sebastian.lewandowski
26.08.08, 10:46
Witam, mam pewien problem, z którym nie do końca mogę sobie sam poradzić.
Przeczytałem niemal cały kodeks pracy, kilka for internetowych. Na niektórych
pisano, że umowa-zlecenie jest umową cywilno-prawną i nie obowiązują jej
zasady normalnej umowy o pracę.
Mam ze swoim pracodawcą pewien problem. Nie chodzi ani o pensje, ani o długość
pracy (chociaż mam umowę zlecenie na czas nieokreślony i wykonuję ją już ponad
rok, to jakoś mi to nie przeszkadza, póki płacą regularnie). Całość rozbija
się o nadgodziny...
Jestem studentem i mam 21 lat. Pracuję w firmie ochroniarskiej. Od ponad roku
- czyli przyjęcia do firmy - pracuję jako ochrona salonu jednego z operatorów
komórkowych. Niedawno zmienił się mój przełożony i wyjątkowo lubuje się on w
dzwonieniu do mnie, kiedy tylko mam wolne aby "wrzucić mnie na inny obiekt".
Bo jakiś ochroniarz gdzieśtam jest chory, jakiś nie mógł przyjść. I zdaniem
mojego przełożonego, mam obowiązek zastąpić taką osobę, na innym obiekcie, w
innej części miasta.
I nawet bym go zrozumiał, gdyby nie fakt, że np. w grafiku za miesiąc lipiec
mam wpisane 217 godzin pracy. W czerwcu tych godzin miałem 196. W poprzednich
miesiącach było to minimum 170 godzin. Jeśli więc patrzeć na ilość moich
nadgodzin, średnia z ostatniego roku stanowczo przekroczyła 200 a może 250
godzin. Kiedy w ostatniej rozmowie telefonicznej powiedziałem o moich
zastrzeżeniach przełożonemu, mocno się zirytował, z oburzeniem stwiedził, że
mam umowę zlecenie (z tonem mówiącym "a to oznacza, że nie masz praw) i
zapowiedział, że przyjdzie do mnie osobiście "bo tak być nie może".
Nie zamierzam ustępować w tej sprawie. Pominę już fakt, że za nadgodziny nigdy
nie otrzymałem dodatkowego wynagrodzenia (bo podobno w umowie zlecenia go nie
ma). Interesuje mnie tylko kwestia tych nadgodzin. Czy to, że mam taką umowę,
i 200 godzin miesięcznie minimum, oznacza, że mój przełożony może do mnie
zadzwonić kiedy ma ochotę i zlecić mi pracę gdzieś indziej, dodatkową?
Proszę o pomoc.