nadja
25.10.04, 10:19
Nie bede pisala o poczatkach samego odchudzania, bo zaczelam
w maju i mowilam o tym nie jeden raz. Obiecalam wspomniec
cos o tej diecie, ktora przygotowala dla mnie trenerka z silowni.
Tak wiec robie. Dzis jest dopiero trzeci dzien, ale pierwsze dwa
byly dla mnie - wierzcie lub nie - dramatem co najmniej z kilku
powodow. Po pierwsze, niektore z Was wiedza, ze nie jem miesa(7lat)
a dieta obfituje wlasnie w mieso...Margolka miala do mnie pretensje,
ze nie wzielam sobie do serca jej rady, ze bez miesa schudnac bedzie
ciezko, ale ja balam sie i niestety mialam racje. Pierwszego dnia musialam
zjesc kurczaka,100g usmazone bez tluszczu.Usmazylam.Zjadlam polowe.
Bylo mi tak niedobrze, ze nawet nie chce tego wspominac. (To nie byl
pierwszy posilek, pierwszym byla jajecznica z 5 bialek i to chyba
niestety bede musiala czyms zastapic, bo nie jestem w stanie powstrzymac
odruchow...no...). Pierwszego dnia byly tez inne rzeczy, ale o tym
kiedy indziej. Wczoraj z kolei sniadanie bylo pycha bo nalesniki (!),
ale kiedy doszlo do obiadu... 50g ryzu basmati i 200g mintaja
(plus surowka oczywiscie). Probowalam. Naprawde. Wymieszalam 100g
z tym ryzem, myslalam, ze moze latwiej bedzie zjesc. Zjadlam tez mniej
wiecej polowe. I tez skonczylo sie na wiadomych odruchach. Mozecie mi
nie wierzyc, ale przezywam dramat. To samo je moj chlopak, tylko np
ryba w wersji z panierka i bardzo mu smakuje. A ja...ja po prostu prawie
placze nad talerzem...Czuje sie jak iles lat temu kiedy siedzialam w domu
nad schabowym i ojciec na mnie wrzeszczal, ze jak nie zjem to nie odejde
od stolu. Zastanawialam sie, czy warto sie tak meczyc, ale sprobuje
jeszcze. Pierwsze dwa dni czulam sie okropnie, dzis juz widze, ze jest
lepiej - metabolizm sie ustatkowal, nie boli mnie brzuch (pierwszego
dnia bolal, ale ona mowila, ze tak bedzie - ostrzegala, ze bede sie czula
strasznie pelna, najedzona i tak bylo). Nie wiem czy dobrze robie,
ale prawde mowiac zawsze mialam problemy z jedzeniem, albo za malo
(w ogole) albo za duzo i niezdrowo, teraz przynajmniej wiem, ze ta dieta
ma wszystko czego potrzebuje moj organizm, wiec chocby z tego powodu
wydaje mi sie kuszaca. Dzis sniadanie bylo dobre. Nie sadzilam, ze kiedys
zjem platki owsiane gorskie i powiem, ze bylo dobre :-))) A bylo.
I kolejna rzecz, ktora sie sprawdza - rzeczywiscie z dnia na dzien mam
mniejszy brzuch. Za wczesnie aby mowic o efektach, ale sadze, ze musza
byc. W koncu dawka nie przekracza 1000kcal w naprawde zdrowych produktach
(nawet taki laik jak ja to widzi...) a cwicze 4 razy w tygodniu po ok.2godz.
(1,5 godz bieznia, bo na niej jednak spala sie najwiecej i rowerek lub
orbitrek na dodatek)
tyle na razie
beda kolejne doniesienia z mojego obozu ;)
pozdrawiam!
n
ps
dla przypomnienia - przede mna jeszcze 14kg