antosiczek
23.09.16, 22:03
Jestem po leczeniu gardiozy: w listopadzie 2015- tynidazol- czułam krótkotrwałą ale znaczną poprawę. Potem nawrót dolegliwości i leczenie Zentelem w styczniu 2016 r. Nie było lepiej ale gorzej, po następnych badaniach kału okazało się, że są i inni lokatorzy- glista ludzka, która uchowała się pomimo 6 dawek zentelu zleconych na lamblioze. Przeszłam leczenie Vermoxem- żadnej poprawy, nasiliły się wzdęcia, niestrawność, bóle jelit. Badania kontrolne kału- jaja glisty. Kuracja inwermektyną i Decarisem. Badania kontrolne kału już bez lokatorów ale niestety teraz mam kosmicznie rozsierdzone jelita: wzdęcia są męczące i bardzo bolesne, dokuczliwa niestrawność, bóle jelit i żołądka, bóle w szczególności po prawej stronie na wysokości pępka i nieco powyżej. Po tych wszystkich kuracjach przecipasożytniczych mam totalny sajgon gastryczny. Jestem zdezorientowana.
Czy to zapalenie dwunastnicy? Wątroby? Czy też niedobita gardioza? Zespół SIBO- polekowy, poinfekcyjny? Od czego zacząć? Oczywiście, że od wizyty u lekarza tylko, gdzie znaleźć takiego, który wreszcie potraktuje moje problemy poważnie? Chodzę od gabinetu do gabinetu od 8 lat, jestem bez diagnozy. Tzn lekarze postawili dwie diagnozy- swoje ulubione: refluks i IBS, nie zasugerowali pasożytów i nie zlecili badań w tym kierunku, poszukiwałam na własną rękę. Wykonano mi 3 gastroskopie, w żadnej nie pobierano żadnych wycinków. Może mam autoimmunologiczne zapalenie żołądka? Może wciąż obecne trofozoity gardii w treści dwunastnicy, zanik kosmków jelitowych? Sama nie zrobię sobie tych badań a lekarze nie chcą mnie już diagnozować ani leczyć bo wpisali mi w komputerze jako rozpoznanie IBS.