaczej realizuje.

        Ach, ten współczesny permisyworelatywizm, który wszystkie dylematy etyczne
        rozbraja na zasadzie "Wszystkie poglądy są dobre"! :))

        Wiesz, jak tak piszesz, że "jak ktoś chce nie uprawiać seksu, to niech nie
        uprawia, inni niech się realizują inaczej", to mam dziwne wrażenie, że po prostu
        w przenośni poklepałaś wszystkich konserwatystów lekceważąco po głowie i nie
        zastanowiłaś się nad tym, co mówią...
        • bitch.with.a.brain Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 17:16
          dla mnie wiekszym ekshibicjonizmem jest pisanie o swoich uczuciach - kwestia
          tego, gdzie jest granica prywatności i intymności.znacznie łatwiej mi zrozumeić
          te felietonistki niż osoby wystepujące w programie Drzyzgi.

          Nawet jeśkli nie było specjalnej kolumny w której facet opowiada o swoim
          seksie,to wszystko to można znaleźć w literaturze.Chocby w polskiej prozie cała
          seria literatury typu: jak byłem chłopcem, nazalcizałem się panienek i zostałem
          mężczyzną" Np "Ciało obce" Ziemkiewicza jest ekspresją męskiej
          seksualności.Oczywiscie możesz mi zarzucic,że jest róznica między fikcją
          literacką a osobistymi wyznaniami.Tylko tak naprawdę rzadko kiedy pojawia się
          fikcja całkowicie oderwana od doświadczeń autora (czyli nie bardzo mogę sobie
          wyobrazić,że Ziemkiewicz napisałby taką książkę będac prawiczkiem i mając samych
          kumpli prawiczków).A w felietonie po prostu dajesz się nabrac na autentyzm. Taka
          jest idea tego typu felietonów, ale jakby się nad tym zastanowić to ma to w
          sobie tyle z autentyzmu, ile zdjęcie w Playboyu ma z prawdziwej kobiety.

          Co do tańca na rurze...Owszem,pewnie może to upokarzać kobietę.Ludzi różne
          rzeczy upokarzają.a może też jej sprawiać przyjemność. Dlaczego nikt nie
          podejrzewa ekshibicjonisty pokazującego penisa w parku o upokorzenie?Przecież
          tańcząca przed mężczyznami kobieta moze realizować identyczne pragnienia.
          Poza tym owszem,wymyślono to po to by dawac facetom radochę.Ale czy sprawianie
          mężćzyznom przyjemności musi kobietę upokarzać?
          (żeby nie było - zdaję sobie doskonale sprawę z tego,że przemysł erotyczny to
          bardzo często bagno, duzo w tym przemocy i wykorzystywania. Jednak między
          tancerką gogo która chce to robić,a dziewczyną sprzedaną jako prostytutka jest
          tak różnica jak mięzy seksem a gwałtem)

          wole relatywizm od postawy jedyniesłusznieoburzonych speców którzy chcą swoją
          seksualność uznać za najlepszą i powsze4chnie obowiązującą.A jest to całkowicie
          dowolne.dla mnie dobra seksualność to taka, która jest wyrazem potrzeb danej
          osoby.Dla kogo to będzie monogamia i seks po ślubie,dla innego związek otwarty i
          wymiana partnerów.Kto miałby być instancją rozstrzygająca która opcja jest lepsza?
          • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 19:34
            > dla mnie wiekszym ekshibicjonizmem jest pisanie o swoich uczuciach - kwestia
            > tego, gdzie jest granica prywatności i intymności.znacznie łatwiej mi zrozumeić
            > te felietonistki niż osoby wystepujące w programie Drzyzgi.

            Nie, żebym uważał, że obnażanie się przed widownią w TV nie było
            ekshibicjonizmem - ale jednak z dwojga złego wolę taki ekshibicjonizm niż jak
            ten z "seksfelietonów"...

            > Nawet jeśkli nie było specjalnej kolumny w której facet opowiada o swoim
            > seksie,to wszystko to można znaleźć w literaturze.

            Ale jest jednak różnica między literaturą a, hm, cotygodniowym raportem z
            własnego życia seksualnego, nieprawdaż? Zauważ, że przeciwko literaturze
            opisującej kobiecą seksualność nic nie mam...

            > Oczywiscie możesz mi zarzucic,że jest róznica między fikcją
            > literacką a osobistymi wyznaniami.Tylko tak naprawdę rzadko kiedy pojawia się
            > fikcja całkowicie oderwana od doświadczeń autora

            Racja, ale czym innym jest bazować fikcję na własnych przezyciach, choćby
            seksualnych, a czym innym dokładnie te przeżycia opisać przed szerokim audytorium...

            > A w felietonie po prostu dajesz się nabrac na autentyzm. Tak
            > a
            > jest idea tego typu felietonów, ale jakby się nad tym zastanowić to ma to w
            > sobie tyle z autentyzmu, ile zdjęcie w Playboyu ma z prawdziwej kobiety.

            Może, jednak te felietony (przynajmniej w teorii) maja niby być autentyczne,
            prawda? Za takie się podają... Więc znowu: czemu ktokolwiek miałby opisywać
            publicznie swój seks, chocby ubarwiając?

            > Poza tym owszem,wymyślono to po to by dawac facetom radochę.Ale czy sprawianie
            > mężćzyznom przyjemności musi kobietę upokarzać?

            Tak, jeśli robi to wpisując się w formę, u której podstaw legł właśnie męski
            szowinizm i uprzedmiotawianie kobiet. Możesz do tego dorobić ideologię jaką
            tylko chcesz, ale nie zmienisz tego, że taniec na rurze powstał na użytek
            striptisów itd., które dbały o męskie potrzeby, nie kobiece.

            > wole relatywizm od postawy jedyniesłusznieoburzonych speców którzy chcą swoją
            > seksualność uznać za najlepszą i powsze4chnie obowiązującą.A jest to całkowicie
            > dowolne.

            Czy aby na pewno? Na tej zasadzie to mozna uznać, że wszystko, co ludzie robią,
            jest dobre, bo zaspokaja czyjeś potrzeby. I w ogóle odpuścić sobie jakąkolwiek
            moralność...
            • saszenka2 Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 28.10.07, 00:33
              stephen_s napisał:

              > > dla mnie wiekszym ekshibicjonizmem jest pisanie o swoich
              uczuciach - kwes
              > tia
              > > tego, gdzie jest granica prywatności i intymności.znacznie
              łatwiej mi zro
              > zumeić
              > > te felietonistki niż osoby wystepujące w programie Drzyzgi.
              >
              > Nie, żebym uważał, że obnażanie się przed widownią w TV nie było
              > ekshibicjonizmem - ale jednak z dwojga złego wolę taki
              ekshibicjonizm niż jak
              > ten z "seksfelietonów"...
              A ja zdecydowanie wolę opisywanie przeżyć seksualnych od dzieleniem
              się z całą Polską swoimi wewnętrznymi przeżyciami.
              >
              > > Nawet jeśkli nie było specjalnej kolumny w której facet opowiada
              o swoim
              > > seksie,to wszystko to można znaleźć w literaturze.
              >
              > Ale jest jednak różnica między literaturą a, hm, cotygodniowym
              raportem z
              > własnego życia seksualnego, nieprawdaż? Zauważ, że przeciwko
              literaturze
              > opisującej kobiecą seksualność nic nie mam...
              Ale te felietony są często tak samo fikcyjne jak powieści. Naprawdę
              wierzysz, że ta felietonistka opisuje jedynie prawdę?
              >
              > > Oczywiscie możesz mi zarzucic,że jest róznica między fikcją
              > > literacką a osobistymi wyznaniami.Tylko tak naprawdę rzadko
              kiedy pojawia
              > się
              > > fikcja całkowicie oderwana od doświadczeń autora
              >
              > Racja, ale czym innym jest bazować fikcję na własnych przezyciach,
              choćby
              > seksualnych, a czym innym dokładnie te przeżycia opisać przed
              szerokim audytori
              > um...
              >
              > > A w felietonie po prostu dajesz się nabrac na autentyzm. Tak
              > > a
              > > jest idea tego typu felietonów, ale jakby się nad tym zastanowić
              to ma to
              > w
              > > sobie tyle z autentyzmu, ile zdjęcie w Playboyu ma z prawdziwej
              kobiety.
              >
              > Może, jednak te felietony (przynajmniej w teorii) maja niby być
              autentyczne,
              > prawda? Za takie się podają... Więc znowu: czemu ktokolwiek miałby
              opisywać
              > publicznie swój seks, chocby ubarwiając?
              >
              > > Poza tym owszem,wymyślono to po to by dawac facetom radochę.Ale
              czy spraw
              > ianie
              > > mężćzyznom przyjemności musi kobietę upokarzać?
              >
              > Tak, jeśli robi to wpisując się w formę, u której podstaw legł
              właśnie męski
              > szowinizm i uprzedmiotawianie kobiet. Możesz do tego dorobić
              ideologię jaką
              > tylko chcesz, ale nie zmienisz tego, że taniec na rurze powstał na
              użytek
              > striptisów itd., które dbały o męskie potrzeby, nie kobiece.
              >
              > > wole relatywizm od postawy jedyniesłusznieoburzonych speców
              którzy chcą s
              > woją
              > > seksualność uznać za najlepszą i powsze4chnie obowiązującą.A
              jest to całk
              > owicie
              > > dowolne.
              >
              > Czy aby na pewno? Na tej zasadzie to mozna uznać, że wszystko, co
              ludzie robią,
              > jest dobre, bo zaspokaja czyjeś potrzeby. I w ogóle odpuścić sobie
              jakąkolwiek
              > moralność...]
              Wszystko jest dobre i nikt nie ma prawa tego potępić, jeśli nie
              szkodzi innym. Prosta, jedna zasada, możesz robić wszystko, byleś
              nie krzywdził przy tym innych.
              >
        • marla66 Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 18:49
          Stephen...
          Musze choć w części się z Tobą zgodzić..pisanie o własnym seksie jest
          ekshibicjonizmem,z tego prostego powodu,że opisuje sferę intymną życia
          człowieka, biorąc pod uwagę naturalnie kulturowe uwarunkowania..Być może kultura
          zachodnia tak pędzi naprzód[właściwie dokąd?],że nie mówienie o seksie jest już
          passe..Cóż,ja jeszcze otwarcie o tym nie mówię, nawet przyjaciółce, czyżbym była
          konserwatystką? Łatwo popadamy w stereotypy. Wierze w wolny wybór jednostki "rób
          to z kim chcesz,gdzie i jak", tak samo jak w wybór dzielenia się z tym na łamach
          gazety...Na razie w new york times nikt nie opisuje swoich aktów..
          Ale tak właściwie, o co chodzi z tym ekshibicjonizmem? Moim zdaniem o to, że po
          prostu o to, że nie wszyscy chcemy czytać o fizjologii, płynach ustrojowych,
          seksie, który nic nie ma wspólnego z uczuciami...ale są tacy co chcą. I jest ich
          sporo.Choćby dla porównania, gdyż sami często nie mają na
          tyle..ekshibicjonizmu;) żeby o tym porozmawiać...szczególnie panie,bo przecież
          nam "nie wypada".
          Zatem odpowiadam Stephenowi: tak, tu chodzi o ekshibicjonizm, ale legalny, gdyż
          społecznie staje on się coraz bardziej przyzwolony.
          I zgadzam się ze ślepą uliczką Levy, jeżeli chodzi o pewną grupę kobiet. One po
          prostu myślą,że teraz tak trzeba,że to nowa norma całować się z koleżanką na
          dyskotece, myślą, ze są wyzwolone, niestety stają się znowu obiektem, znowu tak
          naprawdę..starają się zwrócić uwagę na siebie facetów. Na pewno to nie jest
          feministyczne zachowanie:)
          • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 19:04
            > Wierze w wolny wybór jednostki "rób
            > to z kim chcesz,gdzie i jak", tak samo jak > w wybór dzielenia się z tym na
            łamach
            > gazety...

            Och, oczywiście nie chodzi mi, by komus odmawiać wolnego wyboru... Natomiast
            zastanawia mnie, czy coś nie jest nie tak z naszym społeczeństwem, że ktoś taki
            wybór podejmuje, ktoś inny podejmuje wybór, by takie zwierzenia o seksie
            publikować - a jeszcze ktoś inny podejmuje wybór, by to czytać...

            > Ale tak właściwie, o co chodzi z tym ekshibicjonizmem? Moim zdaniem o to, że po
            > prostu o to, że nie wszyscy chcemy czytać o fizjologii, płynach ustrojowych,
            > seksie, który nic nie ma wspólnego z uczuciami...ale są tacy co chcą. I jest ic
            > h
            > sporo.Choćby dla porównania, gdyż sami często nie mają na
            > tyle..ekshibicjonizmu;) żeby o tym porozmawiać...szczególnie panie,bo przecież
            > nam "nie wypada".

            Oczywiscie, że o seksie można rozmawiać, pisać itd. Jednak co innego np. porada
            seksuologiczna w gazecie, a co innego kolumna, w której ktoś opisuje regularnie
            swoje intymne przeżycia seksualne. Może wychodzi, ze jestem staroświecki, ale
            dla mnie sa rzeczy, o których publicznie się po prostu nie mówi...
            • bene_gesserit Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 28.10.07, 10:44
              stephen_s napisał:

              > Oczywiscie, że o seksie można rozmawiać, pisać itd. Jednak co
              innego np. porada
              > seksuologiczna w gazecie, a co innego kolumna, w której ktoś
              opisuje regularnie
              > swoje intymne przeżycia seksualne. Może wychodzi, ze jestem
              staroświecki, ale
              > dla mnie sa rzeczy, o których publicznie się po prostu nie mówi...

              Noi wlasnie z tego caly twoj i wielu innych problem wynika.
              Stawiasz sie - siebie doslownie na miejscu tamtej osoby i
              stwierdzasz, ze czulbys sie upokorzony, zdegradowany i odarty z
              czego tam, a wiec i oni sie tak czuja, a wiec to nie jest ok.

              Czyli twoja skala wartosci, twoje doswiadczenia, twoja postawa - nie
              ma w tym miejsca na tamta osobe, w ktorej nibyto butach sie
              stawiasz. Tak naprawde ona cie nie interesuje, wiec o czym my mowimy?
    • evita_duarte Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 17:39
      stephen_s napisał:

      > Czytaliście ten artykuł w dzisiejszych "Wysokich Obcasach"? Nie,
      żeby był
      > rewelacyjny, ale można o nim zawsze podyskutować :)))
      >
      > Moje uwagi:
      >
      > 1. Jest dla mnie coś dziwacznego w publikowaniu przez gazetę
      kolumny, której
      > autorka co tydzień opisuje swoje doznania seksualne... Dla mnie to
      jest jak
      > najbardziej ekshibicjonizm, nie wyzwolenei seksualne.
      >

      Wiesz nawet jesli jest to ekshibicjonizm, to kontrolowany. Nikt nie
      zmusza Cie do czytania jej wynurzen wiec to chyba ok.



      > 2. Ciekaw jestem, czy jakby to jakiś facet zaczął publikować
      felietony ze
      > opisami swoich podrywów, seksu itd., to czy też by to zostało
      uznane za
      > przejaw postępowości ;)

      Na to juz bwab odpowiedziala Ci bardzo wyczerpujaco.


      Generalnie tekstu nie czytalam, ale wydaje mi sie, ze skoro takie
      felietony powstaja to musi byc na nie popyt.
      • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 18:53
        > Wiesz nawet jesli jest to ekshibicjonizm, to kontrolowany. Nikt nie
        > zmusza Cie do czytania jej wynurzen wiec to chyba ok.

        Tym niemniej chyba mogę mieć jakąś opinię nt. takich felietonów jako pewnego
        zjawiska kulturowego, no nie? No więc, dla mnie jest to zjawisko dziwne...

        > Generalnie tekstu nie czytalam, ale wydaje mi sie, ze skoro takie
        > felietony powstaja to musi byc na nie popyt.

        I to rozwiązuje wszystkie wątpliwości moralne? Ktoś czyta, więc jest
        zapotrzebowanie - i nie można się pozastanawiać nad kondycją kultury, gdzie
        istnieje potrzeba ludzi do czytania raz na tydzień felietonu o czyimś życiu
        erotycznym?
        • kocia_noga Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 19:03
          stephen_s napisał:

          ...wydaje mi sie, ze skoro takie
          > > felietony powstaja to musi byc na nie popyt.
          >
          > I to rozwiązuje wszystkie wątpliwości moralne? Ktoś czyta, więc
          jest
          > zapotrzebowanie - i nie można się pozastanawiać nad kondycją
          kultury, gdzie
          > istnieje potrzeba ludzi do czytania raz na tydzień felietonu o
          czyimś życiu
          > erotycznym?

          To zalezy od modelu etyki , jaki ci bardziej pasuje - albo
          autorytarny-jakaś elita decyduje co jest moralne a co nie, albo
          demokratyczny,opierający się na zaufaniu do ludzi.Jesli jacyś ludzie
          chcą o tym czytać, to widac to im jest potrzebne=dla nich dobre.
          >
          • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 19:37
            > To zalezy od modelu etyki , jaki ci bardziej pasuje - albo
            > autorytarny-jakaś elita decyduje co jest moralne a co nie, albo
            > demokratyczny,opierający się na zaufaniu do ludzi.Jesli jacyś ludzie
            > chcą o tym czytać, to widac to im jest potrzebne=dla nich dobre.

            I nie ma nic pośrodku? Albo zgadzamy się na totalny relatywizm, albo opowiadamy
            się za autorytaryzmem?
            • kocia_noga Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 19:41
              Co ma "totalny relatywizm" do tego? Postawa zaufania ludziom,że
              wybiorą to co dla nich dobre, jeśli tylko nikomu nie szkodzą to
              według ciebie "totalny relatywizm"?
              Czy urozmaicone menu w restauracji tez uznasz za przejaw TR? Były
              czasy,że faktycznie jedzenie mogło być obce klasowo i niesłusZne.
              • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 19:52
                > Co ma "totalny relatywizm" do tego? Postawa zaufania ludziom,że
                > wybiorą to co dla nich dobre, jeśli tylko nikomu nie szkodzą to
                > według ciebie "totalny relatywizm"?

                Jeśli kryterium oceny moralnej ma być tylko to, czy ktoś coś uważa za dobre dla
                siebie, to tak, jest to totalny relatywizm.

                > Czy urozmaicone menu w restauracji tez uznasz za przejaw TR?

                Nie, natomiast mam wrażenie, ze Ty postulujesz, żeby w restauracji człowiekowi
                wolno było podać nawet cykutę, jeśli tylko sobie tego zażyczy.
                • kocia_noga Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 19:58
                  stephen_s napisał:

                  > > Co ma "totalny relatywizm" do tego? Postawa zaufania ludziom,że
                  > > wybiorą to co dla nich dobre, jeśli tylko nikomu nie szkodzą to
                  > > według ciebie "totalny relatywizm"?
                  >
                  > Jeśli kryterium oceny moralnej ma być tylko to, czy ktoś coś uważa
                  za dobre dla
                  > siebie, to tak, jest to totalny relatywizm.


                  nadal patrzysz z punktu sędziego moralnego.Istnieje też takie
                  spojrzenie: dobór lektury jest poza moralną oceną, o ile nie
                  rani/szkodzi nikomu.
                  Ty zdaje się masz cenzorskie zapędy.

                  >
                  > > Czy urozmaicone menu w restauracji tez uznasz za przejaw TR?
                  >
                  > Nie, natomiast mam wrażenie, ze Ty postulujesz, żeby w restauracji
                  człowiekowi
                  > wolno było podać nawet cykutę, jeśli tylko sobie tego zażyczy.

                  Nie zauważyłeś tego, co napisałam o szkodzeniu komuś.Zamawiający to
                  też ktoś.A poza tym prawo do samobójstwa to odrębna kwestia, skupmy
                  się na felietonach opisujących czyjeś życie płciowe - czy ma to
                  związek i jaki, z moralnością.
                  >
                  • kocia_noga Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 20:00
                    No i odpowiedz mi: sądzisz,ze ktoś wie lepiej, co dla ludzi dobre i
                    takiego kogos powinni wszyscy słuchać?
                    • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 20:12
                      No nie no, jasne, ze nie... Ale czy to oznacza, że naprawdę wszystko, co ludzie
                      wymyślą, jest dobre?
                      • saszenka2 Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 28.10.07, 00:47
                        stephen_s napisał:

                        > No nie no, jasne, ze nie... Ale czy to oznacza, że naprawdę
                        wszystko, co ludzie
                        > wymyślą, jest dobre?
                        >

                        Jeśli założymy, że to coś nikomu nie szkodzi, to ocena, czy jest to
                        dobre, czy nie należy do jednostki i jej indywidualnych potrzeb.
                  • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 20:18
                    > nadal patrzysz z punktu sędziego moralnego.

                    No bo rozmawiamy o moralności, nie?

                    Istnieje też takie
                    > spojrzenie: dobór lektury jest poza moralną oceną, o ile nie
                    > rani/szkodzi nikomu.
                    > Ty zdaje się masz cenzorskie zapędy.

                    ALe czy ja coś mówię o cenzurze? Ja się zastanawiam nad moralną oceną istnienia
                    "seksfelietonów", nie nad tym, czy wolno je drukować, czy nie.

                    > Nie zauważyłeś tego, co napisałam o szkodzeniu komuś.Zamawiający to
                    > też ktoś.

                    Pytanie, wedle jakich kryterium ocenimy, co komu szkodzi? Istnieje punkt
                    widzenia, wedle którego seksualny permisywizm właśnie ludziom szkodzi...

                    > A poza tym prawo do samobójstwa to odrębna kwestia, skupmy
                    > się na felietonach opisujących czyjeś życie płciowe - czy ma to
                    > związek i jaki, z moralnością.

                    Ma taki zwiazek, że opisywanie własnego seksu w felietonach (wg mnie
                    przynajmniej) nie jest czymś ani w dobrym guście, ani pożytecznym dla osoby,
                    która pisze. Więc zastanawiam się, czy moralnie takie coś powinno się akceptować
                    - i jak to świadczy o stanie naszego społeczeństwa, że zapotrzebowanie na takie
                    rzeczy istnieje.
                    • kocia_noga Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 20:27
                      stephen_s napisał:

                      > > nadal patrzysz z punktu sędziego moralnego.
                      >
                      > No bo rozmawiamy o moralności, nie?

                      A to nie oznacza wcale sędziowania.


                      > Pytanie, wedle jakich kryterium ocenimy, co komu szkodzi? Istnieje
                      punkt
                      > widzenia, wedle którego seksualny permisywizm właśnie ludziom
                      szkodzi...
                      >

                      Och, wiem! Niestety wiem do bólu.I promowanie zboczeń szkodzi, i
                      przyzwolenie na obrzydlistwa w rodzaju przebieractwa,czy seksu tfu
                      oralnego i innych zboczeń.Znam grupe sędziów moralności bardzo
                      chętnie moralizujących sferę seksu.

                      .
                      >
                      > Ma taki zwiazek, że opisywanie własnego seksu w felietonach (wg
                      mnie
                      > przynajmniej) nie jest czymś ani w dobrym guście, ani pożytecznym
                      dla osoby,
                      > która pisze.

                      Czy w dobrym guscie, to nie wiem, nie czytałam.Ale daję prawo do
                      złego gustu innym ludziom dopóki nie zechcą mi urządzić mieszkania
                      czy życia na swoją modłę.
                      • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 20:43
                        > A to nie oznacza wcale sędziowania.

                        No to jak mam mówić o moralnosci, by jednocześnie nie sędziować?

                        > Znam grupe sędziów moralności bardzo
                        > chętnie moralizujących sferę seksu.

                        No ale jest to jakiś punkt widzenia, nie? Więc teraz się pytam: jak w zasadzie
                        ocenić, co jest moralne, a co nie - jeśli oprzemy sie na zasadzie "wolno
                        wszystko, co nie szkodzi"? Skoro zgody co do tego, co szkodzi, tak naprawdę nie
                        ma? Jeśli wszystko, co nie szkodzi, jest OK, to tak naprawdę przyznajemy, że
                        wszystko, co tylko ludzie zechcą, jest OK. Dlatego taka metoda wartościowania
                        nie wystarcza, IMHO.

                        > Czy w dobrym guscie, to nie wiem, nie czytałam.Ale daję prawo do
                        > złego gustu innym ludziom dopóki nie zechcą mi urządzić mieszkania
                        > czy życia na swoją modłę.

                        Ale w tym momencie odstępujesz od zasady, ze złe jest robienie czegoś, co
                        szkodzi innym. Ja w tym momecnie podnoszę wątpliwość co do długofalowych
                        negatywnych skutków takiego wyciągania seksu ze sfery intymności. I właśnie
                        pytam: może to naprawdę nikomu na zdrowie nie wychodzi i może powinniśmy to
                        oceniać negatywnie? A Ty w tym momencie odpowiadasz, że dopóki Ciebie to nie
                        dotyczy, to wszystko OK...
                        • kocia_noga Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 21:21
                          stephen_s napisał:

                          > > A to nie oznacza wcale sędziowania.
                          >
                          > No to jak mam mówić o moralnosci, by jednocześnie nie sędziować?

                          Możesz np mówić o wartościach,oraz przykładać wartości do
                          rozważanego pzrypadku.Jaką wartość narusza, bądź nie określony
                          przypadek?Nie znam twojego systemu wartości, ani nawet nie wiem,
                          jaką wartośc wg ciebie narusza(jeżeli już) felieton.

                          >
                          > > Znam grupe sędziów moralności bardzo
                          > > chętnie moralizujących sferę seksu.
                          >
                          > No ale jest to jakiś punkt widzenia, nie?
                          No oczywiście, pisałam o tym na samym początku.

                          Więc teraz się pytam: jak w zasadzie
                          > ocenić, co jest moralne, a co nie - jeśli oprzemy sie na
                          zasadzie "wolno
                          > wszystko, co nie szkodzi"?


                          Przecież to chyba jasne - to co nie szkodzi,nie jest naganne
                          moralnie.To co pomaga, jest wartościowe moralnie.

                          Skoro zgody co do tego, co szkodzi, tak naprawdę nie
                          > ma?


                          ???? Nie rozumiem.jakiej zgody?


                          Jeśli wszystko, co nie szkodzi, jest OK, to tak naprawdę
                          przyznajemy, że
                          > wszystko, co tylko ludzie zechcą, jest OK.

                          Nie, skąd taki wniosek?Ludzie chcą rzeczy, które szkodzą i
                          wprowadzanie ich w czyn podlega ocenie etycznej.



                          daję prawo do
                          > > złego gustu innym ludziom dopóki nie zechcą mi urządzić
                          mieszkania
                          > > czy życia na swoją modłę.
                          >
                          > Ale w tym momencie odstępujesz od zasady, ze złe jest robienie
                          czegoś, co
                          > szkodzi innym.


                          W którym miejscu odstępuję? Ktos kto urządza sobie mieszkanie/życie
                          po swojemu robi to, co jemu służy.Urządzając wbrew mojej woli
                          mieszkanie/życie mnie szkodzi mi.


                          Ja w tym momecnie podnoszę wątpliwość co do długofalowych
                          > negatywnych skutków takiego wyciągania seksu ze sfery intymności.
                          I właśnie
                          > pytam: może to naprawdę nikomu na zdrowie nie wychodzi i może
                          powinniśmy to
                          > oceniać negatywnie? A Ty w tym momencie odpowiadasz, że dopóki
                          Ciebie to nie
                          > dotyczy, to wszystko OK...

                          Bzdura, Steph, nie pzrekręcaj i nie mieszaj, prosze.
                          Póki co nikt ci nie pakuje swojej intymności na siłę, więc niczego
                          wbrew twojej woli nie musisz doznawać.
                          Rozumiesz? Jesli ktos czyta/pisze takie felietony i czerpie z tego
                          pożytek, to jest to dobre.
                          A pzrypisywanie mi powyższego twierdzenia jest wręcz paskudne.
                          >
                          • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 22:06
                            > Możesz np mówić o wartościach,oraz przykładać wartości do
                            > rozważanego pzrypadku.Jaką wartość narusza, bądź nie określony
                            > przypadek?Nie znam twojego systemu wartości, ani nawet nie wiem,
                            > jaką wartośc wg ciebie narusza(jeżeli już) felieton.

                            OK. Powiedzmy zatem, że naruszaną wartością jest intymność ludzkiej sfery
                            seksualnej...

                            > Przecież to chyba jasne - to co nie szkodzi,nie jest naganne
                            > moralnie.To co pomaga, jest wartościowe moralnie.

                            No tak, ale ja się pytam: CO szkodzi? CO pomaga? Każdy człowiek chyba udzieli tu
                            innej odpowiedzi...

                            > Nie, skąd taki wniosek?Ludzie chcą rzeczy, które szkodzą i
                            > wprowadzanie ich w czyn podlega ocenie etycznej.

                            Tak, ale mało kto chyba chce wprowadzać w czyn coś, o czym wie, że to szkodzi -
                            zwłaszcza jemu samemu? Więc znowu wracamy do pytania - na jakiej podstawie
                            rozstrzygać, co szkodzi i czego nie powinno się robić?

                            > W którym miejscu odstępuję? Ktos kto urządza sobie mieszkanie/życie
                            > po swojemu robi to, co jemu służy.Urządzając wbrew mojej woli
                            > mieszkanie/życie mnie szkodzi mi.

                            Chodziło mi o to, że czyjś "zły gust" (przejawiający się w owych felietonach)
                            może Tobie nie wchodzi z butami w życie, ale może jednocześnie komuś innemu
                            szkodzić.

                            > Rozumiesz? Jesli ktos czyta/pisze takie felietony i czerpie z tego
                            > pożytek, to jest to dobre.

                            ALe może ktos inny czyta i dobrze to na niego nie wpływa?

                            > A pzrypisywanie mi powyższego twierdzenia jest wręcz paskudne.

                            Hmm, nie za bardzo w sumie rozumiem, czym poczułaś się urażona, ale jeśli jednak
                            uraziłem, to szczerze przepraszam.
                        • bitch.with.a.brain Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 22:59
                          Dla mnie własnie z punktu widzenia moralnosci najlepszym kryterium oceny jest
                          to,czy postępowanie tej osoby narusza wolność innych.
                          Uważam,że człowiek ma prawo szkodzić samemu sobie.Z tego punktu widzenia pisanie
                          seksfelietonów jest moralne, bo nie ma przymusu ich czytania.
                          • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:20
                            Hmm... Jest to jakieś podejście...
                          • bitch.with.a.brain Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:24
                            Ja jestem zwolenniczką takiej koncepcji wolnośći:moja wolność kończy się
                            tam,gdzie zaczyna się wolnośćdrugiego człowieka.I dopiero naruszenie tej granicy
                            jest niemoralne.
                            • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:25
                              Wiesz, kiedyś też byłem zwolennikiem tej teorii, ale ostatnio zaczynam skłaniac
                              się do przekonania, że ona jednak nie wyjaśnia wszystkich problemów etycznych w
                              wystarczający sposób.
                              • bitch.with.a.brain Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:28
                                Oczywiście, pozostaje problem podmiotowości dziecka.To znaczy kiedy uznajemy
                                dziecko za ową jednostke,której wolności nie wolno naruszać.Ja się skłaniam do
                                uznania magicznej 18, choć to też arbitralnie wyznaczona granica.
                                • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:34
                                  Własnie, sama widzisz, bez arbitralnie ustalonych granic obyć się nie da...

                                  Podrzucam prowokacyjną myśl: czemu zatem w ogóle hierarchii wartości nie ustalić
                                  arbitralnie? Skoro i tak z arbitralności całkiem zrezygnować sie nie da...
                                  • bitch.with.a.brain Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:40
                                    Dlatego wybieram taką zasadę,która daje maksymalnie dużo wolności jednostce.Nie
                                    da się arbitralnie ustalić hierarchii z jednego prostego powodu: wymaga to
                                    najpierw arbitralnego ustalenia kto narzuca hierarchię, a decyzje o tym trzeba
                                    podjąć arbitralnie itd:)
                                    Poza tym musisz się przygotować na to,ze arbitralnie ustalona hierarchia byłaby
                                    dla ciebie pod względem etycznym nie do przyjecia.Chciałbyś żyć w państwie
                                    islamskim, w którym wartości to reguły Koranu zinterpretowane przez pewną grupę
                                    osób?
                                    • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:47
                                      > Dlatego wybieram taką zasadę,która daje maksymalnie dużo wolności jednostce.Nie
                                      > da się arbitralnie ustalić hierarchii z jednego prostego powodu: wymaga to
                                      > najpierw arbitralnego ustalenia kto narzuca hierarchię, a decyzje o tym trzeba
                                      > podjąć arbitralnie itd:)

                                      Nie no, jasne :) Ale jeśli zgodzimy sie na arbitralną hierarchię wartości, to
                                      też możemy zogdzić się arbitralnie, kto ją ustala...

                                      > Poza tym musisz się przygotować na to,ze arbitralnie ustalona hierarchia byłaby
                                      > dla ciebie pod względem etycznym nie do przyjecia.

                                      Ale zauwaz, że jeśli godzimy się na takie arbitralne ustalenie hierarchii
                                      wartości, to cóż - godzimy się po prostu podporządkować i tyle. Osoba ustalająca
                                      hierarchię "wie lepiej"...
                                      • bitch.with.a.brain Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:48
                                        ale jak znaleźć tego pierwszergo,który wie lepiej, kto wie lepiej co jest
                                        najlepsze?:)
                                        • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:51
                                          Losować? :)))
                                          • bitch.with.a.brain Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:55
                                            a jak wybrac tego kto wyciągnie los?:)
                                          • saszenka2 Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 28.10.07, 01:05
                                            stephen_s napisał:

                                            > Losować? :)))
                                            >
                                            Niepoważnie podchodzisz do problemu. A co jeśli wybierzesz osobę,
                                            która się po prostu do tego nie nadaje? Nie ma ludzi nieomylnych,
                                            czemu mamy żyć według czyjegoś widzimisię? Nasunęło mi się
                                            skojarzenie z moim ulubionym dramatem-"Antygoną". Konflikt pomiędzy
                                            prawem boskim a ludzkim. Ktoś może uznać(ten, którego wylosujesz),
                                            że trzeba zalegalizować np. łapówki, których jesteś przeciwnikiem.
                                            Czy to jest moralne? Każdy ma swoje poczucie moralności i niech tak
                                            pzoostanie, dopóki nie szkodzi innym. Inny problem, jak ustalić, kto
                                            będzie losował?
                • bitch.with.a.brain Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 22:56
                  Niestety odejście od prawa do wolnego wyboru prowadzi do autorytaryzmu. ciebie
                  niepokoi,że pisze się co tydzień raporty z własnego życia seksualnego, dla kogoś
                  czymś szkodliwym i niepokojącym bedzie to,że dwie kobiety chcą zyć razem, dla
                  jeszcze kogoś innego seks ludz, którzy nie mają ślubu kościelnego.
                  • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:30
                    Z drugiej strony, wartościowanie wszystkiego wyłacznie według prawa każdego do
                    dokonywania wyborów prowadzi do ostrego relatywizmu i sytuacji, kiedy w ogóle
                    nie można niczego ocenić, nie można czegoś nazwać złym itd. Mam wrażenie, że
                    prowadzić to może w ostatecznych rachunku do strasznego cynizmu i hihilizmu...

                    Czasem mam wrażenie, że w społeczeństwie na dłuższą metę relatywizm prowadzi do
                    chaosu - i może po prostu nie ma lewara, dla wspólnego dobra ktoś musi jakaś
                    niepodważalną hierarchię wartości określić?
                    • bitch.with.a.brain Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:35
                      napisałam ci w innym miejscu jak oceniać co dobre,a co złe.
                      Kto miałby tę niepodważalną hierarchię określać? Dlaczego na przykład ty a nie
                      ja?To oczywiscie tylko przykład.
                      • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:50
                        Widzisz, ale ja nie mówię, że to ja muszę ustalać hierarchię... :)

                        Nie wiem, po prostu życie w totalnie liberalnym społeczeństwie nieco zaczyna
                        mnie czasem przerastać, mam wrażenie. Ja mam potrzebę posiadania pewnego ładu na
                        poziomie moralnym - i żałuję, że nie mogę jakiejś obiektywnej hierarchii
                        wartości odkryć. I tego chyba zazdroszczę konserwatystom: stąłego punktu
                        odniesienia...
                        • bitch.with.a.brain Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:52
                          ja jestem liberałką i mam ten punkt odniesienia.Kiedy zastanawiam się czy moje
                          postępowanie jest słuszne to rozważam,czy nie naruszam czyjejś wolności, czy
                          kogoś nie krzywdzę.
                          • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:54
                            No ale jak uzasadniasz - według wartości liberalnych - czemu wolność jest
                            wartością obiektywną? Przecież wszystko jest relatywne... :\\
                            • bitch.with.a.brain Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:56
                              bo zawiera w sobie wszystkie inne wartości.
                              • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 23:57
                                Hmmm... No nie wiem :) Ale pomyślę nad tym jutro, bo na razie muszę iść spać...

                                Dobranoc :)
                                • bitch.with.a.brain Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 28.10.07, 00:02
                                  dobranoc i niech ci się przyśni Hierarchia:)
                                  • stephen_s Nie przyśniła się... 28.10.07, 09:40
                                    Swoją drogą, ciekawe, jak taki sen mógłby wyglądać :)))
                              • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 28.10.07, 09:45
                                W jakim sensie?
                                • bitch.with.a.brain Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 28.10.07, 09:56
                                  w takim sensie że wolność pozwala ci realizować inne wartości.
                        • sonia1199 Re: Punkt odniesienia? 28.10.07, 20:18
                          stephen_s napisał:

                          > Widzisz, ale ja nie mówię, że to ja muszę ustalać hierarchię... :)
                          >
                          > Nie wiem, po prostu życie w totalnie liberalnym społeczeństwie nieco zaczyna
                          > mnie czasem przerastać, mam wrażenie. Ja mam potrzebę posiadania pewnego ładu n
                          > a
                          > poziomie moralnym - i żałuję, że nie mogę jakiejś obiektywnej hierarchii
                          > wartości odkryć. I tego chyba zazdroszczę konserwatystom: stąłego punktu
                          > odniesienia...
                          >
                          Szczerze polecam Ci taki punkt: Miłuj bliźniego jak siebie samego, nie czyń
                          drugiemu, co Tobie niemiłe - czyli kwintesencja 10-ciu przykazań w najczystszej
                          formie. MIŁOŚĆ BLIŹNIEGO !!!!!!!!
                          • stephen_s Re: Punkt odniesienia? 28.10.07, 20:22
                            Ha, ale rozumiesz, że milość blixniego można rozumieć bardzo różnie? To na tyle
                            ogólna wartość, że można mieć wątpliwości, jak ją realizować...
                            • sonia1199 Re: Punkt odniesienia? 28.10.07, 20:33
                              stephen_s napisał:

                              > Ha, ale rozumiesz, że milość blixniego można rozumieć bardzo różnie? To na tyle
                              > ogólna wartość, że można mieć wątpliwości, jak ją realizować...

                              Tutaj Twój relatywizm wykipiał. MIŁOŚĆ spytaj o znaczenie tego słowa
                              jakakolwiek MATKĘ. Miłość, to NIE ocenianie i sądzenie, ale dawanie i pomaganie.
                              Widze, że słowo relatywizm Cie fascynuje. A generalnie, zauwazyłam, że ludzkość
                              się dzieli na 2 kategorie, które mozna porównać do zawodów prawniczych. Jedni
                              nadają się (są mentalnie) "prokuratorami" a inni "obrońcami". Cieszę sie, że
                              należe do tych drugich. A do której grupy Ty, myślisz, że należysz? Pytanie
                              skierowane jest do wszystkich. Pomyślcie nad tym.
                              • stephen_s Re: Punkt odniesienia? 28.10.07, 20:38
                                > Tutaj Twój relatywizm wykipiał. MIŁOŚĆ spytaj o znaczenie tego słowa
                                > jakakolwiek MATKĘ.

                                Po pierwsze: czemu nie pytać o to ojców? Co to za seksizm, hę? ;))

                                Po drugie: matki miłość rozumieją też bardzo różnie.

                                > Widze, że słowo relatywizm Cie fascynuje.

                                A owszem.

                                A generalnie, zauwazyłam, że ludzkość
                                > się dzieli na 2 kategorie, które mozna porównać do zawodów prawniczych. Jedni
                                > nadają się (są mentalnie) "prokuratorami" a inni "obrońcami". Cieszę sie, że
                                > należe do tych drugich. A do której grupy Ty, myślisz, że należysz?

                                Mając te dwie możliwości do wyboru, jednak wybiorę "obrońcę"...
                                • sonia1199 Re: Punkt odniesienia? 28.10.07, 20:48
                                  stephen_s napisał:

                                  > > Tutaj Twój relatywizm wykipiał. MIŁOŚĆ spytaj o znaczenie tego słowa
                                  > > jakakolwiek MATKĘ.
                                  >
                                  > Po pierwsze: czemu nie pytać o to ojców? Co to za seksizm, hę? ;))
                                  >
                                  > Po drugie: matki miłość rozumieją też bardzo różnie.
                                  >
                                  > > Widze, że słowo relatywizm Cie fascynuje.
                                  >
                                  > A owszem.
                                  >
                                  > A generalnie, zauwazyłam, że ludzkość
                                  > > się dzieli na 2 kategorie, które mozna porównać do zawodów prawniczych. J
                                  > edni
                                  > > nadają się (są mentalnie) "prokuratorami" a inni "obrońcami". Cieszę sie,
                                  > że
                                  > > należe do tych drugich. A do której grupy Ty, myślisz, że należysz?
                                  >
                                  > Mając te dwie możliwości do wyboru, jednak wybiorę "obrońcę"...
                                  >
                                  To nie kwestia wyboru, tlko osobowości i wrażliwości. Ty, szczególnie, nie
                                  wyglądasz mi na obrońcę (ale to MOJA opinia). Zacząłes swoje wypowiedzi od
                                  oskarżeń, tego "obrońcy" nigdy nie robią. Twój wybór, by sie postawić po stronie
                                  "obrońców" jest oportunistyczny. Wiesz, (jestes na tyle inteligentny) że nikt
                                  nie lubi prokuratorów. A wiec dokonałaś WYBORU i to dośc populistycznego. Ja
                                  widzę w Tobie typowego prokyratora. A jeszcze na dokładkę, manipulatora, który
                                  chce sie (lub wmawia sobie) przedstawić z "lepszej strony". Ale to Twój wybór. I
                                  na szczescie w demokracji mamy takie wybory i dzięki za to historii.
                                  • stephen_s Re: Punkt odniesienia? 28.10.07, 20:53
                                    > To nie kwestia wyboru, tlko osobowości i wrażliwości. Ty, szczególnie, nie
                                    > wyglądasz mi na obrońcę (ale to MOJA opinia).

                                    Myślę, że jednak trochę źle mnie oceniasz :)

                                    Zacząłes swoje wypowiedzi od
                                    > oskarżeń, tego "obrońcy" nigdy nie robią.

                                    Ludzkie osobowości są nierzadko złożone, wiesz.

                                    > Twój wybór, by sie postawić po stroni
                                    > e
                                    > "obrońców" jest oportunistyczny. Wiesz, (jestes na tyle inteligentny) że nikt
                                    > nie lubi prokuratorów. A wiec dokonałaś WYBORU i to dośc populistycznego.

                                    Wiesz, mam wrażenie, że jakbym Ci zalinkował inne moje dyskusje z innych forów,
                                    to... trochę byś się zdziwiła.
                                    • sonia1199 Re: Punkt odniesienia? 28.10.07, 21:00
                                      stephen_s napisał:
                                      > to... trochę byś się zdziwiła.
                                      >
                                      Ja bazuje na TEJ dyskusji. Opieram swoją opinie na Twoich wypowiedziach teraz i
                                      tutaj. Polemizuje z Tobą w oparciu o te dane. Nie znam Cie i ty mnie. Może to
                                      dobrze a może źle - nie bedziemy tego oceniać. Z szacunkiem. Ona
                                • sonia1199 Re: Punkt odniesienia? 28.10.07, 20:50
                                  jednak wybiorę "obrońcę"...
                                  >
                                  Cyt>: "gwiazdy nade mna i prawo moralne WE MNIE" polecam. Kant
        • evita_duarte Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 20:54
          stephen_s napisał:

          > > Wiesz nawet jesli jest to ekshibicjonizm, to kontrolowany. Nikt
          nie
          > > zmusza Cie do czytania jej wynurzen wiec to chyba ok.
          >
          > Tym niemniej chyba mogę mieć jakąś opinię nt. takich felietonów
          jako pewnego
          > zjawiska kulturowego, no nie? No więc, dla mnie jest to zjawisko
          dziwne...

          Mowilam to raczej w kontrascie do innego ekshibicjonizmu, kiedy to
          pan pokazuje swe wdzieki bezx przyzwolenia osob ogladajacych.


          >
          > > Generalnie tekstu nie czytalam, ale wydaje mi sie, ze skoro takie
          > > felietony powstaja to musi byc na nie popyt.
          >
          > I to rozwiązuje wszystkie wątpliwości moralne? Ktoś czyta, więc
          jest
          > zapotrzebowanie - i nie można się pozastanawiać nad kondycją
          kultury, gdzie
          > istnieje potrzeba ludzi do czytania raz na tydzień felietonu o
          czyimś życiu
          > erotycznym?
          >

          I tu sie roznimy. Dopoki ktos nie robi krzywdy drugiej osobie to nie
          powionna nikogo obchodzic jego moralnosc. Wiesz filozofowie
          klasyczni zastanawiali sie nad moralnoscia i etyka i jakos nie
          wymyslili niczego, co moznaby uznac za uniwersalne. Kim zatem ja
          jestem zeby swoja moralnosc na innych rozciagac. Jakos nie wyobrazam
          sobie nikogo postulujacego: zabrnic palenia, a jest ono o wiele
          bardziej szkodliwe niz seksualne felietony.
          • stephen_s Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 21:08
            > Mowilam to raczej w kontrascie do innego ekshibicjonizmu, kiedy to
            > pan pokazuje swe wdzieki bezx przyzwolenia osob ogladajacych.

            A, no w tym sensie to masz rację. Ale przecież słowo "ekshibicjonizm" używane
            jest w kontekście tych felietonów w innym znaczeniu...

            > I tu sie roznimy. Dopoki ktos nie robi krzywdy drugiej osobie to nie
            > powionna nikogo obchodzic jego moralnosc.

            Zależy, co przez to rozumiesz... Oczywiście, ja też nie mówię, żeby takich
            felietonów zakazać. Co mówię, to to, że mam wrażenie, ze są one symptomem
            stosunku do seksu w naszej kulturze, który to stosunek budzi moje wątpliwości. I
            naprawdę nie wiem, czy to całe wyzwolenie seksualne nie wyjdzie nam kiedyś bokiem...
            • kocia_noga Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 27.10.07, 21:28
              stephen_s napisał:

              mam wrażenie, ze są one symptomem
              > stosunku do seksu w naszej kulturze, który to stosunek budzi moje
              wątpliwości.
              > I
              > naprawdę nie wiem, czy to całe wyzwolenie seksualne nie wyjdzie
              nam kiedyś boki
              > em...
              >
              Tego nikt nie wie, świat toczy się swoim torem.Ja widze dobre strony
              i dostrzegam też to,że wyzwolenie może być użyte w złych celach, jak
              wszystko.
              Samo w sobie natomiast wg mnie nie jest moralne-ani dobre ani
              złe.Będzie takie, kiedy się z tego zrobi użytek dla, lub przeciwko
              drugiemu człowiekowi.
        • saszenka2 Re: "Jak się kobieta powinna kochać" 28.10.07, 00:40
          stephen_s napisał:

          > > Wiesz nawet jesli jest to ekshibicjonizm, to kontrolowany. Nikt
          nie
          > > zmusza Cie do czytania jej wynurzen wiec to chyba ok.
          >
          > Tym niemniej chyba mogę mieć jakąś opinię nt. takich felietonów
          jako pewnego
          > zjawiska kulturowego, no nie? No więc, dla mnie jest to zjawisko
          dziwne...
          >
          > > Generalnie tekstu nie czytalam, ale wydaje mi sie, ze skoro takie
          > > felietony powstaja to musi byc na nie popyt.
          >
          > I to rozwiązuje wszystkie wątpliwości moralne? Ktoś czyta, więc
          jest
          > zapotrzebowanie - i nie można się pozastanawiać nad kondycją
          kultury, gdzie
          > istnieje potrzeba ludzi do czytania raz na tydzień felietonu o
          czyimś życiu
          > erotycznym?
          >

          Ludzie mają różnorodne potrzeby. Wielu z nich interesuje się życiem
          innych ludzi, czego najlepszym dowodem są tabloidy i programy typu
          reality show. Dopóki obie strony się na to zgadzają, jest okej i nic
          nam do tego. Jeśli są osoby, które chcą się dzielić swoimi
          seksualnymi preżyciami i są ludzie, którzy lubią to czytać, to jest
          okej. Nikt nikogo nie zmusza, nie poniża, nie krzywdzi.
    • gassda Zieeeeeeeeewaaaaaam..... 27.10.07, 17:59
      Drogie użytkowniczki tego forum i drodzy użytkownicy - nie macie
      mniej oklepanych (to nie jest aluzja do klepania damskich
      pośladków :-) ) tematów?

      Seks zajmuje mniej niż 1% czasu życia człowieka, ale tu bez przerwy
      o tym. Czyżby paniom feministkom aż tak seksu brakowało?
      No bo o jedzeniu mówią najwięcej głodni, najedzony do przesady o
      jedzeniu nie chce słyszeć...

      -----------------
      Seksmisja:
      "Wiem! Wiem! Sfiksowałyście boście chłopa dawno nie miały! Chłopa
      wam trzeba! Sam siądę!"
      • marla66 Re: Zieeeeeeeeewaaaaaam..... 27.10.07, 21:59
        gassda napisał:

        > Drogie użytkowniczki tego forum i drodzy użytkownicy - nie macie
        > mniej oklepanych (to nie jest aluzja do klepania damskich
        > pośladków :-) ) tematów?
        >
        > Seks zajmuje mniej niż 1% czasu życia człowieka, ale tu bez przerwy
        > o tym. Czyżby paniom feministkom aż tak seksu brakowało?

        > No bo o jedzeniu mówią najwięcej głodni, najedzony do przesady o
        > jedzeniu nie chce słyszeć...
        >
        > -----------------
        > Seksmisja:
        > "Wiem! Wiem! Sfiksowałyście boście chłopa dawno nie miały! Chłopa
        > wam trzeba! Sam siądę!"



        seks to super temat.
        Stephen wyraźnie temat podtrzymuje bo już nie może wytrzymać:DDD
        A propos, seks w wielu wypadkach, np moich zajmuje 20% czasu mojego życia więc
        wypraszam sobie...

        Stephen! co mnie obchodzi Twoje CV! W ogole nie na temat!
        pozdrawiam!
        • stephen_s Re: Zieeeeeeeeewaaaaaam..... 27.10.07, 22:07
          > Stephen! co mnie obchodzi Twoje CV! W ogole nie na temat!

          Zaraz, jakie CV..??? Nie rozumiem...
          • marla66 Re: Zieeeeeeeeewaaaaaam..... 27.10.07, 22:48
            stephen_s napisał:

            > > Stephen! co mnie obchodzi Twoje CV! W ogole nie na temat!
            >
            > Zaraz, jakie CV..??? Nie rozumiem...
            >


            W sensie..co mnie obchodzi jakie masz doświadczenie..do czego się odnosisz..być
            może odnosisz się do jakiś własnych przeżyć..

            pozdrawiam gorąco i ekshibicjonistycznie
            • stephen_s Re: Zieeeeeeeeewaaaaaam..... 27.10.07, 23:11
              > W sensie..co mnie obchodzi jakie masz doświadczenie..do czego się odnosisz..być
              > może odnosisz się do jakiś własnych przeżyć..

              Ciągle nie rozumiem..? O którym fragmencie wątku teraz mówisz?
        • gassda