stefanbatory45
26.05.08, 12:36
Witam grupę wsparcia, liczę na pomoc w spojrzeniu na sprawę z boku,
trzeźwym okiem. Bo jestem wrakiem człowieka.
Małżeństwo standardowe 2 + 1. 10 lat. Żona wspaniała, córka -
prawdziwe cudo, bardzo delikatna. Mam trudny charakter, typ który
dużo wymaga od siebie i ludzi wokół. Częściej wskazuje błędy niż
chwali. Nie sądziłem jednak że wrzód nabrzmiewa, myślałem że mamy po
prostu utarczki jak każda rodzina.
Podejrzewałem ostatnio że żona spotyka się z kimś. Sam zainicjowałem
rozmowę. I dostałem obuchem w łeb. Chce odejść zabiera dziecko.
Człowieka zna od kilku miesięcy (od ok 3 spotykają się
intensywniej). Wszystko już sobie ułożyli i zaplanowali.
Przechodziła już przez piekło oswajania się z myślą razem z nim od
jakiegoś czasu. Ja dostałem całą wiadomość skondensowaną w jeden
wieczór.
Próbuję sobie to jakoś ułożyć w głowie. ROzmawaiłem tylko z jednym
kolegą.
W moich oczach - ostatnio było między nami więcej napięć, ona mając
mało wsparcia ode mnie, znalazła je w miłym i ciepłym (jak mówi)
człowieku. Nie mogę zrozumieć jak 10 lat można przekreślić w dwa
miesiące znajomości. Boję się ze to tylko zauroczenie. Gość trafił
na miękki podatny grunt i to wykorzystał. CHcę walczyć i ją
odzyskać. Chcę pracować nad sobą i naszym małżeństwem z
profesjonalistami. Ona mówi że już podjęła decyzję. Ja ją kocham.
Ryczymy obydwoje, ale ona jest nieugięta. Mówi że nie może zmienić
mojego obrazu w swoim sercu. że się wypaliła. Jestem starym facetem,
ale proszę Was o opinię. Co zrobić. Czy są szanse?
Obwiniam siebie, ale żal mi żze ona tak łatwo odpuszcza. Nie chce
spróbować psychologa, poradni.