angieblue26
24.11.04, 11:02
"Odnaleziony kilka tygodni temu w lesie pod Gostyninem fragment szkieletu to
szczątki zwierzęce, prawdopodobnie zająca, a nie noworodka jak sądzono
wcześniej. Pomyłka to wynik błędnej oceny lekarza, który jako pierwszy
dokonał oględzin kości na miejscu znaleziska. Jego wnioski wykluczył
ostatecznie biegły patomorfolog, powołany przez prokuraturę, która po jego
ekspertyzie umorzyła śledztwo.
"Lekarz, który badał fragmenty szkieletu tuż po ich znalezieniu to
chirurg z długoletnim stażem. Zawsze był wzywany do tego typu spraw, w tym do
oględzin zwłok. Jego ocena była taka, że odkryte kości to szkielet noworodka
płci żeńskiej. Trudno obecnie wyjaśnić dlaczego tym razem się pomylił i to
niestety w tak poważny sposób" - powiedział w piątek PAP jeden z oficerów
gostynińskiej policji.
Fragmenty szkieletu - część kręgosłupa i kości kończyn - odkryła w
zagajniku w pobliżu miejscowości Antoninów koło Gostynina pod koniec
października tego roku para grzybiarzy. Policja po opinii wezwanego na
miejsce lekarza wszczęła śledztwo, prosząc o kontakt wszystkie osoby, mogące
pomóc w ustaleniu okoliczności porzucenia i śmierci dziecka oraz tożsamości
jego matki. Sprawa trafiła do prokuratury, która powołała biegłego
patomorfologa. Jego ekspertyza była jednoznaczna - znaleziono kości zwierzęce.
"W tej całej sprawie z pomyłką optymistyczne jest to, że ostatecznie
przestępstwo w sprawie którego prowadziliśmy śledztwo z podejrzeniem
porzucenia i tragicznej śmierci dziecka, szczęśliwie okazało się fikcją" -
powiedział funkcjonariusz gostynińskiej policji. Przyznał jednak, że dalsza
współpraca z lekarzem, który dokonał błędnej oceny na razie nie jest "brana
pod uwagę". (PAP)