cel55
04.05.14, 00:45
Witam, jestem nowa, jeszcze bez rozwodu formalnie, ale mentalnie już tak. Czytam już od pół roku, jak zaczęło się "walić" małżeństwo.
Mój problem jest taki, że waham się czy pozwolić na wyjazd wakacyjny trójki naszych dzieci w wieku 5 do 11 lat z jeszczemężem i jego aktualną muzą. W temacie napisałam kochanką, ponieważ jako że nie jesteśmy rozwiedzeni i nawet pozew nie napisany, to ta pani pełni właśnie taką rolę.
Mąż mieszka i pracuje w innym mieście, do dzieci przyjeżdża co drugi weekend i stara się nimi zajmować, to znaczy robi co lubi, resztę ja.
Teraz jest na etapie "buntu czterdziestolatka", czas ucieka, trzeba czerpać z życia, więc tatuś wypożyczy sobie dzieci na kilka dni i z nową panią pokaże im jak można się dobrze bawić. Resztę wakacji spędzą za mną, bo tatuś pracuje, ja nie bo mam dzieci, jedno jest problemowe.
Dwoje dzieci miało już okazję poznać panią.
Jestem ciekawa opinii innych, zapewne już bardziej doświadczonych niż ja. Może jestem niepostępowa, może zawistna, egoistyczna, bo nie pozwalam dzieciom dobrze się zabawić na wyjeździe? Dla jasności, nie mam nic przeciwko wyjazdowi tylko z tatą.
Dzieci jechać nie chcą mimo przekonywań taty (o przyjaciółce oczywiście nie wspomina), ja na razie nie mówię nic. Mogłabym na Nie wpłynąć, bo tylko ze mną są związane emocjonalnie, ale jakoś nie mam motywacji.
Zdaję sobie sprawę, że po rozwodzie nie będę miała wpływu na to z kim widują się dzieci, ale uważam, że należy zachować kolejność : najpierw rozwód, potem nowe życie rodziców. No ale rozwód zapowiada się długi, bo ja nie chcę podpisać tego co podsuwa jeszczemąż, a tam już przyjemności czekają w innym mieście.
Pozdrawiam
Kobieta na zakręcie