Dodaj do ulubionych

Etyka, etyka, etyka...

19.10.04, 00:32
Copy -> paste
Copy -> rights
Copy -> books
I co dalej...?

Czyli - kto jest autorem tej prezentacji - albo to już było rok temu, u innego trenera, w innym layoucie, itp.
Obserwuj wątek
    • kaha1 Re: Etyka, etyka, etyka... 05.12.04, 10:27
      a ja o co innego zapytam w tym linku. Bo dla mnie dwuznaczne jest przekazywanie
      wiedzy psychologicznej ludziom zajmującym się sprzedarzą, pracownikom firm etc.
      W innych linkach nie pisaliście co na ten temat myślicie, dlatego pytam w
      prost: czy uważacie, że przekazywanie tym ludziom wiedzy psychologicznej jest
      ok?
      • calac Re: Etyka, etyka, etyka... 19.12.04, 12:19
        Kompletnie nie rozumiem pytania. Czy psychologia jest domeną egipskich
        kapłanów? Czy ma być radosną zabawą grupki psychologów. Pójdźmy krok dalej:
        niech mechanicy samochodowi wymieniają opony tylko sobie nawzajem, kierowcy
        autobusów jeżdżą po miastach samotnie, ba... powiem więcej, niech weterynarze
        zajmują się uzdrawianiem tylko siebie, bo przecież czy jest ok dzielenie się
        wiedzą za zwierzętami.
        Psycholog w biznesie pełni funkcję usługową, nie jest mędrcem tylko służącym -
        choć może na zawsze pozostać artystą.
        Być może źlę zrozumiałem posta, być może ta fala ironii rozbija się o
        niewłaściwy brzeg, być może...klap...skończyło się...
        • kaha1 Re: Etyka, etyka, etyka... 19.12.04, 13:30
          moje pytanie wynika z tego, że psycholog, terapeuta to osoba, która - jak dla
          mnie - ma swoją wiedzę po to aby pomagać innym, ponieważ zna i dostrzega pewne
          prawidłowości rządzące człowiekiem. Nie jest to dla mnie synonim dzielenia się
          z innymi swoją wiedzą. mechanik wymienia opony wszystkim, ale nie prowadzi przy
          tym kursu jak zmienić oponę samemu. Kierowca autobusu wozi innych, ale nie
          pokazuje przy tym jak kierować autobusem. A szkolenia to właśnie oddawanie
          kawałka wiedzy psychologicznej ludziom, którzy (nie zawsze) - nic wcześniej o
          psychologii nie wiedzieli.
          I tu moje pytanie. Czy przekazywanie sprzedawcy wiedzy na temat tego jak
          najlepiej sprzedać swój produkt, tak na prawdę manipulując klientem, jest
          etyczne, jeśli u podstaw zawodu psychologa, terapeuty leży pomoc ludziom w
          rozwoju osobowości, leczenie zaburzeń, wsparcie...
          • trainings Etyka 19.12.04, 16:18
            Wg mnie obydwa stanowiska dadzą się pogodzić - dawanie wiedzy psychologicznej
            nie jest złe - bo "wiedza" sama w sobie ma być obiektywna.

            I tak wiedza psychologiczna ma pozwalać na lepsze rozumienie relacji między
            ludźmi i tego co w nich - im wszyscy więcej jej mamy - jako społeczność/grupa,
            w której żyjemy - tym łatwiej powinno się nam żyć - mówiąc b. górnolotnie i
            idealistycznie. Rzetelna wiedza psychologiczna pozwala na lepsze, zdrowsze
            życie - wewnętrzne i z innymi, większą niezależność i świadome kierowanie swoim
            zachowaniem, co można np. nazwać większą dojrzałością, podejmowaniem decyzji,
            które są bardziej świadome i prowadzą do ogólnego bilansu zadowolenia z życia?
            I tu dotykamy do sprawy "autoterapii", rozwoju osobowości, samorealizacji, itd.
            Brak - przyczynia się do większej "zewnątrzsterowności" - przenoszenia
            nieprawidłowych wzorców przekazanych w toku wychowania i utrwalania postaw nie
            pozwalających na wykorzystanie rzeczywistego potencjału. Jak wiele trudności ze
            zdobyciem partnera, tłumieniem agresji, lękiem przed ... jest wśród ludzi -
            popatrz na swoje ograniczenia, na osoby wokół.

            Geniusz/przekleństwo? naszego gatunku jakoś mocno związane jest z możliwością
            autorefleksji, poddaniu obserwacji samego siebie i uczenia się tego, że ma się
            możliwość świadomego kierowania wyborami i obserwowania swoich emocji. (Tu
            widać mocne powiązania z filozofią:)

            Podsumowując - nie dawanie wiedzy jest groźne - a raczej może być groźne
            korzystanie z niej w sposób, który może innych skrzywdzić. I tu mamy problem
            etyczny.

            Profesjonalny sprzedawca powinien dzięki wiedzy psychologicznej SZYBCIEJ i
            trafniej ZDIAGNOZOWAĆ twoje potrzeby (model C-Z-K)- często osoba, która chce
            coś kupić ma problem z podjęciem decyzji. I jeśli ktoś poczuje, że handel to
            nie wciskanie kitu a poprowadzenie Cię przez kręte ścieżki decydowania, tak byś
            była zadowolona z towaru i wróciła do tego sklepu (poleciła go innym) - to
            można powiedzieć, że zostałaś dobrze obsłużona. I mitem jest, że szkolenia
            ze sprzedaży to uczenie tylko "okrągłego" wypowiadania się - by zmanipulować.
            Im klient ma większą wiedzę - a otwarcie na świat i zalew informacji zwiększają
            wyedukowanie - tym większą i wyspecjalizowaną wiedzę powinien mieć sprzedawca -
            także w rozpoznawaniu typu klienta. Ostatecznie wiadomo przecież, że handel to
            nie działalność charytatywna - handlowiec chce sprzedać - ale gdzie kupisz i co
            kupisz - o tym decydujesz samodzielnie!

            Przedmiot wiedzy psychologicznej jest w posiadaniu każdego - więc wg mnie
            każdy ma prawo do tej wiedzy, bo dotyczy ona jego samego. To, że ktoś ma
            dyplom - to oznacza, że potrafi prędzej, lepiej, trafniej (jeśli ma
            predyspozycje i był pilnym studentem) te prawidłowości dostrzegać - bo w tym
            zakresie zdobywał wiedzę i umiejętności. Ale wiedzę na ten sam temat mają
            wszyscy - wynika ona z codziennych zachowań, historii życia - co najwyżej może
            nie być nazywana i poddawana refleksji (tu mamy do czynienia z różnicami
            indywidualnymi :)

            Nieetyczne są takie działania, które mają świadomie prowadzić do krzywdy innej
            osoby - ale to jak wiedza ta będzie wykorzystywana nie zależy od tego, czy była
            ujawniona przez psychologa - czy nie - zależy od bardziej złożonych rzeczy -
            postaw, rozumienia norm (moralnych, religijnych, prawnych, społecznych) przez
            osoby posługujące się nią. Za to psycholog nie może już odpowiadać.

            Potępić można natomiast szkolenia (jak i wszelkie inne działania), których
            celem byłoby uczenie wprost działań mogących taką krzywdę innym przynosić... tu
            mogę się zgodzić, że to byłoby nadużyciem i odstępstwem od etyki.

            I np. osobiście za takie "nadużycia szkoleniowe" uważam wszelkie szkolenia
            dotyczące tzw. "psychotroniki i innych sztuk magicznych, tarota, itp." - bo ich
            uczestnicy mogą dokonać potem spustoszeń w umysłach osób poszukujących
            prawdziwej terapii (a nie są to osoby silne).

            Ale obecnie nawet psycholodzy pracują w takich "szkołach magii" :( - i to jest
            nieetyczne. I dziwi mnie, że zajęcia z psychologii można znaleźć w ofercie
            szkoły X obok tarota. Godzenie się na takie łączenie wiedzy psychologicznej
            deprecjonuje wartość dyplomów akademickich obniża zaufanie do zawodu. I tyle.

            Zresztą wiedza psychologiczna i większa samoświadomość CHRONI przed
            manipulacjami, czy może przyczyniać się też do zmian bardziej globalnych (np.
            jak to co teraz dzieje się za Bugiem)... ale to już inna historia - b.daleka od
            szkoleń :))))))))))
    • k_i_k_a Re: Etyka, etyka, etyka... 28.12.04, 10:00
      no cóż... niestety i tak bywa... sama mam czasem kaca, gdy przygotowuję program
      dla innej grupy, w innym miejscu, ale z tego samego tematu... jakoś tak głupio
      mi, że nie mogę koła odkryć na nowo, to przynajmniej szprychy w nim zmieniam...
      być może i to uznacie za nieetyczne, no ale jak szkolić np. ze sprzedaży z
      pominięciem rodzajów pytań na etapie rozpoznania potrzeb? Jakby nie sposób.
      Przykłady jedynie się zmeniają, zasady zostają te same...
      • kaha1 Re: Etyka, etyka, etyka... 28.12.04, 20:52
        "ale to jak wiedza ta będzie wykorzystywana nie zależy od tego, czy była
        ujawniona przez psychologa - czy nie - zależy od bardziej złożonych rzeczy -
        postaw, rozumienia norm (moralnych, religijnych, prawnych, społecznych) przez
        osoby posługujące się nią. Za to psycholog nie może już odpowiadać."

        - a moim zdaniem właśnie może.I powinien. I o tą właśnie etykę mi chodzi.
        Przekazywanie wiedzy, bez troski o to komu się ona dostanie i jak ją
        wykorzysta.

        • k_i_k_a Re: Etyka, etyka, etyka... 29.12.04, 10:06
          Myślę, że za dużą odpowiedzialność przypisujesz psychologom. Pomyśl, tak
          naprawdę musieliby KAŻDĄ osobę, której przekazują choć część wiedzy
          przeanalizować pod kątem jej intencji i motywów, jakimi może się kierować
          wykorzystując wiedzę... Przecież to niemożliwe. A co zrobić z książkami o
          tematyce psychologicznej? Utajnić? Średnio inteligentny człowiek przecież jeśli
          chce dotrzeć do wiedzy, którą zamierza niecnie wykorzystać, to do niej dotrze.
          Poza tym nie demonizujmy wiedzy przekazywanej na szkoleniach, nie są to żadne
          jakieś czary mary i wiedza tajemna. Wiesz co się najlepiej sprzedaje w
          Merlinie? "Wywieranie wpływu na ludzi"... niezmiennie od lat. Cialdini opisuje
          przecież bardzo przystępnie i z przykładami z życia reguły wpływu społecznego.
          No i jak zabronić ludziom docierania do tego? Dlatego o tych regułach wolę
          ludziom mówić na szkoleniach, bo zawsze mogę dodać komentarz o etyce i o tym,
          że sami na skutek automatyzmów w zachowaniach również ulegamy wpływowi.
          I zapewniam Cię - są większe problemy etyczne. Co powiesz na badanie rodzin w
          RODK, na potrzeby sądu, przez biegłych psychologów (sic!), testem MMPI??? Do
          którego nie ma polskich norm i w związku z tym nie ma do czego odnieść
          wyników... że nie wspomnę - jest nielegalny bo nie ma praw autorskich
          wykupionych? I dodatkowo jest kompletnie nieadekwatny, z założenia przecież nie
          służy do badania ludzi, których nie podejrzewa się o zaburzenia. Co powiesz
          na "obserwację kontaktu dziecka z rodzicem", która trwa 3-5 minut? I wydanie na
          tej podstawie opinii, która jest podstawą do przyznania praw do opieki nad
          dzieckiem? Tu się ważą losy czyjegoś właśnie kształtującego się życia... To są
          dopiero problemy etyczne (którymi nikt się nie przejmuje, a "psychologowie"
          (tfu) czują się bezkarni, bo (cytuję) "... biegły psycholog to zawód zaufania
          publicznego..."). Nikt ich nie sprawdza, nie mam pojęcia w jaki sposób
          weryfikuje, ale mam wrażenie, że równie dobrze mogliby wróżyć z fusów i na tej
          podstawie pisać opinie, które sąd i tak by honorował... To jest problem. Przy
          tym fakt zastosowania przez kogoś "stopy w drzwiach" to dla mnie mały pikuś...
          A poza tym... czy Ty prowadząc grupę nie przekazujesz ludziom wiedzy? Nie
          uświadamiasz mechanizmów i nie pokazujesz wpływu zdarzeń na późniejsze
          postrzeganie rzeczywistości i zachowanie? Czy jesteś w stanie z ręką na sercu
          powiedzieć, że nikt z uczestników zajęć nie wykorzystał tego co się dowiedział
          w nieetyczny sposób? Wydaje mi się, że nikt nie może tego zagwarantować. Ani
          psycholog prowadzący terapię, ani trener...
          Pozdrawiam serdecznie jeszcze starorocznie :)
          • trainings Re: Etyka, etyka, etyka... 29.12.04, 12:02
            Myślę podobnie jak k_i_k_a
            Pewnie - zawsze można mówić o pragnieniu, by przekazana wiedza była
            wykorzystana etycznie. Ale nikt z osób zajmujących się edukacją takiej
            odpowiedzialności wziąć na siebie nie może.

            A co dopiero mają w kwestii zawirowań i wątpliwości etycznych powiedzieć np.
            adwokaci??? brrr... przy problemach opisanych przez k. z pracy w orzecznictwie -
            kodeks etyczny trenera jest chyba dużo prostszy do opracowania. I pewnie to
            szczególnie ważne przy kształceniu trenerów - o czym już tu dużo pisano.

            Z własnych historii - odmówiłem kiedyś prowadzenia szkoleń dla firmy, która po
            krótkim wywiadzie okazała się działać w systemie argentyńskim. Właśnie z
            powodów jak najbardziej etycznych.

            pzdr. :)
            • kaha1 Re: Etyka, etyka, etyka... 30.12.04, 18:28
              hmm
              jeśli chodzi o "czy Ty prowadząc grupę nie przekazujesz ludziom wiedzy? Nie
              uświadamiasz mechanizmów i nie pokazujesz wpływu zdarzeń na późniejsze
              postrzeganie rzeczywistości i zachowanie? Czy jesteś w stanie z ręką na sercu
              powiedzieć, że nikt z uczestników zajęć nie wykorzystał tego co się dowiedział
              w nieetyczny sposób? Wydaje mi się, że nikt nie może tego zagwarantować. Ani
              psycholog prowadzący terapię, ani trener..."
              -to ilość przekazanej wiedzy dostosowuję do tego jacy są uczestnicy i
              przekazuję ją dopiero kiedy ich poznam i wiem ile mogą wiedzieć. Nie mówię np.
              o tym jakie są mechanizmy obronne osobie, która właśnie ten sposób radzenia
              sobie z życiem preferuje.
              Piszesz o tym, że każdy może posiąść wiedzę z książek. Owszem są osoby, które
              tak się uczą i które można policzyć na palcach.. A jak (chyba właśnie ty)
              pisałaś w innym poście o tym jaki sposób nauki jest najskuteczniejszy i
              dlaczego warto uczestniczyć w szkoleniach...Przedstawiałaś zalety dokładnie
              odwrotnej strony.
              Wy najlepiej wiecie o tym, że firmy są różne. Bywają uczciwe, które chcą być
              skuteczniejsze, ale są też firmy agresywne. Wyposażać osobę o cechach
              psychopatycznych, lub borderline w wiedzę o tym jak wpływać na ludzi, jak
              ekspozycja siebie, towaru wpływa na jego popyt, jak należy operować ciałem, aby
              być wiarygodnym... dla mnie to dwuznaczne moralnie. Dlatego właśnie, że dajecie
              wiedzę niesprawdzając kto ją dostaje, że nikt nie ma nad tym kontroli.

              A sprawa sądów to już zupełnie inna opowieść. Oczywiście, zawsze są gorsze
              przykłady. Ale można znaleźć też lepsze, prawda?

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka