e_wok
20.12.04, 09:44
Mam na imie Ewok i jestem slodyczoholikiem. Nie wiem, skad to sie bierze. Nie
mam zmartwien, zadnych powazniejszych problemow zyciowych ani zdrowotnych,
nie mam za soba nieszczesliwego dziecinstwa, przez dlugi czas w moim zyciu
umialam kontrolowac namietnosc do slodyczy. Od pewnego czasu jakos mi nie
idzie. Po prostu czuje nagla potrzebe przerwania tego, co akurat robie i
pojscia do sklepu po czekolade albo nutelle. Pocieszam sie, ze nie jest ze
mna tak zupelnie tragicznie, bo trzymam sie kilku ulubionych smakow i nie ma
mozliwosci, zebym zjadla cos spoza listy. W zadnych okolicznosciach nie rusze
ciemnej czekolady, nie kreca mnie zadne Pawelki i Prince Polo. Jesli zlozy
sie, ze nie ma w sklepie nutelli, bialej Milki albo orzechowych Lila Stars -
potrafie wyjsc ze sklepu nie kupujac niczego w zamian. Ale rzadko tak bywa,
zeby nie bylo na polkach zadnej z tych rzeczy. Probowalam brac chrom, ale
wyczytalam sporo niepokojacych informacji na temat jego szkodliwosci, wiec
sie wystraszylam i przestalam. Zreszta wcale nie pomagal. Myslalam sobie,
zeby zmienic liste i zamiast tych - relatywnie tanich produktow, pozwalac
sobie na kupowanie tylko drozszych np. wylacznie Ferrero Rocher. Myslalam, ze
skoro moja psyche nie alarmuje to moze portfel zacznie :) Jednak nie tak
latwo zmienic swoje upodoania smakowe. Probowalam sie straszyc cukrzyca - tez
mnie jakos nie przekonuje. Musze cos zrobic z tym pasztetem, bo poki co to
kompletnie bezsensownie laduje w siebie puste kalorie, z ktorych nie ma
zadnego pozytku.