nesla
22.10.09, 16:44
Wiem ze jest osobne forum na temat wielojezycznosci, ale tam sie nie
znamy az tak dobrze, jest wiecej krajow, wiecej ludzi, inne
problemy, wiec pomyslalam ze moze warto czasem w naszym malym
holenderskim gronie pogadac o doswiadczeniach zwiazanych z
wychowaniem wielojezycznym na gruncie holenderskim.
Ciekawa jestem waszych doswiadczen i tych pozytywnych i tych
negatywnych, spotykacie sie z jakimis problemami? Jak sobie z nimi
radzicie?
I ja od razu przejde do sedna, bo pomysl z watkiem nie przyszedl z
nikad, tylko z powodu dzisiejszego zajcia w zlobku, ktore rowniez
opisalam na forum o wielojezycznosci, bo tak mnie wyprowadzilo z
rownowagi.
Od kiedy urodzil sie synek stosuje metode OPOL, swiadomie i
konsekwentnie. Tata Holender
mowi do dzieci po niderlandzku, ja po polsku.
Dzisiaj w zlobku gdy przyszlam odebrac synka pani zaczepila mnie czy
moglaby o cos zapytac. Oczywiscie ze moze zapytac, no wiec pani pyta
czy moglabym w budynku zlobka uzywac tylko jezyka niderlandzkiego.
Oslupialam, bo to jedna z tych pan, ktorej kwalifikacje pedagogiczne
cenie najwyzej wsrod wszystkich pan wychowawczyn w zlobku. Tak
oslupialam ze chyba to zauwazyla i zaproponowala bym usiadla i
porozmawiamy, wiec porozmawialysmy. Najpierw chcialam sie dowiedziec
skad przyszedl jej do glowy ten pomysl, okazalo sie ze panie
rozmawialy ze soba i wspolnie stwierdzily ze inne dzieci w grupie
dziwnie reaguja slyszac inny jezyk i ze to niepedagogiczne, bo w
zlobku powinny sie uczyc tubylczego jezyka. Myslalam ze wybuchne,
ale zebralam cala energie zeby spokojnie wyjasnic pani zasady OPOL,
plusy wielojezycznego wychowania i problemy z tym zwiazane i
zaproponowalam jej ze pozycze im ksiazke na ten temat. Rozmawialysmy
pol godziny, az w koncu przyznala mi racje i nie mam zamiaru mowic
do mojego synka po niderlandzku. Niemniej pozostal mi niesmak i
rozczarowanie. Kto jesli nie panie w zlobku powinny wiedziec take
rzeczy, gdzie jesli nie w kraju, w ktorym obok siebie mieszka
najwiecej kultur?? Owszem, zlobek jest niemal wylacznie holenderski,
jest jeszcze jakies dziecko mamy tureckiego pochodzenia, ktora
poslusznie mowi do swojego dziecka po niderlandzku (pewnie za rada
wszystkowiedzacych pan wychowawczyn).
Poniewaz jestem w Radzie Rodzicow to mam zamiar dodac kwestie
wielojezycznosci jako punkt agendy, ciekawa jestem czy organizacja w
ktorej zrzeszone sa zlobki w regionie gdzie mieszkam ma jakas
ustalona polityke na ten temat.
Zalamalam sie.. Slowa wsparcia mile widziane ;)