Forum Praca Praca
ZMIEŃ
    Dodaj do ulubionych

    szkoła czy dział eksportu?????????????

    IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 25.05.06, 20:34
    Skończyłam filologię - i mam dwie specjalizacje: nauczycielską i
    traslatoryczną.

    Mam dwie możliwości podjęcia pracy:
    1)albo jako nauczycielka w szkole - 18 godz. tyg., dużo czasu dla siebie,
    czas dla rodziny, możliwość dodatkowego zarobku w szkole językowej i
    udzielając korepetycji; ale też marne zarobki - w najlepszym razie 2000zł
    netto, a to dopiero po wielu latach pracy (a na początku jakieś 900zł na
    rękę :/); rozwydrzeni uczniowie; brak możliwości realnego rozwoju.

    2)jako tłumacz w dziale eksportu w dużej firmie - na początek znacznie wyższe
    zarobki niż początkowe w szkole, brak górego limitu płacy (sky is the
    limit ;)), możliwość rozwoju zawodowego; ale też praca często do późnych
    godzin wieczornych, brak czasu dla rodziny, olbrzymia odpowiedzialność, praca
    pod presją czasu.

    No i mam problem, na co się zdecydować :/

    Obserwuj wątek
      • jadwiga2 Re: szkoła czy dział eksportu????????????? 25.05.06, 21:42
        Ja też jestem filologiem, stanowisko asystentka i tłumacz w międzynarodowej
        firmie. Poza pracą od czasu do czasu tłumaczę dla biur. Zawsze czułam, że bycie
        nauczycielem to nie dla mnie i trzeba przede wszystkim robić to, co się lubi.
        Ale jest i druga strona medalu, za kilka lat stuknie mi 40 a rodziny jak nie
        widać tak nie widać...

        Jeśli lubisz wyzwania, nie znosisz monotonii i chcesz iść do przodu wybrałabym
        to drugie. Praca w szkole - generalnie cofasz się. Przepraszam w tym miejscu
        nauczycieli.

        Powodzenia
      • gioseppe Re: szkoła czy dział eksportu????????????? 25.05.06, 22:04
        Wszystko zależy od tego ile masz lat i co jest dla Ciebie ważniejsze :)

        Ja bym najpierw podjęła prcę w firmie jako tłumacz, bo możliwości rozwoju są,
        kasa też no i przede wszystkim można nabyć doświadczenie.

        na każdym wyjeździe rozdawaj duuuuużo wizytówek :)

        Jeśli potrafisz powiedzieć w odpowiednim momencie stop to z pewnością będziesz
        wiedzaiła kiedy przejść na swoje, zrezygnujesz z tej pracy i np. otworzysz biuro
        wykorzystując kontakty, które nabyłaś podcza współpracy z firmą.

        Praca tłumacza jest dobrym rozwiązaniem tyle że trzeba znać umiar i znaleźć czas
        dla rodziny, co nie jest łatwe pracując w domu.

        Nauczyciel tez jest ok ale kasa beznadziejna. No i udręka z dziećmi.

        Ja bym się nawet nie zastanawiała, wybrałabym firmę.

        Pozdrawiam,
        również po lingwistyce stosowanej ;-)

      • agentka00007 Re: szkoła czy dział eksportu????????????? 26.05.06, 13:17
        Gioseppe dobrze Ci radzi. Praca w firmie da Ci możliwość nawiązania kontaktów,
        które w przyszłości mogą procentować.
        A porównanie finansowe też wypada jednoznacznie.
        • Gość: mm Re: szkoła czy dział eksportu????????????? IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 26.05.06, 22:24
          wyobrażanie o szkole masz dziwne.myslisz, że tam nie ma odpowiedzialności?
          zapomnij o 18 godzinach i wolnych popołudniach, jak również o 2000. nauczyciel
          na gołym etacie i po 20 latach pracy na raczkę dostaje 1600 oczywiście
          wyszkolony na max. a poza tym do szkoły trzeba mieć predyspozycje i lubić
          małolaty, bo jak nie to ląduje ci kubeł na głowie. pozdro:)
      • Gość: majka Re: szkoła czy dział eksportu????????????? IP: *.mtvk.pl 27.05.06, 21:44
        Widzę, że w temacie wypowiedziały się chyba same młode osoby, jeszcze mające w
        sobie wiarę w swoją wielką karierę, życie jak po maśle i z brakiem wyobrażenia,
        jak to będzie za lat ..naście lub ..dziesiąt..

        Mam takie papiery jak założycielka wątku, i podobną miałam rozterkę przy
        starcie w życie zawodowe. Ja uparłam się na opcję "dział eksportu". Życie łoi
        mi skórę do dziś, poniewieram się po przeróżnych firemkach, bywałam w
        przeszłości zabawką: szaleńca, mającego się za "szefa", sadysty
        psychologicznego, chama z eksportu, użerałam się dwukrotnie z ulubienicami
        szefów, które, nie znając języka, robiły wszystko by mnie wykopać z zespołu.
        Końca tej drogi przez mękę nie widać, choć mam już latka i chciałabym zaznać
        spokoju. A wszystko przez to, że kiedyś przed laty, wzgardziłam ścieżką
        nauczycielską i zamarzyła się "kariera w biznesie, a nie w nudnej szkole".
        Koleżanki, które pozaczepiały się jako belferki, wyciągają dzisiaj ok.2000zł z
        korkami + wakacje itp. Pogardzacie tymi 2000zł. Myślicie, że tyle można zarobić
        po prywatnych firmach? A stabilność pracy? Nauczyciel po latach należy do
        jakiegoś systemu, chroni go KN, ma jakieś przywileje. A w prywatnej firmie?
        dzisiaj jesteś, jutro na twoje miejsce wchodzi pani Iksińska.. Wyobraźcie
        sobie, smagłolice rozmówczynie, że macie 15, 20 lat więcej... Wg Was szkoła to
        piekło, a dział eksportu to co? Oszczędzę Wam opowieści z mojego życia
        zawodowego, nie chcę wywołać u was koszmarów nocnych. Aha, naprawdę jestem
        odporna, ambitna, pomysłowa:) Pozdrawiam i życzę refleksyjnego podejścia do
        problemu.
        • Gość: lulaby Re: szkoła czy dział eksportu????????????? IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 28.05.06, 20:09
          Tylko że Karta Nauczyciela obowiązuje tylko do końca 2007 r. :(
        • monia420 Re: szkoła czy dział eksportu????????????? 11.06.06, 22:14
          Droga Majko
          Po pierwsze, nauczycielem możesz zostac zawsze:) z tak ogromnym doświadczeniem
          w innej pracy będą patrzyli na Ciebie bardzo chętnie i przyjmą serdecznie.
          Wystarczy przedtem zrobić półroczny zaoczny kurs i zdobyć uprawnienia
          pedagogiczne (choć zastanawiam się, jak jest z Twoimi uprawneiniami. Skoro na
          starcie życia zawodowego miałaś te uprawnienia, to może one cały czas są
          aktualne:)
          Po drugie w obecnej szkole na pewno spokoju nie zaznasz:( ja refleksyjnie
          myślałam trzy lata temu, jeszcze nie miałam wtedy nawet dyplomu magistra i po
          roku wypaliłam się potwornie. Na pewno byłam świetnym nauczycielem, ale pogoń
          za papierkami, biurokracja, brak mozliwości jakiegokolwiek działania,
          przeciwdziałania, zapobiegania zabija. Poza tym, kiedy przełożeni dowiedzieli
          się, że jestem w ciązy, to w tej wspaniałej szkole, która szanuje ludzi i
          opiekuje się pracownikami, nie znalazło się juz dla mnie miejsca do pracy:(
          czyli jak wszędzie:(

          zapomnij także o czasie wolnym od pracy, bo po godzinach wypełniasz
          dokumenty,przygotowujesz się do zajęć, sprawdzasz zeszyty, sprawdziany, piszesz
          testy i wiele jeszcze innych "tówrczych" zajęć. Weekendy, przerwy świateczne,
          ferie - to samo. Do tego jeszcze weekenedowe szkolenia i co tydzień rady
          pedagogiczne, zebrania zespołów i rózne rózniaste rzeczy. A wszystko za ( na
          początku) 1000 zł z dodatkami. Ja wyliczyłam, że nie stać mnie na tę pracę. Za
          mieszkanie płacimy sporo, niecałe 500 zł, do tego prąd, telefon i inne i na
          zycie nie starcza.

          Podczas studiów pracowałam na telefonie, w tzw. telemarketingu i za ten sam
          czas pracy zarabiałam dwa razy więcej. Robota głupia jak nie wiem co, nie
          mogłabym tego znowu robić, choć kto wie, jak się ułoży życie, ale nie
          zabierałam pracy do domu wieczorami.

          Trudno tak naprawdę ocenić, który rodzaj pracy jest lepszy. CZy ta w szkole,
          czy ta w firmie. Wiem, że są osoby, któym odpowiada jedno, innym drugie. Każdy
          musi sam w sobie rozważyć i zbadać co jest najlepsze.


          Szkoła może byc fantastycznym miejscem do pracy, pod warunkiem, że wcześniej w
          cały współczesny system oświaty uderzy jakas bomba, przynjamniej atomowa. moze
          właśnie ten nowy minister jest tą bombą? Ktoś wie?
      • pytamboniewiem Ja wybrałam dział eksportu i nie żałuję :) n/t 11.06.06, 19:27
      • Gość: saksy Re: szkoła czy dział eksportu????????????? IP: *.broker.com.pl 12.06.06, 11:12
        To prawda, że nikt nie da nikomu złotej recepty na szczescie i wspaniałą karierę
        zawodową. Trzeba to podkreślić, że szkoła JUŻ nie jest ciepłą posadką
        gwarantującą bezpieczeństwo! Liczba dzieci maleje, nauczyciele wcale nie są
        nietykalni, a tylu mlodych absolwentów wypuszczaja rok rocznie uniwersytety...
        im placi sie najnizsza krajowa, wiec.. odpowiedz prosta. I ja osobiscie znam
        nauczycieli mianowanych i wyżej, ktorzy nie najlepiej zyli z dyrekcją (czytaj:
        nie wchodzili dyrekcji do tylka) i niestety, tracili pracę.
        aczkolwiek, jesli LUBISZ pracę z dziecmi, po praktykach w szkole się nie
        zraziłaś, to może to wlasnie jest miejsce dla ciebie?
        Po latach pracy w szkole, gdy bedziesz chciala zmienic zawod, nikt cie nie
        przyjmie, a na odwrót - owszem, jest to realne!

        Ja mam bardzo podobne wykształcenie, cała moja rodzina (oprocz męża) wygania
        mnie do szkoły i nekaja mnie tym przy kazdej nadarzajacej sie okazji, wycinaja
        mi artykuly z gazet i przedstawiaja swietlana przyszlosc w szkole.... Ja tam nie
        pojde. Pracowalam juz w dziale eksportu w;lasnie, wcale nie bylo lekko, czasem
        zdarzalo sie poplakac, ale jesli juz ktos ma sie na mnie wydzierac, to nie
        pozwole,zeby byl to jakis 12 letni gó..arz.

        a rodzina? znajdziesz dla niej czas, jesli tylko sie postarasz. W koncu udaje
        sier to tysiacom innych matek i żon.
        • Gość: gość Re: szkoła czy dział eksportu????????????? IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 12.06.06, 12:10
          to zależy na jakich ludzi trafisz, w eksporcie jest mnóstwo pracy, w szkole
          wydzierające się dzieciaki,
      • karramba.ole Re: szkoła czy dział eksportu????????????? 25.06.06, 15:47
        Stoję przed podobnym dylematem i sama nie wiem, co mam wybrać.
        Trochę boję się, zę szkoła w którymś momencie okazałaby się rutyną. Ale szkoła
        ma też wiele zalet.
        hmmm....
        • Gość: hermenegilda_zenia Re: szkoła czy dział eksportu????????????? IP: 213.192.80.* 26.06.06, 10:03
          Podobnie jak autorka wątku i kilka innych pań ukończyłam lingwistykę stosowaną
          i pracuję jako tłumacz na własnej działalności. Na nauczycielstwo na pewno
          nigdy się nie zdecyduję, wolałabym juz z dwojga złego lektorzenie w szkołach
          językowych. Praktyki nauczycielskie w czasie studiów pokazały mi, że praca w
          szkole w krótkim czasie zmieni nawet najbardziej umotywowaną i energiczną osobę
          w jednostkę zrezygnowaną i sfrustrowaną, bo nie da się walczyć z wiatrakami. A
          pracy pozalekcyjnej jest od groma i nie sądzę, żeby praca w firmie była pod tym
          względem o wiele gorsza. Nie gardź lepszym zarobkiem , bo trudno o niego w
          dzisiejszych czasach, a jeśli chodzi o rozwój zawodowy to raczej już w dziale
          eksportu szybciej czegoś się nauczysz, co zaprocentuje na przyszłość. Pracuje
          juz ładnych kilka lat jako tłumacz i na szczęście robię to co kocham, zarabiam
          wielokrotność średniej krajowej i chociaż nie mam luksusu ciepłej posadki a
          wszystko musze opłacać sobie sama (ZUS , ubezpieczenia itp.) to wolę to niż
          wegetację za 1000 PLN.
      • anna121212 Re: szkoła czy dział eksportu????????????? 02.07.06, 23:06
        Powiem tak (zresztą ktoś już chyba podobnie pisał) - jeśli teraz wybierzesz
        dział eksportu, jak Ci się "nie spodoba" masz potem większe szanse na
        zatrudnienie w szkole, niż w sytuacji odwrotnej.
        Chyba nie zaszkodzi spróbować.
        • Gość: anglista wkurzony of kors, że dział eksportu! IP: *.e-wro.net.pl 03.07.06, 16:55
          zeby pracowac w szkole i uczyc ang. wystarczy miec FC lub CAE i kurs
          pedagogiczny,i dzieki temu jest to miejsce w ktorym pracuja ci, ktorym studia
          nie dały innej mozliwosci, albo ci, ktorzy uwielbiaja uczyc albo ci, ktorym
          odpowiada to z innego powodu (dziecko, etc.). .
          Płaca b. niska (owe 1040-1200zl brutto przez pierwsze lata - teraz to chyba 5-6
          lat), niski status społeczny tej pracy, duzo ograniczen (dokumenty-
          papierkologia, malo pieniedzy i entuzjazmu w stos. do twojego rozwoju
          zawodowego i realizacji ambitniejszych planow, krepujace uklady 'starych bab',
          etc.).
          Srodowisko nauczycieli (z reguły) mało ambitne, mało refleksyjne, niski poziom
          wiedzy ogolnej i oczytania (nie dziwie sie bo i za co maja ksiazki kupowac i
          chodzic do teatru).
          Zapomnij o wolnych dniach czy popoludniach - zawsze znajdzie sie jakis kurs w
          DODN na ktory bedziesz musiala pojsc, tony kartkowek do sprawdzenia, rady ped.
          ciagnace sie po 5 godzin (normalka), doszkalanie wewnetrzne, zewnetrzne,
          zebranie zespolu przedmiotowego, spotkanie z rodzicami, opiekunem stazu, kolko
          i dla slabszych i dla lepszych, pilnowanie na dyskotece, liczenie statystyk,
          wypelnainie dziennika, malowanie dekoracji, szycie firanek, czy wycieczka na
          ktora pojedziesz wlasnie ty bo jestes najmlodsza.
          Praca beznadziejna: dzieciary tak daja w kosc, ze czesc wolnych chwil stracisz
          na picie melisy i chodzenie na terapie:))).
          Pieniedzy brak na wszystko - zrobienie ksera to problem, czasem baruje gabek
          czy kredy, no i to ciagle gaszenie swiateł, bo jest jasno za oknem!
          A nie mysl, ze ktos cie doceni albo ze dostaniesz podwyzke,
          nagrode, "dziekuje". I nie musi wynikac to ze złej woli dyra, on jedzie na tym
          samym wózku co ty (no niech tam, moze ma z 2500 brutto, ale odpowiada za
          wszystkie bachory i cale grono).
          Poniewaz poki co do tego zawodu biora z łapanki (przynajmniej w duzych
          miastach), zawsze mozesz tego sprobowac jak juz znienawidzisz dzial eksportu
          (tylko sie nie zdziw, jak bedziesz jedynym anglista po filologii/lingwistyce w
          danej placowce:)). Wczesniej policz tez czy ci starczy z nauczycielskiej pensji
          na zycie (a nie patrz na kolezanki, bo one nie mowia ile zarabiaja ich mezowie
          i czy mieszkaja u rodzicow) i pomysl, ze bedziesz przy tym obiazeniu musiala
          dorabiac (np.w dziale eksportu) i ile lat tak pociagniesz. A czlonkom rodziny
          ktorzy doradzaja pojscie do takiej pracy polecilabym samemu zatrudnienie sie w
          takim miejscu - ciekawe czy wytrzymaliby do polrocza (wystarczy tylko CAE, kurs
          ped. mozna dorobic juz w trakcie:P).
          Podrawiam i nie dawaj sie uludom!
      • someday_somehow Re: szkoła czy dział eksportu????????????? 03.07.06, 22:55
        Coś mi się wydaje, że w dzisiejszej szkole, to "dzieciaczki" mają więcej praw
        niż nauczyciele :/ Chyba, że się mylę ? ;/

    Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

    Nie pamiętasz hasła lub ?

    Nakarm Pajacyka