jaktoboli
14.12.10, 09:33
cześć...
jestem w trakcie rozwodu, pierwsza sprawa za mną (sierpień), mieliśmy mediacje - chciałam ratować rodzinę , teraz czekam na drugą sprawę...jeszcze mąż ma przyjaciółkę z pracy 11 lat młodszą - wielka szalona miłość, motyle w brzuchu, po trupach do celu bo miłość jest najważniejsza. "delegacje", ucieczki z domu, wieczne kłamstwa, wyczekiwanie kiedy wróci od kochanki - to było ponad moje siły. Mamy dwójkę dzieci (7 i 3 latka). Wyprowadził się w maju, pomieszkuje w wielkiej tajemnicy u kochanki, w pracy udają że nic ich nie łączy. Mąż mi powiedział że musi ładnie wyglądać w sądzie. Częstotliwość prezentów i odwiedzin przed sprawą rozwodową sięgnęła zenitu - czyli dobry ojciec jest. Do dnia dzisiejszego utrzymuje że kochanki nie ma - mam nadzieję, że dowody w sądzie będą wystarczające, innymi słowy będę walczyć.
Przepraszam za ten haos we wstępie...
I teraz o co mi chodzi - niby mam studia podyplomowe, na co dzień wogóle nie przeklinam, jestem raczej spokojną, wrażliwą kobietą, ale w sytuacji kiedy z nim rozmawiam i śmieje mi się prosto w twarz to puszczają mi wszelkie hamulce... i: 2x kazałam mu wynosić się z domu, 2x dałam mu po twarzy, 2x naplułam mu w twarz, ...boże jestem jak zwierzę, jestem obrzydliwa.