barb134
05.11.09, 09:48
Prof. Maria Dorota Majewska: Ja się nie szczepię
Aktualizacja: 2009-10-29 11:21 pm
Profesor Maria Dorota Majewska nie jest profesorem jakiegoś “marketingu” czy
innej pseudonauki, jakie rozpleniły się w Polsce na prywatnych uczelniach,
wykorzystującym swój tytuł profesorski do przydania sobie autorytetu w
dziedzinach, o których nie ma pojęcia. Prof. Majewska jest wybitnym
neurobiologiem. Przez 25 lat pracowała w czołowych instytucjach naukowych USA,
między innymi na uniwersytetach Harvarda i Missouri oraz w Narodowym
Instytucie Zdrowia w Waszyngtonie. Obecnie w Zakładzie Farmakologii i
Fizjologii Układu Nerwowego Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.
Posłuchajmy, co ma do powiedzenia w sprawie szczepionek, które międzynarodowa
łobuzeria i złodzieje wciskają nam na siłę. Oto wywiad z nią zamieszczony w
Angorze z dnia 27.09.2009.
Poszczególne kraje zamawiają miliony, dziesiątki milionów szczepionek
przeciwko świńskiej grypie, które najwcześniej znajdą się w naszych aptekach
na początku przyszłego roku. Tymczasem już jesienią świat może zaatakować
pandemia.
- Na razie żadnej pandemii grypy nie ma i nie było.
Ale nie tak dawno WHO po raz pierwszy od 41 lat ogłosiła najwyższy stopień
zagrożenia pandemią grypy.
– Według Państwowego Zakładu Higieny, w Polsce było tylko 13 potwierdzonych
przypadków zachorowań na tzw. świńską grypę. Wszystkie osoby wyzdrowiały, a
choroba miała bardzo łagodny przebieg. Gdy w takiej sytuacji ktoś straszy
mnie, że za chwilę wybuchnie pandemia i na świecie zachorują setki milionów, a
może i miliardy ludzi, to ja w to nie wierzę. Zastanawiam się, na ile
wiarygodne mogą być plotki publikowane coraz częściej poza największymi
mediami (głównie w internecie), że możliwe jest świadome i celowe uwolnienie
takiego wirusa w niektórych krajach dla osiągnięcia gigantycznych zysków. A co
do WHO – to pamiętajmy, że ta organizacja w znacznym stopniu jest finansowana
z pieniędzy światowych koncernów farmaceutycznych.
To brzmi jak scenariusz kiepskiego thrillera?
– W przeszłości w USA lub Wielkiej Brytanii, nie mówiąc już o państwach
totalitarnych, dochodziło do eksperymentów z bronią biologiczną. Do
nielegalnego zarażania żołnierzy i cywilów, obywateli własnych państw, różnymi
groźnymi chorobami. Dla mnie szczególnie niepokojąca była nie tak dawna
informacja z Czech, gdzie tamtejsze służby medyczne wyłapały partię testów
szczepionek na grypę sezonową zanieczyszczoną wirusem ptasiej grypy, która
jest o wiele bardziej niebezpieczna od świńskiej. Nie znajduję innego
wytłumaczenia tego przypadku jak czyjeś celowe działanie. Dlatego nie ufam
żadnemu rządowi, żadnej światowej organizacji. Te instytucje, podobnie jak
niektóre media, ośmieszają tych, którzy nawołują do zachowania czujności. Ale
uważam, że lepiej wydać się śmiesznym i przeżyć, niż zbagatelizować problem i
zachorować. Czasem można czytać między wierszami (w informacjach, które
docierają do nas z WHO czy innych instytucji, na przykład z amerykańskiej
agencji CDC (Centers for Disease Control and Prevention). I właśnie z
doniesień CDC można się dowiedzieć, że jak na razie wirus świńskiej grypy nie
wymaga szczepień, a nawet silnych leków, gdyż każdy zdrowy człowiek jest w
stanie samemu się z nim uporać. Świńska grypa może być problemem jedynie dla
osób cierpiących na określone schorzenia.
Właściwie każda dostępna w Polsce publikacja na temat szczepień ochronnych i
prawie wszyscy lekarze zgodnie radzą szczepić się na wszystkie możliwe choroby
– od zwykłej grypy po pneumokoki, zapewniając o wyjątkowej skuteczności tych
szczepionek.
– Dwa-trzy lata temu w “British Medical Journal” ukazały się wyniki
japońsko-włoskich badań dotyczących skuteczności szczepień na grypę sezonową.
Przeprowadzono je na dużej populacji z tego samego obszaru. Połowa badanych
została zaszczepiona, a drugiej połowie podano placebo. Wniosek był taki, że
te szczepionki są nieskuteczne. A nawet, że szczepieni chorowali częściej.
Notowano wiele powikłań poszczepiennych, zwłaszcza u osób po 65. roku życia. Z
bazy danych CDC możemy się dowiedzieć, że w Stanach Zjednoczonych w okresie 18
lat zanotowano 60 tys. udokumentowanych zgonów wśród zaszczepionych zdrowych
ludzi. Jest też bardzo interesująca nowa publikacja japońskich badaczy
dotycząca tzw. grypy hiszpanki (w latach 1918-1919 uśmierciła od 50 do 100
milionów ludzi na całym świecie – przyp. autora). Japończycy doszli do
wniosku, że do tak wielkiej śmiertelności mogła przyczynić się… aspiryna. Lek
wówczas nowy, lecz bardzo już rozpowszechniony i reklamowany jako panaceum
prawie na wszystko. Ponieważ aspiryna obniża temperaturę i hamuje w organizmie
produkcję pewnych hormonów, które służą do pobudzenia układu odpornościowego,
to niewykluczone, że jej zażycie mogło stać się główną przyczyną tak wielkiej
śmiertelności. Nie bez znaczenia miało też wycieńczenie wielu społeczeństw
zakończoną właśnie wojną.
Istnieje teoria, że szczepionki mogą negatywnie ingerować w system
immunologiczny człowieka.
– Jest na to dużo dowodów. W Stanach Zjednoczonych na skutek powikłań
poszczepiennych mogło umrzeć od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy dzieci.
Rozbieżności są tak duże, gdyż – według Amerykańskiej Agencji Leków – ilość
raportowanych powikłań po lekach, szczepionkach i zabiegach wynosi zaledwie od
1 do 10% takich przypadków. Szczepionki mogą powodować schorzenia
neurologiczne, immunologiczne, a także uszkadzać wiele organów. Niektóre
bardzo poważne naukowe teorie uważają, że gwałtowny wzrost zachorowań na
cukrzycę, zarówno pierwszego, jak i drugiego stopnia, może być spowodowany
nadmiarem szczepień. Skutkiem szczepień mogą być też choroby
auto-immunologiczne, gdy organizm zaczyna atakować własne komórki. Niektóre
szczepionki mogą być szczególnie niebezpieczne dla trzustki, tarczycy, gonad.
W internecie można zapoznać się z bardzo ostrą polemiką między panią a Polskim
Towarzystwem Wakcynologii (wakcynologla – nauka zajmująca się szczepieniami
ochronnymi).
– PTW zaatakowało mnie z powodu badań, jakie prowadzę ze środków Unii
Europejskiej. W dużym skrócie sprawa dotyczy autyzmu i potencjalnej roli
thimerosalu w patogenezie tej choroby. Jak wiadomo - thimerosal, który przez
kilkadziesiąt lat był dodawany do szczepionek oraz innych medykamentów (bez
rygorystycznych badań świadczących o jego bezpieczeństwie) – zawiera znaczne
ilości rtęci, która w każdej postaci jest substancją bardzo toksyczną.
Powoduje zaburzenia rozwojowe u dzieci, u dorosłych choroby
neuro-degeneracyjne (Alzheimera i Parkinsona) oraz degeneracyjne zmiany w
systemach reprodukcyjnych kobiet i mężczyzn, upośledzając ich zdolności
rozrodcze (kraje skandynawskie wprowadziły zakaz używania rtęci).
Czy thimerosal występuje także w szczepionkach dostępnych w Polsce?
– Praktycznie jest we wszystkich polskich szczepionkach.
Również w szczepionkach przeciwko grypie?
– W ogromnej większości.
Z naszej rozmowy czytelnik powinien wyrobić sobie pogląd: szczepić się, czy
też nie szczepić?
– Staram się nie udzielać takich rad. Każdy może mieć w tej sprawie własne
zdanie. Ja na pewno nie zaszczepię się ani na grypę sezonową, ani na świńską.
Często rodzice pytają mnie, czy mają szczepić swoje małe dzieci? Wówczas
odpowiadam im, żeby ważyli, czy w razie zachorowania dana choroba ma łagodny
przebieg, czy jest łatwa w wyleczeniu, na przykład antybiotykami? W Polsce
przymusowo szczepi się noworodki w pierwszych godzinach życia przeciwko
żółtaczce typu B. Tymczasem ostatnie badania amerykańskie wykazały, że dzieci
szczepione szczepionkami ze związkiem rtęci dziewięć razy częściej są
upośledzone umysłowo niż te, które nie są szczepione. W wielu cywilizowanych
krajach świata na żółtaczkę typu B szczepi się dopiero nastolatków, przed
rozpoczęciem życia płciowego. Myślę, że warto zaszcz