ladysandy959
06.01.23, 14:25
Witam.
Moja "przygoda" ze stawami rozpoczęła się jakieś 5,5 roku temu, a dodam tylko, że nie skończyłam jeszcze 23 lat...
Niestety, mimo wizyt u reumatologa w dalszym ciągu nie wiem praktycznie nic. Pani doktor wręcz zniechęciła mnie do wizyt u lekarza (podczas pierwszej wizyty - a miałam wówczas jakieś 19 lat - pani doktor sprawiała wrażenie, jakby kpiła sobie ze mnie), z czasem doszło do tego, że zaczęłam myśleć, że może faktycznie wmawiam sobie to wszystko...
Ale do rzeczy.
Pierwszym niepokojącym objawem były dla mnie nagłe, trwające jakieś parę sekund, ale bolesne skurcze w nadgarstkach. Bóle te minęły jednak po jakimś czasie (choć już wtedy w głowie pojawiła mi się myśl o RZS).
Jakieś dwa miesiące później czułam coś dziwnego w całej ręce - była jakby odrętwiała. To jednak też minęło po jakimś niedługim czasie.
Po miesiącu zaczął boleć mnie duży palec u stopy, dodatkowo zaczął puchnąć, lecz po kilku dniach i to ustało.
Potem przez dobry rok nie działo się nic nadzwyczajnego, choć z czasem pojawiły się dziwne bóle palców, co zmotywowało mnie do udania się po skierowanie do reumatologa.
Pierwsza wizyta u reumatologa - tak, jak wspominałam - pani doktor traktowała mnie tak, jakby przyszła do niej z wymyślonymi objawami. Mimo to, skierowała mnie jednak na badania krwi, moczu oraz RTG.
Morfologia i mocz - wszystko w normie.
Zdjęcia RTG wykazały z kolei cechy osteoporozy przystawowej.
Pani doktor w późniejszym czasie kierowała mnie jeszcze na inne badania - w tym czynnik reumatoidalne oraz aCCP - te wyniki również były w normie.
W międzyczasie miałam duży problem z palcem u nogi - duży palec byl mocno zaczerwieniony i ogromnie bolał (co sprawiło, że miałam wówczas problem z chodzeniem). Wyniki kwasu moczowego - według pani doktor - były zbyt wysokie jak na mój wiek i fakt, że jestem kobietą. Pani doktor nie przepisała mi jednak żadnych leków, które miałyby na celu go obniżyć.
Po dłuższym czasie spokoju nagle pojawił się problem z nadgarstkiem - miałam ogromne problemy z poruszaniem nim, potwornie bolał, choć nie był jakoś mocno spuchnięty.
Równo rok temu - po okresie względnego spokoju - bolało mnie niemal wszystko - palce, nadgarstki, ręce, kolana. Wyglądało to tak, że korzystając z laptopa, musiałam robić przerwy co parę minut, ponieważ nadgarstek bolal mnie na tyle, że musiałam odpuścić chociaż na chwilę. Wielokrotnie podkładałam sobie poduszkę pod rękę, żeby chociaż trochę ją odciążyć.
Wszystko to, co się działo zmusiło mnie do pójścia do pani doktor. Zanim jednak to zrobiłam, wykonałam badania: tym razem, nie wszystko było w normie. Pamiętam, że za wysokie były eonzynofile oraz kwas moczowy. Następnie udałam się na ponowne badania, wykonując tym razem caly pakiet reumatologiczny.
Jedynym niepokojącym wynikiem był wynik ANA - wykryto u mnie przeciwciała w niewielkiej ilości.
Pani doktor patrząc na te badania stwierdziła, że wynik ten spowodowany jest albo infekcją albo szczepienie przeciw COVID-19.
Przepisała mi jednak Milurit na obniżenie kwasu moczowego.
Zapomniałam wspomnieć, iż mniej więcej 1,5 roku wcześniej zostałam skierowana także na rezonans stawow krzyżowo-biodrowych, które były jednak prawidłowe.
Od tamtego czasu nie pojawiłam się już u pani doktor, choć działy się różne rzeczy. Jakieś dwa miesiące temu pojawił się ból w palcu - od tamtego czasu nie ustąpił... czuję go, kiedy poruszam palcem, zwłaszcza po okresie spoczynku.
Dodatkowo, o czym nie wspomniałam na początku, w mojej rodzinie od lat występują problemy ze stawami. Ponadto, co najmniej dwie chorują na RZS - w tym moja babcia, co sprawia, że jest ryzyko, że i ja mogę chorować bądź dopiero zachorować na tę chorobę.
Wiem, że powinnam udać się do lekarza i zrobię to w najbliższym czasie, jednak chciałabym się dowiedzieć, jak wyglądało to u innych.
Czy u Was lekarz miał problem ze stwierdzeniem choroby?
Czy może jednak bez problemów postawił diagnozę?