herta_m
21.01.12, 12:54
Każdy z nas ma rzeczy, które go irytują. Rozrzucone skarpetki, niespuszczona deska, mokre ręczniki rzucone w kąt i masa innych. Jeśli dorosłą osobę prosimy o coś raz, potem drugi, trzeci (a nie jest to rzecz wymagająca wysiłku), dlaczego dla dobra sprawy nie może tego robić? Ja tak robię i nie widzę w tym problemu, gdy mąż mnie prosi, żebym nie zostawiała czegoś, a mi się przez zapomnienie to zdarzy, mówię przepraszam i się poprawiam. Dlatego w drugą stronę wywołuje to skutek taki, że mąż błyskawicznie się wzbudza i najbardziej błaha, wyrażona neutralnym tonem prośba, urasta natychmiast do rangi czepiania się (znowu się przypier..lasz!!!!)? Czy dla faceta to ujma na honorze, jak kobieta prosi go, żeby wrzucał brudne rzeczy do kosza, bo dom duży i to jest dla niej duże utrudnienie, żeby chodzić i zbierać po pokojach rzeczy, nie wiedząc przy tym, czy sweter na przykład jest już do prania, czy mąż będzie go jeszcze nosił?
Pewne rzeczy mi przeszkadzają, mam do wyboru: robić je za męża i za każdym razem myśleć, dlaczego mam być jego służącą, zbierać po dorosłym chłopie; zostawiać, ale potem w oczy kłuje, drażni; zwrócić uwagę (najdelikatniej jak potrafię) i narazić się na burzę z piorunami, wyzwiska, że jestem najgorsza, bo już było dobrze, a ja się zawsze muszę przypier...lić?!?