Dodaj do ulubionych

z życia wzięte...

10.08.07, 18:51
Odwiedziła mnie w pracy koleżanka chwaląc się, że zrobiła sobie
pasemka. I wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że ja tych pasemek nie
miałam szczęścia dostrzec. Otóż mąż zobaczywszy ją w drzwiach
stwierdził, że wygląda okropnie i kupiwszy jej farbę do włosów
polecił je przefarbować co też uczyniła. Ocenić urody pasemek nie
zdążyłam ponieważ już ich nie było, ale podobno poza nią i jeszcze
jedną osobą wszyscy (zapomniałam zapytać ilu tych "wszystkich" było)
twierdzili, że wygląda źle. Na pytanie moje dlaczego (skoro jej sie
podobały) przefarbowała włosy na życzenie męża - stwierdziła - mam
się podobać mężowi a nie sobie... Teraz następuje moje pytanie: czy
to ze mną jest coś nie w porządku skoro twierdzę, że przesadziła?
Gdzie jest granica podobania się mężowi? Prawdę mówiąc aż mi się w
trzewiach zagotowało. A może to ja się mylę? W końcu to ona jest
mężatką (powtórną, po pierwszym rozwodzie) a nie ja. I może to ja
powinnam uczyć się od niej?
Obserwuj wątek
    • joannab36 Re: z życia wzięte... 10.08.07, 19:01
      Powinnaś się uczyć od niej...
      Znam wiele takich mężatek.
      Ale są mężatkami, a ja nie. Mnie się też gotuje.
    • z_mazur Re: z życia wzięte... 10.08.07, 19:02
      Oczywiście kobieta z którą jestem powinna mi się podobać.

      Ale to "polecił" mnie rozwaliło.

      Każdy ma prawo do krytycznej oceny, nawet własnej żony czy męża, ale kto i co z tą opinią zrobi to już jest jego prywatna sprawa.

      Zdarzało mi się słyszeć od bliskiej osoby krytyczne uwagi na temat, a to mojego stroju, a to fryzury i przeważnie (chociaż nie zawsze) starałem się coś z tym zrobić, ale gdyby ta osoba wydała mi polecenie co do zmiany stroju czy też fryzury, to chyba umarłbym ze śmiechu.
      • jasminowo Re: z życia wzięte... 10.08.07, 19:04
        On nie tylko polecił jej zmianę koloru, on jej osobiście kupił
        farbę...
        • rafanetka Re: z życia wzięte... 10.08.07, 20:10
          smile to jakby na plus należy zaliczyć.
    • ivone7 Re: z życia wzięte... 10.08.07, 20:15
      mnie tez by sie zgotowlo...
      i moze dltego jestem po...bo nie odpowidalam wizerunkowi mojego
      ex...nie potrfilam sie dostosowc..trudno...
      wiesz co, mysle ze jesli sami siebie akceptujemy i lubimy to inni
      tez nas lubia...a jesli tej akceptacji nie ma wsrod
      najblizszych...no coz...
    • alfika Re: z życia wzięte... 10.08.07, 20:51
      no, nieźle
      jakiś XIX wiek czy coś koło tego

      mnei uczono, że żeby się komus podobać, najpierw powinnam podobać
      się sobie...
      i myślę, że rozumiem twoje trzewia, moje zrobiłyby podobnie smile
    • aannex Re: z życia wzięte... 10.08.07, 21:12
      jasminowo napisała:

      >Na pytanie moje dlaczego (skoro jej sie
      > podobały) przefarbowała włosy na życzenie męża - stwierdziła - mam
      > się podobać mężowi a nie sobie.

      To Twoja koleżanka jest z krajów arabskich?
      Miło by mi było ją poznać, bo mam nieposprzątane w mieszkaniu, a i obiad bym
      jakiś zjadł.

      No i te kurze na ścianach i niewyprane skarpety....

      Daj mi proszę do niej jakiś namiar.
      • jasminowo Re: z życia wzięte... 11.08.07, 11:55
        Jakbyś zgadł... To jest dokładnie kobieta do TAKICH spraw... nie mam
        sił na dyskusje z nią... I nie dziwię się, że ma depresję...
    • panda_zielona Re: z życia wzięte... 10.08.07, 21:46
      Kocha męża bezgranicznie i bezwarunkowo,to i słucha jego poleceń.
      Bywa też i odwrotnie-mój szwagier zapragnął mieć wąsy co mojej
      siostrze wydało się absurdalne i ohydne.Szwagierek jednak postawił
      na swoim i wąs zapuścił (pod nieobecność dłuższą mojej siostry)
      Jakież było jego zdziwienie,gdy obudziwszy się rano(a sen miał mocny
      po kilku głębszych) miał tylko połowę wąsów.smile)))
      • jasminowo Re: z życia wzięte... 11.08.07, 12:03
        panda_zielona napisała:

        > Kocha męża bezgranicznie i bezwarunkowo,

        Właśnie, że nie... Kocha zapewne, ale doznała od niego tyle
        cierpień, że jest to miłość poraniona. Duzo przeszli. To jej drugie
        małżeństwo więc robi co może żeby nie było drugiego rozwodu. Temat
        na książkę...
    • aron95 Straszydło 10.08.07, 22:05
      Jak z siebie zrobila straszydlo to się w cale nie dziwię sam bym taką do
      fryzjera zatargał . Choć jestem tolerancyjny
    • cathy_bum Re: z życia wzięte... 10.08.07, 22:29
      Daję prawo do krytycznej oceny przez najbliższych. Ale pewnie bym
      się zagotowała, gdyby ktokolwiek mi rozkazywał zmianę. Jeżeli
      podporządkowanie się takim poleceniom ma być gwarantem udanego
      związku małżeńskiego, to ja od razu postanawiam zostać rozwódką do
      końca moich dniwink
      • maza15 Re: z życia wzięte... 10.08.07, 23:28
        Ja krytykę bym zniosła,ale to, żeby mi sam wybrał i kupił farbę-
        PRZESADA!!
    • akacjax Re: z życia wzięte... 10.08.07, 23:32
      mam
      > się podobać mężowi a nie sobie..

      Jeżeli to nie działa w obie strony...to jest to przemoc.
    • tricolour Nie ma żadnych podstaw... 11.08.07, 12:09
      ... do "zagotowania sie " w sobie. Koleżanka mogła użyć skrótu, by nie gadać
      długo o tych pasemkach.

      Co do zakupów, to jest zupełnie normalne, że faceci kupują farby do włosów, a
      nawet jedwabne frywolne koszulki, stringi i inne kochane rzeczy.
      • jasminowo Re: Nie ma żadnych podstaw... 11.08.07, 12:18
        tricolour napisał:

        > ... do "zagotowania sie " w sobie. Koleżanka mogła użyć skrótu, by
        nie gadać
        > długo o tych pasemkach.

        Niestety mylisz się. To ja uzylam skrótu. Nie jestem w stanie
        opowiedzieć Ci jej mimiki i tego co o niej wiem i jak blisko
        jesteśmy, co wyjaśniłoby Ci, że to nie moja interpretacja tylko fakt.

        >
        > Co do zakupów, to jest zupełnie normalne, że faceci kupują farby
        do włosów, a
        > nawet jedwabne frywolne koszulki, stringi i inne kochane rzeczy.

        Zgadzam się. Znam też takich co kupują podpaski. Jednak nie chodzi o
        to, że ktoś coś kupuje (jakoś kobieta kupująca bokserki facetowi tak
        nie dziwi) ale po co to kupił. "Przefarbuj się bo w tym wyglądasz
        koszmarnie". Naprawdę uważasz, że te sytuacje są analogiczne???
        • tricolour Ja w ogóle mało uważam, bo mało wiem... 11.08.07, 12:22
          ... na ten temat. Nie słyszałem przecież tej rozmowy i znam ją tylko z jednego
          krótkiego postu. Stąd moja opinia.

          Ty zaś znasz sprawę bardzo dobrze więc po co zadajesz takie pytania?
          • z_mazur Re: Ja w ogóle mało uważam, bo mało wiem... 11.08.07, 12:32
            Tri nie zrozumiałem Ciebie.

            Jasminowo przeżyła pewną sytuację, która wywołała u niej pewne emocje. Zastanowiła się na ile w tej konkretnej sytuacji jej emocje były uzasadnione i czy jej reakcja była raczej standardowa czy nadmiarowa (jak Ty to ładnie określasz) stąd jej pytanie.

            Chyba właśnie po to jest to forum.

            Jeśli Twoim zdaniem jej reakcja była nieuzasadniona, to wystarczyło to napisać i tyle.
            • jasminowo Re: Ja w ogóle mało uważam, bo mało wiem... 11.08.07, 12:36
              Z_mazur - dziękuję. Dokładnie było jak napisałeś...
            • tricolour No niekoniecznie... 11.08.07, 12:39
              ... zauważ, że Jaśminowa pyta, czy przesadziła. Ja odpowiadam, że zwrot "polecił
              mi zmienić kolor włosów" mógł być skrótem, a w takim razie o przesady mowy byc
              nie może, bo jej "zagotowanie" jest wynikiem uproszczenia wypowiedzi.

              Ona na to, że jak najbardziej jej reakcja (zagotowało się) jest adekwatna, bo ja
              mało wiem, a Jaśminowa wie dużo.

              To po co pyta o swoją własną reakcję skoro reakcja była adekwatna?

              Odpowiedź: bo to baba.
              smile)

              PS. Zaraz dostane po łbie. Trudno.
              • jasminowo Re: No niekoniecznie... 11.08.07, 12:44
                tricolour napisał:

                > ... zauważ, że Jaśminowa pyta, czy przesadziła. Ja odpowiadam, że
                zwrot "poleci
                > ł
                > mi zmienić kolor włosów" mógł być skrótem, a w takim razie o
                przesady mowy byc
                > nie może, bo jej "zagotowanie" jest wynikiem uproszczenia
                wypowiedzi.
                >
                > Ona na to, że jak najbardziej jej reakcja (zagotowało się) jest
                adekwatna, bo j
                > a
                > mało wiem, a Jaśminowa wie dużo.
                >
                > To po co pyta o swoją własną reakcję skoro reakcja była adekwatna?
                >
                > Odpowiedź: bo to baba.
                > smile)
                >
                > PS. Zaraz dostane po łbie. Trudno.

                Jak się sam walniesz to będziesz miał. smile Ja tam nie biję
                słabszych wink
                Chyba się zagmatwało w tych pytaniach Twoich i moich odpowiedziach
                ale cóż tam - nie będę dalej rozjaśniać, bo jeszcze bardziej
                zagmatwam. Jak to baba. wink
                • kosmopolitka71 Re: No niekoniecznie... 11.08.07, 12:53
                  ....staram sie wyobrazic sobie taka sytuacje, jak moj partner podaje
                  mi ta kupiona przez siebie farbe, a ja przystepuje do
                  farbowania... , co bym wtedy czula...i czy to w ogole jest mozliwe.
                  No wiec nie jest to mozliwe.
                  Ale pewnie dlatego moj zwiazek sie rozpada, a jej zwiazek wciaz
                  trwa. Ech.......
                  • jasminowo Re: No niekoniecznie... 11.08.07, 12:59
                    kosmopolitka71 napisała:

                    > ....staram sie wyobrazic sobie taka sytuacje, jak moj partner
                    podaje
                    > mi ta kupiona przez siebie farbe, a ja przystepuje do
                    > farbowania... , co bym wtedy czula...i czy to w ogole jest
                    mozliwe.
                    > No wiec nie jest to mozliwe.
                    > Ale pewnie dlatego moj zwiazek sie rozpada, a jej zwiazek wciaz
                    > trwa. Ech.......

                    Zastanawiam się jednak czy chciałabym w takim stopniu rezygnować z
                    siebie (i nie chodzi tylko o farbę) kosztem zdrowia psychicznego. Ma
                    męża ale ma też depresję. Jedzie na lekach...
                    • kosmopolitka71 Re: No niekoniecznie... 11.08.07, 13:17
                      ...jasminowo....jak wiesz z innego watka - stoje przed podobnym
                      dylematem -maz+depresja, ale pelna rodzina, czy srednio szczesliwa
                      samotna z dzieckiem.
                      I wciaz nie wiem co wybrac.
                      • jasminowo Re: No niekoniecznie... 11.08.07, 13:32
                        kosmopolitka71 napisała:

                        > ...jasminowo....jak wiesz z innego watka - stoje przed podobnym
                        > dylematem -maz+depresja, ale pelna rodzina, czy srednio szczesliwa
                        > samotna z dzieckiem.
                        > I wciaz nie wiem co wybrac.

                        Słońce. Nie znam innych osob poza Tobą, które dobrowolnie naraziłyby
                        się na chorobe byle mieć pelną rodzinę. Zastanów się nad tym.
                        Sytuacja u Ciebie i u niej jest jednak zdecywoanie inna. Ona jest w
                        środku małżeństwa o które walczy róznymi metodami. A jej mąż nie
                        jest taki jak Twój. Wolę samotność niż depresję. Myślę, że nie tylko
                        ja.
                      • tricolour Nie znam Twojej sytuacji, ale mnie i tak zmroziło. 11.08.07, 13:42
                        ... gdy słyszę wybór: pełna rodzina (czytaj: dwie chore na depresję osoby +
                        dziecko) lub średnio szczęśliwa samotna z dzieckiem.

                        Oczywiście z dwóch chorych osób weźmie sie chore dziecko.
    • kruszynka301 Re: z życia wzięte... 11.08.07, 12:51
      Teraz następuje moje pytanie: czy
      > to ze mną jest coś nie w porządku skoro twierdzę, że przesadziła?
      > Gdzie jest granica podobania się mężowi? Prawdę mówiąc aż mi się w
      > trzewiach zagotowało. A może to ja się mylę? W końcu to ona jest
      > mężatką (powtórną, po pierwszym rozwodzie) a nie ja. I może to ja
      > powinnam uczyć się od niej?

      Nie napisałaś, czy koleżance podobał się nowy kolor włosów wybrany przez męża, a to bardzo istotne w tej sytuacji.
      Jeśli jest się w związku, naturalne wydaje mi się, że trzeba się dostosować do wymogów partnera - oczywiście niezbędny jest kompromis. To działa w obie strony, i dla mnie jest naturalne - ja np zapuściłam włosy, mój partner zrzucił brzuszekwink.

      Co do pasemek, to różnie mogło być - kiedyś moja przyszła teściowa pokazała się nam we fryzurze wściekło rudej, z blond pasemkami. Wyglądała koszmarnie, na szczęście sama o tym wiedziała, i następnego dnia poszła ponownie do fryzjera, w ramach reklamacji. Jeśli Twoja koleżanka miała choć trochę podobnę fryzurę, to reakcja jej męża, łącznie z kupnem farby, mogła być zupełnie naturalnawink)).
      • jasminowo Re: z życia wzięte... 11.08.07, 12:57
        kruszynka301 napisała:

        >> Nie napisałaś, czy koleżance podobał się nowy kolor włosów
        wybrany przez męża,
        > a to bardzo istotne w tej sytuacji.

        Wróciła do starego koloru - ciemnego, akceptowanego od dawna przez
        nią. Wiesz, kobiety czasem potrzebują zmiany. Nawet jeżeli za jakiś
        czas mają potrzebę wrócenia do "starego" bo w nowym źle się czują.
        Ale decyzja powinna być podjęta przez nią, nie przez niego. A tak
        faktycznie było.
        • ataharika Re: z życia wzięte... 11.08.07, 13:08
          Powiem z mojego doswiadczenia. Moj byly partner ma dobry gust.
          Kiedys nosilam krociutkie wlosy i bylo mi w nich bardzo do twarzy.
          Partner zasugerowal abym zapuscila wlosy na dluzsze, zrobilam to,
          ale nie tylko dlatego, ze on tak sobie zazyczyl ale tez dlatego ze
          zawsze chcialam miec dlugie wlosy. Wlosy zapuscilam, mimo ze
          wiedzialam ze nie beda pieknie wygladac bo sa cienkie i trudno z
          nich utrzymac ladna fruzure. W efekcie partner musial znosic moje
          dlugie nie zawsze ladne kudelki a ja sie cieszylam ze moge sobie
          pochodzic w takich-sobie dlugich bo przeciez on sam tego chcial wiec
          niech ma smile)))
          • akacjax Re: z życia wzięte... 11.08.07, 18:51
            A bez jego aprobaty nie mogłaś zapuścić włosów-skoro mialaś na to ochotę?

            > Partner zasugerowal abym zapuscila wlosy na dluzsze, zrobilam to,
            > ale nie tylko dlatego, ze on tak sobie zazyczyl ale tez dlatego ze
            > zawsze chcialam miec dlugie wlosy.

            Bo nie rozumiem najpierw on sugerował, czy wczesniej miałaś na to ochotę?
            • ataharika Re: z życia wzięte... 11.08.07, 19:06
              Zazwyczaj chce się byc pięknym i bogatym a jest sie takim jakim
              jest smile)). Moje włosy maja podobnie. Zawsze chcialam miec długie,
              gęste i piękne. Ale z tych cech moge miec tylko naturalnie długie.

              Chodzi mi o to, ze moze dostosowując się do wymogu meza i
              zamalowujac farbą pasemka, zona zrobila jedynie to co rowniez sama
              chciala zrobic.
              • akacjax Re: z życia wzięte... 11.08.07, 22:27
                A potrzebując dopingu m. mozna zastanowić się, czy taka niepewna siebie, czy jego reakcji była.
Inne wątki na temat:

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka