Dodaj do ulubionych

Czy kobieta bez grosza na koncie -

06.11.07, 09:28
- inspracja z wątku mojave - może być pociągająca?
wg mnie facet - nie bardzo...ale do siebie/kobiet
w ogóle przykładam inną miarę. powiedzmy, że starcza
jej na osobiste potrzeby: ciuchy, kosmetyki (ze średniej
półki), książki, płyty, hobby, jednakże finansowo pozostaje
dość beztroska i wpólną wyprawę do miejsc egzotycznych
i niezdobytych funduje jednak facet.
Obserwuj wątek
    • ravenheart1 Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 09:34
      Czyli mężczyzna jako bankomat i dostarczyciel rozrywek?
      Nie zrozum tego jako próby wszczęcia wojny na tym tle ale to co piszesz "wg
      mnie facet nie bardzo" zahacza o dyskryminację facetów.
      • effi23 Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 09:41
        taka nasza natura, tak samo moge powiedziec, ze dyskryminacją
        będzie nieinteresowanie sie przez facetow kobietami malo
        atrakcyjnymi, przeciez powinniscie wszystkie rowno traktowac:p

        • ravenheart1 Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 09:45
          są różni faceci tak jak i różne kobiety
        • anbale Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 09:45
          effi23 napisała:

          > taka nasza natura, tak samo moge powiedziec, ze dyskryminacją
          > będzie nieinteresowanie sie przez facetow kobietami malo
          > atrakcyjnymi, przeciez powinniscie wszystkie rowno traktowac:p
          >

          Niestety, tak to jest- mężczyźni strasznie się oburzają, że ci mniej
          zaradni i mniej bogaci są dyskryminowani na matrymonialnej giełdzie;
          sami nie widząc nic niestosownego w dyskryminowaniu kobiet, które
          nie spełniają ich oczekiwań co do atrakcyjności cielesnej.
          To są atawizmy, z tym trzeba się pogodzićsmile
      • ta_ann Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 09:43
        Ej, easy, nastawienie pokojowe. Powiedzmy, że piszę
        o sobie. Nie dyskryminuję. Staram się nie naciągać.
        Przyznaję otwarcie, że zapraszana pozwalam za siebie
        zapłacić, ale nie jestem z tych, co to dla kariery dadzą
        się posiekać w kostkę. Zatem żadnego pracowania po 10-
        12 godzin (w grę wchodziło 3/4 etatu, co mnie dość rajco-
        wało). Facet-bankomat? Nie. Ale facet na tym samym stanowisku
        ciągle zarabia więcej, a ja patrz wyżej cenię także czas
        wolny, czasem lubię cały dzień popatrzeć w sufit. Powiedzmy,
        że mężczyźnie także wolno. Fundujesz mi większe zakupy,
        co do reszty "zaspokajam się" sama. Ciekawe, czy coś takiego
        przechodzi...
        Dostarczyciel rozrywek? Nie do końca. Są takie bezgotówkowe.
        Ale przyznaję, że fundowanie facetowi - nie nie nie. Czułabym
        się idiotycznie kupując mężczyźnie drogi prezent. Inwestowanie
        w kogoś? Hm, jednak odpada...
        • ravenheart1 Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 10:05
          Odpowiadając na pytanie z topiku:
          kobieta niezamożna - tak
          kobieta która uważa że obowiązkiem męża/faceta jest utrzymanie jej i całej
          rodziny, która nie zamierza nic robić w kierunku materialnej niezależności - nie

          a teraz idę popracować żeby być atrakcyjniejszym wink
          • ta_ann Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 10:18
            ja też smile

            "się mówi", że wychodzisz za rodzinę mężczyzny. powiedzmy,
            że on na czele. oj nie. nie mówimy o niedołęstwie życiowym,
            co to całe życie wyciąga rękę. "ratunku!" (by niemoge)
    • mojave777 Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 09:37
      Pytanie jest inne.
      Z groszem czy bez grosza, ale czy ma ładne piersi?
      smile



      Baj de łej.
      Facet bez grosza na koncie - Jeden z polskich polityków tak ma.
      Nic na koncie, ani samego konta, tylko pieniądze pod poszuką.
      I pewnie niemało

      eM.

      ___
      Here: every eye is a mirror
      Here: every act is a crime
      • ta_ann Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 09:45
        Pod poduszką?

        B. premier jest z lekka stuknięty. I nie w moim typie.
        I zajęty.

        Tak...tu chyba chodzi o to, że taki stan (beztroska finansowa)
        przechodzi, gdy cała masa innych zalet i obietnica ciekawego
        życia przy boku takiej kobiety.
    • ta_ann dla jasności 06.11.07, 09:47
      nie szukam faceta krezusa, bo z jego pieniędzy mogłabym
      dla hecy confetti zrobić. raczej chodzi o stan: nie za
      bardzo się martwimy i starcza. i nie zaciągamy kosmicznych
      kredytów.
    • mojave777 A tak serio.. 06.11.07, 09:51
      Jeżeli ten brak pieniądzy na koncie wartościowej niewiasty byłby
      spowodowany np.
      - rzuceniem pracy, w której źle ją traktowali i szukaniem nowej,
      lepszej
      - wydaniem pieniędzy na spełnienie dawnego marzenia
      - pieniędzyżerną pasją
      ..to ok. Nie przeszkadza.

      Miałem natomiast wątpliwą przyjemność rozmawiać kiedyś z niewiastą,
      która była święcie przekonana, że rola kobiety w małżeństwie polega
      na zajmowaniu się domem i dziećmi i jakiekolwiek szukanie tudzież
      chodzenie do pracy w takiej sytuacji jest zupełnie zbędne i dziwne.
      Myśl, że może jednak warto by znaleźć jakieś źródło pieniędzy i
      satysfakcji z tzw "rozwoju zawodowego" nie pojawiła się wcale w jej
      główce.

      Brrr...
      Jak to mówi NieMoge "Ratunku!"
      ( cytat wykorzystany bez zgody autorki)

      eM.
      ___
      Here: every eye is a mirror
      Here: every act is a crime
      • ta_ann Re: A tak serio.. 06.11.07, 09:52
        Ad 1. akapit: uff.
      • mojave777 Re: A tak serio.. 06.11.07, 09:55
        > Jeżeli ten brak pieniądzy na koncie wartościowej niewiasty byłby
        > spowodowany np.
        > - rzuceniem pracy, w której źle ją traktowali i szukaniem nowej,
        > lepszej
        > - wydaniem pieniędzy na spełnienie dawnego marzenia
        > - pieniędzyżerną pasją
        > ..to ok. Nie przeszkadza.
        >
        > Miałem natomiast wątpliwą przyjemność rozmawiać kiedyś z
        niewiastą,
        > która była święcie przekonana, że rola kobiety w małżeństwie
        polega
        > na zajmowaniu się domem i dziećmi i jakiekolwiek szukanie tudzież
        > chodzenie do pracy w takiej sytuacji jest zupełnie zbędne i
        dziwne.
        > Myśl, że może jednak warto by znaleźć jakieś źródło pieniędzy i
        > satysfakcji z tzw "rozwoju zawodowego" nie pojawiła się wcale w
        jej
        > główce.
        >
        > Brrr...
        > Jak to mówi NieMoge "Ratunku!"
        > ( cytat wykorzystany bez zgody autorki)
        >
        > eM.

        Mało to ortograficznie napisałem.
        Zamiast słowa "pieniądz" proszę wstawić "moneta" i będzie git.

        eM.



        > ___
        > Here: every eye is a mirror
        > Here: every act is a crime
        ___
        Here: every eye is a mirror
        Here: every act is a crime
    • pomysl.po.wypiciu Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 09:58
      pociagajace u kobiet pieniadze? raczej wyglad
      tak wiec jak jestes pociagajaca i beztroska to nadajesz sie na kochanke a nie
      partnerke smile
      • ta_ann Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 10:20
        nie to, żebym była złośliwa (tylko bywam), ale gdy na forum
        piszesz "jadę do Chorwacji, kto mnie podrzuci" albo
        "jadę do Sandomierza, jak wyżej" to robi mi się autentycznie
        słabo...
        • pomysl.po.wypiciu Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 10:20
          omg smile moze zarzyj jakies krople....
          • ta_ann Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 10:37
            Aby odróżnić żart od nieżartu? Nie muszę tongue_out
    • menk.a Re: staję sie coraz bardziej pociągająca 06.11.07, 15:39
      i doceniana. Bo oto dostałam podwyżkę.
      Ta-dam-ta-dam-ta-dam big_grinDD
      • raknor Re: staję sie coraz bardziej pociągająca 06.11.07, 15:47
        a to gratuluję!
        • menk.a Re: staję sie coraz bardziej pociągająca 06.11.07, 16:08
          raknor napisał:

          > a to gratuluję!
          >

          Fękju wery macz!!!!! wink))))))
      • ta_ann Re: staję sie coraz bardziej pociągająca 06.11.07, 16:01
        Everybody klaszcze.
        Gratulacje.

        --
        pada śnieg/pada śnieg/sypie granatami/
        a Św. Mikołaj leży pod saniami (by K.)
        • menk.a Re: staję sie coraz bardziej pociągająca 06.11.07, 16:12
          Przygotować łapy do klasków i na raz, na dwa..wink))
          • ta_ann Re: staję sie coraz bardziej pociągająca 06.11.07, 16:13
            ..tu się zgina dziób pingwina wink)
            • menk.a Re: staję sie coraz bardziej pociągająca 06.11.07, 16:20
              ta_ann napisała:

              > ..tu się zgina dziób pingwina wink)

              i czemu się wyłamuje? wink
              • ta_ann Re: staję sie coraz bardziej pociągająca 06.11.07, 16:22
                ten dziup? a to ja nie wiemsmile
      • oncou Re: staję sie coraz bardziej pociągająca 06.11.07, 18:04
        mimo podwyzki nie dawałbym na lewo i prawo smile
    • mumuja Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 16:31
      bardzo seksistowskie podejście. Zwłaszcza, że przedstawiane przez
      osobe, która uważa się za niezależną. Mężczyzna też człowiek. Ja
      pierdolę.
      • ta_ann Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 17:28
        A pierdol sobie, pierdol.

        Niezależność ma 108 pięter. Podobno wczoraj odkryto następne.
        Jedno z pięter: nie tyram jak osioł i nie mam zje.. przepraszam
        smile zlasowanego mózgu. Nie zależę od zarabianych pieniędzy.
        Nie sypiam pod mostem, ale nie mam np. samochodu (prawo
        jazdy z osobistych względów postanowiłam jednak uruchomić,
        leży od dawna, dziwicze - to tak obok przewodniego).

        Są inne wartości, naprawdę fajniejsze od pieniędzy.

        Mieszkam obecnie z rodzicami i uznasz to zapewne za dorabianie
        ideologii, ale ja w istocie lubię w weekend z nimi jeść posiłki,
        gadać z nimi, śmiać się etc. Rodzina japońska, wielo(dwu)pokoleniowa,
        i wcale nie jest mi jako tako. Ludzie wcześnie usamodzielnieni
        nie zrozumieją, przyznaję, że nie dbam o to.

        Tak, zwiążę się z kimś, na kim będę mogła polegać także
        finansowo. Nie prezentuję, częstego wśród kobiet typu: polska
        matka Teresa, która pochyla się nad biednych mężczyzną chłopcem.
        Mam jaja (imo), ale nie po to, aby tyrać dla idei. Never.
        Pieniądze są po to, aby je wydawać. Na moje dość wygórowane
        potrzeby mnie stać, więc o co chodzi?




        P.S. Mumuja, lepiej Ci? Bo takie na odległość mam odczucia.
        Jakby znowu łaskotało Cię osobiste i niczym nieskrępowane
        poczucie wyższości smile
        • mumuja Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 23:43
          Twoje odczucia - Twoje prawo.
          Pisałaś bardzo wyraźnie o spolecznej roli mezczyzny, ktory ma byc od zapewnienia
          Ci poczucia bezpieczenstwa finansowego. A Ty bedziesz miala swoje kieszonkowe na
          waciki i kino. Chcesz tatusia, nie partnera.
          Poza tym widze, ze masz niezwykla zdolnosc do zrazania sobie ludzi insynuacjami
          i swobodnymi wariacjami na temat ich charakterow. Trzeba miec to "cos"
          autentycznie, zeby sobie z tym radzic.
          A, i jak dziewczynka tupiesz od godziny nóżką, mówiąc: koniec, koniec, po czym
          polujesz na następną wypowiedź.
          Takie są moje odczucia.
          masz inne argumenty niz osobiste wycieczki?
      • pomysl.po.wypiciu Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 18:34
        mumuja napisała:
        > bardzo seksistowskie podejście. Zwłaszcza, że przedstawiane przez
        > osobe, która uważa się za niezależną. Mężczyzna też człowiek. Ja
        > pierdolę.

        nie rozumiem tego. mezczyzna czlowiek, kobieta czlowiek. to co to? ten czlowiek
        to jakis obojniak? wink
        • mumuja Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 23:52
          ojoj, a ja mam zajete zatoki, i chyba nie rozumiem ukrytej myśli Twej. po prostu
          nie uważam, zeby mężczyzna mial mi slużyć za bankomat - nie wyobrażam sobie
          takiej sytuacji. Milo jest, gdy płaci za zakupy, bo wie, ze kiepsko u mnie tego
          tygodnia albo zaprasza na obiad.
          Oczywiscie, że gdy zarabiam znacznie mniej, inny jest rozklad wydatkow, ale nie
          znaczy to, ze mnie to cieszy.
          No i staram sie byc niezalezna finansowo ze zdrowego rozsadku, przypadki chodza
          po ludziach.
          • beretz-moheru Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 23:55
            mumuja napisała:

            > ojoj, a ja mam zajete zatoki, i chyba nie rozumiem ukrytej myśli Twej.

            Nie da sie zrozumieć. Ja się poddałem. Idę spać.
    • cytrynka123 Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 17:29
      podoba mi sie mezczyzna zadbany i szczerze.. taki mezczyzna sukcesu.
      to atawizm i sie przyznaje. nie oczekuje od mezczyzny wielkich
      pieniedzy, ale wiaza sie z tym pewne nastepstwa. ja nie zadam
      pieniedzy, a on nie ingeruje w moje bardzo osobiste sprawy, wybory,
      moje zakupy za moje pieniadze, moje zainteresowania itd. albo je
      dzieli, albo sie nie czepia. lubie, gdy mezczyzna placi za mnie w
      restauracji... Boszzz 200 to nie majatek w Warszawie, a na takie
      wypady nie chodzi sie co tydzien, no i mezczyzna taki bardziej meski
      i naprawde zyskuje w oczach kobiety. nie mowie tu o restauracyjnych
      jedzach, co naciagaja na prezenty. te nigdy nie sa do konca
      zadowolone. papieru toaletowego ibenzyny do mojego nieistniejacego
      samochodu kupowac nie musi. sama zarobie. drogich perfum nie jest
      zobowiazany kupowac, sama kupie. durnych czerwonych roz tez nie
      chce, wole orchidee. i najlepiej, by kochal koty i nie mial na nie
      alergii, jak ma moj partner.
      pieniadze maja sluzyc mezczyznie do utrzymania pewnego poziomu
      zycia, na ktory skladaja sie hobby, aktywnosc sportowa, jakies
      ksiazki, czasem wyjazd tu czy tam. i nie musi za mnie placic. nie
      chce czuc sie jak dziecko.
      • osiolek113 O cholera... 06.11.07, 18:24
        > lubie, gdy mezczyzna placi za mnie w
        > restauracji... Boszzz 200 to nie majatek w Warszawie

        W pierwszej chwili zaksztusiłem się herbatą. W drugiej uznałem, że czas się
        poddać i zostać pustelnikiem do końca życia.

        Dla wyjaśnienia - w życiu nie zdarzyło mi się wstąpić do jakiejkolwiek
        restauracji, gdzie rachunek mógłby choć teoretycznie sięgnąć 200 złotych (no
        chyba że przed denominacją). Wiedziałem, że takie istnieją, ale to zawsze był
        dla mnie świat równie odległy jak latynoskie seriale, gdzie każdy ma cztery
        baseny z czterech stron domu, żeby nie musiał lecieć przez całą willę, kiedy
        chce się wykąpać.

        I proszę, jakie proste rozwiązanie moich problemów z kobietami. Nie stać mnie,
        po prostu smile
        • ta_ann Re: O cholera... 06.11.07, 19:04
          Spokojnie. Mnie ten rachunek też trochę zadziwił.
          Koleżanka mówiła o wykwintnej restauracji. A kolację
          można przygotować też samemu. Myślę, że Twoje pierogi
          ruskie podobały się jakiejś miłej Osiołce smile
          • osiolek113 Re: O cholera... 06.11.07, 19:12
            > ruskie podobały się jakiejś miłej Osiołce smile

            Cały czas łudzę się, że się kiedyś spodobają, ale na użycie czasu przeszłego
            muszę zaprotestować. Zeznaję niniejszym, że spośród 5 osób, które odwiedziły
            mnie w mieszkaniu przez ostatnie 6,5 roku (wyłączając najbliższą rodzinę), tylko
            jedna była kobietą i zaliczała się też do rodziny, jeno dalszej.
            • ta_ann Re: O cholera... 06.11.07, 19:25
              zabrakło cząstki BY smile
              tak się zastanawiam nad tekstem cytrynki. z jednej strony,
              czemu nie, jeśli kogoś stać zarobki powiedzmy rzędu 10 tys.
              brutto niech sobie szasta i zaprasza ukochaną kobietę na
              kolacje za skromne 200 zł. Mnie tacy panowie (garnitury,
              błyszczące buty) slang zawodowy w kierunku jakiejś krzywej
              angielszczyzny (zasłyszane kiedyś w windzie w pracy "on
              jest responsywny" - koń by się uśmiał) - nie interesują...
              Ani ja ich. Jestem niezależna od 10 cm szpil, służbowych
              kostiumów itd. Nie moje buty, nie mój świat. Osiołku, szukaj
              na swoją miarę, bedziesz szczęśliwy.

              Nie bądź wiśnia, jak będziesz w Wawie zapraszam do Maraka,
              lubisz zupy? norweska jest super. Stawiasz Ty smile Jeśli dorzucimy
              dwa ciastka zapłacisz 25 zeta wink

              A pierogi ulepione własnoręcznie liczą się podwójnie.
              Bo to rzadkość. Osobom zarabiającym 10 tys. zeta raczej nie
              chce się piec choćby ciasta w domu...(kupne - bleeee)


              • ta_ann Re: O cholera... 06.11.07, 19:55


                [mniej niż 25 zł...chyba jestem z dolnej półki smile
                ALE JA NIE CHCĘ BYĆ CHODZĄCE PIENIĄDZE I BYĆ Z CHODZĄCYMI
                PIENIĘDZMI. Ot co.]
              • beretz-moheru Re: O cholera... 06.11.07, 20:51
                Garnitur nie musi mieć wiele wspólnego z poziomem zarobków. Ja ubieram sie do
                pracy w koszulki i polary a kolacja za 200 zł nie jest dla mnie szokującym
                wydatkiem. Wydaje mi się raczej, że 200 zł to w dobrej knajpie zapłacić trzeba
                za samo jedzenie. A dobre wino gdzie???wink
                Mam taka pracę, w której sam sobie jestem sterem, żeglarzem i okrętem. To jest
                ogromna zaleta. A że przy okazji robię to co lubię i dobrze na tym wychodzę...
                cóż, tak się miło złożyłosmile


                • cytrynka123 Re: O cholera... 06.11.07, 21:41
                  coz.. o to wlasnie mi chodzilo. garniturow nie lubie, ale lubie
                  ladne jasne koszule, szczypte perfum i butelke rozowego. moze byc
                  makaron, salatka owocowa, kapka kawki i muzyczka w tle. dwie stowy
                  raz na miesiac, w najbardziej rozrzutnej wersji, jest niczym dla
                  kogos, kto jest sam, pracuje w jakims koncernie czy na wlasny
                  rachunek. tu nie chodzi o ciosanie chlopu kolkow, ale o pozwolenie
                  mu na swoisty podarunek w postaci milego wieczoru. wiecej wydaja
                  kumple na dyskotekach na piwo, drinki i taxi. te dwie stowy to taka
                  suma umowna. pierogi tez mile widziane, ale to juz kwestia stopnia
                  znajomosci.
                  • ta_ann Re: O cholera... 06.11.07, 21:43
                    i chyba masz rację..."podarunek w postaci wieczoru".
                    ja to kupuję.
          • cytrynka123 Re: O cholera... 06.11.07, 19:17
            za czasow studenckich biegalam z chlopakiem na paczki smile kazde
            wyjscie na miare mozliwosci. ja zwyczajnie nie toleruje sknerstwa.
            zdarzalo mi sie odstroic, ladna sukienke wdziac, pieknie wypastowac
            buty, kapnac sie perfumem i jedwabna apaszke narzucic, nie mowiac o
            cienkich klopotliwych ponczochach, a pan mnie 'przebiegl' kilka
            przystankow autobusowych po kocich lbach.. taki rodzaj bruku, gdzie
            starlam obcasy, jeden zlamalam, a potem posadzil mnie w teatrze na
            podlodze. gdybym wiedziala, doplacilabym te dwie dychy do siedzenia.
            najgorsze, ze potem zjawil sie jego brat z dziewczyna... niezle.

            to taki mocny przyklad z zycia. bo kobiety czesto bardzo sie staraja
            przed randka. to z szacunku do mezczyzny i checi podobania. i fakt,
            czesto kosztowne. przyjemnie, jesli mezczyzna zachowuje sie jak
            dzentelmen, niekoniecznie z kwiatem prowadzacy do drogiej
            restauracji, ale z gestem na miare swoich mozliwosci.
            choc ostatnio to sie moze nie oplacac, gdy sie namietnie i czesto
            randkuje z netu..... wiecie.. taka macdonaldyzacja zwyczajow.
            • ta_ann Re: O cholera... 06.11.07, 19:34
              Częściowo masz rację. Zależy czego oczekujesz. Z przyjaciółmi
              wspaniale dach się smołuje. Jeśli trafisz na równego sobie pasjo-nata, nie będzie Ci przeszkadzał seans w nieklimatyzowanym kinie
              upalnym latem. Na tzw. niezależnym kinie/filmie.

              Nie jestem facetem, trudno się wypowiadać o innych kobietach...
              przeczytane: fajniejsza jest bezpretensjonalna dziewczyna
              w dżinsach niż ktoś, kto spędził dwie godziny przed lustrem.
              I może bardziej liczą się jednak tematy rozmów, wspólne zainteresowania, nie zaś szumna oprawa? Tyle ode mnie.

              P.S. Obraziłam się kiedyś na faceta, który nie zapytał mnie,
              czy w istocie lubię łazić późnym wieczorem zamiast jechać
              autobusem (nie chciało mi się iść), co ciekawe - on też obraził
              się na mnie smile Nie znoszę obrażalskich panów - to wiem na pewno.
              Dyskryminacja, bo mnie wolno raz na miesiąc strzelić focha. Yes!
              smile
              • cytrynka123 Re: O cholera... 06.11.07, 20:00
                ze swoim chlopem tez sie fajnie dach smoluje smile ja oczekiwan
                strasznych nie mam. nie lubie pretensjonalnych samochodow,
                wyzywajacych perfum i ostentacyjnego machania karta bez dna. lubie
                pewien poziom luksusu, ale jezeli mam zamiar sie nim cieszyc to za
                wlasne pieniadze. mowisz o niezaleznym kinie.. ach tak... nie
                obrazilabym sie na to siedzenie na podlodze, gdybym byla wczesniej
                uprzedzona, ze bedziemy miec szalony wieczor. zalozylabym jakies
                plaskie mokasyny i dzinsy. dla mnie randka oznacza randke, a wiec ja
                spodniczka i szminka, on koszula i kwiatek, badz calus w lape.
                make up mam codziennie niezaleznie od okolicznosci, ale tego dnia
                chce miec ladnie upiete wlosy, przed wyjsciem zrobic sobie kapiel
                zamiast prysznica i uprasowac sukienke, choc zwykle nosze rzeczy nie
                wymagajace zelazka. ale to, ze staram sie ladnie wygladac swiadczy o
                szacunku do mezczyzny. chce cieszyc jego oczy swoim widokiem, a
                dusze slowami. mozna i podzielic sie kanapka na randce. praktykowane
                w liceum smile, ale to zalezy od stopnia zazylosci i przyjazni.

                ten motyw z bieganiem w nocy na szpilkach.. nie tylko ja zaliczylam.
                coz, gdybym wiedziala, ze ide na barany to bym chociaz mocne buty
                zalozyla.

                • ta_ann Re: O cholera... 06.11.07, 21:20
                  Randka. Ile kobiet, tyle spojrzeń i...zestawów ubraniowych.
                  Pobawimy się w wyobrażenia?

                  Zakładam dżinsy, białą wyprasowaną dobrze lnianą koszulę,
                  bo takie lubię, rozpiętych kilka guzików, srebrny łańcuszek,
                  kamyk. Ciężkie buty. Sztruksowa ruda kurtka, brązowa torba
                  ze skóry juchtowej. Kąpiel, głowę myję codziennie, przed
                  randką wieczorem jednak też. Kilka kropel grapefruitowych
                  perfum [Pampelune] Włosów specjalnie nie układam, bo są
                  proste. I ładne.

                  Siermiężnie? Nie wiem. Tak lubię. Powiedzmy, że mam zamiar
                  czarować osobowością też. Jeśli mi się nie uda, to trudno smile
                  Zapomniałam. Makijaż oszczędny, podkład, rzęsy, czasem mocna
                  pomadka.

                  Idziemy do kina. Czego oczekuję? Że siedzący obok mnie będzie
                  ładnie pachniał. Że bedzie miał coś do powiedzenia. Że zestresowany
                  da się rozśmieszyć. Że lubi wygłupy. Że wyciszy swoją komórkę.
                  Że będzie mówił poprawną, piękną polszczyzną. Jeśli jest obcokrajowcem, będzie budził ciekawość, ale chyba się jednak
                  nie dogadamy [różnice kulturowe]. Że zaskoczy jakimś drobiazgiem
                  [podkreślam: drobiazg, nie oczekuję kwiatka].
                  Że okaże mi swoją troskę, jeśli uzasadniona, że będzie na mnie
                  "wyczulony". Osobników mówiących wyłącznie o sobie, rzekomo,
                  abym ich dobrze poznała - skreślamy. Nie boi się pytań, z tym,
                  że staram się nie drążyć. Ot, chcę poznać.
                  Nie zależy mi na luksusowych kolacjach, ktoś-kiedyś snuł wizje
                  kolacji na ostatnim piętrze Mariotta - to całkiem nie dla mnie.
                  Poszliśmy ostatecznie na sushi i spotkanie było niewypałem smile
                  Bo próba imponowania pieniędzmi jest niemądra. Facet był całkiem
                  niegłupi, ale gdy powiedział, że przed spotkaniem poszedł na
                  fitness...Rzeźbił sylwetkę? smile)

                  Co to lubi.

                  • beretz-moheru Re: O cholera... 06.11.07, 21:34
                    ta_ann napisała:

                    > Nie zależy mi na luksusowych kolacjach, ktoś-kiedyś snuł wizje
                    > kolacji na ostatnim piętrze Mariotta - to całkiem nie dla mnie.
                    > Poszliśmy ostatecznie na sushi i spotkanie było niewypałem smile
                    > Bo próba imponowania pieniędzmi jest niemądra. Facet był całkiem
                    > niegłupi, ale gdy powiedział, że przed spotkaniem poszedł na
                    > fitness...Rzeźbił sylwetkę? smile)
                    >
                    Widocznie trafiłaś na faceta, który rzeczywiście nosi garnitur, tyle, że
                    kiepskiej jakości wink A aspiracje ma, oj ma...
                    Zaproszenie na kolację do Mariotta uważam za przejaw złego, pseudonowobogackiego
                    gustu - po prostu kuchnia jest tam fatalnasmile

                    • ta_ann Re: O cholera... 06.11.07, 21:38
                      Bywalec? smile
                      W pracy nosił garnitury dobrej jakości, odjazdowe hobby
                      typu motolotnie, wyjazdowe weekendy do Zakopanego, piękne
                      terenowe auto. Ale ja to tak naprawdę chrzanię. Wolę
                      dobry pocałunek pod koniec świetnej randki.
                    • cytrynka123 Re: O cholera... 06.11.07, 21:55
                      wlasnie.. mariot mial najgorsze lody sposrod tych, ktore jadalam. a
                      z reguly zamawialam jakies lody i kawe. najlepsze lody, niestety, ma
                      chyba mac donald. przynajmniej wiadomo, czego sie spodziewac.
                      najlepsze jedzenie serwuja w takiej karczmie kolo palacu
                      wilanowskiego. super grzybki w smietanie i polmisek goracych mies,
                      nie mowiac o pysznym zurku. za super wypas dla dwoch osob jakies 120
                      z piwem i dwiema wodkami. no i zielen wokol smile) jak milo.
                  • cytrynka123 Re: O cholera... 06.11.07, 21:52
                    bylam na najwyzszym pietrze mariotta, ale to nie ja pisalam smile.
                    zjadlam tam przecietne lody i calkiem przyzwoita kawe. hotelowe menu
                    znam dosc dobrze, bo koktajle czesto sie zdarzaly. jakies tam rozne
                    firmowe czy jako osoba towarzyszaca. lubie ten blichtr, ale cena
                    stanowczo za wysoka w relacji do jakosci. coz.. placi sie za
                    mozliwosc sprobowania \marzen\. odnosnie facetow machajacymi
                    pieniedzmi przed oczami.. obawiam sie takich. kiedys poszlam na
                    randke w ciemno, z netu, i facet wyciagnal wielka cegle pieniedzy.
                    przyznam, ze mnie troche zaniepokoil. na mysl mi przeszlo, ze
                    handluje zywym towarem, bo skad tyle kasy w codziennym portfelu.
                    moze miedzy dwusetki wlozyl dziesiatki, nie wiem smile. fakt, czasem
                    fajnie sie pisze mejle, ale realia weryfikuja.
                    moj makijaz tez oszczedny, ale staranny, a na wieczor lubie sobie
                    zrobic wczesniej maseczke. wlosy ukladlam, bo mialam obciete tak
                    pod szczotkowanie, a na nogi pantofle. kwiatki bardzo lubie, ale nie
                    wymuszam. czasem powstaje problem, co z takim kwiatkiem zrobic albo,
                    o zgrozo, zostawi sie nie chcacy delikwenta w kawiarni ku
                    rozczarowaniu towarzysza.
                    i lubie szczupluch, z lekka lykowatych, ale zdrowych mezczyzn.
                    zadnego miesa i zadnych golych kosci. taki fajny i normalny, nawet
                    slepy i zupelnie lysy, od maszynki, nawet brodka mila oku.
                    • ta_ann Re: O cholera... 06.11.07, 22:02
                      wysocy
                      szczupli
                      i cholernie pociągający, ale raczej dający się uwieść
                      niż uwodzący [boję się uwodzicielismile) serio]

                      i mam zagwozdkę na resztę dzisiejszego wieczoru.
                      dlaczego właściwie nie lubię blichtru. do diabła...

                      do Mariotta mogę pójść poobserwować. nie mój świat.
                      przerost formy nad treścią - takie sobie zrobiłam
                      założenie a prori i na razie nie mam ochoty weryfikować.
                      nie mam potrzeby.

                      • cytrynka123 Re: O cholera... 06.11.07, 22:30
                        [boję się uwodzicielismile) serio]


                        unikam uwodzicieli. lubie zamienic kilka slow na neutralnym gruncie
                        zanim zaczne randkowanie. czlowiek, ktory bardzo spala sie
                        nazewnatrz ma malo w srodku, wiec uwodziciele zawodowi odpadaja.

                        mariott... lubie atmosfere hotelowa. czasem lubie posmakowac
                        roznosci, poniewaz bardzo lubie gotowac i kopiowac czesc przysmakow.
                        jakby nie bylo.. mariott nie lezy na mapie moich ulubionych miejsc.
                        tchnie dynastia smile
        • cytrynka123 Re: O cholera... 06.11.07, 19:10
          powiedzmy... w mojej wersji kosztowej. ja tez stawialam panu
          kolacje. taka jubileuszowa, wiec nie jest to problem. coz, panowie
          czasem nie maja problemu wydania kilku stowek na dodatkowa czesc do
          kompa, pakiet gier czy smaczek do samochodu. ja nie pisze o
          kazdorazowej randce, bo mozna i pize do domu zamowic czy 'ukisic'
          cos samemu. i 'postawic' komus paczka i kawe z automatu tez mozna. i
          ja tez 'stawiam' wink. ostatnio moja kolezanka padla z wrazenia, jak
          na randce zrzucila sie na kolacje z amlym okladem na napiwek, a gosc
          jeszcze cala jej reszte schowal do kieszeni, nie wspominajac o braku
          sklonnosci do dania napiwku. nawet zlotowki nie zostawil jej na
          toalete wink)) to jest hard core.
          nie dus sie herbata smile dopij spokojnie.

          > Dla wyjaśnienia - w życiu nie zdarzyło mi się wstąpić do
          jakiejkolwiek
          > restauracji, gdzie rachunek mógłby choć teoretycznie sięgnąć 200
          złotych (no
          > chyba że przed denominacją).

          a mi zdarzalo sie i zdarza. sorry, rzeczywiscie nie wzielam pod
          uwage faktu, ze ludzie maja rozne zarobki. ja mieszkam za granica i
          jadanie poza domem nie jest rujnujace dla kieszeni. a warszawskie
          zarobki pozwalaja na bilety do teatru czy wspomniana restauracje raz
          na ruski miesiac. nie biadolmy. wszystkich tu stac na internet, a
          wielu na papierosy (jakies 200-300 miesiecznie. nie wiem dokladnie,
          bo nie pale), wiec skad to oburzenie. choc w erze szybkich netowych
          randek.... rzeczywiscie trudno jest wylozyc dwie stowki na kazda
          panne wink ja z tych tradycyjnych i randka byla planowana, oczekiwana
          i nie z netu, a ja bylam obwachana, zaakceptowana i z wzajemnoscia,
          wiec ryzyko utopionych pieniedzy male. jezeli wiesz, co mam na mysli.
          ja zawsze bede pamietac tamten wieczor przy swieczkach... mimo
          uplywu czasu i stolowania sie duzo taniej smile to inwestycja w
          pierwsze wrazenie. drugie moze byc skromniejsze i praktyczniejsze.

          > I proszę, jakie proste rozwiązanie moich problemów z kobietami.
          Nie stać mnie,
          > po prostu smile

          nie siegaj po kobiety obite blacha merca i po klopocie. po drugie..
          obecnie jest duzo kobiet, ktore zarabiaja na siebie i nie ogladaja
          sie na panow.
    • oncou Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 18:03
      grosz - źródłem pociągania/przyciągania?
      • ta_ann Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 19:44
        wdowi?
        a to nie wiem
    • kalina_k Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 20:51
      Bez grosza przy duszy nie będzie zbyt atrakcyjna.

      Z moich doświadczeń i obserwacji wynika, że kobieta powinna być
      kolejno:
      1. atrakcyjna,
      2. dobrze zarabiać, lub być z zamożnej rodziny,
      3. być dyspozycyjna czasowo,
      4. dobrze gotować...

      Zasada ogólna: te o dobrym charakterze mają kłopot ze znalezieniem
      faceta, bo wykazują mniejszą umiejętność manipulowania. Potwierdzone
      przez obserwacje własne i otoczenia. Do tego wiedza pochodzi z
      różnych pokoleń smile

      • beretz-moheru Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 21:00
        Co do zasadniczego pytania wątkowego - cenię w kobietach zmysł przedsiębiorcy.
        Wolę, by pomnażała nasze wspólne dobra a w wydawaniu nie widziałbym wtedy
        żadnych ograniczeń. Moja była dziewczyna przejawiała tendencję tzw. minimum ze
        swojej strony. Pewnie to była jedna z przyczyn rozstania.
        • ta_ann Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 21:25
          Co to jest tendencja tzw. minimum? Rozwiń, proszę.
          Bo gdybać mi się nie chce.
          • beretz-moheru Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 21:35
            ta_ann napisała:

            > Co to jest tendencja tzw. minimum? Rozwiń, proszę.
            > Bo gdybać mi się nie chce.

            Wydaje mi się, że doskonale wiesz, co to znaczy.
            • ta_ann Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 21:40
              Nie. Minimum jej wkładu [jakiegokolwiek], oczekiwanie
              na maksimum zysków [ale jakich]. Dosadnie kojarzy mi się
              z leżeniem "jak kłoda" smile Dobra, jeśli mam się nie kompromitować
              w swoich oczach, to wytłumacz, co masz na myśli.
        • ta_ann Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 21:32
          Pytanie 2:

          Potrzebujesz koleżanki-wspólniczki?
          • beretz-moheru Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 21:35
            ta_ann napisała:

            > Pytanie 2:
            >
            > Potrzebujesz koleżanki-wspólniczki?

            A gdzie napisałem coś takiego?
            • ta_ann Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 21:45
              Tu:

              "cenię w kobietach zmysł przedsiębiorcy. Wolę, by pomnażała
              nasze wspólne dobra a w wydawaniu nie widziałbym wtedy
              żadnych ograniczeń"

              Jeśli zastosowałeś metaforę - jestem za.
              Jeśli piszesz o mamonie - potrzebuję dalszych wyjaśnień.
              • beretz-moheru Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 22:01
                ta_ann napisała:

                > Tu:
                >
                > "cenię w kobietach zmysł przedsiębiorcy. Wolę, by pomnażała
                > nasze wspólne dobra a w wydawaniu nie widziałbym wtedy
                > żadnych ograniczeń"
                >
                Wydaje mi się, że moja wypowiedź nie wymaga wielkich interpretacji.
                Ani nadinterpretacji.
                To, że cenię w kobietach przedsiębiorczość nie znaczy, że cenię stan ich konta
                bankowego. Że tak to łopatologicznie wyłożę.

                • ta_ann Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 22:04
                  Nie rozumiem. To ja może sobie pójdę poczytać.
                  • beretz-moheru Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 22:13
                    ta_ann napisała:

                    > Nie rozumiem. To ja może sobie pójdę poczytać.

                    Dobry pomysł.
                    A wracając jeszcze do wątku - krew w mych żyłach mrożą kobiety-bluszcze. To
                    koszmar w czystej postaci. Być może dlatego tak cenię kobiety zaradne i
                    przedsiębiorcze.
                    • ta_ann Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 22:16
                      Masz rację. Idę czytać. Poszukujesz wspólniczki. Ona
                      w nocy, na Twojej klacie liczy waszą wspólną sałatę.
                      Ciebie takie sceny pewnie rajcują, mnie bawią smile
                      • beretz-moheru Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 22:19
                        ta_ann napisała:

                        > Masz rację. Idę czytać. Poszukujesz wspólniczki. Ona
                        > w nocy, na Twojej klacie liczy waszą wspólną sałatę.
                        > Ciebie takie sceny pewnie rajcują, mnie bawią smile

                        Gdy nauczysz się czytać ze zrozumieniem, świat wyda Ci się prostszy. I
                        przyjaźniejszy. Miłego czytania.
                        • cytrynka123 Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 22:27
                          niektorzy nie zrozumieja.. roznica czestotliwosci fali. taka natura
                          ludzka.
                          cenie u ludzi samodzielnosc. bardzo mnie mierza kobiety, co
                          calkowicie sie podporzadkuja mezczyznie, z drugiej strony go
                          ograniczaja, a jeszcze bardziej irytuje mnie falszywa skromnosc. te
                          gloszace jak najbardziej posunieta bezinteresownosc najczesciej
                          szukaja sobie zamoznych reniferow. kobieta zaradna moze pozwolic
                          sobie na luksus bezinteresownej milosci. sama za siebie placi, a od
                          mezczyzny wymaga dokladnie tyle, co miesci w sobie poradnik savoir
                          vivre. zaplata retauracyjnego rachunku to z jednej strony zaszczyt
                          dla dzentelmena, ze atrakcyjna i interesujaca kobieta spedzila z nim
                          wieczor, a dla kobiety oznacza tyle, ze ma do czynienia z mezczyzna
                          z klasa i gestem, a nie totalnym skapiradlem, co piec nowych czesci
                          do kompa kupi, a kelnerce zlotowki napiwku nie da. kobieta zaradna
                          placi za swoje utrzymanie sama, ewentualne odstepstwa od tej reguly
                          sa podyktowane specyfika zwiazku (ciaza, dziecko, zmiana pracy,
                          przeprowadzki etc... pewne poslizgi finansowe zdarzaja sie tez
                          mezczyznom, wiec calkiem naturalna rzecza jest fakt, ze kobieta
                          mocniej zakasuje rekawy, gdy jej meza zwolniono z pracy i nie
                          zrzedzi mu, ze nieudacznik).
                          • beretz-moheru Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 22:36
                            A już myślałem, że piszę niezrozumiale...
                            Zgadzam się z Tobą całkowicie. Dobrze napisane i trafia w sedno sprawy.
                            Sam ostatnio byłem ofiarą zakusów pewnej pani, która, jak to ładnie określiłaś,
                            szuka renifera. Niesmak pozostał mi spory...
                          • ta_ann Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 22:37
                            Hm...gardzisz mną, że ośmielam się mieć inne sądy.
                            Ciekawe. Przyznaję, że wolę rozmowy z inteligentnym
                            młodym Osiołkiem, skromnym (za skromnym), który boi się
                            takich kobiet jak Ty (ja po prostu unikam, albo pobłażliwie
                            się uśmiecham, nie będę gadać z chodzącymi Pieniędzmi)
                            niż z beretem, który tchnie prostactwem (muszę, bo się
                            uduszę smile

                            Cytrynko, mój sąd: nie imponujesz mi, bo nie masz tak naprawdę
                            czym. Klasa to nie pieniądze, serio serio.
                            • cytrynka123 Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 22:54
                              nie gardze Toba, nie mowilam o Tobie. najzwyczajniej chcialam ujac
                              to, co myslal beret. pieniadze daja lekkosc bytu i nie zwalniaja z
                              myslenia.
                              nie lubie, gdy ktos nadaje, ze pieniadze sa zle, nie daja szczescia,
                              ale jak by sie miedzy takimi grosz rzucilo, to by sie pozabijali.
                              nie podejrzewam Cie o to.
                              odnosnie imponowania... nie widzialas mojego portfela, wiec nie mow,
                              ze mam wielkie pieniadze. jakbym miala, to bym tez sie cieszyla, bo
                              pieniadze pozwolilyby mi rozwijac hobby, odciac sie od cywilizacji i
                              zaciagnac sie z plecakiem w amazonska puszcze czy gdzies w himalaje.
                              ja robie jak najbardziej optymalny uzytek z moich pieniedzy. taka
                              specyfika logistyka smile. nigdy nikim nie gardzilam. mierza mnie
                              ludzkie zachowania, nie ludzie. w swoim tonie jestes napastliwa i
                              strasznie epatujesz nienawiscia do tych, ktorzy przyznaja, ze
                              finanse sa wazne. wiele zwiazkow sie rozbija o finanse, bo poczatki
                              zawsze byly takie idylliczne i malo realistyczne, by sie powiodlo w
                              przyszlosci.
                              beret nie jest prostakiem. jest szczery. znam kobiety/bluszcze i
                              naprawde wiem, o czym on pisze.
                              imponowac Ci nie musze. nawet nie probuje, bo nie o tym jest mowa w
                              watku.
                              mowisz.. mlody Osiolek. tak jest mlody. gdy przejdzie magiczna cyfre
                              30 z pewnoscia nie bedzie taki sam, jak teraz. roznice pokolen mi te
                              same rzeczy widzi sie inaczej. odnosnie pierogow.. dobrze gotuje i
                              kazdego przychodzacego przyzwoicie nakarmie. a od biedy, jak nie
                              chce mi sie zagladac w gary, ide na tajskie zarcie. tanie. tak dla
                              zbalansowania wydatkow.
                              • ta_ann Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 23:10
                                cytrynka123 napisała:

                                > nie gardze Toba, nie mowilam o Tobie. najzwyczajniej chcialam ujac
                                > to, co myslal beret.

                                Jesteście jedną osobą? Beret uznał, że jego światopogląd
                                jest klarowny. Moim zdaniem - nie. Jest tylko i wyłącznie
                                JEGO poglądem. Bradzo różnym od mojego.

                                > pieniadze daja lekkosc bytu

                                Kunderowską? Nie pożądam takiej, oj nie...



                                > i nie zwalniaja z
                                > myslenia.
                                > nie lubie, gdy ktos nadaje, ze pieniadze sa zle, nie daja szczescia,


                                Pieniądze są super. Źle jest, gdy stają się jedynym tematem.



                                > ale jak by sie miedzy takimi grosz rzucilo, to by sie pozabijali.
                                > nie podejrzewam Cie o to.
                                > odnosnie imponowania... nie widzialas mojego portfela, wiec nie mow,
                                > ze mam wielkie pieniadze. jakbym miala, to bym tez sie cieszyla, bo
                                > pieniadze pozwolilyby mi rozwijac hobby, odciac sie od cywilizacji i
                                > zaciagnac sie z plecakiem w amazonska puszcze czy gdzies w himalaje.


                                Pasjonat zrobi wszystko dla osiągnięcia celu....Tak myślę.


                                > ja robie jak najbardziej optymalny uzytek z moich pieniedzy. taka
                                > specyfika logistyka smile.


                                Przymiotnik "optymalny" jest niestopniowalny. Jestem złośliwa,
                                wiem. I tu ten pies: wolę skromniejszą kolację, ale możliwość
                                porozmawiania o sprawach fajnych. Na razie miałabym rozmawiać
                                o tym, czy w Mariottcie da się zjeść czy nie. Ja nie chciałam,
                                o tym będziecie mogli już porozmawiać face to face czego Wam
                                szczerze i bezinteresownie życzę smile


                                > nigdy nikim nie gardzilam. mierza mnie
                                > ludzkie zachowania, nie ludzie. w swoim tonie jestes napastliwa i
                                > strasznie epatujesz nienawiscia do tych, ktorzy przyznaja, ze
                                > finanse sa wazne.


                                Są ważne, ale w zupełnie innym kontekście niż tu o nim piszecie.



                                wiele zwiazkow sie rozbija o finanse, bo poczatki
                                > zawsze byly takie idylliczne i malo realistyczne, by sie powiodlo w
                                > przyszlosci.
                                > beret nie jest prostakiem.

                                Podtrzymuję, że prostak, choć z moim zdaniem zgadzać się
                                nie musisz. Zaczął rozmowę ze mną od "piszesz farmazony" smile
                                I na tym skończył.


                                > jest szczery. znam kobiety/bluszcze i
                                > naprawde wiem, o czym on pisze.

                                Powtarzam się, we mnie jest trochę bluszczu i wcale nie
                                uważam, że jestem przez to gorsza. Męskie ramię ma być
                                silne. W przeciwnym razie wolę być solo.



                                > imponowac Ci nie musze. nawet nie probuje, bo nie o tym jest mowa w
                                > watku.
                                > mowisz.. mlody Osiolek. tak jest mlody. gdy przejdzie magiczna cyfre
                                > 30 z pewnoscia nie bedzie taki sam, jak teraz. roznice pokolen mi te
                                > same rzeczy widzi sie inaczej.


                                Lubię taki właśnie 20 paroletnie idealizm. I entuzjazm.
                                Który nie pisze Ci "czytaj ze zrozumieniem". Który Cię
                                szanuje. Nie patrzy na Ciebie z wyższością. No i nie ma
                                zmarszczek smile


                                odnosnie pierogow.. dobrze gotuje i
                                > kazdego przychodzacego przyzwoicie nakarmie.


                                A ja nie. Nie jestem matka-Polka...Jestem kobietą. I oczekuję
                                mężczyzny, nie wspólnika również dyrektora przedsiębiorcy...


                                a od biedy, jak nie
                                > chce mi sie zagladac w gary, ide na tajskie zarcie. tanie. tak dla
                                > zbalansowania wydatkow.


                                wolę ugotować sama dla siebie. nie będę jeść gołębi wink


                                P.S. Różnie patrzymy na świat. I w porządku.


                                • beretz-moheru Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 23:21
                                  Mimo, iż nie do mnie ale o mnie, więc pozwolę sobie się wciąć.

                                  ta_ann napisała:
                                  >
                                  > Jesteście jedną osobą?

                                  Nie jesteśmy. Co nie znaczy, że nie możemy mieć podobnych poglądów ( vide
                                  czytanie ze zrozumieniem).

                                  >Beret uznał, że jego światopogląd
                                  > jest klarowny. Moim zdaniem - nie. Jest tylko i wyłącznie
                                  > JEGO poglądem. Bradzo różnym od mojego.

                                  Jest klarowny. I fakt, że inny niż Twój, klarowności mu nie ujmuje. Tymczasem
                                  powyżej napisałaś, że skoro mój, to nie jest klarowny - tak logicznie wynika z
                                  Twojego wywodu. Ciekawostka...

                                  > > beret nie jest prostakiem.
                                  >
                                  > Podtrzymuję, że prostak, choć z moim zdaniem zgadzać się
                                  > nie musisz. Zaczął rozmowę ze mną od "piszesz farmazony" smile
                                  > I na tym skończył.

                                  Tu nie pozostaje mi nic innego jak sie obśmiać.

                                  >
                                  > Powtarzam się, we mnie jest trochę bluszczu i wcale nie
                                  > uważam, że jestem przez to gorsza. Męskie ramię ma być
                                  > silne. W przeciwnym razie wolę być solo.

                                  A czy ktoś Ci napisał, że to jest gorsze??? ( vide - czytanie ze zrozumieniem)

                                  Pozdrawiam Cię serdecznie.
                                  • ta_ann Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 23:23
                                    Się obśmiać? A obśmiewaj się, to zdrowe smile
                                • cytrynka123 Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 23:27
                                  Jesteście jedną osobą? Beret uznał, że jego światopogląd
                                  > jest klarowny. Moim zdaniem - nie. Jest tylko i wyłącznie
                                  > JEGO poglądem. Bradzo różnym od mojego.


                                  nie jestesmy. coz, nie dane mi bylo miec blizniaka.

                                  > Kunderowską? Nie pożądam takiej, oj nie...

                                  ale brak rzeczonych bardzo dokuczal Chagallowi....

                                  > Pieniądze są super. Źle jest, gdy stają się jedynym tematem.

                                  sama zaczelas watek dotyczacy pieniedzy. wypowiadam sie na temat.
                                  jezeli rozpoczniesz watek nad wyzszoscia Miro nad Kandinskim, bede
                                  rozprawiac na temat kolorystyki i faktury obrazow.

                                  > Przymiotnik "optymalny" jest niestopniowalny.

                                  stusiowalam ekonometrie i profesor sam wyrazal sie o najbardziej
                                  optymalnym rozwiazaniu. optymalnosc tkwi w teorii, a w praktyce
                                  najbardziej optymalne rozwiazanie... najblizsze idealowi. Twoja
                                  zlosliwosc mi zwisa. nie jestem zlosliwa i nie uwazam tej cechy za
                                  zalete.

                                  > Są ważne, ale w zupełnie innym kontekście niż tu o nim piszecie.

                                  specyfika tematu lubi byc plynna. z jednego punktu do drugiego.
                                  piszemy o kobietach i pieniadzach. tak jak zaklada tytul watku.

                                  > Powtarzam się, we mnie jest trochę bluszczu i wcale nie
                                  > uważam, że jestem przez to gorsza. Męskie ramię ma być
                                  > silne. W przeciwnym razie wolę być solo.

                                  najwygodniej jest oprzec sie na meskim ramieniu. zycze Ci takiego,
                                  jezli o tym marzysz. ja lubie uklad partnerski i nie bardzo mnie
                                  cieszy nadmierna opieka mezczyzny. poza tym ubezpieczam sie tym
                                  przed ewentualnymi nastepstwami rozpadu zwiazku. lubie i chce byc
                                  silna, a na meskim ramieniu opierac sie w lozku.


                                  Lubię taki właśnie 20 paroletnie idealizm. I entuzjazm.
                                  > Który nie pisze Ci "czytaj ze zrozumieniem". Który Cię
                                  > szanuje. Nie patrzy na Ciebie z wyższością. No i nie ma
                                  > zmarszczek smile

                                  bardzo dobrze. niech kazdy lubi to, co lubi. ja wole mezczyzn po
                                  przejsciach, z kilkoma zmarszczkami, sprecyzowanym swiatopogladem,
                                  doswiadczonych i wyrafinowanych w lozku. kazdy niech ma to, co lubi
                                  i tyle. mi jest blizej do 30tki, Tobie do 20tki, jak wnioskuje. jest
                                  miedzy nami duza przepasc pogladow. i niech tak zostanie.

                                  > A ja nie. Nie jestem matka-Polka...Jestem kobietą. I oczekuję
                                  > mężczyzny, nie wspólnika również dyrektora przedsiębiorcy...

                                  dziwna jestes. z jednej strony opitalasz za jadanie przez ze mnie
                                  kolacji na miescie, a z drugiej za to, ze lubie gotowac. specyfika
                                  mojej specjalnosci polega na tym, ze wlasnie z panami w garniturach
                                  mam do czynienia. i wcale mi z tym nie jest zle. niektorzy zrzucaja
                                  garniak po pracy i daja czadu na motorku smile

                                  > wolę ugotować sama dla siebie. nie będę jeść gołębi wink

                                  rozrozniam smaki i nic z wyjatkiem wolowiny i kalmarow nie zamawiam.
                                  nie lubie drobiu, wieprzowiny (z wyjatkiem szynki parmenskiej) i
                                  absolutnie nie jadam cieleciny. nigdy nie serwowano mi golebi.
                                  chcesz, podam Ci adres kilku miejsc. maja super wegetarianskie rurki
                                  ryzowe napelniane warzywami. pyszne. i krewetki w ciescie.
                                  • ta_ann Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 23:35
                                    Przyznaję, że podoba mi się Twój cięty język smile
                                    Brak (mi) w Tobie jednak czegoś "ludzkiego", co
                                    pozwoliłoby taką osobę jak Ty polubić. Nie studiowałam
                                    ekonometrii, zatem wspólnego języka raczej nie
                                    znajdziemy smile Profesor się mylił. Na pewno nie
                                    stopniuje się łac. przymiotnika "optymalny".
                                    Profesura nie oznacza nieomylności.

                                    Co do reszty, pozostańmy prz swoich prawdach.
                                    Jeśli chodzi o smaki i upodobania kulinarne -
                                    nie korzystam z żadnych, modnych w danym sezonie,
                                    przewodników kulinarnych - chodzę własnymi
                                    drogami. siebie kreuję jednak sama. nie lubię
                                    być urabiana jak miękkie ciasto przez świat.
                                    I podtrzymuję, że więcej formy niż treści smile

                                    Pozdrawiam.

                                    • cytrynka123 Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 23:46
                                      punktow wspolnych mozemy poszukac na linii biala herbata i tyle.

                                      nie musisz mnie lubic. ludzie sie lubia od razu albo wcale i tyle.
                                      nie lubie uszczypliwosci, wytykania ortografow ani pojedynczych i
                                      malo istotnych dla calosci bledow semantycznych czy jakich im tak.
                                      nieomylnosci ne zarzucam profesorowi, a do pojecia 'najbardziej
                                      optymalny', co jest bledem logicznym, mozna podejsc * najblizszy
                                      optymalnemu'. jezeli wiesz, co oznaczaj pewne sktory myslowe. nigdy
                                      nie podejrzewam innych o nielogicznosc ze wzgledu na pojedynczy
                                      przypadek.
                                      odnosnie kulinariow: polecam kuchnie zydowska. praktykuje codziennie
                                      i zjadacze jeszcze nie padli. bezpieczna, przyjemna i bardzo polska.
                                      bardzo lubie gotowac i gotuje czesto bez przepisow. nie czuje sie
                                      urabiana i nie jestem ciastem. tych piec nie lubie i ograniczam sie
                                      do francuskiego i kruchego z owocami.
                                      co Ci do mojej formy, gdzie jej dopatrujesz? to jest swobodna
                                      wymiana zdan, nie jakis egzamin. czy w ramach skupienia sie na
                                      wiekszej tresciwosci powinnam wypunktowac rownowazniki zdan, a
                                      zapominac o spojnikach, zaimkach i przyimkach?
                                      pozdawiam. milego snu.
                                      • ta_ann Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 23:55
                                        Jeknęłam boleśnie...

                                        Naprawdę nie rozumiesz wyrażenia "przerostu formy
                                        nad treścią"?

                                        I że nie potrzebuję żadnych wskazówek, co jeść, bo
                                        doskonale radzę sobie sama z tym jak żyć/co jeść/
                                        na kogo głosować? Wiesz, co to znaczy "niezależne
                                        poglądy"? Nie wiesz...

                                        Optymalny to optymalny, czyli najlepszy i cześć.
                        • ta_ann Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 22:30
                          Ups.

                          Panie kolego, nie moją winą jest, iż mamy różne światopoglądy.
                          Dla mnie Twój na tyle niezrozumiały, że poprosiłam o dalsze
                          wyjaśnienia. Mój Tobie także wydawałby się Tobie powikłany.

                          Nie znaczy to jednak, że masz prawo nazywać mnie wtórną analfabetką.
                          Taaak, tak w skrócie mówi się o ludziach czytających bez zrozumienia,
                          a do nich osobiście się nie zaliczam. Trochę szacunku dla netowego,
                          ale jednak rozmówcy.

                          Z mojej strony koniec.

    • beretz-moheru Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 22:44
      Jeszcze raz polecam czytanie ze zrozumieniem. A jeśli ktoś tu komuś okazał
      pogardę, to wyłącznie Ty mnie. Oraz Cytrynce. i to właśnie dlatego, że myślimy
      inaczej niż Ty.Bez odbioru.
      • ta_ann Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 22:51
        Pogardę okazujecie oboje światu, liudziom, którzy cenią wartości
        nie mające wiele wspólnego z pieniędzmi. O Cytrynce wiemy
        tylko tyle, że lubi blichtr (o niczym innym oprócz pieniędzy
        w tym wątku nie pisała), o Tobie zaś, że lubisz pisać
        "rozczarwujesz" (nie dbam o oczarowywanie innychsmile i że lubisz
        wysoko postawione kobiety. Ja nie smile Czemu nie. Your own business smile

        Teraz może być koniec smile

        • beretz-moheru Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 22:54
          ta_ann napisała:

          > Pogardę okazujecie oboje światu, liudziom, którzy cenią wartości
          > nie mające wiele wspólnego z pieniędzmi. O Cytrynce wiemy
          > tylko tyle, że lubi blichtr (o niczym innym oprócz pieniędzy
          > w tym wątku nie pisała), o Tobie zaś, że lubisz pisać
          > "rozczarwujesz" (nie dbam o oczarowywanie innychsmile i że lubisz
          > wysoko postawione kobiety. Ja nie smile Czemu nie. Your own business smile
          >
          > Teraz może być koniec smile
          >
          Once again - czytaj ze zrozumieniem. Naprawdę polecam.
          • cytrynka123 Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 22:57
            to nas podsumowala na zasadzie slow kluczy wyrwanych z kontekstu.
            • beretz-moheru Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 22:59
              cytrynka123 napisała:

              > to nas podsumowala na zasadzie slow kluczy wyrwanych z kontekstu.

              Owszem. Mnie szczególnie spodobało się moje upodobanie do wysoko postawionych
              kobiet wink Oraz Twoje upodobanie do blichtru wink
              • cytrynka123 Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 23:06
                bardzo lubie atmosfere przygotowania do randki. lubie takie wyjsca..
                o ile jeszcze pamietam smile. dla mnie to swoisty rytual. tak jak cudne
                sa przygaszone swiatla, lekki jazz w tle, swieczki, zapach ladnych i
                dyskretnych meskich perfum. a przede wszystkim mile towarzystwo i
                ciekawa rozmowa. zadne narzekanie na pieniadze i pogode. bardzo
                lubie ludzi z gestem, takich troche staroswieckich. moj przyszywany
                dzaidek zawsze kupuje mi sezonowe kwiaty na powitanie. takie
                niedrogie konwalie czy tulipanki, a ja zawsze przychodze w
                odwiedziny z czekoladkami. sa pewne uroki, ktore dostrzega pewna
                czesc ludzi. kazdy doszukuje sie urokow gdzie indziej.
                • ta_ann Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 23:19
                  Ciekawi mnie jedna rzecz. Dlaczego myslisz, że jesteś
                  wyjątkowa? Bo dla wielu osób to bardzo ludzkie, że idąc
                  z wizytą niosą coś w dłoniach, jadę za klika dni do starych
                  jak świat dziadków i oglądałam wczoraj czekoladki. Lindta,
                  uwielbiam.

                  Chcę podkreślić tylko jedno. To co widzę w Twoim pisaniu:
                  niesamowity przerost formy nad treścią. A ja cholernie
                  lubię zaglądać pod podszewkę. Taka moja wada. U Ciebie jak
                  na razie nic. Szkoda. Uspokajam. Podszewka wysokogatunkowa
                  i naprawdę dobrze skrojona. Krawiec się postarał. Szanownemu
                  państwu jak i widowni dobrej nocy smile
                  • cytrynka123 Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 23:30
                    masz chyba problemy... jestem wyjatkowa dla tych, ktorzy sa
                    wyjatkowi dla mnie. nie mam ambicji byc wyjatkowa dla wszystkich.
                    dziwna jestes, jakas taka napastliwa i strasznie wyzywajaca sie na
                    innych. zaczynasz watek finansowy, potem opitalasz ludzi, w
                    miedzyczasie zarzucasz jakies dziwne rzeczy nie znajac rozmowcow.
                    rozne czekolady jadam, ale dziadek najbardziej lubi wedla. i takie
                    mu daje.
                    tak. jestem wyjatkowa. dla tych, ktorzy mnie kochaja i ktorych
                    kocham ja. zazdroscisz? nie lej jadem, wiec.
                    • ta_ann Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 23:47
                      smile

                      Nie leję jadem, jeśli już to nieświadomie.

                      Piszesz po prostu z takim upodobaniem o formie, pieścisz
                      do tego stopnia słowa "tulipanki" etc., że chcę powtórzyć -
                      forma forma zero treści.

                      O wyjątkowości. Będę grzeczna i nie powtórzę za beretem,
                      że czytasz bez zrozumienia. W jakiś sposób czuje się,
                      iż stawiasz siebie na piedestale, podkreślasz swoją
                      wyjątkowość. Chcę powiedzieć, że takich ludzi, którzy
                      też starają się być uprzejmi jest sporo.

                      Ciekawe było Twoje pierwsze wejście. Rzuciłaś nonszalancko
                      o kolacji za dwie stówy. Później to już tylko wykładanie
                      nic nie wnoszących upodobań (tu beret napisze, że wnoszących,
                      niech sobie pisze, na zdrowie smile

                      MNIE NIE INETERSUJE JAKĄ TWÓJ DZIADEK LUBI CZEKOLADĘ smile
                      Nie czujesz żartu?
                      • beretz-moheru Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 23:51
                        Uprzejmie proszę sie ode mnie odwalić. Nie cytować, nawet nie pisać, że się za
                        mną nie powtarza. Wypraszam sobie używania mojej osoby w takim kontekście.

                        I jeszcze na dobranoc - dobry żart tynfa wart.

                      • cytrynka123 Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 23:56
                        > Nie leję jadem, jeśli już to nieświadomie.

                        okej. przyjete do wiadomosci.

                        > Piszesz po prostu z takim upodobaniem o formie, pieścisz
                        > do tego stopnia słowa "tulipanki" etc., że chcę powtórzyć -
                        > forma forma zero treści.

                        tulipanki... nie znasz takiego slowa? gdybym powiedziala rozyczki
                        byloby okej?

                        > O wyjątkowości. Będę grzeczna i nie powtórzę za beretem,
                        > że czytasz bez zrozumienia. W jakiś sposób czuje się,
                        > iż stawiasz siebie na piedestale, podkreślasz swoją
                        > wyjątkowość. Chcę powiedzieć, że takich ludzi, którzy
                        > też starają się być uprzejmi jest sporo.

                        nie staram sie byc wyjatkowa. dla jednych jestem przez fakt, ze mnie
                        kochaja tak samo, jak sa dla mnie osoby wyjatkowymi, ktore kocham
                        ja. o postronne oczy i serca nie walcze. nie wyciagaj pochopnych
                        wnioskow i CZYTAJ ZE ZROZUMIENIEM: wyjatkowosc mi zarzucasz bez
                        sensu, a gdy Ci tlumacze znaczenie wyjatkowosci, zaraz wsadzasz mnie
                        na piedestal. dzieki, nie potrzebuje. mam bardzo duzy poziom
                        samoakceptacji i pokory zyciowej i nie potrzeba mi cudzych
                        piedestalow.

                        > Ciekawe było Twoje pierwsze wejście. Rzuciłaś nonszalancko
                        > o kolacji za dwie stówy. Później to już tylko wykładanie
                        > nic nie wnoszących upodobań (tu beret napisze, że wnoszących,
                        > niech sobie pisze, na zdrowie smile

                        wyjmujesz te dwie stowy z kontekstu.... ja jestem kolo trzydziestki
                        i w tym wieku dwie stowy wydane na kolacje raz na miesiac czy
                        rzadziej to nie majatek. jezeli palisz, to wydajesz znacznie wiecej
                        na papierosy i nikt Ci nie zarzuca nonszalancji.

                        > MNIE NIE INETERSUJE JAKĄ TWÓJ DZIADEK LUBI CZEKOLADĘ smile
                        > Nie czujesz żartu?

                        sama podajesz nazwe jednej z najdrozszych czekolad... poszlam Twoim
                        tokiem myslenia. Ty nie czujesz zartu smile



                        • ta_ann Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 23:59
                          Prawdopodobnie jestem od Ciebie trochę starsza.
                          Czy fakt, że mam odmienne poglądy na wiele spraw
                          w życiu od moich rówieśników czyni mnie kimś gorszym?
                          W moich oczach nie.

                          Wieża Babel.
                          • cytrynka123 Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 07.11.07, 00:08
                            rzeczywiscie... wnioskujac po zapachu Guearlain, musisz miec wiecej
                            lat niz 20. jednak zlosliwosci w sobie zebralas tyle, co trzykrotnie
                            starsza kobieta.
                            nie jestes gorsza. ani lepsza. poglady sa kwestia subiektywna i
                            niech tak zostanie. niepodoba mi sie, ze na mnie naskoczylas w
                            zwiazku z tymi dwiema stowami. zapewne nie nalezysz do osob, ktore
                            nie maja na kanapke, tak jak 99 procent reszty forumkow. zatem nie
                            czuje, ze obrazam nikogo stwierdzeniem, ze 2 stowy to jeszcze nie
                            jest najwiekszy majatek i mezczyzna moze spokojnie taka sume
                            wyskrobac od swieta. przyczepilas sie do dwoch stow, a potem
                            doczepialas sie wielu drobnych szczegolow wyrywajac je z kontekstu.
                            jednoczesnie atakowalas personalnie.
                  • beretz-moheru Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 23:32
                    ta_ann napisała:


                    > A ja cholernie
                    > lubię zaglądać pod podszewkę. Taka moja wada.

                    Uspokoję Cię - to nie Twoja wada. Pod podszewkę trzeba umieć zaglądać a Ty tego
                    nie potrafisz. wink
                    • ta_ann Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 23:39
                      Jesteś bardzo mało męski...bo w tym momencie mógłbyś
                      zakończyć rozmowę (między sobą i mną), która już dawno
                      przestała być przyjemna dla którejkolwiek ze stron...
                      Takt, to jest to słowo. Względnie brak taktu.

                      Jak również nie musisz odbijać piłeczki skierowanej
                      do cytrynki. Doskonale, bo inteligentnie daje sobie
                      radę sama.
                      • beretz-moheru Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 23:44
                        ta_ann napisała:

                        > Jak również nie musisz odbijać piłeczki skierowanej
                        > do cytrynki. Doskonale, bo inteligentnie daje sobie
                        > radę sama.

                        Jeśli pisze się o mnie, zwykłem reagować. Skoro tak przestrzegasz zasad, to
                        pisząc o mnie pisz do mnie.
                        I nie próbuj założyć koalicji. Oraz wycofywać się rakiem. To żałosne. Dobranoc.
                        • ta_ann Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 23:50
                          Co Ty, nie jestem od przestrzegania zasad. Lubię
                          je łamać smile
                          Rozmawialiście o mnie na stronie. Ładne to nie
                          było, ale Twój pierwszy post skierowany do mnie
                          z miesiąc temu ładny nie był, więc rewelacji po
                          Tobie nie oczekuję smile Ot, koleś z kompleksami.
                          Który co chwila pisze "rozczarowujesz"...


                          Fuj.
                          • beretz-moheru Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 23:53
                            ta_ann napisała:

                            > Ot, koleś z kompleksami.

                            Rozlicznymi.

                            > Który co chwila pisze "rozczarowujesz"...

                            Skoro tak piszę, to coś w tym jest.
                            >
                            >
                            > Fuj.
                            Faktycznie, fuj Aniu.
                            • ta_ann Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 23:57
                              Rewanż? Piotrze...
                              • beretz-moheru Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 23:59
                                Idę z psem na spacer.
                            • cytrynka123 Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 23:59
                              kurka.. nie wypadasz tu, jakbys mial kompleksy. skromny jestes, a tu
                              zarzucaja Ci nonszalancje i inne takie smile

                              ps. nie ma jak personalne przytyki na dzien dobry.
                              • beretz-moheru Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 07.11.07, 00:04
                                cytrynka123 napisała:

                                > kurka.. nie wypadasz tu, jakbys mial kompleksy. skromny jestes, a tu
                                > zarzucaja Ci nonszalancje i inne takie smile
                                >
                                > ps. nie ma jak personalne przytyki na dzien dobry.

                                Przede wszystkim, nie ma to jak przyjazne forum dla singli wink
                                gdybym był młodszy, mniej doświadczony, to chyba bym się załamał wink
                                Idę z psem na spacerek. Wracam za 10 minut.
                                • cytrynka123 Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 07.11.07, 00:11
                                  wlasnie... ta lekkosc slowa i bytu smile wyprowadz ciapka na spacer,
                                  niech sie wysiusia. jutro lece prosto w objecia kotki tygrysiastej.
                                  kurka, jak mi do kota teskno.
                                  tez sie juz nie zalamuje. normalnie, ataki personalne porzucam bez
                                  komentarza. dzisiaj chyba przybylo mi odrobine perwersji wink
                                  • beretz-moheru Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 07.11.07, 00:22
                                    Ciapek (he, niezłe określenie) się wysikał. Kot śpi.
                                    Czas się udać w objęcia Morfeusza.
                                    Co do rzekomej mojej napastliwości - ktoś miał podobny nick do mojego i
                                    zaatakował ponoć nicka ta_ann. Podczas wymiany korespondencji mailowej
                                    wyjaśniłem jasno, że ta osoba to nie byłem ja. Jak się okazuje, niezbyt
                                    jasno...Ale to chyba taka moja wada - niejasne wypowiedzi.

                                    Dobranocsmile
                                    • cytrynka123 Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 07.11.07, 00:45
                                      dobranoc. nie zarzucalam Ci napastliwosci. masz kota?
                                      • beretz-moheru Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 21.11.07, 23:54
                                        Mam kota, przygarniętego dachowca w cętki. I psa również. Kochają się bardzo wink
                              • ta_ann Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 07.11.07, 00:07
                                Kochana cytrynko smile

                                Na zakończenie, bo dalej to byłoby bezowocne bicie piany.

                                Było to tak smile Kolega beretz_moheru, a wcześniej beretzmoheru
                                oświadczył mi na początku, iż pieprzę od rzeczy. Ot tak,
                                taki miał kaprys. Wszedł i po raz pierwszy rzekł był na forum, że budzę jego agresję. Później nazwał się moim wielbicielem smile
                                Chwycił mnie za serce, gdy mnie na forum poszukiwał smile)
                                Chcę Ci naświetlić dokładniej jego postać.

                                Ja zatem odbijam piłeczkę i mówię "kolesiu, masz coś
                                nie tak pod sufitem" smile A dalej rozmawiajcie sobie sami smile

                                Uśmiechy.
                                • cytrynka123 Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 07.11.07, 00:16
                                  skad sie ta wymiana zdan musiala wziac. nie wchodze w szczegoly.
                                  wnioskuje duzo po tym, co piszesz do mnie. sa to w sumie przytyki
                                  personalne. moze sobie nawet nie zdajesz z tego sprawy. ja nie mam
                                  zwyczaju oceniac ludzi, nigdy pierwsza nie atakuje, w obronie
                                  wlasnej potrafie wyciagnac najmocniejsze dziala, ale po co? wychodze
                                  z zalozenia, ze jestesmy tu na necie po to, by sobie swobodnie
                                  porozmawiac, a ze sa roznice zdan, taka natura i uroda. jednak pewne
                                  standardy musza byc zachowane i atmosfera nie powinna zmieniac sie
                                  we wroga. ani to potrzebne, ani przyjemne.

                                  smile
              • cytrynka123 Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 23:08
                wysoko postawione kobiety... ktory mezczyzna takich nie lubi,
                zwlaszcza w szpilkach i koronkach hi hi hi hihihi ööööö
                • beretz-moheru Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 23:10
                  cytrynka123 napisała:

                  > wysoko postawione kobiety... ktory mezczyzna takich nie lubi,
                  > zwlaszcza w szpilkach i koronkach hi hi hi hihihi ööööö

                  Zostałem rozgryziony wink
                  • cytrynka123 Re: Czy kobieta bez grosza na koncie - 06.11.07, 23:13
                    no no... nie wystarczy czytac slowa, trzeba jeszcze miedzy
                    wierszami wink roznica miedzy wymaganiami mezczyzn dotyczacymi 'wysoko
                    postawionej kobiety' tkwi w kolorze rzeczonych akcesoriow wink
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka