janiostyle
30.10.08, 22:26
Ahoj przygodo.
Poczytalem sobie roznych Waszych singlowych histori, i przyszla mi do glowy taka mysl. Otoz kazdy z nas kroczy przez zycie wlasna odrebna droga. Kazda z nich jest inywidualna i niepodobna do innych. I w zasadzie laczy nas to, ze na tej drodze jestesmy samotni. Jak to single. No ale wlasnie w tym rzecz. Dla jednych jest to swiadomie dokonany wybor. Dla innych znow czysty przypadek, tak sie po prostu ulozylo.
Osobiscie jestem singlem z przypadku. Kilka lat temu zakonczyl sie wieloletni zwiazek. Stalo sie.
No i coz, bycie singlem niesie z soba bardzo wiele zalet. Mozliwosc dokonywania swobodnych wyborow, decydowania samemu za siebie, bez ograniczen narzuconych przez bycie polowka. Przez ten czas bardzo wiele zrobilem w kierunku samorozwoju, wiele zobaczylem i duzo sie nauczylem. I niby wszystko jest w porzadku tylko... no wlasnie.
Do pelni szczescia brakuje bardzo waznej rzeczy. Mianowicie mozliwosci dzielenia sie, wrazeniami, odczuciami i tymi wszystkimi emocjami z kims bliskim. Niby sa kolezanki, koledzy z ktorymi mozna sie zalkoholizowac, wyskoczyc gdzies w teren, zaszalec. Ale to nie to samo. To zupelnie inny rodzaj kontaktu, nie moze zastapic mozliwosci budzenia sie u boku kochanej osoby, przytulenia sie, tego spojrzenia sobie gleboko w oczy i powiedzenia kilku magicznych slow.
Tak wiec mam nadzieje ze z czasem wszystko wroci do tzw. normy i spotkam kogos z kim bede mogl pojsc dalej. Z natury jestem optymista, wiec mocno w to wierze.
No a Wam, jak jest z ta samotnoscia? Dobrze? Zle? Czy to wybor czy przypadek. Czy swiadome bycie singlem jest fajne? I dla kogo?