heniek##
11.08.01, 09:15
Jestem zonaty 21-lat mamy 2-je dzieci, corka 15 , syn 19.
I nie bylo by nic w tym dziwnego gdyby nie coraz czesciej zdarzajace sie miedzy nami nieporozumienia
wynikajace z przyczyn zawodowych. Mam kochana zone, ale od pewnego czasu kiedy dochodzi miedzy nami do
nieporozumien, nawet glosnych awantor slysze od swojej zony ze nie jest niewolnica. Zycie nasze plynie jak w
kazdej normalnej rodzinie z malymi wyjatkami no wlasnie ? Te awantury te sprzeczki zwiazane z tematem praca
wynikaja ze moja zona poprostu zangazowala sie w pracy bez granic. Uwazam ze jest wykorzystywana w
pracy,bez odpowiedniej zaplaty, kiedy zaczynamy rozmawiac moja zona nigdy nie przyznaje mi racji milczy.
Albo najprostszym skwitowaniem naszej sprzeczki jest zwalenie calej winy na mnie, wypominajac wszystkie
grzechy jakie popelnilem przez 21-lat naszego wspolnego zycia. O jakim niewolnictwie bez przerwy mowi tez nie
rozumiem, mamy w domu wszystko czego potrzeba w normalnym domu, pranie to juz nie te czasy, kiedy
naprawde nasze babcie mogly mowic o ciezkiej pracy. Ugotowanie objadu to tez nie jest praca niewolnicza, 45
minut, nic z tego nie rozumiem ?