Dodaj do ulubionych

zlinczujcie mnie

14.12.10, 09:33
cześć...
jestem w trakcie rozwodu, pierwsza sprawa za mną (sierpień), mieliśmy mediacje - chciałam ratować rodzinę , teraz czekam na drugą sprawę...jeszcze mąż ma przyjaciółkę z pracy 11 lat młodszą - wielka szalona miłość, motyle w brzuchu, po trupach do celu bo miłość jest najważniejsza. "delegacje", ucieczki z domu, wieczne kłamstwa, wyczekiwanie kiedy wróci od kochanki - to było ponad moje siły. Mamy dwójkę dzieci (7 i 3 latka). Wyprowadził się w maju, pomieszkuje w wielkiej tajemnicy u kochanki, w pracy udają że nic ich nie łączy. Mąż mi powiedział że musi ładnie wyglądać w sądzie. Częstotliwość prezentów i odwiedzin przed sprawą rozwodową sięgnęła zenitu - czyli dobry ojciec jest. Do dnia dzisiejszego utrzymuje że kochanki nie ma - mam nadzieję, że dowody w sądzie będą wystarczające, innymi słowy będę walczyć.

Przepraszam za ten haos we wstępie...
I teraz o co mi chodzi - niby mam studia podyplomowe, na co dzień wogóle nie przeklinam, jestem raczej spokojną, wrażliwą kobietą, ale w sytuacji kiedy z nim rozmawiam i śmieje mi się prosto w twarz to puszczają mi wszelkie hamulce... i: 2x kazałam mu wynosić się z domu, 2x dałam mu po twarzy, 2x naplułam mu w twarz, ...boże jestem jak zwierzę, jestem obrzydliwa.
Obserwuj wątek
    • brzydula09 Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 09:44
      Witaj,
      powiem tak: JESTEŚ JAK NAJBARDZIEJ NORMALNA !!!!!!!!!!!!!
      Ja też jakiś czas temu przeżyła podobną sytuację i też byłam wściekła na cały świat, tak to już poprostu jest - więc dla mnie to nic dziwnego, ja też jestem spokojna i nie robię awantur i mam pogodne nastawinie, ale kiedy się dowiedziałam - to jakby .... ktoś wyrwał mi serce.
      No cóż takie życie - trzeba żyć dalej i uśmiechać się każdego dnia - dzieci nie są niczemu winne i my musimy dla nich pokazać, że "nic się nie stało".
      Żal kiedyś minie - czas leczy rany - i ja to wiem...

      Dla Ciebie - dużo siły i spokoju i przede wszystkim zdrówka, dbaj o siebie, bo teraz Jesteś podwójnie narażona na choroby przez stres.
      Powodzenia.
      • eutherpe Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 10:00
        Dziewczyno- za co zlinczować?Agresja kobiet często jest wynikiem bezsilności wobec pewnych wydarzeń.
        • z_mazur Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 10:42
          Agresja to agresja.

          Czy jakby tu napisał mężczyzna: "Żona mi się zaśmiała w twarz, to ją walnąłem w gębę i naplułem w twarz", też byście były takie wyrozumiałe, bo facet poczuł się bezsilny?
          • eutherpe Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 10:58
            Agresja u pani została spowodowana zachowaniem jej męża. Chyba nie uważasz,że kobieta potrafi podejść do męża i bez powodu strzelić go w pyszczycho, bo akurat taka z niej zołza??
            • obrazo-burca Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 11:57

              > Agresja u pani została spowodowana zachowaniem jej męża.

              Szlag mnie trafia jak czytam takie brednie!!! Jakby facet tak zrobił byłby sprawcą przemocy i miałby 207 gotowe, kobiecie wolno.
              • beata-12345 Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 12:17
                Emocje ją poniosły. Nikt nie mówi, że jej wolno ani że pięknie się zachowała.
                • obrazo-burca Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 12:24
                  beata-12345 napisała:

                  > Emocje ją poniosły. Nikt nie mówi, że jej wolno ani że pięknie się zachowała.

                  A ja tu widzę tłumaczenia typu jesteś normalna itd. Jakby facet tak napisał, też byłoby tyle wyrozumiałości? Śmiem wątpić.
                  • beata-12345 Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 13:18
                    No bo że dała facetowi po pysku to nie znaczy, że jest nienormalna smile
            • kasper254 Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 12:00
              Eutherpe - o jakiej kobiecie mówisz: konkretnej, abstrakcyjnej? Chcę cię zapewnić, że kobieta wiele potrafi: fingować "dowody", kłamać, oszukiwać, krzyczeć, że ją biją, gdy nie biją, ale być-może coś się przyda dla sądu, ukrywać majątek itd. Mało masz na tym forum kobiet, które porzucają rodzinę, bo mąż się rozwijał, skapcaniał, jest chory, członek nie staje mu w tą oczekiwaną stronę, nie umie się zachowac w tzw. towarzystwie, nie umie się usmiechać itd. ? Pamiętasz niejaką krezz. która szukała wszelkie możliwej legitymacji dla uzadadnienia zniszczenia rodziny,a brak konkretnej wiedzy przysłaniała tupetem i żonglerką słowną? Tzw. przesłanki rozwodów w świetle badań sacjologicznych są coraz bardziej banalne, prymitywne, by nie rzec - prostackie. I zazwyczaj ona to określa - ta konkretna i ta abstrakcyjna- Anna Karenina naszych czasów - coś pośredniego między Szczuką, a być może moją byłą żoną.
            • sonia_30 Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 12:33
              A to ciekawe... Czyli jak powód jest, wszystkie chwyty dozwolone?
          • nangaparbat3 Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 13:44
            Nie - bo jest różnica wagi, siły mięśni i ścięgien.
            Czasem także zaprawienia w bojach.
            I niestety w naszej kulturze wciąż pokutuje podwójna ocena policzkowania - policzek od kobiety nie hańbił, hańbę męskiego policzka mógł zmazać jedynie pojedynek.
        • szizumami Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 10:46
          podpisuje sie pod tym co wyżej
          nie ma o co i za co cie linczowac
          nie ty jedna nie wytrzymujesz..wykształcenie nie ma tu nic do rzeczy
          ze stoickim spokojem, w białych rekawiczkach mozna kogos znieważyc,upodlić bardziej niż taka agresją
          i wiemy z czego to wynika
          przestan sie obwiniac
          ----zadbaj o ten spokój i obojętność wobec jego poczynań--w sądzie moga nie miec wyrozumiałości--tam liczy sie to co widac
          trzymaj sie
          • niutka Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 21:14
            Moja, wykształcona, kumpela jak dowiedziała się o zdradzie męża, to po pierwsze pocięła mu cala bieliznę (bo "prałam ją a on do niej latał"), potem płyty (bo chciał zabrać, a dla niego je kupowała). No a na koniec też dała mu po pysku... Po 2 miesiącach gościu chciał wrócić. Ale to już nie ta bajka, nie ten temat...
            • niutka Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 21:23
              Jeszcze jedno, zazdroszczę jej tego... Ja nie umiałam tak postąpić, chociaż powinnam...
            • gazeta_mi_placi Re: zlinczujcie mnie 15.12.10, 21:20
              Żałosne...
    • beata-12345 Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 10:39
      Ja miałam podobną historię z pierwszym mężem i i rozumiem Twoje emocje. Ale jednak spróbuj się powstrzymać - nie dawaj mu satysfakcji. Ciesz się, że ten człowiek zniknął z Twojego życia teraz, a nie za dziesięć lat. A przed Tobą nowe życie, nowe możliwości - tak to traktuj. Są na świecie porządni, monogamiczni kochający faceci, nie płacz za jakąś mendą
    • evela1982 Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 11:05
      Postaraj się już nigdy nie doprowadzić do takiej sytuacji, że emocję wyjdą na piedestał, w tym momencie kiedy mu dołożyłaś pewnie poczułaś się lepiej, ale było to przez chwilę i teraz sobie plujesz w brodę. Twojego męża wcale nie jest mi żal, ale miej na uwadze to, że mógłby to wykorzystać przeciwko Tobie w sądzie podczas sprawy rozwodowej i jak będzie miał adwokata drania zrobią z Ciebie niesabilną emocjonalnie- moj mąż mnie tym własnie straszy, bo 2 lata leczyłam się na depresję(brałam leki i psycholog) i również nie jestem "dumna z jednej rzeczy, którą zrobiłam, a do której sprowokował mnie mój jeszcze mąż. Nie obwiniaj się, to tylko dowód, że czlowiek to istota instynktowna, kochałaś tego człowieka, on Ciebie zranił, Ty nie wytrzymałaś, potraktowałaś jak "szmatę", bo szmatławcem się okazał.
      • niutka Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 21:45
        evela1982 napisała:

        [...]
        > moj mąż mnie tym własnie straszy, bo 2 lata leczyłam się
        > na depresję(brałam leki i psycholog)

        Takie straszenie tylko wyjdzie jemu "gardłem". Mój były tez w pismach do sadu rzucał tekstami, iż jestem "nienormalna". Ale ja przedstawiłam dokumentację od psychiatry i psychologa, z której wynika, iż powodem mojej depresji były głównie nieporozumienia małżeńskie i zdrada męża.
        Jak trafisz na normalna sędzinę, to masz rozwód od razu (chyba że małżonek się nie zgadza... jak mój).
        i również nie jestem "dumna z jednej rzecz
        > y, którą zrobiłam, a do której sprowokował mnie mój jeszcze mąż. Nie obwiniaj
        > się, to tylko dowód, że czlowiek to istota instynktowna, kochałaś tego człowiek
        > a, on Ciebie zranił, Ty nie wytrzymałaś, potraktowałaś jak "szmatę", bo szmatła
        > wcem się okazał.
    • tautschinsky Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 12:23
      jaktoboli napisała:

      > I teraz o co mi chodzi - niby mam studia podyplomowe, na co dzień wogóle nie pr
      > zeklinam, jestem raczej spokojną, wrażliwą kobietą, ale w sytuacji kiedy z nim
      > rozmawiam i śmieje mi się prosto w twarz to puszczają mi wszelkie hamulce... i:
      > 2x kazałam mu wynosić się z domu, 2x dałam mu po twarzy, 2x naplułam mu w twar


      Stosujesz więc przemoc: psychiczną i fizyczną.
      I tłumaczenia, bo cię sprowokował... smile wiesz...
      o to w tym chodzi - o wytłumaczenie się.
      Jeśli nie przesolona zupa przez żonę to "za szeroki
      uśmiech" u męża.

      Swoją drogą - pluć komuś w twarz?

      Mam nadzieję, że mąż wykorzysta to w sądzie.
      I rozwód będzie z winy was obojga.


      Ja, gdyby ktoś mnie lał po pysku, wyrzucał
      z domu i pluł mi w twarz - też nie chciałbym
      z kimś takim być. Też bym szukał kogoś.
      Kto by chciał być tak traktowany? Nie wierzę,
      że osoba łagodna, delikatna, wcześniej nie
      okazywała swojej prawdziwej natury skrywanej
      za podyplomowymi studiami big_grin jakby one o czymś
      miały decydować. Agresja, przemoc tak jak alkoholizm
      nie plenią się tylko w tak zwanym marginesie, czym
      by on miał być.
      • beata-12345 Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 13:22
        Rozwód nie będzie z winy obojga, skoro facet dostał w dziób za kochankę wink
        • tautschinsky Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 13:36
          beata-12345 napisała:

          > Rozwód nie będzie z winy obojga, skoro facet dostał w dziób za kochankę wink


          Na bicie i poniewieranie nie ma usprawiedliwienia.
          Od tego zacznijmy. Nie ma też podziału na tych, co mogą
          i nie mogą: kobiety mogą lać, mężczyźni już nie.

          Poza tym jej agresję łatwo i sensownie podciągnąć pod
          niezgodność charakteru (delikatny kaliber), albo po prostu
          udowadniać, że z tą panią nie dało się żyć: biła, pluła w twarz,
          burzyła spokój w małżeństwie. Kochanka zaś okazała się być
          osobą, która znalazła się w odpowiednim momencie w zawirowaniu
          życiowym, kiedy mąż - psychicznie i fizycznie niszczony przez
          żonę - myślał o skończeniu ze sobą. Pani nie radzi sobie z emocjami
          a jej sposób na rozstrzyganie konfliktów to bicie po twarzy, plucie
          w twarz, wyzwiska. Kiedy ją dziecko zdenerwuje nie będzie miała już
          tych oporów przed trzaśnięciem. Bo mnie zdenerwowało... Skąd
          my to znamy? Zwykle to faceci są pokazywani jako ci źli, co biją i takie
          pada tłumaczenie: bo... to, bo... tamto.
          • eutherpe Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 13:39
            I co jeszcze wymyślisz??On był poniewierany biedulek?Jej agresja była umotywowana jego bezczelnością jak mniemam. Każdy ma swój próg wytrzymałości. I nie ma tutaj mowy o pani, która biła na oślep , bo taką była cholerą.
            • tautschinsky Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 13:48
              eutherpe napisała:

              > I co jeszcze wymyślisz??On był poniewierany biedulek?Jej agresja była umoty
              > wowana jego bezczelnością jak mniemam. Każdy ma swój próg wytrzymałości.



              Ona nie jest dzieckiem ani osobą, jak mniemam, upośledzoną umysłowo - i jako taka odpowiada za swoje zachowanie. I nie ma wytłumaczenia na jej agresję wobec kogokolwiek. W kłótni na ulicy też ta pani może się zdenerwować i komuś obić twarz, napluć w twarz, słownie zgnoić? Chyba nie. Ani mąż, ani żona przez sam fakt bycia ze sobą bliżej nie tracą swoich praw do nietykalności! Proste? Mąż, gdy żona niewierna nie może bezkarnie jej pobić, tak samo żona tego nie może.
          • m.agdaa Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 13:44
            Za bardzo filozofujesz, a raczej obracasz kota ogonem. Ale oczywiscie jak maz bedzie miał "dobrego" adwokata to nawet ze zdradzonej zrobi oprawce, ktora stosuje przemoc na mężu i najlepiej jak sie jej dzieci odbierze, bo przeciez jest niestabilna emocjonalnie i jak dała "liścia" męzowi to i dzieci katować bedzie.
            • fikcyjne-konto Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 14:05
              Kobiety opanujcie się. Czy wystarczy być osobą zdradzoną, żeby sobie usprawiedliwić bicie męża? "on mnie zdradza więc ja go biję"?

              Tak, dziewczyna nie radzi sobie z emocjami narosłymi wskutek długotrwałych kłamstw męża.
              I musi się zająć pilnie sobą (np z psychologiem, lub towarzyską pomocą gdzie się wygada i emocje rozładuje) by nauczyć się inaczej komunikować mężowi uczucia i prawo do swojego zdania
              a nie taplać na zmianę w agresji i depresji myśląc w kółko "jak ten drań śmiał, w pysk mu!" , bo wtedy zniża się do jego poziomu a sama grzęźnie w miejscu.
              Rękoczyny nie rozwiążą sprawy. Gdyby miały jakąkolwiek wartość dla męża, już pierwsze danie mu w pysk by było wstrząsem i zmianą sytuacji. Jemu może nawet jest na rękę jej histeria "ta zdzira mnie bije, zawsze była francą!" . Teraz zwyczajnie kobita niepotrzebnie traci energię na coś co exowi zwisa a bezpowrotnie psuje ich kontakty na przyszłosć (wspólne dzieci będą ich łączyć na zawsze).
          • beata-12345 Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 15:24
            Masz skłonności do przesady, a myślałam, że tylko baby tak mają
      • beata-12345 Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 15:27
        A w ogóle podejrzewam, że to ty ten wątek założyłeś albo obrazoburca, szczególnie ta wyliczanka na końcu ile razy dostał małżonek w pysk, a ile razy mu napluła - to takie w waszym stylu
        • obrazo-burca Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 15:41
          Dziękuję za etykietkę smile

          Jeśli chodzi o mnie, to tak jest w moim stylu wytykanie braku logiki i przyzwalanie jednej płci na zachowania, które u drugiej płci byłyby beeeeeeeee.
    • gyubal_wahazar Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 12:45
      Moim skromnym zdaniem, w ogóle nie masz się czym gryźć. Nie dałaś w pysk niewinnej sierotce, tylko silniejszemu od Ciebie, który mówiąc kolokwialnie 'sprzedał Ci kosę', zrujnował co najmniej kilka lat życia Tobie i Twym dzieciom i jeszcze z Ciebie w żywe oczy drwił. Jedyny słaby punkt Twojej akcji, to ten, że mógł Ci oddać. Ulżyło trochę ? Więc było warto.

      Nie trafiają do mnie argumentacje oparte o modny koncept równości płci. Takiej równości w historii ludzkości nie było i nie ma.

      Podnoszone tu aspekty dobrego wychowania, fajnie wyglądają na papierze kiedy się czyta _czyjąś_ historię. Masz prawo do najbardziej skrajnych emocji, zastanów się tylko czy się nie narażasz na zbyt duże ryzyko.
      • eutherpe Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 13:03
        Oczywiście.Jestem w stanie wytłumaczyć i kobietę i mężczyznę, poniżanych, zdradzanych, gnębionych psychicznie, którym puszczają nerwy i uderzą.Każdy jest tylko człowiekiem i każdy ma swoją, niekiedy okrutną historię.Pani chyba została fatalnie potraktowana przez męża, przypuszczam ,że i dzieci były świadkami tego śmiania się również w twarz. Na koniec dostałby kopniaka w zad i walizki poleciałyby daleko za nim.
        • gyubal_wahazar Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 13:13
          Dokładnie. Pan mąż, o ile nie jest kompletnym troglo, musiał mieć pełną świadomość, że prowokuje swym zachowaniem kobietę, którą sam wcześniej ustawił na krawędzi panowania nad nerwami i uwzględniać ryzyko z tym związane.

          Odnosząc się do komentarzy przedpiśców, o tym, że facet w analogicznej sytuacji od razu podpadłby pod paragraf - jasne, że tak. I bardzo słusznie, bo musi być jakaś równowaga. Jeśli przewaga fizyczna jest po stronie faceta, to musi być jakaś inna po stronie kobiety. I jest nią w tym przypadku przewaga prawna.
          • obrazo-burca Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 15:11
            MNIAAAAAAAAAAAMMMMMMMMMMM !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

            Polecam "W Pustyni i w Puszczy"!!!!!!!!!!!!!!
            • gyubal_wahazar Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 15:38
              Dzięki. A ja ze swej strony 'Zaczarowany ołówek' i 'Przygody Misia Uszatka' wink
              • obrazo-burca Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 15:43
                Zaczarowany ołówek, by się przydał. Wyrysowałbym pewien płyn i lejek, żeby niektórym tu można go było wlać, do pewnej części ciała.
                • gyubal_wahazar Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 16:00
                  Łap linkę do tutoriala, na wypadek gdybyś wyszedł z wprawy wink

                  www.youtube.com/watch?v=T-tP6eI-fhg
          • z_mazur Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 17:29
            > Dokładnie. Pan mąż, o ile nie jest kompletnym troglo, musiał mieć pełną świadom
            > ość, że prowokuje swym zachowaniem kobietę, którą sam wcześniej ustawił na kraw
            > ędzi panowania nad nerwami i uwzględniać ryzyko z tym związane.

            A kobieta jak pyskuje i nie słucha poleceń faceta, to też ma pewnie świadomość, że zaraz w pysk oberwie i takie jej zachowanie oczywiście usprawiedliwia faceta?

            A jak kobieta zostaje zgwałcona to pewnie też jej wina, bo po cholerę zakłada krótką spódniczkę i włóczy się wieczorem poza domem. Pewnie uwzględnia ryzyko z tym związane i skoro już jej się szybki niezbyt chciany seks przytrafi, to jest sobie sama winna?

            Powiem szczerze, że jak czytam teksty niektórych pań tutaj, to przestaję być przeciwnikiem przemocy, bo autentycznie kwalifikują się, żeby je w główkę puknąć. I byłoby to działanie całkiem usprawiedliwione.
            • gyubal_wahazar Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 18:05
              > A kobieta jak pyskuje i nie słucha poleceń faceta, to też ma pewnie świadomość,
              > że zaraz w pysk oberwie i takie jej zachowanie oczywiście usprawiedliwia faceta?

              Poważnie przyrównujesz tą trywialną w swojej codzienności sytuację do zdrady i porzucenia z dwójką dzieci Autorki ? Jeśli tak, to nie mam więcej pytań

              > A jak kobieta zostaje zgwałcona to pewnie też jej wina, bo po cholerę zakłada krótką spódniczkę i włóczy się wieczorem poza domem. Pewnie uwzględnia ryzyko z tym związane i skoro już jej się szybki niezbyt chciany seks przytrafi, to jest sobie sama winna?

              Pomóż mi proszę zrozumieć jak Twój przykład ma się do sytuacji Autorki. Idąc tym tropem może warto włączyć do rozważań zagrożenia atmosfery ziemskiej degradacją lasów tropikalnych ?
              • z_mazur Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 18:17
                > Pomóż mi proszę zrozumieć jak Twój przykład ma się do sytuacji Autorki. Idąc ty
                > m tropem może warto włączyć do rozważań zagrożenia atmosfery ziemskiej degradac
                > ją lasów tropikalnych ?

                Jeśli nie widzisz analogii w moim przykładzie do usprawiedliwienia przemocy rzekomą prowokacją do niej przez ofiarę, to nie pomogę Ci tego zrozumieć.

                Przemoc nie ma usprawiedliwienia. Koniec, kropka.

                Można próbować zrozumieć przesłanki, które doprowadziły do aktu przemocy, ale usprawiedliwiać jej nie można, niezależnie od tego kto wobec kogo ją stosuje.
                • dorata351 Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 18:30
                  A dla zdrady jest usprawiedliwienie? Jestem kobietą i przysięgam , że zdecydowanie wolałabym dostać w pysk, niż doświadczyć tego co zafundował mi mój ex, zdradzając , okłamując itd. Minął rok, a to wciąz boli, rzadziej ale nie mniej. I nie dzieliłabym w tej sytuacji ludzi na kobiety i mężczyzn. Takie nowiny kazdego sa w stanie wyprowadzić z równowagi.
                  • z_mazur Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 18:58
                    Czyli jak facet podejrzewa żonę o zdradę, to może ją tłuc?

                    A zadawanie w tym momencie pytania czy dla zdrady jest usprawiedliwienie, to argumentacja w stylu: "a u was biją murzynów".

                    I nie mówimy tutaj o nowinie. Autorka wątku nie pisze, że była to jej reakcja na wiadomość o zdradzie, a nawet jeśli, to nie dowiadywała się o niej pierwszy raz dwa razy.
                • gyubal_wahazar Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 19:25
                  > Przemoc nie ma usprawiedliwienia. Koniec, kropka.
                  > Można próbować zrozumieć przesłanki, które doprowadziły do aktu przemocy, ale u
                  > sprawiedliwiać jej nie można, niezależnie od tego kto wobec kogo ją stosuje.

                  I to jest coś, co mnie zdumiewa. Poczynania pana zdradzającego i opuszczającego żonę z 2-ką maluchów, a potem drwiącego w żywe oczy ze zdesperowanej kobiety zupełnie uchodzą Twojej uwadze, ale to, że pan ów przyjął 2 _damskie_ (czytaj - stosunkowo lekkie) uderzenia w twarz i 2 splunięcia, wypełnia cały Twój dość pryncypialny w tonie komentarz.

                  Aktem przemocy według Ciebie jest tylko akt o charakterze fizycznym ?
                  • obrazo-burca Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 21:44
                    > I to jest coś, co mnie zdumiewa. Poczynania pana zdradzającego i opuszczającego
                    > żonę z 2-ką maluchów, a potem drwiącego w żywe oczy ze zdesperowanej kobiety z
                    > upełnie uchodzą Twojej uwadze, ale to, że pan ów przyjął 2 _damskie_ (czytaj -
                    > stosunkowo lekkie) uderzenia w twarz i 2 splunięcia, wypełnia cały Twój dość pr
                    > yncypialny w tonie komentarz.
                    >
                    > Aktem przemocy według Ciebie jest tylko akt o charakterze fizycznym ?

                    Oświeć proszę mnie ciemniaka i małointligentego tłuka, JAKIEJ DO JASNEJ CHOLERY (eufemizm, bo nie chcę bana) PRZEMOCY ÓW PAN SIĘ DOPUŚCIŁ BYŁ???
                    • gyubal_wahazar Re: zlinczujcie mnie 15.12.10, 00:07
                      Z przyjemnością oświecam, kojąc równocześnie jak mniemam potrzebę masochistycznej egzaltacji Pytającego wink

                      Pan mąż dopuścił się moim zdaniem przemocy psychicznej, dopuszczając się kolejno :
                      a) zdrady
                      b) rozbicia rodziny
                      c) drwiąc z rozpaczy porzuconej przez siebie żony
                      • sonia_30 Re: zlinczujcie mnie 15.12.10, 09:24
                        W związku z powyższym żona może a nawet powinna odpłacić pięknym za nadobne. Wszystkie chwyty dozwolone. Pranie po pysku (prawie jak pieszczota, bo damska rączka zwiewną jest), plucie (ot kuracja nawilżająca), kopanie w tyłek też? (terapia antycellulitisowa). Oko za oko, ząb za ząb.. jak u Hammurabiegio. Finał może być z dreszczem.
                        • gyubal_wahazar Re: zlinczujcie mnie 15.12.10, 12:49
                          Nigdzie nie stwierdziłem, że powinna. To czy może, jest w moim odczuciu dyskusyjne i nie mam jednoznacznie wyrobionej opinii. Zwróć proszę uwagę, że uderzenie otwartą dłonią w twarz nie ma na celu szkód fizycznych (bo te są prawie zawsze marginalne), a psychiczne.

                          Nie ma uniwersalnych reguł oceny takich sytuacji. I bardzo dobrze, bo jest mnóstwo okoliczności które mogą drastycznie zróżnicować ocenę takiego aktu. Pierwsza z brzegu - działanie w afekcie czy z premedytacją, a jest ich o wiele więcej.

                          W tym konkretnym przypadku, wziąłem stronę Autorki, co wcale nie oznacza, że w innym bym się od podobnego działania nie zdystansował. Próby uogólnień są moim zdaniem niebezpieczne, bo prowadzą do unikania rozpatrywania całej sytuacji a stosują (zbyt) proste schematy myślowe
                          • tautschinsky "równuprawnienie" :) 15.12.10, 13:08
                            A wracając do tego, co pani zrobiła i reakcji głównie kobiet, to wychodzi z nich co można na co dzień obserwować - ocenianie zachowań zależnie od płci. Gdyby to facet tu się przyszedł pożalić, że żona go zdradziła i on ją wytrzaskał po pysku, napluł w twarz, słownie zgnoił, to w najlepszym razie polecono by mu terapię - bo jest "przemocowcem", pisano by, że "kto raz podniesie rękę to już potem będzie bił", że "raz podniesiona ręka to o ten raz za dużo" itd. Jak w tej tabelce, która na forum już się kiedyś pojawiła:

                            Tekst linka

                            A jest jak jest, niezależnie od tego, że pan ją zdradził - pani stosuje przemoc psychiczną i fizyczną - i tu nie ma co do tego wątpliwości. Dla przemocy nie ma "uzasadnienia" i sytuacji, które ją dopuszczają i i usprawiedliwiają.
                          • z_mazur Re: zlinczujcie mnie 15.12.10, 13:12
                            > Nigdzie nie stwierdziłem, że powinna. To czy może, jest w moim odczuciu dyskusy
                            > jne i nie mam jednoznacznie wyrobionej opinii. Zwróć proszę uwagę, że uderzenie
                            > otwartą dłonią w twarz nie ma na celu szkód fizycznych (bo te są prawie zawsze
                            > marginalne), a psychiczne.

                            Czyli jak już pisałem, dopuszczasz że facet bije kobietę otwartą dłonią po twarzy, bo przecież szkody w takim przypadku są marginalne? A pluć to już pewnie wszyscy faceci mogą na kobiety, bo przecież tu nawet marginalnych szkód nie ma?

                            Po raz kolejny doprowadziłaś sprawę do absurdu. Właśnie o to chodzi, że nie ważne jak lekkie było uderzenie, tylko po co i dlaczego było zadane. Przemoc to niedojrzały emocjonalnie sposób na radzenie sobie z własnymi emocjami, które żywi się do osoby, wobec której się ją stosuje. To jest sedno tej sytuacji (podobnie jak każdej innej, w której dochodzi do przemocy). Głaskanie po główce i wyrozumiałość nie rozwiązuje tego problemu i pośrednio szkodzi autorce wątku.
                            • gyubal_wahazar Re: zlinczujcie mnie 15.12.10, 15:06
                              >Czyli jak już pisałem, dopuszczasz że facet bije kobietę otwartą dłonią po twar
                              > zy, bo przecież szkody w takim przypadku są marginalne? A pluć to już pewnie ws
                              > zyscy faceci mogą na kobiety, bo przecież tu nawet marginalnych szkód nie ma?

                              Jak pisałeś wcześniej tak i teraz, cały czas wykazujesz przemożną skłonność do generalizowania i uproszczeń. Rozumiem pokusę prostych recept rozwiązujących w kilku zdaniach najbardziej skomplikowane sytuacje życiowe. Podejście indywidualne jest znacznie bardziej czasochłonne, skomplikowane i rodzące znacznie więcej wątpliwości.

                              Jeszcze raz jednak powtórzę, że generalizowanie mnie nie interesuje, bo nie ma dwu takich samych ludzkich dramatów. A dlatego że nie ma, każdy powinien być rozpatrywany indywidualnie.
                            • gyubal_wahazar Re: zlinczujcie mnie 15.12.10, 15:36
                              > Czyli jak już pisałem, dopuszczasz że facet bije kobietę otwartą dłonią po twar
                              > zy, bo przecież szkody w takim przypadku są marginalne?

                              Ale by uniknąć zarzutu uciekania od stawianych przez Ciebie pytań - tak, jestem w sobie w stanie wyobrazić sytuację, w której znajdę równie wiele usprawiedliwień dla mężczyzny który postawiony w ekstremalnie dramatycznej sytuacji przez kobietę, uderza ją w afekcie z otwartej dłoni w twarz. Nawet dwukrotnie i nawet plując jej w twarz

                              Na marginesie, by uniknąć pseudomerytorycznych komentarzy - nigdy w życiu i w żadnej formie mi się to nie zdarzyło
                              • lupus76 Re: zlinczujcie mnie 17.12.10, 15:02
                                A ja usprawiedliwienia nie widzę. Co najwyżej okoliczności łagodzące.
                          • lupus76 Re: zlinczujcie mnie 17.12.10, 14:53
                            gyubal_wahazar napisał:

                            > Nigdzie nie stwierdziłem, że powinna. To czy może, jest w moim odczuciu dyskusy
                            > jne i nie mam jednoznacznie wyrobionej opinii. Zwróć proszę uwagę, że uderzenie
                            > otwartą dłonią w twarz nie ma na celu szkód fizycznych (bo te są prawie zawsze
                            > marginalne), a psychiczne.
                            >
                            Gyu - jak Cię lubię - jak się kiedyś spotkamy - pokażę Ci, jak "z otwartej" można zabić człowieka. Na kilka sposobów. I wcale nie używając wielkiej siły.
                            • brzoza1975 Re: zlinczujcie mnie 17.12.10, 16:44
                              Gyu - jak Cię lubię - jak się kiedyś spotkamy - pokażę Ci, jak "z otwartej" moż
                              > na zabić człowieka. Na kilka sposobów. I wcale nie używając wielkiej siły.

                              Lupus nie nakręcaj spirali przemocy dobrze?wink

                              • brzoza1975 Dramat w trzech aktach 17.12.10, 16:55
                                Ona : odruch rozpaczy, załamania nerwowego i bezsilności uderza z obłędem w oczach
                                On : wychodzi
                                Ona : odwraca się do lustra, drapiąc się w brodę myśli na spokojnie, się co się stało? co mogę zrobić, żeby w przyszłości uniknąć tych potępionych zachowań?

                                wymiękłam na samą myśl jak bardzo to nielogiczne,
                                ja nie pochwalam agresji , ja pochwaliłam ją i pochwalę raz jeszcze : dobrze mu tak!
                                • lupus76 Re: Dramat w trzech aktach 17.12.10, 18:39
                                  A ja uważam, że przestępstwa pochwalać nie należy.
                                  Pomijając fakt, że szybkie rączki są efektem skrajnej niedojrzałości i zagubienia.
                                • z_mazur Re: Dramat w trzech aktach 17.12.10, 18:43
                                  > wymiękłam na samą myśl jak bardzo to nielogiczne,

                                  A ja myślę, że wymiękłaś na myśl właśnie jakie to jest logiczne i wykalkulowane, a nie emocjonalne i nieprzemyślane.

                                  Nie od dziś wiadomo, że działanie pod wpływem emocji rzadko kiedy przynosi dobre i oczekiwane skutki.

                                  A skoro autorka sama dochodzi do wniosku, że zachowała się niewłaściwie (i słusznie, bo zachowała się niewłaściwie), to wmawianie jej, że tak nie jest i chwalenie ją za to, za co sama się słusznie gani, jest działaniem na jej szkodę.

                                  A jemu? Jemu jej zachowanie tylko ułatwi całą sytuację i rzeczywiście dobrze mu tak. Będzie się mógł we własnym mniemaniu całkowicie wybielić, no bo jaki normalny facet wytrzymałby z taką furiatką i niezrównoważoną osobą. I przy następnej okazji pewnie też uśmiechnie się ironicznie, żeby po raz kolejny sprowokować ją do takiego zachowania i jeszcze bardziej utwierdzić się, w przekonaniu o swoim właściwym postępowaniu.
                                  • brzoza1975 Re: Dramat w trzech aktach 17.12.10, 18:53
                                    o matko pójdę do więzienia?smile

                                    nie będę dalej wymiękać, co nie zmienia faktu , że ty nie powinieneś wypowiadać się w kwestiach, które znasz tylko z opowieści innych osób.
                                    A moralność cóż napisałam co uważam i mam do tego prawo, nie nam jest oceniać jej motywy, ja ją rozumiem i pochwalam.Życzę wszystkim miłego wieczoru smile
                                    • z_mazur Re: Dramat w trzech aktach 18.12.10, 00:31
                                      Rozumieć możesz, a pochwalanie świadczy o Tobie.

                                      Uważasz, że żeby się w jakiejś kwestii wypowiadać, to coś trzeba samemu przeżyć?

                                      Jak będę chciał się nauczyć unikać wypadków samochodowych, to pójdę do fachowca, który takich raczej nie ma na swoim koncie, a nie do kogoś, kto co chwila ma stłuczki.

                                      W niektórych kwestiach właśnie to, że się coś przeżyło jest argumentem przeciwko wypowiadaniu się w danym temacie, a już na pewno przeciwko wypowiadaniu się "ex catedra".
                                  • 44bromba Re: Dramat w trzech aktach 18.12.10, 18:55
                                    O mój Boże, tak czytam, czytam i pooli coś mi się robi. Ale opanuję się i nie zaklnę na kogoś, bo to by było niedojrzale emocjonalnie.
                                    Ciekawa jestem jak się żyje będąc takim, przepraszam za określenie, ale nic innego mi nie przychodzi do głowy, takim flakiem. Takim spokojnym opanowanym flakiem. A jak ktoś by ubliżył dziecku lub mu zrobił krzywdę to byś poszedł rozmawiac z draniem, czy rypnął byś go w twarz. I nie mówię o obronie. I co dziecko by wiedziało, ze mozna na ciebie liczyć, że obronisz? Gadaniem? Gratuluję wyobraźni.
                                    • dorata351 Re: Dramat w trzech aktach 18.12.10, 19:13
                                      Bromba, bo Ci tak krytykują autorkę wątku to wrażliwi ludzie, którzy są pełni zrozumienia dla poddanego przemocy pana. taki był biedny, umęczony, że znalazł sobie pocieszenie w ramionach innej, a potem, chyba żeby sie dowartościować dołował żonę. Ona dała mu w pysk, pewnie pod wpływem silnych emocji a on w oczach niektórych forumowiczów został ofiarą przemocy. Żałosne. Pewnie, że bić nie można, ale przysięgam wolałabym dostać porządnie w pysk, niż te dobrodziejstwa, które zafundował mi mój ex, np oszustwa i zdradę , z jedna panią, potem zaraz z drugą i trzecią, w zasadzie jednocześnie. Ja ufałam, wierzyłam itd. Policzek , nawet porzadny przestałby boleć już dawno, moja psychika jeszcze długo będzie dochodziła do siebie. Mam nadzieję, że dojdzie. To tak na marginesie.
                                      Trzymaj sie autorko watku, nie daj sie już temu panu wyprowadzić z równowagi, bo on nawet na policzek od Ciebie nie zasługuje, życzę Ci abyś wkrótce nawet nie miała ochoty na niego splunąć. szkoda nerwów z powodu kogos takiego.
                                      • obrazo-burca Re: Dramat w trzech aktach 18.12.10, 21:54
                                        >ale przysięgam wolałabym dostać porządnie w pysk, niż te dobrodziejstwa, któ
                                        > re zafundował mi mój ex

                                        Pewnie, że wolałabyś wtedy byłabyś ofiarą przemocy wink
                                        • dorata351 Re: Dramat w trzech aktach 19.12.10, 09:35
                                          Jasne, bo ja marzyłam, żeby być ofiarą przemocy. Nie popadajmy w skrajności, może trochę przyzwoitości i zdrowego rozsądku. No chyba że kazdy klaps jest oznaką przemocy? To należy zamknąć 90 % polskich rodziców. Dlaczego dajecie prawo facetowi do tego aby w imie swojego szczęścia krzywdził rodzinę, a potępiacie kobietę, która za tę krzywdę dała mu w twarz? A co zniżania się do poziomu tego zdradzajacego pana, to autorka wątku raczej nie powinna się obawiać, że zniży się do jego poziomu.
                                    • z_mazur Re: Dramat w trzech aktach 18.12.10, 20:57
                                      Za ubliżenie, niezależnie komu, miałbym kogoś rypać w twarz...?
                                      Toż sprowadziłbym się do poziomu niższego niż ten ktoś. Moja duma by mi na to nie pozwoliła.
                                      Dziecku bym to zwyczajnie wytłumaczył, przynajmniej nauczyłoby się odpowiedniego zachowania w podobnych sytuacjach.

                                      A gdyby ktoś dziecku zrobił krzywdę, to w momencie gdy się ta krzywda by działa, oczywiście, żę bym interweniował, a po fakcie, to od tego są odpowiednie służby.

                                      Jakoś moje dziecko wie, że zawsze może na mnie liczyć i wie, że odpowiadanie agresją na agresję (oczywiście poza obroną konieczną) nie przynosi niczego dobrego.

                                      Większość konfliktów da się rozwiązać bez używania przemocy, a jeśli się nie da, to czasem trzeba się umieć z tym pogodzić. Może to i robi ze mnie flaka, będę żył z tą świadomością. smile Życzę kontaktów z ludźmi, którzy są mniejszymi flakami. smile
                                      • 44bromba Re: Dramat w trzech aktach 18.12.10, 21:43
                                        p. mazur, o flakach pisałam ogólnie, nie wiem, czemu wziąłeś to do siebie, przecież nie tylko ty osądzasz tutaj autorkę wątku.
                            • gyubal_wahazar Re: zlinczujcie mnie 17.12.10, 19:01
                              Lupus, wiesz, że też Cię lubię, ale ja z uporem maniaka staram się rozpatrywać _ten_konkretny_przypadek_ . Nic nie wskazuje, by Autorka była ninją czy mistrzynią krav-magi, myślę więc, że warto trzymać się realiów, bo ich ekstrapolacja zaprowadzi nas za chwilę do rozważań na poziomie Lorda Vadera i Luke'a Skywalkera wink

                              Nie wierzę w stworzenie takiego uogólnienia by sam fakt wystąpienia przemocy wystarczył do wydania wyroku bez względu na okoliczności
                              • z_mazur Re: zlinczujcie mnie 18.12.10, 00:51
                                Aleś się uczepił tego rozpatrywania konkretnego przypadku.

                                W Polskim prawie przemoc jest przestępstwem. Akt przemocy nie powinien mieć miejsca, czasem jedynie są pewne okoliczności, które można traktować jako łagodzące i tyle.

                                W tym przypadku niewątpliwie są okoliczności łagodzące, co nie zmienia faktu, że samo postępowanie było niewłaściwe.
                                • gyubal_wahazar Re: zlinczujcie mnie 18.12.10, 11:04
                                  > Aleś się uczepił tego rozpatrywania konkretnego przypadku.

                                  Bo ktoś kiedyś powiedział, że porównania niczego nie dowodzą (wiem, to też generalizacja) i coś w tym jest

                                  > W Polskim prawie przemoc jest przestępstwem

                                  Nie dyskutuję na poziomie prawa, ale nawet na jego poziomie jest uberparagraf mówiący, że jeśli konkretna dyspozycja stoi w sprzeczności z zasadami współżycia społecznego, to im daje się pierwszeństwo

                                  > W tym przypadku niewątpliwie są okoliczności łagodzące, co nie zmienia faktu, że samo postępowanie było niewłaściwe.

                                  Na poziomie prawnym - zgadzam się. Na poziomie ludzkim, zakładając, że uzasadniona rozpacz żony sięgnęła zenitu można chyba przyjąć (pytanie do psychiatrów) że miała ograniczoną ew wyłączoną poczytalność w momencie zdarzenia.

                                  Jeśli wg Ciebie okoliczności łagodzące są na tyle silne, że czyn żony usprawiedliwiają, to zgadzam się z Twoim zdaniem
                              • lupus76 Re: zlinczujcie mnie 19.12.10, 00:01
                                Przypadek, Gyu.
                                Przypadkowe draśnięcie nie tam, gdzie trzeba...
                      • obrazo-burca Re: zlinczujcie mnie 15.12.10, 09:43
                        Zdrada i rozbicie rodziny - to przemoc? No to niech mu Pani wytoczy 207 z tej okazji. Pójdzie na komisariat rozpłacze się, policjanci się zlitują nad biedną kobietą nad którą mąż się znęcał poprzez zdradzanie i porzucenie rodziny. Słyszałem, że 207 jest pojemny, ale nie wiedziałem, że aż tak.
                        • tautschinsky Re: zlinczujcie mnie 15.12.10, 11:12
                          obrazo-burca napisał:

                          > Zdrada i rozbicie rodziny - to przemoc? No to niech mu Pani wytoczy 207 z tej o
                          > kazji. Pójdzie na komisariat rozpłacze się, policjanci się zlitują nad biedną k
                          > obietą nad którą mąż się znęcał poprzez zdradzanie i porzucenie rodziny. Słysza
                          > łem, że 207 jest pojemny, ale nie wiedziałem, że aż tak.


                          Zupełnie na poważnie (choć w ich przypadku chyba w ogóle mowy o powadze być nie może big_grin) femy próbowały podciągnąć zbyt niskie
                          zarobki męża podciągnąć pod przemoc ekonomiczną wobec żony.
                          I nie o chowanie kasy przez tego męża po kątach chodziło, ale o sam
                          fakt, iż przez swoje niewystarczające zarobki jego żona żyje na nieodpowiednio wysokim poziomie.
                          • obrazo-burca Re: zlinczujcie mnie 15.12.10, 11:34
                            Zupełnie też poważnie, znajomy z Porozumienia Rawskiego opowiadał mi o chłopie, co miał sprawę o znęty, bo się głosno mył i trzaskał klapą od muszli.
                            A chłop pracował fizycznie na 2-gą zmianę i jak wracał do domu po szychcie, to się potrzebował umyć, a imć jego pani już spała.
                        • gyubal_wahazar Re: zlinczujcie mnie 15.12.10, 12:25
                          Przypomnę, że pytałeś 'JAKIEJ DO JASNEJ CHOLERY (eufemizm, bo nie chcę bana) PRZEMOCY ÓW PAN SIĘ DOPUŚCIŁ BYŁ???' i na to pytanie udzieliłem Ci odpowiedzi.

                          Obecne spekulacje są już Twoje własne
                          • obrazo-burca Re: zlinczujcie mnie 15.12.10, 17:29
                            Ty masz naprawdę tak mózg wyprany, czy też jesteś z Niebieskiej Lini, która wprost żyje z tego, że kreuje niejednokrotnie tzw. ofiary przemocy?

                            Ty naprawdę uważasz, że zdrada i opuszczenie rodziny to PRZEMOC PSYCHICZNA?????
                            • gyubal_wahazar Re: zlinczujcie mnie 15.12.10, 17:51
                              Nim odpowiem, zadbaj proszę o karton relanium i lalę voodoo w zasięgu ręki. Już ? To teraz przyćmij proszę oświetlenie i zatop się w melancholijnej kontemplacji zimowego pejzażu. Gotów ? To jedziemy <werble> <więcej werbli> :

                              Tak. Tak właśnie w kontekście tej konkretnej historii uważam. <kurtyna>

                              PS Ale gdybyś wrzucił ze 3 pytajniki więcej albo wplótł garść wykrzykników, możliwe, że ze strachu podwinąłbym ogon i się wycofał wink
                              • obrazo-burca Re: zlinczujcie mnie 15.12.10, 18:05
                                Albo robisz biznes, na kreowaniu ofiar przemocy, albo masz wyprany mózg.
                                • gyubal_wahazar Re: zlinczujcie mnie 15.12.10, 18:06
                                  Też Cię kocham wink
                  • z_mazur Re: zlinczujcie mnie 15.12.10, 01:06
                    Czyli jak mężczyzna uderzy kobietę lekko np. otwartą ręką, to możemy na to przymknąć oko, w przeciwieństwie do uderzenia pięścią?

                    Nie widzisz, w jakie absurdy brniesz?

                    Przemoc, to przemoc, nie ma skalowania, albo się ktoś jej dopuszcza, albo nie.

                    Zdrada, to zdrada. Jakoś nie jest przestępstwem w polskim prawie, więc trudno ją uznać za przemoc, a tym bardziej jako uzasadnienie zastosowania przemocy.

                    Jak na razie ojciec utrzymuje kontakt z dziećmi, więc dzieci nie porzucił, a że dwoje dorosłych ludzi się czasem rozstaje, to po prostu samo życie.

                    Drwiący uśmiech, to opinia osoby, która ma problemy ze swoimi emocjami i jakoś niespecjalnie jest dla mnie wiarygodna. Podejrzewam, że w jej stanie emocjonalnym, neutralny uśmiech na powitanie będzie odebrany jak drwina.

                    Jeśli dorosła osoba nie potrafi sobie poradzić z takimi zdarzeniami w swoim życiu, to powinna poszukać profesjonalnej pomocy, a usprawiedliwianie jej zachowania, może jej odbierać motywację do szukania takiej pomocy. No bo przecież zachowuje się całkiem normalnie, jak to niektóre panie tutaj dość skwapliwie przyznały.
                    • gyubal_wahazar Re: zlinczujcie mnie 15.12.10, 01:45
                      > Czyli jak mężczyzna uderzy kobietę lekko np. otwartą ręką, to możemy na to przy
                      > mknąć oko, w przeciwieństwie do uderzenia pięścią?

                      Do czego zmierzasz generalizowaniem ? Chcesz na paru ekranach tekstu ustanowić normy etyczne, moralne czy prawne ? I to mając za punkt wyjścia pojedyńczy przypadek ? 'Nie widzisz w jaki absurd brniesz', że posłużę się Twoim cytatem ?

                      Nie interesuje mnie generalizowanie. Interesuje mnie za to rozmowa o tym konkretnym opisanym przez Autorkę przypadku. Im bardziej będziesz od niego abstrahował, tym bardziej ogólnikowa i zmierzająca donikąd będzie ta dyskusja.

                      > Przemoc, to przemoc, nie ma skalowania, albo się ktoś jej dopuszcza, albo nie.

                      Nie ma skalowania ? Kontuzję palca ofiary zrównujesz więc w ocenie z jej śmiercią ?

                      > Zdrada, to zdrada. Jakoś nie jest przestępstwem w polskim prawie, więc trudno ją uznać za przemoc, a tym bardziej jako uzasadnienie zastosowania przemocy.

                      Szanuje Twój pogląd i rozumiem, że Ci trudno, ale wyżej cenię zdanie profesjonalistów. Wg nich, już choćby narzucanie własnych sądów stanowi przemoc psychiczną, a nawet znęcanie.

                      > Jak na razie ojciec utrzymuje kontakt z dziećmi, więc dzieci nie porzucił, a że
                      > dwoje dorosłych ludzi się czasem rozstaje, to po prostu samo życie.

                      Nie wiem czyj pogląd odnośnie porzucenia dzieci cytujesz, bo na pewno nie mój. Pomijam więc dalszy ciąg rozumowania

                      > Drwiący uśmiech, to opinia osoby, która ma problemy ze swoimi emocjami i jakoś
                      > niespecjalnie jest dla mnie wiarygodna. Podejrzewam, że w jej stanie emocjonaln
                      > ym, neutralny uśmiech na powitanie będzie odebrany jak drwina.

                      Jeśli negujesz wiarygodność Autorki, tylko dlatego, że w obliczu bardzo trudnej sytuacji życiowej 'ma problemy ze swoimi emocjami', to z całym szacunkiem zaoszczędzę Twój i swój czas dziękując za dalszą dyskusję
                      • z_mazur Re: zlinczujcie mnie 15.12.10, 10:04
                        Nie abstrahuję od konkretnego przypadku, tylko nie podoba mi się akceptacja przemocy. Szczególnie jeśli się powtarza, o ile jednorazowy epizod można tłumaczyć wzburzeniem np. w wyniku szokującej informacji o zdradzie, o tyle recydywy już niczym nie można tłumaczyć.

                        Nie widzisz różnicy pomiędzy stwierdzeniem "stało się; trudno, nie powinnaś tego zrobić, ale potrafię zrozumieć, co Cię do takiego postępwania skłoniło; zadbaj, żeby to się nie powtórzyło",
                        a "nie przejmuj się, to normalne co zrobiłaś, każdy w Twojej sytuacji tak by się zachował"?

                        Dla mnie to nienormalne, i nie każdy by się tak zachował.

                        Żeby nie było jakichś wątpliwości, to zostałem zdradzony i wiem jak silne emocje towarzyszą takiej sytuacji.
                        • gyubal_wahazar Re: zlinczujcie mnie 15.12.10, 14:50
                          > Nie widzisz różnicy pomiędzy stwierdzeniem "stało się; trudno, nie powinnaś teg
                          > o zrobić, ale potrafię zrozumieć, co Cię do takiego postępwania skłoniło; zadba
                          > j, żeby to się nie powtórzyło", a "nie przejmuj się, to normalne co zrobiłaś, każdy w Twojej sytuacji tak by się zachował"?

                          Mam wrażenie, że zachowanie Autorki rozpatrujesz w zupełnym oderwaniu od zachowania Jej męża, którego jest prostą pochodną. Przy takim założeniu, rozumiem i podzielam Twoje podejście. Warto jednak uwzględniać proporcje krzywd i win. Spoliczkowanie i oplucie nawet dwukrotne, jest szkodą marginalną w stosunku do zdrady, rozbicia związku i pozbawienia dzieci pełnej rodziny.

                          W związku z tym, może nie pochwalam, ale znajduję tak wiele okoliczności łagodzących zachowania żony, że z pozycji ludzkich (a nie prawnych) nie umiałbym Jej potępić czy nawet skrytykować, tym bardziej, że ma Ona pełną świadomość i wynikające z niej poczucie winy
                          ("boże jestem jak zwierzę, jestem obrzydliwa").
            • zmeczona100 Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 20:14

              z_mazur napisał:

              > A kobieta jak pyskuje i nie słucha poleceń faceta,


              A ten facet to jej szef czy mąż?
    • fikcyjne-konto Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 13:08
      Wiesz co, ja rozumiem, ze dowiadując się o zdradzie można dać w pysk i pokazać drzwi i da się to przełknąć jako afekt.
      Ale jeśli powielasz ten model przy następnych wizytach to musisz szybko zająć się sobą bo to znak, że 1.za bardzo się koncentrujesz na prawieniemężu i kochance, 2.stres cię zżera, 3.masz w sobie skumulowane od lat/miesięcy złe emocje z którymi sobie nie radzisz, 4. wyładowanie agresji przemocą może spowodowac Twoje proste błędy przy rozwodzie i dać argumenty drugiej stronie przeciwko Tobie, czyli teraz, kiedy musisz sobie wszystko mądrze na przyszłość ustawić prowokowana sama sobie szkodzisz.

      Nie rozumiem po co słuchasz męża i z nim dyskutujesz, jedyne co macie jeszcze wspólnego to dzieci=ustalić alimenty i opiekę(scedować część obowiązków na exa), oraz majątek=podział majątku, sprawy mieszkaniowe, jeśli wyprowadzka exa to i Twoja wymiana zamków .

      a jesli już go słuchasz to przynajmniej nagraj na dyktafon jak się planuje kłamstwem ładnie wyglądać w sądzie.
      Odepnij emocje od spraw nieistotnych, ex już nie wróci, olej go i zajmij się swoim życiem i wygodnym dla ciebie ustawieniem go,
      Ty zajmij się chłodną kalkulacją by mu dzieci "zapisać wyroku" jak najczęściej do opieki niech się nimi zajmuje i twardo to egzekwuj już teraz(bo inaczej po rozwodzie sama z nimi zostaniesz), by alimenty były przyzwoite i wymienione co do exa nalezy i w jakich dniach, by ci w przyszłości z życia rozpierduchy nie robił wpadaniem w odwiedziny kiedy mu się zachce. Ustal podzial majątku, jeśli się wyprowadził to spakuj resztę jego rzeczy i wymien zamki. Uznaj go za przeszłość i dbaj o swoją teraźniejszość(dzieci to nie tylko prezenty podrzucane do domu gdzie mają pełną opiekę matki, = daj mu dzieci na kilka godzin dziennie i niech się nimi zajmuje w pełni bez Twojej obecności, chce pokazać jakim jest dobrym ojcem niech idzie z nimi na spacer, do teatru, gdzie tam chce. Nie musisz w tym uczestniczyć. Ty zachowuj spokój, nie dyskutuj z nim agresją i kłótniami a jedynie zbieraj dowody oraz świadków i myśl o wygodnym ułożeniu spraw na przyszłość.
    • eutherpe Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 13:28
      Człowiek jest tylko człowiekiem i rozumiem ludzi, którzy zepchnięci na margines wytrzymałości psychicznej potrafią uderzyć. I nijak nie ma się to z nienormalnością a wrażliwością na krzywdę.Tym bardziej ,że pani nie triumfuje tutaj ze swojego czynu a raczej gromi.Oj ludzie, idealni ludzie przedmówcy.
      • obrazo-burca Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 15:16
        eutherpe napisała:

        > Człowiek jest tylko człowiekiem i rozumiem ludzi, którzy zepchnięci na margines
        > wytrzymałości psychicznej potrafią uderzyć. I nijak nie ma się to z nienormaln
        > ością a wrażliwością na krzywdę.Tym bardziej ,że pani nie triumfuje tutaj ze s
        > wojego czynu a raczej gromi.Oj ludzie, idealni ludzie przedmówcy.

        Faceta, który by się tak zachował, też byś zrozumiała?
        • sonia_30 Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 16:03
          Takiego który przy okazji wszystkich spotkań wciąż byłby na ten margines spychany, w związku z tym pięścią machał i pluł na przemian? Oj Obrazoburca stąpasz po grząskim gruncie wink
          • obrazo-burca Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 16:21
            sonia_30 napisała:

            > Takiego który przy okazji wszystkich spotkań wciąż byłby na ten margines spycha
            > ny, w związku z tym pięścią machał i pluł na przemian? Oj Obrazoburca stąpasz p
            > o grząskim gruncie wink

            Stąpam, ale przynajmniej fajnej muzy słucham wink
            • sonia_30 Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 16:33
              No ba wink
              • szizumami Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 17:43
                --oj faceci
                ale w łózku równouprawnienie macie czesto gdzieś
                na szczegółowych portalach randkowych GĘSTO jest
                od wpisów--.. i Z DOMINACJĄ!



                • obrazo-burca Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 21:58
                  Ci co lubią z dominacją, nie słuchają fajnej muzy wink
                  • szizumami Re: zlinczujcie mnie 15.12.10, 09:09
                    to dawaj ta muzę!
                    jak już ją tak ciągle cytujesz
                    ocenimy
                    • obrazo-burca Re: zlinczujcie mnie 15.12.10, 09:45
                      Już została oceniona smile
    • xciekawax Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 18:18
      taaaaa, a on pewnie Cie prowokuje, nagrywa itd... i sie cieszy ze dajesz sie zlapac na haczyk.
      • jarkoni Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 19:13
        Nie powinno być przyzwolenia na przemoc, bicie po twarzy, plucie, wyzwiska..
        I tyle.. Niezależnie od okoliczności
        • szizumami Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 19:19
          nie znasz sie na dobrej zabawie
          WRRRR!!!!
        • xciekawax Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 19:53
          Przeciez nie mowie ze robi dobrze. Ale tez po co dawac mu ekstra amunicjie aby uzyl w sadzie i potwierdzil sobie jaka byla zla zona?

          ja tam jestem dla ex mila, ale tez dlatego ze nie czuje zlosci, ale tez nie ma potwierdzenia "OOoo, to dlatego odeszlem od niej", a wrecz przeciwnie, bedzie bardziej cierpial wink lol
      • szizumami Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 19:17
        ..i przy okazji swój tyłeczek pokaże sedzinie..[on]
        ho ho tu trzeba mu przyznac że ogladac było co!
        ---
        spokojnie ja juz dawno po wielkiej bitwie



    • plujeczka Re: zlinczujcie mnie 14.12.10, 22:01
      jesli nie radzisz sobie z emocjami to skorzystaj z pomocy psychiatry ,dobre ,nowoczesne leki psychotropowe powinny twoje nerwy zwiazane z sytucją domową osadzić nawłaściwym miejscu, nie dzieje się to natychmiast ale po tygodniu juz odczujesz niewielka ulgę.Przemoc rodzi przemoc ale rozumiem ,ze u Ciebie wzieła się z bezsilności i niemocy, z poczucia krzywdy a to emocje trudne do okiełznania ci nie znaczy ,że nie możliwe. Po pierwsze nie koncentruj się całymi dniami na nich, po drugie bądź konsekwentna i dobrze przygotuj się do sprawy bp, alimentacyjnej bo te srodki , które uzyskach na wiele lat stanowić nędą wazną pozycję w twoim bydżecie.
      Jesli nie możesz normalnie rozmawiać z m.eżem to po prostu unikaj sytuacji w której dochodzi fo rozmowy, przeproś go i powied,ze teraz nie jesteś wstanie rozmawiac, może później, kontroluj sie bo moze być faktycznie tak ,że twoją złośc i agresję wykorzysta w sądzie przeciwko tobie.
      W sumie współczuję choc pewnie kiedyś kiedy upłynie troche czasu od tego zdarzenia bedziesz dziwiła sie ,że przez to wszystko przeszłaś i ,że tak naprawde odczujesz z tego powodu ulgę.
    • jaktoboli opiszę coś... 15.12.10, 09:18
      opiszę wam taką sytuację: mąż beka mi prosto w w twarz i wtedy nie wytrzymuję - policzkuję go... on mnie nie uderzył, nawet ręki na mnie nie podniósł...

      wydarzyło się to wszystko rok temu, dziś patrzę na to z perspektywy, nie jadłam, nie spałam i nie sądziłąm, że człowiek może tyle wytrzymać. Jesteśmy małżeństwiem z kilkunastoletnim stażem. Zawsze wydawało mi się że idziemy przez życie po dwóch linach, ale trzymamy się za ręce i kiedy jedno traci równowagę drugie go mocno trzyma, i na linie zostałam sama z dziećmi na rękach i plecakiem na plecach a obok mojego męża pojawiła się trzecia lina. Puścił moją rękę i mocno trzyma kogoś innego. Prosze go żeby mi pomógł - a on z odległości delikatnie na mnie dmucha - nie popycha - dmucha - żebym straciła równowagę, żebym spadła i żeby ta jego historia zniknęła z życia. Pstryk - nie ma was.
      • sonia_30 Re: opiszę coś... 15.12.10, 09:33
        Nie ma już Was, jesteś Ty, Twoim punktem dojścia jest własne, niezależne życie. To jest temat z którym musisz się zmierzyć, bo w przeciwnym razie będziesz reagować tak jak opisałaś, po czym przeżywać to tygodniami.
      • fikcyjne-konto Re: opiszę coś... 15.12.10, 10:54
        To teraz zmień swoją fantazję o linach na realność, że od Ciebie zależy czy stoisz mocno na nogach i czy ślizgasz się po linach szukając w chłopie podpórki czy chcesz sama prosto stać. Jeśli będziesz się uparcie trzymać wizji, że bez trzymania się męża nie potrafisz ustać i to on może z tobą zrobić co tylko chce, byle dmuchnięciem, machnięciem ręki, to się sama pogrążysz i "spadniesz". Aż tak nisko się cenisz? Kobieto!
        Przestań wymyślać głupoty na temat mocy męża i zajmowac się nim, wizualizuj sobie teraz, że idziesz szeroką prostą drogą, jesteś przed zakrętem który jest dość ostry, ale za nim jest szansa na zobaczenie pięknego szczęśliwego krajobrazu i ludzi którym można ufać. A mąż już dawno skręcił z Twojej drogi, nie idzie nią z Tobą, gdzieś przez krzaki jeszcze Ci miga i kamienie chce ci pod nogi rzucić żeby ci nie było za wygodnie, ale z dnia na dzień znika, on to już historia, nie należy już do Twojej szerokiej drogi, na niej tylko przeszkadzał. Cała droga należy do Ciebie,stań na niej wreszcie prosto i wyrównaj krok. Od niego załatw prowiant do plecaków dla dzieci, a reszta z nim związana.... to niepotrzebne zawracanie głowy.
      • szizumami Re: opiszę coś... 15.12.10, 11:07
        ---wiesz że ten ból zżera ciebie-niszczy ..nie jego
        nie rozumie,nie ma skrupułów,nie lituje sie..
        wiec go nie próbuj poruszyc-
        czas to zrobi
        nie dokładaj sobie ciągle to analizując--bo jak można
        skup sie na daniu sobie rady,szukaniu pomocy-zajmowaniu sie wszystkim tym,co pozwoli
        poczuć sie spokojniej

        powiem coś czego nie chciałam wcześniej pisać-
        najpierw mnie zgwałcił potem zdziwiony był że jestem w ciąży..
        mówił że sie skurwiłam,..no i tej ciązy byłam wyzywana od psów
        ...oblewana obrzucana jedzeniem,widelcami,
        opluwana przy dzieciach,na dworzu
        wszyscy znajomi[a mieszkam w okolicy od dzieciństwa]--z
        którymi rozmawiałam --byli ojcami tego dziecka
        dzieciom wmawiał że matka kurwa
        na szcżęście znalazłam miesiąc wcześniej stałą pracę
        kiedy byłam w łazience albo w kuchni-tak by dzieci nie widziały
        -czekał tylko okazji---by dręczyć--"zapierdole ci suko..wlepie ci 10 w czółko..i tu wiercił mi palcem ,,chwytał mnie za głowe i patrząc w slepia "i co kurwo zrobie z ciebie warietke mam dobrego adwokata,dowody.."to twój koniec"...
        zsuwał majtki i puszczał bąki w moją stonę--"sram na ciebie"
        telefony--dziwko obyś zdechła..."
        itd itp
        nieraz spałam we własnej piwnicy własnego domu
        inne problemy tez były
        myslałam ze dziecko będzie chore
        ---
        teraz tatus cierpi jak jej nie widzi

        jesli twój to podobny typ gada--to wiesz że można spodziewac sie wszystkiego
        NIE DRĘCZ SIE GADEM--NIE NARAŻAJ SIE NA OPATRZNE ZROZUMIENIE TWOJEJ SYTUACJI W SADZIE
        POWTARZAM--do czasu rozprawy musisz zrobić porządek z emocjami
        w sadzie musisz byc opanowana,rzeczowa..
        on najwyrazniej chce ciebie zniszczyć psychicznie--zamazać tym swoją winę
        wykazując twoje niezrównoważenie..dzieci beda ciebie widzieć w takim stanie, a jego uśmiechniętego ..dzieci nie zrozumieją tej gry

        nie draz jego zachowania---tego zas...i jego cizi
        ty sie liczysz dzieci,było fajnie,moze z perspektywy dojdziesz do wniosku że nie było tak fajnie za jakiś czas okaże sie że poznas kogoś z kim bedzie cudownie

        teraz obmyśl strategie--działaj i trzymaj sie

        co człowieka nie zabije to wzmocni



        k
        • eutherpe Re: opiszę coś... 15.12.10, 11:34
          .....................I co teraz na to odpowiecie?Mnie osobiście zatkało.
          • fikcyjne-konto Re: opiszę coś... 15.12.10, 11:57
            Normalna kobieta nie pozwoliła by się tak traktować, po drugim takim zachowaniu facet wyleciał by na pysk z domu, po gwalcie by rozwód byl natychmiast. Poszła by do organizacji praw kobiet, przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, centrum interw.kryz., na policję,zrobiła nagrania i zawalczyła o swoją godność a NIE ZNOSIŁA takiego traktowania.
            Wiele kobiet w polsce jest wychowywanych właśnie na takie ofiary, bo jest przyzwolenie na poniżanie kobiet przez mężczyzn w związkach, kobiety z automatu wchodzą w rolę służby domowej, do płodzenia dzieci a rolę pana i dostarczyciela kasy zostawiają mężczyźnie. i w takim klimacie wychowywane są nadal często następne pokolenia dzieci, instytucja małżeńska jest ważniejsza niż godność jednostki, gwałt w małżeństwie nie jest gwałtem, jak chłob baby nie bije to jej wątroba gnije, mąż może skakać w bok a żonie nie wolno, facet mający skoki w bok to atrakcyjny samiec, mężatka zdradzająca to ku.wa, itd. To cały wkodowany społecznie system zachowań pokutujący ciągle w wielu rodzinach.
            A ustawienie się przez jedno z partnerów na pozycji ofiary wywołuje narastającą pozycję kata u drugiego partnera. I żadne z nich nie umie przerwać.
            Albo partnerzy zaczną się sami szanować(człowiek który się szanuje nie pozwala się szmacić ani nie poniży się do szmacenia innych) i nie wiązać z patologią, albo będą z pokolenia na pokolenie uczyć córki i synów patologicznych ról w małżeństwie.

            • garden_party Co konkretnie znaczy 'nie pozwoliła'? 15.12.10, 13:12
              fikcyjne-konto napisała:
              > Normalna kobieta nie pozwoliła by się tak traktować, po drugim takim zachowaniu
              > facet wyleciał by na pysk z domu, po gwalcie by rozwód byl natychmiast. Posz
              > ła by do organizacji praw kobiet, przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, centrum
              > interw.kryz., na policję,zrobiła nagrania i zawalczyła o swoją godność a N
              > IE ZNOSIŁA takiego traktowania.

              Co znaczy KONKRETNIE 'nie pozwoliła by'? Wyniosła się z dziećmi do przytułku (w mniejszych miejscowościach na ulicę)? Jej słowo przeciw jego - proces trwający latami, często zero pomocy z zewnątrz. Wina przy rozwodzie nie wpływa na podział majątku - oprawca pozostaje współwłaścicielem.

              Niestety - w Polsce nadal przemoc 'domowa' jest sprawą 'domową' - nikt nie chce się mieszać. Przemoc wobec kobiety jest 'awanturą domową'. Taka mentalność. Dopóki się nie zmieni - będzie jak jest uncertain
              • fikcyjne-konto Re: Co konkretnie znaczy 'nie pozwoliła'? 15.12.10, 13:41
                A kiedy się zmieni i kto ma to zmienić, jeśli nie, przede wszystkim, same zainteresowane osoby? zmianą swoich postaw życiowych i codziennych wyborów ?
                Właśnie znajoma znajomej się rozwodzi, urodziwszy wpierw panu stosującemu przemoc siedmioro dzieci. Większość zapewne po jego pijaku albo z wymuszenia. I dziwi ją własna bieda i ograniczenia dziećmi i pretensje do państwa o brak pomocy.
                Może pora skończyć z życzeniową postawą "ja sobie będę popełniac błędy a wy zadbajcie by mnie ratować" tylko zacząć używać własnego rozumu? Jeśli kobieta doznająca przemocy idzie do sądu bez żadnych dowodów(obdukcje, świadkowie, zdjęcia, nagrania) to na co liczy? Że sąd ma kamerę w jej domu i się domyśli że to jej się dzieje krzywda a nie jej męzowi? Że inni zadbają by jej było dobrze a ona sama nic nie musi? Że inni ją będą namawiać "nie ulegaj oprawcy, idz do psychologa" po raz setny słysząc jej żale na sytuację która trwa od lat! , a ona będzie tylko narzekać ale nie działać i na drugi dzień posłusznie zrobi tylko to co mąż jej każe coraz bardziej wikłając się w zależność od niego? Jeśli ktoś woli być bity niż przyznać się do tego innym "bo to wstyd" - to już jego indywidualny wybór. Ktoś chce odejść ale uprawia seks i dziwi się że jest ciąża, a jak jest ciąza to już nie odejdzie. A antykoncepcji nie stosuje wymówką "bo kościół zabrania".... a czy kościół nie nakazuje szanowania męża i żony, szanowania siebie? to się już pomija.
                I to jest najważniejsze, żeby każdy zrozumiał, że sam sobie to życie wybiera i od niego samego zalezy czy będzie miał inaczej. Woli mieszkać u małżonka i być bitym, ok, jego wybór. Jeśli mu z tym źle to musi zacząć od zmienienia siebie i przepracowania z psychologiem dlaczego w takim miejscu się znalazł. I sam się zwracać o pomoc do sąsiadów.
                • garden_party Re: Co konkretnie znaczy 'nie pozwoliła'? 15.12.10, 13:52
                  fikcyjne-konto napisała:
                  > Może pora skończyć z życzeniową postawą "ja sobie będę popełniac błędy a wy zad
                  > bajcie by mnie ratować" tylko zacząć używać własnego rozumu?

                  Czyli klasyczne zwalanie odpowiedzialności na ofiarę uncertain Pani 'nie używała rozumu' to niech teraz ma! Przykre, naprawdę przykre!

                  PS.
                  > Właśnie znajoma znajomej się rozwodzi, urodziwszy wpierw panu stosującemu przem
                  > oc siedmioro dzieci
                  (...)
                  > I sam się zwracać o pomoc do sąsiadów.

                  Przyjmiesz pod dach tę znajomą z 7 dzieci? Zaopiekujesz się 'dobra sąsiadko' tą rodziną?
                  • fikcyjne-konto Re: Co konkretnie znaczy 'nie pozwoliła'? 15.12.10, 14:13
                    Aha, czyli to sąsiedzi mają się opiekować dziećmi jakiejś pary prawie-meneli którzy od 20 lat się piorą po pyskach, sąsiedzi im kupią mieszkania bo przecież muszą skoro już obok nich mieszkają, tak? taka jest Twoja wizja "pomocy" dla osób doświadczających przemocy.

                    Pomoc od sąsiadów to choćby prośba, żeby w razie słyszenia awantury sąsiedzi wzywali policję jesli tego nie robią do tej pory.Wytłumaczenie im sytuacji a nie udawanie przed nimi że jest wszystko ok i krycie oprawcy. Pomoc dla niej samej którą sama sobie może udzielić to chodzenie na terapię i zgłaszanie awantur na policję, obdukcje, niebieska karta, itd. Instytucji świadczących pomoc doraźną wcale nie jest tak mało i policja obecnie podchodzi do tego bardzo konkretnie jeśli się tego od niej wymaga.
                    Najwygodniej się rozłożyć w oczekiwaniu "nikomu nic nie powiem ale mam pretensje że mnie nie ratujecie i nie domyślacie się że mi źle".
                    Możesz uprawiać całkowite zwalnianie ofiary z odpowiedzialności za jej życie i jej wybory. Gloryfikowanie żon Fritzla "on mi kazał więc nie mogłam odmówić".
                    Za przemoc odpowiedzialny jest oprawca, ale za znoszenie przemocy, godzenie się na nią już ona sama, bo to jej własny wybór. Jej "wina" uderza bezpośrednio w nią a zmiana myślenia(najtrudnejsze zmienić schemat) moglaby zmienić sytuację.
                    I póki nie zacznie być odpowiedzialna(przyczynowo-skutkowo) i żyć odpowiedzialnie to nic się w jej życiu nie zmieni nawet jakby sąsiedzi ją na klęczkach błagali by zmieniła postępowanie. Bo bez zmiany siebie- następnym jej facetem też będzie przemocowiec.
                    • nangaparbat3 wiesz co, Fikcyjne konto 15.12.10, 22:53
                      Wielokrotnie i doświadczałam na sobie samej, i widziałam, jak spotyka to innych: ile razy się powie: jak on/ona mogła, to niemożliwe, żeby bez jej/jego winy stało się coś takiego, ja bym tak nigdy, a przede wszystkim: jestem na tyle mądra, rozważna, przewidująca, dzielna, asertywna, ŻE MNIE SIĘ TO NIGDY NIE ZDARZY - zdarzy się, i to szybciej niż myślisz.
                      • fikcyjne-konto To już Twój problem Nanga 16.12.10, 12:24
                        Ze się zarzekasz "ja bym tak nigdy" a potem właśnie to robisz.
                        Zacytuj mi zdanie w którym napisałam, że "jak ona mogła - ja bym tak nigdy". No proszę bardzo, gdzie.

                        Najprościej zdjąc z kogoś odpowiedzialność za jego życie, tylko dlatego, że związał się z kimś "gorszym" , co część osób na tym forum nagminnie robi. A już najbardziej chwytny temat to złapanie małżonka na zdradzie - bo wtedy można na nim bezkarnie wieszać wszelkie psy, wreszcie sobie poujeżdżać, zwywywać, pobić, wyłudzać od innych współczucie "bo ja zdradzona = bezspornie pokrzywdzona i niewinna". Zdrada to zdrada, należy z niej rozliczyć bo to ohydztwo, ale próby wybielenia nią swoich zlych długotrwałych zachowań są poniżej pasa.

                        Wiele osób zdejmuje odpowiedzialność z rodzica pozwalającemu drugiemu rodzicowi znęcać się nad dzieckiem. Kobieta wychodzi za pijaka który ją bił już wcześniej i stado głupich ludzi jej tłumaczy, że niczemu nie jest winna, że tylko facet jest winny jej sytuacji, bo on bije a ona znosi i grzecznie gacie pierze.- utwierdza ją w przekonaniu, że jest "lepsza" przez to, że ma męża kata, że jest wspaniała bo się poświęca dla dobra rodziny i żeby "dzieci ojca miały" (a jaki ten ojciec to już nieważne) zamiast tłuc jej do głowy, że owszem nie jest winna temu że ją bije ale nie powinna takiego zachowania znosić, on jest winny agresji, ona swojej decyzji że wedząc zę bije wiąze się z nim i rodzi mu dzieci-dając im tym samym chory na starcie los. Sama swoimi dorosłymi wyborami znalazła się w związku z takim facetem, najważniejsze to jej uświadomić że ma w sobie schemat z którym sama musi zawalczyć jeśli chce coś innego w życiu zbudować, że ma prawo żyć inaczej, że nie musi wisieć całe życie przy złym mężu, że nie musi wchodzić w relacje podporządkowania, że jest oddzielną istotą a nie czymś co oddało swoją wolną wolę innym, że zacząć musi od zmiany siebie swoich zachowań, swojej psychiki i schematu zachowań który ją doprowadził do takiego miejsca, itd itp
                        A większość tutaj, zamiast kierować autorkę po pomoc by nauczyła się radzić ze swoimi emocjami w stosunku do exa i zrozumiała, że nie jest od niego zależna, że ma osobne dobre życie i nie spadnie z żadnej liny gdy exa zabraknie, że nie tylko mnie musi prosić ale może wymagać względnem niego, że nie musi wymuszać bo wystarczy uzgodnić spokojnie w sądzie, że najważniejsze by ona byla poukładana bo jej rozwaga i przemyślenie działania zrobi to czego nie zrobi na pewno wpuszczanie exa do domu,kłocenie się z nim i dawanie w pysk -skupia się na utwierdzaniu kobiety w pozie ofiary - bo ex zdradził więc od jest pokrzywdzona i ma w poczuciu pokrzywdzenia tkwić do us.....j śmierci....

                        Obie role rodziców, ofiary i kata, na łonie rodziny, dla wychowania dzieci- są złe. Na nic się nie zda licytacja, że "kat" jest gorszy. Gdy "ofiara" zrozumie, że nie wolno jej być ofiarą bo krzywdzi tym siebie i dzieci równie mocno jak drugi rodzic-kat, to wykona wysiłek, żeby sytuację zmienić. Ale zacząć musi od długotrwałej pracy nad sobą a nie od narzekań że mąż jest zły i czekania by "inni" ją ratowali. Wędką jest uświadomienie. Samoświadomość. A nie, jak niektóre osoby tu dowodzą, np danie kasy. Co zrobi ofiara, która dostała mieszkanie a nie przepracowala z psychologiem swojego chorego schematu? -wpuści kata do tego mieszkania i będzie z nim po staremu żyła, albo zwiąże się z następnym katem. Do kroku-zmiany swojego życia- trzeba się solidnie przygotować, a nie zmieniać porzucając wszystko i oczekując że "samo" się ułoży albo inni ułożą za mnie.



                        ps.Twoja zamierzona zawoalowana skierowana do mnie groźba -"zdarzy się, i to szybciej niż myślisz" jest zwyczajnie żałosna, na szczęście tak jest w przyrodzie często, że cudze "złożyczenia" wracają do złożyczeniodawcy bumerangiem. Więc sama sobie z nimi radź.

                        • nangaparbat3 Nie, to Twój problem 16.12.10, 20:57
                          że obarczasz ofiarę winą za to, co jej zrobiono.
                          Ja tu kiedyś założyłam wątek, ze przemocowiec też człowiek - bo tak uważam, że nie potrafi po prostu inaczej, i to jest jego problemem. Ale to wciąż nie znaczy, że ofiara jest sama sobie winną, czy że cokolwiek usprawiedliwia znęcanie się.
                          A "mnie by to się nigdy nie zdarzyło" przebija z każdego niemal zdania Twoich postów w tym wątku.
                          • fikcyjne-konto Brnij dalej 17.12.10, 10:00
                            naciągaj moje slowa tak, żeby ci do twoich teorii pasowały. Rób to zawsze, gdy nie znajdziesz odpowiedniego cytatu na co sobie wymyśliłaś.
                            Obwiniaj innych o Twoje interpretacje ich słów. Na pewno daleko na tym zajdziesz i będziesz miała spore osiągi zawodowe big_grinbig_grinbig_grin
                            • nangaparbat3 Re: Brnij dalej 17.12.10, 23:33
                              Nie rozumiem, dlaczego uważasz, że twoje słowa trzeba naciągać - piszesz otwartym tekstem. A wyszukiwać cytaty po prostu nie mam czasu ani chęci.
          • alinawk Re: opiszę coś... 15.12.10, 13:49
            >.....................I co teraz na to odpowiecie?

            No jak to co? Zaraz zmazur napisze, że agresja to agresja i że ona nie powinna się bronić podczas tego gwałtu bo nie daj boże mogłaby misia podrapać.
            • zmeczona100 Re: opiszę coś... 15.12.10, 20:15
              Albo napisze, że gdyby się nie broniła, to by gwałtu nie było.
            • z_mazur Re: opiszę coś... 16.12.10, 15:38
              Nie myl obrony koniecznej z agresją.
        • noname2002 Re: Szisumami 15.12.10, 12:54
          Strasznie się to czyta.
          Ale dlaczego nie odeszłaś po tym gwałcie?
          • szizumami Re: Szisumami 15.12.10, 14:18
            nie napisałam tego po to zeby mnie ktos oceniał
            a po to by dac takim kobietom jak "jaktoboli" jakiekolwiek wsparcie--odcucie-odczucie że nie ona jedna przechodziła perfidne znęcanie sie nad sobaprzez faceta,który na zewnątrz pokazywał sie z jak najlepszej strony,wykorzystywał kazdą najdrobniejszą okazjęby odwrócić kota ogonem i zrobić z siebie ofiare...
            i że może to przetrwac
            że ma szukać pomocy,,nawet jesli natrafi na niekompetencje,,szukac dalej
            do skutku
            ---

            a do tych osób,które myślą że mają do czynienia z osobą bierną,naiwna,czekającą..zahukaną---które twierdża,że u nas w polsce jest tak cudowna prawna i instytucjonalna pomoc ---
            PRAWDA JEST INNA..co nie znaczy że nie ma ludzi którzy naprawde umieją i chcą pomóc...

            w swoim środowisku uznawana jestem za osoęzgoła zupełnie inną--a niektóre nienawidzą mnie tylko dlatego,że sobie daje radę i że nawet nie wyglądam na babcie
            i dodam że mnie i moich dieci nikt nie karmi
            tylko ja sama
            poza tym ludzi,którzy maja nikłe doświadczenia w pewnych dziedzinach a twierdża że wiedzą wszystko--nie słucham
            tacy ludzie nie są dla mnie autorytetem


            -
            • fikcyjne-konto Re: Szisumami 15.12.10, 14:27
              > i dodam że mnie i moich dieci nikt nie karmi
              > tylko ja sama


              większość kobiet,które wyszły własną decyzją z przemocy domowej świetnie sobie radzi, i i większość.. sama żywi dzieci. A powinen je żywić także ich ojciec a nie być z tego zwolniony (strachem,chęcią nie tykania gada,odpuszczeniem roszczeń,itd) .
              • noname2002 Re: Szisumami 15.12.10, 14:48
                Przepraszam, nie chciałam oceniać.
                Cieszę się, że dałaś radę z tego wszystkiego wyjść.
                Powinny być jakieś rozwiązania prawne i wsparcie dla ofiar przemocy.
              • szizumami Re: fikcyjne konto 15.12.10, 16:32
                ja chciałam TOBIE
                DAĆ DO ZROZUMIENIA,że ty i tobie podobni mnie nie zywią ani moich dzieci.!
                opatrznie zrozumiałas
                ksiązkowo pojmujesz przemoc
                i dzieki bogu tego nie doświadczyłaś
                zobaczyłabyś wtedy jak bardzo ułomny jest organ prawniczy,jak bardzo przewrotni sa ludzie,jak niejednolite i mało elastyczne jest prawo
                jak coś czemu świecie wierzysz i ufasz nie było funta kłaków warte
                ...
                i wyobraz sobie tego pijaka MENELA[twoje słowa]-jak ma kochającą rodzine--ojca,który go pierze i zmusza do picia w wieku 10 .12,zeby matce dał spokój on to robi,śpi na wycieraczce...matka żeby mieć na chleb siedzi cicho,zeby kupić sobie buty,takie jak mają kumple,firmówki-uczy sie kraść, a może prostytuowac,,,
                dopisz sobie
                MOŻE ZNAJDZIESZ TO W KSIĄZKACH!
                TO TWÓJ MENEL PIJAK,KTÓRY TERAZ SAM CHLEJE I TERRORYZUJE ZONE
                powiesz nieprawda
                jego ojciec z mamą teraz przykładnie zyje maja kupe kasy..nie przyznają sie do syna pijaka
                opowiedzieć ci wiecej historii--nie rodem z ksiązek
                to posłuchaj
                o diewczynce...chcesz?!

                nadal wydaje ci sie że wszystko wiesz..... i wiedziałabys gdybys miała inne dzieciństwo ,inne warunki...



                • fikcyjne-konto Re: fikcyjne konto 15.12.10, 17:16
                  Jasne, najlepiej ustawiać się w roli jedynej pokrzywdzonej i jedynej wiedzącej. I mówić wszystkim wokoło że prawo jest złe, że nie ma na co liczyć od instytucji, że osoba godząca się na bycie poniżaną jest świętą bo aż tak się poświęca (nie wiadomo dla kogo bo nikt tego od niej nie oczekuje) itd. Zamiast zacząć od policji wymagać sporządzenia notatki na okoliczność awantur, zamiast nagrać wyzwiska męża, zamiast zrobić stenogram gróźb itd. Zamiast uczyć, że prawo jest ale o jego stosowanie należy się upomnieć a nie zwalać własnej sytuacji wynikającej z własnych wyborów i zaniedbań na nieudolność prawa.
                  Jakoś dziwnie wiele z tych osób potrafi pisać na forach, używać internetu, a nie potrafi wygoglować sobie adresu do interwencji kryzysowej i iść do bezpłatnego psychologa na terapię, bezpłatnego prawnika po poradę, zacząć korzystać z pomocy która jest uwarunkowana .... tak właśnie, warunkiem ich własnej inicjatywy i chęcią trwania w tym. A, że niestey trzeba się wysilić chcąc własną sytuację zmienić- to chyba jest oczywiste, że im więcej się wcześniej zaniechalo tym więcej będzie do nadrobienia.
                  Jak Twoja przykładowa "matka" godzi się na znęcanie się nad synem, żeby "mieć na chleb" , zamiast iść do pracy choćby sprzątać by na ten chleb mieć- to matka z niej jak z koziej dupy trąba i tak samo krzywdzi dzieciaka, dzieciak powinien jako dorosły ich zaskarżyć. O ile, owszem, sprawca przemocy jest głównie winny, to bierność matki i jej zgoda na przemoc nad sobą i nad dziećmi przynosi dzieciom równie wielką krzywdę na przyszłość! Godząc się na znęcanie nad sobą w rodzinie wychowujesz kalekie emocjonalnie dzieci- dociera to do ciebie? Twoja odpowiedzialność za ich spłodzenie i danie im takich a nie innych warunków/przykładów relacji międzyludzkich jest taka sama jak drugiego rodzica. Nikt Ci nie każe mieć dzieci z byle kim! Sypiając, wpadając, Wychodząc za mąż za faceta ktory już przed ślubem pije i bije nie ma co ustawiac się w pozycji zdziwionej dlaczego on po ślubie nadal pije i bije i pokrzywdzonej, czym przepraszam- własną glupotą?
                  Jeśli sąd by chciał odebrać patologicznej parze prawo do dziecka, to zaraz się podniesie wrzawa "społeczenstwa" o naruszanie ich praw rodzicielskich bo pełna rodzina przecież najważniejsza. A z tego samego skołtuniałego społeczeństwa wywodzą się ci, którzy naciągają prawo choć mają go strzec, sędziowie którzy przydzielają po 300zł alimentów od dobrze zarabiającego rodzica bo przecież trzeba równać do dołu.
                  Pracowałam rok nad moją znajomą, dzień w dzień wiele godzin rozmów. Dotarła do psychologa, dotarła na obdukcję po pobiciu, dotarła kilkakrotnie do dzielnicowego, jej dzieci i ona odważyli się zadzwonić na policję podczas awantur, nie dała się zastraszyć już exmężowi, to dzielnicowy dzwonił do niej raz w tygodniu by upewnić się jak się rozwija sytuacja w domu, to policja po kolejnych skargach proponowała złożenie i pomoc w sprawie o znęcanie i groźby karalne, to sąd z własnej inicjatywy proponował zabranie ojcu praw do dzieci po jego kolejnych wyczynach. I tylko od jej wytrwałości i decyzji jak bardzo chce exa upupić wyrokiem zależał jego los. Jakim cudem działo się to w tym samym kraju? Dlaczego chcesz przekonywać kobiety tkwiące w takich chorych związkach, że w sądzie i na policji nie mają na co liczyć(więc lepiej niech tkwią w przemocy?)? Owszem, nie mają na co liczyć jeśli się nastawią życzeniowo "wy naprawcie moją sytuację", "wy dajcie mi gotowca- zapewnijcie mieszkanie, znajdzcie pracę, itd" , sorry, ale nigdzie nie jest powiedziane, że wszyscy mają mieć po równo zapewniony byt i mieszkania. Nigdy tak nie było i nie będzie. Zarówno sprawca przemocy jak i ofiara powinni być kierowani obowiązkowo na długą terapię, i tu jak najbardziej jest kulawo, że tego nie ma z automatu, choć zaraz by się podniosła wrzawa o łamanie praw konstytucyjnych do wolności obywatela.
                  • zmeczona100 Re: fikcyjne konto 15.12.10, 20:41
                    Żebyś Ty tak na sobie odczuła to, o czym pisze szizumani.

                    A ja opowiem Ci inną historyjkę. Kobieta 35 lat, matka dwójki dzieci, mąż na wysokim stanowisku, wykształcony, w weekendy, kiedy pił w domu, dostawał małpiego rozumu i bił tak, że śladów nie było, podduszał poduszką tak, że nawet dzieci w sąsiednim pokoju nie słyszały. Trafiła po pomoc do pracownika socjalnego, uruchomiono kilka osób i obiecywano złote góry, czyli to, że zniknie on z ich życia, otrzyma zakaz zbliżania się, wyniesie się z mieszkania- słowem, że wreszcie będzie kobieta mogła normalnie żyć i wychowywać dzieci. I tak, za radą, w noc, w której znowu się schlał i skopał po brzuchu tak, że się ruszyć nie mogła, zebrała trochę ciuchów dla siebie i dzieci w torbę i uciekła do domu samotnej matki. Miała uzyskać pomoc psychologa, prawnika, doradcy zawodowego itd. Ostatecznie miała stanąć na nogi, znaleźć pracę, usamodzielnić się i opuścić dom.

                    Pobyt w domu nie trwa w nieskończoność- jest czasowy. Kobieta, która nie miała żadnego wyuczonego zawodu (po ogólniaku), żadnego doświadczenia zawodowego, miała trudności ze znalezieniem pracy. Ostatecznie minął okres pobytu- dzieci miały tymczasowo trafić do domu dziecka, a ona miała widoki na pracę (kończyła jakiś kurs) i po znalezieniu pracy i mieszkania dzieci miały do niej wrócić. Pracę znalazła, mieszkanie wynajęła. Dzieci nie mogły jednak do niej wrócić, bo... kobieta nie zapewniła im warunków- za małe mieszkanie wynajęła. Na takie ją było stać. Oprawca wystąpił do sądu o opiekę nad dziećmi i.. ją otrzymał, bo nie było dowodów, że stosował przemoc wobec rodziny. Z tego tez powodu nie dostał wyroku za znęcanie. W mieszkaniu wymienił zamki i jest panem i władcą, od ponad roku skutecznie uniemożliwia kontakty dzieci z matką. Matka początkowo trafiła do noclegowni dla kobiet, a po paru tygodniach przyjęto do psychiatryka na 2 miesiące, bo chciała odebrać sobie życie. Teraz mieszka kątem u znajomych.

                    Chyba nie trzeba być filozofem, aby się domyślać, czego żałuje najbardziej.
                    • eutherpe Re: fikcyjne konto 16.12.10, 08:58
                      I taki człowiek winien nie raz dostać w twarz.
                    • obrazo-burca Re: fikcyjne konto 16.12.10, 09:41
                      Absolutnie nie neguję historii, ale:
                      1) aż trudno mi uwierzyć w to, że bił po pijaku i nie było śladów,
                      2) jeszcze trudniej, że jej nie wyzywał.
                      • zmeczona100 Re: fikcyjne konto 19.12.10, 15:25

                        obrazo-burca napisał:

                        > Absolutnie nie neguję historii, ale:
                        > 1) aż trudno mi uwierzyć w to, że bił po pijaku i nie było śladów,
                        > 2) jeszcze trudniej, że jej nie wyzywał.

                        To tylko dowodzi Twojej nieznajomości problemów związanych z alkoholizmem.
                    • fikcyjne-konto Re: fikcyjne konto 16.12.10, 12:50
                      zmeczona100 napisała:

                      > Żebyś Ty tak na sobie odczuła to, o czym pisze szizumani.
                      >

                      oo.. kolejna ta wspaniała i święta...tylko dość łatwo "złożycząca" innym. jesteś pewna, że nie masz o sobie i swoim "dobrze" fałszywego obrazu? big_grinDD




                      > Chyba nie trzeba być filozofem, aby się domyślać, czego żałuje najbardziej.

                      no bardzo jestem ciekawa, co tak świadoma jak ty osoba uważa, że ta kobieta żałuje?

                      bo zapewne nie tego, że:
                      -tkwiła od lat przy pijaku
                      -godziła się na bycie całkowicie zależną finansowo i niepracowanie(wygoda)
                      -nie odeszła gdy pierwszy raz podniósł rękę
                      -nie robiła obdukcji
                      -nie robiła zdjęć "kompletnie pijanego"
                      -nie zgłaszała na policję
                      -nie zebrała żadnych dowodów na zachowanie męża przed ucieczką z domu
                      -nie postarała się wcześniej o pracę, niezaleznośc finansową
                      -nie zabrała kasy z konta by mieć za co żyć póki miała dostęp do wszystkich dokumentów w domu
                      -nie odbyła dłuższej terapii
                      itd itp

                      tego nie zauważasz, że kobieta popełniła szereg błędów? i uciekając z domu bez jakichkolwiek dowodów sama się ustawiła w dalszym ciągu na pozycji ofiary? Gdzie byłaś wtedy, żeby dzień w dzień z nią przepracowywać jej sytuację i wszystkie za i przeciw? By codziennie budować jej świadomość, by dać energię(tak, trzeba oddać swoją-stac cię?) by miała siłę i by wybrała to, na co faktycznie jest gotowa sama przeprowadzić? Nie bylo cię tam, sąsiadom też do kuchni pewnie nie zaglądasz jak się dogadują, tylko na niby-potwierdzenie jakichś swoich teorii teraz WYKOrzystujesz historię tej kobiety by się ckliwo zrobiło.

                      Ja też mogę Ci opowiedzieć kilka historii mniej lub bardziej dramatycznych, z kopaniem, duszeniem, gwałceniem, czy to zmieni fakt, ze "jak sobie pościelisz tak się wyśpisz" a "jak rodzina nie nauczyła cię dobrze żyć to sam musisz się tego nauczyć mając podwójnie ciężko"? Eureka?
                      • obrazo-burca Re: fikcyjne konto 16.12.10, 13:15
                        > bo zapewne nie tego, że:
                        > -tkwiła od lat przy pijaku
                        > -godziła się na bycie całkowicie zależną finansowo i niepracowanie(wygoda)
                        > -nie odeszła gdy pierwszy raz podniósł rękę
                        > -nie robiła obdukcji
                        > -nie robiła zdjęć "kompletnie pijanego"
                        > -nie zgłaszała na policję
                        > -nie zebrała żadnych dowodów na zachowanie męża przed ucieczką z domu
                        > -nie postarała się wcześniej o pracę, niezaleznośc finansową
                        > -nie zabrała kasy z konta by mieć za co żyć póki miała dostęp do wszystkich dok
                        > umentów w domu
                        > -nie odbyła dłuższej terapii
                        > itd itp

                        Z tym niestety muszę się zgodzić. Chyba, że ofiara to jakaś z przeproszeniem ciemna, niewykształcona baba, ale jakoś nie chce mi się w to wierzyć.
                      • zmeczona100 Re: fikcyjne konto 19.12.10, 15:33
                        fikcyjne-konto napisała:


                        > no bardzo jestem ciekawa, co tak świadoma jak ty osoba uważa, że ta kobieta żał
                        > uje?
                        >
                        > bo zapewne nie tego, że:
                        > -tkwiła od lat przy pijaku
                        > -godziła się na bycie całkowicie zależną finansowo i niepracowanie(wygoda)
                        > -nie odeszła gdy pierwszy raz podniósł rękę
                        > -nie robiła obdukcji
                        > -nie robiła zdjęć "kompletnie pijanego"
                        > -nie zgłaszała na policję
                        > -nie zebrała żadnych dowodów na zachowanie męża przed ucieczką z domu
                        > -nie postarała się wcześniej o pracę, niezaleznośc finansową
                        > -nie zabrała kasy z konta by mieć za co żyć póki miała dostęp do wszystkich dok
                        > umentów w domu
                        > -nie odbyła dłuższej terapii
                        > itd itp

                        To chyba jasne, że żałuje, iż postąpiła tak, jak poradził jej profesjonalista.

                        Gd
                        > zie byłaś wtedy, żeby dzień w dzień z nią przepracowywać jej sytuację i wszystk
                        > ie za i przeciw? By codziennie budować jej świadomość, by dać energię(tak, trze
                        > ba oddać swoją-stac cię?) by miała siłę i by wybrała to, na co faktycznie jest
                        > gotowa sama przeprowadzić?

                        Gratuluję! Twoje sąsiadki / sąsiedzi mają skarb prawdziwy na wyciagnięcie ręki.
                        Niestety, ja jestem zbyt głupia, aby komus meblować życie.

                        Nie bylo cię tam, sąsiadom też do kuchni pewnie ni
                        > e zaglądasz jak się dogadują, tylko na niby-potwierdzenie jakichś swoich teorii
                        > teraz WYKOrzystujesz historię tej kobiety by się ckliwo zrobiło.

                        Kobieto, zejdź ze mnie. Nie widziałam nawet tej osoby na oczy; znam tylko osobę, u której ona teraz mieszka.

                        Ponownie życzę tego samego.
                  • szizumami Re: fikcyjne konto 15.12.10, 22:07
                    własciwie powinnam nie odpowiadac na twoje przęzyte i przezute pewniki-ogólniki
                    le poprcuje troche z nikła nadzieja
                    [a guybalem powtórze--"plankton"bo bardo mie sie to spodobało--NIE DRAŻY GŁEBIEJ,pływa po powierzchni-to juz ja dodałam---w czym rzecz bo zapewne nie wiazesz z tematem
                    owego porównania--MYSLISZ POWIERZCHNIOWO,OGÓLNIE,NIE DOPASOWUJAC DO INDYWIDUALLNEJ SYTUACJI,NIE DRAZYSZ BO SKODA CI CASU...
                    ZA TO POKAZUJESZ JAKA JESTES MĄDRA,ZARADNA,JAK TO ŚWIETNIE TY BYŚ DO TEGO NIE DOPUŚCIŁA.....
                    jesteś niesamowicie wspaniała,,NORMALNA!
                    A RESZTA TO SĄ EMOCJONALNE NIEDOJDY,KTÓRYMI SIE BRZYDZISZ JAK TYMI DZIECMI SIEDMIORACZKAMI
                    TY NIE POMAGASZ NIKOMU--UZMYSŁÓW TO SOBIE--
                    • fikcyjne-konto Re: fikcyjne konto 16.12.10, 13:57
                      To do mnie było? To może odpowiedz sobie na pytanie, dlaczego Cię tak bardzo dotknęło(urazilo, ze próbujesz obraxić), że nie zachwycam się razem z innymi, że "bardzo dzielna byłaś bo tyle znosiłaś".? A kto tego od Ciebie wymagał? Sorry, nie byłaś wspaniała ani normalna wchodząc w taki związek, tak żyjąc i godząc się dawać kolejnym dzieciom życie w przemocy. Byłaś dzielna przerywając to, ale nie tkwiąc. Stan bycia ofiarą jest patologiczny, niszczący, jak alkoholizm i dla wielu nie do przerwania jak alkoholizm i wymagający długiej terapii, samozaparcia, by swoje zachowania i myślenie zmienić, czy się to komuś podoba czy nie. I wcale nie wszyscy chcą ten swój stan zmieniać na świadomą pojedynczą odpowiedzialność za swój każdy dzień.


                      ps. gdzie tu widzisz sytuację "oprawcy dziecka który dodatkowo śmieje się w twarz" ?
                      • szizumami Re: fikcyjne konto 16.12.10, 16:01
                        tak to ostatnie do ciebie...
                        napisałam swoją pokrótce ujęta w szczegółach histori nie dla ciebie
                        i nie dla twej zachłannej potrzeby wygłaszania expose
                        pochwał nie potrzebuje--ZNAM SWOJĄ WARTOŚC
                        jesli juz odpowiadam to z innych powodów
                        m.in dlatego,że jak autorke wątku BOLI i to własnie jest kluczowe słowo
                        jak można okreslać oceniac jeśli nie wiesz--bo wiesz za mało
                        i widac po twoich wypowiedziach że nic z tych rzeczy nie przeżyłas
                        ale mówisz tonem człowieka wyjatkowo bogatego w doswiadczenie
                        • fikcyjne-konto Re: fikcyjne konto 16.12.10, 16:45
                          Kobieto, kompleksy przez Ciebie przemawiają i wkurzenie, że Cię nie chwalę za bycie ofiarą ani nie zazdroszczę jak to napisałaś "cycków,wytrzymałości,umiejetno
                          > sci wygospodarowania dla siebie czasu i pieniedzy,seksualności,wykształcenia ..
                          > i UMIEJETNOŚCI WIDZENIA W PENERZE CZŁOWIEKA" . Naprawdę głęboko ciągle tkwisz w swojej traumie, że tak histerycznie reagujesz usiłując mnie oskarżać i umniejszać to co piszę o Twoje fobie. Cały czas też przytaczasz przykłady na to o czym mówię, że ofiary schematyczne zdały się na innych obcych ludzi oczekując że oni im będą ulepszać życie. Może odepnij swoje fobie i zacznij czytać literalnie co jest napisane, że osoba taka ma po pierwsze zbudować emocjonalną mocniejszą siebie(codzienna terapia i analiza faktów nie wyobrażen) i wtedy zmiany przeprowadzać a nie kontynuować pozę osoby bez własnej woli czekającą aż obcy ludzie jej życie urządzał. Pomocy i egzekwowania prawa trzeba nauczyć się wymagać. Cały czas w Twoich wypowiedzach pokutuje poza "sama nic nie robię ale inni są be bo nie zajęli się mną tak jak uważam że powinni". Żadne CIK nie działa na zasadzie przejęcia kontroli nad osobą zgłaszającą problem, przejęcia inicjatywy nad jej życiem, chodzenia i proszenia by coś chciała zrobić i sytuację zmienić, codziennego wychowywania doroslego człowieka. Działa na zasadzie porad bezpłatnych po które trzeba się zgłosić. Dorosły człowiek sam decyduje o życiu, terapia tego ma osobę uzależnioną od innej osoby nauczyć, ale nawet na terapię ten ktoś musi iść sam, żadna instytucja nie będzie latami prosić o to osoby, która tego nie chce/boi się/zastanawia/zwleka/. A w prawie nie ma przymusowej terapii dla takich osob, nie ma przymusu innego życia. Inaczej by się odbierało dzieci wszystkim, którzy zarabiają za mało, kastrowało i sterylizowało wszystkich którzy mają powyżej X dzieci, itd itp. Człowiek ma prawa, ale sam musi chcieć z nich korzystać. A takie sędziny to właśnie wykwit kołtuńskiego społeczeństwa, które prawa nie szanuje ani się jego respektowania nie domaga. Sąsiedzi którzy "pomagają" anonimowym telefonem i umyciem rąk co dalej. Kierowca, który przejeżdżając ulicą samochodem zobaczyl leżącego w zaspie człowieka i nie zatrzymując się zadzwonił na policję "niech się ona tym zajmie bo od tego jest" i pojechał dalej... TO jest nasze społeczeństwo które zwala winę na instytucje. A następne pokolenie przegłosuje prawo do eutanazji chorych i starych, pomimo TWOJEJ (bo przecież nie mojej) wielkiej (a jakże) empatii i wspaniałego dzieci wychowu.
                          • szizumami Re: fikcyjne konto 17.12.10, 17:14

                            -nie bój sie --ja nie zrobie z ciebie przedłuzki,żeby ci przysolic
                            [coś tam o tym napisałas--że niby nie mamy odwagi w realu--wiec tu...]
                            ponieważ twoje wywody są tylko irytujące, --
                            to jakby rozmawiać z kimś kto widział kilka zdjęć dajmy na to wysp hawajskich
                            przeczytał strone opisu rejonu na strone pomiedzy kims kto żyje tam wiele lat
                            -skala przepaści
                            i tyle.......

                            jesteś dobra w dodawaniu scenariuszy do paru podanych faktów-
                            ale nie bierzesz pod uwagę,że mogą sie mijac z prawdą...
                            twoja wyobrażnia ---nie mój kram
                            i dajmy sobie spokój
                            bo rozwlekamy wątek




                            -

            • plujeczka Re: Szisumami 15.12.10, 14:55
              ja się zgadzam z tobą w pOLSCE POMOC KOBIETOM bitym, ponizanym to fikcja a czesto kobieta nie opowiada o tym co się dzieje w domu bo i tak jej nikt nie pomoże, w pracy nie rozumieją, rodzina nie potrafi pomóc a sasiedzi wysmieją.Czesto mezczyzni stosujący przemoc w domu na zewnatrz to mili i tak własnie postrzegani ludzie.W moim domu było podobnie, kiedys o tym, pisałam , nie jest łatwo znieść kilkugodzinnych wyzwisk a nawet jesli zadzwonisz po policję to co? przyjada , maż wyjdzie z domu albo z usmiechem na twarzy powie ,że to fikcja i slicznie się usmiechnie.A w domu jesteście oboje, wychodzisz na wariatkę i histeryczke a ponadto co dalej po interwencji? policja odjedzie a ty zostajesz z katem w domu, to nie jest łatwe , ja to rozumiem bo przeszłam,
          • szizumami Re: Szisumami 15.12.10, 14:50
            noname--a gdzie miałam uciekac z własnego domu
            żeby wymeldowac musiałam najpierw spowodować żeby sie wyprowadził
            wszystkie sprawy o agresje były umarzane,..jeden świadek który mógł mi bardzo pomóc--zeznawał przeciwko mnie,rodzina nie wierzyła albo nie chciała sie denerwowac
            koleżanki jak przychodziły na kawe--tak przestawały
            dzieci były notorycznie manipulowane--mówił do nich,że mnie kocha
            dziecko jest w trakcie--rozwód odrzucony,,,dowody nawet nie wziete pod uwage-świadków nie ma...
            w mieejscu gdzie uciekasz z dziećmi przed facetem na czas pójsćia do pracy--trzeba mieć opiekunke do nich,i inne ograniczenia..zreszta dzieci nie chciały nigdzie uciekac
            bez dzieci--a wiec zostwiam dzieci--i łaże gdzieś
            nawet jak wychodziłam do pracy--a jako opiekunka--czas był nienormowany,do jednego przychodziłam nawet w nocy,bo był leżacy isam--a sąsiedzi twierdzili że wariuje--żeby to zdementowac--musiałam sprawdzić-facet nic nie robił---a wg męza i mówił to w sądzie--kurwiłam sie
            sprzatałam u radcy prawnej,alkoholiczki--chodziłam do sklepu no i musiałam wódke tez jej kupic---kiedy powiedziałam że nie chce tego robić bo nie chce sie przykladac do jej nałogu--to jej wceśniejsze zapewnienia o pomocy zakończyły sie wrzaskiem----"wszystko stracisz i dzieci i mieszkanie"
            NIC NIE STRACIŁAM -a kazda sprawe rozpoczynałam i kończyłam sama bez pomocy

            w organizacjach uzyskałam taką porade prawną,że gdybym ją wykorzystała to dopiero bym sie pogrążyła,powtarzam ,że są ludzie naprawde pomocni,,ale jest tez dużo niekompetentnych ludzi,w prokuraturze--jak sie doradcy posłuchałam--okaało sie sama sobie kopniaka doprawiłam
            zresztą odsyłanie od drzwi do drzwi,ignorowanie pism--było na porządku dziennym
            n terapii--on był spokojny..mnie pani nie wierzy i patrzy jak na idiotke--I DLATEGO MÓWIE AUTORCE WATKU--JAK WAZNE JEST OPANOWANIE]
            obrońca z urzedu nie raczyła nawet na sprawe przeczytac akt--nie było ich aż tak wiele-
            aż sędzine zirytowało to,że musi czekać aż doczyta co trzeba na rozprawie
            mnie sugerowała kłamstwo..tez bym na tym wyszła ...
            na gwałt miałam mieć prezerwatywe przygotowaną wg sądu
            po kolejnym wyrzceniu jego rzeczy policja--"ten pan ma prawo tu mieszkać, niezaleznie od tego co robi,a pani niech sie leczy"
            i wiele wiele innych
            przełom nastąpił jak udało sie wyprowadzić z równowagi byłego przy kurator--i jak zechciała przeczytać smsy
            jesli ktoś sądzi że w takiej sytuacji--siedzi sie z załozonymi rekoma-niech sobie myśli
            o wielu rzeczach nie pisałam--
            już mi dawno ostygły emocje
            a nawet jestem na etapie przebaczania--bo uważam że to nieodzowne dla bycia szczęśliwym

            rozumienie innych jest niocenioną wartością jaką z tego wyniosłam

            • szizumami Re:jaktoboli 15.12.10, 15:07
              im silniejsa jesteś ty
              tym slabszy on
              im brdziej opanowana jesteś ty--tym mniej jest w stanie cie dotknąć
              ty z lekkim usmiechem na twarzy--on sie zacznie wściekac

              odżałuj poduszke--niech to bedzie on--wyzyj sie na niej na wszelkie sposoby--az sie zmęczysz
              wyobraż go sobie za parę latek--jak go kochanica kopie w tyłek--wychudzony,podrapany
              ciągnięty za krawat po sniegu,..bałwan a myslał,ze idylla bedzie trwała wiecznie--
              zostanie mu tylko zwiednięta marchewka.....
              • gazeta_mi_placi Re:jaktoboli 15.12.10, 21:23
                Niekoniecznie.
                Drugie związki także bywają szczęśliwe i spełnione smile
                • nangaparbat3 Re:jaktoboli 15.12.10, 23:01
                  Bywają. Bywaja też zaskakująco (?) podobne do pierwszych, a nawet tych pierwszych żałosną karykaturą.
                  • gazeta_mi_placi Re:jaktoboli 16.12.10, 18:27
                    A Ty do której kategorii należysz?
                    • nangaparbat3 Re:jaktoboli 16.12.10, 18:48
                      Ja wybrałam wolność wink