zatracony72
26.09.10, 19:10
Jakiś czas nie zaglądałem na forum, skupiłem się bardziej na swoim zdrowiu.
Rozwód zbliża się jednak nieustannie, wciąż nie wiem jak postąpić z alimentami. Oboje chcemy rozwodu bez orzekania o winie, ex wkurzyła się bardzo jak w rozmowie wyszło, że zastanawiam się nad rozwodem z jej wyłącznej winy. Zależy jej na szybkim rozwodzie, paroletnie sądzenie nie jest jej na rękę. Dlatego też choć pozew będzie składała ex to mam wpływ co w nim będzie, tak żeby już po 1 czy 2 rozprawach zakończyć sprawę.
Ustaliliśmy kwotę alimentów tylko wciąż nie wiem jak je określić na pozwie.
Dodam, że grozi mi płacenie alimentów na ex z powodu pozostania w niedostatku (proszę nie pisać, że się nie należą)
Więc wariant pierwszy to na wniosku alimenty tylko na dziecko a ex obiecuje, że nie będzie potem składała dodatkowych na siebie. Wobec tego jaka była i jest jakoś nie wierzę w te obietnice. No i teraz myślę nad rozwiązaniem w postaci podzielenia tej kwoty na dziecko i ex, oczywiście nie po równo tylko 2/3 na dziecko a reszta na ex.
Czy to drugie rozwiązanie nie jest bardziej rozsądne? Serce boli, że zdradzała i poniżała a jeszcze po rozwodzie będzie na moim garnuszku być może do końca swojego życia.
Rozwiązanie pierwsze nie budzi takich moich oporów, ale jeśli ex będzie zdolna do pracy lub wyjdzie oficjalnie za mąż to całość kwoty wciąż będę płacił, co prawda to na moje kochane dziecko ale czemu mam wtedy ułatwiać ex za bardzo życie. W rozwiązaniu drugim ex zawsze może wnioskować po podjęciu pracy o zwiększenie alimentów na dziecko ale przecież niekoniecznie musi je dostać.
No i boję się, że wybierając wariant pierwszy plus jak jeszcze dostanie alimenty na siebie to pracując wystarczy mi tylko na marną egzystencję a ex taka kwota zadowoli i kombinując i żyjąc w konkubinacie dalej będzie wygraną.