Dodaj do ulubionych

Pozwolcie, ze sobie tu zrobie pamietnik ;-)

17.10.04, 23:01
Bardzo ladnie prooosze :-)) Nie zwracajcie na mnie uwagi, ja sobie tu bede
cichutko pisac o tej mojej diecie - to mnie zmotywuje.
Nie wazylam sie dzisiaj, wiec nie wiem, jaka mam wage wyjsciowa. Pewnie
jutrzejszy pomiar bedzie miarodajny, bo przeciez nic sie do jutra nie zmieni
(niestety). Nienawidze kawy bez mleka :-( Wlasciwie to miecho nie jest takie
okropne, chociaz wolalabym nalesniki z serem. I nie potrafie sie najesc nawet
duzym kawalkiem miesa, jesli jest samo, bez wypelniaczy. Olejkowalam sie,
robilam piling, smarowalam sie preparatek antycellu. Jeszcze dwanascie dni.
Powinno byc coraz lepiej, bo organizm przyzwyczai sie do braku tych
najbardziej tuczacych weglowodanow, a psyche przyzwyczai sie do tego, ze nie
ulega naglym zachciankom na jakies pyszne wysokokaloryczne żarciuszko.
Zastanawiam sie nad chromem, ale chyba zrezygnuje, bo tej diety trzeba sie
trzymac niewolniczo, nawet gumy zuc nie wolno. To moze takie prochy z chromem
tez sa niewskazane...
Obserwuj wątek
    • e_wok Dzien drugi 18.10.04, 21:09
      nie jest tragicznie. Przekopalam sie przez dlugasny watek na f.fitness i
      poczynilam kilka odkryc, ktore natychmiast zastosowalam np. wyciag z milorzabu
      (faktycznie, przestalo mi byc zimno i koncentracja juz tak nie siada), kelp
      (wyciag z alg) i witamina E. Wszystko to trzeba brac razem - 3 razy dziennie.
      Mysle, ze to mi pomoglo przetrwac dzisiejszy dzien. Tylko Ginko mi juz niedlugo
      zabraknie, bo sie wszyscy w pracy naszprycowali moimi zasobami :-) Trudno,
      szesc zlotych odzaluje. Wlasciwie tylko raz mialam kryzys i myslalam, ze
      popelnie morderstwo - jak kolezanka wspomniala o nowych Lila stars - orzechy w
      bialej czekoladzie. Biala Milka to moja ulubiona, w polaczeniu z orzechami to
      musi byc pycha. Zrobila to z zemsty, niewatpliwie, bo jak byla na Cambridge to
      ja snulam marzenia kulinarne. Ale juz wiem, ze jesli dotrwam do 16-ej to potem
      juz jakos leci. Manikiurzystka powiedziala, ze ta dieta to trucizna i ze zna
      kogos, kto dostal po niej raka. Nawet nie wspomnialam, ze ta dieta jest
      znacznie zdrowsza niz moje zwykle odzywianie (pączki i chinskie zupki). Jeszcze
      jedenascie dni.
    • e_wok Dzien trzeci 19.10.04, 18:46
      Powoli uzalezniam sie od ginko. I reszta biura tez ;-) Mam ginko w plynie,
      zawiera 60 - 70 proc. etanolu. Mnie sie wydaje, ze to bardziej ten etanol
      dziala niz sam milorzab. Waga dzis rano 56,8. Szacuje ze spadlo ok. pol kilo,
      ale nie wiem na pewno, bo sie nie wazylam pierwszego dnia. Najgorsze sa godziny
      wczesnopopoludniowe, ale to kwestia przyzwyczajenia - wtedy najczesciej
      podjadalam. Przegladalam dzis rozne strony z dietami i na forach czesto
      pojawiaja sie pytania, co jesc miedzy posilkami. Bylam zgorszona - jak
      to "pomiedzy" :-)Im dalej w te diete tym lepiej, bo trudniej sie wycofac - w
      koncu juz sie tyle przecierpialo. Nawet jesc mi sie nie chce. Ale, w ramach
      rozrywki, planuje menu na obiad rodzinny, ktory tradycyjnie wydaje na Swieto
      Zmarlych (uwielbiam to swieto, a obiad w tym dniu to niewatpliwie jakis atawizm
      z czasow przodkow kanibali :-)) - bedzie sernik na zimno i obowiazkowo
      tiramisu. Wypadnie mi to akurat po diecie. A potem Montignac - ortodoksyjnie :-)
    • e_wok Dzien czwarty 20.10.04, 22:55
      No to juz tylko jednocyfrowka przede mna :-) Rano wlazlam na wage - tyle samo
      co wczoraj. Ale wieczorem bylo mniej niz wczoraj wieczorem. Powinnam przestac
      sie tak czesto wazyc, ale jakos mnie na te wage ciagnie. Ale sie dzis zlamalam
      i zjadlam jedna kromke Wasy. Bo trudno mi wytrzymac od tej porannej kawy az do
      lanczu i jak przychodzi na niego pora to jestem juz porzadnie glodna. Mam
      nadzieje, ze skoro wczoraj nie zjadlam przepisowego tosta to moze sie wyrowna
      :-)Totalna zalamka nastapila w teatralnym bufecie- czego to oni nie mieli: Lila
      Stars, Princessy biale (moje ulubione), trojkaciki z andrutow z kajmakiem,
      batoniki Pierrot - az mnie skrecilo! Na szczescie w sztuce wystepowala
      przerazliwie chuda Krukowna i zajelam sie dalekosieznymi planami co do tego, co
      to ja sobie kupie, jak juz bede TAKA chuda. Poza tym malo nie umarlam ze
      smiechu (miesnie brzucha pracuja!). Najwazniejsze, ze sie dobrze czuje - zadne
      tam kolatania serca czy bole glowy. I, inaczej niz przy innych dietach, nie
      jest mi zimno - to dobry znak, tarczyca pracuje.Wczoraj bylam jakas taka
      snieta, ale to chyba wina pogody, bo duzo osob na to narzekalo. Dzisiaj mam
      zdecydowanie wiecej energii, moze nawet wiecej niz normalnie. Tylko troche
      trudno mi zasnac wieczorem. Jeszcze dziewiec dni.
      • anima w sprawie Krukówny ;) 21.10.04, 21:10
        a jaka to była sztuka, która Cie tak rozśmieszyła?
        • e_wok Anima - teatr 22.10.04, 09:43
          "Czego nie widac" w Powszechnym.
          Polecam :-) POd warunkiem, ze sie nie schodzi do bufetu!
    • e_wok Dzien piaty 21.10.04, 20:46
      Niedobrze. Wieczorem bylam bardzo glodna i zjadlam kawalek sera plesniowego.
      Pomyslalam, ze moze jest wystarczajaco ciezkowstrawny, zeby nie zaburzyc diety
      za bardzo. Mialam straszna ochote na chleb z maslem, ale pamietam, ze to bylaby
      jedna z najgorszych opcji. Faktem jest, ze zoladek juz mi sie zauwazalnie
      skurczyl - tego serka to bylo ciut, taki maly paseczek i wystarczylo.
      Dzis rano 56,5.
    • e_wok Dzien szosty 22.10.04, 21:09
      Chyba zoladek, watroba i reszta ferajny jednak sie nie kapneli, ze serek byl
      jedzony, bo waga pokazala 56,0. Dzisiaj juz bez odstepstw, tyle, ze nie bylam w
      stanie zjesc calej porcji kurczaka. W diecie jest napisane - caly, ja
      ugotowalam podwojna piers, ale nie dalam rady jej zmoc. Zostawilam na jutro, bo
      jutro ma byc tylko herbata i chude mieso. No to kurczak pasuje. Siodmy dzien
      bedzie najgorszy, no ale to dopiero jutro. Jesc sie nie chce tzn. nie jestem
      glodna, ale mam straszna ochote na "cos dobrego". Kajzerke z maslem na ten
      przyklad. Albo opakowanko tiramisu. Albo chociazby Smakije. Tydzien temu o tej
      porze siedzialam przed tv i obzeralam sie smakolykami, a teraz... smutek i
      nostalgia, jak mawial inz. Mamon. Zeby tak jeszcze ze dwa kilo spadlo, no moze
      ciut wiecej, zeby byl zapas na jojo. Jeszcze osiem dni.
      • perfekcjonistka Re: Dzien szosty 22.10.04, 22:51
        A moge zapytac, ile masz wzrostu?
        • e_wok Re: Dzien szosty 23.10.04, 18:40
          mam 172. Ale mam lekkie kosci i mala mase miesniowa, ktorej nawet intesywnymi
          treningami nie moge zwiekszyc i stosunek wzrostu do wagi nie jest w moim
          przypadku dobrym wyznacznikiem. Moze powiem tak : przy wadze 58 kg (czyli ciut
          ponizej prawidlowego BMI) wchodze w rozmiar 40. Jesli chce wejsc w 38 musze
          wazyc 55 - 54 kg, czyli wedlug norm miec niedowage - BMI ok. 18 (w normie
          powinno byc od 20). Nie jestem anorektyczka, chce tylko nosic rozmiar 38. I
          miescic sie znowu we wszystkie ubrania, jakie mam w szafie.
          • perfekcjonistka Re: Dzien szosty 23.10.04, 19:51
            Ja mam 165, ale przy wadze 54-55 mieszcze sie w rozmiar S. A teraz zrobilo sie
            kilka kilogramow za duzo i odchudzam sie do 55.
            • e_wok Re: Dzien szosty 23.10.04, 23:52
              Obawiam sie, ze nawet przy 55 o S to nie mam co myslec. To wlasnie jeden z
              dowodow na to, ze proporcja wagi do wzrostu niewielkie daje wyobrazenie o
              figurze danego czlowieka.
    • becik10 Re: Pozwolcie, ze sobie tu zrobie pamietnik ;-) 23.10.04, 10:20
      fajnie bo ja tez chce zrzucic tyle co ty moja waga wacha sie miedzy 56,5 a 56
      miałam juz nawet 55 ale znowu mi wróciło :(( nie lubie diet, cwiczyc nie mam
      czasu (bo przy 2 małych dzieci w tym jeden 7 miesiecy )juz mi sie niechce
      cwiczyc! dupka mi ladnie schudla nogi tez bo sa w ruchu bo maly daje mi popalic
      ale ten brzuch fuj i co ja mam z nim zrobic ?? kregosłup mi wysiada od moszenia
      malego i jak robie brzuszki to mnie strasznie boli ale jestem biedna:)) no ale
      moze kiedys mi sie uda.pozdrawiam beata
      • e_wok Zainwestuj w bujaczek :-) 23.10.04, 18:29
        Mam identyczny problem - tez mi kregoslup wysiada. Kupilam sobie swietne
        urzadzenie do brrzuszkow i sie na nim bujam. To jest taka kolyska z poduszka
        pod glowe. Kregoslup nie protestuje, a miesnie brzucha sie cwicza :-) Do
        kupienia w kazdym sklepie ze sprzetem sportowym, mnie kosztowal 200 zeta, ale
        wtedy jeszcze nie byl tak popularny, mysle, ze teraz mozna znalezc za nizsza
        cene.
    • e_wok Dzien siodmy 23.10.04, 18:47
      Waga pokazala 55,8. Nie przestrzegalam dzis tego rezimu tak strasznie
      dokladnie. Wedlug rozpiski powinnam wypic tylko herbate i zjesc chude mieso i
      owoc. No wiec do herbaty dolalam troche mleka skondensowanego i zjadlam
      grzanke, a kurczaka posypalam parmezanem i zjadlam dwa owoce - banana i jablko.
      Weekendy sa dla mnie najtrudniejsze - mam okropna chcice na zarcie. No, zobacze
      jutro, czy te grzeszki dzisiejsze duzo popsuly. Nadal sie bardzo dobrze czuje,
      zadnych sensacji ani oslabienia. Teraz to juz z gorki.
    • e_wok Dzien osmy 24.10.04, 20:32
      55,6 dzisiaj rano. Wyglada na to, ze ta dieta faktycznie dziala! Prawde mowiac
      nie spodziewalam sie, bo na forum fitness sporo znalazlam wypowiedzi typu "tyle
      meczenia sie, a efekty mizerne". A u mnie - trudno ocenic tak na 100 proc,bo
      nie wazylam sie przed dieta, ale przynajmniej dwa kilo spadlo, a moze nawet i
      trzy - jak na tydzien to doskonaly wynik, bo kiedy bralam wspomagacz i jadlam
      prawie nic, waga spadla ledwo kilo przez 10 dni. Licze na to, ze spadnie
      jeszcze z jeden. Na razie zachwycona soba nie zdejmuje z tylka spodni, ktore do
      tej pory byly bardzo na wcisk, a teraz sa zupelnie komfortowe i nawet nogi za
      uszy moglabym sobie w nich zalozyc, gdybym tylko byla tak wygimnastykowana :-)
      Dzisiaj w planie byly dwa jajka, szpinak, pomidor, befsztyk i salata.
      Faktycznie zjadlam dwa jajka, ale z odrobina majonezu light i szpinak, na obiad
      jakos nie mialam czasu przed kinem, a potem juz sie zrobilo za pozno, wiec
      zjadlam jeszcze tylko jablko - nadprogramowo, ale w koncu przeciez NIE ZJADLAM
      befsztyka. A w kinie - okazalo sie, ze jednak jest mozliwe przetrwanie seansu
      bez popcornu i coli, z butelka wody tylko :-) Nadal czuje sie dobrze, ale
      wlasnie zaczal mi sie okres i nie zamierzam szarzowac - jesli okaze sie, ze
      dieta i okres jednoczesnie jednak mnie za bardzo oslabiaja, przerwe diete,
      szczegolnie, ze juz jestem w pelni przygotowana do Montignaca - zapasy
      zrobione,ksiazka przyswojona, dzem z moreli bez cukru wyprodukowalam dzisiaj,
      mam skladniki na chleb, wiec moge zaczac w kazdej chwili.
      A, na wypadek gdybyscie to czytaly, moj sposob na utrzymanie diety kiedy
      czlowiek czuje, ze moment zalamania bliski - zalozyc za male majtki! Wbijajaca
      sie w cialo gumka i trudnosci w zdejmowaniu przymalych gaci w toalecie
      skutecznie wybijaja z glowy wszelkie mysli o pierrotach, princessach i innych
      budyniach :-)
      • marijohanna Re: Dzien osmy 24.10.04, 20:50
        czy dobrze rozumiem, ze przez caly dzien zjadlas tylko dwa jajka???

        nie chce cie martwic, ale efekt jojo masz murowany, czyli inaczej mowiac
        wieczne dietowanie, kiepskie samopoczucie i mizerne efekty.
        • e_wok Re: Dzien osmy 24.10.04, 21:33
          Wykorzystuje fakt, ze mi sie jesc w ogole nie chce. Ale jutro, jak znam siebie,
          mi sie zachce i zjem wszystko, co w programie.
    • e_wok Dzien dziewiaty 25.10.04, 22:23
      Waga 55, 4. Slabo, przyzwyczailam sie juz do wiekszych zmian. Zreszta nie
      uwazam tego pomiaru za bardzo miarodajny, no bo ten okres. Wypilam kawe z
      mlekiem 0 proc zamiast lyzeczki cukru (ponoc to dopuszczalne). Zjadlam
      befsztyk,jablko i jogurt naturalny z otrebami. To i tak cud, ze udalo mi sie
      cokolwiek zjesc - w pracy wariactwo! Czuje sie swietnie, mam mnostwo energii, w
      ogole juz nie czuje, ze jestem na diecie, z wyjatkiem chwil kiedy ktos
      mowi "ide do sklepu" a ja sobie uswiadamiam, ze nie moge poprosic o kupienie
      Princessy. Najbardziej lubie podciagac spodnie do miejca, w ktorym sie
      zazwyczaj wciskaly w brzuch i czuc jak sie same zeslizguja :-) Kolezanka
      zapytalam mnie dzis, czy nie obawiam sie, ze w pewnej chwili bede szukac ciucha
      w okolicach kolan. Na razie mi to nie grozi. Zwiekszylam ilosc plynow, teraz
      gladko wypijam 2 litry wody plus herbate zielona no i te obowiazkowa kawe. Moje
      dyzurne przyciasne gacie nie sa juz przyciasne. Wlasciwie moge stwierdzic, ze
      jestem zadowolona z zycia i na czwartek zaplanowalam sobie rundke po sklepach -
      w nagrode. Chcialabym zrzucic jeszcze kilogram, ale juz nie licze dni do
      zakonczenia diety, bo w ogole nie jest juz dla mnie dotkliwym doswiadczeniem.
      Mysle, ze jednak cos mi sie w glowie przestawilo :-) Watpie, czy po tych
      trzynastu dniach rzuce sie na jedzenie, bo nie odczuwam takiej potrzeby. Mysle,
      ze sie piec razy zastanowie zanim zjem jakis slodycz. Juz mnie do tego nie ssie.
    • e_wok Dzien dziesiaty 26.10.04, 22:22
      Nie wazylam sie dzisiaj, jakos zapomnialam. Juz nie trzymam sie tej diety tak
      niewolniczo, dzisiaj np. mialam w programie salate z olejem i cytryna, dwa
      jajka na twardo i wedline, a zrobilam sobie z tego trzy kanapki na tekturze
      Wasy, bez oleju z cytryna, bo by kapalo. A pomidora ominelam, bo okropne te
      pomidory teraz sa. Gdzie sie podzialy prawdziwe pomidory, jakie pamietam z
      zamierzchlych czasow - takie, ktore naprawde mialy smak? Moze powinnam
      rozpoczac wlasna uprawe? :-) Jeszcze trzy dni? Alez to zlecialo! Wieczorem
      aerobic. Przypomnialam sobie siebie sprzed tygodnia - nedzny humorek mialam i
      minusowa energie, a dzis tylko smigalam po tej sali gimnastycznej, jak Strus
      Pedziwiatr. Fajne w tej diecie jest to, ze sie przez drugi tydzien powtarza
      jedzenie z pierwszego tygodnia - wiadomo, czego sie spodziewac. Taka bylam dzis
      happy po tych cwiczeniach, ze ze szczescia zapodzialam gdzies gacie od wuefu.
      Ale to mi nie popsulo humoru, bo dawno juz planowalam kupic nowe :-) Mam
      nadzieje, ze stare sie nie znajda :-)
    • e_wok Dzien jedenasty 27.10.04, 20:46
      Troche sie jeszcze trzymam tej diety, ale bardzo z grubsza. Dzis np. upieklam
      buleczki wedlug przepisu MM i zjadlam pol jednej. I wypilam herbate ze
      slodzikiem. I gume zulam.
    • e_wok Koniec !!! 29.10.04, 12:55
      Dzis rano rowniutko 55 kg. Dzis zjadlam buleczke upieczona wg. MM z konfitura
      wg. MM oraz befsztyk i salate wg. kopenhaskiej. Popoludniu bedzie jeszcze
      jogurt z otrebami wg. Mooniki :-))
      Wczoraj mialam zakrecony dzien i zjadlam tylko kawalek sernika (zostalam
      zmuszona - zmuszanie to temat na zupelnie oddzielny watek) i buleczke MM z
      konfitura, siedzialam do 20 -tej w pracy, potem przyszedl kumpel, tez prosto z
      roboty, przyniosl wino, ja mialam drugie, wypilismy we dwojke z poltorej
      butelki, a taka dawka na prawie pusty zoladek i zmeczenie praca do wieczora,
      podzialalo naprawde szybko. Kot protestowal, bo zapomnialam nasypac mu karme,
      nawet bym sie zwlokla i nasypala, pod warunkiem, ze ktos by zatrzymal pokoj.
      Wiec mnie skubaniec zerwal z lozka o 6:15 waleniem lapa w blaszana miske.
      Dobrze, ze mi chociaz te piec godzinek pozwolil przespac. Reasumujac -
      wlasciwie wczorajszy dzien mozna uznac za bezdietowy, czyli nie dotrzymalam
      terminu 13 dni. Ale efekty wagowe sa lepsze niz sie spodziewalam. Teraz musze
      postarac sie nie przytyc,a takze cwiczeniami odchudzic dupsko, bo waga
      wprawdzie spadla, a jak przedwczoraj przmierzylam swoje ukochane urlopowe
      korsarki to sie okazalo, ze nie jest jeszcze wystarczajaco dobrze.
      • muszka3 Re: Koniec !!! 31.10.04, 06:45
        Czesc e_wok,
        Starsznie fajnie sie czyta Twoj pamietnik, tak jakbym czytala ksiazke. Moze
        powinnas zaczac pisac ?
        Nie wiem czy ta dieta jest dobra poniewaz daje szybki efekt a to moze byc po
        prostu odwodnienie. Czytalam ze jak czlowiek poposci, to traci w organizmie
        glownie wode - i to pokazuje waga, ale za bardzo nie czuje tego po luznych
        ubraniach. Minusem takich drastycznych diet jest tez to ze jak sie je skonczy to
        stara waga sama wraca, z nawiazka. Podobno stary i najlepszy na schudniecie
        sposob to zmienic calkowicie styl zycia i trzymac go do samego konca ( zycia -
        no moze po 80-tce mozna troche popuscic) tzn. jesc male porcje, jesc wszystko
        ale uwazac na wysokokaloryczne produkty no i ruszac sie przy byle okazji.
        Napisz ciag dalszy pamietnika - strasznie mnie wciagnal.
        pozdrowka
        muszka

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka