gosia-mamaantosia
27.02.13, 16:04
Nie siedzę na żadnych forach, nie prowadzę bloga, nie udzielam się w dyskusjach bo nie mam na to ani czasu ani chęci. Ale często szukam opinii w internecie przed zakupem czegoś konkretnego. Tak też było jak szukałam wózka dla naszego synka. Przejechałam się. Dlatego założyłam konto i postanowiłam (w celu przestrogi) napisać słów kilka.....
Oglądaliśmy sporo wózków w sklepach już na początku mojej ciąży. Zauroczył nas Mutsy. Moje koleżanki mają (2) i bardzo sobie chwalą. Ale ta cena... I wtedy wpadł nam mutsy EVO. Pani w sklepie zachwalała. Na forach też dobre opinie (jak się później okazało testujących i marketingowców przede wszystkim). Nie byliśmy z mężem zauroczeni nim tak jak "normalnym" Mutsy (czyt. tym drogim, ologowanym, o innej konstrukcji w innej stylistyce i tkaninach) ale to były szczegóły (tak nam się wtedy wydawało) Myślałam nad używanym "normalnym" Mutsy. Ale bałam się stanu, poza tym chciałam mieć wszystko takie naprawdę super- w końcu to nasze pierwsze, wymarzone dziecko.Mąż będąc na delegacji w pewnym mieście oglądał w komisie Mutsy- było ich sporo ale mówił że stan nie adekwatny do zdjęć i opisów. Jak szybko wszedł tak szybko wyszedł No i zakupiliśmy EVO.Nowy. Tańszy, niby lżejszy, mniejszy po złożeniu. Niby super.
Pierwszy, drugi spacer z naszym synkiem- nawet nieźle. Im dłużej go używałam tym bardziej byłam zawiedziona. Nie będę tu pisać o mankamentach bo to bez sensu. Jeśli ktoś chce je poznać wystarczy poczytać o Mutsy Transporter- najtańszy (tak jak EVO) wózek w ofercie Mutsy.To jest praktycznie ten sam wózek o czym napiszę zaraz (zmieniona została trochę spacerówka) Mąż też był średnio zadowolony. Z delikatną nutką zazdrości mijałam na ulicy "normalne" Mutsy i czułam że źle zrobiłam. Zaoszczędziłam ale tylko to.
Dnia pewnego pięknego gdy mój Antoś miał miesięcy kilka pojechałam do mamy do Poznania. Poszłam z synkiem na spacer do pięknego parku na osiedlu. I spotkałam jedną mamę z małą Antosią (wtedy mała miała coś około roku bo trochę tuptała przy wózku) Od słowa do słowa i pogadałyśmy o dzieciach, o wózkach. Zapytała czy może popchać Evo bo sama się nad nim zastanawiała. Dałam. Sama chętnie pchałam jej normalnego Mutsy który prowadził się o niebo!!!!!! lepiej od mojego Evo.. W sklepie nie czułam różnicy.. Ale z dzieckiem w środku owszem :( Dowiedziałam się że kobietka kupiła ten wózek używany. Nie wierzyłam. Był zadbany, nic nie trzeszczało a jak usłyszałam cenę to pożałowałam bardzzooo że kupiłam Evo :( Teraz już nie miałam złudzeń- chytry traci 2 razy. Zamieniłabym się z nią bez zastanowienia. Dałabym mojego nowego (już wtedy kilkumiesięcznego) evo i wzięłabym z pocałowaniem ręki jej wózek - kupiony jako używany i używany przez nią rok. Wzięłam namiary na komis w którym babeczka kupiła zestaw.Wróciłam do mamy.Odpaliłam neta. Przejrzałam ofertę komisu i bez uzgodnienia z mężem umówiłam się żeby obejrzeć wieczorem zestaw który wg zdjęć spodobał mi się najbardziej. Jak przyjechał po nas mąż i powiedziałam mu że w drodze do domu zahaczymy w Pń o jedno miejsce z wózkami to myślałam że padnie. Był zły. Ale zgodził się - jak mi potem powiedział w nadziei że jak zobaczę to zwieję tak jak on niedawno ;) (jestem perfekcjonistką w każdym calu)Pojechaliśmy. Jak tylko weszłam i rzuciłam okiem na zestaw wiedziałam że go chcę.Obejrzałam dokładnie. Był piękny, zadbany. Mężowi się oczy zaświeciły (też narzekał na nasze evo), objął mnie i powiedział- zaczekajcie z Antosiem a ja skoczę do bankomatu.Bez pytań, bez wątpliwości. Moje Evo wystawiłam na Allegro. Sprzedałam natychmiast (współczując temu kto je kupił :))Mój nowy używany normalny Mutsy nie był najtańszy w necie ale jak go zobaczyłam wiedziałam dlaczego.Dostałam gwarancję. Mój normalny Mutsy jest cięższy niż evo bo tym razem wzięłam koła pompowane (choć mogłam i piankowe bo takowe były) Jest po złożeniu większy a mam małe auto (ściągam tylne koła i zajmuje mi to 2 sekundy). Ale mimo to jest o niebo lepszy! Kobietki nie oszukujmy się. Nie bez powodu "normalny" Mutsy jest tyle droższy od Evo. W komisie pokazano nam evo i transportera w necie (bo nie sprzedają tych modeli- używane przez jedno dziecko są w stanie który nie jest zadowalający dla zdecydowanej większości) i pokazano krok po kroku że to prawie to samo. Więc jeśli któraś z Was nie kupiłaby transportera (a ja bym nie kupiła) to niech nie kupuje evo.
Dlaczego o tym piszę? Bo chcę żebyście wiedziały że EVO to nie nowość cudna. Evo to stary transporter. Chcę żebyście pamiętały że jak serce podpowiada Wam co innego to nie przekonujcie się na siłę bo inni mówią że będzie ok. Nie napisałam tu i nie napiszę gdzie i u kogo konkretnie zakupiłam zestaw bo zaraz będzie burza że robie reklamę. Ale napisałam o tym żbyście wiedziały że używany nie zawsze znaczy brudny, śmierdzący, z luzami na konstrukcji i plamami na tkaninach. Nikt mi nie wierzy że Antek ma używany wózek. Nikt nie wierzy że sprzedałam mój nowy żeby przesadzić Antosia do używanego. Warto czasem na zimno pomyśleć dlaczego jeden wózek jest tańszy od drugiego prawie o połowę mimo że producent ten sam.
Życzę Wam powodzenia w wyborach i rozsądku. :)
Pozdrawiam
Gosia- mama małego, cudownego Antosia :)