krezzzz100
06.03.10, 13:09
Czytam, i czytam to forum, i jestem coraz bliższa postawy Z Mazura względem
formuły działania forum: moralność "Kalego" - bawię się coraz lepiej

I
obserwuję. A obserwacja, jak dla mnie, to coś cennego.
Jako że obecne konkluzje ogólnoforumowe "w temacie" zbliżają się do moich
niegdysiejszych, to je skromnie przypomnę
Teza ogólna brzmi: powodem tego, że forum RiCD zbliża się do poziomu burdelu
(magla, bagna, syfu mentalnego…

jest hipokryzja co do tematu samego forum.
Otóż, Ojciec Założyciel założył to forum dla ROZWODNIKÓW obu orientacji
(uwaga: wprowadzam nowe pojęcie: "orientacja rozwodnicza" –rzecz jasna jest to
metafora

) Wyszczególniam, (z grubsza) dwie orientacje: "odchodzący" i
"opuszczani". Istnieje oczywiście frakcja "mieszana", ale to nie ma znaczenia
w tym momencie.
Hipokryzja polega na powszechnym udawaniu, że to forum jest dla obu
(orientacji). Tymczasem w praktyce wychodzi na to, że ino dla tych drugich,
czyli OPUSZCZANYCH.
Bo ci pierwsi ("opuszczający") to przeca: świnie, degeneruchy, mondzioły,
diabelskie nasienie, morony, mastodonty jedne, kurwiarze/kurwiszony, no- sami
widzicie- bydlaki wszelkiej maści

Ot, takie niewinne założenie dotyczące
ich statusu ontycznego).
Moja poprawka do tezy Z Mazura jest taka, że jego spostrzeżenie dotyczy nie
tylko płci męskiej. A że kobitki odchodzące od swych partnerów rzadziej się na
tym forum znajdują, to uderzenie idzie generalnie w kierunku "degeneruchów"
męskich. Niemniej moja osoba jest dowodem na to, że także kobita może być
"bydlaczką" (bo odeszła, i już, suka jedna).
Wychodzi więc na to, że Ojciec założyciel to bydlę (wybacz, Jarkoni- ale wisz,
"bydlę" do "bydlęcia" się zwraca

) Kusi mnie jednak pytanie takowe: co
"opuszczeni" robią na tym forum założonym przez "bydlaka"? Toć to chyba jakiś
masochizm, czy cóś podobnego… Bo, jakby nie było, to chyba jednak "porzuceni"
powinni tłumaczyć tu swą obecność, nie odwrotnie, co?
Żeby nie było- mnie tam oni nie przeszkadzają

Przeciwnie

Zawsze to
ciekawie dowiedzieć się czegoś od innej orientacji (że się nie dowiedziałam,
to inna rzecz). Ale być wyzywanym przez nich? Wyrzucanym z – było nie było-
"bardziej" własnego forum (wszak pozycja Ojca Założyciela zobowiązuje, no nie?
) to chyba "ciut" za dużo?
Żeby nie było- rozumiem "opuszczonych" w sporej mierze. Ego siadło, emocje
szaleją, okazało się bowiem, że nie oni rozdają karty, że ktoś może stawiać
pytania (bezczelny!) co do ich „wydajności” związkowej, że trzeba spojrzeć na
własne dokonania związkowe- może być ciężko(((((. Rozumim. Ale żeby aż tak, by
zawłaszczyć cudze forum i zawłaszczać, zawłaszczać….tego nie rozumim
Rozumiem też, że mają potrzebę uczestnictwa w grupie wsparcia "opuszczonych".
Nikt nie kwestionuje tego, że Ich Trauma (celowo piszę z wielkiej litery)
wymaga terapii i wsparcia grupowego. Sądzę, że Ojcu Założycielowi forum
przyświecała ta naiwna (?) myśl, że na forum znajdzie się miejscu dla
wszystkich stron konfliktu. Rzeczywistość pokazała (pokazuje?) wilcze kły-
forum to w dużej mierze zsyp na emocje –i takim czynią je "opuszczeni.
Wydaje się, że ten imperatyw jest nie do pokonania. Jak tylko pojawi się ktoś
z frakcji "opuszczających", zaczyna się wylewanie na niego pomyj. Bez
jakichkolwiek hamulców.
Może rzeczywiście współpraca jest niemożliwa (uwarunkowania biologiczne?
biologiczno-psychiczne?) . Jeżeli tak (a na to wygląda), to chyba nie
pozostaje nic innego, Jarkoni, jak uznać, że Twój pomysł z forum nie powiódł
się. Bo nie mógł. Funkcjonował o tyle, o ile grupy te pozostawały w rozmowie
odseparowane.
Jeżeli tak, to niech "opuszczeni" powołają do istnienia swoje forum
funkcjonujące jako grupa wsparcia. Ale - na starożytnych bogów- niech opiszą
je prawdziwie: że to forum dla "opuszczonych" (czyli: skrzywdzonych, aniołów,
ideałów, no jak się tam nazwą)...Wtedy będą się na nim poklepywać po plecach,
utwierdzać, że są bez grzechu (nawet pierworodnego- a co mi tam, hojna
będę))), podnosić na duchu, okłamywać, wyzywać eksie/eksów od chujów, suk,
kurew/kurwiarzy, postulować odebranie eksom dzieci/majątku/zdrowia/życia/czci
wszelakiej, no- wszystko to, czego IM trzeba.
Wyznam, że długo nie rozumiałam, o co chodzi na tym forum. Poszłam, równie
naiwnie co Ojciec Założyciel (niech mu bogowie wynagrodzą naiwną odwagę

,
za jego myślą fundacyjną. Ale już rozumiem. To o miejsce na pomyje chodzi. (
Znacie "Szumowiny" Singera?)
Pytanie, czy to ma sens.
Jakiś partykularny pewnie ma. Mój, np., jest taki, że dzięki temu forum
sformułowałam kilka myśli, które wykorzystałam, uogólniając je dalej. Naprawdę
mi się przydało- okazało się np., że myśl Marka Edelmana, iż człowiek to
bydlę, którego bydlęcy potencjał uruchamia się, kiedy to tylko staje się
możliwe, jest PRAWDZIWA. I że koreluje to z uwagą Hannah Arendt o banalności
zła. Rozumiecie, znalazłam przekład tych uogólnionych myśli na rzeczywistość.
Dopiero po tym przekładzie mogłam je przyjąć w ich ogólności i uogólniać dalej
na innych poziomach.
Nie kpię. Naprawdę dopiero to forum mnie przekonało do w/w myśli. Pytanie
tylko, czy to NAPRAWDĘ MIAŁO SENS (że akurat przez TO forum). Bowiem nie
sposób uniknąć pytania o to, czy warto było uzyskać swoją satysfakcję w
obliczu STRAT, jakimi jest krzywda osób, na które te moje są wylewane.
I na to pytanie odpowiadam: nie warto. Zapewne mój interes był możliwy do
osiągnięcia bez aż takich kosztów.
Mam w zanadrzu jeszcze kilka innych tez co do tego forum. Ale je zachowam "na
zaś". Gdyby znaleźli się zainteresowani nimi, wyciągnę je z rękawa. Kiedy? Jak
będzie nadzieja na sensowną rozmowę. Bez wylewania na mnie pomyj.Wszystkim,
którzy chcą odreagować na mnie swoją traumę, uprzejmie dziękuję, nie skorzystam.