Forum Praca Praca
ZMIEŃ
    Dodaj do ulubionych

    Korporacyjne pralnie mózgów

    IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 25.05.09, 21:25
    Należy zastanowić się czy istnieje alternatywa dla ludzi młodych, którzy do
    wyboru mają pracę w 'pokręconej' korporacji, albo wyjazd do Irlandii. Ważny
    jest dystans do tego co się robi, wtedy nie ma mowy o wkręceniu w dziwne
    rytuały. Liczy się w takiej sytuacji kasa i przetrwanie.Doświadczenie przyda
    się w nowej być może bardziej normalnej pracy.
    Obserwuj wątek
      • Gość: Bunio Jest alternaywa IP: *.wip.pl 27.05.09, 08:06
        Jest dużo firm, przynajmniej w Warszawie , eiele wydawnictw które
        mają wysoki poziom zarobków, rozwinięty marketnig, ale założenia
        antykorporacyjne. W mojej firmie osoba o predyspozycjach
        korporacyjnych w ogóle nie zostanie zatrudniona. Jest nieformalny
        zakaz ubierania się zbyt elegancko. Godziny pracy tez większośc
        pracowników ustala samemu.
        Ja pracuję od 8 do 15.40 bo tak mi najwygodniej dijeżdzać.

        Tak wiec takie firmy sa tylko trzeba umieć je znaleźdź
        • swan_ganz Re: Jest alternaywa 27.05.09, 08:13
          Jest nieformalny zakaz ubierania się zbyt elegancko.

          to znaczy, że musicie się ubierać tam jak dziady jakieś? Takie styl
          na obszczymurka, tak?

          Godziny pracy tez większośc pracowników ustala samemu.
          Ja pracuję od 8 do 15.40 bo tak mi najwygodniej dijeżdzać.


          te godziny twojej pracy.. One oznaczają, że uwielbiasz korki uliczne
          skoro mając możliwość ustalenia sobie samemu własnych godzin pracy a
          mimo to wybrałeś je jakbyś pracował przy jakiejś taśmie....

          I co to konkretnie oznacza te założenia antykorporacyjne?
          • Gość: M. Re: Jest alternaywa IP: 195.116.242.* 27.05.09, 08:21
            > to znaczy, że musicie się ubierać tam jak dziady jakieś? Takie styl
            > na obszczymurka, tak?

            To znaczy, ze mile widziany jest t-shirt, a nie biały kołnierzyk i krawat.
            • Gość: yourij Re: Jest alternaywa IP: 72.236.152.* 27.05.09, 13:06
              nie wiedzial, do czego sie przypiac to od obszczymurkow zaczyna
              wyzywac, hehe.. wielki i odwazny, bo anonimowy :)
          • Gość: Buncol Ale gadasz bzdury IP: *.wip.pl 27.05.09, 08:24
            Godzina 8 - 15.40 wybrałem bo do pracy rano jade przez największymi
            korkami, a wyjeżdzam przez popołudniowym szczytem. Za każdym razem
            jade samochodem nie dłużej niż 30 minut.
            Poza tym gdy szczury o 17 kończa robote to ja już jestem w córką w
            parku na spacerze.
            Co do ubierania to widac masz jakieś dresiarskie podejście do
            stroju. Pewnie to się nie mieści w twoim ograniczonym umyśle ale
            można być dobrze ubranym bez koszuli z krawatem. Luźny strój nie
            musi byc niechlujny.

            A załozenbia antykorporacyjne polegają choćby na tym że nie zostaje
            się po godzinach, w firmie obowiązuje luźna atmosfera, i to że
            człowiek nie jest rozlicznay od godzin pracy tylko od tego co wnosi
            do firmy.
            Masz jeszcze jakieś pytania?
            • Gość: corporate identity Re: Ale gadasz bzdury IP: 213.17.170.* 27.05.09, 08:47
              Ja mam. Dawno udowodniono (empirycznie), że człowiek "lepiej" ubrany
              jest... hmm... solidniejszy. Bardziej kulturalny. I... bardziej
              wydajny.
              Codziennie rano widzę pracowników konkurencyjnej korporacji (a
              juści - hamerykańskiej), którzy w dżinsikach i t-shirtach, z
              niedbale wystającymi z kieszeni identyfikatorami wjeżdżają do siebie
              windą.
              Tyle, że u nich są "gorące biurka" i zwolnili ostatnio prawie 10%
              załogi. U mnie jest sugestia przychodzenia w garniaku (teraz też
              jestem "pod krawatem"), ale firma wciąż zatrudnia, a nie zwalnia.

              Ręcznie sterowany nonkonformizm to taka sama bzudra jak jego
              przeciwieństwo.

              A teraz pytanie: dlaczego "założenia antykorporacyjne" uważasz za
              lepsze? Czy nie jest to przypadkiem odwrotna strona tego samego
              medalu? Wszak mimo wszystko narzucają Ci jakiś styl...
              • Gość: Buncol Re: Ale gadasz bzdury IP: *.wip.pl 27.05.09, 08:58
                Jeżeli lubisz chodzić w krawacie i zostawac po godzinach to prosze
                bardzo, masz do tego prawo. Zapewniam cię jednak że należysz do
                mniejszości.
                A i jeszcze jedno u nas nikt nie jest zmuszany do chodzenia na luzie
                poprstu zatrudniane sa takie osoby a nie inne. Jesli ktos czuje
                potrzebę chodzenia w garniturze to nasz HR to wyłaapie i taka osoba
                poprostu nie zostanie zatrudniona, choćby po to aby sie nie meczyła
                w naszym gronie
                • Gość: corporate identity Re: Ale gadasz bzdury IP: 213.17.170.* 27.05.09, 09:06
                  Cóż... pozostaje mi cieszyć się, że jesteś zadowolony ze swojego
                  miejsca pracy.
                  Ja jednak wolę przy przyjmowaniu do pracy klucz WYŁĄCZNIE
                  kompetencyjny (pomijając kwestie zwykłej ludzkiej higieny). Wszystko
                  jest zatem w najlepszym porządku: Ty masz co chcesz, i ja też...

                  BTW: karierę zawodową rozpoczynałem od sieciowej agencji reklamowej.
                  I po kres życia mego mam dość "luzaków" w dżinsikach i jakichś
                  markowych t-shirtach fcuk itp. Nawiedzonych art directorów,
                  natchnionych grafików, montażystów, a zwłaszcza producentów. Wszyscy
                  oni chodzili ubrani z wystudiowaną niedbałością i w większości byli
                  takimi, excuse le mot, palantami (wrednymi), że aż trudno to sobie
                  wyobrazić.
                  • Gość: Buncol Re: Ale gadasz bzdury IP: *.wip.pl 27.05.09, 09:14
                    Ja ciewbie rozumiem , dlatego ty realizujesz się w korporacji a ja w
                    luźnej firmie. Mamy różne cechy charakteru, dla mnie stórj nie ma
                    znaczenia a dla ciebie okreslka osobę. Odpowiadam za kilkumilionowy
                    budżet marketingowy i nie wiedze powody dla którego miałbym go
                    kontrolowac w garniturze.
                    Dla mnie osoba w garniturze kojarzy się akwizytorem, handlowcem czy
                    innym naganiaczem
                    • polsz Re: Ale gadasz bzdury 27.05.09, 09:47
                      widzisz buncol, to co piszesz utwierdza mnie tylko w jednym: w Twojej firmie też
                      funkcjonują założenia korporacyjne. Nie każą chodzić w gangach a zabraniają,
                      narzucają jakieś sposoby postępowania a jak nie to wypad. Właśnie tak działają
                      korporacje
                      • Gość: Buncol Re: Ale gadasz bzdury IP: *.wip.pl 27.05.09, 09:59
                        Jak juz wczesniej napisałem u mnie nikt w firmie nie wyrzuca za
                        chodzenie w garniturze bo u nas takich osób się nie zatrudnia.
                        Masz rację że ścisły dobór pracowników jest cechą korporacji, ale w
                        kazdej firmie dobór kadry jest sprawą kluczową. Jeśli nie masz
                        określonych cech charakteru nie zostaniesz zatrudniony, ale gdy już
                        sie u nas zatrudnisz to ci włos z głowy nie spadnie.
                        • swan_ganz Re: Ale gadasz bzdury 27.05.09, 10:10
                          gdy już sie u nas zatrudnisz to ci włos z głowy nie spadnie.


                          w jakimś Zakładzie Pracy Chronionej tyrasz Buncol? Zawsze mi się
                          wydawało, że jedynie efektywność naszych działań potwierdzona
                          zwykłym kalkulatorem jest jedynym gwarantem naszego świętego
                          spokoju...
                          A tu taki zonk; Buncol - zatrudnij mnie u siebie; nadam się bo lubię
                          chodzić w dzinsach, podkoszulku i sandałach :-)
                          • Gość: Buncol Re: Ale gadasz bzdury IP: *.wip.pl 27.05.09, 10:20
                            Przez ostatnie 3 lata zostały zwolnione dwie osoby za popełnianie
                            duży błędów w analizach. Jak na 200 pracowników, dwóch zwolnionych
                            przez 3 lata to chyba niezły wynik.
                            Jesli robisz swoje to nikt cię nie ruszy, a nawet jak ci się noga
                            powinie to dostajesz poł roku na poprawę.
                            Moja ocena jest subiektywna bo dotyczy działów specjalistycznych.
                            Nie wiem co się dzieje w działach sprzedaży ale to mnie już nie
                            interesuje bo to jakby juz nie firma
                            • swan_ganz Re: Ale gadasz bzdury 27.05.09, 10:32
                              u mnie jest więcej czasu na mobilizację bo masz na to cały rok... To
                              znaczy precyzyjniej mówiąc; robimy to raz na kwartał ale nikt po
                              tych kwartalnych ocenach nie wyciąga jakichś daleko idących wniosków
                              z ewentualnych porażek. Firma co prawda nie zatrudnia 200 osób ale
                              przez ostanie pięć lat nikt nie został z niej zwolniony choć
                              mniejszą lub większą zjebkę dostał chyba każdy włącznie ze mną...

                              Tak przy okazji; gdzieś niżej dałeś dowód na dużą pogardę dla ludzi
                              zajmujących się sprzedażą... Nie wiem czy wiesz ale w twojej firmie
                              też są ludzie, którzy takim świństwem jak sprzedaż się zajmują.
                              Pomyśl tylko ile byłby warte twoje koncepcje gdyby oni mieli cię w
                              doopie i gdzie w konsekwencji byś wylądował....
                              A teraz podumaj chwilkę chwilę nad tym czy aby na pewno twoja
                              działalność nie ma nic wspólnego ze sprzedażą która tak dziś
                              gardzisz... :-)
                              • Gość: Buncol Re: Ale gadasz bzdury IP: *.wip.pl 27.05.09, 10:45
                                Widać czytasz mojej posty z brakiem zrozumienia. Nigdzie nie
                                wykazałem pogardy wobez akwizycji tym bardziej że sam tak zaczynałem.
                                Cały czas pisze że garnitur to atrybut akwizycji a to duza różnica.
                                Garnitur kojarzy mi się z akwizytorem/handlowcem i chyba sam nie
                                zaprzeczysz ze jest inaczej.
                                Nie ma nic do ludzi którzy bracują jako handlowcy i musza chodzić w
                                garniakach. Tyle ze właśnei takie działy sprzedaży mają najwięcej
                                cech korporacyjnych. To w tych działach jest najwieksza rotacja i
                                największe niezadowolenie z pracy.

                                Naprawde lubisz garniaki i swoją korporację to świetnie, ale zrouzm
                                ze poza korporacją jest też inny świat gdzie mozna mieć szacunek i
                                dobre pieniadze bez nadgodzin i krawata
                                • swan_ganz Re: Ale gadasz bzdury 27.05.09, 12:05
                                  > Naprawde lubisz garniaki

                                  naprawdę lubię... Jakoś chodzenie w nich mnie nie specjalnie
                                  krępuje..

                                  i swoją korporację to świetnie,

                                  też lubię... Zaczynałem pracę dla nich ładnych parę lat temu jako
                                  ich regionalny dystrybutor prowadzący własną działalność
                                  gospodarczą. Potem jak już zwiększył się mocno obroty firmy to mnie
                                  kupili wraz z personelem; w sumie zawdzięczam im mój poziom życia
                                  choć w tej chwili utrzymałbym go i bez nich. Lojalność jednak dla
                                  mnie bardzo dużo znaczy..

                                  ale zrouzm ze poza korporacją jest też inny świat gdzie mozna
                                  mieć szacunek i dobre pieniadze bez nadgodzin i krawata


                                  zgłupiałeś całkiem.... Co ty mi tu tłumaczysz, co? Przecież ja wiem,
                                  że istnieje świat poza korporacją m.in. dlatego, że; a) mam rodzinę
                                  b) sama korporacja pokazała mi ten inny świat i to w całości;
                                  konferencji naukowej czy też jakiegoś sympozjum czy też wreszcie
                                  naszych spotkań "wewnątrzkorporacyjnych" to chyba tylko jeszcze na
                                  księżycu nie było :-)
                                  Pza tym dziwacznie zakładasz, że praca dla korporacji "=" nie tylko
                                  z brakiem szacunku ale również i nadgodzinami....
                                  Jeśli więc korporacja za swoje włąsne pieniądze raz w roku wysła
                                  ciebie wraz z twoją rodziną na dwutygodniowe wczasy (miejsce gdzie
                                  jedziesz wybierasz sobie sam..) to jest to dla ciebie brak szacunku?
                                  Jeśli fundują tobie i twojej rodzinie wypasiony abonament medyczny
                                  to robią to bo tobą gardzą? Jeśli w sytuacji gdy masz chore dziecko
                                  firma korporacja zabiera je (wraz z tobą i twoją żoną) do najlepszej
                                  kliniki w UE jaka w konkretnym przypadku chorobowym twojego dziecka
                                  się specjalizuje to dlatego to robią, że cię nie szanują? (Jest
                                  jeszcze wiele innych "dowodów pogardy" z jakich słyną korporacje ale
                                  nie napisze o nich bo zaraz jakiś urzędas us się przyczepi... )

                                  • Gość: Buncol Nadal nie czytasz ze zrozumieniem IP: *.wip.pl 27.05.09, 12:31
                                    Znow mnie źle zrozumialeś. Gdzie napisałem że w korporacji nie ma
                                    szacunku? Napisałem ze poza korporacja można tez miec szacuenk i w
                                    przeciwieństwie do korporacji nie jest do tego potrzebny krawat czy
                                    garnitur.
                                    Sam napisałes że nie bardzo cenisz pracowników ubranych w tshirty.
                                    A ja ci pisze że poza korporacją można być cenionym i
                                    odpowiedzialnym pracownikiem w jeansach. U ciebie w firmie chodzac
                                    w stroju codziennym nie zyskłabym ani szacunku ani aprobaty. W
                                    mojej nie mam takich problemów bo strój nie jest czescia mojej pracy
                                    i nie wplywa na moją wydajność.
                                    • swan_ganz nie dam sobie włożyć dziecka w brzuch 27.05.09, 12:42
                                      > Znow mnie źle zrozumialeś. Gdzie napisałem że w korporacji nie
                                      ma szacunku? Napisałem ze poza korporacja można tez miec szacuenk i
                                      w przeciwieństwie do korporacji nie jest do tego potrzebny krawat
                                      czy garnitur.


                                      nop faktycznie; wyraźnie tego nie napisałeś ale twoja wypowiedź
                                      zabrzmiała jak jakieś uogólnienie (korporacja = brak szacunku)
                                      Przepraszam więc za niezrozumienie twoich intencji...

                                      > Sam napisałes że nie bardzo cenisz pracowników ubranych w
                                      tshirty.


                                      tak napisałem? A gdzie? Dobra nie szukaj bo i tak nie znajdziesz...
                                      Napisałęm natomiast, że do K L I E N T A firmy należy chodzić
                                      stosownie opakowanym bo reprezentujemy tam nie tylko samego siebie
                                      ale przede wszystkim firmę; po biurze natomiast łażą ubrani jak
                                      chcą - mogą i w szortach przyjść do roboty i nikt z tego tytułu nie
                                      zrobi komukolwiek jakiejkolwiek uwagi. Reasumując; u klienta ma być
                                      nie tylko merytorycznie ale i ładnie a w biurze wystarczy już tylko
                                      merytorycznie.... Clear now?

                                      bo strój nie jest czescia mojej pracy i nie wplywa na moją
                                      wydajność.


                                      jeśli jesteś szefem to jednak mimo wszystko twój strój w jakim cię
                                      widzą pracownicy ma znaczenie. Oczywiście, że nie musi być to
                                      garnitur ale marynarka do dzinsów byłaby wskazana. Jaknp. mam kilka
                                      marynarek w swojej szafie w biurze więc jak jest coś oficjalnego do
                                      załatwienia (nawet we własnym gronie) to dbam o szczegóły....
                                      • athman29 Re: nie dam sobie włożyć dziecka w brzuch 27.05.09, 13:16
                                        No to Panowie, nic tylko Wam pogratulować! przerobiłem do drugiego
                                        sniadania waszą konwersacje i musze przyznać z "fimry" w jakich
                                        pracujecie wyrzucają pieniądze w błoto... bo Wy zamiast pracować to
                                        skakacie sobie do gardeł na forum... ale tak to jest jak w pracy
                                        liczy sie ubiór i to gdzie i kogo firma wysyła... GRATULUJĘ
                                        • swan_ganz Re: nie dam sobie włożyć dziecka w brzuch 27.05.09, 13:21
                                          przerobiłem do drugiego sniadania waszą konwersacje i musze
                                          przyznać z "fimry" w jakich pracujecie wyrzucają pieniądze w
                                          błoto...


                                          no to skoro już zjadłeś to wracaj szybciutko do roboty... I nie
                                          martw się o kondycję finansową naszych firm; są w nich i tacy co to
                                          ciężko pracują m.in. na mnie i na Buncola... Tacy jak ty znaczy tam
                                          są... :-)

                                          No do roboty Athman, do roboty.... (29 to wiek?)
                                          • Gość: athman29 Re: nie dam sobie włożyć dziecka w brzuch IP: *.internetdsl.tpnet.pl 27.05.09, 13:45
                                            hehe... tacy jak ja robią ale tylko na siebie ;) tak tak :) tak to
                                            jest jak sie ma własne biuro projektowe :) i to w wieku 29 lat ;)
                                            Ok, "pracujcie" sobie dalej na forum a ja, nasycony wracam do swoich
                                            zajec :)
                                            Pozdrawiam i zycze efektów
                                          • autotaks Re: nie dam sobie włożyć dziecka w brzuch 27.05.09, 14:04
                                            swan jakos tam, mysle że wyżej próbujesz sr..c niz jesteś w stanie
                                            dupsko zasadzić, dla mnie jesteś zwykłym wyrobnikiem na etaciku i w
                                            dodatku siedzacym w internecie w czasie pracy i ze służbowego
                                            komputera...czyli zero jako pracownik i ja takich na pysk
                                            wywalam...a co do poziomu zycia i zarobków
                                            to......heheh...buhahahah....ojej...i te marynary w szafie.....ale
                                            Ci zazdroszcze stary......a co do handlu to duuuuuuużo sie jeszcze
                                            mały misu musisz chyba nauczyć.
                                            • polsz Re: nie dam sobie włożyć dziecka w brzuch 27.05.09, 14:47
                                              może i swan jest wyrobnikiem na etacie ale ty jesteś po prostu bucem
                                              • nroht Re: nie dam sobie włożyć dziecka w brzuch 27.05.09, 14:52
                                                akurat autotaks powiedzial to co wielu tutaj mialo na mysli, ale starali sie
                                                utrzymac poziom mimo ewidentnych prowokacji swana.
                                                • swan_ganz Re: nie dam sobie włożyć dziecka w brzuch 27.05.09, 20:28
                                                  > akurat autotaks powiedzial to co wielu tutaj mialo na mysli,
                                                  ale starali sie utrzymac poziom mimo ewidentnych prowokacji swana.


                                                  o - widzę, że następne talenty w sobie odkrywasz na forum; teraz już
                                                  nie tylko robisz za trzepakowego psychoanalityka ale i w myslach
                                                  innych czytasz. Jakiś jasnowidz-bioenergoterapeuta, tak?
                                                  • romanko71 Re: nie dam sobie włożyć dziecka w brzuch 28.05.09, 04:49
                                                    Nietrudno byc takim jasnowidzem jak nroht, bo mysle ze opinia
                                                    zdecydowanej wiekszosci czytelnikow o Tobie jest dosyc jednoznaczna.
                                                    No ale czego sie spodziewasz, skoro w co drugim poscie dajesz upust
                                                    swojej nienawisci i braku szacunku do innych? W dodatku agresywnie
                                                    doczepiasz sie do komentarzy ludzi ktorzy maja w zyciu inne
                                                    priorytety niz Ty. W zasadzie sam dales o sobie najlepsze swiadectwo
                                                    we wpisie dotyczacym rodzenia dzieci. Szkoda ze Twoja matka nie
                                                    zarzucila rodzenia dzieci dla samorealizacji w innym obszarze - nie
                                                    musielibysmy sie dzis z Toba uzerac.

                                                    Nie pisalem nic wczesniej, wychodzac z zasady "nie karmic trolla",
                                                    ale widze ze brak krytyki (albo jej ograniczona ilosc) tylko Cie
                                                    utwierdza w przekonaniu o wlasnej wielkosci.

                                                    A jesli uwazasz ze to nie jest konstruktywna krytyka to trudno - nie
                                                    mam zamiaru z Toba merytorycznie dyskutowac. Zreszta z niektorymi
                                                    Twoimi argumentami sie nawet zgadzam, ale sposob w ktory je
                                                    prezentujesz uraga wszelkim standardom cywilizowanej dyskusji.
                                                    • swan_ganz Re: nie dam sobie włożyć dziecka w brzuch 28.05.09, 13:22
                                                      mania wielkości.... Tobie też marynarki w szafie wydają się być
                                                      jakimś luksusem? No to cię pognębię; w tej szafie oprócz marynarek
                                                      mam jeszcze krawaty, buty i koszule :-) Są tam jeszcze moje
                                                      kosmetyki i ręcznik kąpielowy, które się przydają gdy do biura
                                                      przyjadę rowerem...

                                                      No teraz to już dostaliście ( ty i tobie podobni) dowód, że ja już
                                                      dawno odleciałem na księżyc....

                                                      > A jesli uwazasz ze to nie jest konstruktywna krytyka to trudno -
                                                      nie mam zamiaru z Toba merytorycznie dyskutowac.


                                                      i tak to już z wami zwykle jest; "jesteś idiotą ale nie zamierzam ci
                                                      tego udowadniać w oparciu o twoje wypowiedzi bo uważam, że;
                                                      a) to bezcelowe...
                                                      b) i tak jesteś idiotą bo tego nie rozumiesz "



                                                      p.s jedyne miejsce gdzie rzeczywiście może przegiąłem ze stylistyką
                                                      wypowiedzi to to na które i ty zwróciłeś uwagę; rodzenie.
                                                      Na swoje usprawiedliwienie mam tylko zwykłą obserwację ludzkich
                                                      związków z której wynika, że jeśli jakaś jedna strona realizuje się
                                                      zawodowo a druga ugrzęzała w becikach to taki związek nie ma przed
                                                      sobą zbyt długiej przyszłości.... Jeśli więc ta kobieta odnajdzie
                                                      się w roli kury domowej ale wcześniej stylizowałą się na bizneswoman
                                                      to jej partner może dojść do wniosku (i najczęściej tak właśnie się
                                                      dzieje...), że ona w aktualnym wydaniu nie jest kobietą jego marzeń
                                                      bo przecież on zakładał związek z kimś zupełnie inaczej się
                                                      zachowującym...

                                              • autotaks Re: nie dam sobie włożyć dziecka w brzuch 27.05.09, 15:32
                                                mylisz sie, poprostu staram sie zniżyć do poziomu swana...może
                                                zrozumie;)
                                            • swan_ganz Re: nie dam sobie włożyć dziecka w brzuch 27.05.09, 20:25
                                              > swan jakos tam, mysle że wyżej próbujesz sr..c niz jesteś w
                                              stanie dupsko zasadzić,...


                                              fajnie... Ale po co mi to piszesz? Myślisz, że mnie twoja opinia
                                              dot. mojej osoby powinna zainteresować czy też poprawiasz sobie
                                              samopoczucie tym postem?
                                              Gdzieś tam niżej w tym wątku w moim poscie zalinkowana jest strona
                                              dla takich jak ty.... Plucie na innych wprawdzie obniży ci poziom
                                              agresji ale to tylko chwilowa ulga; jeśli rzeczywiście pragniesz
                                              powrotu do zdrowia to koniecznie odszukaj ten link.

                                              A co "marynar w szafie"; weź się do roboty to też sobie kupisz ich
                                              tyle ile ci będzie potrzeba bo garnitury w Polsce nie są jakieś
                                              wyjątkowo drogie.. Z tym, że pamiętaj właściwej kolejności; najpierw
                                              konieczna jak widzę terapia a dopiero potem weź się do szukania
                                              jakiejś roboty. Jeśli chciałbyś postąpić odwrotnie to będzie ci
                                              bardzo cieżko..

                                              Pozdrawia i zdrowia życzę.
                                • Gość: fr Re: Ale gadasz bzdury IP: 217.98.12.* 27.05.09, 13:30
                                  buncol, faktycznie Ty chyba sam nie wiesz czym sie zajmujesz,
                                  z pewnością Twój t-shirt zabiera Ci więcej czasu niż sama praca....
                                  Pełnnnaaa pogarda dla takich ludzi, pseudo luzaków...
                          • Gość: rosa Re: Ale gadasz bzdury IP: *.zep.com.pl 27.05.09, 14:12
                            a skarpety do sandałów?
                        • Gość: Hohenhihen Re: Ale gadasz bzdury IP: 86.46.246.* 27.05.09, 14:06
                          > Jak juz wczesniej napisałem u mnie nikt w firmie nie wyrzuca za
                          > chodzenie w garniturze bo u nas takich osób się nie zatrudnia.

                          Co za bęcwał. W Ku-Klux-Klanie problemu czarnych też nie ma. Po prostu się ich
                          nie przyjmuje do bractwa.

                          > Jeśli nie masz
                          > określonych cech charakteru nie zostaniesz zatrudniony, ale gdy już
                          > sie u nas zatrudnisz to ci włos z głowy nie spadnie.

                          Bęcwał po raz wtóry. Jak nie jesteś biały to do Ku-Klux-Klanu nie przyjmą, ale
                          jak już przyjmą, to jakby ktoś coś do Ciebie, brachu czuł, to się tylko powołaj
                          na KKK.
                        • Gość: AS Re: Ale gadasz bzdury IP: 195.170.108.* 27.05.09, 16:38
                          > Jak juz wczesniej napisałem u mnie nikt w firmie nie wyrzuca za
                          > chodzenie w garniturze bo u nas takich osób się nie zatrudnia.


                          w jakim stroju przyszli pracownicy przychodza na rozmowe
                          kwalifikacyjna? okazuja swoj looz przez t-shirt?
                  • Gość: szmatan Re: Ale gadasz bzdury IP: 91.198.246.* 27.05.09, 09:14
                    bo oni chodzili w uniformach. też byłbyś zły jak modliszka z okresem gdyby twoje
                    środowisko zawodowe oczekiwało od ciebie metroseksualności
                    • Gość: rex Korporacja = PZPR IP: *.aster.pl 27.05.09, 12:04
                      a Prezes to Pierwszy Sekretarz KC
                  • Gość: qwe coz naganiaczu ... Re: Ale gadasz bzdury IP: *.org 27.05.09, 12:22
                    Jestem specjalista w swojej waskiej dziedzinie i czesto jezdze do
                    korporacji naprawiac to co spieprzyli/nie potrafili zrobic pracownicy
                    tychze przybytkow. ja ubrany elegancko ale wcale nie w garnitur (wiesz,
                    ze tez tak mozna?) jak widze pracownikow korporacji w lekko spoconych
                    po poludniu garniaczkach (nawet pracownicy IT hehe) to zal mi sie Was
                    robi. Ale Panowie i Panie: cos za cos - albo bycie ekspertem pozwala na
                    doze nonszalancji w ubiorze albo jestescie trybikiem w gownie.
                  • Gość: to prawda Re: Ale gadasz bzdury IP: 91.206.176.* 27.05.09, 14:39
                    To jest piękny komentarz.
                • Gość: aaaaaaa Re: Ale gadasz bzdury IP: *.scansafe.net 27.05.09, 11:43
                  czyli HR zatrudniaja tylko luzakow ktorzy na rozmowe kwalifikacyjna
                  przychodza w jeanach i T-shirtach ?:)
                  • Gość: Buncol Re: Ale gadasz bzdury IP: *.wip.pl 27.05.09, 11:49
                    Mniej więcej tak.
                    Ja miałem 3 rozmowy kwalifikacyjne przed ostatecznym zatrudnieniem i
                    za każdym razem byłem w swetrze.
                    Gdy na pierwswzy spotkaniu przeprosiłem że nie jestem na galowo
                    powiedziano mi że taki tu obowiązuje strój i nawet na rozmowe z
                    prezesem byłem w sportowej koszuli
                • Gość: yukka Re: Ale gadasz bzdury IP: *.static.vip-net.pl 27.05.09, 14:47
                  Bo klient w krawacie mniej awanturujący się jest :)
              • Gość: Krawaciarz Re: Ale gadasz bzdury IP: *.internetdsl.tpnet.pl 27.05.09, 09:10
                A klient w krawacie jest mniej awanturujący się.
                • autotaks Re: Ale gadasz bzdury 27.05.09, 14:09
                  no no...chyba że jest to 4 białorusinów wysiadających z
                  najnowszej "S" klasse
              • Gość: tomo Re: Ale gadasz bzdury IP: *.ssp.dialog.net.pl 27.05.09, 09:23
                No to mamy proste rozwiązanie na kryzys. Wystarczy, że wszyscy się zaopatrzą w
                garnitury i już nie będzie zwolnień.
                No bo chyba dobrze zrozumiałem post? Oni chodzą w dżinsach to ich zwalniają a u
                was w garniturach i wciąż zatrudniają.
              • araya Re: Ale gadasz bzdury - właśnie! 27.05.09, 12:34
                Empirycznie udowodniono, że krawat odcina dopływ krwi do mózgu, a na pewno sporo
                go ogranicza.
                • swan_ganz Re: Ale gadasz bzdury - właśnie! 27.05.09, 12:44
                  > Empirycznie udowodniono, że krawat odcina dopływ krwi do mózgu,
                  a na pewno sporo go ogranicza.


                  no - ja słyszałem nawet o takich co to się powiesili na krawacie...
                  Strasznie są one niebezpieczne; powinno się ich używania zakazać.
            • Gość: ciekawe Re: Ale gadasz bzdury IP: *.acn.waw.pl 27.05.09, 08:52
              w jakim niby wydawnictwie są takie ludzkie zasady??? bo na pewno nie w niemieckich.
              • Gość: Buncol Re: Ale gadasz bzdury IP: *.wip.pl 27.05.09, 09:01
                Pracuje już w trzecim wydawnctwie z rzedu i w każdym sa takie same
                luźne zasady. Wiem że to nie jest normą bo szytwno jest w AWR
                Wprost, Inforze czy Agorze.
                Obecne wydawnictwo jest polsko - niemieckie, ale prezez i
                wiceprezes sa Polakami i mają po 30 lat. Pracowników dobierają
                podobnych sobie a więc młodych i na luzie.
              • Gość: ally Re: Ale gadasz bzdury IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 27.05.09, 09:36
                a owszem, w niemieckich też
            • jazzee Re: Ale gadasz bzdury 27.05.09, 08:58
              @Buncol:

              jak widac po odpowiedziach, sporo jest takich, ktorym ciezko zrozumiec, co do
              nich piszesz..
              smutne, ze niektorym normalnosc nie miesci sie w glowach.
              pozdrawiam! :)
              • Gość: Buncol Re: Ale gadasz bzdury IP: *.wip.pl 27.05.09, 09:04
                Widac korporacja skutecznie pierze umysły skoro ludzie nie potrafią
                sobie wyobrazić dobrego ubioru bez marynarki :)
                pozdrawiam
                • exxon71 Re: Ale gadasz bzdury 27.05.09, 09:15
                  Heh, ja mam znajomych w korporacjach, ktorzy przychodza do pracy na
                  luzie (aczkolwiek nie mowie tu o niedbalym t-shircie, tylko raczej o
                  koszulce polo, czy innej z kolnierzykiem). Mam tez znajomych w
                  malych firmach, ktorzy codziennie przychodza do pracy w garniturze
                  (choc na dobra sprawe nikt ich nie zmusza - sami czuja ze dodaje im
                  to powagi, co w niektorych profesjach sie przydaje). Ani jeden, ani
                  drugi styl nie wydaje mi sie "jedynie sluszny", ale nie rozumiem
                  dlaczego ktos kto lubi chodzic w garniturze musi miec "mozg wyprany
                  przez korporacje".
                  • Gość: Buncol Re: Ale gadasz bzdury IP: *.wip.pl 27.05.09, 09:18
                    A gdzie ja napisałem ze ktoś kto chodzi do pracy w garniturze ma
                    wyprany mózg?
                    Napisałem że mózg wyprany ma ten kto nie wyobraza sobie że mozna do
                    pracy chodzić nie w garniturze tylko na luzie i być przy tym
                    solidnym pracownikiem.

                    Teraz rozumiesz różnice?
                    • exxon71 Re: Ale gadasz bzdury 27.05.09, 09:20
                      OK, zle Cie widac zrozumialem - sorry.
                    • Gość: aaa Re: Ale gadasz bzdury IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 27.05.09, 10:24
                      kochani po co sobie ciśnienie podnosić przepychankami i
                      udawadnianiem sobie racji.( lepiej wypić smaczna kawę) każdy ma
                      rację jeżeli zycie z nią jest dla niego dobre.Jeden potrafi wyjaśnić
                      swój tok myślenia spokojnie, uszanować zdanie innych i widać że
                      jest zadowolony z tego co ma a drugi z mega frustracją ciska
                      granatami za wszelka cene chcąć udowodnić że to on ma racje nie
                      dopuszczajac do głowy że każdy ma wybór ( ale nie każdy ma odwagę z
                      niego skorzystać) . Czasami warto zmień pracę - życie jest za
                      krótkie żeby z nim ciagle walczyć , niszczys sie wtedy siebie i inni
                      dostaja rykoszetem. Wiem bo znam to z własnego doświadczenia .
                      Pozdrawiam
                      • swan_ganz Re: Ale gadasz bzdury 27.05.09, 10:41
                        > kochani po co sobie ciśnienie podnosić przepychankami i
                        udawadnianiem sobie racji.( lepiej wypić smaczna kawę)


                        kiepska alternatywa; kawa też podnosi ciśnienie :-)
                    • polsz Re: Ale gadasz bzdury 27.05.09, 14:53
                      w Twojej firmie jednak garnitur jest zakazany.... Całe lata chodziłem w
                      garniturach, często sportowych. Były wygodne i praktyczne. Do dziś, mimo, że
                      zmieniłem styl chętnie zakładam sportowe garniaki albo chociać marynarki. W
                      Twojej firmie moje zamiłowanie do garniturów wyeliminowałoby mnie na wstępie
            • swan_ganz Re: Ale gadasz bzdury 27.05.09, 09:08
              > Godzina 8 - 15.40 wybrałem bo do pracy rano jade przez
              największymi korkami,


              no nie wiem... W mieście w którym ja mieszkam szczyt komunikacyjny
              zaczyna się gdzieś tak około 7:00 a kończy po 9:00... Dlatego nigdy
              do roboty przed dziesiątą nie wychodzę :-)

              > Co do ubierania to widac masz jakieś dresiarskie podejście do
              stroju. Pewnie to się nie mieści w twoim ograniczonym umyśle ale
              można być dobrze ubranym bez koszuli z krawatem. Luźny strój nie
              musi byc niechlujny.


              ale ogolić się rano i łba uczesać to wam w tej firmie nie zakazali?
              Dzięki bogu bo już się bałem o ciężką atmosferę w tym waszym
              biurze ... :-)

              Tak na marginesie ubioru; są ludzie, którzy pracują "na froncie" i
              jakoś nie wyobrażam sobie by ci ludzie poszli do klientów firmy w
              podkoszulku... Do doopy bym takiemu nakopał bo na coś takiego to
              nawet ja sobie nie pozwalam.. (no, może i czasem sobie jednak
              pozwalam ale bardzo rzadko)

              > A załozenbia antykorporacyjne polegają choćby na tym że nie
              zostaje się po godzinach, w firmie obowiązuje luźna atmosfera, i to
              że człowiek nie jest rozlicznay od godzin pracy tylko od tego co
              wnosi do firmy.


              w znanych mi korporacjach (rynek medyczny) nie ma normowanych godzin
              pracy czyli możesz wogóle do roboty nie wychodzić bylebyś efekty
              miał; nikogo nie interesuje czy zapieprzasz 22/24 godziny czy też
              2/48h bo twój czas poświęcony na pracę nikogo nie interesuje; nikt
              ci za godzinki nie zapłaci... :-)
              • Gość: Buncol Re: Ale gadasz bzdury IP: *.wip.pl 27.05.09, 09:27
                Dla mnie cenniejszy jest czas popołudniu a nie rano. Wolę wyjść
                wcześniej ale po 16 byc w domu niz wyjsć później i być w domu o 18.
                O 18 to ja juz jestem po zakupach i po spacerze. Tez mam
                nienormowane godziny pracy i zazwyczaj np w piątki w ogóle nie
                chodze do pracy. Ogolić się rano i uczesać tez nikt nam nie każe ale
                robimy to z potrzeby. To ze nie chodzimy w garniakach nie znaczy że
                sie nie myjemy i nie dbamy o siebe. Czy jak idziesz na dyskotekę to
                zakładasz garnitur, czy może coś fajnego i luźnego ale zarazem
                estetycznego.

                A co do pracy na froncie to zaczynałem jako przedstawiciel handlowy
                chodząc w garniturze. Wtedy pewien dyrektor (ubrany na luzie)
                podczas rozmowy powiedzieł mi ze w ganiturze chodza akwizytorzy i
                jak chcę byc brany poważnie to nie powinienem chodzić w garniaku.
                I potem nawet jako przestawiciel nie chodziłem już w garniaku. Skoro
                teraz jestem na tym stanowisku jakim jestem to znaczy że nie byłem
                złym handlowcem mimo że nie nosiłem koszuli z krawatem
                • swan_ganz Re: Ale gadasz bzdury 27.05.09, 09:50
                  To ze nie chodzimy w garniakach nie znaczy że
                  sie nie myjemy i nie dbamy o siebe.


                  oj to bardzo dobrze; higiena osobista to bardzo wana rzecz :-)Nie
                  masz nawet pojęcia jakie syfy potrafią się do człowieka przyczepić
                  gdy jej zaniedba; ja to wiem bo niemal codziennie to widzę...

                  Ze względu na wagę higieny postawiłbym nawet znak równości między
                  nią a schludnym strojem pracowinka który właśnie idzie na spotkanie
                  służbowe z jakimś profesorem by mu opowiedzieć na przykład o nowej
                  zastawce biologicznej.... I wiesz co myślę? Myślę, że gdyby ten
                  pracownik poszedł na to spotkanie w dzinsach to wykazałby w ten
                  sposób e l e m e n t a r n y brak szacunku dla swojego rozmówcy...
                  Ze względu więc na szacunek dla naszych rozmówców z których każdy ma
                  setki uratowanych istnień ludzkich zakładamy garnitury włącznie ze
                  mną mimo, że wielu z tych naszych klientów znam po imieniu i
                  niejednego wódkę razem wypiliśmy....
                  Być może gdyby klienci naszej firmy byli na przykłąd szefami w
                  jakiejś sieci hipermarketów to tez bym chadzał do nich w dzinsach
                  ale ponieważ to nie są kierownicy działu z kawą czy chemią
                  gospodarczą to te garniaki jakoś same nam wskakują przed spotkaniem
                  na grzbiet. I nie wiem czy dasz wiarę ale nigdy nikomu w firmie nie
                  trzeba o tym mówić bo jakoś wszyscy to sami wiedzą. Dziwne, nie?:-)

                  • Gość: Buncol Re: Ale gadasz bzdury IP: *.wip.pl 27.05.09, 10:07
                    Opisałes swoj świat handlowców i spotkań handlowych. Napisałem
                    wczesniej że garnitur kojarzy mi się z akwizycja i ty mnie w tym
                    utwierdziłeś.
                    Masz rację handlowiec z założenia powinien chodzić w garniaku bo
                    jest petentem. Występuje w roli strony podporządkowanej.
                    Ja nie jestem handlowcem, nie musze nikomu okazywac szacunku, nie
                    musze nikomu wchodzić w tyłek żeby dostac premię.
                    Ja mam być skuteczny i użyteczny dla mojej firmiy, i na moim
                    stanowisku garnitur nie jest do tego potrzebny.
                    • swan_ganz Re: Ale gadasz bzdury 27.05.09, 10:13
                      widziałeś kiedyś posputą rybę? Od łba się zaczyna, co nie? :-)
                      • Gość: arm Re: Ale gadasz bzdury IP: *.chello.pl 27.05.09, 11:11
                        Dlatego niektórym głowę się ucina.
                    • Gość: Hohenhihen Bęcwał nad bęcwały! IP: 86.46.246.* 27.05.09, 18:23
                      Byś Buncol lepiej skorzystał z prawa do zachowania milczenia, jak masz takie
                      poglądy uskuteczniać.

                      > Masz rację handlowiec z założenia powinien chodzić w garniaku bo
                      > jest petentem. Występuje w roli strony podporządkowanej.
                      > Ja nie jestem handlowcem, nie musze nikomu okazywac szacunku, nie
                      > musze nikomu wchodzić w tyłek żeby dostac premię.
                      > Ja mam być skuteczny i użyteczny dla mojej firmiy, i na moim
                      > stanowisku garnitur nie jest do tego potrzebny.

                      Zdradź nam lepiej, czym się Twoja superchruper wyloozowana korporacja zajmuje,
                      że pozwala swoim pracownikom w pogardzie mieć dział sprzedaży, czyli jedyne
                      źródło dochodów firmy. Jakiś non-profit jesteście? Wolontariat klecący ustępy w
                      Afryce? W takim razie loooźny strój i sieczka w głowie nie dziwią.

                      A nie! Wydawnictwo. Powiedz mi zatem, kto by te Wasze genialne książeczki i
                      czasopisemka kupował, gdyby nie mrówcza robota tych kolesiów w gajerach, co
                      wcisną towar komu trzeba, kiedy trzeba i za ile trzeba?

                      Szanuj swojego sprzedawcę, bo to on firmie przynosi pieniążki, na Twoją między
                      innymi zayebistą wypłatkę, żebyś sobie mógł kupić nowy dyskotekowy outfit służbowy.
                      • Gość: majkel Re: Bęcwał nad bęcwały! IP: 79.97.78.* 27.05.09, 23:46
                        > Zdradź nam lepiej, czym się Twoja superchruper wyloozowana korporacja zajmuje,
                        > że pozwala swoim pracownikom w pogardzie mieć dział sprzedaży, czyli jedyne
                        > źródło dochodów firmy


                        ?????????
                        w firmie w ktorej pracuje jest wprawdzie dzial marketingu i sprzedazy ale
                        pracuje tam jedna osoba - manager

                        wiec wbij sobie do glowy ze nie wszytkie firmy to sprzedawanie badziewia z chin
                        sa jeszcze inne mozliowsci, np. uslugi b2b dla naprawde duzych zawodnikow
                        a tam raczej akwiztorzy nie sa do niczego przydatni


                        • Gość: Hohenhihen Re: Bęcwał nad bęcwały! IP: 86.46.246.* 28.05.09, 09:12
                          Po pierwsze, pisałem do Buncola, więc looz, misiu.

                          Po drugie, skoro jest dział marketingu i sprzedaży, w której pracuje choćby
                          jedna tylko osoba, to wbij sobie do głowy, że twoja firma zajmuje się sprzedażą
                          i ze sprzedaży się utrzymuje, chyba że wciąż wpompowuje się w nią kapitał.

                          Badziewie z Chin sobie możesz podarować, ograniczniku. W innych częściach świata
                          też się wyrabia badziewie, to raz, a nie każdy produkt to badziewie, to dwa.

                          "Usługi b2b dla naprawdę dużych zawodników"... Hehehehe, size queen się
                          odezwała! Lubisz dużych zawodników, co? No to sobie wbij do główci przez
                          którykolwiek z pojemnych otworków swoich, że klient to klient, a sprzedawca to
                          sprzedawca, niezależnie od rozmiaru jednego i drugiego.

                          A garnitur z akwizycją niewiele ma wspólnego. Kierownicy działów sprzedaży do
                          Spraw Naprawdę Dużych Zawodników też noszą garnitury. Albo lateksowe wdzianka z
                          wycięciem w kroku. W każdym bądź razie niezależnie od uniformu w neseserkach
                          mają spooory słoik wazeliny, bo naprawdę duzi zawodnicy potrafią być w porywach
                          namiętności stosunkowo szorstcy. :DDD
                  • nroht Re: Ale gadasz bzdury 27.05.09, 10:20
                    ciekawe, że "kierownikowi działu z kawą czy chemią gospodarczą" szacunek (u
                    ciebie szacunek=garnitur) się nie należy.

                    Doskonale swoimi postami prezentujesz mentalność tzw. krawaciarzy.
                    • swan_ganz Re: Ale gadasz bzdury 27.05.09, 10:40
                      > ciekawe, że "kierownikowi działu z kawą czy chemią gospodarczą"
                      szacunek (u ciebie szacunek=garnitur) się nie należy.


                      jeśli twój klient chodzi do roboty w garniturze to i ty powinieneś
                      chodzić do niego ubrany tak samo..... Jeśli więc kierownik działu z
                      kawą chodzi w garniturze to i ty pwoinieneś akurat do niego chodzić
                      w garniaku.... Analogicznie; z dzinsami też się trzeba dopasować..

                      Abstrahując od faktu, że faktycznie; uważam osobę profesora medycyny
                      za jednostkę bardziej istotną dla funkcjonowania społeczeństwa niż
                      nawet szefa całego hipermarketu a nie tylko działu z kawą...
                      Ty myślisz inaczej?
                      • nroht Re: Ale gadasz bzdury 27.05.09, 12:02
                        w zasadzie zgoda tylko, że znowu imputujesz mi rzeczy, których nie powiedziałem.
                        Może politykiem zostań? Tam takie umiejętności są na wagę złota.

                        Co do wartościowania profesora medycyny i kierownika działu z kawą - myślę
                        inaczej, imho są równie ważni co bezpośrednio przekłada się na traktowanie ich z
                        równym szacunkiem. Wydaje mi się niestety, że u ciebie to tak nie wygląda. Dla
                        ciebie na szacunek zasługuje ktoś wykształcony (co nie jest jednoznaczne z
                        mądrością) i dobrze ubrany.
                        • swan_ganz Re: Ale gadasz bzdury 27.05.09, 12:26
                          > Może politykiem zostań? Tam takie umiejętności są na wagę złota.


                          nie - im kiepsko płacą :-)

                          > Co do wartościowania profesora medycyny i kierownika działu z
                          kawą - myślę inaczej, imho są równie ważni co bezpośrednio przekłada
                          się na traktowanie ich z równym szacunkiem


                          tia... wiem co chcesz powiedzieć; też chodziłęm do szkoły i pamiętam
                          przeciez, że wszyscy ludzie są równi... Powiedz to urzędnikom w
                          Urzędzie Skarbowym; skoro wszyscy jesteśmy równi to dlaczego
                          wartościujemy ludzi przy kasie tegoż urzędu? :-)

                          Kierownika działu z kawą mogę zastąpić w robocie niemal z marszu i
                          moi klienci pewnie tej zmiany nawet nie odczują. Czujesz się na
                          siłach zastąpić kardiochirurga ale tak by twoi z kolej pacjenci tego
                          nie odczuli? :-)

                          Dla ciebie na szacunek zasługuje ktoś wykształcony (co nie jest
                          jednoznaczne z mądrością)


                          tak - to prawda; zaróno wtedy gdy piszesz, że szanuję ludzi
                          wykształconych jak i wtedy gdy piszesz, że wykształcenie to jeszcze
                          nie mądrość.... Ale wiesz co? Jakoś wolę jednak tych mądrych szukać
                          wśród wykształconych na akademii medycznej niż wśród obszczymurków
                          pod budką z piwem choć niewątpliwie miejsce moich poszukiwań nie
                          determinuje pełnego sukcesu; pod budką z piwem też bowiem można
                          spotkać czasem fajnego gościa.. :-)

                          i dobrze ubrany.

                          coś się tak czepnął tego garnituru? Jakąś traumę masz z dziedziństwa
                          z tym związaną? Buciki miałaś niewygodne podczas komunii czy jak?

                          Nie wiem co robisz w życiu zawodowym ale jeśli chodzenie w klapkach
                          nie stoi w kolizji z twoimi interesami to przeciez nic mi do tego
                          jak chodzisz ubrany..... Nie stać cię na to by w rewanżu pozwolić mi
                          jednak na łażenie w garniaku? Proszę.....
                  • Gość: brucho Re: Ale gadasz bzdury IP: *.internetdsl.tpnet.pl 27.05.09, 14:37
                    chodzisz w gangach ale z kultura nie za wiele masz wspólnego, co widać po twoich
                    wypowiedziach... typowy krawaciarz z kompleksami. Malczik ... jak śpiewał Kazik
                • polsz Re: Ale gadasz bzdury 27.05.09, 14:58
                  > A co do pracy na froncie to zaczynałem jako przedstawiciel handlowy
                  > chodząc w garniturze. Wtedy pewien dyrektor (ubrany na luzie)
                  > podczas rozmowy powiedzieł mi ze w ganiturze chodza akwizytorzy i
                  > jak chcę byc brany poważnie to nie powinienem chodzić w garniaku.

                  Wiesz, politycy na całym świecie, prezesi banków i wielkich firm chodzą w
                  garniturach i jakoś wszyscy traktują ich poważnie. Twój dyrektor musi mieć
                  straszne problemy emocjonalne albo jakiś uraz z dzieciństwa.
              • nroht Re: Ale gadasz bzdury 27.05.09, 09:27
                ale pierdzielisz trzy po trzy. na sile starasz sie cos tam udowodnic, a juz na
                starcie przegrales. jednym slowem trollujesz.
                • swan_ganz Re: Ale gadasz bzdury 27.05.09, 09:56
                  bardzo dziękuję za konstruktywną krytykę.... :-)

                  Kliknij sobie tu; jak oni ci nie pomogą to już ci nikt nie pomoże...
                  www.acpp.ukw.edu.pl/online.html
                  • nroht Re: Ale gadasz bzdury 27.05.09, 10:14
                    nie ma co uciekać się do sarkazmu, wystarczy żebyś chociaż spróbował zrozumieć
                    co buncol pisze. Ty nie dość, że nie próbujesz to jeszcze uważasz swoje racje za
                    prawdę objawioną. Dlatego nie będę rozkładał twoich wypowiedzi na części
                    pierwsze i bawił się w szczegółowe analizy bo ty z góry zakładasz, że masz
                    racje. W efekcie całe twoje posty są do d... i to już jest wystarczający poziom
                    konstruktywności twojej wymiany zdań z buncolem.

                    Nie dziwi mnie twoje podejście do dyskusji kiedy widzę gdzie szukałeś pomocy.
                    Nie skorzystam - tobie nie pomogli.
                    • swan_ganz Re: Ale gadasz bzdury 27.05.09, 10:23
                      jak nie możesz ugryźć to sobie chociaż poplujesz z daleka by sobie
                      poziom samoceny podnieść co nie?
                      Jeśli ci to pomaga to proszę bardzo; pluj sobie dalej :-)
                      • nroht Re: Ale gadasz bzdury 27.05.09, 10:30
                        rozumiem, że o tym pluciu to tak w duchu konstruktywnej krytyki? sam obniżasz
                        poziom dyskusji głupimi linkami, a mnie krytykujesz...
                        • swan_ganz Re: Ale gadasz bzdury 27.05.09, 10:48
                          sam obniżasz poziom dyskusji głupimi linkami, a mnie
                          krytykujesz...


                          to wcale nie jest głupi link bo za tym linkiem kryją się prawdziwi
                          fachowcy, którzy pomagają ludziom więc proszę nie obrażać ich pracy..
                          Masz prawo uważać, że taka pomoc jest ci zbędna ale ja też mam swoje
                          prawo ocenić czy aby na pewno wklejłem link bezpodstawnie...

                          I skoro ktokolwiek włącza się do rozmowy mają do powiedzenia tylko
                          jedno (("ale pierdzielisz trzy po trzy") to oceniam, że ten
                          link był wlepiony w dobrym miejscu...
                          • nroht Re: Ale gadasz bzdury 27.05.09, 11:56
                            "głupi link" nie było oceną tego co się za nim kryje co oczywiście wiesz, ale
                            żeby zepchnąć dyskusję na inne tory starasz mi się wmówić, że obrażam czyjąś
                            pracę. Tak właśnie wygląda dyskusja z tobą.

                            Reszta zgoda poza ostatnim akapitem, dla którego uzasadnienie masz w innym
                            poście. :)
                            • swan_ganz Re: Ale gadasz bzdury 27.05.09, 12:31
                              gdyby nie twoje "wejście w wątek" to teraz pomyślałbym, że nadajesz
                              z episkopatu...
                              Dobra - masz odpuszczone :-)
              • Gość: DrVito Re: Ale gadasz bzdury IP: *.dslgb.com 27.05.09, 12:04
                "swan_ganz"
                Co Ty w ogóle wypisujesz? Usiądź wygodnie, przeczytaj to kilkakrotnie i się
                głęboko zastanów na swoja egzystencja...nie zapomnij przy tym zluzować krawacika
                • swan_ganz Re: Ale gadasz bzdury 27.05.09, 12:11
                  następny "konkretny" adwersarz mi się znalazł....
                  A mówiłem przecież doktorze; nie chlaj od rana, tak?

                  p.s. krawacika nie mogę poluzować bo go akurat na sobie nie mam. A
                  poza tym on nigdy mnie nie ciśnie bo dla mnie jego obecność to rzecz
                  naturalna... Rozumiem jednak, że są ludzie, którym wygodniej jest
                  gdy chodzą na bosaka....
            • Gość: corporate identity "szczury kończą o 17-ej"... IP: 213.17.170.* 27.05.09, 13:17
              taaaak...
              Niech ten cytat będzie komentarzem. I niech żyje "bisneskażual" 5x w
              tygodniu. Bo tylko CI, którzy ubierają się w ten sposób są coś
              warci. Gostek w krawacie to zaganiany szczurek, marzący o wielkiej
              KARRRRRIERZE w korporacyi.
              Ech... ludzie... ludziki...
            • Gość: Hihenhohen Re: Ale gadasz bzdury IP: 86.46.246.* 27.05.09, 14:00
              > A załozenbia antykorporacyjne polegają choćby na tym że nie zostaje
              > się po godzinach, w firmie obowiązuje luźna atmosfera,

              Hehehehe! Czyli masz obowiązek bycia wyluzowaną? To znaczy, że tak rozumiany
              antykorporacjonizm jest korporacjonizmem, tylko na opak. Casual dress code to w
              dalszym ciągu dress code.
          • Gość: qwe to oznacza w skrocie: nie byc korporacyjna dziwka IP: *.org 27.05.09, 11:21
            to oznacza w skrocie: nie byc korporacyjna dziwka, nie spiskowac, nie
            knowac, nie kopac dolkow
        • Gość: majkel Re: Jest alternaywa IP: 195.188.191.* 27.05.09, 10:41
          >dla ludzi młodych, którzy do
          >wyboru mają pracę w 'pokręconej' korporacji, albo wyjazd do Irlandii.

          mozna wyjechac do korporacji w Irlandii
          duzo luzniej i bez krzykow motywacyjnych
        • Gość: czepialska Re: Jest alternaywa IP: *.knc.pl 27.05.09, 11:51
          Pracujesz w wydawnictwie i piszesz "znaleźdź"? A może to Ty jesteś korektorem GW?
      • swan_ganz Re: Korporacyjne pralnie mózgów 27.05.09, 08:07
        stabilne, co miesięczne wpływy na konto mają swoją cenę :-)
        A poza tym chyba trochę podkoloryzowaliście sobie ten artykulik o
        korporacjach; znam kilka firm korporacyjych, w jednej z nich sam
        pracuję ale w żadnej z nich takich świrów o jakich wy piszecie nie
        widziałem... Za to widziałem paru ześwirowanych managerów na outcie,
        którzy chyba do serca przyjeli sobie "standardy" zarządzania o
        których wy piszecie; owszem bywali i tacy idioci ale z każdej
        normalnej firmy zostaną oni natychmiast wymiksowani...
        Nie straszcie ludzi pracą w korporacjach bo taka praca ma więcej
        zalet niż wad.
        • kosmiczny_swir Nie można wszystkiego brać na poważnie 27.05.09, 08:30
          Nie można wszystkiego brać na poważnie. Co jest strasznego w zaleceniu, żeby się
          więcej uśmiechać? Lepiej się uśmiechnąć niż chodzić naburmuszonym cały dzień i
          warczeć na wszystkich naokoło. Uśmiech to wbrew pozorom bardzo istotna rzecz,
          ale Polacy jakoś poprostu wolą się wiecznie krzywić.
        • exxon71 Re: Korporacyjne pralnie mózgów 27.05.09, 08:37
          Dokladnie - ja mam bardzo podobne doswiadczenia. Ale mysle ze
          sytuacje opisane w artykule dotycza raczej "korporacji"-sekt typu
          Amway, a nie np. firm FMCG typu P&G, Unilever, Nestle czy Henkel. Bo
          w tych ostatnich wcale nie jest zle (mowie to z doswiadczenia
          wlasnego i wielu znajomych), choc oczywiscie dyskusyjne jest czy
          warto w takiej firmie zostawac na lata.

          Z mojego punktu widzenia warto, bo mozliwosci rozwoju sa ogromne,
          ale dla kazdego liczy sie co innego - np. kase wieksza mozna zrobic
          przechodzac gdzies indziej, po zdobyciu kilku lat doswiadczen w
          korporacji. A, u mnie w firmie przychodzi sie do pracy (srednio) ok
          9 a wychodzi o 18 - owszem, jest to ponad 8 godzin, ale nie
          dramatyzowalbym :)
          • Gość: Buncol Re: Korporacyjne pralnie mózgów IP: *.wip.pl 27.05.09, 09:06
            Z tym Nestle to nie przesadzaj
            Moja kolezanka jest tam menedżerem i mimo że zarabia super kase to
            nawet nie ma własnego biurka, a o nadgodzinach to nawet nie wspomne
            bo robi tyle nadgodzin w tydzień ile ja przez rok.
            • exxon71 Re: Korporacyjne pralnie mózgów 27.05.09, 09:11
              Hm, no o Nestle rzeczywiscie mam stosunkowo mniej informacji,
              aczkolwiek moi znajomi na godziny pracy jakos specjalnie nie
              narzekali.

              Inna sprawa ze nawet w jednej firmie moga byc wielki roznice w
              zaleznosci od dzialu. No i druga sprawa - im wyzsze stanowisko tym
              pracy niestety wiecej. To jest nie do unikniecia zarowno w
              korporacji, malej firmie, jak i pracy "na swoim" (tak, wiem, sa
              wyjatki, ale ja mowie raczej o tym co jest regula).

              Choc z tym brakiem biurka to mnie zaszokowales. Powaznie.
              • Gość: Buncol Re: Korporacyjne pralnie mózgów IP: *.wip.pl 27.05.09, 09:50
                Naprawde mają tam w Nestle Hot deski.
                Masz równiez rację że w tej samej korporacji może sie różnie
                pracowac na różnych szczeblach i w róznych działach.

                Nie zgadam się jednak że im wyższe stanowisko tym więcej pracy. W
                moim przyadku jest odwrotnie. Im wyższe stanowisko tym większa
                odpowiedzialność, ale mnie konkretnej pracy. Od sprzedaży mam dziął
                sprzedaży, od analiz dział controlingu, od promocji i reklamy też sa
                ludzie. Ja to wszystko spajam i odpowiadam za wynik końcowy.
                Ale skoro moge od rana siedziec i się produkowac na forum to znaczy
                że się nie przepracowywuję :)
                • swan_ganz Re: Korporacyjne pralnie mózgów 27.05.09, 10:02
                  > Ale skoro moge od rana siedziec i się produkowac na forum to
                  znaczy że się nie przepracowywuję :)


                  też tak myślałem w swoim czasie jak ty... A potem przyszedł
                  salesmeeting gdzie trzeba było się pochwalić efektami i mnie wzieli
                  za doopę :-)
                  Tak więc spokojnie; produkuj się dalej na forum. Przyjdzie czas i na
                  twój "salesmeeting" to przekroczysz po nim prędkość światła :-)
                  • Gość: Buncol Re: Korporacyjne pralnie mózgów IP: *.wip.pl 27.05.09, 10:15
                    Mam to szczęście że jestem rozliczany za efekty w trybie półrocznym.
                    A tydzień temu takie spotkanie zaliczyłem wiec do jesieni mam z
                    głowy.
                    Co do tych salesmeeting to jak sama nazwa wskazuje dotyczy ona
                    raczej działów odpowiedzialnych za sprzedaż.
                    Ja odpowiadam ze tworzenie koncepcji i jej realizacji a nie za
                    sprzedaży. Jelsi ktoś ma oceniac wynik sprzedaży to ja tu oceniam a
                    nie jestem oceniany.
                    Nie bede się wdaław w szczegóły ale jest wiele czynników na
                    podstawie których ocenia się moją pracę, ale sprzedaż dotyczy mnie w
                    małym stopniu.
          • Gość: mikos Re: Korporacyjne pralnie mózgów IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 27.05.09, 11:28
            Mam 33 lata i nigdy jeszcze nie pracowałem na etacie. Zawsze pracowałem na
            swoim, tak od zera. Nie znam więc z autopsji życia korporacyjnego, natomiast
            poznaję bardzo dużo pracowników korporacji. I dochodzę powoli do wniosku, że 80%
            z nich ma pewne cechy poddańcze, lubią jakąś łagodną formę niewolnictwa, lub nie
            są jeszcze dojżali. Potrzebują opiekuna, mamusi, która powie jak i co mają robić
            więc to robią. Często nie zastanawiają cię czy to ma jakiś sens. Większość ludzi
            zawsze była trochę niesamodzielna, potrzebowali, pana, króla lub kogośtam
            jeszcze. Dzisiaj mają korporacje - surowe oazy bezpieczeństwa.Amen
            • autotaks Re: Korporacyjne pralnie mózgów 27.05.09, 15:49
              zgadza się w 100% , ale muszą być tacy ludzie bo muszą byc ci którzy
              zarabiaja prawdziwe pieniądze i ci którzy o nich całe życie marzą
              jako wyrobnicy na etacie.
              • Gość: mikos Re: Korporacyjne pralnie mózgów IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 27.05.09, 15:59
                ja ich nie potępiam za to, że są poddanymi. Myślę raczej, że coś musi być nie
                tak skoro temat "korporacja" wzbudza tyle emocji
      • o-kurde.pl Korporacyjne pralnie mózgów 27.05.09, 08:09
        A dlaczego korporacje zatrudniają przewaznie młodych ludzi, którzy
        nie mieszkają w miejscu ich siedziby? Bo wiedzą, że będą pracować od
        rana do nocy, bo nie mają tu znajomych, a ich całym zyciem stanie
        się korporacja.
        • Gość: Buncol Re: Korporacyjne pralnie mózgów IP: *.wip.pl 27.05.09, 08:28
          No coś w tym jest, podobno w wyścigu szczurów najczęściej bierą
          udział osoby które sa z małych miejscowości i musza się za wszelką
          cene utrzymac na danym stanowisku.
        • Gość: Stuk-puk Praca w Sitel Warszawa to jest WYZYSK-przeczytaj IP: 82.113.121.* 27.05.09, 10:46
          Praca w Sitel Warszawa, wielkiej korporacji, to jest dopiero WYZYSK -
          przeczytajcie na forum o tym wyzysku młodych ludzi spoza Warszawy:

          forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=140&w=66629404&s=0
          A pensja wynosi 1700 PLN BRUTTO:-)))))))
      • Gość: alla Korporacyjne pralnie mózgów IP: *.218.146.194.generacja.pl 27.05.09, 08:12
        jeśli ktoś ma swój własny pomysł na życie, na sposób pracy to nie wytrzyma długo
        w korporacji. ale cichy spokojny posłuszny da się pięknie podporządkować i
        zostanie doceniony. nie mówię, że to źle i nie mówię, że dobrze. każdy powinien
        znaleźć miejsce dla siebie.
      • Gość: anticorp Korporacyjne pralnie mózgów IP: *.adsl.inetia.pl 27.05.09, 08:16
        I do tego jeszcze ta korporacyjna nowomowa w stylu: "trzeba się sfocusować na
        startupie tego projektu"....
        • exxon71 Re: Korporacyjne pralnie mózgów 27.05.09, 08:55
          Heh, sam zanim zaczalem prace w korporacji to mialem negatywne
          nastawienie do tego rodzaju anglicyzmow. Ale w praktyce okazaly sie
          po prostu duzo latwiejsze i bardziej wygodne w uzyciu. Centrala, jak
          rowniez niektorzy obcokrajowcy posluguja sie angielskim, wiec tak
          czy inaczej angielskie terminy trzeba znac (szczegolnie na wyzszych
          stanowiskach). A ze roznego rodzaju terminow i nazw (majacych jedno,
          konkretne znaczenie) jest mnostwo, to ciezko je spamietac w jednym
          jezyku, a co dopiero w dwoch!

          Prosciej wiec uzywac nazw angielskich, szczegolnie ze wtedy
          dokladnie wiadomo, ze obaj rozmowcy rozumieja przez dane okreslenie
          to samo (jakby stosowac polskie tlumaczenia to szybko by sie okazalo
          ze rozni ludzie roznie tlumacza te same terminy, co prowadziloby do
          nieporozumien; jedynym rozwiazaniem byloby wprowadzenie "oficjalnego
          slownika", ale to bylaby juz przesada :)

          Podsumowujac, taka nowomowa jest raczej nie do unikniecia w
          miedzynarodowych firmach (aczkolwiek pracowalem w jednej polskiej
          firmie i tez anglicyzmow nie brakowalo :). Moze Ci sie nie podobac,
          ale nie dramatyzowalbym - przyzwyczajenie sie do niej to nie jest
          jakies "sprzedanie duszy" czy cos ;)
          • Gość: gojek Re: Korporacyjne pralnie mózgów IP: 167.3.94.* 27.05.09, 10:03
            Co do anglicyzmow to osobiscie uwazam ze to ma sens - kiedys rozmawialem z
            klientem (pracowalem akurat w korporacji w Irlandii) i musialem zastapic kumpla
            z Polski (na codzien obslugiwalem rynki anglojezyczne) i musze przyznac ze byla
            to "droga przez meki" dla mnie - musialem sie ostro natrudzic coby zrozumiec o
            co mu naprawde chodzi (uzywal polskich terminow komputerowych - z ktorymi nigdy
            nie pracowalem) no i mialem jazde... :) na szczescie udalo mi sie to rozwiazac -
            alle uwazam ze sa dziedziny gdzie lepiej nie probowac tlumaczyc tego na
            Polski... (a jeszcze jedno - robilem proofreading manuali po Polsku - co za
            debile to robili to nie wiem - ale w trakcie czytania tych bzdur doszedlem do
            wniosku ze robia to "mlotkowi" :) ale pewnie to ja jestem niedouczony... :)
            przecie Polski to taka prosta lingua... :)
            • Gość: bill gates Re: Korporacyjne pralnie mózgów IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 27.05.09, 21:28
              chyba żartujecie!!!
              Korporacyjna nowomowa to jakiś koszmar! Znam angielski bardzo dobrze.
              Natomiast te wszędobylskie anglo-podobne słówka wynikają zwyczajnie
              z ograniczonego zasobu słów tych osób, które tak mówią.

              Nie tylko w mojej opinii źle świadczy to o takiej osobie. Są w
              korporacjach angielskie określenia na pewne procesy, rzeczy,
              spotkania.
              To jestem jeszcze w stanie zaakceptowac.
              Ale używanie określeń
              pokroju: 'schargowac', 'sfocusowac', 'zaschedulowac', 'zatrackowac',
              etc. To jest ŻAŁOSNE.

              Z wielu obserwacji wynika, że osoby nadużywające tej pożal-się-
              boże "angielszczyzny" najczęściej nie znają angielskiego w b. dobrym
              stopniu i w ten sposób próbują zatuszowac to, dodac sobie animuszu i
              pokazac jacy to oni są 'international' i 'open-minded'. Słoma z
              butów wystaje.

              Pozdrawiam
              • exxon71 Re: Korporacyjne pralnie mózgów 28.05.09, 05:00
                No ja mialem na mysli wlasnie wspomniane przez Ciebie okreslenia
                procesow czy spotkan. Spolszczenia typu "schargowac"
                i "zaschedulowac" tez mnie smiesza i staram sie jak moge ich unikac -
                na szczescie u mnie w firmie malo kto takimi
                sformulowaniami "blyszczy" :)
      • shroeder1970 Re: Korporacyjne pralnie mózgów 27.05.09, 08:19
        Dystans do wykonywanej w korporacji pracy wcale nie powoduje lepszego samopoczucia. Powoduje za to, że masz poczucie frustracji i tymczasowości w danym miejscu. Wiesz, że nie popracujesz w takim miejscu za długo, bo po pewnym momencie, jeśli cię nie trafi szlag z powodu relacji w firmie, to praca ci kompletnie zobojętnieje i straci sens. A utrata motywacji (w tym świadomość bezcelowości takiej pracy) powoduje jeszcze gorszą frustrację.
        To się odnosi do tego, co opisałeś jako "wkręcanie w rytuały": jeśli nie dasz się wkręcić, korporacja cię będzie piętnować, szykanować aż cię wypluje wymęczonego i zrezygnowanego.
        A doświadczenie z pracy w korporacji przyda się w nowej pracy o tyle, że będziesz wyczulony na wszelkie przejawy "przymusu korporacyjnego" w nowym miejscu.
        • Gość: gojek Re: Korporacyjne pralnie mózgów IP: 167.3.94.* 27.05.09, 08:31
          co za belkot - im dluzej czytam tym bardziej smiac mi sie chce... - od 1999
          pracuej w roznych korporacjach (w Polsce i poza) i nie spotkalem sie z czyms
          takim (wiec moze to tak tylko w Polsce sie dzieje)??' Po drugi skoro juz jakis
          redaktorek upchal te kilkaset slow w ten artykul to moze jakies szczegoly (np
          nazwy tych korporacji) - jakos nikt nie bal sie nazwac syfu jaki panowal w
          "Biedronce", ale zeby juz nazwac te korporacje ktore tak "szanuja" pracownikow
          to juz redaktorzyna schowal ogon pod tylek i ani slowem nie pisnal o nich...
          Dopoki nie bedzie sie wskazywalo palcem dupnych pracodawcow to nic sie nie
          zmieni u nich...

          Wiec moze jakies przyklady - bo z tego artykulu naprawde nic nie wynika...
        • Gość: Olik Re: Korporacyjne pralnie mózgów IP: *.internetdsl.tpnet.pl 27.05.09, 12:24
          popieram w 100%! uciekłam z korpy do malutkiej firmy właśnie z takimi odczuciami
          i solennym postanowieniem, że nigdy więcej. Nie każdy jest zwierzęciem
          korporacyjnym. Jeśli się nim nie jest, korporacyjna rzeczywistość bardzo szybko
          to weryfikuje i wypluwa jednostki "zdystansowane".
          • swan_ganz Re: Korporacyjne pralnie mózgów 27.05.09, 12:54
            Jeśli się nim nie jest, korporacyjna rzeczywistość bardzo szybko
            to weryfikuje i wypluwa jednostki "zdystansowane".


            tak to sobie tłumaczycie po porażce? "Nie, żebym był zwyczajnie
            słaby; ja byłem przecież wyraźnie zdystansowany....." :-)

            Powodzenia w skracaniu dystansu w takim razie życzę
            • exxon71 Re: Korporacyjne pralnie mózgów 28.05.09, 05:03
              A dlaczego jesli ktos uciekl z korporacji to znaczy ze poniosl
              porazke? Sa ludzie, ktorzy pasuja do korporacji i sa tacy co nie
              pasuja. Znam przypadki osob ode mnie z firmy, ktore odeszly za
              obupolna zgoda (tzn i pracownik i firma zgodzili sie ze taka kariera
              nie jest dla niego), po czym zrobily wielka kariere na zewnatrz.
              Lepiej dla nich i lepiej dla firmy (bo nie ma co zmuszac kogos do
              czegos, do czego sie nie nadaje).
      • Gość: abc Wiem coś o tym - 13 lat w korporacji! IP: *.nat.umts.dynamic.eranet.pl 27.05.09, 08:24
        Teraz jest mega ciśnienie na sprzedaż. Płonie wiele stołków i oczywiście zaczęła
        się faszystowska nagonka na ludzi nie odpowiedzialnych za ten stan rzeczy.
        Trzeba przyznać, że 90% kadry zarządzającej, to psychole. W korporacji jednak
        nie liczy się człowiek i jeżeli ktoś wciska komuś taki kit, że jest inaczej, to
        bluźni. W korporacji liczy się wynik finansowy.
        • Gość: Kastracja Większość korpoklonów ma poważne nałogi IP: *.chello.pl 27.05.09, 09:24
          Obserwując z pozycji zwykłej biurwy panów z menedżmentu, wysłuchując
          ich do bólu szczerych opowieści, które serwowali po spożyciu
          nadmiernej ilości wody ognistej, jak również zwierzeń ich żon na
          imprezach okolicznościowych, stwierdzam, że te wszystkie prężne
          kariery częstokroć okupione są problemami psychicznymi,
          bezsennością, depresją, nadużywaniem alkoholu i narkotyków (amfy w
          szczególności, bo daje kopa do dalszej wytężonej pracy),
          podejmowaniem niebezpiecznych akcji typu: maraton w burdelu z armią
          dziwek, zagłuszaniem frustracji i lęków poprzez różne ekstremalne
          sporty (jeden z moich znajomych wprost powiedział, że jeździ pełną
          parą motocyklem, bo liczy, że kiedyś się zabije - była to jego
          odpowiedź na problemy w firmie, wypalenie zawodowe i początki silnej
          nerwicy). Mąż mojej koleżanki wpadł w seksoholizm weekendowy, jest
          cała masa spaczeń - skutków nadmiernej aktywności zawodowej nie
          tylko w korporacjach, tyle że ludzie dobrze to ukrywają, tak długo,
          jak się da. Próby samobójcze, agresja przekierowana na
          współpracowników lub rodzinę, alienacja w miejscu pracy i poza nim.
          Nie każdy ma twardą dupę i stalowe jaja, żeby wytrzymywać bez końca
          ten wyścig szczurów, który ciągle trwa, tylko nie jest
          teraz "trendy" opowiadać, że się człowiek temu poddał, teraz lepiej
          jest mówić o tym, że praca jest na dalszym miejscu, że rodzina,
          hobby są najważniejsze, a droga zawodowa to wypadkowa zainteresowań
          itp. A to gó... prawda, ludzie w pogoni za kasą i karierą bardziej
          się prostytuują niż bułgarskie córy Koryntu i są większymi
          fanatykami niż islamscy fundamentaliści. Tyle, że nie wypada o tym
          mówić. W ogóle wypada tylko się uśmiechać i potwierdzać, że życie
          jest wspaniałe, praca satysfakcjonująca, życie rodzinne idealne, a
          pogoda zawsze ładna i bezwietrzna.
          • Gość: Smok Wawelski fajny tekst IP: *.internetdsl.tpnet.pl 27.05.09, 09:52
            ja się cieszę, że nie przekwalifikowałem się w swoim czasie, jak wielu
            znajomych: na akwizytora, przedstawiciela, bankiera itp. Robię, co lubię i z
            biegiem czasu okazuje się, że ma to kolosalne znaczenie dla poczucia satysfakcji
            i wewnętrznej równowagi. Przy tym widzę co się dzieje z owymi znajomymi na
            przestrzeni kilkunastu lat. Co do nowomowy to myślałem, że wstanę i uduszę na
            pewnym seminarium humanistycznym jakąś doktorantkę, która przy okazji omawiania
            założeń planowanej publikacji po raz trzeci rzuciła hasło, że trzeba określić
            jej "target". :) Innym razem zdarzyło mi się odwiedzić biuro CU i przechodzić
            przez salę, w której trwało jakieś pranie mózgów. Ze strzępów słów zrozumiałem,
            że jakiś psycholog instruował adeptów, jak skutecznie trafiać do klienta. I
            nagle zauważyłem, że kilku z nich szeeeroooko się do mnie uśmiecha. Pomyślałem,
            że jestem na jakimś homoseksualnym happeningu:)
          • Gość: mikołaj święty Re: Większość korpoklonów ma poważne nałogi IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 27.05.09, 15:40
            oj! Prawda, prawda... Cały ten system zachęca do pazerności. A Pazerność trzeba
            zaspokoić więc gońcie psy!
            Do przodu!
            Po domek!
            Po furę!
            Po wakacje i sushi!
            pomachamy wam premią na zachętę!
            No po prostu szczyt szczęścia :)
          • swan_ganz no to teraz masz kłopot kobieto.... 28.05.09, 13:05
            (jeden z moich znajomych wprost powiedział, że jeździ pełną
            parą motocyklem, bo liczy, że kiedyś się zabije - była to jego
            odpowiedź na problemy w firmie, wypalenie zawodowe i początki
            silnej nerwicy)


            kłopot, który wynika ze współodpowiedzialności za ewentualne skutki
            planowanego wypadku o którym ty juz wiedzę masz i coś teraz z tą
            wiedzą MUSISZ zrobić....

            Musizz wiedzieć przecież, że dramat wynikający z wypadku drogowego
            nie kończy się w momencie gdy wybrzmi ostatni dźwięk miażdżonych
            podczas wypadku blach, gdy pojazdy znieruchomieją bo prawdziwy
            dramat właśnie w tym momencie się dopiero zaczyna....
            Dramat rodzin, które tracą na przykłąd w wypadku jedynego żywiciela,
            dramat osieroconych dzieci, dramat rodziców, którzy stracili swoje
            dzieci.. O tym powinnaś pomyśleć w momencie, w którym ten twój
            znajomy debil ci o tym powiedział. I nawet jeśli on w tym razem
            żartował to moralnie i tak dramety ludzi o których pisałem wyżej i
            tak obciążą twoje sumienie choćby dlatego, że nie powiedziałaś temu
            debilowi, że jeśli ma ochotę skończyć ze sobą to niech to zrobi
            indywidualnie( szarpiąc się na przykład na linie ) a nie planuje
            zabrać w stronę światła kogoś zupełnie przypadkowego... Jaką masz
            gwarancję, że on nie zabierze ze sobą twojego męża/twojego dziecka,
            twojego dziecka itd. ? Obiecał ci to, tak? A co ze mną?
          • Gość: Gość Kryzys -upadek korporacji IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 25.07.09, 13:08
            Pracowałem w 3 dużych korporacjach, w każdej finanse firmy leciały w
            dół, nieustanne finansowanie dostawcami najlepiej małymi.Tego typu
            firmy to raj dla osób o dużym stężeniu agresji,potrzeby walki i
            rywalizacji horobliwie ambitnych, a szczególnie ważna jest
            umiejętnośc tzw poltycznych zachowań, co innego piszą i mowią na
            spotkaniach, a co innego na prywatnej stopie. Z tym, że nigdy nie
            wiesz, że kolega rozmawiający z Toba niby prywatnie nie realizuje
            jakiegoś "projektu". Generalnie prawdziwe lody kręci góra, stąd na
            dole musi być taki młyn.W czasach kryzysu obserwujemy upadek
            korporacji
        • Gość: Gość Re: Wiem coś o tym - 13 lat w korporacji! IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 25.07.09, 13:24
          Tak, zgadza się. O wartościach humanitarnych kwasi się jak są dobre
          wyniki. Z tym, że górka szybko jest dzielona przez top management,
          od nowego okresu zaczynaja się procedury motywacyjne roboli.
      • Gość: A Korporacyjne pralnie mózgów IP: 193.24.32.* 27.05.09, 08:26
        Dziwny ten artykul... W korporacji pracuje juz 4 lata. Zaczelam rok
        po studiach. Szczerze przyznam, ze nie wyobrazam sobie pracy w innym
        miejscu. Moze nie zarabiam kokosow, ale: 1. pensja wplywa
        regularnie, 2. spokojnie wystarcza na wszystko, na co mam ochote, 3.
        pracuje wesolymi ludzmi, 4. nie mam problemu z dostaniem urlopu, 5.
        wyjezdzam na ciekawe, zagraniczne szkolenia, 6. mam "ruchomy" czas
        pracy i wolne weekendy... Zdaje sobie sprawe, ze to wszystko moze
        brzmiec nieco sielankowo :-), ale tak tu jest. Wniosek mam tylko
        jeden: sa w Polsce normalne KORPORACJE, bez swirow w roli szefow
        czy "timliderow". Trzeba sie tylko za nimi rozgladnac. Pozdrawiam i
        zycze milego dnia w pracy :-)
        • Gość: xxx Re: Korporacyjne pralnie mózgów IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 27.05.09, 08:43
          masz korporacyjnie wyprany mozg, i ciesza cie jakies pierdoly
        • karalajna80 Re: Korporacyjne pralnie mózgów 27.05.09, 08:51
          do A:
          Hmmm... A możesz się nam wszystkim pochwalić co to za sielankowa i
          cukierowa instytucja,w której pracujesz? Bo bardzo chętnie zamienię
          swoją pracę na ów korporacyjny raj ;-p
        • Gość: arus ip mówi IP: 193.17.14.* 27.05.09, 09:07
          ip mówi, że chodzi o Lufthansę?
        • Gość: barbara t Re: Korporacyjne pralnie mózgów IP: *.acn.waw.pl 02.06.09, 02:24
          Rozglondaj się, rozglondaj ale najpierw naucz się języka polskiego bo to twój
          język rodzimy. Ja też pracowałam dla korporacji (co prawda był to "OUTSOURCING"
          - Boże!)i doniosła na mnie taka polska cipcia bo jej szefem był cudzoziemiec
          -gej (nie mam nic przeciwko gejom, bardzo ich lubię) a ja byłam i kobietą i
          starszą w dodatku. Szefunio miewał "złe dni", a cipcia skakała na paluszkach
          wokół.U siebie w kraju byłby nikim. To co się potem stało było brzydkie i nie
          życzę tego żadnej matce. Bo ja matka-Polka ośmieliłam się tam podjąć pracę. Poza
          tym poznałam tam bardzo dobrych ludzi. I Polaków i nie Polaków.
      • Gość: storch Re: Korporacyjne pralnie mózgów IP: 213.31.11.* 27.05.09, 08:27
        Masz dużo racji.Ja też swoim dzieciom będę radził rok-dwa pracy dla
        korporacji,żeby mogły zobaczyć z czym to się je....a sam, po 15
        latach pracy w czymś takim właśnie odchodzę..;-)))......
      • Gość: x Jedno jest jasne IP: *.pl.tesco-europe.com 27.05.09, 08:32
        Student to debil, delikatnie mówiąc. G...o wie o życiu ale na hasło korporacja
        myśli że już pana boga za nogi złapał. Żałosne bydło.
        • Gość: Buncol Re: Jedno jest jasne IP: *.wip.pl 27.05.09, 08:36
          Po pierwsze korporacja korporacji nie równa, po drugie komfort pracy
          na poszczegolnych stanowiskach może być kompletnie różny.
          Inaczej pracuje się jakiemus studentowi który pracuje w roli
          handlowca, doradcy klienta czy telemarketera a inaczej pewnie
          dobremu specjaliście czy menedżerwoi który na pewno ma odpowiedni
          komfort pracy i zarobków
        • Gość: Student Re: Jedno jest jasne IP: *.blich.krakow.pl 27.05.09, 08:41
          Znasz każdego studenta by tak mówić? Sam musisz być wielce wykształcony skoro
          uważasz, że cała praca profesorów i doktorów na uczelniach sprowadza się do
          zajmowania się bydłem. Ale komentarze na gazecie to zdecydowanie najlepsze
          miejsce na podbudowanie własnej samooceny. Mimo wszystko pozdrawiam.
          • Gość: x Re: Jedno jest jasne IP: *.pl.tesco-europe.com 27.05.09, 08:46
            No cóż. Prawda w oczy...
            • Gość: Student Re: Jedno jest jasne IP: *.blich.krakow.pl 27.05.09, 12:26
              Świetny argument :)
      • robur1978 Korporacja to jest to! 27.05.09, 08:37
        Pracuje w Irlandii dla drugiej juz duzej i znanej korporacji. Atmosfera w pracy
        luzna, zarowno jesli chodzi o ludzi jak i o ubior. Urlop praktycznie kiedy chce,
        bonusy w stylu znizkowe bilety na basen, do ZOO, do kina i darmowe imprezy
        integracyjne w stylu paintball. Nawet necik bez kretynskich ograniczen. Czego
        chciec wiecej?
        • Gość: xxx Re: Korporacja to jest to! IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 27.05.09, 08:48
          rzeczywiscie nadajesz sie do pracy w korporacji, darmowe zoo i basen .......
          koljeny wyprany mozg
          • exxon71 Re: Korporacja to jest to! 27.05.09, 09:06
            ROTFL. A Ty co soba reprezentujesz, poza zdolnoscia do mieszania
            innych z blotem?

            Wyobraz sobie ze rozni ludzie maja rozne potrzeby i to co Tobie
            kompletnie obojetne, innych moze bardzo cieszyc. I nie musza od razu
            miec "wypranych mozgow".
          • Gość: gojek Re: Korporacja to jest to! IP: 167.3.94.* 27.05.09, 09:15
            Gość portalu: xxx napisał(a):

            > rzeczywiscie nadajesz sie do pracy w korporacji, darmowe zoo i basen .......
            > koljeny wyprany mozg

            xxx . chyba za duzo porno ogladasz bo Ci sie wszystko powalilo...:)

            dobije Cie - u mnie w pracy sa darmowe obiady (w 4 gwiazdkowym hotelu), darmowe
            napoje wszystkie (woda, napoje chlodzace, colacao, znizkowe zakupy u partnerow
            itd...), darmowe dodatkowe ubezpieczenie, normalne podejscie do pracownikow,
            super atmosfera w pracy (bez hymnow i innych pierdul) i nikt mi nie siedzi na
            karku i nie mowi zebym sie usmiechal gdy gadam z klientem.. :)
            • exxon71 Re: Korporacja to jest to! 27.05.09, 09:26
              Uwazaj, bo jesli xxx po tym tekscie dostanie zawalu to mozesz zostac
              oskarzony o umyslne spowodowanie smierci ;)

              Ale nie, xxx na twoim miejscu pewnie nie przyjalby darmowych
              obiadow, tylko jadl przyniesione z domu kielki, wody nie pil (bo by
              podejrzewal ze ma dodatki uzalezniajace) a u partnerow nie kupowal
              (bo na pewno na tym zarabiaja!).
              • Gość: gojek Re: Korporacja to jest to! IP: 167.3.94.* 27.05.09, 10:15
                > Uwazaj, bo jesli xxx po tym tekscie dostanie zawalu to mozesz zostac
                > oskarzony o umyslne spowodowanie smierci ;)

                jak to sie stanie to bedzie "job well done" :) jeden idiota mniej na tym
                swiecie.. :)
          • jmalin1 Re: Korporacja to jest to! 27.05.09, 10:59
            Mylse ze nie ma co generalizowac. Pracowalem w malej firemce, a
            standardy jakby to powiedziec "korporacyjne". Nadgodziny potezne i
            darmowe. Urlop praktycznie nie istnieje. Szef psychol. Tragedyja. A
            wczesniej pracowalem w "korporacji" - do tej pory mam dobry kontakt
            z przelozonymi, fajna atmosfera była - wspolpracownicy. Milo
            wspominam tam prace.
            Nie zawsze w malych firmach praca jest spokojna a ludzie zyczliwi, i
            nie zawesz korporacje to fabryki wypranych robotów. Jak to w
            zyciu :) Nie zawsze biale jest biale...
        • Gość: Drevniak Re: Korporacja to jest to! IP: 212.160.172.* 27.05.09, 10:14
          A ja jedenasty rok pracuję w korporacji w Polsce i twierdzę, że
          Autor artykułu napisał stek bzdur. Korporacje, kóre na całym świecie
          (w Irlandi i Polsce i Rumunii i we Francji i wszędzie....)
          funkcjonują bardzo podobnie i wcale nie są bałwochwalcze i
          odhumanizowane, pomyliły mu się z sekto-piramidami jak Amway.
          • zazula2007 Re: Korporacja to jest to! 28.10.09, 21:42