olunc
27.01.03, 10:47
Sluchajcie - ma zagwozdke:
Robie remont w mieszkaniu. Kupilam w grudniu do remontu i jeszcze tam nie
mieszkam.
Zgodzilam fachowca z polecenia, ktory mial:
1) wygipsowac sciany i je pomalowac,
2) zrobic gniazdka,
3) gdzie lamperia, to opalic lamperie, i ja zeskrobac,
4) zrobic hydraulike w lazience,
5) zrobic w lazience wneke na pralke,
6) glazura, terakota, bialy montaz w lazience,
7) cyklinowanie i lakierowanie parkietu, polozenie listew,
8) terakota w przedpokoju i kuchni.
Dogadalismy sie, ile za metr glazury, terkatoty, gipsowania, skrobania,
cyklinowania, lakierowania itd.
Remont mial trwac od 27 grudnia do 27 stycznia.
Tak cos mi sie zdawalo, ze wszystko idzie wolno, ale majster mowil, ze zdazy.
W sobote oswiadczyl, ze nie zdazy, ale pokoje mi wykonczy, a w lazience
prowizorycznie zamontuje mi kibelek i wanne, zebym sie mogla wprowadzic.
Nastepnie pojedzie na narty (nie moze zrezygnowac, bo wplaci 500 zaliczki) i
9 lutego wroci, to dokonczy.
I zebym mu zaplacila za to, co do tej pory zrobil, bo "musi zaplacic ludziom".
Ni eposzlam na to. Powiedzialam, ze kasa po robocie i ze odejmuje mu za
wynajem mieszkania, bo w remonce mieszkac nie bede.
Wsciekl sie. ALe w koncu poszedla na to.
Wroci tez wczesniej z nart.
Niestety zaczal tez wyliczac jakies dodatkowe koszty: np. najpierw za metr
skrobania lamperii mialo byc 2 zl, a teraz chce 5zl. Za hydraulika (to nie
bylo uzgodnione) policzyl mi po 150 zl za punkt.
Dodatkowo chce, zebym mu placila za to, ze pochowal kable w scianach, i ze
kladl zaprawe w kilku miejscach, gdzie mu odpadl tynk.
I ze w ogole sciany byly z zelbetu i strasznie cezko, i ze gdyby wiedzieal, i
ze jego krzywda etc.
Wywalic go czy poczekac az skonczy, a wtedy targowac sie z cena?
Umowy nie chcial podpisac, wiec umowy nie ma. Teoretycznie moglabym mu nie
zaplacic, ale cos tam ednak zrobil. Nie chce jednak ponosic dodatkowych
kosztow.
jak myslicie?
pozdrawiam,
O.