agnes3131
25.11.09, 15:11
A zaczęło się od braku seksu po urodzeniu dziecka 3,5 lata temu...
Mąż wyprowadził się z sypialni, zeby w spokoju przesypiać noce, a ja
zaczęłam spać z synkiem i tak zostało... Codziennie praca, potem
biegiem do domu do synka i o 23 już całkiem padnięta usypiam. Mąż
narzeka od dawna na brak seksu, ale najczęściej tylko gada i nic nie
robi w tym kierunku. Kupił synowi łóżko, ale ani razu go do niego
nie przeniósł. I w końcu wybuchnęło... Po tym jak wczoraj po raz
kolejny zaczął się czepiać i powiedział że dla niego może już być
byle jaki seks i z byle kim wypędziłam go z domu. Uznałam to za
zdradę, albo jej chęć. Żyjemy obok siebie, nie jemy wspólnych
posiłków, mało rozmawiamy. Mąż wraca późno z pracy i siada do kompa,
albo pobawi się z synem, a ja mam chwilę dla siebie. Nie czuję
nic... nie wyobrażam sobie przyszłości bez niego, synek go bardzo
kocha, ale nie wiem czy się jeszcze kochamy. ja nie czuję pożądania,
chyba, ze zostanę pobudzona przez niego, a on chciałby abym to ja
dążyła do współżycia. Co robić?? Czy jest sens być razem? Ratować
to, czy nie ma sensu? Nie wiem... jesteśmy po ślubie 8 lat, a coraz
mniej nas łączy...