majmak
02.01.23, 10:35
Witam Wszystkich,
Pytania nie ma związku ze sprawami podatkowymi. Oczywistym jest, że w większości przypadków użytkowników osobowych samochodów służbowych , są one traktowane jako jeden z benefitów zajmowanego stanowiska.
Wiadomo też, że pracownik używa tego samochodu do dojazdów do pracy, oraz wszelkich innych podróży (sklep, kino, lekarz), przy czym z tymi innymi podróżami jest też tak, że paliwo w niektórych przypadkach dalszych podróży - np. urlop itp. jest już finansowane z kieszeni pracownika, choć pewnie sporo osób się z tym nie zgodzi. W każdym razie wyobraźcie sobie taka sytuację: Pracujecie od lat z samochodem służbowym, i nagle firma stwierdza, że ilość podróży służbowych znacząco zmalała. Cóż, świat po pandemii trochę się zmienił. Ludzie już nie tak chętnie się spotykają. Wzrosła komunikacja elektroniczna i z tego powodu jest mniej czasu na planowanie podróży i w ogóle ich odbywanie itp. Firma stwierdza, że utrzymywanie floty jest zatem zbędnym kosztem, i zmienia zasady. Likwiduje 50% samochodów. Odbiera pracownikom przywileje ich prywatnego użytkowania, a w zamian proponuję zwiększenie wynagrodzenia. Ile ten wzrost (np. netto) powinien wynosić ? - by nikt nie miał krzywdy, ani pracodawca, ani pracownik. Podzielcie się proszę swoimi ocenami zarówno co do wartości, jak i jej interpretacji.