marcineazy
18.04.23, 10:46
Witam. Choruję na zapalenie płuc, ale powiem od początku jak to było. 22 lutego złapałem jakąś infekcję. Rozłożyło mnie 38,5 gorączka przez parę dni. To była środa. W sobotę pojechałem do opieki świątecznej, lekarz zbadał, w płucach nic nie usłyszał i dał jakieś leki przeciwzapalne, które miałem brać do pięciu dni. Po tych pięciu dniach trochę się poprawiło i myślałem, że będzie ok. Ala za parę dni znów się zaczęło pogarszać, w niedzielę miałem już 38 gorączki i uczucie chorych płuc i wrażenie, że za parę dni będzie już baardzo bardzo źle. Nazajutrz miałem teleporadę z lekarzem i dostałem Macromax antybiotyk. Poprawa była znikoma, więc poszedłem w piątek osobiście do rodzinnego i zamienił mi na Zinnat 500 3x dziennie. Znów poprawa była niewielka, choć była. Stany podgorączkowe cały czas. Zrobiłem prześwietlenie płuc, z opisu wynikało że rysunek czy jakoś tak na oskrzelach jest pogrubiony. Poszedłem z tym prześwietleniem do lekarza, nawet nie spojrzał na płytkę tylko na opis i powiedział żeby kontynuować ten antybiotyk. To był wtorek, a w czwartek mi się kończył antybiotyk. Znów w płucach nic nie usłyszał, saturacja 99, powiedział, że to coś wirusowego. Więc myślałem, że będzie ok, skończyłem antybiotyk w czwartek, ale cały czas czułem się niedoleczony, ale zaufałem lekarzowi i myślałem, że z czasem przejdzie. Po paru dniach od odstawienia antybiotyku znów zaczęło się pogarszać. Znów poszedłęm do rodzinnego to dał mi skierowanie do pulmonologa. Do pulmonologa terminy były dopiero na poździernik, czyli za 7 miesięcy. Więc zdesperowany trafiłem do laryngologa, który mnie od ręki przyjął. I on przejrzał płytke, osłuchał mnie i stwierdził, że zapalenie płuc. Dzień wcześniej rodzinny nic nie słyszał, a laryngolog usłyszał. Dał skierowanie do szpitala. W szpitalu porobili badania, krew, mocz, osłuchali mnie, zrobili kolejne prześwietlenie i stwierdzili, że mi nic nie jest, nic nie słychać, że mam zero stanów zapalnych w organizmie ( CRP wyszło prawie zerowe) Ale jak może nie być stanów zapalnych, jak temperatura była 37,5. W karcie mi zaniżyli znacznie ciśnienie, niż te które zmierzyli i temperaturę napisali, że w normie, co nie było prawdą. Wróciłem więc do laryngologa i on mi rozpisał leczenie na 7 dni, po których miałem być zdrowiutki. Dostałem Cetix i Amoksiklav. Po sześciu dniach było lepiej fakt, ale do zdrowego to mi sporo brakowało. Więc udałem się do pulmonolog prywatnie, która od ręki mnie przyjęła. Obejrzała te płytki, te badania krwi itp i osłuchała i stwierdziła, że zapalenie płuc. Osłuchowo ewidentnie słyszała, na prześwietleniach też widziała nacieki itp. Przedłużyła mi Cetix na kolejne dwa tygodnie, ale odstawiła Amoksiklav. Plus dostałem jakieś wziewy i do nosa jakieś pompki. Poprawa jest, ale cały czas stany podgorączkowe, kaszel się poprawił, zaczęło się odkrztuszać, ale zdrowy jeszcze nie jestem. Marznę bardzo, a jak się ogrzeję to zaraz sie pocę. Poszedłem więc do niej (pulmonolog) znów, osłuchała mnie, przeprowadziła wywiad i stwierdziła, że osłuchowo płuca zdecydowanie lepiej, już prawie nic nie słychać i powiedziała, że będzie dobrze i kazała dobrać do końca Cetix, czyli jeszcze trzy tabletki. Dziś już jest czwarty dzień jak skończyłem brać antybiotyk, biorę jeszcze te pompki, wziewy itp. Ale cały czas stany podgorączkowe wyskakują, czasem na dwie godziny, czasem na pół dnia i wciąż mi zimno, kaszel dalej jest, choć nie taki męczący i coś się jeszcze odrywa. Płuca mnie pobolewają czasami, lub takie uczucie jakbym miał cement w płucach. Czy to normalne, że tak długo to jest? Jeszcze nie czuję się zdrowy w 100%, boję się wyjść na dwór, żeby nie zmarznąć. Trwa to w sumie już prawie dwa miesiące. A od zaczęcia drugiej serii antybiotyków minęło już 3 i pół tygodnia.