bez_mapy
05.10.05, 16:37
Od trzech dni chodzę do nowej pracy; stanowisko - asystentka zarządu. I
jest jakoś dziwnie, tzn. zarobki świetne, do tego mają być premie, płacą za
nadgodziny (na razie nie było takiej potrzeby), biuro piękne, wszystko mamy
za darmo (drogą kawę, soki, jedzenie, prasę, notesy itp.). Wszyscy są bardzo
mili, życzliwi, przyjaźnie nastawieni, każą wcześniej wychodzić do domu,
mimo, że chętnie bym jeszcze została. Nawet do przełożonych mówi się na "ty".
Jest tylko jeden problem - tam nie ma co robić. Generalnie siedzę cały dzień
i nic nie robię. Pytam prezesa czy nie ma dla mnie jakiegoś zadania, a on, że
nie. Pytam innych członków zarządu, a oni też nie. Nudzi mi się... Wymyślam
sobie sama jakieś zadania, ale to nic ambitnego czy ważnego(przeglądam media
w poszukiwaniu informacji o firmie, konkurencji, notowania giełdowe itp.)
Chciałabym się wreszcie wykazać. Aż mi głupio brać taką kasę za
nicnierobienie. Właściwie moim głównym obowiązkiem jak narazie jest ładnie
wyglądać i uśmiechać się do gości prezesa... Czasem coś przetłumaczyć. To
wszystko.