user_loser
24.03.23, 17:09
Zdobyłem uprawnienia na wózki widłowe kategorii II WJO ale i tak nigdzie mnie nie chcą bo przez kilka lat byłem NEET-em i na rynek pracy wszedłem w wieku 31 lat.
Pierwszą pracę znalazłem dopiero w wieku 31 lat i byłem zatrudniony tylko przez 10 miesięcy. Obecnie siódmy miesiąc jestem bez pracy. Najpierw przez pierwsze półtora miesiąca bezskutecznie szukałem pracy, potem czekałem na kurs na wózki widłowe z urzędu pracy, potem robiłem ten kurs i czekałem na odbiór uprawnień i dwa tygodnie przed odbioren karty UDT czyli pod koniec grudnia, zacząłem szukać pracy z wózkami widłowymi, w której przynajmniej formalnie nie jest wymagane doświadczenie.
Nawet jeśli w ogłoszeniu u góry jest w ramce napis ,,Doświadczenie nie jest wymagane'', a w tekście ogłoszenia nie ma nic wspomnianego o oczekiwanym doświadczeniu to i tak na rozmowie o pracę padają pytania ,,Jakie jest pana doświadczenie?'' oraz ,,Czy oprócz ostatniej pracy pracował pan gdzieś wcześniej?''.
Do wieku 24 lat studiowałem dziennie na wymagającym kierunku technicznym, którego nie byłem w stanie ukończyć. Brnąłem na siłę w kierunek, do którego nie miałem predyspozycji. W wieku 26 lat podjąłem naukę w szkole policealnej na kierunku technik informatyk. Zanim poszedłem do szkoły policealnej nie wiedziałem co ze sobą zrobić, czy spróbować z innym kierunkiem studiów czy może dać se spokój ze studiami i znaleźć w szkołach policealnych jakiś kierunek, który da mi dobry zawód. Jako, że przerabianie programu nauczania w szkołach (dwa razy zmieniałem szkołę policealnę bo w dwóch pierwszych grupa została rozwiązana bo za mało osób faktycznie chodziło na zajęcia) policealnych wyglądało jak wyglądało to nic się tam nie nauczyłem i nie byłem w stanie zdać części praktycznej żadnego egzaminu zawodowego. Ani w trakcie nauki ani przed nauką w szkole policealnej nigdzie nie pracowałem bo uważałem, że doświadczenie w pracy nie mającej nic wspólnego z moim przyszłym zawodem do niczego mi się nie przyda w moim przyszłym zawodzie. Po za tym nie pracowałem bo nie musiałem (nie wyprowadziłem się, mieszkam z rodzicami). Po szkole policealnej widząc jaka to świetlana kariera mnie czeka nie mając zawodu, nie śpieszyło mi się z szukaniem pracy. W wieku trzydziestu lat niemrawo zacząłem się rozglądać za pracą.
Pod koniec 2020 r. napisałem CV i w styczniu 2021 r. zacząłem realnie szukać pracy i rozsyłać CV. Przez 5 miesięcy bezskutecznie szukałem pracy, po pięciu miesiącach wstrzymałem się z szukaniem pracy bo zapisałem się i czekałem na kurs na wózki widłowe, który nie dało się zorganizować w 2021 r. rzekomo z powodu powolnego naboru chętnych, a wg tego co się dowiedziałem w zeszłym roku od pani w urzędzie pracy to wtedy nie udało się zorganizować bo w lockdownie nie mogli znaleźć firmy, która by się podjęła przeprowadzenia kursu. Na jesień 2021 r. powróciłem do szukania pracy i znalazłem pracę, w której pracowałem 10 miesięcy. Pewnie przyjęli mnie tylko dlatego, że chętnych do pracy w systemie zmian 12-godzinnych nie mieli zbyt wielu.
Ci wszyscy rekruterzy / osoby decyzyjne u pracodawców to chyba myślą, że nie pracowałem bo siedziałem albo unikałem pracy oraz że pewnie w mojej pierwszej, a zarazem ostatniej pracy nie przedłużyli mi umowy bo pewnie się obijałem albo chodziłem na lewe L4. Nie przedłużyli mi bo nie spełniłem ich oczekiwań jakimi było za te pieniądze jakie płacili zapierdzielanie jak w Amazonie. A tak poważniej to tam na dzieleniu paczek było coś takiego, że były paczki z nieoznaczonym rejonem i trzeba było się nauczyć jaka ulica podlega pod jaki rejon, tych rejonów było 30-35, a w każdym ze 30-40 ulic, ja się tego nie uczyłem, żeby wrzucić taką paczkę do właściwego kontenera musiałem podejść i spytać się kogoś z doświadczonych pracowników co rzutowało na tempie mojej pracy.
W mojej aglomeracji, nie licząc magazynów hipermarketów meblowych i centra logistycznego sieci dyskontów spożywczych gdzie sobota jest normalnym dniem roboczym, jedynym miejscem pracy z wózkami widłowymi formalnie bez wymaganego doświadczenia, do którego jeszcze nie aplikowałem jest firma portowa, stanowisko pracownik magazynowo-gospodarczy ale wg ogłoszenia to jest praca świątek, piątek czy niedziela, nawet w święta.
Myślę już o tym żeby dać sobie spokój z szukaniem pracy z wózkiem widłowym i szukać pracy na zwykłego pracownika magazynowego albo na produkcji ale jeśli przed kursem na wózki widłowe półtora miesiąca bezskutecznie szukałem pracy to nawet po odpuszczeniu sobie wózka widłowego prawdopodobnie dalej będę bujał się miesiącami z szukaniem pracy tak jak w 2021 r., a teraz może być gorzej bo widząc moje CV rekruterzy i/lub osoby decyzyjne będą sądzić, że w mojej jedynej jak dotąd pracy nie przedłużyli mi umowy bo pewnie się obijałem albo chodziłem na lewe L4.
Zastanawiam się czy nie będę sfałszować historię zatrudnienia w swoim CV i powpisywać miejsca i stanowiska, na których w rzeczywistości nigdy nie pracowałem.