entropia
01.09.09, 09:58
Przeczytałem i zbaraniałem. To mają być dobre rady? Wygląda bardziej jak reklama karty kredytowej.
Z moich doświadczeń z kartą kredytową wynika, że jedyna sensowna dobra rada to nie używać kredytówki. A jeśli już koniecznie ktoś chce jej używać, to od razu odkładać na jakiś rezerwowy fundusz kwotę którą się wydało kartą. Bo inaczej, po paru miesiącach okazuje się, że te 'drobne wydatki', które 'spłacam od razu po pensji' w efekcie zżerają spory kawałek tej pensji. I nagle, zamiast dostawać pensję, dostajemy fundusze na spłatę karty i już od początku miesiąca płacimy za co się da kartą.
W efekcie
1. Jesteśmy jeśli chodzi o pieniądze o 1 miesiąc do tyłu
2. Nic nie zyskaliśmy na używaniu karty
3. Za to bank zyskuje na tym to, że jesteśmy na jego kartę skazani i ma te swoje 2 procent z każdej naszej transakcji.
A jeśli pójdzie się jeszcze krok dalej (ja na szczęście tego uniknąłem) to:
4. Bank ma jeszcze dodatkowo co miesiąc rentę od nas - w postaci odsetek od kredytu w karcie. My za to mamy zarobek ujemny - odsetki dla banku.
Jeśli się komuś wydaje, że będzie potrafił trzymać w ryzach wydatki z odroczoną o parę dni płatnością - to moim skromnym zdaniem, bardzo się myli. To znaczy może istnieją ludzie o bardzo silnej woli, którzy potrafią to zrobić ale ja sobie tego nie wyobrażam. Jeśli już, to zapewne ci, który idą do marketu z listą i potrafią kupić tylko to co mają na swojej liście zakupowej i NIC więcej. Jeśli tak nie potrafisz, to ja użytkowanie karty odradzam. Po paru miesiącach stwierdziłem że wolę debet - może teoretycznie jest gorszy (odstetki są od pierwszego dnia), ale suma summarum tracę na tym mniej - przynajmniej od razu widzę, o ile jestem na minusie.
A najbardziej rozbawiła mnie porada nr 1. w artykule: Płać kartą zamiast gotówką. Bo kto na tym zyskuje? Ty? nie bardzo. To że spłacasz kartę po paru dniach to żadna oszczędność. Wystarczy policzyć ile wynosiły by odsetki na lokacie na 100 zeta na jakieś 20-40 dni. Dwa grosze? Pięćdziesiąt groszy jeżeli wydajemy całą pensję kartą? Ile na tym zarabia sklepikarz? Ano -2% które musi zapłacić bankowi. Jedynym, który zyskuje jest bank. Piękna porada.